Strona Główna

środa, 24 maja 2017

,,Ocal moje serce'' 13


,,Najczulszym pocałunkiem bądź
Nie ucz jak smakują łzy,
Rozpal światełko niech
Podmuchem Twoich ust się tli’’*

Zalała ją fala gorąca ,a serce mocniej zabiło. Z błogim uśmiechem rozjaśniającym jej twarz wyjęła z pudełka bieliznę  ułożyła na pościeli przypatrując jej przez kilka sekund. Pobiegła wziąć prysznic zważając na to ,żeby zdążyć na czas. Wtarła w ciało mus pod prysznic nadając skórze miękkości i jedwabności. Owinięta ręcznikiem wysuszyła włosy i założyła prezent otrzymany od ukochanego. Poczuła się kobietą pożądaną i kochaną. Nie ,nieśmiała myszką ,a kimś świadomym swojej urody. Powoli wkładała pończochy . Skropiła szyję i rowek między piersiami , trzymając buteleczkę ulubionych perfum o nucie różanej. Odgarnęła wilgotne jeszcze włosy .Ponad godzinę. Tyle czasu miała na uszykowanie się i dotarcie do hotelu.
Przejrzała się w lustrze zakładając czerwoną suknię sięgając odrobinę za kolano z rozproszonym lekko dołem i odsłoniętymi plecami. Długą ,smukła szyję zdobił niewielki złoty łańcuszek z serduszkiem otrzymany na imieniny od Maddy. W uszach pasujące do wszystkiego kolczyki i mocny makijaż oczu oraz delikatnie pociągnięte różową szminką usta. Pod kolor sukienki wybrała ośmio-centymetrowe szpilki.

                                         ****
Zamówiła taksówkę czując ekscytację i dreszczyk emocji. Nad nią czyste ,granatowe niebo i ciepła noc. Nieoczekiwanie zjawił się Dobrzański podając jej dłoń i przyciągając do siebie. Zacisnęła dłonie na połach marynarki i zatracili się w pełnym pasji pocałunku. Objął ją w talii przyciągając ją jeszcze bliżej. Omiótł kobietę intensywny zapach wody kolońskiej. Trzydniowy zarost nie drapał ,ale przyjemnie łaskotał.
Wyswobadzając się ze swych objęć i ruszyli do oszklonego budynku otoczonego kamiennym murkiem i ozdobnymi drzewkami.
Podał jej dłoń ,a ona czując się jak księżniczka podążyła za nim do środka. Po przekroczeniu zatracili się w namiętnych ,gorących pocałunkach pozbawiających tchu. Dłonie stęsknione ,spragnione dotyku dłonie błądziły wszędzie . Odgarnął jej włosy czując drżenie jej ciała. Upajali się tą chwilą. Mokre wargi na szyi kobiety wywoływały cudowny dreszcz. Czuł jej zapach. Za którym tak bardzo tęsknił. Niczego nie pospieszał. Zsuwając w jakby zwolnionym tempie ramiączka sukienki i obsypując skórę ukochanej pocałunkami najpierw delikatnymi stopniowo bardziej zachłannymi. Z pewną obawą zezwalała Markowi na coraz śmielsze ruchy. Rozpięła małe guziczki jego jasnej koszuli i gładząc nieśmiało tors bruneta. Wzięła głęboki oddech bojąc się nieco reakcji mężczyzny na blizny w niektórych miejscach. W oczach zabłysły łzy.
- Kotku… jeśli chcesz ,żebym…- zawiesił głos patrząc w lazurowe dwa jeziorka.
- Wróciły wspomnienia- wyszeptała. – Piotr on…
- Nie skrzywdzę cię tak jak on i nie pozwolę ,żeby ktokolwiek to zrobił. Jesteś dla mnie najważniejsza. Pamiętaj o tym. Nie chcę cię więcej tracić.
- Nie stracisz- zapewniła mocno wtulając się w jego ramiona. – Tyle na ciebie czekałam- wyszeptała mu gorączkowym szeptem. – Wybacz idiotce .
Gwałtownie przygryzła bruneta wargę i zaśmiała się pogłębiając pocałunki. Przycisnął ją do siebie ,a ona oplotła ściśle ramionami jego ciało czując ,że Marek ma wzwód.
Sukienka dołączyła do koszuli na podłodze i spodni. Ukazała się przed nim w zakupionej przez niego, bieliźnie.
Oczy mu rozbłysły jak światełka i zupełnie zaskakując kobietę wziął ją niespodziewanie i posadził na łóżku. Przeraziła się nie na żarty ,gdy otworzył szampana ,a kilka kropelek znalazło się na jej skórze.
- A teraz przejdziemy do mniej grzecznej gry- zaczął tajemniczo. W niebieskich tęczówkach ujrzał strach. Podniosła się na łokciach leżąc na łóżku . – Nie wstawaj- powiedział nalewając do kieliszków alkohol . Raczyli się szampanem przewidując dalszy przebiegł tej nocy. Spragnione ,miłości, czułości i bliskości same poprowadzą ten jakże odważny taniec. Pod osłoną nocy połączą się w jedność ,aby za jakiś czas połączyć swe dłonie wymieniając się naprzemiennie krążkami ,a pocałunek w otoczeniu bliskich i rodziny będzie nowym etapem.

