Drzwi
windy otworzyły się i ujrzał te niespotykanie niebieskie oczy. Wpatrzone w
niego z nieufnością, żalem i niemą tęsknotą. Poluzował krawat
robiąc krok w jej stronę.
-
Cześć- wydukał z szelmowskim uśmiechem.
Spotkanie
jej w firmie rozpaliło malutką iskierkę nadziei w jego przepełnionym rozpaczą
sercu. Spuściła wzrok wpatrując się w czubki swoich butów.
Po powrocie czuła niesamowite szczęście ,które błyskawicznie zamieniło się w potok łez i wściekłość. Nie umiała uporać się z własnymi uczuciami. Cierpiała zraniona przez kochaną osobę. Wiele tygodni zajęło jej dojście do wniosku ,że pomimo tego ,co się stało nadal w głębi serca go kocha. Myślała ,ze po czym takim nie ma wybaczenia ,ale gdy zauważyła u niego zmianę,widziała jego starania,przeczytała list postawiła wszystko na jedną kartę. Nie chciała marnować życia na bycie z Piotrem chłopakiem na niby ani wmawiać sobie ,że go ,kiedyś pokocha. Z miłości do Dobrzańskiego wyleczyć się nie umiała więc wolała zaryzykować i być może zyskać szansę na szczęśliwą przyszłość?
Po powrocie czuła niesamowite szczęście ,które błyskawicznie zamieniło się w potok łez i wściekłość. Nie umiała uporać się z własnymi uczuciami. Cierpiała zraniona przez kochaną osobę. Wiele tygodni zajęło jej dojście do wniosku ,że pomimo tego ,co się stało nadal w głębi serca go kocha. Myślała ,ze po czym takim nie ma wybaczenia ,ale gdy zauważyła u niego zmianę,widziała jego starania,przeczytała list postawiła wszystko na jedną kartę. Nie chciała marnować życia na bycie z Piotrem chłopakiem na niby ani wmawiać sobie ,że go ,kiedyś pokocha. Z miłości do Dobrzańskiego wyleczyć się nie umiała więc wolała zaryzykować i być może zyskać szansę na szczęśliwą przyszłość?
-
Cześć- chciała go wyminąć ,ale ubiegł ją chwytając leciutko za łokieć.- Ula
porozmawiajmy. Zmieniłem się i chcę naprawić…
-
Przeszłości nie naprawisz- wyszeptała z bólem.- Nie jestem tą Ulą Cieplak
potykającą się o własne nogi i kryjącą się po kątach. Unikającą spojrzeń innych
,bo wstyd jest jej spojrzeć im prosto w twarz- uniosła wzrok.- Że ma romans z
szefem. Nie miałam prawa odbierać Paulinie prawa do szczęścia- mówiła cicho ,by
nie dowiedzieli się o tym wszyscy pracownicy firmy.
- Niczego nie odebrałaś Ula i nie masz prawa mieć wyrzutów sumienia. Z Paulą nie układało mi się najlepiej i ty nie odpowiadasz za rozpad tego związku ,a ja ,bo ją zdradzałem i dopiero dzięki tobie dorosłem,zmądrzałem i nie chcę nikogo więcej ranić.
- Źle się z tym czułam,że ty wciąż byłeś w oficjalnym związku. Chociaż po zarządzie miałeś to zakończyć.
- Niczego nie odebrałaś Ula i nie masz prawa mieć wyrzutów sumienia. Z Paulą nie układało mi się najlepiej i ty nie odpowiadasz za rozpad tego związku ,a ja ,bo ją zdradzałem i dopiero dzięki tobie dorosłem,zmądrzałem i nie chcę nikogo więcej ranić.
- Źle się z tym czułam,że ty wciąż byłeś w oficjalnym związku. Chociaż po zarządzie miałeś to zakończyć.
- Wiem i przepraszam. Dokończmy tą rozmowę w gabinecie. Tu nie ma warunków- szepnął jej na ucho.
-
Prowadź- odrzekła równie szeptem i zauważyła nagłą zmianę w jego oczach. Jakaś
iskierka. Czyżby radości? Cieszył się na jej widok? Pozwolił jej iść pierwszej. Przepuścił ją w
drzwiach.
