,
Pokochaj mnie’’
Poszukania małej dziewczynki nie przynosiły żadnych
rezultatów. Nadal trwało śledztwo jedno prowadzone przez policje, a drugie
przez detektywa wynajętego przez Marka. Codziennie kontaktował się z nim w celu
ustalenia pobytu córki Uli. A kobieta coraz trudniej znosiła przymusowe
rozstanie z dzieckiem. Nie sypiała, nie dojadała posiłków. Józef nie umiał
dotrzeć do Uli, bo ta straciła całą radość życia. Nie miała siły na wojny
sprzeczki między rodzeństwem, ojcem. Zwyczajnie wyłączyła się z życia twierdząc,
że jej córeczka jest dawno martwa, a ona nie miała szansy się z nią pożegnać.
Ula nie zasmakowała nawet macierzyństwa, nie poczuła, jak to jest tulić
codziennie do piersi niemowlę, patrzeć na jej spokojny sen, nie ujrzała, gdy
jej pierwszego uśmiechu. Życie poszarzało, stało się monotonne i dla Uli
beznadziejne.
Pociągnęła suwak kurtki aż pod szyję, by się ochronić przed
wiatrem I śniegiem. Pogoda z minuty na minuty się pogarszała, a ona nie
przejmowała się, że zamarznie stojąc tu na tym ziąbie. Dłonie posiniały jej z zimna,
bo zapomniała rękawiczek. Listopad okazał się dla Uli jednym z najgorszych
miesięcy. Zapaliła znicz I usiadła na ławeczce znajdującej się nieopodal
nagrobka.
Staruszka zerknęła na nią bez słowa zabierając ze sobą
wypalony znicz i uschnięte bordowe chryzantemy. Ula rozejrzała się po cmentarzu
dyskretnie i spojrzała ponownie na grób rodzicielki.
- Boże mamo, dlaczego mnie opuściłaś? - rzuciła pytanie w przestrzeń
chcąc uzyskać odpowiedź, ale wiedziała, że to niemożliwe.
- Nie ma cię, gdy najbardziej cię potrzebuję. Nie nam z kim
porozmawiać i poprosić o radę. Nie wiem skąd brałaś tyle cierpliwości do
wszystkiego? Teraz wiem, że zrobiłabym wszystko by mieć przy sobie moją
córeczkę. Przepraszam mamo, iż cię nie rozumiałam, gdy podjęłaś decyzje o
urodzeniu Beatki mimo choroby. Brakuję mi ciebie mamo, proszę niech moja
córeczka odnajdzie się cała i zdrowa, bo ja nie wiem co bez niej zrobię. Jest
dla mnie wszystkim. Marek też chce ją odnaleźć, ale nie wiem czemu mi tak
pomaga. To tylko dobry kolega może przyjaciel? Nie przyjaciel z pewnością nie.
Mówiła i mówiła, dopóki jej powieki nie zamknęły się, a ona
nie spadła z ławki tracąc przytomność. Twarz oświetlało kobiecie pobliskie
światło latarni. Na cmentarzu o tej porze już nikogo nie było tylko zapalone
kolorowe znicze przypominało, że ktoś tu zagląda, pamięta o bliskich, którzy
odeszli z tego świata. Ula nie widziała dla siebie ratunku po zniknięciu córki.
Nie planowała też samobójstwa, lecz straciła poczucie czasu.
*********
Z trudem odnalazł wolne miejsce na parkingu, zapłacił za
postój i udał się do siedziby stacji telewizyjnej. Co prawda wątpił, że bez
wcześniejszego umawiania się na spotkanie. Zadzwonił rano i udało mu się umówić
na spotkanie z dziennikarzem z kanału informacyjnego. Po drodze spotkał jeszcze
Janka odpowiedzialnego w stacji za fakty sportowe.
- Cześć, co cię do mnie sprowadza? - zapytał zaskoczony
wizytą Dobrzańskiego swojego dawnego niewidzianego znajomego.
- Bardzo ważna sprawa – rzekł Dobrzański.
- To zapraszam – zaprosił go do pomieszczenia, gdzie mogli
usiąść I spokojnie porozmawiać, chociaż Marek tylko udawał opanowanego, a
wewnątrz targało nim mnóstwo emocji. Głównie strach O Ulę, bo dwie godziny temu
Józef zadzwonił, iż nie wróciła na noc do domu. Dochodziła ósma, a Marek od
dawno był już na nogach. Noc też była dla niego nienajlepsza.