                                              ***
Ułożył się blisko Uli wciąż ciężko dusząc. Wpatrywali się w sufit oddychając nierówno i splatając  palce, a nogi mieli dziwnie poplątane. Otulała ich ciemnobrązowa jedwabna pościel. Promyki kolorowych świec tworzyły iście romantyczny klimat. Odwrócił twarz ku Uli spoglądając jej głęboko w oczy i szepcząc  najpiękniejsze słowa o miłości. Uśmiechała się do niego czując się niesamowicie ,wspaniale ,fantastycznie. Brakowało jej słów ,by nazwać wszystkie emocję. Przy nim życie nabierało nowego smaku ,a blizny tworzyły straszną historię z przeszłości ,której nie da się całkowicie zmazać. Zawsze pozostanie nikły ślad. Mimo to pragnę być szczęśliwą kobietą u boku dobrego człowieka. Młody Dobrzański łamacz kobiecych serc ,oszust ,manipulator ,playboy , dupek i świnia stał się odpowiedzialnym ,dojrzałym ,wiedzącym czego chce facetem.
- Jedno się nie zmieniło- rzuciła przeczesując mu włosy.
- To ,że mnie kochasz?- spytał uśmiechając się figlarnie.
- Mam cię przekonać?- odpowiedziała pytaniem. Wyczytał z niebieskich ocząt aluzję i twarz mu pojaśniała ,a w szaro-stalowych oczach tajemniczy błysk oznaczający jedno.
- O nie , Marku- udała poważny ton. – Czas na śniadanie.
Pocałował ją w ramię .
- Mmm-wymruczał między pocałunkami schodząc na dekolt. – Jesteś słodka.
- Przestań- rzekła leciutko zawstydzona przymykając powieki. Ręka gładziła czule jej udo ,a ciepły oddech omiótł jej twarz.
- Nie możemy tylko leżeć w łóżku i…
- Dlaczego?- zapytał marszcząc brwi i czoło.- Z tobą mógłbym leżeć tak cały dzień.
- Erotoman – syknęła odsuwając go od siebie.
- Nie ,zakochany – poprawił ją.
- Wariat- burknęła zapinając zapięcie od biustonosza.
- Ale twój- dodał uśmiechając się ,a w policzkach pojawiły się dwa dołeczki.
Zjedli śniadanie w hotelowej restauracji nie szczędząc sobie czułości. Nie wiedzieli ,co ich czeka. Czy warto zaryzykować ? ,,Bez ryzyka nie ma zabawy’’ – powtarzała na okrągło Maddy  ,a Ula ,,Ryzyko jest wpisane w życie’’.

                            ****
Podróż wynajętym samochodem trwała od niemal dwóch godzin. Dwójka dawnych kochanków rozmawiała lub słuchała radia z którego płynęły rockowe kawałki. Ula w pewnym momencie zaczęła nucić ulubioną angielską piosenkę ,a Marek posyłał jej delikatny uśmiech nie odważając się dołączyć do niej ,choć kusiła go i namawiała ,żeby zanucił chociażby refren.
Marek przypomniał sobie wczorajszy poranek ,gdy Ula obudziła się przed nim i z okna obserwowała pobliską okolicę. Zaczaił się obserwując jej zamyśloną twarz i podziwiając piękne długie nogi i zapatrując się na rozpuszczone włosy. Biło z niej ciepło i pozytywna energia. Zawsze pełna wiary w ludzi i chętna do pomocy. To go ujęło w niej. Dobroć ,szczere serce ,lojalność i parę innych cech. Wyczuła jego obecność i spojrzała na ukochanego z leniwym uśmiechem na ustach. W koszuli wyglądała wyjątkowo seksownie. 

