Podmuchała poparzone
palce przypominając sobie o dziewczynce z zapałkami, którą czytali jej rodzice
na zmianę przed zaśnięciem. Wspomnienie rodziców wywołało tkwiącą pustkę i ból
po ich stracie. Winny nie trafił za kratki. Była za mała, żeby sama wymierzyć
sprawiedliwość lub zrozumieć coś z więcej z tej historii. Z chwil z mamą
pamiętała tylko czytanie bajek i przepis na ciasto z jagodami, które nauczyła
się piec od swojej mamy. Mieszkała z rodzicami w niewielkim domu w pobliżu
lasu. Większość czasu upływało na samotnych zabawach i spacerów z babcią lub
pieczeniem ciast w kuchni. Niestety sama nie zdobyła tej umiejętności. Zamiast
pysznego murzynka, babka czy jabłecznika wychodził zakalec albo przypaliła. Z
gotowaniem szło jej średnio, ale potrafiła dekorować wnętrza. Dobierała
samodzielnie dodatki i sprawiało jej to ogromną frajdę. Cieszyła się jak
dziecko dostające urodzinowy prezent.
Ostatnie urodziny z rodzicami odbyły się już w nowym domu, bo stamtąd musieli się wyprowadzić. Nie znała powodu. Następne spędziła z nosem przy szybie w pomieszczeniu pełnym dzieci. Odizolowała się od nich. Godzinami siedziała czekają, aż ujrzy znów mamę i tatę. Czekała, a lata mijały. Pogrążona w chaosie myśli, bo jej przeszłość to zamazana plama. Nie znała swoich przodków. Dlaczego ma nazwisko, którego nikt poprawnie nie umie wymówić? Nawet ona sama nie wiedziała czy dobrze je wymawia. Tak zapisane miała w dokumentach. Nie miała pojęcia skąd oni znają jej dane. Od obcej kobiety dowiedziała się jedynie, że trafiła tu po śmierci rodziców. W nocy zawsze śnił się jej ogień.
Ostatnie urodziny z rodzicami odbyły się już w nowym domu, bo stamtąd musieli się wyprowadzić. Nie znała powodu. Następne spędziła z nosem przy szybie w pomieszczeniu pełnym dzieci. Odizolowała się od nich. Godzinami siedziała czekają, aż ujrzy znów mamę i tatę. Czekała, a lata mijały. Pogrążona w chaosie myśli, bo jej przeszłość to zamazana plama. Nie znała swoich przodków. Dlaczego ma nazwisko, którego nikt poprawnie nie umie wymówić? Nawet ona sama nie wiedziała czy dobrze je wymawia. Tak zapisane miała w dokumentach. Nie miała pojęcia skąd oni znają jej dane. Od obcej kobiety dowiedziała się jedynie, że trafiła tu po śmierci rodziców. W nocy zawsze śnił się jej ogień.
Dziewczynka zawiązała
chustkę wziętą z mamy szafy na oczach chłopczyka i krzyczała, Złap mnie, tu jestem’’.
Uciekała przed nim, a on chwiejnie stawiał kroki i szedł przed siebie z
wyciągniętymi rączkami. Mała była już na ganku, gdy usłyszała płacz. Odwróciła
się i poczuła nieprzyjemny zapach. Pobiegła na pomoc bratu. Nie udało się jej
dostać do środka. Kaszlała i przecierając oczka wołają rodziców. Nikt nie
odpowiadał. Przed nią runęły drzwiczki od szafki. Odskoczyła przerażona i
krzyczała krztusząc się dymem. Biegła przed siebie. Ukryła się w szopie na
drzewo podciągając pod brodę nogi i łkając. Czarnymi od sadzy rączkami
przetarła twarz. Kołysząc się w przód i tył. Podpalone włosy zwisały smętnie
przy twarzyczce, a niebieskie tęczówki pozostawały wciąż przerażone i
zapłakane. Zakaszlała mocno i zamknęły się jej powieki.
- Proszę natychmiast
odpuścić cmentarz- rozkazała staruszka groźnie wymachując, drewnianą laską.