- Dwie kawy- zwrócił się do młodej dziewczyny dziennikarz.
- Ja podziękuję. Śpieszę się do pracy w firmie. Wracając do
sprawy chodzi o zaginięcie najpierw małej dziewczynki o imieniu Zosia, a matką
jej jest Ula, która zaginęła wczoraj wieczorem…- Marek wyjaśnił dawnemu
znajomemu po czym pożegnali się uściskiem dłoni.
**************
W głębokiej hipotermii trafiła do warszawskiego szpitala.
Stan Uli po dwóch dniach wreszcie uległ poprawie. Wybudziła się czując
kompletnie zagubiona. Nie pamiętała jak tu się znalazła jedynie to, że była na
cmentarzu na grobie matki I prowadziła pusty monolog czując się bardzo samotnie.
Tęskniła bardzo za matką.
Nagle na sobie czyjś wzrok. Mocny, przewiercający na
wskroś. Odwróciła powoli głowę i zerknęła w kierunku drzwi. Spojrzenie
mężczyzny złagodniało, podszedł bliżej kładąc w nogach łóżka bombonierkę w
kształcie serca i siatkę pomarańczy. Uśmiechnęła się do niego zaskoczona jego
wizytą.
- Mogę usiąść? - zapytał grzecznie wskazując na krzesło.
- Tak- odparła nieco ochryple lekko pokasłując.
- Strasznie się załatwiłaś. Co robiłaś o tej porze na cmentarzu?
- Odbiło mi po prostu. Czułam się beznadziejnie po prostu…możesz
mnie przytulić?
- Co?
- Dobra zapomnij- rzuciła lekceważąco rozczarowana. – Myślałam,
że skoro tak mi pomagasz.... Zaangażowałeś się w pomoc w odnalezieniu mojej córeczki,
mimo że wcale nie musisz tego robić.
- Nie muszę potwierdził, ale bardzo chcę pomagać ci, być
blisko ciebie i codziennie patrzeć, jak się uśmiechasz.
- Co chcesz przez to po. Wiedzieć- zająknęła się.
Marek bez słowa wziął ją w ramiona, czekając, aż się uspokoi,
bo rozpłakała się, gdy przypomniała sobie, że jej córka jest gdzieś daleko stąd.
- Ci… -szepnął jej do ucha. - Zależy mi na tobie. Martwiłem
się o ciebie, gdy twój ojciec powiedział o twoim zniknięciu.
- A jak dowiedziałeś się o moim pobycie tutaj? - Dociekała
patrząc uważnie na Marka.
- Z radia – odparł z lekkim uśmiechem.
- Radia? – zdumiała się niedowierzając. - Marku co ty
zrobiłeś?
- Byłem w paru miejscach nagłaśniając sprawę w mediach.
Zależy mi, żeby mała trafiła z powrotem do ciebie.
- Dziękuję. Jesteś niesamowity- popatrzyła na niego tak, że
musiał poluzować krawat w jej wzroku był tlący się jakiś płomyk. Przysunął
się do niej spojrzał odważnie w oczy i nie widząc w nich sprzeciwu musnął
delikatnie jej usta. Zaczęła kaszleć więc odsunął się I usiadł z powrotem na
krześle.
- Nieźle się załatwiłaś, przyjdę do ciebie jutro, a mała
się odnajdzie cała i zdrowa. Wiem, że nie mogę ci niestety tego obiecać, ale
będę się starał…
- Marku nie ty jesteś jej ojcem i proszę nie całuj mnie
więcej- powiedziała odwracając głowę by ukryć spływającą po policzku łzę.
- Ula ja myślałem, że ty się domyślasz…
- Domyślam czego?
- Nie ważne pójdę już- rzekł tylko i zamknął trochę zbyt
gwałtownie drzwi, aż kobieta leżąca obok na łóżku obudziła się. Odwrócił się gwałtownie i wparował do sali, chwycił jej twarz w dłonie i musnął jej usta. Pocałunek był
stanowczy i namiętny z zaskoczenia odwzajemniła go, ale po chwili przyszło
opamiętanie i dostał w twarz. Policzek zapiekł go, w jej oczach była tylko
złość.