- Patrz na drogę- ostrzegła go. 
- Nic nie poradzę ,że wolę na ciebie- zdobył się na komplement. 
- Dzięki- odparła odrobinę zmieszana. 
- Będzie ci brakować Ameryki?- zapytał obrzucając ją przelotnym spojrzeniem .
- American dream- mruknęła. – Okazał się horrorem.
- Wyjedziemy i zaczniemy od nowa. Będzie dobrze- uspokajał ją widząc zgarbione ramiona  i smutny wyraz twarzy.
- Kocham cię- posłała mu powietrznego buziaka.
Zaśmiał się głośno i puścił jej oczko.
- Ja ciebie też- odpowiedział zatrzymując auto.
- Poczekaj minutkę.
- Nie wysiadamy?- zdziwiła się.
- Zaraz wracam- rzekł nachylając się nad nią i całując w czubek nosa ,a następnie w usta.

                                 ****
Objuczony papierowymi torbami zjawił się po kilkunastu minutach nieobecności. Ula pod nieobecność Marka znalazła w schowku znalazła papierosy ,ładowarkę do smarfona , najnowsze wydanie newsweek’a ,New York Times’a,Forbers’a ,magazyn sportowy   oraz książkę i mapę. Przeczytała opis lektury i zaciekawił ją. Nie zauważyła ,kiedy zapakował zakupy do bagażnika i zasiadł z powrotem na miejscu kierowcy.
- Wyjeżdżamy za tydzień- oznajmił. – Planujesz odwiedzić jeszcze jakieś miejsca? Szczególnie ważne dla ciebie?- wyrwał ją tymi pytaniami z fikcyjnego świata z książki. Uniosła oczy i zastanowiła się krótko. Splotła ręce na kolanach mając na sobie dżinsowe spodenki i buty na koturnie z paskami z małymi koralikami.
- W sumie chyba nie – odparła zamyślona. – Nic w stanach nie kojarzy mi się być dobrze oprócz paru wyjątków. Poznałam świetne małżeństwo u których pracowałam odkąd zamieszkałam u Maddy. Okazali się mądrymi ,spokojnymi ludźmi mimo dużego majątku. Do moich obowiązków należało wyprowadzanie psa ,zakupy i sprzątanie ,ale tylko przed jakąś uroczystością lub w weekend ,bo w tygodniu przychodziła taka dziewczyna do sprzątania. Młodsza ode mnie. Po powrocie muszę znaleźć  sobie nową pracę.
Poruszyła się gwałtownie ,aż książka zsunęła się z jej kolan. Wzrok Marka na moment powędrował w tym kierunku. Znajdowali się na pustkowie. Ula nie potrafiła nazwać dokładnie gdzie się znajdują. GPS był wyłączony ,a on Marek zaciskał ręce na kierownicy i jechał przed siebie jakby znał trasę na pamięć.
- W czasach licealnych dużo podróżowałem z rodzicami ,a potem pojechałem na wymianę- podjął temat do rozmowy ,żeby przerwać ciszę.
- Byłeś z Pauliną ?- spytała z trudem ukrywając zazdrość.
- Paula wolała bardziej egzotyczne podróże – objaśnił.
- Typu Hawaje czy Madera?
- Owszem- przytaknął. – W żadnych z nich z nią nie byłem. Byliśmy w Mediolanie i paru innych lokalizacjach. Nie martw się my wybierzemy się dokąd chcesz. W podróż poślubną możemy…
- Podróż …,co?!- wykrzyknęła zszokowana . – Czy ty …
- W swoim czasie- sprostował. – Zadbam o odpowiedni klimat i rekwizyt- dodał pośpiesznie.
- Okey- mruknęła.

