Strona Główna

sobota, 15 kwietnia 2017

,,Trudny wybór'' 1/2 Miniaturka



Oderwała wzrok od zapisanej nieco krzywym pismem kartki i zmrużyła oczy. Tusz na zaróżowionych policzkach zdążył już dawno wyschnąć.
- To niemożliwe- westchnęła i po raz kolejny przebiegła wzrokiem po dobrze znanym jej już tekście. Pisał, że dzięki niej zrozumiał, co to miłość i nie to łączy go z Pauliną…
Złożyła list na pół i włożyła do pamiętnika. Tego, który otrzymała od niego. Uśmiechnęła się na to wspomnienie.
Ułożyła się na łóżku i pozwoliła myślą swobodnie płynąć. Przymknęła oczy.

- Pohuśtaj nas, pohuśtaj!- Skandowały dzieci.   
Poderwała się z zielonej ławeczki i żwawym krokiem zmierzyła w kierunku huśtawek. Popchnęła najpierw dziewczynkę z dwoma uroczymi kiteczkami, a następnie chłopczyka z niebieską czapeczką z daszkiem. Dzieci roześmiały się i domagały się o jeszcze.
Po huśtawkach poszli do piaskownicy. Dziewczynka stawiała babki z piasku, a chłopczyk rozjeżdżał je małą ciężarówką.
- Mamo!- Pisnęła płaczliwie mała, gdy ten uderzył ją łopatką. Wytłumaczyła mu na spokojnie, że tak nie należy robić i by przeprosił siostrzyczkę. Pokazał jej język i zaczął uciekać.
Pognała za nim na moment spuszczając wzrok z córeczki.
- Cześć, urwisie- przywitał się mężczyzna czochrając małemu czarną czuprynkę.
- Zosia jest głupia- poskarżył się tacie. – Ciągle wszystko psuje.
- Antoś twoja siostrzyczka jest młodsza od ciebie.. Wielu rzeczy jeszcze nie rozumie. Nie wolno jej bić- wytłumaczył mu spokojnie.
- A tu jesteście!- Zadowala kobieta podchodząc z Zosią do ukochanego.
Podniósł się z kolan i przygarnął ją do siebie i pocałował w usta.
- To, co? Idziemy na lody i frytki?
- Tak!- Zawołały zgodnie maluchy.

Przebudziła się, gdy zegar wskazywał dwadzieścia po jedenastej, a słońce dawno było już na niebie. Przetarła oczy i ziewając udała się do kuchni.
- Witaj córcia. Ty dziś do pracy nie idziesz?- Zapytał stawiając przed nią świeżo zaparzoną zieloną herbatę.
- Idę, idę tylko zaspałam. Dlaczego mnie nie obudziłeś?- W jej głosie zabrzmiała lekka pretensja.
- Ostatnio ciężko pracujesz. Powinnaś zadbać o siebie, odpocząć. Nie możesz żyć tylko pracą. Wykończy cię ta firma. A byłbym zapomniał…- uciął znikając na moment, po czym pojawił się z różowym bukietem i misiem.
Zaciekawiona wyjęła bilecik odkładając kwiaty i małą maskotkę na stół.
- To od niego prawda?
Podniosła wzrok na ojca. Wiedziała, o kogo pyta.
- Tak- potwierdziła krótko. – To od Marka- dodała ciszej.
- Ja myślę córcia, że powinniście dać sobie szansę…
- Tato- przerwała mu. – Ja i Marek jesteśmy tylko przyjaciółmi- zaakceptowała ostatnie słowo.
- A myślałem…- zaczął niepewnie uważnie ją obserwując. – Uważam, że naprawdę mu na tobie zależy. Kazał ci przekazać, że się nie podda i się zmienił.
- Ja nie chcę tego słuchać- przerwała mu ostro.  Wyrzuciła kwiaty i misia do kosza wraz z karteczką z napisem, Wybacz mi proszę, kocham cię M.’’
Niezniechęcony jej gwałtowną reakcją kontynuował:
- Rozmawiałem z nim trochę. Opowiedział mi o wszystkim. Był strasznie przygnębiony i smutny. Wychodząc stąd płakał. Mówił, że stracił cię przez swoją głupotę i teraz go nienawidzisz.
- To nie tak- zaprzeczyła automatycznie. – Nie ufam mu. Zranił mnie bardzo. Sprawił mi ogromny ból bawiąc się moimi uczuciami. Oszukując mnie i zwodząc. Wiem, jaki e prowadził wcześniej tryb życia.
Józef westchnął ciężko wiedząc, że nie zdoła jej przekonać by porozmawiała na poważnie z Dobrzańskim. Faktycznie z początku był wściekły na niego, bo zniszczył życie jego córce i sprawił jej ból. Jednak teraz dostrzegał w Marku zmianę. Wiedział, że drugi raz nie postąpi na tyle głupio, by znów ją stracić. Niestety do Uli nie trafiały żadne argumenty.
Przyglądała się swemu odbiciu w lustrze analizując w głowie wszystkie wydarzenia, rozmowy i przypadkowe spotkania, które miały miejsce w ostatnim czasie. Do tego dochodził też sen i rozmowa z ojcem w kuchni. Cieszyła się, że nikogo oprócz taty nie ma w domu.
Maciej zasypałby ją z pewnością dużą ilością pytań. Na które ona nie miałaby ochoty odpowiadać. Dość niezręcznie było jej rozmawiać o niej i Marku nawet z rodzicem.
Szymczyk też nagle zaczął trzymać stronę za Dobrzańskim. Dał jej wczoraj ten list i kazałby przeczytała. Posłuchała go. Przeczytała kilkukrotnie. A potem śniło jej się, że jest na placu zabaw z dziećmi. Dwójką niesfornych dzieciaków. Dwuletnią Zofią i czteroletnim Antonim.


