Opychała się czekoladkami po bezowocnej walce z Piotrem o
uzyskanie rozwodu. James nie przestawił w sądzie faktów, które zdradziła, gdy
omawiali przebieg rozprawy. Nakłaniał do zmiany decyzji. Sosnowski uparcie
trzymał się swoich racji i nie chciał pozwolić jej odejść. Piotr powiedział
kłamał mówiąc w sądzie, że ją kocha i pokłócili się w wyniku, czego opuściła mieszkanie,
które tak naprawdę należało do niej, ale pragnęła mieć po prostu święty spokój.
, Do rozpadu pożycia małżeńskiego doszło niedawno.
Nigdy nie byliśmy w separacji. Kochamy się i staramy o dziecko’’
Śmiać się jej chciało z tego absurdu, gdy Piotr wypowiadał
te słowa przed sędzią. Zwrócił się do sądu mówiąc, że jest sfrustrowana, bo ich
starania o potomka są bezskuteczne.
Poczłapała do swojego pokoju i wyjęła z szuflady kopertę, którą
znalazła na wycieraczce jakiś czas temu. Nie znała nadawcy, ale przesyłka
zaadresowana była na jej imię i nazwisko. Nie było, więc mowy o pomyłce. Na
fotografiach była blondynka leżącą w łóżku obok Marka. Z początku nie dowierzała,
ale zerknęła na datę wysyłki i podpis z tyłu zdjęcia. Przełknęła głośno ślinę, a w środku powoli
narastała nienawiść do człowieka bez przerwy niszczącego jej życie. Myślała, że
uodporniła się, lecz to mijanie się z prawdą. Złamał jej serce kolejny raz. Bez namysłu
napisała wtedy ten list. Pełna sprzecznych emocji i wściekła na Marka. Tak wiele zapewnień o szczerości ,miłości ,cierpliwym czekaniu ,a tu taka niemiła niespodzianka.
Nie umiemy osobno być ,a razem ciężko mam żyć...
Teraz siedząc na niezaścielonej jasnej pościeli wzięła na kolana laptopa i próbowała znaleźć jakieś namiary na fotografa.
Nie umiemy osobno być ,a razem ciężko mam żyć...
Teraz siedząc na niezaścielonej jasnej pościeli wzięła na kolana laptopa i próbowała znaleźć jakieś namiary na fotografa.
- Przepraszam, pukałem – rzekł Wiliam stając w drzwiach.
- Proszę, wejdź – zachęciła go.
- Słuchaj, bo jest pewna sprawa. Ja dostałem telefon z
pracy i muszę pilnie wyjść- zaczął.
- Chodzi o Lisę? Spokojnie zajmę się nią- weszła mu w słowo
i odwróciła się z powrotem do ekranu laptopa.
- Czegoś szukasz?- Spojrzał jej przez ramię.
- Znasz dobrego fotografa? Musze się upewnić czy to
przypadkiem nie fotomontaż.
- Pokaż- poprosił.
Podała mu zdjęcia. Przyglądał się im bardzo uważnie.
-Kto to jest?- Zerknął na Ulę oczekując wyjaśnień.
- Marek i jakaś kobieta. Nie znam jej.
- Nie rozumiem- rzucił z konsternacją. – Kim jest Mark?
Słyszałem coś od Maddy, ale… czekaj to ten, od którego uciekłaś?- Wiliam skojarzył fakty.
- Ja naprawdę nie wiem, komu wierzyć- westchnęła czując się
bezsilna wobec sytuacji, w której z własnej winy się znalazła. To ona nie
pozwoliła na wyjaśnienia i uwikłała się w to chore małżeństwo licząc naiwnie, że
miłość nie jest potrzebna do tworzenia prawdziwego związku.
- Skąd twoje podejrzenia o fotomontaż?
- Dowodów na to nie mam, ale …
- Daj spokój- burknął. – Spał, wyrzuć te zdjęcia i przestać
się zadręczać. Śpi z kimś i co z tego?
Ty tu, a on tam. Nie rozumiem was- pokręcił głową kierując się ku drzwiom.
- Was?
- Kobiet- dodał pośpiesznie.
A ja nie rozumiem mężczyzn. Wątpię, aby Wiliam mi pomógł, a
przecież zna nie jednego fotografa. Dupek i snob ,a do tego ponurak.
