Marek jechał przed siebie nie chciał wracać jeszcze do domu . Myślał o Uli . Nie rozumiał jej zachowania . Zachowywała się bardzo dziwnie i jak nie ona. Mimo wszystko jej słowa zabolały go. Nie chciał tylko przyjaźni. Kochał ją i chciał przy niej być. Obiecał jej ,że nie będzie się już narzucać chociaż nie łatwe to. Poczuł ból gdy usłyszał ,że kocha kogoś innego. Martwił się też jej stanem zdrowotnym. Wiedział ,że coś jest nie tak. Chociaż dopiero co wyszła ze szpitala. Niepokojące były te bóle głowy i inne objawach o ,których jeszcze nie wiedział. Jechał dolej przed siebie. W końcu zatrzymał samochód koło parku . Dawniej chodził tutaj z Ulą to był ich park i ,,ich ławka''. Teraz pozostały wspomnienia. Wspominał to co wydarzyło się tego wieczoru. Usiadł na ławce nie wiele było widać park był ciemny . Poczuł na sobie drobne płatki śniegu ,które otulały ziemie swoim zimowym płaszczem. Było zimno ale nie przejmował się tym. Patrzył na spadające płatki śniegu i ciemne konary drzew. Czuł pustkę jaką pozostawiła po sobie. Przypomniały mu się jej ciepłe,słodkie wargi i ,, pocałunek przed pożegnaniem'' tak to nazwał.
,, Pocałunek czym jest?
Przysięgą dwóch tak
Paktem...najściślejszym.
oto cel,koniec
a zarazem początek...
Różowym płomieniem zapalonym nad ,,i "
mojej miłości,szeptem warg
aby ucho pojęło
naszą potęgę miłości .''
Ula nie wiedziała kto dzwoni o tej porze. Wstała od stołu i wyszła z pokoju gościnnego udając się do swojego. Usiadła na łóżku i nacisnęła zieloną słuchawkę.
- Cześć Ulka
- Kto mówi ?
- Violetta Kubasińska
- Nie znam
- Ulka nie pamiętasz mnie?
- Nie
- Pracowaliśmy razem w firmie Febo&Dobrzański ja byłam sekretarką a ty asystentką prezesa Marka Dobrzańskiego.
- I co w związku z tym ?
- Przyjaźniliśmy się potem ...
- Do rzeczy ,po co pani dzwoni
- Chciałam żebyś była świadkową na moim ślubie
- Co takiego? ja mam być świadkową na pani ślubie?
- Nie pani, tylko Viola.
- Dobrze Viola , nie wiem muszę się zastanowić
- Dam ci czas ,trzeba kuć beton póki gorący
- O czym ty gadasz , chyba żelazo
- Jak zwal tak zwał ,ważne, że wychodzę za mąż
- To gratulację ,Cześć
- Wesołych Świąt
- Wesołych.
Ula zdjęła buty i położyła się na łóżku. Wpatrując się w sufit. Przymknęła powieki ,Chciała zasnąć ale nie mogła. Wciąż myślała o wydarzeniach z przed kilku godzin. Coraz bardziej denerwowało ją to ,że nie może sobie nic przypomnieć. Mimo wszystko lubiła Marka i trochę żałowała słów ,które powiedziała. Powiedział jej ,żę ją kocha ale ona nie mogła powiedzieć tego samego. Czuła ,że jest jej bliski ale to za mało żeby z nim być. Myślami była z Oskarem ale ten pocałunek wywołał jakiś zamęt w jej głowie. Nie chciała teraz o tym myśleć. W końcu zmęczona zasnęła. Nie przebrała się nawet.
Marek zmarzł siedząc tak w parku i rozmyślając. Nie wiedział ile czasu upłynęło czy kilka godzin czy minut. Wiedział tylko ,że jeśli zaraz nie pójdzie zamarznie. Śnieg już nie padał ale zrobiło się mroźnie. Wyszedł z parku nie było widać żadnej żywej istoty. Pomyślał ,że musi być bardzo późno. Wsiadł do samochodu włączył ogrzewanie i ruszył. Gdy wrócił do domu przebrał się ,wziął prysznic i poszedł spać. Jednak leżał na łóżku a sen nie przychodził. Wciąż miał w głowie rozmowę z Ulą. Nie chciał ,żeby to był koniec. Ale chciał aby była szczęśliwa. W końcu sen go znużył.
Sebastian i Violetta już dawno spali przytuleni do siebie. Byli razem szczęśliwi. Chociaż Sebastian czasem nie mógł z nią wytrzymać. Dużo gadała i miała zachcianki . Często odwiedzał sklep czasem zdarzało się to w nocy. Jednak teraz spała spokojnie wtulona w niego. Sebastian chciał na światka Marka ale nie wiedział czy się zgodzi. Jeszcze go nie pytał. Nie mieli też ustalonej daty ślubu chcieli to zrobić po świętach. Teraz nie było na to czasu. Viola też nie wiedziała czy Ula się zgodzi być świadkową na ich ślubie skoro nawet jej nie pamięta. Viola słyszała o wypadku Uli ale nie sądziła ,że nie odzyskała jeszcze pamięci. Nie spodziewała się tego zupełnie. Ale skoro jej nie pamięta to Marka też nie może pamiętać . zdała sobie sprawę po odłożeniu telefonu zanim zasnęła.
Ala pozmywała naczynia po kolacji wigilijnej pożegnała się z Jaśkiem i Józefem i pojechała do domu. Beatka dawno już spała nikt nie musiał jej nawet czytać bajki była zbyt zmęczona dzisiejszym dniem. Wszyscy byli zadowoleni z prezentów jakie dostali chociaż były skromne. Ula nie mogła wrócić do pracy ze względu na stan swojego zdrowia. Pracowała dopóki nie wydarzył się ten wypadek. Nikt już nie obwiniał za niego Marka. Ale wszyscy widzieli jak ten wypadek ją zmienił a może nawet przekreślił normalne życie. Nie wróciła do zdrowia i z ,każdym dniem było gorzej. Bardzo schudła chociaż była w ciąży jej ciało nie miało blasku. Radość ,którą miała ,kiedyś też zniknęła. I zniknęła również miłość do Marka. Nie było już uczucia. Nie działał już na nią jak ,kiedyś. Mogła z nim normalnie rozmawiać i nie brakło jej tchu. Jego słowa też nie robiły na niej wrażenia. Stał się jej obojętny mimo, że tak się starał nie umiała w nim dostrzec nikogo więcej jak przyjaciela. Ale coś miał w sobie co ją przyciągało ją do niego i nie umiała tego nazwać ani określić
Rodzice Marka byli zawiedzeni ,że ich syn nie był na kolacji wigilijnej. Była Paulina z Johnem ,którego poznała jakiś czas temu i są parą. Wigilia upłyneła w miłej atmosferze. Był również Psemko . Zofia przygotowała pyszne potrawy wszyscy zjedli je ze smakiem. Wszyscy poszli późno spać ale nie przejmowali się tym bo jutro nikt nie idzie do pracy.
Następnego Dnia
Ula otworzyła po mału oczy. Przeciągnęła się na łóżku i chciała sięgnąć już po okulary ale ich ostatnio przecież nie nosiła. Usiadła na łóżku. Spojrzała na zegar było prawie południe. Miała tej nocy bardzo dziwny sen ale też realistyczny. Śnił się jej Marek lecz nie był to wesoły sen.
Stała przy Ulicy nie mogąc ruszyć się z miejsca . On stał po drugiej stronie gdy nic nie jechało podeszła do niego. Chciała się do niego przytulić ,coś powiedzieć ale nie mogła wypowiedzieć żadnego słowa. On też nic nie mówił tylko patrzył wprost w jej oczy. W jego oczach wyczytała ból i smutek,którego nie mogła zrozumieć. W końcu podszedł do niej troszkę bliżej musnął jej policzek swoimi ustami odsunął się. Ona stała nie rozumiejąc kompletnie nic . To pożegnanie Kocham Cię -powiedział i oddalił się. Chciała coś powiedzieć ale słowa utkwiły jej w gardle. Nie potrafiła go zatrzymać. Odszedł. I w tym momencie obudziła się.
Nie rozumiała co miał znaczyć ten sen. Wolała teraz o nim nie myśleć. Spojrzała na telefon. Miała trzy nieodebrane połączenia od Oskara postanowiła ,że później oddzwoni. Ubrała szlafrok i poszła do kuchni.
- O córcia wstałaś a już myślałem ,że będę musiał Cię budzić - powiedział Józef gdy Ula weszła do kuchni. Usiadła na krześle sięgając na bułkę z koszyka ,który stał na stole. Wzięła nóż i zaczęła smarować masłem.
