wtorek, 4 kwietnia 2017
,,Ocal moje serce'' 8
Klub, 69’’ * -Ula wraca do Warszawy i poinformowała o tym Violę? Wierzysz w to? – Dopytywał wątpiąco brunet. – Nie bardzo- mruknął Olszański. – Jeżeli to prawda, to wkrótce będziesz miał okazję jej wszystko wyjaśnić. – I co z tego- udał obojętny ton i przelotnie zerknął na przyjaciela i poprosił o następną porcję alkoholu. – Z resztą…– westchnął. – Ula jest mi winna bardziej wyjaśnienia niż ja jej. Ona moją prawdę zna, a ja jej nie. Mści się czy, co? – Marek… może już wystarczy- Seba zerknął na szklankę trzymaną w dłoni przyjaciela? – Sam o tym zadecyduję– burknął. – Przedwczoraj pijany płakałeś w łazience na podłodze oglądając jej zdjęcie i mówiłeś, Moja mała dziewczynka, biedna dziewczynka’’. Odwiozłem Cię do domu, bo sam nie byłeś w stanie zrobić paru kroków, żeby na nie wpaść na jakieś przedmioty w mieszkaniu. – Nic nie pamiętam – wyznał drapiąc się po brwi. – Jesteś pewny, że przedwczoraj? – Tak – potwierdził. – Zaprowadziłem Cię do łazienki i zastałem Cię w takim stanie, że lepiej nie pytaj. Mazałeś się i użalałeś. Mówiłeś o krzywdzie, jaką zrobiłeś Uli i o jakimś dziecku. – Jakim dziecku? – Zdumiał się. – Nie wiem. – Mówiłem lub zrobiłem… – Powtarzałeś w kółko wyznanie miłości i jej imię. – Pamiętam jak piłem chyba w Twoim albo moim gabinecie. Nie pamiętam powrotu do domu i …– uciął patrząc na przyjaciela. – Stary głupio mi, że tak wyszło. Masz rację na dziś koniec. Wypił niewiele, ale wiedząc jak skończyło się to poprzednim razem wolał poprzestać na dokończeniu tej szklanki i wyjściu z klubu. – Naprawdę nic dla Ciebie nie znaczy jej powrót? – Nie – skłamał. – Nie wierzę – powiedział cicho i pokręcił głową. – Nie wciskaj mi kitu. Myślisz o niej cały czas. – Może wynajmę detektywa i ściągnę ją tu z powrotem? – Głośno się zastanawiał. – Prosiłem wręcz błagałem, by podała mi adres lub numer telefonu. Piotr pewnie zabronił jej kontaktów ze mną. Podła kanalia, sukinsyn, padalec. Nie daruję mu tego. O nie! – Krzyknął, aż zwrócił uwagę innych ludzi znajdujących się w klubie. – Ula nie wyznała mi całej prawdy. On znęca się nad nią, a może ją więzi? –
Ciągnął dalej. – Przesadzasz …chociaż– Sebastian bezgłośnie przynał rację. Nie znał Piotra zbyt dobrze,ale podobnie jak Marek nie cierpiał go. W sumie nie znał osoby, która pozytywnie o nim mówiła. – Czekaj, no… wspomniałeś, że rozmawiała z Violą…– zaczął nachylając się w kierunku przyjaciela mówiąc dość cicho. Olszański obejrzał się i zauważył, że obok siedzi jakaś dziewczyna w zielonej sukience i piję niebieskiego drinka przez słonkę posyłając im spojrzenia i uśmiechy zwłaszcza brunetowi. Założyła nogę na nogę odkrywając nieco za dużo ciała w krótkiej obcisłej sukience. – Rozmawiała około trzech-czterech dni temu. – Trzy czy cztery. Zastanów się i sprecyzuj- podniósł się z barowego stołka. – Cztery- odparł pewnie blondyn. – Mam jej numer. – Ty bęcwale jeden! Dawaj go! – Omal nie rzucił się na Sebastiana. – Stary, Spo… spokojnie- uniósł ręce i nakazał usiąść Markowi, który poderwał się nagle ze siedzenia. – Macie szansę. Zobaczysz, a niedługo będę świadkiem na Waszym ślubie. A propos małżeństwa to urządzę Ci niezły wieczór