Strona Główna

piątek, 24 listopada 2017

,,Ocal moje serce'' 19



  Przy włożeniu do ust ostatniego tosta z serem , Marek przypomniał sobie ,że mieli pojechać do Rysiowa. Ula chciała  spędzić trochę czasu  z rodzeństwem i ojcem. Dojechali bez mniejszych problemów. Mimo lekkich opadów śniegu droga była przejezdna i nie była zbytniego korku.Ula zapomniała wcześniej zadzwonić do ojca i uprzedzić go o wizycie. Miała nadzieję ,że się jednak ucieszy. Beatka na widok Marka wykrzyknęła : 
- Mareczek ,przyjechał!
 Betti  otworzyła prędko drzwi. 
- Cześć ,królewno - przywitał się trzymając w rękach kartonowe pudełko.
- Przywiozłeś prezent?
- Pamiętasz o co prosiłaś jakiś czas temu tatę?
- O pieska?- jej oczy stały się okrągłe.- Naprawdę? Przywiozłeś pieska?
- Dzień dobry Marku- Przywitał  się Józef ,uściskał córkę i  niechętnie podał dłoń przyszłemu zięciowi. Zaprosił ich do kuchni.
- Kochanie ,zaraz przyjdę- zwrócił się Dobrzański do narzeczonej, przykucając przy dziewczynce i wyjął z pudła małego szczeniaczka.

- Ojej! Malutki szczeniaczek. Czy on jest mój? - nie dowierzała, a usta nie przestawały się śmiać. Maltańczyk zamerdał jasnym ogonkiem postawiony na podłodze w kuchni ,wlepiając słodkie oczęta w dziewczynkę w różowej sukience i mężczyznę z potarganymi czarnymi włosami.   
- Tak. 
Twarz dziewczynki pojaśniała i porwała pieska na ręce ,a zwierzak polizał ją po policzku. Zaśmiała się i pobiegła na górę pokazać bratu ,,nowego członka rodziny’’ . Józef milczał nalewając wodę do czajnika ukradkiem obserwując najstarszą latorośl . W jej błękitnych oczach malowało się zmęczenie i niepokój podszyty nieznanym lękiem,ale usta układały się w ciepły uśmiech
- Polubił cię. Marek ,a ty miałeś swoje szczeniaczka?
- We wczesnym dzieciństwie małego czarnego psiaka ,ale poszedł za kimś i zaginął.
- Przykra historia.
- Czemu? Strasznie płakałem. Miałem z cztery i pół i wierzyłem ,że wróci ,albo święty Mikołaj podaruje mi w zamian innego zwierzaka- zwierzył się Beatce ze swych wspomnień.
Józef  wychylił się z kuchni podsłuchując ,dołączyła do niego Ula.
- Obiecałeś mi z Ulcią wyjście do Zoo.  Pójdziemy?
- Dziś? Nie, innym razem dobrze?
Mała posmutniała, ale za chwilkę rozpromieniła się znów.
- Dziękuję za …- popatrzyła na szczeniaka w namyśle.- Nazwę go Romeo.
- Romeo?- zdumieli się  przysłuchujący rozmowie Ula wraz z ojcem i Marek spoglądający na małą blondynkę.
 - Romeo?- powtórzył głucho Dobrzański.- Trochę nietypowe imię dla psa.
- Kochanie, pozwól jej samej wybrać- wtrąciła Ula ,stając za plecami ukochanego i kładąc mu rękę na ramieniu.
- Nietypowe? On jest słodki i można się w nim zakochać- odparła rezolutnie dziewczynka.- W bajce Romeo zakochiwał się zawsze w pięknej Julii i  umierali ,a ja chciałam ,aby ,,żyli długo i szczęśliwie'' i chcę ,żeby on był szczęśliwy.- dodała.- Nie lubię smutnych zakończeń. Ulcia, Mareczek ,a kiedy zostanę ciocią?
- Niedługo ,niedługo- odrzekł Marek i szepnął na ucho Uli- Sam nie mogę się doczekać szkrabów z twoimi oczami.
- I dołeczkami- musnęła jego usta ,nie zważając na przyglądającego się im ojca . Betti zniknęła z ich pola widzenia.
Czas mógłby płynąć szybciej i Dobrzawiątka mogłyby być już na świecie.
- Nie zezwoliłem na nowe zwierzę w domu- odezwał się Cieplak kierując słowa do Dobrzańskiego.- Po tygodniu znudzi się jej i mam oddać psa do schroniska?
- Betti weźmie za niego odpowiedzialność. Pokocha psiaka zobaczysz. Mały piesek nie zaszkodzi ,dzieci uwielbiają opiekować się zwierzakami . Tato ,nie pamiętasz ,,Borysa?’’ to był dopiero wielki sierściuch. 
- Miałaś psa?- spytał Marek uśmiechając się do narzeczonej. Ula zamieszała łyżeczką w herbacie oblizując ją i sięgnęła po ciastko.
- Nie rozstawałam się niemalże z Borysem ,aż do czasów studiów. Wpadł pod rozpędzone auto w jeden zimowy wieczór. Strasznie za nim tęskniłam.
Marek pogładził kciukiem jej dłoń.
- Wybraliście datę ślubu?- wbił w nich wzrok .– A imiona dla dzieci?
- Wybierzemy po porodzie- odpowiedziała Ula.- Wyprawką dla bliźniaczek…- urwała patrząc na Marka.
- Bliźniaczek?
- Na poprzednim USG poznaliśmy płeć. Dwie dziewczynki. Ula chciała parkę ,ale  to nieważne. Kochamy je- przysunął się bliżej i dotknął jej brzuszka ,gładząc go lekko.
- Dziewczynki?- upewniała się Beatka wślizgując się do kuchni z pieskiem na rękach. Postawiła zwierzę na podłogę i dała ciastko.
W kuchni rozmowa toczyła się dalej ,a Józef mimo zapewnień Marka odczuwał pewien strach ,nieuzasadniony. W jego oczach Dobrzański był osobą potrafiący oczarować otoczenie ,ale on nie dawał zwieść się tej miłej powierzchowności.
- Po raz tysięczny powtarzam ,że zależy mi na dobru Ulki i dzieci. Nie ma nic ważniejszego od rodziny.
- Marku, martwię się waszym przekładanym ślubem i niepewną przyszłością.
- Bez przekładania ślub odbędzie się w kościele. Mamy ustaloną datę i zostaniemy mężem i żoną. Jesteśmy szczęśliwi i niebawem staniemy się rodziną- zakończył opanowanym głosem ,choć był zły ,że przyszły teść go nie akceptuje. 
Ula  poszperała w torebce i wręczyła ojcu białą kopertę. Rozwinął ją i rozłożył złożone na pół zaproszenie ślubne. Czytał ,a jego twarz rozjaśnił słaby uśmiech.
                                             ***