Podniosła się bardzo
powoli i strzepnęła kilka mokrych listków przyklejonych do płaszcza. Sięgnęła
ręką do włosów, a następnie wstała nie mając pojęcia jak znalazła się na ziemi.
W dodatku mokrej i ma całe brudne spodnie, a najgorsze, że poczuła dziwny niepokój.
- Jestem …
- Nie obchodzi mnie,
kim panienka jest i co tu robi. Proszę tylko stąd iść – rzekła ostrym tonem. –
Wstyd. Po prostu wstyd- prychnęła.- Taka młoda, a już uzależniona.
- Uzależniona?- Wykrztusiła będąca w szoku Ula. – Nic nie piłam.
- To, co tu robi? Domu
nie ma?
Kobieta trwała w
bezruchu. Włosy wyglądały jakby dawno nie widziały szczotki, a twarz miała
zaczerwienioną i opuchnięte oczy. Wydmuchała nos w chusteczkę.
- Pani nikogo nie
straciła?- Ula zadała niezbyt taktowne pytanie.
Staruszka w popielatym
płaszczu zmieszała się i odwróciła w stronę alejki, gdzie rosły świerki. Białe włosy kobiety wymknęły się spod kwiecistej chusty.
- Naraża swoje zdrowie
i dziecka!- Oburzyła się staruszka spoglądając na sylwetkę brunetki.
- Do widzenia-
powiedziała skonsternowana Ula i pośpiesznie udała się do bramy cmentarnej.
Przed nią stał jej
zaparkowany samochód. Drżały jej ręce utrudniając włożenie kluczyka do
stacyjki. Za którymś razem udało się jej i gwałtownie wyjechała prawie
uderzając w inne auto. Zacisnęła mocno dłonie na kierownicy. Z czarnego bmw
wysiadł wysoki mężczyzna z surowym wyrazem twarzy. Podszedł do jej samochodu i
zapukał w szybę. Uchyliła niepewnie okno spodziewając się, że na nią naskoczy i
wyzwie od idiotek.
- Pani ma w ogóle
prawo jazdy?- Zapytał z nutą złośliwości. – Bo śmiem w to wątpić.
W firmie widziałam
jego fotografię… to Aleks.
- To pan zablokował mi
drogę. Kto pana uczył jeździć?!- Wrzasnęła wściekła i walnęła z całej siły w
kierownicę czując pulsujący ból w nadgarstku.
- Na przyszłość proszę
uważniej się rozglądać – pouczył ją. – Radziłbym też udać się do psychiatry.
- Sam jesteś psychol!-
Krzyknęła za nim, gdy się oddalił.
Ruszyła z piskiem opon
prawie wjeżdżając w figurkę. Dopiero po długiej jeździe emocje nieco opadły.
Sara myślała, że spędziła noc z mężczyzną, którego krótko zna. Sara jako przyjaciółka Uli martwiła się o nią. Prawdą było, że
pracowała w jego firmie od ponad trzech lat, lecz nie interesowała zupełnie
jego życiem prywatnym. Rozmawiali wyłącznie o pracy i nigdy się jej nie
zwierzał. Ona miała Rafała, a on Paulinę. O kobiecie, z którą był też niewiele słyszała,
a plotkom nie ufała. Z nikim się z Febo&Dobrzański nie nawiązywała
kontaktów. Oprócz wymienienia kilku uprzejmości i paru słów o mało istotnych
rzeczach. Przyłapywała wcześniej kilkukrotnie Marka, że jej się przygląda. Nie
zaprzątała sobie jednak tym głowy. Na bankiet miała iść z mężem, ale musiał
zostać w pracy. Rafał pracował w firmie ochroniarskiej. Odkąd zatrudniła się, jako dyrektor finansowy w firmie odzieżowej stał się bardziej
zazdrosny i podejrzliwy. Chociaż nie dawała mu powodów do zazdrości. Przyjęła
zaręczyny Rafała i go poślubiła. Dopiero, gdy zapragnął dziecka pojawiły się
wątpliwości czy też tego chce, bo intrygował ją coraz bardziej Dobrzański.
Porównywała ich obu. Rafał nie robił jej wyrzutów, ale wypytywał ze szczegółami
o pracę.,Kocham tylko ciebie’’- odpowiadała za każdym razem.