Violetta
siedząca przy biurko wytrzeszczyła oczy widząc odmienioną Ulę w czarnej
sukience przed kolano i podciętych włosach. Brak okularów, babcinych sweterków,
brzydkich spódnic nie pasujących kompletnie do reszty stroju i ta podkręcona
grzywka psująca wizerunek.
A
jej największym zaskoczeniem było ,że bez przywitania weszła z Markiem do
gabinetu. Od momentu złożenia rezygnacji ze stanowiska dyrektora finansowego i
wyjścia na jaw intrygi nie chciała słyszeć o Dobrzańskim. Nie wyjechała
,została w domu przeżywając to bolesne rozstanie. Nie wstawała z łóżka,
tęskniła, wspominała. Przeglądała zdjęcia, pisała listy nie wysyłając ich.
Odcięła się od świata. Głucha była ,gdy znajomi z pracy odwiedzali ją i kazali
wyjść z domu.
Nie
chciała przepełniona tęsknotą za szarymi oczami. Tymi kochanymi tęczówkami ,w
które tak uwielbiała patrzeć ,całować usta ,które niestety kłamały,ale liczyła na to więcej jej nie oszuka. Nie zakpi z jej uczuć po raz drugi. Zapewniał ją ,że wszystko
się ułoży. Poradzą sobie. Przezwyciężą to i będą mogli pójść naprzód. Niestety
nie odwołał ślubu zaraz po zarządzie. Oszukiwał ,zwodził, kupował prezenty.
Mamił obietnicami ,a ona z całych sił pragnęła ,żeby szczerze ją pokochał. Aby dbał
o nią ,troszczył się i był odpowiedzialnym facetem gotowym ,kiedyś założyć z
nią rodzinę.
-
Jesteś z kimś?- zapytał moszcząc się na fotelu i patrząc na jej pobladłą twarz.
-
Co to za pytanie- obruszyła się.
-
Pytam czy po tym wszystkim… czego doświadczyłaś ode mnie i Sebastiana. Tą
idiotyczną intrygę. Jesteś w stanie mi zaufać, zapomnieć ,wybaczyć? Być
szczęśliwa?
-
Dużo pytań. Zapomnieć na pewno nie. Wyrządziłeś mi ogromną krzywdę i Powinieneś
mieć tego świadomość. Grałeś perfekcyjnie swoją rolę. W życiu nie pomyślałabym
,że udajesz. Masz talent aktorski czego nie jeden pewnie nie jeden by ci pozazdrościł.
-
Wstyd mi. Tak cholernie wstyd za Sebastiana, siebie ,że dałem się namówić
,posłuchałem podszeptów diabła i wykorzystywałem twoje uczucie do osiągnięcia
zamierzonego celu. W tym misternym planie nie brał nikt pod uwagę ,że ja mogę
się za bardzo zaangażować. Ja sam nie rozwodziłem się nad swoimi uczuciami,
pragnąłem je stłamsić ,uśpić ,ale gdy
byłaś blisko traciłem rozum. Pragnąłem słuchać twojego głosu, patrzeć na ciebie
, analizowałem nasze rozmowy przed snem, uzależniałem się od ciebie. Twego
dotyku, wszystko kojarzyło mi się z tobą.
Ula
w oszołomieniu pozwalała Markowi mówić nie przerywając mu. Pierwszy raz od
dawna była gotowa poznać prawdę. Z jednej strony obawiała się spotkania z nim
,a z drugiej serce śpiewało radosną pieśń na jego widok.
Schudł
,w oczach czaił się smutek. Od koleżanek z pracy słyszała o powrocie do starych
nawyków. Nie wierzyła im ponieważ w dzień ,w dzień stał pod jej oknem. Nie
zniechęcił się,gdy nie wyszła na zewnątrz. Przestał być stałym bywalcem klubów. W ogóle tam nie zaglądał.
Rozmawiała
z Heleną ,która w trosce o syna odwiedziła ją parę dni temu w ogrodzie i
szczerze porozmawiały. Okrywając drugą twarz ukochanego usiłowała go
znienawidzić ,wymazać z pamięci. Odciąć się od przeszłości. Zagrzebać niegdyś
niespełnione marzenia.
Milczeli
wodząc wzrokiem po gabinecie. Zadzwonił telefon. Marek nie odebrał wciąż
czekając na słowa z jej ust. Uparcie milczała nie mając odwagi podnieść wzroku.
Złożył ręce w piramidkę po czym zagryzł wargi i zerknął na nią dyskretnie.
