- Uważaj na stopnie-
ostrzegł Marek prowadząc Ulę z opaską na oczach w kierunku długiego jasnego
korytarza. Szła ostrożnie instruowana przez narzeczonego. Podekscytowana
dotykała opaski ,chcąc ją zsunął ,ale Marek prosił o chwilkę cierpliwości.
Bawełniana grafitowa sukienka z długimi rękawami udynamiczniła się na jej wielkim
brzuchu. Zmęczyła się idąc na górę i musiała zaczerpnął tchu zanim Dobrzański
otworzył na roścież drzwi i zaprosił do zajrzenia do środka zsuwając z jej oczu
skrawek materiału i kładąc dłonie na ramionach stojąc za nią.
- Fantastyczny pokoik
i te dodatki. Kiedy zdążyłeś go urządzić?- spojrzała na niego z radością w błękitnych
oczach.
- Podoba ci się? Viola
i Seba wybierali mebelki ,a ja kupiłem resztę i szczerze mówiąc zależało mi
bardzo ,aby zdążyć na czas. W każdej chwili mogłaś urodzić i…
- Urządziłeś pokój
podczas mojego pobytu w szpitalu?- dopytywała.
- Tak. Zaraz następnego
dnia rano wziąłem wolne i zająłem się przygotowaniami do narodzin naszych
dzieciaczków- powiedział pieszczotliwie obejmując dłońmi jej ogromny brzuszek i
przytulając się do pleców.
- Jesteś kochany.
Pokoik jest taki jaki sobie wymarzyłam. Może troszkę za dużo tych pluszaków i
brakuje wózka oraz nosidełka.
- Kochanie ,nie
brakuje. Nosidełka zostawiłem przypadkiem w garażu . Wyleciało mi całkiem z
głowy ,a wózka rzeczywiście zapomniałem ,ale nie martw się- dodał pośpiesznie.
– Zajmę się wszystkim ,a ty odpocznij. Najlepiej usiądź ,a ja przyniosę ci coś
do picia. Może jesteś głodna?
- Zjadłabym śliwki w
czekoladzie i napiła nektaru z czarnej porzeczki.
- Oczywiście .
Przyniosę ,a ty spokojnie poczekaj i nie rób gwałtownych ruchów.
- Marek, czuję się
świetnie. U Violi to był fałszywy alarm. Nie powtórzy się. Madzia i Michasia urodzą się w terminie.
- Ulka, lekarz kazał
ci leżeć i dużo odpoczywać inaczej urodzisz za wcześnie.
- Wiem- przyznała
smutno.- W sukienkę zaprojektowaną przez
Pshemko i tak się nie zmieszczę. Musimy , Marek odwołać ślub.
- Odwołać? Ula zlituj
się bezustannie przekładamy i odkładamy zawarcie małżeństwa. To przyniesie
pecha. Nie odwlekajmy, proszę. Ja chcę ,żebyś była moją żoną.
- Dlaczego ,aż tak ci
na tym zależy?- spojrzała mu w oczy. – Czyż nie ważniejsze jest ,że jesteśmy szczęśliwi?
- A w szpitalu nie
wpuszczą mnie na salę porodową ,bo nie jestem przecież mężem ani z rodziny-
stwierdził gorzko.- Ula czy ty w ogóle chcesz zostać moją żoną?
- Oczywiście ,że chcę.
Kocham cię i nie istnieje nikt ważniejszy od ciebie za wyjątkiem dzieci ,ale
ślub w zaawansowanej ciąży nie jest najlepszym pomysłem. Jeżeli tak ci zależy ,okey. Zrobię to dla ciebie i również siebie. Chciałam już nazwać się Dobrzańska.
- Da się zrobić- odparł, wychodząc.
- Da się zrobić- odparł, wychodząc.
Opadła ciężko na
bujany fotel rozmyślając nad przyszłością. Dobrzański zaniósł do dziecięcego
pokoiku wszystko o co prosiła Ula i oparł się o krawędź łóżeczka obserwując ją
w ciszy.
***
Marek w czarnym garniturze
,białej koszuli i muszce prezentował się niezwykle przystojnie i pociągająco.
Ula nie potrafiła oderwać wzroku od przyszłego męża ,który zajrzał do jej
pokoju czule całując jej jeszcze nieumalowane wargi.