kawalerski. Taki dzień nie nadejdzie’’– przemknęło przez głowę Dobrzańskiego. – Prędzej ona zostanie matką – prychnął i zwiesił głowę. – Nasze światy są nie do pogodzenia. Dwie rozchichotane dziewczyny na ułamek sekundy zwróciły uwagę dwójki przyjaciół, ale oboje zainteresowani nimi nie byli. Mieli wybrane wybranki serca. – Matką? – Spytał zszokowany, a widząc minę Marka wybuchnął śmiechem. – Porąbało cię– zdenerwowany odstawił szklankę i posłał mordercze spojrzenie. – Ależ Ty nerwowy – Daruj sobie te głupie gadki. Sebastian krztusił się ze śmiechu, a inni patrzyli na nich jak na świrów. – Zaraz obiję Ci tę mordę jak nie przestaniesz- zagroził. – Podać coś jeszcze? – Zwrócił się do nich barman. – Nie, dziękuję– odrzekł Marek spoglądając na rozbawionego kumpla. Przeczesał kolejny raz hebanowe włosy i dyskretnie rozejrzał się po lokalu. Dziewczyna w zielonej sukience bezczelnie oblizała umalowane na krwistą czerwień wargi i gapiła się na niego. – Sorry- wyksztusił. – Nic nie wiesz? – Wbił w niego wzrok. – O czym? – Przyjrzał mu się bacznie. – Ula i Piotr są w separacji. Nie sypiają ze sobą. Wygadała się przypadkiem Violi jak rozmawiały trzy dni temu na Skype. – Że, co? – Zapytał otwierając usta i wyczekująco spoglądając mu w oczy. – Ula śpi sama. Dociera? Kąciki ust zadrżały i wygięły się w lekkim uśmieszku. ,,Czemu nie ze mną rozmawiałaś? Dlaczego? Pragnę od tak dawna ujrzeć Cię, usłyszeć Twój głos… Proszę, wróć i kochaj. Tyle i aż tyle. ’’ – Marek, Marek – Sebastian potrząsnął ramieniem bruneta. – Manipulowałem … – A teraz robi to Piotr – Porównujesz mnie do tego…tego…popaprańca?-zacisnął mocno wargi. – Zaraz wracam- rzucił znienacka Olszański. – Ale… Długo nie wracał z toalety. Marek pomyślał, że Seba wyszedł jedynie na chwilę, a tym czasem przeciągała się ona do granic możliwości. Głośna muzyka nie przeszkadzała wcześniej mężczyznom w rozmowie, ale teraz bruneta zaczęła powoli drażnić i te laski chichoczące i pary oblepiające się w różnych miejscach bez skrępowania. Przesiadł się na kanapę mając syndrom ucieczki z tego miejsca. Dawniej wyszedłby z plastikową lalą i zabawiał w hotelowym łóżku, a rano bez słowa wymknął z pokoju niezauważany i wracał do wiecznie wściekłej, despotycznej zołzy robiącej mu wyrzuty z powodu późnych powrotów i kolejnych zdrad. Mającej nieustannie ochotę wydrapać mu oczy zwłaszcza, gdy brukowce rozpisują się o rozwiązłym życiu Marka Dobrzańskiego. Największego Casanovy w Warszawie. Prezesa modowej firmy Febo&Dobrzański. Zmienił się. Dla niej. Urszuli Cieplak. Skromnej, uczciwej, mądrej, spontanicznej i rodzinnej
dziewczynie. Zaskakiwała go. Pokazała mu świat, którego nie znał. Żył w sieci kłamstw, niezdolny do uczuć, a jedynie wiedział jak zaspokoić swoje rządze cielesne. Dzięki niej odkrył wnętrze człowieka. Zakochał się zanim przemieniła się z brzydkiego kaczątka w pięknego łabędzia. Po metamorfozie zyskała pewność siebie i nabyła nowych cech, które niezbyt podobały się Markowi. Stawała się opryskliwa, oziębła nie dawna ciepła gotowa do poświęceń Ula. Wiążąc się z Piotrem już nie przypominała dawnej wersji siebie. Mimo tlącej się miłości w sercach żyją osobno z dala od siebie. Śniąc o sobie wzajemnie.