Lisa przybiegła boso z ubrudzoną czekoladą sukienką i
pokazywała książeczkę z wyklejankami.
- Słodki Jezu- odparła Ula na jej widok i bezzwłocznie
zaprowadziła ją do łazienki. Mała stanęła na stołeczek przed umywalką, a ta
umyła jej rączki i buzię. Przerażenie rosło, gdy na przedramionach zobaczyła
czerwone plamki.
- Weź na moment główkę do góry. Ciocia musi cię obejrzeć-
powiedziała łagodnie.
- Boli – wyjąkała mała i zaczęła się pokasływać.
- Spokojnie, malutka – uspokajała ją, a sama była kłębkiem
nerwów.
Zadzwonił domofon. Sosnowska spanikowana i roztrzęsiona
wzięła dziecko na ręce i posadziła na sofie w salonie szukając dokumentów.
- Jasny gwint, gdzie te pieprzone papiery i telefon- mówiła
na głos po polsku. Znalazła komórkę i zadzwoniła do Maddy i Wiliama. Dziewczynka łapała gwałtownie powietrze, a
jej szyja mocno spuchła. Zaniosła się szlochem i zaciskała rączki w piąstki na
ubranku.
Zadzwoniła ponownie do Maddy. Nie była z rodziny ani
opiekunem prawnym małej.
- Maddy mnie zabiję- rozpaczała.
Przykucnęła przy małej i pogłaskała po włoskach.
Opowiada jej coś po angielsku, żeby Lisa zrozumiała i nie
zamykała brązowych oczek.
- Lisa! Moje
maleństwo- Maddy mocno zaniepokojona zabrała od razu córeczkę. Ula wyszła za nią.
Pod drzwiami leżały piękne kwiaty w folii. Collins pojechała do szpitala, a
Sosnowska zabrała do domu bukiet i z lubością chłonęła tą cudowną, słodką woń.
Otworzyła bilecik.
,Perełko, spotkajmy się jutro w południe. Będę czekał pod domem
twojej przyjaciółki.
Kochający Marek.'
Amerykańskie kuchnia średnio przekonywały Ulę. Zatęskniła za czymś innym. Pierogami, których
dawno nie robiła, krokietami lub naleśnikami smażonymi Beatce i jej
radość. Tamtego czasu spędzonego z
rodziną i Markiem bardzo jej brakowało. Słonecznych chwil, gdy ukryci przed
światem oddawali się czułością. One odeszły wraz z poznaniem prawdy.
Nauczyłam się żyć bez niego. No, przynajmniej w połowie.
, Jesteś światem na dnie ciemnego oceanu… - wysłała zanim
pomyślała.
, Kochanie, o co chodzi?’’- Otrzymała odpowiedź.
Z cała świadomością dotarło do niej, co właśnie zrobiła.
, Marek ty przyleciałeś do Stanów?
, Tak’’- odpisał nie wdając się szczegóły.
Serce załomotało w jej piersi. Puste oczy utkwione w
ekranie komórki. Rozdarta wewnętrznie wahała się czy wybrać numer i zadzwonić. Niby
proste, a sprawiało jej największą trudność.
- Maddy nie trzymaj mnie w niepewności- Ula przerwała jej
monolog. – Mów, co z Lisą.
- W porządku. Dostała zastrzyk i zatrzymali ją na obserwacji.
Zagrożenia życia nie ma. Strasznie się wystraszyłam. Ula ona nie może
czekolady. Prosiłam cię, abyś jej nie dawała- w głosie rudowłosej był żal i
złość na przyjaciółkę.
- Sorry, rozmawiałam z Willem o zdjęciach, a Lisa bawiła
się w pokoju.
- Wiliamem- poprawiła ją.
- Większość mówi Will.
- Idiotka- skomentowała krótko. – Wybaczam ci, ale na
przyszłość uważaj na nią, gdy jest pod twoją opieką.
- To się nie powtórzy- rzekła stanowczo. – Nie nadawałabym się
na matkę.
- Dramatyzujesz- odparła poirytowana Maddy. – Przyciśnij Jamesa,
bo sprawa trwa za długo i żadnych głupich numerów- ostrzegła ją.
- Masz na …
- Słyszałam, że nie sypia z klientkami – powiedziała wolno.
– Ale gapił się na twój tyłek. Nie zauważyłaś?
- Nie- zaprzeczyła automatyczna. – Ładny mi profesjonalizm-
prychnęła.
- Zmień adwokata- poradziła jej kobieta. – Zbierz dokumentację
medyczną i pokaż w sądzie. Masz wyniki obdukcji? Ujawniłaś, że Piotr znęcał się
nad tobą? Zostały ci przecież blizny. Raz uderzył cię butelką w tył głowy, prawda?
- Niestety, prawda- przyznała i pożegnawszy się rozłączyła.
Przygotowała warzywną zapiekankę i sałatkę. Upiekła również
ciasto biszkoptowe i przełożyła śmietankowym krem dekorując górę truskawkami.
Odkryła na nowo radość z przygotowywania posiłków. Wczoraj nie udało się jej
porozmawiać na skype z Violettą. Tęskniła za tą zwariowaną dziewczyną. Zwłaszcza,
że w sekrecie wspomniała o ciąży i szczęśliwym przyszłym ojcu. Zazdrościła jej
trochę miłości i odmiennego stanu. Nie zauważyła jak słone krople toczą się po
jej bladej, zmęczonej twarzy. Praca, rozwód i tęsknota za ojczyzną i bliskimi
odbierała jej siły. Nocami rozmyślała o swej przyszłości i przeszłości.
Po wyjściu z kuchni postanowiła zadzwonić do prawnika. W
końcu mieli omówić pewną sprawę chciała wykorzystać zebrane papiery w sądzie świadczące
przeciwko Sosnowskiemu. Zdjęcia miały posłużyć, jako dowód zdrady. Tym razem
pewna była osiągnięcia celu. A było nim stać się byłą żoną Piotra a nie obecną.
, To nie może trwać wiecznie, bo mnie wykończy’’
- James musimy się spotkać- powiedziała bez owijania w
bawełnę.
Po drugiej stronie zaległa kłopotliwa cisza.
- James?
- Przyjadę po ciebie o dwunastej- oznajmił.
- A…- zabrakło jej niespodziewanie słów. – No to klops.
- Słucham?
- Nie, nic. Pierwsza może być?- Spytała licząc na pozytywną
odpowiedź.
- Niestety- odparł. - Dwunasta – rzekł stanowczo i
rozłączył się.
****
Przejrzała się pośpiesznie w lustrze pociągając jednym
ruchem usta beżową szminką. Krytycznie oceniła delikatny makijaż składający się
z korektora, tuszu do rzęs i umalowanych ust.
Poprawiła bluzkę i z przewieszoną na ramieniu torebką
opuściła wreszcie mieszkanie. Na schodach czekał James wprawiając ją w
osłupienie. W dłoniach dzierżył bukiet pomarańczowych lilii.
Musnął jej policzek na przywitanie. Zza zarośli wyłoniła
się sylwetka mężczyzny. Podniósł wzrok i ujrzał ją w objęciach innego. Nie miał
pojęcia, że to przyjacielskie przywitanie. Bez podtekstów. Otworzyła usta i
beznamiętnie wpatrywała się w niego oszołomiona. Kwiaty z jej rąk wypadły, a
nogi jakby przywarły do kamiennych schodów. Nie poruszyła się ani o krok.
James omiótł nieznajomego z niemym pytanie w oczach., Kto to?’’.
Rozpacz w szarych tęczówkach sprawiła jej ból. Spuścił głowę zagubiony i
zdruzgotany tym, co zobaczył.
Odwrócił się nie mogąc znieść tego dłużej.
- Marek! – Zawołała.
- Nienawidzę cię!- Wykrzyczał Uli prosto w twarz. –
Przyjechałem udowodnić ci, że …Walczyć o nas, a ty…- pokręcił głową z pogardą. –
Jesteś …sam nie wiem, kim. Moja Ula nigdy by…
- Nie byłam twoją, Ulą!- Podniosła głos. – Myślisz …-
ucięła powstrzymując się od wulgaryzmu.
- Wynoś się stąd- wtrącił nieprzyjemnym tonem James. –
Odczep się od niej. Uli wystarczy jeden dupek, od którego ciężko ma się
uwolnić. Myślałeś ,że łączą nas tylko relacje zawodowe?
- A nie?- zdziwił się Dobrzański.
- Oczywiście ,że nie .
- Marek on bredzi ,a ja cię …
- Fuck you- rzucił Polak.– Kocham Ulę i to tobie radzę…
- Ostre słowa- zakpił.
- Jeśli ją tkniesz…
- Uderzysz mnie ? No ,dalej chudzielcu…- Podjudzał go Robey
.
- Nie zamierzam …
James podszedł do mężczyzny i z całej siły uderzył go w
twarz. Marek zachwiał się i zaczęła się szarpanina. Ula usiłowała ich rozdzielić,
ale nie udało się. Kwiaty, które przyniósł ze sobą Dobrzański zdobiły ziemię.
Kolorowe płatki zaścieliły betonowe podłoże.
Amerykanin niefortunnie upadł i stracił przytomność. Na trawie pojawiły się czerwone ślady po krwi ,gdy Ula nachyliła się nad nim sprawdzając czy żyje.
Ula przestraszona i nienawiścią spojrzała na Marka.
Ula przestraszona i nienawiścią spojrzała na Marka.
- Widzisz, co zrobiłeś! Wszystko przez ciebie!- Warknęła. –
Niszczysz tylko życie- dodała rozeźlona.
Zazdrość zaślepiła Marka i dopuścił się czynu karnego. Wątpił,
aby tutejszy sąd mu darował. Przegrał życie i szansę na bycie z nią.
- Ja…
- Nic nie mów – poprosiła. – Widzisz mnie ostatni raz –
niespodziewanie w dwóch błękitach pojawiły się łzy. – Marek zabiłeś człowieka –
wypowiedziała z niedowierzaniem.- Piotr okazał się kanalią, lecz ty mordercą – ciągnęła
dalej mówiąc o nim jak o czymś ohydnym nawet nie zaszczycając go spojrzeniem.
Amerykanin po chwili ocknął się i zaczął mówić o Tessie.
Tessa zostawiła James'a dla innego ,młodszego ,a on nadal to przeżywał i próbował umówić się i poderwać wcześniej Ulę ,aby wzbudzić zazdrość w byłej ,ale plan nie powiódł się.
- Żyje- ucieszyła się Ula .
Dobrzański pomógł mu się podnieść.
Nic poważnego mu się nie stało oprócz paru zadrapań ,rozciętej wargi i obolałego nosa z którego już prawie nie sączyła krew. Zaś Marek dzięki unikowi uniknął podbitego oka i rozciętego łuku brwiowego. Zdobył jedynie drobne zadrapania, dostał niezbyt mocno w brzuch i oberwał w szczękę ,aż cofnęła go do tyłu.
- Błagam nie zgłaszaj na policję...zrobię wszystko ,co chcesz umówię się z tobą na tą kawę tylko nie...ja go znam i on nie chciał- zaczęła gorliwie go przekonywać o niewinności Marka. James był w szoku.
- Zawiozę cię do szpitala- zwróciła się do prawnika.
- Nie , jest okey. Wezmę taksówkę- powiedział James i wyciągnął smartfon.
- A my...Marek dostałeś ode mnie list?- zapytała wprost.- Pisałeś prawdę w tych wiadomościach?
- Tak. Naprawdę go napisałaś? Strasznie brzmiał i ,,...Nie rozpaczaj, nie umarłam. Żyj. Po prostu żegnaj. Nigdy nas nie było i nie będzie?''- zacytował słowa z kartki znając je na pamięć.
- Ile razy go czytałeś?
- Wystarczająco dużo- mruknął.
- Co robiłeś zanim go dostałeś?
- Pracowałem ,piłem ,rozmawiałem z Sebastianem i myślałem o tobie. Któregoś dnia wybrałem się do klubu z Sebą ,ale on potem wyszedł. Violka ponoć zadzwoniła do niego ,że źle się czuję jak był w łazience. Wyjaśnił mi to później. Zostałem sam i zjawiła się taka dziewczyna.
- Spałeś z nią?- zapytała z bólem.
- Oszalałaś? Wymyślała niestworzone rzeczy o mnie ,a za milczenie zażądała pieniędzy. Załatwiłem jej sesje u fotografa Artura. Więcej jej nie spotkałem. Wierzysz mi?
- Oczywiście ,że wierzę ,a te zdjęcia to podróbka.
- O jakich zdjęciach ty mówisz?- zdziwił się.
- Nie ważne- ucięła temat. - Ktoś mi wysłał.
- Pokażesz mi te ujęcia?