- Witaj ,piękna- wyszeptał zmysłowym głosem.
Czekała na matkę ukochanego, która miała przynieść jej coś niebieskiego ,a Viola pożyczyć bransoletkę według starego zwyczaju.
- Witaj ,piękna- wyszeptał zmysłowym głosem.
Czekała na matkę ukochanego, która miała przynieść jej coś niebieskiego ,a Viola pożyczyć bransoletkę według starego zwyczaju.
- Denerwuję się-
wyznała przejętym głosem.- Dzieci też to wyczuwają i wiercą się. Boję się ,
Marek.
- Skarbie wszystko
będzie w należytym porządku. Zadbaliśmy o każdy szczegół. Poza tym będę przy
tobie. Nic się nie stanie ,a córeczki urodzą się zdrowe i śliczne jak mama-
dodał wesołym tonem.- Ulka jesteś moim
największym darem. Ty i dzieci. Nie wyobrażam sobie bez was życia. Ogromnie się cieszę ,że wybaczyłaś takiemu draniowi jak ja i dałaś
szansę. Miałem ochotę się zastrzelić jak dowiedziałem się ,że ty i Piotr
jesteście małżeństwem.
- Marek… nie mów o
przeszłości. Wybaczyłam ci ,bo cię kocham ,a Piotr to psychopata.
- I ja cię kocham-
odpowiedział całując ją namiętnie w usta i przenosząc gorące wargi na szyję.
Usłyszał chrząknięcie. W drzwiach stała Violetta z niemowlakiem na rękach i Aleks z Julią.
- Yyy..cześć- rzekł
zmieszany.- Nie przyszłaś z Sebą?
- Podwiózł mnie i
pojechał załatwić jakąś sprawę. Nie wnikałam. Tajemniczy się zrobił od paru
dni. Potrzymasz małą?
- Ja?
- Cześć Marek, Ula- uśmiechnęła się Julia. - Aleks ,a może ty zajmiesz się dzieckiem- zaproponowała.
- Julia ,ja nie ...Nie lubię dzieci- zakończył ostrym tonem.
- Aleks, ale kochanie...- zaczęła gładzić jego policzek.
Zabrał jej dłoń z twarzy. Inni milczeli obserwując całe zajście skonsternowani. Violetta wymknęła się z małą ,nie chcąc im przeszkadzać.
- Julia...nie...nie nadaję się na ojca. Nie ,każde małżeństwo ma dzieci.
- Aleks ja chcę ...
- Ale ja nie! Nie rozumiesz?
- Julia jest w ciąży?- zapytał cicho zszokowany Marek.
- Oczywiście ,że nie- zaprzeczył gwałtownie Febo. - Mogłaś mi powiedzieć wcześniej!- krzyknął ,aż cofnęła się i zaszkliły się jej oczy.
- Wziąłeś ze mną ślub ,bo myślałeś ,że jestem w ciąży?- wydusiła. - Aleks...
- A co myślałaś- posłał jej mordercze spojrzenie.
Ula robiła dobrą minę do złej gry nie najlepiej się czując.
Febo wyszedł trzaskając drzwiami ,a za nim wypadła jak oparzona Julia mijając się w przejściu z Violą .
- Cześć Marek, Ula- uśmiechnęła się Julia. - Aleks ,a może ty zajmiesz się dzieckiem- zaproponowała.
- Julia ,ja nie ...Nie lubię dzieci- zakończył ostrym tonem.
- Aleks, ale kochanie...- zaczęła gładzić jego policzek.
Zabrał jej dłoń z twarzy. Inni milczeli obserwując całe zajście skonsternowani. Violetta wymknęła się z małą ,nie chcąc im przeszkadzać.
- Julia...nie...nie nadaję się na ojca. Nie ,każde małżeństwo ma dzieci.
- Aleks ja chcę ...
- Ale ja nie! Nie rozumiesz?
- Julia jest w ciąży?- zapytał cicho zszokowany Marek.
- Oczywiście ,że nie- zaprzeczył gwałtownie Febo. - Mogłaś mi powiedzieć wcześniej!- krzyknął ,aż cofnęła się i zaszkliły się jej oczy.
- Wziąłeś ze mną ślub ,bo myślałeś ,że jestem w ciąży?- wydusiła. - Aleks...