Niezaprzeczalnie połączyło ich coś wyjątkowego, bo zapomnienie nie nadchodziło, a każdy dzień oddał ich coraz bardziej zamiast przybliżać.
***** Dziewczyna w zielonej sukience również wstała i podeszła do bruneta. – Sabina – przedstawiła się wymyślonym imieniem. – Przepraszam, ale śpieszę się – Dokąd? – Zatrzepotała długimi, mocno wytuszowanymi rzęsami. Dziewczyna usytuowała się na wprost Dobrzańskiego, żeby odseparować go od blondynki nagle zjawiającej się niczym duch. Nachyliła się ku niemu prezentując swoje wdzięki. Marek zabrał jej ręce z mocno ścisnął, aż jęknęła z bólu. Błyskawicznie wstała i poprawszy króciutką sukienkę wybiegła z klubu. Zrobiło się lekkie zamieszanie. Platynowa blondynka wykorzystała okazję i wdzięczyła się do mężczyzny, ale ujrzawszy jego czy ciskające gromy, odsunęła się. – Ja żartowałam- usiłowała się wytłumaczyć. – Rzucił mnie chłopak i… – Nie dziwię się – przerwał się. – Ja też nie chciałbym mieć dziewczyny, która się puszcza. Dziwki nie zasługują na miano żon i matek- rzekł z pogardą. – Nic złego nie zrobiłam- tłumaczyła się dalej. – Jestem tu pierwszy raz- szła w zaparte
brnąć w kłamstwa. – Pierwszy – zaśmiał się ironicznie. – Chyba w tym miesiącu. – No, dobra. Byłam z koleżanką z dwa razy- przyznała niechętnie ukrywając liczbę prawdziwą liczbę w tym klubie. – Tańczyłaś na scenie- drążył dalej. – Jestem siostrą Mirabeli- wyjaśniła. – Ona śpiewa, a ja… – Rozbierasz się przed bandą napalonych facetów i wymyślasz niestworzone fakty o mnie do gazet. Po jaka cholerę się pytam?! – Uniósł się mając problem z opanowaniem gniewu, ale nie będzie przecież robił scen i tak zwrócił uwagę niektórych ludzi przebywających w klubie. Sprzeczce przyglądał się barman zza lady z opartymi o blat, rękami. – Naopowiadała Ci o dawnym moim życiu, ale niektóre rzeczy ulegają zmianie. – Święty się znalazł– prychnęła i wywróciła piwnymi oczami, co wkurzyło bruneta. Miał już ochotę powiedzieć, że żona rodzi i musi jechać do szpitala, żeby ewakuować się stamtąd jak najprędzej. Był zdesperowany i zły na przyjaciela. Seba, nie daruję Ci tego. Kumpla nie zostawia się w pubie ot tak.’’ – Napiszesz sprostowanie i… – Nie zrobię tego chyba, że…-urwała uśmiechając się szyderczo. – Chyba, że…– powtórzył i zmrużył oczy. – Mów!– zażądał. – Zapłacisz mi odpowiednią sumę– odpowiedziała. – Przyjdź tu jutro o dwudziestej drugiej trzydzieści. Piąty stolik po lewej stronie, do zobaczenia.
****
Warszawa, Most Poniatowskiego Brunet przycisnął zmarzniętą, dłoń do poręczy, a drugą ściskał komórkę. Wzdrygnął się, bo metal wywołał lodowany dreszcz po ciele. Silny wiatr czochrał kruczoczarne włosy. Mężczyzna utkwił wzrok w czarnej nicości, którą rozpraszały jedynie odległe światła miasta i ich blask odbijający się na hebanowej powierzchni wody. Dokładnie Wisły. Miejsca, które zapadło w pamięć jemu i Uli. Zaczerpnął gwałtownie lodowatego powietrza. Nie potrafił dłużej zadręczać się wspomnieniami. Pragnął mieć ją przy sobie. Chronić ją, sprawić, aby poczuła się bezpieczna i szczęśliwa. Telefon prawie wypsnął się mu z ręki. Gdyby wpadł do wody nie mógłby wybrać jej numeru . Zadzwonił z nadzieją, że ją usłyszy. – Cholera- jęknął zimitowany Dobrzański. Nie odbierała. Zerknął na podświetlony wyświetlacz. Pierwszy zero trzy. Zdziwił się, że nie odbierała przecież u niej był wczesny wieczór. Wątpiłby o dziewiętnastej położyła się spać. Chyba, że wyjechała już z Bostonu i jest na przykład w Los Angeles? Wtedy mogła być jeszcze w pracy, jeśli pracowała albo wyszła gdzieś. Z tego, co mówił mu
Sebastian nie opuszczała stanu Massachusetts. Kolejny sygnał i brak odpowiedzi.