Pobladła
jeszcze bardziej. Z troską podał jej szklankę z wodą. Piła małymi łyczkami.
-
Jaką mam pewność ,że mnie kolejny raz nie oszukasz i nie będę odstawiona na
boczny tor? Bawidamek nie zmienia się ot tak w statecznego partnera. Nie staje
się od razu wymarzonym chłopakiem będącym oparciem, przyjacielem, kimś na kim
zawsze można polegać i przy kim jest się bezpiecznym.
-
Tak się składa ,że jesteśmy dla siebie stworzeni. Ula ty byłaś niezależnie od
pory dnia moją przyjaciółką, oparciem. Wspierałaś się ,gdy mój ojciec leżał po
zabiegu na serce w szpitalu. Nie odwróciłaś się ,nie zostawiłaś z problemami. I
za to ci dziękuję. Zniszczyłem wszystko ,ale czy nie można by było tego jakoś naprawić?- zapytał z nadzieją pozwalając sobie
na leciutkie muśnięcie jej dłoni. Uniosła wzrok ,w którym malowała się mieszaka
uczuć. Zagubienie, czułość, tęsknota ,niepewność i strach. Zaryzykować?
Przyszła tu po przeczytaniu od niego listu. Nie pojechała na żagle z Piotrem .
Skupiła się na porządkach domowych. Zrobiła Beatce obiecane naleśniki i ugotowała na kolacje
budyń i dodała borówki. Dziewczynka uwielbiała ,gdy Ula gotowała lub
przyrządzała desery. Lubiła pomagać przy robieniu sałatek owocowych lub
warzywnych. Ula zawsze kazała jej uważać w kuchni zwłaszcza ,że wpadał ktoś
niespodziewanie ,a Betti ,kiedyś wystraszyło nagle wtargnięcie Dąbrowskiej i
spadła jej na podłogę blacha z ciastem
,na którym układała owoce.
Ula
bez krzyku posprzątała zapewniając Betti ,że nic się nie stało i wróciły do
przerwanych czynności tylko z ciasta nic już nie było i Ula musiała zrobić
nowe.
Po
wysprzątaniu kuchni poszła odsapnąć w pokoju. Ułożyła się na łóżku układając
się na plecach jej umysł przywoływał różne wspomnienia.
Miłość ma wiele barw-
pomyślała robiąc się senna.- Niewyraźne, pastelowe, intensywne, ciemne, białe, żałobne.
Znużona
zasnęła układając się na boku i zginając lekko nogi. Nie słyszała wołającego ją
Jaśka ani Beatki. Ojciec uchylił drzwi po czym widząc pogrążoną w głębokim śnie
najstarszą córkę zamknął jej ponownie.
Łódź kołysała się na
boki. Spienione fale gwałtownie uderzały raz po raz w kadłub łodzi. Niebo
zabarwiło się na grafitowo- hebanowy z elementami granatu. Przerażona spojrzała
na maszt i obawiać się złamania uskoczyła w bok w momencie ,gdy uderzył w niego
piorun. Panika atakowała ,każdą komórkę ciała kobiety. Kasztanowe włosy od
deszczu przykleiły się jej do ubrania i twarzy. Na sobie miała białą koszulę i
khaki spodenki. Mężczyzna będący z nią zniknął na chwilę z zasięgu jej wzroku.
- Marek! MareeeeeeK!-
usiłowała przekrzyczeć huk fal i piorunów.
Na morzu był sztorm ,a
oni znaleźli się sami na środku wielkiej wody bez szansy na ratunek.
,,Zatoniemy, zginiemy’’
– powtarzała z paniką.
Romantyczna podróż w
jednej sekundzie mogła zakończyć się tragicznie. Do łodzi zaczęła wlewać się
woda. Oglądała ,kiedyś z przyjaciółką Titanica ,ale sądziła ,że ona przeżyje co
bohaterowie tego film.
Obudził ją krzyk
egzotycznego ptaka. Z trudem podniosła się z piasku usiłując ustalić aktualne
miejsce swojego pobytu. Nie udało się jej zlokalizować miejsca. W ustach czuła
Saharę ,a jej skóra niemiłosiernie piekła spalona od słońca. Podnosząc się
chwiejnie na nogach z powodu wykończenia ujrzała parę palm rosnących w rządku
kilka dziwnych ,nieznanych jej drzew, dostrzegła otaczającą ją zewsząd błękitną
wodę ,kraba spacerującego po plaży, kilka muszelek. Usłyszała jakiś hałas. Rozejrzała
się ,ale nic nie dostrzegła. Rozłożyste liście i wysoka trawa utrudniała jej
cokolwiek zauważyć i kogoś wytropić. Obawiała się dzikich zwierząt.
W podartej bluzce, spodenkach
i bosych stopach ostrożnie weszła w głąb zarośli. Przypominało jej to dżungle.
Zza drzewa wyszedł
mężczyzna na ,którego widok się rozpromieniła. Wpadli sobie w ramiona ,a chwilę
później siedzieli na zwalanym dużym drzewie i jedli mango. Dziewczyna opierała
stopy o jego udo. Miał spodenki do kolan i podwiniętą koszulę.
- Jesteś moim skarbem,
największym darem od losu- mówił wpatrując się w nią. Przestała jeść. Spuściła na
dół nogi machając nimi jak mała dziewczynka. Przysunął się i zerwał czerwoną
lilię wsuwając jej we włosy.- Bądź moim kwiatem, cudownym ,niepowtarzalnym ,bo
ja nie chcę innych ,skarbie. Tylko ciebie najdroższa- pogładził jej policzek i
obrazy dookoła niej zaczęły powoli się oddalać.- proszę , nie odchodź-
wyszeptała nim obrazy całkowicie się rozmyły.
Obudziła
się oszołomiona. Przyłożyła dłoń do czoła upewniając się czy nie ma gorączki.
Nie miała. Temperatura była w porządku. Po obudzeniu przygnieciona natłokiem
myśli wracała nieustannie do dziwnego snu. W śnie siedziała z Markiem na
drzewie zajadając się pysznym mango nad linami i dziką roślinnością ,co dla
niej było niesamowite i niepojęte. Do tego oboje byli w doskonałych humorach. Sen
uświadomił jej jedno. Nigdy nie przestała go kochać i powoli ,z każdym dniem
czuła ,że nie czuje do niego złości, nienawiści ,gniewu ,a przeogromną
tęsknotę, dręczące myśli, smutek i obawę przed ponownym zranieniem oraz ciekawość.
Zastanawiała się co byłoby ,gdyby dała mu szansę?
****
Z
szuflady wyciągnęła złożoną na pół kartkę i rozpoczęła czytanie. Skończyła
zalana łzami. Czytała kilkukrotnie. Najważniejszym słowem dla niej było to
magiczne ,, kocham’’. Pragnęła je usłyszeć z jego ust i patrzeć na niego ,gdy
będzie jej wypowiadał ,aby upewnić się szczerości jego uczuć. Sosnowski stał
się w tym momencie nie ważny. Wybrała jego numer. Nie odebrał.
-
Pewnie ma dyżur- powiedziała do siebie. – Piotr po dyżurze przyjdź do tej
kawiarni w smsie napiszę ci adres. Na godzinę siedemnastą. Będę czekać tylko
się nie spóźnij wiesz jak tego nie lubię. , Pa- nagrała mu się na automatyczną
sekretarkę.
Sosnowski
z jednym żółtym tulipanem zjawił się z półgodzinnym opóźnieniem.
-
Witaj- pochylił się nad nią i ucałował policzek.- Proszę- podał jej kwiatka i
zabrał się za przeglądanie karty menu. Nie patrzył na nią zajęty wyborem dania.
-
Piotr mieliśmy rozmawiać- przypomniała mu.- Ty i ja to nieporozumienie. Wiem. Powinnam wcześniej dojść do wniosku ,że nam nie po drodze. Mamy odmienne
zainteresowania, charaktery. Nie masz dla mnie czasu, nic o mnie nie wiesz.
-
Jak możesz? Haruje jak wół od świtu do nocy. Jestem lekarzem i nie mogę
niańczyć jeszcze ciebie. Myślałem ,że to rozumiesz.- odparł z wyrzutem.
-
Doskonale mnie znasz ,a to ciekawe- w jej głosie wyczytał kpinę.- To jakie są
moje ulubione kwiaty? Kawa, danie, kolor? Wiesz o czym marzę?
-
Jakie to ma znaczenie czy pijesz czarną , z mlekiem albo czy lubisz kurczaka lub indyka?
-
A jeśli jestem wegetarianką?
-
Jesteś wegetarianką? To fajnie- mruknął.
- Ty nic nie rozumiesz- burknęła.
- To powiedz o co ci chodzi? - zirytował się i odłożył kartę. Jedząc nie zwracał na nią uwagi. Zamówił schabowy z surówką i ziemniakami. Uli opadły ręce widząc to. Zamówiła jedynie małe espresso ,bo straciła apetyt.
- Ty nic nie rozumiesz- burknęła.
- To powiedz o co ci chodzi? - zirytował się i odłożył kartę. Jedząc nie zwracał na nią uwagi. Zamówił schabowy z surówką i ziemniakami. Uli opadły ręce widząc to. Zamówiła jedynie małe espresso ,bo straciła apetyt.
-
My się nie zrozumieliśmy- podjęła próbę rozmowy.
-
Ja cię zrozumiałem. Nic więcej nie zamawiasz?- uciął temat i przeskoczył na następny.
-
Ale z ciebie burak- stwierdziła.- Rozstańmy się. To koniec. Nie proś o powrót. Nie
licz ,że twoje prośby coś zmienią.
-
Ula ,ale ja nie zamierzam cię prosić o szansę czy powrót- wykrztusił z pełnymi
ustami. Strasznie mlaskał i siorpał kompot ,aż zwrócił uwagę innych gości w restauracji.-
Ty draniu- rzuciła ze łzami. Wstała i niewiele myśląc udając się pośpiesznym
krokiem do wyjścia. Ogromny ciężar spadł z jej serca. Ulżyło jej i poczuła się
naprawdę wolna. Nie sądziła ,że związek z Piotrem tak jej ciążył i ją wykańczał
psychicznie.
Przy
Marku zawsze była pełna energii. Nie był wampirem energetycznym. Nie wysysał jej
sił witalnych niezbędnych do życia. W przeszłości babiarz, cynik, materialista,
król życia i dyskotek ,a dziś szanowany szef, człowiek o dobrym sercu,
troskliwy i zaradny. Od początku wiedziała ,że to dobry materiał na porządnego człowieka tylko trzeba trochę nad nim popracować ,żeby sam zauważył swoje błędy
i zechciał je naprawić.
Dokonała
się w nim przemianą ,która nawet ją bardzo zaskoczyła. W takim Marku nieświadomie
znowu się zakochiwała. Nienawiść ustępowała miejsca miłości. Jej serce było nią
przepełnione i nie umiała z tym walczyć. A może więcej nie zamierzała ,bo
wiedziała ,że to w końcu serce wygra tą szaloną walkę.
List
upewnił ją w przekonaniu ,że robi dobrze. Po przemyśleniu za i przeciw udała
się do firmy mając nadzieję ,że tam go spotka i będą mieli szansę na spokojną
rozmowę.
-
Ula- jego ciepły kojący głos przywołał ją do rzeczywistości. Spojrzała na niego
przytomniej.Przyznała się do rozstania z Piotrem ,co wywołało szerszy uśmiech na twarzy Dobrzańskiego. Na spotkaniu Piotr był taki obojętny. Zrozumiała jaki popełniła błąd będąc z nim ,chociaż całe szczęście nie na poważnie. Ona liczyła ,że coś z tego będzie i wyleczy się z miłości do Marka. Sosnowski miał być lekarstwem na złamane serce. Okazał się nic nie wartym epizodem w jej poplątanym życiu.
- Skarbie- to czułe słowo wywołało burzę w jej wnętrzu. Usadowiła
się na jasnej kanapie. Wziął jej dłoń i ucałował ją nie wypuszczając z e swych
dłoni i wpatrując się w nią szarymi oczami.
- Zostaniesz ze mną na zawsze? W każdej porze roku po resztę dni?
- Zostaniesz ze mną na zawsze? W każdej porze roku po resztę dni?
-
Czy to oświadczyny?- zapytała ze wzruszeniem.
-
Na prawdziwe musisz troszkę poczekać ,ale tak. Bardzo cię kocham i chcę byś
była moją żoną.
-
Zgadzam się.
-
Co?
-
Tak- szepnęła mu na ucho i usiadła mu na kolanach.Leniwe pocałunki sprawiały obojgu niesamowitą radość. Cieszyli się ,że mają na nowo siebie Tę chwilę zakłóciło wtargnięcie Violetty. Zapomnieli ,że nie są sami w firmie. zaskoczyła ich obecność Violetty ponieważ inni dawno rozeszli się swych domów ,a sekretarka nigdy się przesilała i nie wyrabiała nadgodzin.Nie wnikali jednak w to skupieni na odzyskaniu siebie. Po jej wyjściu wieść o pogodzeniu Uli i Marka rozeszła się bardzo szybko. Większość im kibicowała w tym rodzice Marka i rodzina Uli. Betti bardzo się cieszyła ,że Marek wejdzie do ich rodziny.
kilka tygodni później tak jak obiecał na jej palcu zalśnił przepiękny
zaręczynowy pierścionek z błękitnym oczkiem.
Gdy zapytała dlaczego wybrał akurat ten odparł ,że szukał oczka w kolorze jej tęczówek. Rozanielona i szczęśliwa namiętnie go pocałowała ,a on zmysłowym głosem wyszeptał jej do ucha.- Kocham cię.
Gdy zapytała dlaczego wybrał akurat ten odparł ,że szukał oczka w kolorze jej tęczówek. Rozanielona i szczęśliwa namiętnie go pocałowała ,a on zmysłowym głosem wyszeptał jej do ucha.- Kocham cię.
-
Też cię kocham- chwyciła jego dłoń wstając z ławki w altance.
Oświadczył się jej w ogrodzie w otoczeniu zieleni i pięknych kwiatów. Bez niepotrzebnego szumu, światła fleszy i kamer.
Wesele odbyło się na drugi rok w czerwcu. Oboje wybrali kameralne przyjęcie w gronie najbliższych. Wesele odbyło się w kościele w Rysiowie ,a świadkami była daleka kuzynka Uli ,a świadkiem Marku ku zaskoczeniu wszystkich Aleks ,który przyszedł w towarzystwie Julii. Wybaczył jej zdradę i dał jej szansę. Ula w skromnej białej sukni z białym długim welonem prezentowała się rewelacyjnie i olśniewająco ,nie gorzej prezentował się też pan młody. W eleganckim garniturze i lekko ułożonych na żel włosach przyciągał uwagę gości zwłaszcza kobiet.
Po złożeniu przysięgi marzyli jedynie ,żeby przeżyć jak najwięcej wspólnych lat ,a w noc poślubną po cichutku liczyli ,iż im się poszczęści i za dziewięć miesięcy przywitają na świecie owoc swojej miłości.Niczego nie było im trzeba tylko obecność drugiej osoby i świadomość bycia kochanym.
Oświadczył się jej w ogrodzie w otoczeniu zieleni i pięknych kwiatów. Bez niepotrzebnego szumu, światła fleszy i kamer.
Wesele odbyło się na drugi rok w czerwcu. Oboje wybrali kameralne przyjęcie w gronie najbliższych. Wesele odbyło się w kościele w Rysiowie ,a świadkami była daleka kuzynka Uli ,a świadkiem Marku ku zaskoczeniu wszystkich Aleks ,który przyszedł w towarzystwie Julii. Wybaczył jej zdradę i dał jej szansę. Ula w skromnej białej sukni z białym długim welonem prezentowała się rewelacyjnie i olśniewająco ,nie gorzej prezentował się też pan młody. W eleganckim garniturze i lekko ułożonych na żel włosach przyciągał uwagę gości zwłaszcza kobiet.
Po złożeniu przysięgi marzyli jedynie ,żeby przeżyć jak najwięcej wspólnych lat ,a w noc poślubną po cichutku liczyli ,iż im się poszczęści i za dziewięć miesięcy przywitają na świecie owoc swojej miłości.Niczego nie było im trzeba tylko obecność drugiej osoby i świadomość bycia kochanym.
KONIEC!
Jeśliby porównać to co czuła serialowa Ula i ta Twoja, to jednak jest spora różnica. W serialu Ula przeżyła wielkie rozczarowanie, ogromny zawód, poczuła złość i gniew na Marka, który zadał jej cios poniżej pasa. Jednak najbardziej dominowała tu wściekłość, że tak bezdusznie się z nią obszedł. Twoja Ula czuje przede wszystkim wielki żal i rozgoryczenie. Na tej serialowej list nie zrobił jakiegoś wielkiego wrażenia, nie spowodował, że wybiegła z domu, żeby się z nim zobaczyć, i nie zadzwoniła. Twoja Ula idzie do firmy, bo uwierzyła w słowa napisane w liście. Uwierzyła, że Marek ją kocha. Jej wizyta w firmie ma jeden cel a mianowicie wyjaśnić wszystko z Markiem i wybaczyć mu, co oznacza powrót do siebie i wspólne życie.
OdpowiedzUsuńBardzo ładna mini. Jest tu sporo przemyśleń i Uli i Marka, co mnie osobiście bardzo odpowiada.
Pozdrawiam. :)
Uczucia towarzyszące bohaterce są stonowane,spokojniejsze i tu bardziej jest rozczarowana,zawiedziona i czuje ogromy żal. Trochę wycierpiała ,bo opisuje ją w momencie ,gdy jest w stanie go wysłuchać ,poznać prawdę i dać mu szansę . Nie ,kiedy odkrywa drugą twarz Marka i czuje gniew. Tu emocje powoli opadają ,co nie jest łatwe w takiej sytuacji ,ale w tej mini Ula faktycznie jest inna i podjęta przez nią decyzja zaważa na jej dalszym życiu. W serialu nie uwierzyła w zapisane na kartce słowa ,tu dodatkowo pomogła rozmowa z matką Dobrzańskiego i dostrzeżenie przez nią ,że Marek się zmienił i jego próby dotarcia do niej. Cel był jasny. Usłyszeć prawdę i dać mu zielone światło na to ,aby mogli być razem.
UsuńDzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
Witaj,
OdpowiedzUsuńmini ładna, choć trochę zawirowana w sensie kolejności zdarzeń. Szkoda, że w serialu nie można było tak tego poprowadzić. Oboje po przemianie Uli zachowywali się nader ostrożnie wręcz jak takie d... wołowe. Na dodatek doktorek plus psiapsiółki i klops. Myślę, że wiesz o które momenty serialowe mi chodzi. Dzięki za coś miłego na ten wolny dzień pozdrawiam Agata
Z krętej ścieżki uczuciowej Ula wkroczyła na prostą gdzie wie na czym stoi i umie nazwać uczucia po imieniu. Sosnowski nigdy nie stałby się jej drugą połówką.
UsuńPamiętam te momenty w serialu i strasznie mnie denerwowały. Marek i Ula wciąż się mijali,a Sosnowski działał na mnie jak płachta na byka ,a te przyjaciółki... Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
Świetna mini. Ula potrzebowała czasu aby zrozumieć, że miłość do Marka jest bardzo silna. I bycie w związku z kimś innym tego nie zmieni. Dobrze postąpiła przyjeżdżając do firmy, a wcześniej zakończyła ten pseudo związek z Sosnowskim. On mi od początku nie pasował. Rozmowa z Heleną sądzę, że również pomogła w podjęciu decyzji.
OdpowiedzUsuńDziękuję za dzisiaj.
Gorąco pozdrawiam.
Julita
Czas zrobił swoje.Rozmowa z Heleną oraz list utwierdziły ja w przekonaniu ,że warto podjąć ryzyko i dowiedzieć się od ukochanego prawdy ,bo założyła ,iż Marek tym razem jest wobec niej szczery. Z Piotrem nigdy nie byli by zgranym duetem. Za duża była między nimi przepaść. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńBardzo fajna miniaturka. Ulka na szczęście zrozumiała że Piotr nie jest dla niej i że kocha nadal Marka. Rzeczywiście u Ciebie Ula szybciej postanowiła pogodzić się z Markiem, słowa listu, na pewno rozmowa z mamą Marka ją do tego skłoniły.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Ula nie marnowała czasu tylko zaryzykowała kolejnym zranieniem na szczęście nie miało to miejsca. Piotr poszedł w odstawkę ,a ona wybrała wspólne życie z Markiem.Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńMini to kolejny przykład na to, że szczera rozmowa może dużo zdziałać, warto czekać na miłość i szczęście i nie należy tracić nadziei. Marek również swoje odcierpiał i dokładnie wie jak pusto jest bez Uli swojej przyjaciółki i miłości zarazem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Szczera rozmowa doprowadziła do pogodzenia się tej dwójki i szczęśliwego finału. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńKiedy cd?
OdpowiedzUsuńObecnie trwa u mnie remont,później są święta więc nie wiem ,kiedy dodam nowy rozdział. Może międzyczasie uda mi wstawić jakaś mini ,ale nie obiecuję. Pozdrawiam
Usuń