Wtulona w ramię ukochanego wsłuchiwała się w huk fal rozbijanych o brzeg. Ocean nocą zapierał dech w piersiach. Spacerowali trzymając się za ręce i podziwiając widoki. Zapatrzyła się w horyzont przywołując w pamięci jeden z nielicznych snów o bajkowej przyszłości. Uśmiechnęła się na wspomnienie ze snu maleństwa z czarną czuprynką zasypiającego w jej ramionach. Pragnęła założyć z Markiem rodzinę ,lecz obawiała się ironii losu czyli niemożliwość spełnienia marzenia o cudownej ,kochającej rodzinie.
- Seba napomniał o ślubie Pauliny- zaczął.
Przystanęła w pół kroku zaskoczona. Utkwiła wzrok w czarnej otchłani . Nieboskłonu nie obsypały dziś drobnymi świecącymi punkcikami zwanymi gwiazdami. Poczuli chłodny północno-zachodni wiatr i pomyśleli o powrocie do ciepłego pomieszczenia.
- Paulina wychodzi za mąż? Za kogo?- dopytywała.
- Alberto. Szczerzę słabo kojarzę ,choć pojawił się na pokazie i bankiecie. Wyglądała na szczęśliwą czego nie można powiedzieć ,gdy była ze mną- dodał z goryczą. – Sebastian z Violettą dostali zaproszenia ,my również. Pójdziemy?
- Na ślub? Przecież Paulina mnie nie znosi- sposępniała.
- Miłość zmienia ludzi. Zrozumiałem tak naprawdę nigdy się nie darzyliśmy silnym ,szczerym uczuciem. Związek nie opierał się na jej zasadach nie moich. Dobrze wiesz jak ,kiedyś żyłem.
- Wiem- przyznała cicho. – Prowadziłeś burzliwe życie towarzyskie. Nie popierałam tego ,ale i nie miałam prawa cię oceniać. Piotr pod wieloma względami okazał się gorszy.
- Zamierzasz porównywać mnie ciągle do Piotra? Chcesz wracać do niego? !- podniósł głos.
- Marek! Nie chcę być z Piotrem tylko z tobą!- wykrzyczała mu prosto w twarz. – Marzę o ślubie i naszym dziecku- uciekła wzrokiem zdając sobie sprawę z żałosnego marzenia i braku wiary w nie. – Wierzysz mi?- zapytała z nutką nadziei.
- Przepraszam- wydusił przytulając ją. – Też marzę o słodkim maleństwie z twoimi oczami.
- Kocham cię – pogładziła policzek mężczyzny.
- Ja ciebie też ,kotku. Wracamy?
- Tak ,troszeczkę zmarzłam.

                        ***
Z głębi korytarza wyłoniła się drobna, kobieca postać. Z długim jasnym warkoczem i dopasowanym czarnym żakieciku wyglądała niewinnie i dziewczęco. Przeciskała do piersi brązową teczkę i rozglądała się lekko spłoszonym, przygaszonym i pustym wzrokiem. Z daleka dostrzegła adwokata z którym się umówiła się w kancelarii w ważnej sprawie. Z pozoru uważali ją jeszcze za dziecka . W maju skończyła dwadzieścia jeden. Kardiolog Piotr Sosnowski przyczynił się do śmierci jej ojca. Nie zamierzała puścić tego bezkarnie. Dopiero po upływie paru miesięcy była w stanie przyjść po poradę prawną i czekać na rozprawę w sądzie. Gotowa była zeznawać. Zdobyła też numer telefonu i adres jego byłej żony. Liczyła ,że Ula znajdzie coś ,co będzie świadczyło przeciwko Piotrowi.
Hudson wysłuchał dokładnie Grace ,a przy okazji wspomniał o tym ,że aktualnie przebywa w więzieniu. Został skazany na trzy lata pozbawienia wolności. Na jego niekorzyść zeznawała pierwsza żona. Grace posiadała dokumentacje medyczną Felix’a.  Sosnowski usiłował zwiać z Ameryki ,lecz mu się nie udało. Uciekł wykorzystując chwilową nieuwagę dwóch mężczyzn prowadzących go do wozu ,którym miał dotrzeć do więzienia w Nowym Jorku. Skuty kajdankami nie miał już pola manewru. Sprawiedliwości stała się zadość.
- Dziękuję ,panie Hudson- wyciągnęła szczupłą dłoń na pożegnanie.
- Jeszcze raz przykro mi z powodu pani ojca- w głosie mężczyzny dosłyszała współczucie.
- Dlaczego dopiero teraz?- spytał.
Zatrzymała się z ręką przy klamce.
- Długo zbierałam się ,żeby tu przyjść i… śmierć taty kompletnie mnie rozbiła ,a lek został wycofany z listy ogólno dostępnych leków. Zakazany jest w USA. Piotr musiał zdobyć go nielegalnie i podać pacjentowi czyli mojemu tacie. Podanie go przez pana Piotra wywołało atak serca w wyniku czego doprowadził człowieka do śmierci. Stałam tam za szybą. Nie zrobił nic . Stał i po prostu wyszedł na korytarz. Poszukałam pewnych informacji i dowiedziałam się ,że niedługo po tym doprowadził prawie do zgonu kolejną osobę. Był pod wpływem alkoholu. Wyrzucono go z pracy i stracił możliwość wykonywania zawodu. Mój chłopak będący na stażu w szpitalu zdradził mi nieco więcej szczegółów ,bo sprawa została nagłośniona i pan Piotr stał się tematem numer jeden. Żądam jedynie sprawiedliwości ,chociaż to nie zwróci życia mojemu tacie- piwne oczy napełniły się łzami.
- Proszę- podał jej paczkę chusteczek.
Adwokat rozumiał dobrze ,co znaczy kogoś stracić. Sam odczuł to na własnej skórze. Kilkuletnia rehabilitacja ,opieka ,lekarze ,a potem było coraz gorzej. Doszedł paskudny rak płuc ,a po nim przyszła śmierć.  Był wtedy młodym chłopakiem rozpoczynającym studia prawnicze w Los Angeles . Teraz pomagał innym uwolnić od tyranów ,zboczeńców ,gwałcicieli i morderców oraz pomóc odzyskać wolność nieszczęśliwym małżonkom.