Włochy
 Trzy miesiące wcześniej.
Antonio w sądzie zjawił się punktualnie i czekał na rozpoczęcie rozprawy w sprawie kradzieży i zniszczenia mienia. Dodatkowymi kosztami obciążył Paulinę hotel ,w którym dokonała wysokiej skali zniszczeń i nie zapłaciła ,uciekając i włamując się do samochodu. Ktoś na szczęście wezwał policję i zatrzymali Paulinę.
Stała w otoczeniu trzech osób z odrazą i z wrogością spoglądając na męża. W jej pociemniałych tęczówkach nie ujrzał żadnego uczucia ,a czystą niechęć i chęć zemsty. Strzepnęła rękę kobiety z ramienia i wojowniczo podeszła do mężczyzny.
- Własną żonę zamierz wsadzić za kratki?- spytała zajadle. – Tak mi się odpłacasz za te cudowne miesiące. Mogliśmy podróżować ,cieszyć się luksusowym życiem… Nawet ta pożal się boże pokraka bardziej używa życia niż ja.
Nie był w stanie słuchać w miarę spokojnie jej bredni i kpin o ludziach poznanych na weselu. Wizytówka z numerem Dobrzańskiego znajdowała się w wewnętrznej kieszeni białej marynarki ,którą dziś miał na sobie. Ostrzegł Marka dając mu namiary na winnice znajomego ,aby mógł zaszyć się tam na chwilę z Ulę ,by Paula ich nie znalazła. Spełnił po postu dobry uczynek i nie mieć na sumieniu niewinnych ludzi ,chociaż winowajczynią  byłaby jego małżonka.
- I grałabyś zakochaną we mnie ,żonę? Przejrzałem cię. Chcesz wyłącznie się wzbogacić i puścić mnie z torbami. Zawarłaś związek małżeński z miłości do forsy ,nie do mnie. Przyznam ,iż idealnie odegrałaś zakochaną narzeczoną ,ale koniec przestawienia. Nie pozwolę byś gardziła ludźmi i narażała ich zdrowie. Czego chcesz od tego Marka i Uli? Daj im odetchnąć i niech są szczęśliwi. Nie możesz zabronić ludziom być razem ani mieć dzieci czy po postu żyć. Ile ty masz Paula lat ,że nie tego rozumiesz? Miałem cię za inteligentniejszą.
- O czym ty do diabła mówisz?- uniosła się. – Porzucasz mnie? Pauliny się nie porzuca. Pożałujesz tego , Antonio. Zgotuję ci piekło na ziemi- zagroziła. – Nie wsadzisz mnie za kratki. Ja jestem niewinna. Oddam ci tę durne pieniądze.
- Paula , tu chodzi o coś więcej.
- O co ci chodzi?!- krzyczała wściekła, aż jeden z mężczyzn podszedł i próbował załagodzić sytuacje. Obrzucała męża różnymi epitetami i nie chciała się uspokoić. Dwóch mężczyzn musiało ją przytrzymywać . Wyrywała się i szamotała ,krzycząc.
W czasie trwania rozprawy wybuchła nagle usłyszawszy wyrok dziesięciu  lat pozbawienia wolności. Za kradzież ,zniszczenie mienia i napadł z bronią w ręku.
  Zgrywała niewiniątko ,które trafiło do sądu pomyłkowo. Mężczyzna nie dał nabrać się na gierki żony. Ujrzał jej prawdziwą twarz ,która go przerażała.
Groziła taksówkarzowi przystawiając mu lufę pistoletu do skroni i rozkazując ,by zawiózł ją pod wskazany adres. Przechodząc obok jubilera spodobała się jej przykuwająca uwagę kolia. Wiedziała ,że na męża w tej sprawie liczyć nie może. Antonio zablokował pozostałe karty. Dostała niemal furię i wkroczyła do sklepu jubilerskiego zakładając wcześniej chustkę w taki sposób ,że zakrywała jej połowę twarzy. Zgarnęła kolię ładując ją do torebki i z zwiała ,a następnego dnia wpadła  nieoczekiwanie w ręce policji.
 Przerażała ją wizja spędzenia tyle czasu w murach więziennych.
Zatrzymując ją znaleźli przy niej pistolet z naładowanym magazynkiem. Mężczyzna wyjaśnił funkcjonariuszom ,że planowała zemstę na byłym narzeczonym i jego przyszłej żonie. Okazało się ,że próbowała ich namierzyć zjawiając się w hotelu ,w którym wynajmowali pokój ,ale zjawiła się za późno.
Na jej niekorzyść zeznawał również właściciel sklepu jubilerskiego. Rozpoznał jej głos, sylwetkę oraz zauważył na palcu pierścionek z szafirowym oczkiem dokładnie takim jaki nosiła Paulina. Przejrzał także monitoring ,który zarejestrował jej twarz po wyjściu ze sklepu. Widocznie nie zachowała należytej ostrożności pozbywając się chustki,  nieświadomie odsłaniając  twarz  przed kamerą.
Widok wyprowadzającej z sali brunetki wykrzykującej ,żeby wszyscy smażyli się w piekle i nie daruj im tego był dla Antoniego niezbyt miły i często siedząc wieczorami  z mocnym trunkiem w ręku zastanawiał jak mógł być tak ślepy i niczego nie zauważyć i pragnąć spędzić z kimś takim resztę życia. Poczuł gorzki smak porażki. Nie wniósł pozwu ,ale przemknęło mu to przez myśl ,chociaż wahał się i chciał jeszcze z tym zaczekać. Odczuwał wyrzuty sumienia ,iż postąpił tak ,a nie inaczej i wyjawił całą prawdę policji ,ale czuł ,że tak trzeba.
Z kolei następnego dnia Antonio zajął się poszukiwaniem dobrego adwokata i podjął decyzję o definitywnym zakończeniu małżeństwa z Pauliną Febo- Coletti.