- Umh... może ,kiedy indziej. Viola mówiła ,że byłeś z Sebą ,a on to potwierdził ,bo akurat wszedł do pokoju jak Violetta to mówiła i podała mu telefon. Ale po namyślę wydawało mi ,że te zdjęcia kłamią. Chyba za bardzo ...
- Co?- pragnął poznać odpowiedź.- Skarbie?
Amerykanin po chwili ocknął się i zaczął mówić o Tessie.
Tessa zostawiła James'a dla innego ,młodszego ,a on nadal to przeżywał i próbował umówić się i poderwać wcześniej Ulę ,aby wzbudzić zazdrość w byłej ,ale plan nie powiódł się.
- Żyje- ucieszyła się Ula .
Dobrzański pomógł mu się podnieść.
Nic poważnego mu się nie stało oprócz paru zadrapań ,rozciętej wargi i obolałego nosa z którego już prawie nie sączyła krew. Zaś Marek dzięki unikowi uniknął podbitego oka i rozciętego łuku brwiowego. Zdobył jedynie drobne zadrapania, dostał niezbyt mocno w brzuch i oberwał w szczękę ,aż cofnęła go do tyłu.
- Błagam nie zgłaszaj na policję...zrobię wszystko ,co chcesz umówię się z tobą na tą kawę tylko nie...ja go znam i on nie chciał- zaczęła gorliwie go przekonywać o niewinności Marka. James był w szoku.
- Zawiozę cię do szpitala- zwróciła się do prawnika.
- Nie , jest okey. Wezmę taksówkę- powiedział James i wyciągnął smartfon.
- A my...Marek dostałeś ode mnie list?- zapytała wprost.- Pisałeś prawdę w tych wiadomościach?
- Tak. Naprawdę go napisałaś? Strasznie brzmiał i ,,...Nie rozpaczaj, nie umarłam. Żyj. Po prostu żegnaj. Nigdy nas nie było i nie będzie?''- zacytował słowa z kartki znając je na pamięć.
- Ile razy go czytałeś?
- Wystarczająco dużo- mruknął.
- Co robiłeś zanim go dostałeś?
- Pracowałem ,piłem ,rozmawiałem z Sebastianem i myślałem o tobie. Któregoś dnia wybrałem się do klubu z Sebą ,ale on potem wyszedł. Violka ponoć zadzwoniła do niego ,że źle się czuję jak był w łazience. Wyjaśnił mi to później. Zostałem sam i zjawiła się taka dziewczyna.
- Spałeś z nią?- zapytała z bólem.
- Oszalałaś? Wymyślała niestworzone rzeczy o mnie ,a za milczenie zażądała pieniędzy. Załatwiłem jej sesje u fotografa Artura. Więcej jej nie spotkałem. Wierzysz mi?
- Oczywiście ,że wierzę ,a te zdjęcia to podróbka.
- O jakich zdjęciach ty mówisz?- zdziwił się.
- Nie ważne- ucięła temat. - Ktoś mi wysłał.
- Pokażesz mi te ujęcia?
- Umh... może ,kiedy indziej. Viola mówiła ,że byłeś z Sebą ,a on to potwierdził ,bo akurat wszedł do pokoju jak Violetta to mówiła i podała mu telefon. Ale po namyślę wydawało mi ,że te zdjęcia kłamią. Chyba za bardzo ...
- Co?- pragnął poznać odpowiedź.- Skarbie?
Na te słowa rozpłakała się i pociągnęła nosem.
- Nie umie …bez …nie. ..nie
zapomniałam.. ja…
- Zapłaciłem za tą operację ,bo
pan Józef to dobry człowiek i… Zrobiłem to dla ciebie. Kupiłem tę kwiaty
. ..Prezenty ,usiłowałem do ciebie dotrzeć. Pisałem te wiersze i listy
być zrozumiała ,że jesteś najważniejsza w moim życiu. Nie ma nikogo innego.
Zawsze będziesz ty. Poczekam tyle ile trzeba. Nie umiem bez ciebie żyć.
Proszę ,wróć- błagał ,a w jego oczach i sercu tliła się nadzieja.
- Marek, zadzwo...-nie dokończyła ,gdy wpatrywał się w nią intensywnie.
- Nie masz z nim romansu ,prawda?- spytał.- z Amerykaninem.
- Kocham ci...- zamknął jej usta gwałtownym ,żarliwym pocałunkiem.
Objęła jego szyję dłońmi i równie namiętnie oddawała całusy.
- Marek , stop- położyła mu dłonie na torsie leciutko go odpychając.
- Coś nie tak?- zmartwił się. - A przecież jesteś żoną...- zamilkł nagle.
- Rozwodzę się ,a wtedy my...,ale najpierw rozmowa.
Omiótł ją ciepły oddech przy uchu.
- Kocham cię - wyznał.
-Jutro o szesnastej pod sądem.
- Ok. Pa- znów poczuła miękkie wargi bruneta na swoich.
- Pa - uśmiechnęła się mega szczęśliwa.
Chwycił jej dłoń i pocałował jeszcze raz.
Przygryzła jego usta i złapała za koszulę.
Nie przeszkadzała im wysoka temperatura na dworze.
Syn Maddy chrząknął znacząco i trochę spieszona wtuliła się w ukochanego. Pogładził Ulkę po plecach. Wreszcie oderwali się od siebie.
Oficjalnie nadal pozostawała żoną innego i nie miała pojęcia ile to potrwa. Bill mógł źle odebrać to ,co zobaczył. Wiedział o Piotrze ,a w szkole zakochał się w pewnej dziewczynie i nie mógł patrzeć na jej chłopaka i ich czułości.
- Poznaj Marek Dobrzański
- Bill Scott- przestawił się uścisnął mu dłoń. - A to Lisa Collins - przestawił małą, słodką dziewczynkę o czekoladowych oczach i rudych włosach. Wierna kopia mamy.
Marek zerknął na Sosnowską. - Są po innym ojcu- wyjaśniła Ulka szepcząc Dobrzańskiemu na ucho.
- Bill przyniesiesz nam lemoniadę?- zwróciła się do nastolatka.
- Przypilnujecie Lisę?
- Pewnie- powiedzieli po angielsku równocześnie.
Rudowłose dziecko uśmiechnęło się ukazując drobne ,mleczne ząbki i wsunęła rączkę w dłoń Uli.
Spacerując Marek zdradził jej aktualności z firmy i życia ich przyjaciół. Rozbawiła ją wzmianka o Violi noszącej ze sobą wszędzie poduszkę twierdząc ,że robią w restauracjach twarde siedzenia.
- Naprawdę na wyjście z Sebą zabiera poduszkę?
- Tak i namawia go na masażer do stóp i głowy.
- Że ,co?- zdumiała się śmiejąc.
- Narzeka na bolące nogi ,przerzuciła się na ogórki i kupiła kilka ubranek dla dziecka i sobie, bo w nic się nie mieści. Każe Sebastianowi czytać te wszystkie poradniki i książki o niemowlakach ,a on ma dość i przesiaduje w moimi mieszkaniu chcąc odpocząć ,chociaż na chwilę ,ale i tak w ogień by za nią wskoczył. Teraz pewnie nie ma gdzie uciec ,w firmie od dawna wiedzą o ciąży. Paulina niby pogratulowała jej i powiem ,że na pokaz nie przyszła sama.
- Paulina zakochała się?- spytała zszokowana Ula.
- Chyba tak - odpowiedział.- Wyglądała na szczęśliwą ,a Julia i Aleks...
- Oni też?
- Jak widać wszędzie miłość- westchnął.
- A Viola w trzecim miesiącu?- zmieniła temat.
- Czwartym- poprawił ją.
- Chciałabym, kiedyś...
Jak ona wypiękniała i nie jest już taka nieśmiała. Najważniejsze, że wciąż mnie kocha.
____________
Miałam wstawić dopiero pod koniec tygodnia ,ale...mam nadzieję ,że się spodoba. Pozdrawiam serdecznie 😏💙.
No nareszcie doszło do rozmowy Marka z Ulką. A tego padalca Sosnowskiego to powinni zamknąć w więzieniu albo powinien dorwać go Marek i wyjaśnić mu jak powinno traktować się kobiety.
OdpowiedzUsuńCzekam teraz tylko na rozwód tej dwójki i zaręczyny oraz ślub Marka i Uli. Mam nadzieję, że to już w niedalekiej przyszłości.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Sosnowskiego spotka odpowiednia kara i trafi tam ,gdzie jego miejsce.( czyt. więzienie).A Ula wreszcie pożegna Amerykę. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńPodoba się. Wreszcie jest te wyczekiwane spotkanie Uli i Marka. Teraz tylko rozwód i powrót do Polski. Potem zaręczyny, ślub i dziecko. Przeraziłam się tą bójką, dobrze że temu Jamesowi nic się nie stało. G :-)
OdpowiedzUsuńBędzie tak jak piszesz.Ula otrzyma rozwód i wróci do Polski ,a co do reszty dowiesz się w ostatniej części. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńAle jeszcze trochę tych części będzie? G
UsuńNie , zaledwie dwie części.
UsuńNie wiem, czy dobrze kojarzę, ale ten Robey jest przecież adwokatem Uli, więc jak w ogóle może nachodzić ją w domu w dodatku z takimi propozycjami? On powinien reprezentować jej interesy najlepiej jak potrafi a tymczasem podczas rozprawy zachowuje się tak jakby był adwokatem Sosnowskiego nie jej. Zataja mnóstwo rzeczy, które mogłyby świadczyć na niekorzyść Piotra. Powinna kopnąć go w cztery litery i pogonić, bo facet bierze pieniądze za nic. Wprawdzie sugeruje jej to Maddy, ale czy to właśnie nie ona poleciła Uli tego prawnika?
OdpowiedzUsuńDo spotkania doszło. Wreszcie. I choć było dość burzliwe, to jednak wyjaśnili sobie najważniejsze rzeczy. Teraz Ula koniecznie musi dostać ten rozwód i wreszcie ułożyć sobie życie z Markiem.
PS.
Jakoś trudno mi jest sobie wyobrazić, że Marek mówi do Uli "Perełko"
Strasznie dziwnie to brzmi, bo on raczej nie zwracał się do żadnej ze swoich kobiet w sposób pieszczotliwy. Raczej mówił "kochanie". Ale to tylko moje odczucia.
Pozdrawiam. :)
Maddy zauważyła ,że coś jest nie tak. Poleciła Jamesa ,bo pewna była ,że godnie będzie reprezentował Ulę w sądzie i wykaże się profesjonalizmem ,a nie będzie działał na jej niekorzyść i usiłował ją poderwać.Przyjaciółka Uli rozwodziła się kilka lat,a wtedy on podchodził inaczej do sprawy. Kontakty odnowili niedawno. Nie miała pojęcia ,że aż tak się zmienił i to po odejściu Tessy. Ula dostanie rozwód i wróci do Polski.
UsuńDzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
W końcu idzie ku dobremu i będzie rozwód. Teraz tylko psychicznie musi dojść do siebie.Ale z dala od Stanów i nie widząc niczego co źle będzie kojarzyło się jej to powinno być łatwiej dojść do siebie. Czy napisałaś już o co chodziło z jej badaniami bo nie pamiętam.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
O badaniach wspomniałam w poprzednim rozdziale. Ula jest zdrowa nie ma HIV powrót do tematu nawet będzie w następnej części ,a odnośnie bezpłodności cóż po sfałszowanych wynikach przez Sosnowskiego i to jeszcze w Polsce nie powtórzy badań ,bo się boi.Gdyby zrobiła je teraz wiedziałaby na czym stoi ,a tam żyje w nieświadomości.Powrót do Polski będzie ,ale nie napisze ,kiedy. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńOczywiście, że się podoba. Fajnie że wreszcie się spotkali i porozmawiali. Teraz już wszystko będzie prostsze, najgorsze są tajemnice.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Czy rzeczywiście prostsze to okaże się wkrótce . Piotr nie będzie chciał jeszcze odpuszczać ,chociaż nie ma powodu ,żeby ją przytrzymywać przy sobie. Po prostu upatrzył sobie ofiarę i traktuje jak niewolnice ,która musi robić ,co on jej każe.Jednak plan się nie powiedzie. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńBardzo fajne. No w końcu szczerze ze sobą porozmawiali i sobie wyjaśnili. Oby Ulka w tej najbliższej rozprawie dostała rozwód. Nie spodziewałam się że James okaże się takim człowiekiem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Ulka dostanie ten wreszcie ,upragniony rozwód,ale troszkę będzie musiała poczekać i Marek też. James okazał się podstępnym ,podłym i nachalnym człowiekiem ,ale zemsty nie będzie. dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
Usuń