                                 ***
Rozbieganym wzrokiem błądził po popielatych ścianach i w białym kombinezonie  siedział na pryczy. Zachowywał się agresywnie więc lekarze na szprycowali go mnóstwem leków. Ściany przybliżały się i oddalały. Chodził bez celu i mówił niewyraźnie. Rzeczywistość mieszała mu się ze snami i własnymi wyobrażeniami. Raz pocałował faceta orientując się poniewczasie o swojej pomyłce.Piotra zmyliły długie włosy i szczupła sylwetka. Uległ złudzeniu optycznemu. W więzieniu został pobity przez czarnoskórego i ledwo uszedł z życiem. W areszcie uznali go za psychicznie chorego poprzez jego przedziwne zachowanie. Niepokojące i zarazem świadczące o niepoczytalności.
Inni podśmiewali się z nowego i straszyli duchami i zjawami. Byli równie obłąkani jak on .Jedni mniej inni bardziej. Nikogo nie obchodził już los marnego lekarza z problemami psychicznymi i alkoholowymi. Tym razem oberwał zadzierając z jednym z pacjentów zakładu psychiatrycznego i walczył o życie . Respirator oddychał za Piotra. Nikt nie pofatygował się ,aby go odwiedzić w szpitalu. 

                  ***
W przeddzień wyjazdu Ula z Markiem wybrała się do polecanego i zachwalanego przez Maddy studia tatuażu. Dobrzański trochę przeraził się na widok igieł ,a od rodzaju wzorów dostał niemal zawrotu głowy. Przeglądali katalogi i zastanawiali się nad małym symbolem przypominającym im o nieustającej miłości i pożegnaniu z USA. Kobieta uśmiechnęła się na obrazek malutkich ptaszków i zastanawiała się czy dobrze będą wyglądać na przedramieniu.
- Kochanie, co sądzisz o jaskółkach?- zwróciła się do ukochanego.
- Ładne ,ale zastanów się jeszcze- poprosił wciąż przeglądając wzory. – Uważasz ,że powinniśmy je robić? – zapytał z obawą.
- Spójrz na tą bliznę- wskazała na przedramię ,gdzie miała bladą długą smugę. – Nie mogę tego tak pozostawić- załkała.
- Ulka , a może spróbujemy najpierw henny?
- Okey- przyznała mu rację. – Symbol miłości- rzekła znienacka. – Dwa serca.
- Ja zrezygnuję chyba ,bo..ładne ,ale igły..
- Dzieciak- mruknęła. – Boisz się malutkiej igiełki?- naśmiewała się z niego.
- Nie są małe- zaprzeczył.
- Dzieci odważniejsze są od ciebie- stwierdziła. – Beatka nie histeryzowała jak ty podczas zastrzyków. Zaś Jasiek…
- Ech…- machnęła lekceważąco ręką. – Zdecyduj się dzidziusiu na coś. Bez tatuażu nie wychodzimy- oznajmiła stanowczo. - Sam chciałeś. Zapomniałeś ?
- Yyy- zająknął się i podrapał nerwowo po czole. – Nie pomyślałem.
- No właśnie- podsumowała.- Myślenie się przydaję – dodała ironicznie.
Ps. Mały spoiler :Piotr przeżyje , Paulina weźmie ślub ,a Ulka i Marek...
*- frag. Najczulej- Anna Werner 