- Myślałeś, że jak leżę w szpitalu to jestem taka bezbronna? Powiedziałam,
żebyś tego nie robił- przybrała ostry ton. - Nie rozumiesz, że nie znaczy nie? Świnia
z ciebie.
- Staram się, bo jesteś jedyną kobietą w moim życiu, na
której mi zależy.
- Tylko ci się tak wydaje.
- Kocham cię- zdobył się na wyznanie licząc, że ono coś
zmieni.
- Nieprawda- Pokręciła głową. - Tobie tylko się tak wydaje-
odrzekła.
- Ula…
- Idź już proszę. Ludzie dają sobie szansę, gdy się kochają i jeśli ta osoba chce naprawić błędy. Może i ja będę mogła, kiedyś mu wybaczyć i moja córka pozna swojego ojca?
Dobrzański poczuł się jakby dostał czymś ciężkim w głowę. Plany
związane ze wspólną przyszłością z Ulą okazały się tylko dalekim marzeniem
niemożliwym do realizacji. Nie wiedział czy powiedziała to by zadać mu ból? Sprawić
przykrość czy nadal czuła coś do Wrońskiego.
Opuścił szpital nie chciał już tam wracać, ale sprawy
związane z poszukiwaniem małego dziecka pragnął doprowadzić do końca.
*****
Detektyw skontaktował się z Markiem podając mu dokładny adres, miejsca pobytu dziecka. Zdziwił się ,że jest to siostry zakonne sprawują opiekę nad dzieciakami. Nowi rodzice zdali sobie sprawę, że to nie są
w stanie zapewnić tej dziewczynce należytej opieki ani jej pokochać. Kobieta
zajmowała się małą, ale miała ogromne wyrzuty sumienia, by ją zdobyć musiała za nią zapłacić.
Uważała ,że powinna od początku legalnie udać się do domu dziecka przechodząc odpowiednie testy psychologiczne i jak inni w takiej sytuacji złożyć wniosek, który będzie później rozpatrzony. Nie znała procesu adopcyjnego, chcąc iść na skróty, zaś jej mąż stwierdził, że nie da rady sprawować opieki nad chorym dzieckiem. Nie akceptował, że dziecko miało operacje serca i wcześniej zaraz po porodzie konflikt krwi o którym wspomniał im Sławomir sprzedając im dziewczynkę. Spełnił marzenie żony, ale nie podała. Kobieta oddała dziecko do sióstr zakonnych. To właśnie tam Marek miał się udać po małą i oddać ją matce.
Wcześniej zadzwonił do Uli, gdy podjechał pod furtkę była już gotowa. W długim płaszczu, rozpuszczonych brązowych włosach i z uśmiechem przyklejonym na ustach.
Uważała ,że powinna od początku legalnie udać się do domu dziecka przechodząc odpowiednie testy psychologiczne i jak inni w takiej sytuacji złożyć wniosek, który będzie później rozpatrzony. Nie znała procesu adopcyjnego, chcąc iść na skróty, zaś jej mąż stwierdził, że nie da rady sprawować opieki nad chorym dzieckiem. Nie akceptował, że dziecko miało operacje serca i wcześniej zaraz po porodzie konflikt krwi o którym wspomniał im Sławomir sprzedając im dziewczynkę. Spełnił marzenie żony, ale nie podała. Kobieta oddała dziecko do sióstr zakonnych. To właśnie tam Marek miał się udać po małą i oddać ją matce.
Wcześniej zadzwonił do Uli, gdy podjechał pod furtkę była już gotowa. W długim płaszczu, rozpuszczonych brązowych włosach i z uśmiechem przyklejonym na ustach.
- Nie myśl, że jestem szczęśliwa z powodu twojego widoku- tą
uwagą sprowadziła go na ziemię. Powiało chłodem. – Marek nie wyobrażaj sobie
bóg wie czego- dodała.
- Nic sobie nie wyobrażam ostatnio skutecznie dałaś mi do zrozumienia,
że nie jesteś mną zainteresowana, chociaż wcześniej odnosiłem inne wrażenie- pochylił
się muskając jej policzek na powitanie i zatrzymując wzrok na jej pełnych pomalowanych
jedynie błyszczykiem ustach. Wciągnęła powietrze, a gdy się odsunął wypuściła
je ze świstem.
- Jesteś piękna szkoda, że Sławek jest głupcem i nie umiał
tego docenić- odezwał się przerywając panującą od kilku minut ciszę w aucie.
- Marku ty znowu zaczynasz?
- Nic nie zaczynam- automatycznie zaprzeczył. - Widzę, jak
jest.
- Nie wysilaj się. Jesteś spragniony orgazmów to zadzwoń
sobie po kobietę, która świadczy takie usługi, ale jeśli myślisz, że to ja to
pomyliłeś adres- jej słowa spowodowały, że przejechał na czerwonym świetle i zatrzymała
ich policja. Ula siedziała cicho, gdy policjant poprosił o dokumenty i wypisywał
mandat.
- Jedziemy po twoją córkę, jeśli jeszcze raz powiesz coś
takiego źle się to skończy.
- Zabijesz mnie i przy okazji siebie? - rzuciła mu pełne
nienawiści spojrzenie. -
- Nie, chciałem tylko ci pomóc, bo cię…
- Skończ z tymi bzdurami. Ja muszę skupić się teraz na dziecku,
a nie na mężczyźnie, który dawno nie był z kobietą I przelewa na mnie swoje
frustracje.
- Ula…
- Wysiadam- warknęła. - Nie dzwoń do mnie więcej.
Kobieta udała się pod wskazany adres. Nie podobało się jej
w ogóle to miejsce. Przywitała ją siostra zakonna, a ona powiedziała tylko ,,dzień
dobry’’ I zapytała, gdzie jej córka. Ta zaprowadziła ją długim korytarzem. Tam
w łóżeczku zobaczyła swoje dziecko. Z niedowierzaniem podeszła bliżej i wyciągnął
ręce unosząc je lekko i przytuliła do siebie małą.
-Wreszcie cię odnalazłam – odparła.
Pożegnała się z siostrą zakonną wzięła rzeczy. Włożyła małą
do nosidełka Dziewczynka była ciepło ubrana ,bo pogoda była nienajlepsza . Na zewnątrz ujrzała samochód Dobrzańskiego.
Czekał na nie. Bez słowa otworzył jej tylne drzwi i zawiózł do Rysiowa.
- Dziękuję- powiedziała zanim odjechał spod jej domu.
*****
Pierwsze tygodnie z małą nie należały do najlepszych, a Ula
ciężko miała przywyknąć do nowej roli. Kochała tą malutką istotkę o niebieskich oczach ,lecz roli mamy okazała się ponad jej siły zwłaszcza ,że dziecko prawdopodobnie nie będzie miało kochającego ojca. Pragnęła dla Zosi prawdziwego domu. Czy to jednak było możliwe? Marek czasem odwiedzał jej ojca, bo ona
z nim prowadziła tylko utarczki słowne i często zarzucała mu, że chce zaciągnąć
ją do łóżka i dlatego tak się stara. Zosia rosła jak na drożdżach, a Ula nie zauważyła,
że jej dziecko polubiło Marka, a on traktuje ją jak swoją córkę i faktycznie zaczął
ją tak traktować, bo pokochał tą małą miniaturkę Uli tak jak ją samą i wciąż pragnąłby
spojrzała na niego łaskawiej. Sebastian stanowczo mu odradzał wiązanie się z kobietą,
która ma dziecko z innym mężczyzną. W firmie sprawy się w miarę układały, tylko modelki miały konflikt ,ale on został już za żegnany, strat nie było . Firma dobrze prosperowała ,a Paulina
wyjechała i nikt nie wiedział, gdzie obecnie się znajduje. Dobrzański wiedział,
że to cisza przed burzą. Wciąż pragnęła go odzyskać nie słuchać żadnych
argumentów świadczących o tym, że nigdy parą już nie będą. Z drugiej strony brunet bardzo liczył na to ,iż między nimi coś będzie. Zauważył jej ukradkowe uśmiechy, spojrzenia ,a jednocześnie mówiła mu aby trzymał się od niej z daleka. Co prawda on był trochę od niej starszy o te kilka lat ,ale różnica wieku i mała Zosia wcale mu nie przeszkadzały wręcz przeciwnie z chęcią więcej czasu by spędzał z nimi.
Niespodziewanie zadzwonił do niej Marek ,a ona wytarła ręce w ścierkę ,bo właśnie robiła ciasto na pierogi i zerknęła na komórkę. Na wyświetlaczu widniał napis ,, Marek''.
Całe szczęście, że córeczka Uli znalazła się cała i zdrowa. Ale Ula wciąż nie umie dojść do ładu sama ze sobą. Marek widać, że stara się być przy niej i dziecku mimo iż ona tego nie chce. Żal mi całej trójki, ale wierzę iż z czasem wszystko się ułoży.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo za dzisiaj.
Cieplutko pozdrawiam w środowe popołudnie.
Julita
Marek się stara ,bo zależy mu na ich obu. Kocha Ulę dlatego z jego strony jest pełne zaangażowanie i on jest gotowy by stworzyć z Ulą związek ,ale ona niestety na to gotowa nie jest i zbyt rozchwiana emocjonalnie by podjąć słuszną decyzje po za tym nie wie co czuje do Marka i nie bierze pod uwagę na razie ,że mogłoby miedzy nimi coś więcej niż zwykła znajomość czy ewentualnie przyjaźń.Dziękuję za wpis. Pozdrawiam serdecznie
UsuńOdnoszę wrażenie, że Ula ma jakąś pogmatwaną naturę. Z jednej strony pragnie dla córki prawdziwego domu, ale kiedy Marek chce się nimi zaopiekować to ona mu na to nie pozwala, wciąż zarzucając,że chce ją tylko zaciągnąć do łóżka. Mam tylko nadzieję, że nie tęskni za tym zwyrodnialcem Sławkiem, który nie wahał się sprzedać własne dziecko. Marek będzie musiał mieć dużo cierpliwości, żeby Ula mu w końcu zaufała i pozwoliła się do siebie zbliżyć. Z tą nadzieją oczekuję na rozwój ich relacji.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Agata
Ula jest zmienna i ta zmienność może drażnić i jeszcze niepewność uczuć. Po długich poszukiwaniach i poruszenia przez Marka nieba i ziemi jej córeczka wraca do domu i jest wdzięczna za to Markowi ,lecz nie potrafi tego okazać. Być z nim na chwilę obecną też nie chcę ,bo jej uczucia w stosunku do niego nie są do końca jasne ,a ona się już sparzyła. Pojawi się ktoś z kim będzie spędzała sporo czasu i nie będzie to Marek ,a jaką rolę on odegra w życiu Uli o tym będzie można przekonać się później. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie
UsuńJest znacznie lepiej niż było jeszcze niedawno. Ula zmieniła się na lepsze i wszystko wskazuje, że ma za sobą złe czasy. Stara sie być jak najlepszą matką. Teraz pozostaje jej otworzyć furtkę Markowi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Z tą furtką dla Marka ,bo ona będzie w najbliższym czasie zamknięta ,a otworzy ją ktoś inny co nie spodoba się Dobrzańskiemu ,ale może nie wszystko stracone i on ,kiedyś dostanie szansę? Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńMogę zrozumieć ból Uli po zaginięciu chorego dziecka. Ona się miota i nie wie, co ma ze sobą zrobić. Świadomość, że nie ma pojęcia o miejscu pobytu małej i tego, czy ona w ogóle żyje jest dobijająca. Mimo to uważam, że powinna przyjąć inną postawę wobec Marka. Chłopak poruszył niebo i ziemię, żeby odnaleźć jej córkę, a ona warczy na niego jak wściekły pies. Może tak trochę wdzięczności? Powinna docenić fakt, że gdyby nie on, ona nigdy nie odzyskałaby dziecka. Momentami kompletnie przestaję ją rozumieć. Bez wątpienia potrzebuje rozmowy z psychiatrą, bo z jej psychiką dzieje się coś złego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
Pamiętasz ,, Bolesną stratę''? Tam Ula też nie chciała wiązać się z Markiem z tym ,że tam go nienawidziła ,a tu jest inaczej ,lecz drzwi do jej serca są na razie dla niego zamknięte. Bardzo przeżyła rozłąkę z dzieckiem teraz będzie chciała poświęcić się macierzyństwie ,a później skupić na innych aspektach życia i swoich planach ,w których na nie uwzględnia Marka ,bo nie myśli o nim w kategorii ,,chłopak''a raczej znajomy,przyjaciel i z tego powodu zainteresuje się kimś innym ,ale czy będzie to coś poważniejszego o tym wkrótce.Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie.
Usuń