Zapewniała o gorącym uczuciu jednocześnie
zastanawiając się jak to byłoby z prezesem. Spychała te niedorzeczne myśli w
najgłębsze zakamarki umysłu, a potem kochała się z mężem. Rafał jeszcze przed
ślubem wspomniał o dziecku. Oboje chcieli być rodzicami. Nie udawało im się, ale
leczenia nie podjęli. Ula wierzyła, że w końcu się im uda. Nie zamierzała nigdy mówić
Rafałowi o nocy z innym. Spełniło się jej marzenie. Pragnęła dziecka i zaszła w
ciążę. Kto jest ojcem nie dawało jej spokoju.Chociaż miała swoje
przypuszczenia.
W firmie zatrudnił ją
Krzysztof Dobrzański. Potrzebowali kogoś na stanowisko dyrektora finansowego,
ponieważ poprzedni złożył rezygnacje. Wiązało się to z wyjazdem do Mediolanu.
Nie wnika w to. Nie interesowało ją, kto pracował przed nią. Liczyła się praca
po zwolnieniu z poprzedniej. Ubierała się skromnie. Z resztą już na nic innego
nie było ją stać. Samochód pożyczyła od koleżanki, ale jutro musi oddać.
Oszczędności prawie nie ma.
*****
Z poczochranymi ciemnymi
włosami będąc mężatką przynajmniej raz w miesiącu szła do fryzjera i trzy razy
do kosmetyczki. W tej chwili chciało się jej śmiać z tego absurdu, na, co
wydawała pieniądze. Stojąc przy krotko przystrzyżonym, zielonym żywopłocie
patrzyła jak z dużego auta dwóch mężczyzn wyjmuje kanapę w odcieniu kości słoniowej,
a pozostałych dwóch coś mówi z gestykulacją. Jeszcze niedawno to było jej mieszkanie,
lecz musiała oddać klucze. Nie stać było ją na wynajmowanie.
Rafał dobrze zarabiał
i niczego im nie brakowało. Oprócz dziecka. Przed ślubem mieszkali u jego
rodziców. Czuła się tam jak intruz. Zadawali niewygodne pytania o jej
przeszłość i rodzinę. Odpowiadała, że umarli tuż po maturze, a ona zamieszkała
w akademiku. Wymyśliła historię o wypadku samochodowym i konflikcie z dalszymi
krewnymi. Jurczykowie nie polubili Urszuli, która przyszła z znikąd i nie wiadomo,
kim jest. Odradzali Rafałowi, żeby ją poślubiał. Rafał znalazł pracę, a ona
zatrzymała się u znajomej z liceum. Skończyła studia i rozpoczęła pracę w
firmie przy Lwowskiej. Jurczyk oświadczył się i zamieszkali na Mokotowie, a
następnym krokiem był ślub. Po nim od razu zapragnęli dziecka, choć już, jako
narzeczeni nie zabezpieczali się. Marzyła o rodzinie, jakiej nigdy nie miała.
Minimum dwójka dzieci powtarzała w myślach. Niestety ich próby powiększenia
rodziny spełzły na niczym. Dopóki nie spędziła zaledwie jednej nocy z prezesem.
Nie zauważyła, że między nimi jest jakaś chemia. Intrygował ją, chwalił i może
zostaliby nawet przyjaciółmi, gdyby nie traktowała go z dystansem i nie rozmawiali
o pracy. Czasami schodził na tematy prywatne, ale szybko nakierowywała go na
właściwe tory.
Z lubością zaciągnęła
się papierosem i dalej obserwowała ludzi. Poprawiła lekko dużą torbę na
ramieniu. Nie zwrócili na nią uwagi. Odkąd pamiętała była niewidoczna dla ludzi,
świata, zwierząt. Wszyscy przechodzili obok niej obojętnie. Jedyne oparcie
miała w mężu, choć ostatnio jedynie dogadywali się w sypialni( ale bez fajerwerków), a poza nią on
siedział z nosem w laptopie, a ona z książką.Dlatego zainteresowanie Marka
wydawało się jej abstrakcyjne. Przypuszczała, że chodzi mu wyłącznie o seks.
Rozbierał ją wzrokiem
mimo tysiąca oczu w nich wpatrzonych. Odważnie spoglądała mu w oczy, gdy
tańczyli. Stykali się niemal ciałami. Czuła dreszcz przebiegający jej po
kręgosłupie. Rafał nie wyzwalał w niej takich uczuć. Nie drżała na myśl męskich
dłoni sunących po udzie, ani języku wdzierającym się w jej płeć. Piersi ściskał
za mocno i zamiast sprawiać jej to przyjemność, sprawiało ból. Nie eksperymentowali.
Nie liczył się z jej fantazjami. Na przykład zrobieniem tego w aucie, w
publicznej toalecie, w lesie, gdzie przeżyła swój pierwszy raz. Niewielki
stawek nad jeziorem, koc i oni we dwójkę. Adam. Rozstali się po dwóch
miesiącach i mocno to przeżywała. Każde rozstanie było dla niej bolesnym
ciosem. Czuła się niepotrzebna, samotna i niekochana.Wtedy pojawił się Rafał i
później Marek.
Szkoda, że nie
pamiętam nic, oprócz, że spędziłam noc z Markiem. Co było po rozmowie w taksówce? Powiedział w sumie niewiele i dziwnie się uśmiechał.
****
, Co on wyprawia?’’ Opuszkami
palców przesunął po odsłoniętych plecach obserwując jak reaguje na jego dotyk. Spojrzenie
bruneta niemal ją parzyło.
- Marek…- wymamrotała czując,
że bąbelki za bardzo uderzyły jej do głowy. Nie odsunął się nie tańczyli.
Mierzyli się spojrzeniami. Odwróciła głowę chcąc się wyrwać, ale zaatakował
brutalnie jej wargi. Odepchnęła go trzeźwiejąc i chwytając dół sukienki jak
kopciuszek uciekła przez duże wyjście. Dogonił ją łapiąc za nadgarstek.
- Noc się jeszcze nie
skończyła- powiedział zmysłowym tonem dotykając jej włosów. Wciągnęła powietrze,
a błękit jej oczu zahipnotyzował go. Lśniły jasnym blaskiem zarówno jej jak i
jego.
- Rafał – rzekła.
- Nie ma go tutaj-
odrzekł. – Zaniedbuję cię ostatnio.
- Nie twoja sprawa-
burknęła. –A między nami nic nie ma- odwróciła wzrok.
Nie?- Spytał całując
jej szyję. Nie broniła się. Pociągnęła go za krawat i namiętnie pocałowała w usta.
- Nie, nie- wykrztusiła przestraszona swoją uległością. Towarzyszyło Uli uczucie miękkości w kolanach i
suchość w ustach. Topniała niczym wosk pod wpływem spojrzenia Marka. Pomyślała
o jego zmysłowych wargach.
- Dobrze wiesz, że nie
chodzi mi tylko o to- odezwał się po dłuższej chwili wgapiania się w nią.
– Jesteś z Pauliną.
– Jesteś z Pauliną.
- Powiedz słowo, a
zerwę z nią. Muszę jedynie wierzyć, że ty…
- Mam męża-
przypomniała mu ostrym tonem.
Zamówiła taksówkę i
czekała na jej przyjazd. Ujął jej dłoń i pocałował, każdy z palców.
- Ula…
Rafał nie całował jej
rąk ani nie szeptał czule do ucha.
, czy ty mnie jeszcze
kochasz?’’ Pytała go często, a on odpowiadał.,Przecież wiesz, że tak’’. Nie
kupował kwiatów z wyjątkiem zaręczyn i nie zabierał na kolację do restauracji.,
Po, co mam wydawać pieniądze na chwasty? I tak zwiędną’’. Marek stanowił jego
całkowite przeciwieństwo i może to ją w nim fascynowało? Rafał nie był złym
człowiekiem. Po prostu nie uznawał romantyzmu, ale kochał podróże i siłownie. Jurczyk
spodobał się jej od pierwszej chwili. Oczy w kolorze wiosennych liści, mocno
zarysowana szczęka i kości policzkowe i piękne blond loki jak u anioła.
Koleżanka mówiła, że nie jest w jej typie. Ula nie lubiła mięśniaków, ale Rafał
był wyjątkiem. Zaś Marek burzył jej poukładany świat.
- Marek powinnam
wracać.
- Wrócimy razem-
mówiąc to zmniejszył dystans między nimi i musnął leciutko jej wargi.
- Jesteś piękna i
dziwię się, że twój mąż nie jest zazdrosny?- Zapytał będąc w taksówce. Poprawiła
czarną sukienkę i uśmiechnęła się zakłopotana.
- Nie, raczej nie- próbowała
brzmieć normalnie. – Nie chodzimy razem na tego typu imprezy- oznajmiła
chłodno.
-, Czemu?- Przysunął
się bliżej dotykając jej kolana ,bawiąc się skrawkiem sukni.
- Niech pan się tu
zatrzyma- zwróciła się do taksówkarza.
- Proszę się nie
zatrzymywać i jechać pod wskazany przede mnie adres- rzucił brunet.
Nie pozwolił jej
odejść. Wpadła w pułapkę. Niczym pająk pożerający chwytaną w sieć swą ofiarę.
Ogarnęła ją panika. Alkohol całkiem nie wyparował z organizmu Uli.
****
Całował ją
niespiesznie delektując się dotykiem mięciutkich, pełnych warg. Na stoliku czekała
butelka wytrawnego wina. Przywarł Ulę do ściany wodząc palcami po jej krągłościach
i ścisnął pośladek. Drugą rękę wsunął za majtki i pieścił łechtaczkę wsuwając
dwa palce. Zacisnęła dłonie na jego ramionach i zamknęła powieki. Zadrżała po
raz kolejny czując ogień płonący w jej wnętrzu. On był bez koszuli, a ona nadal
miała na sobie sukienkę. Zacisnęła palce na czarnej czuprynie, a ich oddechy
mieszały się w hotelowym pokoju. Odcięci od świata za oknem mrok. Świt ich
rozdzieli. Zapomnieli, że krzywdzą innych. Nie byli wolnymi ludźmi.
Za oknem
miasto tonące w czerni oświetlane przydrożnymi lampami. Ścisnął mocniej pośladek
brunetki. Podwinął suknie.
- Nie – zaoponowała. –
Chcę inaczej- odparła patrząc mu głęboko w oczy.- Nie chcę.
Wypiła dwa kieliszki
wina za siebie stojące na białym stoliku i podchodząc do Dobrzańskiego podała
mu butelkę. – Na odwagę- powiedziała bezgłośnie.
- Chcę, nie chcę- wybełkotała.
- W końcu jak?- Zdenerwował
się, a ona spojrzała na jego spodnie.
Wybuchła śmiechem.
-, Co cię bawi?
- Nie wiem- zaśmiała
się i przejechała dłonią po czarnych włosach. – Chyba się zakochałam...W tobie-
mówiła i sięgnęła do zapięcia spodni zsuwając je wraz z bokserkami.- Rozwiodę się z Ra..Rafałem - ciągnęła dalej.- Musiałeś być słodki ,kiedyś jako niemowlę..znaczy dziecią...tko... yy...dziecko. Masz zdjęcia?
- Nie- zaprzeczył i pokręcił głową z trudem powstrzymując śmiech.
- Jesteś jedynakiem?- dociekała.- Wiesz... lubię jak się uśmiecha..sz ,bo ma...sz takie dołeczki- mówiła nieco bełkocząc ,ale on wiedział o czym mówi. Jemu też lekko plątał się język.
- Tak -odparł krótko chcąc ją pocałować ,ale odsunęła się szybko.
- Ja też .
****
Znieruchomiał,
a ona masowała i pieściła ustami jego członka. Mruczał cicho i nie pozwolił jej
na więcej.Odwrócił ją tyłem i wszedł w nią mocno przytrzymując ją jednocześnie i palcami zahaczając
o stwardniałe sutki. Wciągnęła powietrze i wypuściła. Zakręciło się kobiecie w głowie.
Przełknęła nerwowo
ślinę czując kwaśny posmak w ustach.
Ciężko dysząc ułożyła
się na satynowej, białej pościeli.
- Marek!- Wykrzyknęła zaskoczona,
gdy zanurzył się w jej wnętrzu i objęła nogami pośladki bruneta.