8 komentarzy:

  1. Świetna część, tak płynnie się na czytało. Piotr w końcu płaci za to co zrobił, dobrze że przeżyje chociaż on zabił człowieka ale niech gnije w więzieniu. Między Ulą a Markiem jest pięknie. Marek boi się igły? Biedak z niego ale go rozumiem bo mężczyźni tak mają i on nie jest wyjątkiem. W następnej części będą już w Polsce? Ja mogę ci podpowiedź co ma być dalej. Żartuje liczę że oni będą szczęśliwi a ty mnie nie zawiedziesz i nie szykujesz jakiejś katastrofy. :-D G

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A.Marek i Ula nie zginą w katastrofie lotniczej
      B. Nie zaatakuje dzikie zwierzę.
      C.Nie będą mieli wypadku
      D. Nie utopią się w oceanie (nawet się w nim nie kąpali).
      E.Żadne nie zachoruje na śmiertelną chorobę
      F. Nie dosypie im nikt cyjanku do napoju.
      To tyle ,co na ten moment przychodzi mi do głowy jeśli o katastrofy. ( spokojnie można ,by znaleźć o wiele ,wiele więcej.Tylko nie muszę ich szukać ,bo nic takiego im się nie przydarzy. Mam nadzieję ,że Cię uspokoiłam.To historia z happy endem dla wszystkich. No ,prawie. Piotr ma na ,co zasłużył. Czeka go długie życie w cierpieniu. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  2. Cieszy fakt, że Ulka i Marek są razem i oby tak już zostało.
    Ten padalec nareszcie jest tam gdzie jego miejsce.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie mogę napisać ,że ta dwójka będzie razem.A Piotr będzie żałował ,że żyje ,bo jedynie śmierć mogłaby być dla niego wybawieniem w sytuacji w jakiej się znajdzie.Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  3. Wreszcie koniec gehenny Uli, a sprawiedliwość zwyciężyła. Muszę przyznać, że liczyłam tylko na to, że Piotr pójdzie siedzieć, a Ty zafundowałaś nam dodatkowy bonus w postaci postradania przez niego zmysłów. Jeśli ktoś je traci to czeka go życie gorsze od śmierci. Oj zasłużył sobie doktorek na taki los w stu procentach. Za to między Ulą i Markiem prawdziwa sielanka. Miłość górą. Teraz czekam na ich powrót do Polski.

    PS.
    Dwie uwagi:
    - Dobrzański trochę przeraził się na widok ideał - igieł
    - Wtulona w ramię ukochanego spoglądała na huk fal rozbijanych o brzeg. - Nie można zobaczyć huku fal. Można co najwyżej go usłyszeć.

    Rozdział piękny. Stajesz się mistrzynią w opisywaniu scen intymnych. Czyta się te opisy z przyjemnością.
    Pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą. Piotr ma na ,co zasłużył i nigdy nie będzie już taki jak ,kiedyś.Jego życie stanie się męką.Marek i Ula bezpiecznie wrócą do Polski i tam będą budować swoją szczęśliwą przyszłość.
      Ps. Dzięki za miłe słowa. Nie przesadzaj.Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  4. Bardzo ciekawa część ;) W końcu Ula i Marek wrócą do Polski :) A Piotr rzeczywiście zasłużył na to co go spotkało.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki:).Trochę jeszcze Stanów i powrót do Polski.Pomieszanie zmysłów i paraliż to gorsza kara niż śmierć.Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń