Manhatann, Nowy Jork
Po bezchmurnej nocy nie było śladu. Od rana siąpił deszcz, chociaż temperatura przekraczała dwadzieścia stopni. Kobieta ściskając pomarańczową parasolkę szła omijając największe kałuże i przystanęła machając ręką chcąc zatrzymać żółtą taksówkę. Niestety towarzyszył jej dziś pech. Rozpoznała rozpędzone lincoln, bo mąż Maddy miał takie auto. Tak zwaną amerykańską limuzynę. Ula na autach się nie znała, ale to nie Wiliam ją prowadził. Ubranie kobiety w niczym nie przypominało swojego poprzedniego stanu. Zarówno pomarańczowy żakiet jak i brązowe spodnie całe upaprane były w błocie. – O fuck- wymsknęło się jej i wyciągnęła z torebki opakowanie chusteczek. – To nic nie da- mruknął mężczyzna zjawiający się tak nagle, że przyprawił ją niemal o zawał. – Najlepiej to od razu zaprać– poradził. – Pan jest niepoważny- warknęła. – Proszę, pani! – Zawołał. Nadjechała taksówka. Nieznajomy przytrzymał drzwi spojrzał na kobietę, która posłała mu groźne spojrzenie i odwróciła głowę. – Wsiada pani? – Nie, dziękuję postoję – odpowiedziała niezbyt grzesznie.
*** Przemoknięta do suchej nitki, brudna i rozwścieczona dotarła do domu, bo w kancelarii nie zamierzała się pokazywać w takim stanie. Dwa dni później Umówiła się telefonicznie z Jamesem Robey’em. Stojąc przy oknie spoglądała jak kolorowe chmury wolno mkną po niebie i nad drapaczami chmur pojawia się słońce. Na szerokim parapecie leżała czerwona zapalniczka z rysunkiem ognia i paczka nieznanej marki papierosów. Podniosła zapalniczkę i wyjęła papierosa rozglądając się po korytarzu. Ściany w kolorze ećru skojarzył się jej ze szpitalem, choć w klinice, w której robiła badania i czekała na wyniki. Jeżeli ich wynik będzie negatywny będzie wygrana, a życie nie okażę się piekłem. Zaś pozytywny sprawi, że utraci wszystko, na czym jej zależy i nigdy nie uda się naprawić tego, co się popsuło. Na powrót do Polski też odejdzie ochota. Liczyła, że wszystko ułoży się i zazna jeszcze szczęścia w życiu. Pragnęła, kiedyś zostać mamą ślicznego bobaska i poślubić mężczyznę, który pokocha ją za to, jaka jest i przy nim czułaby się bezpiecznie. Żyła w zawieszeniu czekając na finał w sądzie. Planowała podróżować, pracować i po prostu żyć z dala od wspomnień. Nie rozdrapując ran przeszłości i zapomnieć o pewnym człowieku. Nie dla nas wspólne życie we dwoje’’– powtarzała. Serce buntowało się i krwawiło na te słowa, lecz nie zamierzała go słuchać. Nie odezwał się dając jej jasny komunikat, że złamał po raz kolejny obietnice. Przyrzekał nie zapomnieć i kochać zawsze. Dla mnie to wieczność, dla niego chwila’’– pomyślała Sosnowska. Mężczyzna opuścił salę rozpraw i uścisnął dłoń młodej kobiety o dziecięcych rysach i bardzo jasnych włosach. Za nią stanęła starsza kobieta z przykrótkimi włosami w tym samym kolorze. Odeszli pożegnawszy się i spojrzał na kobietę przy oknie. – Przepraszam, ale dzisiaj już nie przyjmuję– rzucił mijając ją. – Dzwoniłam przecież wczoraj do pana w sprawie … – Pani problemy ze słuchem? Proszę iść do domu i się przebrać– otaksował ją zimnym spojrzeniem ciemnobrązowych oczu. – Dziś skończyłem. – Jestem przyjaciółką Maddy Collins – westchnęła bezradnie. – To ona mi pana poleciła. Ostre rysy twarzy mężczyzny złagodniały pod wpływem ledwo dostrzegalnego uśmiechu. – James Robey – wyciągnął do niej dłoń. – Urszula Sosnowska – na dźwięk tego nazwiska spiął się. – Sosnowska? – Zapytał. – Tak. Żona Piotra – wyjaśniła. – Przyszłam z polecenia mojej przyjaciółki. W skrócie chodzi o rozwód z Piotrem. – Omówmy to jutro w kancelarii, a teraz, jeśli pani pozwoli odprowadzę do domu. – Daleko mieszkam – uprzedziła. – W dodatku nie wiem czy wypada… – Nie wypada, aby piękna kobieta wracała sama do domu- odrzekł Nie rumieniła się już jak pensjonarka, ale czuła się lekko zażenowana takim banałem padającym z ust przystojnego mężczyzny. Choć nie oceniała go pod tym względem musiała przyznać, że prezentował się całkiem nieźle. – Dziękuje, ale znam drogę do domu i nie potrzebuję pana pomocy- rzuciła i odwróciła się na pięcie.
*** Wystąpiła do sądu o zakaz zbliżania się dla Sosnowskiego. Kontakty ich ograniczały się do rozmów na korytarzu przed salą rozpraw. Na pierwszą nie zjawił się. Maddy pocieszała ją zapewniając o szczęśliwym końcu i otrzymaniu upragnionej wolności. Położyła jej dłoń na ramieniu. – On chcę mnie wykończyć. Zarzuca mi zdradę, a ja go przecież nie zdradziłam- powiedziała głośno z oczami utkwionymi w przyjaciółce. – Jeszcze- dodała. – Zaraz. Co znaczy jeszcze? – Zmarszczyła brwi wbijając swoje brązowe tęczówki szukając w oczach Uli odpowiedzi. – Omawialiśmy pewne sprawy związane z rozwodem. Wspomniałam o niepodpisanej intercyzie. James wie, że ślub wzięłam w Polsce i, że tylko cywilny, bo Piotr jest rozwodnikiem, ale to nie jedyny powód. Mieliśmy zaledwie świadków i dwie osoby towarzyszące. Wesela nie było. Zgodziłam się, ale nie pamiętam wszystkiego, bo strasznie bolała mnie głowa. Chciał nawet to odwołać, ale dał mi tabletkę i kontynuowaliśmy. Nocy nie wspominam za dobrze. Przyśnił mi, kto inny. Poza tym zaczęłam dostrzegać pewne sygnały i domyśliłam się, że nie jestem jedyną w życiu Piotra. – Nie chodziło ci o seks. Uczuciem go nie darzyłaś i przyjaciółmi chyba też nie byliście, a ty kochałaś Marka, więc, po, co kurna brałaś ten popieprzony ślub z Sosnowskim. Nie rozumiem- mówiła z pogardą. – Pieprzysz mi tu bzdury, że go kochasz. Gówno prawda. Niebieskie tęczówki zaszkliły się, a usta mimowolnie zadrżały. – Ja kochałam. To on oszukiwał i miał tabuny kochanek, gdy go poznałam. Nagminnie zdradzał narzeczoną, mamił czułymi słówkami i obietnicami, a był z nią. Ja też byłam wśród tych kobiet, które nabierały się na te gierki. Tylko, że nas zawsze łączyło coś więcej, a taką Domi, Klaudię, Mirabelę czy inną zdecydowanie łóżko. Chociaż z Julią …My zaczęliśmy od przyjaźni i śmiało można nazwać nasze relacje, jako, skomplikowane’’. Robił wszystko pod dyktando rodziców. Nie umiał się im postawić i powiedzieć, że Paulina to nieodpowiednia kandydatka na żonę. Nieźle by nim rządziła i szybko stałby się pantoflarzem. To oni mu wybrali psychiczną Paulę i kibicowali temu związkowi, a niedługo miał zagrać im marsz weselny. Niby zmienił się, ale gdy zrozumiałam, że to już nie gra było o wiele za późno. Tak naprawdę cała prawda dotarła do mnie w USA. Miałam wystraszająco czasu na przeanalizowanie życia. Poza tym w Polsce zrobiłam badania, z których jasno wynikało, że nie mogę mieć dzieci. – Blefujesz. – Nie wiem- wzruszyła ramionami. – W Nowym Jorku badań nie robiłam oprócz tych na HIV. – Znasz już wynik? – Nie- sposępniała. – Obstawiam najgorsze. – Jak zawsze pesymistka- podsumowała. – Pozazdrościć– dodała ironicznie. – Odezwała się ta z tatuażem na dupie- Maddy przysłoniła twarz rudym kosmykiem jakby nagle się zawstydziła, a zdecydowanie należała do osób bardzo pewnych siebie. Trudno było wprawić ją w zakłopotanie. – Tatuaż jaszczurki mam na plecach- poprawiła ją. – Za lewym uchem serduszko z literą, W’’ w środku, a na kostce węża. – Po cholerę masz symbol szatana? – A to jest symbol czegoś tam? Ula ty serio w to wierzysz? – Dziwiła się Collins. -Nieistotne, w co wierzę, gdy to tak nie bolało to może bym się zdecydowała? – Przyznała cicho. – Zastanawiam się nad czymś … Myślę o jaskółkach na przedramieniu bądź nadgarstku. Rozważałam też coś związanego z miłymi wspomnieniami, abym o tym nie zapomniała. Problem, że nie mam nic takiego. Rodzinę zachowam w pamięci. Małżeństwo to porażka, praca w firmie odzieżowej to krótka przygoda, choć dała mi lekcje życia. Romans pokazał jak cienka granica jest między miłością a nienawiścią. Teraz jedno wiem. Nienawidzę jego, każdego spojrzenia, splotu rąk i ust. To wielkie kłamstwo. Dzięki listom naprałam się znów na piękne wyznania miłosne, a prawda jest inna. Okrutna. – Wysłałaś mu list. – Maddy pieprzył o miłości, a zabawił się z jakąś suką i …Nie jestem wstanie …to ponad moje siły. Czy on się odgrywa? Za ślub z Piotrem? Głupią białą sukienkę i słowa przy urzędniku? One nie
mają znaczenia.
**** Warszawa, Mokotów
Szkło obracane w dłoniach rzucało kolorowe refleks na pobliską ścianę, po której znajdował się murowany kominek, a nad nim ramka ze zdjęciem Uli. Wrzucił szklankę z śladową ilością alkoholu. Ogień buchnął i usłyszał ciche trzaski drewna i syknięcie. Przeniósł wzrok z ognia na trzymany w dłoniach wydrukowany list. Rozsiadł się bardziej na kanapie i odchylił głowę do tyłu walcząc z bezradnością, tęsknotą i uczuciami ukrytymi wewnątrz. Obiecał, że nie sięgnie więcej po alkohol, a przynajmniej w takiej ilości. Za oknem czerń nocy tak jak w jego sercu ciemność. W sypialni miał drugie jej zdjęcie oprawione w ramkę ,a w szufladzie cały album.
Marku Dobrzański
Świetnie mi w świecie gdzie nie ma Ciebie. Nabieram powietrza w płuca i czuję, że do pełni szczęścia potrzebuję tylko rozwodu i zaczynam z nową kartą. Pamiętasz windę do nieba? Przypomnij sobie gwiazdy i jedną gasnącą. To ja. Przez Ciebie zniknął ten blask, aby teraz mógł na nowo się pojawić dla kogoś innego.
Nie odnajdziemy …nie podbijemy razem świata. To pożegnanie. Bądź szczęśliwy i odnajdź swoje przeznaczenie. Nie rozpaczaj, nie umarłam. Żyj!
Po prostu żegnaj. Nigdy nas nie było i nie będzie.
Nie Twoja, Ula.
Podniósł się z kanapy. Zakręciło się mu w głowie. Zgniótł list i wrzucił do ognia. Patrzył jak czerwono-pomarańczowe płomyki pełzają po kartce. W odbiciu lustra tylko z wyglądu ktoś przypominał, że to on sam.Manhatann, Nowy Jork Przedzierała się przez dzielnice Manhattanu o siódmej rano. Włosy rozwiewały na wszystkie strony, a kobieta próbowała wyrównać oddech. Zasapana w jasnym żakiecie i spodniach zatrzymała się przed portierem. Zdobyła się na sztuczny uśmiech i weszła do środka. Temperatura przekraczała dwadzieścia pięć stopni, a nie było dochodziła zaledwie ósma. – Witaj, lista zakupów leży w kuchni na stole- poinformowała bez wstępów. – Wyprowadź Nelę i jeżeli możesz kup mu karmę. Zapomniałam zapisać. – Ok. – mruknęła niezbyt uprzejmie kobieta i poprawiła związane w kucyk ciemne włosy. Nela przybiegła do niej radośnie merdając ogonem. Podskakiwała i lizała ją po ręce. Ula poczochrała ciemną sierść suczki i ruszyła w kierunku lodówki. Wyjęła butelkę wody i nalała sobie do szklanki. Poczuła jak suche gardło wraca do poprzedniego stanu. Pies podążył za nią wąchając jej nogi. Użyła nowego kremu z filtrem, bo jej skóra w zatrważającym tempie wysuszała się. Rzadko zakładała krótkie spodenki i bluzki na ramiączkach wstydząc się blizn. Naznaczona. Nie wypowiadała tego określenia głośno, ale uważała, że w obecnej sytuacji idealnie do niej pasowało. Piotr po tamtej kłótni zjawił się w Nowym Jorku tylko raz. Nie zgadzał się w dalszym ciągu na rozwód. Nie interesowało ją zdanie męża niedługo byłego. Maddy okazała się kobietą z sercem na dłoni i mimo odczuwalnego początkowego respektu teraz ufała jej i mogła liczyć na nią w każdej sytuacji.
💘💘💘 Manhatann, Nowy Jork Trzy miesiące później. Po upływie trzech miesięcy Ula odebrała nareszcie wyczekiwaną paczkę. Rozpakowała ją stojąc w progu i rozdzierając grubą kopertę i uważnie analizowała wyniki na obecność wirusa HIV. Wynik negatywny. Ogarnęła ją euforia i z niedowierzaniem czytała jeszcze raz. To zmieniało naprawdę wiele. Wcześniej była cieniem samej siebie, a teraz wiedziała, że będzie mogła żyć normalnie.
– Maddy …– wychrypiała Ula będąc w beżowej garsonce i bardzo się stresując. Na korytarzu minęła się z kilkoma osobami między innymi z Sosnowskim. W czarnym garniturze i białej koszuli wyglądał całkiem nieźle, ale na niej nie robiło to najmniejszego wrażenia. Pragnęła mieć to za sobą. To trzecia rozprawa i miała nadzieje, że ostatnia. Nie chciała nic od niego. Sprzedał ich mieszkanie nie informując ją o tym i fałszując jej podpis na dokumencie. – Nie możesz się teraz wycofać. Jesteś na półmetku. Pan James pomoże Ci odzyskać wolność. Wygrasz to! Ja rozwiodłam się i wkrótce ponownie zakochałam. Tobie też się uda- pocieszała przyjaciółkę, która piła małymi łykami wodę i coraz bardziej denerwowała się przed wejściem na salę. – Dzień dobry – powiedział James i podał dłoń Maddy, a następnie Uli. – Bez orzeczenia o winie męża było by szybciej- odezwała się cicho Sosnowska. – Gwarancji nie masz czy skończyłoby się na jednej rozprawie- wtrąciła Maddy. Sosnowski rozmawiał z jakimś facetem, którego Ula nie znała. Miał blond włosy nieco dłuższe zaczesane do tyłu i drogi garnitur. Mięśnie Uli były strasznie spięte. Nie potrafiła się rozluźnić. Pragnęła mieć to za sobą. Oczekiwała dostać, choć część pieniędzy z ich wspólnego domu, a właściwie jej, bo ona figurowała w akcie notarialnym, sprzedał w jej imieniu starszemu, bezdzietnemu małżeństwu, aby wydać je w zaskakującym tempie nie wiadomo, na, co. Sosnowska zamierzała się dowiedzieć, na, co poszło ponad sto dolarów amerykańskich przeliczając około czterysta pięćdziesiąt polskich złotych.
Przegrał w kasynie czy był winny komuś, ale aż tyle kasy? Niemożliwe. Sprzedał przecież też biżuterię i inne pamiątki rodzinne.
*****
Port lotniczy, Nowy Jork
Samolot powoli podchodził do lądowania. Brunet zerknął przez malutkie okno i pomyślał o niej. Uśmiechu, który jak promyk słońca rozjaśniał dzień. Niestety zwiała daleko z człowiekiem, do, które czuł niezahamowany gniew i wypruł mu flaki, gdyby mógł, ale nie chciał przez tego skurwysyna trafić za kratki i nie spotkać miłości swojego życia.
Najbliższe dni miał spędzić w pokoju hotelowym, z którego widać rozpościerał się na Nowy Jork. Wiedział, że ją tutaj znajdzie. Adres zapisał w telefonie, który przesłała mu Maddy. W firmie pozałatwiał wszystko i z trudem przyjął pomoc Aleksa. Febo sam z siebie, co było niewiarygodne zaproponował zająć się firmą i trzymać rękę na pulsie pod nieobecność w Polsce Marka. Nieoczekiwanie na przedwczorajszym pokazie zjawiła się Paulina i to w obecności pewnego mężczyzna, a pod koniec na bankiet przyszła Julia i spoglądała wciąż na Aleksa z dziwnym błyskiem w oku.
Młody Dobrzański znał ten błysk, bo tak samo patrzył na Ulę, gdy odtrącała go nieustannie i grała niedostępną. Stała się taka daleka, obca, lecz wciąż pozostała jego perełką i kochaniem.
Nie zdziwił go wielki tłum spieszących ludzi i chodzących w różnych kierunkach. Odebrał bagaż i dostał sms’a. Serce zabiło mocnieją usta rozciągnęły się w uśmiechu.Jutro ją zobaczę najdalej pojutrze.Tylko jak tam dotrzeć? Pominął jechanie do hotelu i od razu chciał udać się w podróż do Uli. Bez zastanowienia i czując przypływ adrenaliny zapakował się do taksówki. Odczuwał zmęczenie przez zmianę czasową. Poprzedniej nocy nie spał najlepiej, bo spal ponad trzy godziny, a rano wylatywał. Dwa wieczory wcześniej spalił od niej list i nie odpowiedział na tą krótką wiadomość. Musiał porozmawiać z nią w cztery oczy. Miał świadomość, że jest rozdrażniona i nie wysłucha go, bo ciągnie się sprawa rozwodowa. Maddy wygadała się, że nie mogą dość do porozumienia w sprawie majątku.
_________________
Oby tylko Markowi udało się porozmawiać z Ulą. I aby wreszcie byli razem na zawsze.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejną część.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Do spotkania oczywiście dojdzie. Czy będzie im dane być ,kiedyś razem?Przekonasz się za jakiś czas. dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńChcę tylko szybko poradzić każdemu, kto ma trudności w jego związku z kontaktem z Dr.Agbazara, ponieważ jest on jedyną osobą zdolną do przywrócenia zerwanych związków lub zerwanych małżeństw w terminie 48 godzin. ze swoimi duchowymi mocami. Możesz skontaktować się z Dr.Agbazara, pisząc go przez e-mail na adres ( agbazara@gmail.com ) LUB zadzwoń / WhatsApp mu na +2348104102662, w każdej sytuacji życia znajdziesz siebie.
UsuńTen James mi się nie podoba oby on nie chciał nic od Uli bo Marek nie może ich razem zobaczyć, oczywiście Ula nie mogłaby tego zrobić bo kocha dalej Marka ale tu ona jest trochę inna. Czekam na cd. G ;-)
OdpowiedzUsuńZapowiadają się kłopoty. Dla kogo? O tym wkrótce. Owszem tu ,każdy się trochę zmienił.Szczególnie Ula nie jest już tą którą ,kiedyś poznał Marek.Jedno się nie zmieniło jeszcze nie wyzbyła się uczuć do M. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńTreść jak zwykle rewelacyjna. Akcja toczy się bardzo szybko i nie pozwala na nudę. Ula jest rozbita emocjonalnie i to nie dziwi, bo przecież czekanie na wyniki testu na HIV jest frustrujące i może nerwowo dobić człowieka. To jest jak czekanie na wyrok.
OdpowiedzUsuńPiotr w dalszym ciągu jest wredną kreaturą nie cofającą się przed niczym. Kłamie i okrada Ulę z pieniędzy za mieszkanie. Czy tam w Ameryce nie ma na to paragrafu? Przecież jakiś podział majątku musi być, a tu nie dość, że nie ma o tym mowy, to w dodatku on podrabia jej podpis na akcie notarialnym. Powinien pójść siedzieć za takie przewałki. Dlaczego Uli adwokat tego nie ujawnia w czasie rozprawy?
Najbardziej podobała mi się ostatnia część rozdziału, bo niesie mimo wszystko jakąś nadzieję dla Uli. Ona popada z jednej skrajności w drugą. Raz nie może o Marku zapomnieć, a innym razem nienawidzi go i obwinia również i za swojego życiowego pecha. Cieszę się, że on zdecydował się przylecieć do Stanów, bo być może będą mogli porozmawiać i wyjaśnić sobie wszystko.
Ciekawi mnie jeszcze jedno, a mianowicie, czy list, który czytał Marek naprawdę napisała Ula? Jest taki kategoryczny i taki ostateczny, że aż wierzyć się nie chce, żeby był jej autorstwa.
Poprawność tekstu bardzo się rozmija z jego jakością, co stwierdzam z ogromnym żalem. Wygląda, jakby był wrzucony na żywioł, bez sprawdzania i korekty. To bardzo obniża jego wartość. W wielu zdaniach połykasz wręcz całe słowa, co trochę zmienia ich sens. Są literówki. Nie oddzielasz jednej sekwencji od drugiej, co dezorientuje czytelnika. Np: piszesz jak Ula chce się podzielić z Maddy dobrym wynikiem testu, by w kolejnym zdaniu pisać już o sytuacji na korytarzu sądowym. To tylko jeden z przykładów. Przynajmniej powinien być wiersz odstępu.
Przeczytałam również takie zdanie: "Mięście Uli były strasznie spięte". Zapewne chodzi o mięśnie, bo słowo "mięście" nie istnieje w naszym słowniku, choć mogę się oczywiście mylić.
Pozdrawiam. :)
Zacznę poniekąd od końca. List może budzić wątpliwości ,ale jest autorstwa Uli pisany pod wpływem wzburzenia i gniewu na Dobrzańskiego. Pominęłam powód jej stanu emocjonalnego.Nie jest chora ,bo nie chciałam ,być dla niej ,aż tak okrutna wystarczającą gehennę przechodzi ,a James okazuje się mało skuteczny mimo ,że czyny ,których dopuścił się Sosnowski są karalne i dawno powinien siedzieć za kratkami. Piotra dosięgnie sprawiedliwość.
UsuńDobrzański przyjechał do Stanów ,ale spotka go też przykra niespodzianka ,a Ula w wyniku pewnych okoliczności będzie musiała znaleźć innego adwokata dzięki któremu otrzyma wreszcie rozwód ,a Piotr trafi w odpowiednie miejsce.
Dzięki za uwagi i wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
Super notka. Pozdrawiam serdecznie wszystkich czytelników i naszą ukochaną autorkę tekstów. Klauduś
OdpowiedzUsuńPs.Kiedy ciąg dalszy? Bo już nie moge się doczekać
Zdecydowanie po urodzinach,i prawdopodobnie po majówce.Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńWszystko dzieje się tak szybko. A kto napisał tego sms, którego Marek dostał na tym lotnisku. Ciekawe w jakich okolicznościach Ula spotka się z Markiem? Mam nadzieję że Ulka dostanie w końcu ten rozwód. Na szczęście jest zdrowa ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Akcja przyspieszyła ,bo powoli zmierza ku końcowi. Sms napisała Maddy dzięki niej będzie wiedział gdzie znaleźć Ulę. Więcej zdradzić nie mogę.Tak ,Ula dostanie w końcu rozwód.Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńChcę tylko szybko poradzić każdemu, kto ma trudności w jego związku z kontaktem z Dr.Agbazara, ponieważ jest on jedyną osobą zdolną do przywrócenia zerwanych związków lub zerwanych małżeństw w terminie 48 godzin. ze swoimi duchowymi mocami. Możesz skontaktować się z Dr.Agbazara, pisząc go przez e-mail na adres ( agbazara@gmail.com ) LUB zadzwoń / WhatsApp mu na +2348104102662, w każdej sytuacji życia znajdziesz siebie.
OdpowiedzUsuń