niedziela, 29 czerwca 2014
12.,, Razem a osobno''
Do leżącej na zimnej posadzce Uli podbiegł Marek zaniepokojony jej utratą przytomności. Kobieta otworzyła pomału oczy ,chciała wstać ale jej nie pozwolił. Podeszła też Violetta . Dobrzański odszedł kawałek od kobiety i wyjął komórkę miał już dzwonić ale Viola pomogła wstać Uli a ta podeszła do niego i powiedziała ,że jej nic nie jest i to tylko przemęczenie. Jednak on nie bardzo w to wierzył. Józef uprzedzał go ,że ostatnio Ula nie wyglądała najlepiej i nie czuła się za dobrze . Sam zdążył się o tym przekonać. Wyszli ze sklepu wszyscy w trójkę. Wsiedli do samochodu. Marek podwiózł Violettę do domu a sam z Ulą pojechał do Rysiowa. Oboje milczeli od czasu do czasu tylko wymieniali ,krótkie spojrzenia. W końcu przerwał ciszę.
- Ula ja wiem ,że wcale dobrze się nie czujesz i oszukujesz mnie i siebie
- Skąd ci przyszło do głowy ,że kłamię?
- Po prostu wiem
- Chyba za dobrze mnie znasz
- Ale nie rozmawiajmy o tym
- Dlaczego mamy nie rozmawiać
- Nie chce o tym z tobą rozmawiać
- Ty nie chcesz rozmawiać ze mną o tym dziecku bo sądzisz ,że ten Oskar to taki ideał a nawet faceta dobrze nie znasz i zastanów się z kim chcesz być ...
- Przesadziłeś , Ja już wybrałam i na pewno to nie jesteś Ty
- Właśnie widzę ale nie pozwolę aby obcy facet wychowywał potem moje dziecko
- Jeśli tak to zabiorę ci prawa rodzicielskie
- Ula !!! Nie przesadzaj , możemy jeszcze się dogadać
- Nie sądzę , z Tobą nigdy już nie będzie normalne
- Przecież sama nie chcesz aby było dobrze
- Mam dość, chce wysiąść!!! Natychmiast!!!
- Nie !!!
- Zatrzymaj się!!! Słyszysz !!!
- Nie zatrzymam się ale pojedziemy gdzieś
- Ja nie chce z Tobą już nigdzie jechać !!!
- Ale pojedziesz i nie denerwuj się tak ,zaszkodzisz i sobie i dziecku
- W takim razie gdzie jedziemy ?
- Niedaleko
- A konkretniej ?
- Mówię w pobliżu ,niedaleko
- Jak nie chcesz powiedzieć to nie
- Cierpliwości za chwile się dowiesz
Zaparkował samochód nie daleko przychodni i pomógł jej wysiąść z auta. Rozejrzała się i nie rozumiała dlaczego ją tu zabrał. przecież mówiła ,że jej nic nie jest.
- Po co mnie tu przywiozłeś?
- Po to by sprawdzić czy naprawdę ci nic nie jest
- Przecież ci już mówiłam
- Chodź
Chwycił jej dłoń i poszli w kierunku wejścia do przychodni. Zatrzymał się przy recepcji i podał dane Uli. Recepcjonistka zapisała i kazała im iść w kierunku gabinetu ginekologa i położnika Mariusza Niemczyka. Poszli w kierunku gabinetu wskazanego przez kobietę z recepcji. Na korytarzu siedziały dwie kobiety . Obie były już wysoko w ciąży jedna około szóstego miesiąca a druga ósmego albo początek dziewiątego.Ula usiadła na krześle.
- Która z pań jest ostatnia do doktora Niemczyka?
- Ja - odezwała się kobieta w długich czarnych włosach
Marek usiadł obok Uli .Widział ,że się denerwuję w pewnym momencie złapała go odruchowo za rękę.
- Dziękuję ,że zostałeś bo sama bym tu nie przyszła
- Nie ma za co,wiem
- Mam nadzieję,że nic mi nie będzie bo już za tydzień ślub Sebastiana i ...
- Violetty
- Właśnie
- A ja mam suknie?
- Przecież kupiliśmy dzisiaj
- Racja
- Ula? wszystko na pewno dobrze
- Nie ,chyba nie
- Co się dzieję?
- Znów to samo
- Co?
- Rozmazany obraz, nie widzę wyraźnie
- Musisz to powiedzieć lekarzowi
- Nie mówiłam nikomu ale ostatnio gorzej widzę i mam takie mroczki przed oczami
- Dlaczego nie powiedziałaś?
- Bo.. Bo .. bałam się ...
- Ciii.. będzie dobrze
Przytulił ją widząc ją wystraszoną i zapłakaną. Siedzieli tak chwilę .Nie wiedziała dlaczego powiedziała prawdę jak się czuję ale zdała sobie sprawę ,że on i tak jej by nie uwierzył jakby powiedziała ,że ,, wszystko jest w porządku''. On już więcej nie pytał po prostu przy niej był i chciał być zawsze. Nie chciał aby coś się jej stało bo wtedy i jego życie straciło by sens. Jej przyjaciół już męczyło to ,że tak długo nie odzyskuję pamięci ale widocznie był jakiś poważniejszy powód dla ,którego nie mogła sobie przypomnieć. Nie była w pełni świadoma tego co dzieję się wokół niej. Z każdym dniem jej stan był coraz poważniejszy i nie zapowiadało to szybkiego powrotu do zdrowia. Wszyscy się o nią martwili bo jej stan był poważny a dziecko też miało małe szanse na przeżycie. Jednak była nadzieja ,że z tego wyjdzie . A nadzieja umiera ostatnia ale ona się bała tak bardzo się bała ,że może jej się coś stać i dziecku.Nie mogła powstrzymać łez ,które mimowolnie spływały jej po policzkach. I nagle przez myśl jej przeszło czy Oskar ,, Też martwił by się o nią i był z nią gdyby nie wyjechał tak jak Marek''.Pomyślała znów o Oskarze . Wydawało jej się ,że tęskni za nim.
- Pani Urszula Cieplak- przeczytał lekarz wychodząc z gabinetu lekarskiego
Wstała z krzesła i razem z Markiem podeszła do lekarza .
- Pani Urszula tak?
- Tak
- Zapraszam - wskazał na drzwi i weszli do środka
- A Pan to?
- Marek Dobrzański
- Mariusz Niemczyk ginekolog i położnik
Usiedli a lekarz spojrzał w kartę pacjentki. Zadał im parę pytań .
- Dobrze,w takim razie proszę się położyć na kozetce i zrobimy USG.
Ula usiadła na wskazanym przez ginekologa miejscu i spojrzała na Marka stojącego przy drzwiach. Chciał już nacisnąć klamkę gdy...
- Zostań
- Naprawdę?mogę?
- Tak
Podszedł do niej usiadł na krześle obok .Ona położyła się na kozetce bała się on złapał ją za rękę .Lekarz posmarował brzuch żelem i przejechał urządzeniem delikatnie a na ekranie pojawiło się ,, ich dziecko''. Oboje wpatrywali się w ekran wzruszeni cały czas trzymając dłoń w dłoni. To wywołało u nich wielkie emocje.
- Pan jest Ojcem ?
- Tak
Lekarz wytarł brzuch pacjentki z żelu i odłączył urządzenie. Podał jej do ręki zdjęcie USG. Uśmiechnęła się do zdjęcia nadal mając łzy w oczach. Jednak mina lekarza mówiła ,że coś jest nie tak. Ula dopiero po chwili spoważniała widząc minę lekarza i Marka ,któremu też nagle zniknął uśmiech z twarzy.
- Może Pani już ubrać bluzkę z powrotem i tu zaczekać a ja porozmawiam z Panem Markiem.
- Dobrze- odpowiedziała trochę zaniepokojona
Mariusz usiadł za biurkiem ręką wskazując krzesło aby Dobrzański usiadł.
- Panie Doktorze czy coś nie tak z dzieckiem?
- Niestety nie mam dobrych wieści
- To znaczy?
- Niepokojące jest to ,że dziecko rozwija się za wolno
- Jak to za wolno?
- Serce bije wolno ,słabo a płód nie rośnie mimo trzeciego miesiąca zatrzymało się na drugim jeśli będzie tak dalej ...
- Co dalej?
- Pani Ula nie donosi ciąży
- Dziecko umrze?
- Jeśli nic się nie zmieni ,to tak
- To niemożliwe !!!
- Zrobimy wszystko co się da ale proszę mi powiedzieć czy Pani Ula miała jakiś wypadek?
- Tak ,miała
- Jak dawno to było
- Około miesiąca temu
- Czy miała poważne obrażenia
- Straciła pamięć i straciła wzrok ale odzyskała po operacji
- Czy nastąpiło krwawienie ?
- Tak, gdy ją znalazłem miała mnóstwo krwi a lekarze zatrzymali krwotok
- Jak doszło do wypadku ?
- Wpadła pod samochód
- Może mieć to poważny uszczerbek na zdrowiu jej i dziecka
- Czy da się coś zrobić
- Powinna leżeć
Ula ubrana usiadła obok Marka on spojrzał na nią z smutkiem w oczach i strachem ,że może ją stracić. Lekarz chwilę milczał.
- Coś jest nie tak?
- Musi pani zrobić kompletne badania
- Dlaczego?
- Czy ostatnio miała pani jakieś niepokojące objawy oprócz zaników pamięci i utraty wzroku?
- Tak , głowa, często mnie boli
- Jaki to jest rodzaj bólu?
- Rwący i silny a potem ustępuję
- Czy odczuwa wtedy pani mdłości?
- Tak, nic nie mogę jeść ,mam tak cały czas
- Była Pani z tym u lekarza?
- Nie ,myślałam ,że to typowe dla kobiet w ciąży
- Mdłości tak ale te bóle głowy i rozmazany obraz oraz zaniki pamięci wskazując coś o wiele poważniejszego.
- Co mi jest?
- Tego jeszcze nie wiem, musi Pani wypisać skierowanie do szpitala
- Ale ja nie chce iść do szpitala
- Tam zrobią pani tomografię głowy, ekg serca i pobiorą krew do analizy
- Czy to konieczne?
- Tak
- Ula słuchaj lekarza a wszystko będzie dobrze- rzekł Marek
- A co z dzieckiem ?
- .....
- Proszę mi powiedzieć
- Dobrze , nie będę dłużej Pani trzymał w niepewności , nie jest dobrze z dzieckiem rozwija się za wolno ale teraz jest za wcześnie stwierdzić dlaczego i czy potem będzie dobrze. Serce pracuje dość wolno.
- Czyli może ono umrzeć?
- Niestety tak
- Tylko nie to !!! Nie!!!
-Spokojnie Ulka urodzisz zdrowe dziecko zobaczysz
- Tak myślisz?
- Ja w to wierze , nasze dziecko musi żyć
Złapał ją za rękę bo widział jej lęk gdy dowiedziała się ,że z nią i dzieckiem nie jest zbyt dobrze ale najbardziej bała się je stracić.
- Życze pani wszystkiego dobrego
- Dziękuję
- A Pan niech dba o żonę
- Dobrze , Do widzenia
Wzięła zdjęcia i schowała do torebki .Ubrała płaszcz i wyszła z Markiem przed przychodnie. Padał śnieg i było zimno . Nie stali długo wsiedli do samochodu.
,, Złap się mnie ,jeśli będziemy upadać ,upadniemy razem i razem będziemy umieli się podnieść ''
Tymczasem...
Violetta chodziła po domu. Nie mogła już się doczekać już dnia ślubu ,kiedy ubierze białą sukienkę i będzie mówić przysięgę małżeńską. Nie miał być to ślub kościelny tylko w urzędzie stanu cywilnego. Suknia wisiała w szafie ale pod kluczem aby Sebastian jej nie widział . Viola w to nie wierzyła w jakieś przesądy ale teraz wolała jednak nie kusić losu. Sebastian też się denerwował w końcu to ważny dzień i dla niego i dla niej. A do sylwestra zostało niewiele. Kubasińska stała w kuchni ze szklanką soku marchwiowego gdy usłyszała jakiś hałas. Przestraszyła się a szklanka wypadła z ręki i uderzyła o podłogę rozbijając szkło w drobny mak.
- Viola?
- A to Ty
- A kogo się spodziewałaś?
- Ależ mnie wystraszył
- Zrobiłem zakupy
- A co dobrego kupiłeś?
- O to co prosiłaś
- Dziękuję jesteś kochany Sebulku
Położył torby z zakupami na stole a ona podeszła i złożyła na jego ustach czuły pocałunek.
- A ogórki kupiłeś?
- tak
- A lody ?
- Też
- Pączki
- Zapomniałem
- To idź kup- powiedziała siadając na kanapie w salonie
- Dobrze, zaraz wracam
Sięgnęła po pilota od telewizora w celu poszukania czegoś co ją zainteresuję ale nie wiele było ale jej uwagę zwrócił program o ekologicznych matkach. Usiadła wygodnie jedząc lody oglądała. Nie słyszała nawet gdy jej narzeczony wrócił do domu.
- Hej już jestem
Odpowiedziała mu cisza bo ona uważnie śledziła program w telewizji.Wypakował resztę zakupów i poszedł do salonu siadając na kanapie obok niej.
- Co oglądasz?
- A taki program
- Ciekawy ?
- Trochę, a ty tak szybko wróciłeś
- No ,jak widzisz
- Kupiłeś te pączki?
- Tak są w kuchni
- Przyniesiesz?
- A ty ?
- Nie widzisz ,że oglądam?
- No ,dobra pójdę
Przyniósł pączki i usiedli razem gdy się skończył program Viola już spała przykrył ją więc kocem i poszedł pod prysznic. Był zmęczony i postanowił się wcześniej położyć.
Marek i Ula mijali właśnie Warszawę ale żadne z nich nie powiedziało ani słowa oboje byli myślami gdzie indziej. On myślał o Uli co będzie dalej i o dziecku. Tak bardzo chciał aby wszystko się ułożyło aby dziecko urodziło się zdrowe i ona była zdrowa oraz aby odzyskała pamięć i wróciła do niego. Bardzo chciał usłyszeć od niej słowa ,,że go kocha i chce z nim być'' ale wiedział ,że na to musi poczekać mieć nadzieję ,że przyjdzie taki dzień ,kiedy to od niej usłyszy. Chciał aby mogli razem planować przyszłość. Ona myślała o dziecku bo tak bardzo się bała ,że je straci i o Marku nie zwracała aż takiej uwagi dlaczego jej pomaga i cały czas ją wspiera nie umiała go sobie przypomnieć tego co było wcześniej. Nawet nie pamięta jak go poznała i czy naprawdę go ,kiedyś kochała. Teraz wątpiła w to wydawał jej się świetnym przyjacielem i przy nim czuła się bezpiecznie ale nie czuła nic więcej do niego. A przede wszystkim nie myślała o nim w ten sposób jako o partnerze. Tęskniła za Oskarem gdy dzwonił zawsze na jej twarzy pojawiał się uśmiech. Pamięta jak przyszedł do szpitala szybko zdobył jej sympatię a gdy go pocałowała czuła coś tak jej się bynajmniej zdawało. A gdy próbowała przypomnieć sobie Marka zawsze zaczynała boleć ją głowa. I teraz nagle pojawił się ból gdy tak rozmyślała. Spojrzał na nią a ona nie patrzyła na niego .Nie chciała aby widział ,że jest coś nie tak. Ciało jej słabło a ból nie ustępował zaczęła boleć ją szyja. Wszystko zaczęło się nasilać. Po chwili obraz zaczął być zamazany potem widziała jak za mgłą aż w końcu widziała czarną otchłań.
- Marek!!!!!
Zwolnił widząc ,że coś jest nie tak dojeżdżali prawie do jej domu.Światła w jej domu były pogaszone było dość późno. Złapała go nagle za ramienia . Wystraszył się jej nagłą reakcją.
- Marek!!! ja...Nie ..widzę
- Co? Jak to nie widzisz?
- Nic ..niewidzie - mówiła drżącym głosem
- Spokojnie Ulka
Zatrzymał samochód pod domem z numerem osiem. Siedzieli chwilę.
- Jak to nie widzisz? zupełnie nic?
- Nic
- Nawet mnie?
- Marek ja się boję..tak bardzo się boję..
- Twój tata i rodzeństwo pewnie śpią
- Nie powiesz im ,że źle się czuje?
- Ale przecież tego nie da się ukryć
- Nie chce aby się martwił i chyba nie chce wracać do domu
- Ale jest późno a ja miałem Cię odwieść zaraz po zakupach
- On nie może się dowiedzieć ,że coś jest nie tak...nie może
Rozpłakała się jeszcze bardziej.Miała odpięty pas bo zrobiła to wcześniej ale nie miała siły wysiąść, nie chciała wysiąść . Nic nie widziała. I bolała ją głowa. Ból nie ustępował. Marek patrząc na nią był coraz bardziej zaniepokojony. Nie wiedział co a robić. Nie chciał aby cierpiała. Dotknęła ręką schowka a potem siedzenia sprawdzając czy Marek nadal jest w samochodzie czy nie bo nie odzywał się przez chwilę. Gdy natrafiła ręką na jego ramię nie wiele myśląc przytuliła się . Potrzebowała tego bała się teraz zostać sama. Nadal nic nie widziała. Pogładził jej plecy ręką pocieszając ją. Jego ubranie było mokre od jej łez. Siedzieli tak jakiś czas. Nic nie mówiąc .Ból głowy po mału ustępował i znów widziała ale nadal nie wyraźnie. Wszystko było jak za mgłą. Odsunęła się od niego.
- Jesteś super przyjacielem
Nic nie odpowiedział trochę go to zabolało odpalił silnik i ruszył w kierunku Warszawy. Ona nie wiedziała gdzie jadą. Miasto było ładnie oświetlone wszędzie były jeszcze łapki świąteczne i choinki. Witryny sklepowe nadal przedstawiały hasła reklamowe zachęcające do kupowania ozdób świątecznych. Patrzyła przez szybę znów widziała . Barwy ,kolory ,światła ale po chwili nie wiedziała gdzie się znajduję.
- Gdzie my jedziemy?
- Do mojego domu, skoro nie mogłaś zostać w Rysiowie a do twojego Ojca zadzwonię jutro rano. Dziś przenocujesz u mnie.
- Co to znaczy?
- Jak to nie wiesz?
- Ja będę u ciebie w domu a dom w Rysiowie ..
- Ula o czym ty mówisz?
- O domu ,nocy...
- Jest noc a jutro odwiozę Cię do domu jeśli o tym mówisz
- Moje rzeczy...
- Dam ci piżamę chociaż powiem ,że kilka rzeczy jeszcze zostało jak mieszkaliśmy razem
- To my mieszkaliśmy razem?
- Tak, przed wypadkiem
- Jakim wypadkiem ?
- Tym ,który miałaś
- Dawno
- Jakiś czas temu
- Aha, znaczy kiedy?
Nie odpowiedział zadawała coraz to dziwniejsze pytania i miał wrażenie ,że jest z nią gorzej. Jej chwilowa utrata wzroku , silny ból głowy a teraz traciła logiczne myślenie. Nie była taka jak dawniej ten wypadek mógł na zawsze zostawić ślad w jej życiu. Stan jej był jej poważny a ciąża zagrożona i powinna leżeć ale znał ją i wiedział ,że ona nie potrafi nic nie robić. Chociaż teraz nic jej już nie wychodziło nawet proste czynności sprawiały trudność.
Iza nie mogła spać bo mały ciągle płakał. Jej mąż spał mocnym snem a ona słysząc płacz dziecka wstała ubrała szary szlafrok i wyszła z sypialni. Poszła w kierunku pokoju dziecięcego. Weszła uchyliła drzwi jej synek leżał w łóżeczku płacząc i podkulając nóżki. Podeszła bliżej i wzięła go na ręce siadając w fotelu ,który stał nieopodal łóżeczka. Sięgnęła po butelkę ,która stała na szafce nocnej. Sprawdziła czy herbatka koperkowa nie jest za zimna. Była jeszcze ciepła bo niedawno ją zaparzała. Podała dziecku wypiło wszystko. Po czym uspokoiło się i zasnęło. Mały od wczoraj miał kolkę. Odstawiając butelkę wstała z fotela z niemowlęciem na ręku i ułożyła go w łóżeczku. Przykryła kocykiem i włożyła smoczek do buzi. Odeszła cicho od łóżeczka aby go nie obudzić i wyszła lekko zamykając drzwi. Wróciła do sypialni i położyła się obok męża zdejmując szlafrok i kładąc go na krześle. Położyła się gasząc łapkę nocną.
- Mały śpi?
- Tak, dałam mu herbatkę i śpi
- Nie był głodny?
- Nie całą godzinę temu go karmiłam
- To dobrze
- Śpijmy już
- Racja
Zasnęli. Mały też spał.
Marek i Ula dojechali do jego domu. Pomógł jej wysiąść ,otworzył drzwi i weszli do środka. On udał się do kuchni a ona usiadła na kanapie w salonie nawet nie zdjęła płaszcza. Co nie uszło uwadze Marka.
- Zdejmij to bo będzie ci za gorąco
- Zimno mi
Podszedł do niej zdjął jej płaszcz i powiesił w korytarzu a następnie podał jej ciepły koc. Wzięła i przykryła się nim usiadła podkulając nogi objęła je rękami i siedziała nic nie mówiąc nadal było jej zimno. Usiadł koło niej i podał jej jeszcze drugi koc okrywając ją nim. Parzyła na niego uważnie tak jakby był najważniejszy na świecie. Czego od kompletnie nie rozumiał. Chciał wstać ale ona chwyciła go za rękę.
- Jesteś moim mężem tak?
Spojrzał na nią nic nie rozumiejąc. Nie wiedział co powiedzieć. Kompletnie go zaskoczyła. Bardzo chciał być jej mężem ale nie był ale nie wiedział czy mówić jej o tym czy nie.
- Ja..znaczy.. nie
Teraz to ona kompletnie nic nie rozumiała .Nie pamiętała co było wcześniej. W tej chwili nie pamiętała nawet świąt Bożego Narodzenia a dopiero wczoraj się skończyły.
Przysunęła się do niego ich twarze były bardzo blisko dzieliły ich tylko centymetry. On miał ogromną ochotę ją pocałować ale wiedział ,że nie powinien tego robić .Dotknęła swoimi ustami jego warg a on natychmiast wstał . Spojrzała na niego nie wiedząc o co chodzi. Nie pozwolił na pocałunek chociaż sam tego pragnął.
- Kocham Cię - rzekła
Stał wpatrując się w nią jak zahipnotyzowany na jego twarzy pojawił się chwilowo uśmiech i zaskoczenie. Był zmieszany nie mógł wykonać żadnego ruchu czuł się jak sparaliżowany . Kilka razy otworzył usta ale kompletnie nie wiedział co powiedzieć.W jednej chwili chciał powiedzieć ,że również ją kocha ale coś go powstrzymywało.
- Jak ty masz na imię?
Spojrzał na nią uważniej teraz już nie miał ochoty się śmiać teraz zaczął się niepokoić jej stanem zdrowia.
- Jak to nie pamiętasz? jestem Marek
- To nie ciebie kocham
- O czym ty w ogóle mówisz? spytał zdezorientowany
- O nas .. znaczy o no.. zapomniałam ...jak on ma na imię?
- Kto ?
- Mój mąż
- Ale ty nie masz męża
- Mam
- Ula co ci jest?
- Kim ty jesteś ? ja Cię znam?
- Znasz mnie długo
- Nie pamiętam
-Bo straciłaś pamięć
- Nieprawda ty nigdy nie byłeś w moim życiu
- Byłem Ulka a dowodem na to jest nasze dziecko ,które za kilka miesięcy przyjdzie na świat
- Jakie dziecko? o czym ty mówisz?
- Jesteś w ciąży
- Nie jestem
- Ula.. Kochanie..
- Coś ty powiedział?
- Ula
- Nie to drugie
- Nic nie ważne
- Ty mnie kochasz?
- Ula zbieraj się jedziemy do szpitala
- Kochasz mnie?
- Ubierz płaszcz bo na zewnątrz jest zimno
- Nie odpowiedziałeś mi na pytanie
- Kochałem
- To znaczy... ,że... ty...już..
Zaczęła nagle płakać on już nie miał siły na to wszystko. Dziwne objawy utrata świadomości ,pamięci ,bóle głowy chwilowe utraty wzroku to wyglądało bardzo poważnie i bardzo się o nią bał. Nagle stanęła na środku salonu i nie chciała zrobić ani kroku dalej. On kazał jej już wychodzić a ona nie ruszyła się z miejsca. Chciał podejść do niej ale powstrzymała go.
- Nie idź tam jest przepaść
- Jaka przepaść?
- Czarna otchłań
- Nic tam nie ma
- Jest
Zrobił kilka kroków w jej stronę ona parzyła na niego ze strachem.Dotknął jej ramienia podchodząc blisko. Odsunęła się nagle.
- Nie dotykaj mnie
- Chodźmy już
- Nie!!!!
Gdy stał obok szybkim krokiem minęła go i chciała iść do drzwi ale był szybszy. Złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie i wpił się w jej usta z namiętnością. Gdy nie oddawała pocałunków wystraszył się ale potem zaczęła oddawać pocałunki. Po chwili oderwali się od siebie a ona spojrzała na niego. Zdjęła płaszcz on również i poszli do salonu usiedli na kanapie.
- Jesteś głodna ?
- Trochę tak
- A na co masz ochotę ?
- Na zapiekanki
- Zapiekanki?
- Byłeś ,kiedyś tam ze mną ?
- Tak
- Byliśmy wtedy parą?
- Nie
- Przyjaciółmi?
- Można tak powiedzieć ,znaliśmy się wtedy krótko gdy zabrałaś mnie wtedy na zapiekanki po tym jak Paulina przykuła mnie kajdankami różowymi w moim gabinecie nagiego a ty wtedy się zjawiłaś bo wróciłaś bo zapomniałaś dokumentów nad ,którymi miałaś siedzieć po pracy bo były bardzo ważne a wcześniej byłaś na randce z Adamem Turkiem ale wróciłaś wtedy do firmy .Rozpięłaś mi kajdanki podałaś ubrania śmiecąc się przy tym jak ja się ubierałem. I poszliśmy wtedy na zapiekanki opowiedziałaś mi wtedy ,że twoja mama zmarła jak byłaś w liceum i musiałaś robić rodzeństwu kanapki a ja wtedy opowiadałem ,że zawsze dostawałem zrobione przez mamę z logiem firmy na papierze śniadaniowym a ty wtedy się śmiałaś. Potem wróciliśmy do firmy i pracowaliśmy razem nad projektem a potem poprosiłem o kawę ale jak przyszłaś chyba już spałem bo nie pamiętam co było dalej. Wiem ,że przykryłaś mnie marynarką a gdy się obudziłem siedziałaś na fotelu. Odwiozłem Cię do domu.
- Naprawdę tak było? i ty to wszystko pamiętasz?
- Pamiętam każdy dzień spędzony z Tobą to były cudowne chwile
- Czyli mnie kochasz
- Bardzo Cię kocham
- To dlaczego... nie ..
- Pytasz dlaczego nie jesteśmy razem?
- Tak
- Nie chciałaś być ze mną
- Marek ja ... nadal Cię nie pamiętam ...znaczy...wydaję mi się ,że to co mówisz jest prawdą ale... Nie wiem tego do końca...Ja nie wiem ..co czuję czy to jest to... Nie wiem co dalej...Czy nasze dziecko przeżyję i co ze mną jest nie tak... teraz czuję się w miarę dobrze ...ale jeszcze chwilę temu nie wiedziałam kim jestem ,kim ty jesteś i gdzie się znajduję... Nie wiem jak to się wszystko stało...ale proszę Cię ...ze względu na wszystko jeśli mnie kochasz ...a wierzę ,że tak...ja nie mogę na razie powiedzieć tego samego bo... sama nie wiem co czuję...I czy to z tamtym jest naprawdę...przy nim nie czułam się bezpieczna jakby do końca..ale coś czułam nie umiem tego nazwać...
- Ula nie zostawię Cię samej z tym wszystkim i jeśli chcesz będę przy Tobie a zobaczysz ,że wszystko się ułoży...Nasze dziecko musi żyć i od teraz jesteś pod moją opieką jutro rano wezmę z Rysiowa kilka twoich rzeczy. Zostaniesz u mnie tak długo jak będziesz chciała. Tylko proszę Cię o jedno bardzo Cię kocham i nie chce aby ci się coś stało musisz leżeć ja wszystkim się zajmę wezmę kilka dni wolnego. A ty o nic się nie martw tylko proszę nie rozmawiaj z Oskarem więcej.
- Jesteś... wspaniały ...naprawdę dziękuję ci za wszystko...
Po tych słowach szczerze się roześmiał. Wstał na chwilę z kanapy i poszedł do kuchni. Zrobił herbatę i kanapki i ułożył wszystko na tacy i wrócił to salonu stawiając na stoliku. Wzięła kanapkę z talerzyka . Usiadł koło niej. Obiecała ,że nie będzie odbierać połączeń od Oskara więc tego nie robiła chociaż raz odebrała gdy pojechał do sklepu. Chciała wrócić do domu jak tylko będzie się trochę lepiej czuła. Marek zadzwonił do Józefa następnego dnia rano po tym jak zabrał ją do siebie. Zabrał jej kilka rzeczy bo miała zostać u niego na trochę. Nie na stałe bo na to się nie zgodziła twierdząc ,że ma chłopaka. Spała w jego sypialni a on spał w innym pokoju. Miał nadzieje ,że wszystko jeszcze będzie dobrze ,że ona sobie przypomni a na świat przyjdzie zdrowe dziecko i stworzą szczęśliwą rodzinę. Skończył się film Ula wstała z kanapy .
- Późno się zrobiło idę spać
- Ja też chyba zaraz pójdę- powiedział wyłańczając telewizor. Podniósł się z kanapy i swoje kroki skierował w kierunku kuchni.
- Dobranoc Marek
- Słodkich snów Ula
Wzięła prysznic ,przebrała się w piżamę i położyła się. Leżała tak nie mogąc zasnąć przewracając się z boku na bok . W końcu po dwóch godzinach męczenia się z bezsennością wstała założyła szlafrok i nie zapalając światła .W całym domu panował mrok. W domu była całkowita cisza. Była pewna ,że Marek śpi dlatego szła cicho i powoli aby go nie obudzić. Chciała dojść do kuchni aby wziąć coś do picia ale nie orientowała się gdzie dane pomieszczenie się znajduję .Trochę znów bolała ją głowa i czuła zmęczenie ale nie mogła zasnąć ani uleżeć. Szla do momentu aż potknęła się o coś robiąc przy tym duży huk i brzdęk rozbitego szkła...
Ciąg Dalszy Nastąpi...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Nie mogę jeszcze ochłonąć,po tym czytaniu, a właściwie pożeraniu tej części.Szok.Nie dopuszczaj do tragedii utraty maleństwa.Ula za dużo już przeszła,ona nie zasługuje na takie cierpienie. Usuń wreszcie tego guza w jej głowie,bo podejrzewał,że go ma i niech wreszcie ich miłość zakwitnie na nowo.bo dzieciątko musi mieć kochających się rodziców.Wywal z pamięci tego popaprańca Oskara, zlikwiduj jego numer.Czas na stabilizację dla Uli i Marka.Czekam z niecierpliwością na cd. Pozdrawiem.
OdpowiedzUsuń