- A co myślałaś- posłał jej mordercze spojrzenie.
Ula robiła dobrą minę do złej gry nie najlepiej się czując.
Febo wyszedł trzaskając drzwiami ,a za nim wypadła jak oparzona Julia mijając się w przejściu z Violą .
- No ,muszę zająć Uli
makijażem. Przyjdzie jeszcze Eliza moja kuzynka z zawodu fryzjerka. Ulka
zrobimy cię na bóstwo i olśnisz blaskiem wszystkich.
- Z tym wielkim
brzuchem? W życiu. Panna młoda jako hipopotam lub wieloryb.
- Ale kochany
wieloryb- zażartował.
- Uważaj- pogroziła mu
palcem odwracając się i intensywnie wpatrując się w niego.- Bo się rozmyślę. Nie
sądziłam ,iż tak szybko ziści się nasze marzenie.
- Ani ja. Dzwoniłaś do
ojca?
- Nie, Tata przyjedzie
z Alą i Beatką bezpośrednio pod kościół. Pozostali goście też tam będą.
- Beatka będzie
zawiedziona. Chciała cię zobaczyć tuż przed ślubem i sypać kwiatki. Twój ojciec
patrzy na mnie wilczym wzrokiem i wolałbym ,żebym trzymał się od ciebie i Betti
z daleka.
- Zaakceptuje cię ,ale
potrzebuje czasu. Niejako porównuje cię do Bartka i Piotra.
- Do tych popaprańców?!-
uniósł się.- No, nie…- zagotowało się w nim na myśl o byłych ukochanej.
- Uzbrój się w cierpliwość.
Ojciec jest nieufny w stosunku do ludzi. Szczególnie moich wyborów sercowych
,ale ja z ciebie nie zrezygnuje nigdy – musnęła jego usta.
- Marek , nie mamy
czasu- jęknęła Olszańska trzymając wyrywającą się dziewczynkę. Rozebrała ją z
kurteczki i zdjęła czapeczkę odsłaniając jej jasne włoski. Mała energicznie
machała nogami i wydała różne dźwięki.
Ula i Marek zapatrzyli
się na małą nie słuchając gadatliwej blondynki. Marek wziął Basię kołysząc ją
leciutko na rękach i wychodząc z pokoju.
- Wolisz delikatny czy
mocniejszy?- spytała wyjmując z torebki kosmetyki i wskazała na cienie.
- Zdecydowanie
delikatny. Nie chcę wyglądać jak panda. Zawsze się wzruszam.
-Na moim płakałaś-
przypomniała jej. – Ślub bierze się raz w życiu i trzeba wyglądać świetnie.
Elizka zrobi ci elegancką fryzurkę. W lustrze się nie poznasz ,a Marek zakocha
się w tobie na nowo.
- Dzień dobry- uniosły
głowy patrząc na przybyłą Helenę.
Przywitała się z przyszłą synową całując ją w policzek.
- Dobrze się czujesz
dziecko?- jej wzrok wyrażał troskę. W dłoniach dzierżyła niebieską koronkową
podwiązkę i naszyjnik z serduszkiem na srebrnym łańcuszku.
- W porządku- odparła
uprzejmie Ula.- Słabo spałam z tych emocji ,ale czuję się dobrze.
- A jadłaś coś? W
twoim stanie należy zdrowo się ożywiać i oszczędzać. Sen też jest bardzo ważny.
- Bolą mnie plecy i
nogi- poskarżyła się.- I …- ucięła nie chcąc dać po sobie poznać ,że ją boli.
To tylko stres...Nie panikuj , Ulka...jeszcze nie czas.
To tylko stres...Nie panikuj , Ulka...jeszcze nie czas.
- Już niedługo.
- Najdłuższe miesiące
w moim życiu. Zwłaszcza te ostatnie tygodnie to katastrofa. Ja nie daję już
rady- zaszkliły się jej oczy.
- Ulka ,nie maż się ,bo będziesz przypominać misia
koalę.
- Pandę nie koalę.
- Zwał jak zwał. Kij
zawsze ma dwa końce. Umaluje cię ,ale nie płacz. Zniszczysz moje dzieło i
będziesz szatanicą ,a nie anielicą.
- Co?- zdumiała się
Ula. – Mów Viola po ludzku
- No, stres ciężarnym
szkodzi i za prędko dzieci się rodzi. No czarne są szatanice ,diablice ,a białe anielice ,anioły w sensie.
Zadzwonię do Elizki tylko siedź i nie waż się czegokolwiek dotykać.
Zadzwonię do Elizki tylko siedź i nie waż się czegokolwiek dotykać.
- Okey- westchnęła.
Helena nic nie rozumiała
z gadania zwariowanej Olszańskiej. Ula próbowała zrozumieć ,co przychodziło jej
z trudem. Lekkie skurcze minęły i była pewna ,iż nie powrócą.
Szczupła brunetka o
wysokich kościach policzkowych ,czerwonych ustach i koronkowej szmaragdowej
sukience wpadła zziajana do pomieszczenia gorączkowo przepraszając za
spóźnienie tłumacząc korkami i trzyletnim synkiem z którym przyjechała ,bo
mężowi coś nagle wypadło.
Malec trzymając w
dłoni lizaka z postaci z bajki utkwił wzrok w Helenie . Ta uśmiechnęła się
ciepło ,ale chłopczyk zrobił krok do tyłu i obejrzał się za siebie.
- Kajtek źle czuje się
wśród obcych. Jest nieśmiały. Niestety Czarek nie mógł się nim zająć ,a gdzie Basieńka?
Kupiłam dla niej sukieneczkę.
- Z Markiem na dole.
Pilnuje ją do pojawienia się Sebastiana. Marek to przyszły mąż mojej
przyjaciółki. Oni pasują do siebie idealnie. Niczym miś Puchatek i kłapouchy.
- Prosiaczek- wtrącił
cichutko mały brunecik. – Oglądałem tą bakę wcolaj- wyseplenił. – Lubię ją.
- Tak. Kajtek ogląda Kubusia
Puchatka na okrągło i o nim opowiada.
Nikt skomentował
wypowiedzi Elizy. Zabrała się za układanie włosów jeszcze Sosnowskiej ,która
przejmie nazwisko męża nazywając się Dobrzańską. Nie znosiła go . Przypominało jej o
nieudanym małżeństwie i byłym mężu dupku.
****
Na żwirowym podjeździe
zaparkował ustrojony samochód białymi różyczkami i różowymi balonami oraz białym tiulem ,a z niego wysiadła panna młoda w długiej
śnieżnobiałej sukni. Na ramionach miała
zarzucony kremowy płaszczyk obszyty futerkiem. Styczeń nie należał do
najcieplejszych miesięcy. Zadrżała czując uderzenie zimnego powietrza. Brunet
podał jej dłoń i pomógł wysiąść ,co w jej stanie przychodziło z trudem. Usta
wygięły się w uśmiechu ,a oczy śmiały się ,gdy tonęła w szaro-stalowych oczach.
Pan młody odwzajemnił uśmiech ,a jej zaparło dech na widok tych dołeczków
,które tak pokochała.
Omiotła spojrzeniem
spory tłum zebrany pod kościołem. Ksiądz z pewnością czekał w środku. Chwyciła
mocniej rękę Marka zmierzając z nim w wyznaczonym kierunku. Violetta podała jej
szybko piękny bukiet z białych róż i ruszyła wraz z gośćmi do kościoła.
Ławki udekorowane były
białymi i błękitnymi wstążkami. Z sufitu zwisały jasne wstęgi przeplatane z różowymi, a chór ustrojony był lampkami
choinkowymi. Choinki sięgały niemal sufitu oświetlone światełkami. Na schodkach
stała duża szopka betlejemska z wszystkimi postaciami z żłóbkiem włącznie.
Do ołtarza prowadził
śnieżnobiały dywan obsypany płatkami czerwonych płatków róż. Do ławek
przywieszone były małe wianuszki z błękitnymi tasiemkami.
Melodia ,, Ave maria’’
poprowadziła młodych do ślicznych białych siedzeń przed ołtarzem. Helena,
Alicja i Viola nie kryły łez. Krzysztof podał w ciszy żonie chusteczkę. Basia
przysypiała na rękach taty. Aleks stał przy wyjściu nie odzywając się do Julii. Kuzynka Uli rozpłakała się na dobre ocierając ciągle chusteczką oczy. Józef po raz pierwszy ujrzał w Marku wartościowego człowieka ,widząc jak ten zabiega o komfort Uli i patrzy na nią taki rozmarzony ,bez granic zakochany. Znał to uczucie i ten wzrok. Niegdyś wpatrywał się tak samo w Magdalenę , matkę Uli.
Ksiądz rozpoczął
ceremonie ,a spóźniona Ania i Maciek wywołali w kościele szum. Ludzie obejrzeli
się mrucząc pod nosem. Pshemko podziwiał swe kreacje zasiadając w jednym z
przednich rzędów.
Nadszedł w końcu
najważniejszy moment. Ula na ułamek sekundy wstrzymała oddech ,pobladła. Ból był bardzo silny i krótkotrwały.
Słoneczka ,nie śpieszcie się tak.
Marek denerwował się ,próbował opanować drżący głos.
Słoneczka ,nie śpieszcie się tak.
Marek denerwował się ,próbował opanować drżący głos.
- Ja Marek biorę sobie
ciebie Urszulo…
- Ja Urszula biorę
sobie ciebie Marku…
Po policzku Uli
spłynęła łza szczęścia ,gdy wypowiadała słowa przysięgi wpatrując się w
przepełnione miłością oczy. Marek także był mocno poruszony i niesamowicie szczęśliwy powtarzając za kapelanem te słowa.
- Ogłaszam was mężem i
żoną- usłyszeli i wpadli w swoje objęcia łącząc usta w gorącym ,długim
pocałunku i skierowali się do wyjścia.
Na schodkach obsypano
ich ryżem. Na włosach nowożeńców osiadły płatki śniegu. Przywarli do swych
ust. Goście klaskali głośno i pogwizdywali . Malutka Basia obudzona krzykami
otworzyła zaspane oczka i zaczęła popłakiwać. Po złożonych życzeniach nowożeńcy wsiedli do wozu. Po złożonych życzeniach nowożeńcy wsiedli do wozu. Uśmiechnięty Marek szepnął ,,kocham cię'' i spojrzał na Dobrzańską. Uśmiech znikł mu z twarzy a w jego miejsce pojawiło przerażenie.
Ja się pytam jakie nudne. Nudne to mogą być ale moje.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że to jest jedno z ulubionych twoich opowiadań.
Wreszcie Józef zaczyna widzieć w Marku mężczyznę godnego jego córki.
A ten pokoik dla dzieciaczków śliczny. Czyżby państwo młodzi zamiast na wesele mieli trafić na salę porodową?
Oby tylko w tej ostatniej część nic złego im się już nie przytrafiło.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Zdjęcie znalezione przypadkiem na interesującej stronce( tam jest wszystko). Nie wiedziałam ,że tak przypadnie Ci do gustu to opowiadanie. Józef dostrzegł w końcu prawdziwego Marka , nie sugerując się zasłyszanymi opiniami ani nie porównując go do innych.Zobaczył to czego nie widział do tej pory.
UsuńTak. Ulkę ominie niestety wesele i będą musieli gnać na porodówkę.
Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
Ula rodzi! Na bank. Zamiast na wesele trafi do szpitala. Miała dużo stresu, a dzieciaczki chcą już na świat. Ten pokoik jest słodki i jeszcze Marek go przygotował. Będą szczęśliwą parą. Nie pokoi mnie zachowanie Aleksa i Julii? Czy między nimi będzie dobrze? :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Marku,szefie,prezesie
Maluchy wybrały odpowiedni moment=D.Będą jako prezent ślubny ,z którego państwo młodzi bardzo ,bardzo się ucieszą chociaż nie tego się spodziewali. Miała być zabawa ,toast...nie szpital. Czy Julia i Aleks pogodzą się o tym wkrótce.
UsuńDzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
Dziewczyny postanowiły wyjść na świat. I super bo będzie to dla młodej pary na pewno niezapomniany dzień, z dwóch powodów. Chyba zbliża się koniec opowiadania a szkoda bo lubię je czytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dla nowożeńcy nigdy nie zapomną pełnego wrażeń dnia.Wymarzyli sobie ten dzień ,ale dziewczynki mieli inny i zaskoczyli rodziców postanawiając wcześniej przyjść na świat. Koniec bardzo blisko ,bo to przedostatnia część.
UsuńI tak przedłużyłam to opowiadanie sporo ,bo miało wszystko zamknąć się w 18 rozdziałach. Pomysły na niektóre wątki pojawiły niespodziewanie i postanowiłam je dodać. W planach jeszcze opowiadanie ,które zaczęłam pisać w październiku z okazji 250 tys . które dawno temu było i z powodu braku czasu odłożyłam je na potem ,chcąc dokończyć zaczęte. W każdym bądź razie prędzej czy później pojawi się ,ale pozostaje jeszcze ,, Bolesna strata''ją też zamierzam doprowadzić do finału.
Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
Już się bałam, że udramatyzujesz ten ślub i Ula zacznie rodzić zanim złoży przysięgę małżeńską. Na szczęście tak się nie stało, ale myślę, że z wesela dla niej i Marka będą nici, bo sądząc po ostatnim zdaniu Marek przeraził się dlatego, że Ula zwijała się z bólu od skurczy, albo odeszły ją wody. W sumie cieszę się, że Marek tak naciskał na ten ślub i nie posłuchał Uli, kiedy mówiła o jego odłożeniu. Wszystko jest przecież przygotowane na przyjście dzieci na świat. Marek pomyślał o wszystkim i nie zaniedbał niczego, no może tylko wózka, ale to jest do nadrobienia. On bardzo się stara, jest opiekuńczy i troskliwy, dba o swoją ukochaną i nie pozwala jej się przemęczać. Józef wreszcie to docenił i w kościele już inaczej patrzył na swojego zięcia. To było ważne i dla niego i dla nowożeńców. On uspokoił się widząc, że Ula jest pod czułą opieką, a Marek pewnie usłyszy od swojego teścia wiele pozytywnych słów.
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa dalszego ciągu, bo to już będzie ostatnia część. I nie pisz, że to jest nudna historia, bo opowiadanie jak zwykle trzymało poziom i miało wciągającą treść. Kończę komentarz z nadzieją, że ten ostatni rozdział przyniesie szczęśliwe rozwiązanie i dziewczynki urodzą się silne i zdrowe.
Pozdrawiam serdecznie. :)
PS.
Zupełnie nie rozumiem zachowania Febo. Boi się zostać ojcem?
Obyło się bez dramatyzmu,krwi i tym podobnych ( czegoś ,co bardzo lubię) , ale nie mogłam zrobić tego bohaterom i tak długo czekali na swoje szczęście i gdzieś wspomniałam o happy endzie ( nie wiem czy komuś czy na blogu) i postanowiłam się tego trzymać zwłaszcza ,że zakończenie mam zaplanowane od strasznie dawna.Na początku już wiedziałam ,że ta historia skończy się szczęśliwie dla Marka i Uli.
UsuńMarek niejako przestawiany tutaj jako ideał ,chociaż w przeszłości nie jedno za uszami miał. I całe szczęście ,że jakieś wady ma i Ula też ,ale te dobre strasznie to przyćmiły i wyszło jak wyszło.Marek nie pominął niczego w urządzaniu kącika dla maluchów oprócz wózka. Każdemu mogło się zdarzyć. Józef w Marku widzi wreszcie zięcia ,który umie zadbać o rodzinę i ukochaną. Dla Dobrzańskiego akceptacja ze strony teścia jest naprawdę istotna.
Ostatnia część przykrych niespodzianek nie przyniesie wręcz odwrotnie. Ula i Marek powitają na świecie córeczki.
O Aleksie nie mam już siły dzisiaj pisać.
Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
W końcu są razem i z tego co wyczytałam nic na szczęściu im nie stanie, a bałam się, że może ktoś porodu nie przeżyć. Teraz tylko muszą przetrwać pierwsze miesiące życia dzieci, ząbkowanie, kolki i nieprzespane noce.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jakim ojcem będzie Marek i czy szybko nauczy się kapać przewijać i karmić.
Pozdrawiam miło.
Nikt nie umrze. Tylko miłość i szczęście i nowe obowiązki w przypadku Ulki i Marka. Niektóre rzeczy można samemu sobie dopowiedzieć ,a jakim Marek będzie ojcem odpowiedź wkrótce w ostatniej części.
UsuńDzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
super już nie mogę się doczekać następnej część z niecierpliwoscia na ciag dalszy ps kiedy będzie?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
Będziesz musiała uzbroić się w cierpliwość ,bo nie wiem ,kiedy coś opublikuję. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
Usuń