- Długo spałam ale dziś święta- odpowiedziała Ula na wcześniejszą odpowiedź Ojca. Posmarowała bułkę położyła na niej wędlinę i ugryzła kawałek. Ojciec postawił przed nią kubek gorącej herbaty.
- A Beatka i Jasiek jeszcze śpią?
- Nie Beatka jest na podwórku z Maćkiem lepią bałwana a Jasiek umówił się z Kamilą.
- A no tak
- A jak ci się córcia spało?
- A dobrze czemu pytasz?
- Co zaszło między Tobą a Markiem wczorajszego wieczoru?
- Nic, On mnie pocałował ale dla mnie to nic nie znaczy
- Powinniście porozmawiać, wyjaśnić
- Jakbym pamiętała co było wcześniej to tak
- Dobrze ,nie będę Cię męczył idę zobaczyć czy Beatka ulepiła tego bałwana
Józef wyszedł z kuchni . Została sama z myślami. Nie wiedziała co znaczy sen z poprzedniej nocy. Myślała dziś o Marku więcej niż dotychczas aż do momentu gdy złapał ją ostry ból głowy i światło zaczęło ją razić. Upiła łyk herbaty i sięgnęła po tabletkę ale ból nie ustępował. poszła się położyć wszystko wirowało jak w karuzeli. Ostrość obrazu była niewyraźna,rozmyta. Kolory się zlewały w jedność tworząc dziwną konstrukcję barw . Zbyt jaskrawych jasnych rażących oczy i mózg. Traciła świadomość gdzie jest czy w swoim pokoju czy w zupełnie obcym miejscu. Po chwili nie pamiętała ostatnich kilku minut. Poczuła strach i ogarnęła ją panika. Nie wiedziała co się z nią dzieję .Chciała wstać ale jej ciało odmówiło jej posłuszeństwa. Po więcej niż pół godziny objawy ustąpiły ale nadal jej ciało odmawiało posłuszeństwa a umysł nie przyswajał niektórych informacji. Zaczęły boleć ją mięśnie. Widziała niewyraźnie ,rozmazane obrazy.
Beatka ulepiła bałwana a teraz z Maćkiem rzucali się śnieżkami .Józef przyglądał się im. Trafili również niego. Maciek próbował złapać Beatka a ta uciekała przed nim aż wpadła w zaspę. Dołączył do nich Jasiek ,który wrócił od Kamili. Bawili się wszyscy na śniegu.
Wstał ubrał się i poszedł zjeść śniadanie chociaż niezbyt miał na nie ochotę. Wziął kurtkę i postanowił się przejść . Szedł przed siebie śnieg lekko padał doszedł do parku. Usiadł na ławce i przyglądał się dzieciom bawiącym się w parku w świąteczny dzień. Pomyślał ,że tak mogłoby wyglądać życie jego i Uli za kilka lat gdyby dala by mu szansę. Nie wiedział ile czasu minęło potarł ręce bo zmarzł i poszedł do domu. Zaparzył sobie gorącej herbaty i usiadł na kanapie włączając telewizję nie znalazł jednak nic ciekawego ,wszędzie rodziny przy stołach z dziećmi,prezenty ,choinka i wspólne śpiewanie kolęd. W końcu wyłączył telewizor i stanął przy oknie obserwując zimowy świat za oknem. Poczuł się samotnie choć samemu trudno było się do tego przyznać. Wziął więc klucze i kurtkę i wsiadł do auta i wolno ruszył w wybranym przed siebie kierunku. Nie mógł dłużej siedzieć sam w domu w święta... Zatrzymał się w miejscu do ,którego zmierzał. Wysiadł z auta i zadzwonił do drzwi... Ciąg Dalszy Nastąpi...
Super część. Mam nadzieje że Ula zaraz sobie wszystkio przypomni i razem z Markiem będą bardzo szczęśliwi . Z niecierpliwością czekam na kolejną część . Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńFajnie ,że się podoba ale już w kolejnej części niestety się rozczarujesz. Ula nie odzyska jeszcze pamięci. I nie mam jeszcze zakończenia tej historii. Więcej nie powiem na razie. Postaram się teraz częściej dodawać. I zapraszam na streemo tam miniaturka i całkiem nowe opowiadanie.
OdpowiedzUsuń