****
Z szeroko otwartymi
oczami leżała w satynowej, białej pościeli i czuła gryzące wyrzuty sumienia. Spojrzała
na śpiącego, nagiego mężczyznę, który jedną ręką obejmował jej talię. Odsunęła
ją ostrożnie, lecz przysunął się bliżej i wtulił głowę w jej szyję. Poczuła
bijące ciepło od jego ciała i szorstki policzek.
-, Co ja zrobiłam-
wyjąkała usiłując wymknąć się niepostrzeżenie z pokoju.
- Ula…- wymruczał.-
Kochanie…
- Jak śmiesz?- Oburzyła
się i brutalnie wyrwała z jego ramion.
,,Nie poznaję samej siebie .Chcę zostać tu z nim ,ale nie mogę...Boże ,co ja mu powiem? Nie ,lepiej na razie nic.To nie powinno się zdarzyć.Błąd ,cholerny błąd ,który muszę wymazać z pamięci''.
Wstała zakładając pośpiesznie majtki. –Gdzie
mój stanik?
- Nie wiem- przetarł
twarz. – Pamiętam, że …
- Niedobrze mi- przerwała mu. - Ile wypiłam?-spytała zanim znikła za drzwiami łazienki.
Ale Ula ma wspomnienia. Łał. Kiedy ten Marek wróci? G :-D
OdpowiedzUsuńDobrzański wróci w następnej części. Pozdrawiam ciepło :).
UsuńCzy ja dobrze zrozumiałam, że Ulka wychowała się w domu dziecka? A ci jej teściowie tylko pozazdrościć.
OdpowiedzUsuńZastanawiające jest kto jest ojcem dziecka.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Ula ma za sobą traumatyczne wspomnienia z dzieciństwa ,nie posiada krewnych. Tak wychowała się w domu dziecka trafiając jako mała dziewczynka.A myślałam ,że wszyscy obstawiają tylko jedną osobę ,która mogłaby być ojcem ,ale czy jest? Pozdrawiam ciepło ;).
UsuńKurcze nie spodziewałam się że Ulka wychowywała się w domu dziecka. Ciekawe czy rodzice Rafała dowiedzą się o tym że Ula jest w ciąży. Ciekawa część ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Rodzice zm. Rafała nie akceptują Uli od początku i nic nie jest w stanie tego zmienić.Co dalej przekonasz się wkrótce. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńTreść sama w sobie elektryzująca. Nie spodziewałam się, że przeszłość Uli będzie tak bardzo dramatyczna. Zrozumiałam, że w domu wybuchł pożar, w którym zginęli jej rodzice i młodszy brat. Dla tak małego dziecka to ogromna trauma i jeszcze ten dom dziecka, którego nie wspomina dobrze. Straszne.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, czy ona wyszła za Rafała, bo rzeczywiście go pokochała, czy tylko dlatego, żeby mieć kogoś, kto stanowiłby dla niej namiastkę rodziny. Teściów miała wrednych, ale to przecież nie z nimi układała sobie życie.
Markiem najwyraźniej jest oczarowana i zauroczona. On jest przeciwieństwem jej męża. Ciekawa jestem, czy przyzna się Rafałowi do zdrady. Z tekstu zrozumiałam, że z Markiem przespała się jeden raz i zaszła w ciążę. Nie sądzę żeby to było dziecko jej małżonka, choć do końca nie wyjaśniasz ojcostwa.
Generalnie rozdział niezwykle rozerotyzowany z pikantnymi szczegółami. Aż bucha erotyką.
Czekam na kolejną część.
Pozdrawiam. :)
Ula w wyniku pożaru straciła rodzinę ,trafiła do domu dziecka,a po opuszczeniu go szukała takiej namiastki rodziny,szukała też miłości.O traumatycznej przeszłości prawie nikomu nie opowiadała.Sprawę ojcostwa chciałam wyjaśnić później.Potrzymać w niepewności. Nie udało się,bo chyba ,każdy wie ,że starania o potomka z mężem spełzły na niczym ,a ojcem jej dziecka jest Dobrzański.Rozdział zdecydowanie z wątkiem erotycznym.
UsuńPozdrawiam ciepło :).