Następne dni upływały na rozmyślaniu o nim i pracy. Nie zapytała go o tą wizytę u niej w domu. On również nie poruszył tego tematu. Nie wracali do łączących ich, kiedyś relacji. Wyglądał jakby całkowicie się poddał. Jego twarzy nie rozjaśniał już uśmiech. W szarych oczach zgasły te radosne iskierki, gdy na nią patrzył.
Oboje zagubieni i tak bardzo spragnieni swojego ciepła i miłości. Gorące uczucie wciąż płonęło w ich sercach. Ten płomień przyćmił żal i strach. Dobrzański obawiał się jej odmowy. Bał się odrzucenia. Wolał usunąć się w cień i być przyjacielem niż stracić całkowitą możliwość widywania jej i rozmowy z nią.
Ula od paru dni czuła się słabo. Raz oparła się o futrynę drzwi omal nie upadając. Zrzuciła to na nadmiar obowiązków i zmęczenie. Opadała z sił. Nieustannie gdzieś biegła, załatwiała. Sprawy związane z pokazem okazały się o wiele ważniejsze niż zdrowie.
Posiłki jadała strasznie nieregularnie, nie wysypiała się. Zagoniona niemająca czasu na myślenie o czymkolwiek. Niektórzy przyglądali jej się z niepokojem. Gasła w ich oczach. Twarz nabrała ostrzejszych rysów, a w oczach dominował nieustannie smutek.
Przystanęła przy windzie. Świat zaczął wirować, a ziemia usuwać się jej spod stóp. Na szczęście podbiegła do niej Violetta i ruszyły w stronę kanapy. Przysiadła czując się już nieco lepiej. Kubasińska pobiegła po Marka. Ula chciała tego uniknąć. Niestety nadal było jej słabo.
Zaniepokojony Marek przykucnął przy Uli i ujął jej dłonie w swoje patrząc intensywnie w jej błękitne tęczówki.
- Co się dzieję?- Usłyszała jego zatroskany głos.
- Nic, naprawdę nic- skłamała odwracając wzrok.
- Kochanie...Powiedz, co się dzieję- powtórzył stanowczo.
Na słowo, kochanie’’ zrobiło się jej gorąco, a serce zabiło mocniej.
- Jestem po prostu zmęczona. Nie spałam całą noc- zdobyła się na kolejne kłamstwo, chociaż to ostatnie akurat było prawdą.
Rany na ciele goją się szybciej niż rany na sercu. Nieraz one nigdy się nie goją.
- Wiem, że nie mówisz mi całej prawdy- odparł nie wypuszczając z uścisku jej rąk.
Nie wyrwała ich. Pracownicy firmy posyłali im ukradkowe, zaciekawione spojrzenia. Mężczyzna nie przejmował się, że ktoś ich zauważy. Dotknął wargami jej ust. Zastygła w bezruchu. Odsunął się szybko od niej zaskoczony, że nie odwzajemniła tej pieszczoty.
- Marek! – Zawołał go Krzysztof wychodzący z windy.
Kobieta skorzystała z okazji, że brunet zajęty jest rozmową z ojcem udała się do łazienki.
Tam zatrzymała się przed umywalką, nad którą wisiało duże okrągłe lustro i opłukała zimną wodą twarz.
Niespodziewanie zrobiło się jej niedobrze i pochyliła się nad muszlą klozetową. Po kilku minutach przetarła twarz papierowym ręcznikiem i oparła się o zimne płytki, siadając na zamkniętym sedesie. Podciągnęła nogi pod brodę i kołysząc się w przód i w tył rozpłakała się. Ktoś zapukał do niej kabiny słysząc płacz, lecz nie otworzyła.
Czuła się jak anioł z połamanymi skrzydłami spadający w czarną otchłań z prędkością światła. Domyśliła się, co oznaczają te objawy. Postanowiła, że nie powie mu dopóki nie upewni się, że to prawda.
Trzymała się jednak nikłej nadziei, że to fałszywy alarm i nie spodziewa się dziecka. Tkwił w niej żal, że nie byli ostrożni. Była zła zarówno na siebie jak i na niego, że pomyśleli o konsekwencjach. Jeden wyjazd, a zniszczył jej życie.
W drodze na autobus wstąpiła do apteki prosząc o trzy testy ciążowe. Po wyjściu na parne powietrze czuła, że znowu robi się jej słabo.
Dwa dni później w gabinecie ginekologicznym po raz pierwszy usłyszała bicie serca płodu. Nie planowała zostać matką i to nie był najlepszy czas na dziecko. Nie chciała być samotną matką pchającą ulicą wózek. Pragnęła osiągnąć coś w życiu, poznać kawałek świata. Zapomnieć o niespełnionej miłości i czerpać z życia pełnymi garściami. A nie siedzieć w brudnych pieluchach i wstawać po kilkadziesiąt razy w nocy do wrzeszczącego niemowlaka. Znosiła to przy Betti, gdy ich matka odeszła przedwcześnie.
Wchodząc na podwórko znała już odpowiedź na wcześniejsze pytanie. Jest w ciąży. Nie zamierzała na razie nikomu o tym mówić.

                         *****
Przez najbliższe dni udało się je zachować w sekrecie odmienny stan. Marek nie dociekał i była mu za to wdzięczna. Czuła się średnio ,ale nie dała po sobie poznać ,że coś jest nie tak. 
,,Wszystko w porządku'' - odpowiadała ,gdy ktoś ją zapytał. 
W poniedziałkowy ranek po cichu udała się po kawę . Alicji na szczęście nigdzie nie było. Jako jedyna znała jej tajemnice. Upiła łyk gorącej kawy i zamyśliła się. 
- Hej- przywitał się musnął ustami jej czoło. Wzdrygnęła się. - Przywitać się tylko chciałem- rzekł łagodnie unosząc ręce w geście kapitulacji. Spoglądała na niego nadal wrogo i milczała. 
-Dzwoniłaś już do drukarni?
- Właśnie miałam to zrobić ,ale naszła mnie ochota na kawę. Poza tym chyba jest za wcześnie. 
- Faktycznie- przytaknął spoglądając na zegarek. 
Zaparzył sobie kawę i ponownie na nią spojrzał. Stanął blisko niej i niby niechcąca dotknął jej ramienia. Zerknęła na niego przelotnie . 
Na korytarzu zrobił się szum. Usłyszeli Violettę i Sebastiana. 
Ula spojrzała znacząco na Marka i zadała mu nieme pytanie. Wzruszył ramionami i odstawiając pustą filiżankę po prostu wyszedł. 
Przytknęła dłoń do ust czując naglą fale mdłości i potrącając Violę udała się biegiem do łazienki.  

                                 ****
Godzinę później uchylając drzwi od gabinetu zauważyła Marka rozmawiającego z modelką ,która siedziała na blacie biurka i mówiła coś konspiracyjnym szeptem pochylając się w stronę mężczyzny. 
Ula zatrzasnęła pośpiesznie drzwi i miała już odejść ,ale przystanęła ,bo zrobiło się jej ciemno przed oczami i musiała czegoś się chwycić ,aby nie upaść.
- Poczekaj ! Ula !- rozległ się głos Dobrzańskiego po całej firmie ,ale dziewczyny już nie było. 
Wbiegła do windy połykając łzy i zaciskając dłonie w pięści. 
- Dupek ,drań ...  

Zerwała się z łóżka niczym rażona piorunem. Odrzuciła kołdrę na bok i otworzyła szeroko szafę. Z prędkością światła zaczęła wyrzucać z niej ubrania. Większa ich część wylądowała na podłodze zamiast na łóżku. Przyszykowała walizkę i wrzuciła niepoukładane ubrania. Wczoraj zapomniała się spakować. Na domiar złego zaspała i obawiała się, że ucieknie jej pociąg. Poszukała dokumentów wrzucając je na wierzch walizki i zapięła zamek. Ubrana w zwykłe beżowe spodnie, fioletową bluzkę i biały płaszcz po cichu wyszła z pokoju. W domu panował półmrok i panowała idealna niczym niezmącona cisza, co znaczyło, że pozostali domownicy jeszcze nie wstali. Zaszła jeszcze do kuchni przygotować sobie prowiant na drogę i opuściła budynek z mocno bijącym sercem. Uczucie strachu nie opuszczało ją, aż do zajęcia miejsca w pociągu.
Maszyna pędziła po torach, kobieta wpatrywała się w zbyt szybko zmieniające się obrazy za oknem. Zastanawiała się nad jednym. Czy, aby dobrze zrobiła uciekając? Zastawiając wszystko za sobą? Podjęła jedną z trudniejszych decyzji w swoim życiu.
Zdawała sobie sprawę, że ucieczką nie rozwiąże jej problemów. Nie sprawi, że ciąża zniknie, ale pieniądze w torebce mogły to zrobić. Część pożyczyła od Szymczyków, a resztę od Alicji. Dopytywali, na co jej, lecz opowiedziała im zmyśloną historyjkę. Ukryła przed nimi okrutną prawdę.
Nagle coś kazało jej nie robić tego. Ostrzegało ją przed tym wyborem. Zdusiła w sobie niespodziewany głos rozsądku.
Dotarła do wyznaczonego celu nieco przed czasem. Miała szansę jeszcze zrezygnować. Nie zawróciła. Drżały jej ręce, a żołądek ścisnął się boleśnie. W powietrzu pachniało deszczem i świerkiem. Uwielbiała deszcz ,lecz nie dziś. W głowie gonitwa myśli i coraz więcej możliwości. Był dla niej początkiem i końcem świata ,a jednak nie powiedziała mu  o ciąży. Duma zwyciężyła. Pozostała zimną suką ,choć w głębi kochała go nadal tak samo ,a może mocniej. udawała jednak ,że nie znaczy dla niej już zupełnie nic. A teraz mieli zostać rodzicami. A ona chciała pozbawić tą małą istotkę życia . 
Zaufać sercu ? Ta miłość przyszła nagle jak wiosenna burza. Zawładnęłęś moimi zmysłami. Jak mam się przed Tobą bronić ? 
Upłynęła godzina, a ona nadal stała przed dużym biało- zielonym budynkiem. Przekroczyła próg gabinetu i zerknęła na fotel. Lekarz w towarzystwie asystentki założyli już rękawiczki i byli gotowi do zabiegu. Ula stała jak posąg i ogarnęły ją wyrzuty sumienia. Przełknęła nerwowo ślinę, a z oczu trysnęły niczym z fontanny łzy.
          _____________
Pozdrawiam wszystkich świątecznie 💖💝💙




20 komentarzy:

  1. Co ta Ula chciała zrobić, jak nie Ula. Trudno nawet wyobrazić sobie żeby chciała usunąć ciążę w serialu. Ona kochałaby je całą sobą i całym sercem. I mini trochę nie na Wielkanoc kiedy kojarzy się wszystko z nadzieją i nowym życiem. Ale mam nadzieję, że nie zrobi tego. Jest przecież Wielkanoc.
    Pozdrawiam miło i wesołego Alleluja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula pogubiła się na moment straciła rozsądek czy go odzyska?Ta mini nie była pisana z myślą o Wielkanocy ,bo pisana była wcześniej ,a świąteczny pomysł chodził mi po głowie ,ale brakło czasu. Pozdrawiam i również życzę Wesołego Alluluja :).

      Usuń
    2. Kiedyś przeczytałam coś takiego że N. P. usunęła ciążę, bo jej mieszkanie było za małe i została bohaterką roku a Agata Mróz urodziła i przypłaciła to życiem i nie dostała za to nic.Niektórych kobiet ja po prostu nie rozumiem. Tak jak tu Uli.

      Usuń
    3. O Agacie Mróz w pewnym czasie było dość głośno. Ula kierują silne emocję a i to jej nie usprawiedliwia. Każdy powinnen mieć prawo wyboru nawet jeśli ktoś postępuje źle i inni to potępią. Tutaj Ula też je ma i do niej należy decyzja.Chociaż w jej przypadku ciązą przebiega prawidłowo i w ogóle nie powinna rozważać jej przerwania.Ps.Nie da zdrozumieć się wszystkich.

      Usuń
  2. Ula chce usunąć dziecko. RanczUla ma rację ona taką nie jest i kochałaby to dziecko od początku tak jak kocha jego ojca. Ula chyba jednak tego nie zrobi, niech wraca i powie Markowi o ciąży. On będzie bardzo szczęśliwy. G

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli to zdrobi do mkońca życia będą ją dręczyć wyrzyty sumienia i nie wybaczy sobie ,a jeśli nie ma szansę zdudować z Markiem szczęśliwą rodzinę.Ula musi podjąć tą jedną najważniejszą decyzję ważącą na jej dalszym życiu. Jaką w jej przypadku zdradzić nie mogę. Pozdrawiam świątecznie :).

      Usuń
    2. Ja tam wiem że nie usunie. Ja już tak mam że nie lubię takich smutnych zakończeń. G

      Usuń
    3. Wiem ,wiem może nie rozczaruję Cię druga część.

      Usuń
  3. Czy ta Ulka oszalała. Powinna powiedzieć Markowi o ciąży.
    Mam nadzieję, że zawróci z tej drogi.
    Wszystkiego najlepszego z okazji świąt.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma przyćmienie umysłu i działa impulsywnie. Czy w porę się opamięta o tym wkrótce. Pozdrawiam świątecznie :).

      Usuń
  4. Super opowiadanie. Kiedy dodasz ciąg dalszy?
    Ps; Wesołych świąt i mokrego smigusa dyngusa. POZDRAWIAM Klauduś

    OdpowiedzUsuń
  5. Oby Ulka się opamiętała. Źle postąpiła że nie powiedziała Markowi o dziecku. :( Bardzo jestem ciekawa co wydarzy się dalej. Wesołych Świąt!
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Popełniła błąd nie mówiąc mu ,a czy popełni kolejny o tym wkrótce. Dziękuję za życzenia. Pozdrawiam :).

      Usuń
  6. O rany... Połknęłam jednym tchem. Ależ Ty potrafisz budować napięcie. Czytając czuje się tę gęstą atmosferę panującą między Ulą i Markiem i ma się wrażenie, że za chwilę wszystko wybuchnie. Marek zrehabilitował się w oczach Cieplaka i Szymczyka, z Ulą idzie mu jak po grudzie. Ona nie potrafi mu już zaufać i jeszcze ta ciąża. Myślę, że nie spędzi płodu, nie podda się aborcji i utrzyma tę ciążę. Sen, który jej się przyśnił na pewno był proroczy i urodzi się potomek Dobrzańskich. Początkowo potępiałam Ulę za tę ucieczkę, uważałam, że to nieodpowiedzialne i lekkomyślne, ale teraz myślę, sobie, że być może ten wyjazd był jej potrzebny do tego, żeby wreszcie zrozumieć, że aborcja nie jest wyjściem i że gdyby jej dokonała, żałowałaby tego do końca życia i nigdy sobie nie wybaczyła. Poza tym obowiązkowo powinna powiedzieć o ciąży Markowi.
    Bardzo emocjonalna część i już chce się wiedzieć, co dalej, jak ona postąpi. Piękny prezent nam zrobiłaś na ten świąteczny czas. Ja bardzo Ci za niego dziękuję i niecierpliwie czekam na kolejną część, bo tę przeczytałam z wielką przyjemnością. Jest napisana bardzo poprawnie, prawie bezbłędnie. Dla mnie bomba. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow! Tyle pochwał. Czym sobie zasłużyłam? =D. A poważnie Między Ula i Markiem panuję napięta atmosfera ,bo ona zbudowała mur przez który on nie potrafi się przedostać i go zburzyć.Wiele stracił w jej oczach i ucieka od niego ,choć nie do końca się to udało.Ciąża jest tu dla niej szokiem chociaż jest konsekwencją ich miłosnych uniesień. Ulą kierują silne emocję odbierając logiczne myślenie. Marek na razie o niczym nie wie ,ale wszystko się wyda.Zdradzę ,że dowie się nie od Uli. Tyle mogę napisać. Czy podda się zabiegowi i jak wyglądać będzie dalej życie Uli oraz rozmowa z Markiem i inne w drugiej części ,którą wstawie niedługo,bo coś muszę jeszcze zmienić. Dziękuję za wpis. Pozdrawiam :).

      Usuń
    2. Justyś
      Przecież dobrze wiesz, że nie szczędzę pochwał, gdy czytam dobry, poprawny tekst, a to ostatnio już drugi, w którym byczków jak na lekarstwo. Sama przyjemność.
      Tak trzymaj dziewczyno! Pozdrawiam. :)

      Usuń
    3. Jeszcze raz dziękuję za miłe słowa. Pozdrawiam :).

      Usuń
  7. Kiedy dodasz coś?

    OdpowiedzUsuń