– Ula- wymówił jej imię z rezygnacją w głosie. – Halo? – Wychrypiała. – Ula? Ja chyba śnie. To nie może być on. – Pesto z makaronem jest w lodówce. Wystarczy podgrzać. Nie byłam dzisiaj w sklepie. – Przepraszam, ale nie mogę teraz rozmawiać– rzuciła i rozłączyła się.
***
Boston, Georgia Sosnowski nie spuszczał z niej wzroku. Podszedł do niej z zaciętym wyrazem twarzy i przyciskając ją swoim ciałem do lodówki wyjął z rąk komórkę i wrzucił do srebrnego, nieco brudnego zlewozmywaka. – Piotr… – Milcz jak do Ciebie mówię, suko. Rozmawiałaś z nim, a co mi obiecałaś? – Przejechał palcem po jej szyi i napierał coraz bardziej na jej szczupłe ciało. – Nie rozmawiałam z nim… tylko z Maddy- wyjąkała jej ciało napięte było jak struna. Przełknęła nerwowo ślinę. – Z tą świruską? Znów przekonywała Cię być mnie zostawiła? – Zapytał ściskając jej ramiona. Zerknęła na czerwony ślad powstały w wyniku wczorajszego oparzenia. – Piotr, dokąd Ty codziennie wychodzisz? – Spytała nieśmiało obawiając się gwałtownej reakcji męża. – Jak to gdzie? – Twarz blondyna stała się kamienna. – Do pracy zarabiać pieniądze na nasze utrzymanie. – Dzisiaj nie byłeś– słusznie zauważyła. Rozluźnił uścisk i odsunął się na odległość ramienia. Ula opierała się w dalszym ciągu o lodówkę przeszywając błękitnym, zimnym spojrzeniem męża. Oczekiwała wyjaśnień. Nie nieustannych kłamstw. Mydlił jej nieustannie oczy. Wychodził nie wiadomo gdzie i z kim. Poznała rano, gdy spał jego największą tajemnice zakradając się do pokoju, który stał pusty i był pod kluczem.
W kurtce znalazła klucz i przeszukała rzeczy męża. Została zlekceważona na policji. Nie zamierzała jednak odpuszczać. Wraz z Maddy omówiła swój plan działania. Przekonana była, że wyjdzie z tego zwycięsko, ale musi jeszcze trochę wytrzymać. Pocierpieć, aby zawalczyć o swoje szczęście. Nie stać było ją na adwokata i sprawę rozwodową. Doskonale wiedziała, że nie skończy się na jednej, a Piotr nie da jej tak po prostu odejść. Raz przyszła policja i pytała o sprawy, o których nie miała zielonego pojęcia. Nie zastali go w domu. Zapytała go po powrocie, ale stwierdził, że nic mu nie zrobią, bo ma alibi i nie pójdzie siedzieć. Zastrzegał, że nie złamał prawa i ktoś chce mu zrobić na złość nasyłając na niego funkcjonariuszy. Nie wierzyła w ani jedno jego słowo.
**** Piotr spał na kanapie mocno chrapiąc. Obeszła dookoła kanapę i zabrała komórkę męża, bo jej nie chciała się włączyć po wrzuceniu do zlewu, gdzie stały brudne naczynia. Wczoraj zmywała, ale tyle nazbierało się od rana. Nigdy nie przypuszczała, że Piotr stanie się takim bałaganiarzem. Wcześniej taki nie był. A przynajmniej nie wiedziała o tym. Pił, nie dbał o nic, znikał i przepadał, a potem wracał. Historyjki o leczeniu ludzi i szpitalu jej kompletnie do tego obrazka nie pasowały. To absurd, aby ktoś tak kompletnie nieodpowiedzialny ratował ludzkie życie. Niepojęte dla niej. Dawno zostałoby to zgłoszone i miałby niezłe kłopoty. Upewniając się, że mąż nie obudzi się otworzyła powoli z mocno bijącym sercem szafkę i wyjęła czarną teczkę. Zawiera akt notarialny, małżeństwa i jej paszport oraz książeczkę zdrowia. Kilkanaście różnych zdjęć w kremowej kopercie oraz wyniki badań z laboratorium. Przepatrzyła resztę dokumentów i wyjęła nieznany jej dokument. Na arkuszach był podpis Sosnowska. Oszołomiona zabrała dwie pozostałe teczki i natknęła się na coś, czego w ogóle się nie spodziewała. Zamarła i zbladła ściskając teczki i spojrzała z nienawiścią na pijanego, śpiącego męża. W jasnej, cienkiej bluzce i przetartych na kolanach jeansach i czerwoną z białym walizką wyszła z mieszkania. Z litości na stoliku położyła mu parę centów i dolarówek. Zostawiając krótką wiadomość.
*** ,,Piotr to koniec. Odchodzę, bo nie potrafię z Tobą być. Doszłam do wniosku, że nasze małżeństwo nie ma przyszłości. Nie rozumiemy się, nic o sobie nie wiemy. A to wszystko to jedna wielka manifestacja. Nie szukaj mnie. Głupia myślałam, że uratowałeś życie mojemu tacie. Z wdzięczności i uciekając od człowieka, który zadał mi bolesny cios pozwoliłam byś Ty zadał mi o stokroć większy. Nie oszukasz, nie zdradzisz, nie wykorzystasz. To ostatni raz. Więcej na to nie pozwolę. Za kilka dni otrzymasz pozew rozwodowy z orzeczeniem o winie. Podziału majątku nie będzie, bo to mieszkanie nie należy do nas, pamiątki i moje prezenty od Marka sprzedałeś na alkohol. Jak mogłeś być tak bezczelny i łgać w żywe oczy, że zapłaciłeś za operację? A pracę w szpitalu straciłeś dawno temu. Żałuję wszystkiego. Najbardziej poznania Ciebie. Piekło, kiedyś się o Ciebie upomni. Obyś nie zatruł już nikomu życia tak jak mi. Żegnaj, Ula.” *** Wystukała na dotykowej klawiaturze z pamięci ciąg cyfr i rozejrzała się czy przypadkiem Piotr nie udał się, w ślad za nią.
___________
*- Początek rozmowy w klubie jest w poprzedniej części.
Na pocieszenie dodam ,że w następnej części Piotra będzie bardzo mało ,a potem... Pozdrawiam serdecznie 😏🌺.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wiedziałam że Marek nie mógłby pójść z jakąś tam laską. Tylko czemu Seba zostawił go samego w klubie? Ulka w końcu zdecydowała się odejść, teraz niech skontaktuje się z Markiem i wraca do Polski. Niech to będzie już koniec jej cierpienia. G ;-)
OdpowiedzUsuńMarek nie okazał się ,aż taką świnią ,aby wrócić do starych nawyków ,skoro tyle razy powtarzal ,że się zmienił i zapewniał Ulę o swoim prawdziwym uczucia i czekania. O wyjściu Seby jeszcze wspomnę. Odnoście powrotu .Ula wróci ,ale nie zdradzę ,kiedy. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńSuper notka. Masz talent dziewczyno. Co ja bym dała żeby mieć tak wspaniały talent jak ty. Czekam na dalszy ciąg. Kiedy będzie? POZDRAWIAM SERDECZNIE Klauduś. Ps Uwielbiam czytać o Uli i Marku. :*
OdpowiedzUsuńDzięki:). Nie słodź tak.Cieszę się ,że czytasz i Ci się podoba. Niebawem. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńUla nareszcie znalazła w sobie odwagę aby odejść od męża ale teraz może być już tylko lepiej. Mam nadzieję że Sosnowski już nie będzie próbował zatrzymać przy sobie żony i zgodzi się na rozwód. Ula dzwoni teraz do Marka?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Teraz będzie już lepiej.Piotr nie może jej zatrzymać siłą . Zwłaszcza ,że ona wie o wszystkim ,a po za tym...dowiesz się w wkrótce. Tak dzwoni do Dobrzańskiego.Zapominając ,że jeżeli u niej o 6-ciogodzinnej różnicy czasu,która wynosi akurat tam gdzie się znajduje Ula. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńNo nareszcie Ulka dowiedziała się o wszystkich oszustwach Piotra. Oby ten numer telefonu, który wybierała to do Marka. Powinna zadzwonić do niego i poprosić o pomoc. On napewno jej nie zostawi bez wsparcia.
OdpowiedzUsuńCiekawe za co siostra Mirabeli chce od Marka pieniędzy.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Siostra Mirabelli brała udział w castingu. Nie przeszła dalej. Nie wybrali jej i z w związku z tym postanowiła donieść na Marka do gazet.Ta bezsensowna zemsta modelki.On prosił o sprostowanie i wtedy wyskoczyła z tym ,że chce ,aby jej zapłacił.
UsuńTa wyzyta w klubie to retrospekcja więc aktualnie Marek jeszcze raz z nią porozmawiał i rozeszło się po kosciach. Każdy o tym już zapomniał.
Ten numer jest do MD.
Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
Bardzo dobra część i widać, że dopracowana, bo błędów jak na lekarstwo. I tak mi pisz, bo czyta się taki tekst z ogromną przyjemnością. BRAWO, BRAWO, BRAWO.
OdpowiedzUsuńUla wreszcie odkryła prawdę i uciekła od Piotra. Martwię się tylko, jak Marek się do niej dodzwoni, skoro jej telefon jest bezużyteczny. A może to ona teraz wykona taki ruch i powiadomi go o wszystkim, co ją spotkało ze strony Piotra?
Intrygują mnie dokumenty, które znalazła Ula. Co w nich takiego było, że wywołało u niej szok? Mam nadzieję, że w kolejnej części zdradzisz nam tę tajemnicę.
Pozdrawiam. :)
Dziękuję za pochwałe ;).
UsuńUla nie jest już w stanie znosić więcej oszustw ,picia ,poniżania , manipulowania ,obrażania ,wyśmiewania ,pomiatania itp..Wszystkiego ,czego doświadczyła będąc z Piotrem. Z Markiem taki los ją nie czeka ,bo on jest inny ( nie idealny ) ,ale też nie diabeł w ludzkiej skórze. Bestii Sosnowskiemu czas powiedzieć stop i wyrzucić go zarówno z tego opowiadania. ( nie twierdzę ,że kiedyś jeszcze nie napiszę czegoś o nim w innym...) ,ale tu był wystarczająco długo i...czas na zmiany. Pozytywne oczywiście dla Uli ,no ,ale jeszcze trochę ta rozłąka Uli i Marka portwa. Ula woli osobiście mu o wszystkim opowiedzieć ,lecz teraz jest to niemożliwe.No ,całkiem sporo Ula zebrała wiadomości o Piotrze dzięki tym teczkom i pobieżnie sprawdziła ich zawartość.Wyjaśniła też się dla niej pewna sprawa ,ale o tym też będzie później. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
Uff. W końcu Ula się od niego uwolniła :) Świetna część :) Nie pomyślałabym że Piotr taki będzie. Oby w następnej części doszło do spotkania Marka i Uli w Polsce. :) Na pewno będzie ciężko dostać Uli rozwód. Chyba że w tych dokumentach było coś takiego, że jej się uda szybko go dostać :) Bardzo jestem ciekawa co się wydarzy dalej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Połowicznie uwolniła.Oficjalnie nadal figuruje w papierach jako żona Sosnowskiego. Ale nie zawsze nią będzie.Z dokumentów to ona dowiedziała się paru dodatkowych informacji o Piotrze o których pojęcia nie miała.Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńNo w końcu światełko w tunelu pojawiło się. Ale droga z USA do Polski daleka. I mam nadzieję, że Uli przypuszczenia w ostatnim zdaniu nie potwierdzą się i będzie mogła swobodnie zadzwonić do Marka, bo pewna jestem, że dzwoni do niego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Światełko w tunelu pojawiło się i zgasło. Ponieważ Ula z tą walizką nie wybiera się wcale do Polski ,ale powrót do Stolicy również będzie.Dzwoni do Marka ,ale zapomniała o ważnym szczególe. Mianowicie o strefie czasowej. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
Usuń