                                                 ***

Ślub bezustannie przekładali, ale ostateczny termin wypadał za dwa tygodnie w kościele z wynajętą salą i zespołem muzycznym. Brunet zajął się wynajęciem samochodu. Na weselu mieli bawić się tylko najbliżsi i rodzina. Rodzice załatwili salę i resztę, nie słuchając sprzeciwu Uli ani Marka. Kobietą nie chciała, nie zgodziła się na wystawne wesele, ale Helena uparła się na drogą, elegancką salę, zatrudniła organizatorkę ślubną i zajęła się także cateringiem.
Ula poddała się w końcu bez walki i zgodziła, na zorganizowanie ceremonii zaślubin przez przyszłą teściową, wiedząc, że nie zdoła przekonać seniorów Dobrzańskich do zmiany decyzji. Suknie projektował nie, kto inny jak sam Pshemko, a świadkami mieli być Violetta i Sebastian. Czyli zamiana ról. Kiedyś to oni byli ich świadkami i nie myśleli, iż sami przysięgać będą sobie miłość i wierność przed ołtarzem.

Violetta poświęcała swój czas na zajmowanie się malutką Basieńką, nie mając go wiele dla siebie. Z Ulą nie widzieli się od wyjazdu Uli z Markiem do Włoch. Viola całymi dniami siedziała w domu z dzieckiem i zastanawiała się, kiedy będzie mogła wrócić do firmy i wynająć opiekunkę, ale dziewczynka była jeszcze taka malutka i chciała się nią nacieszyć, zanim wybierze dla niej odpowiednią nianię. Najlepsza wydawała się jej matka, ale daleko mieszkała.

Ubierając ciepło, wychodziła na spacery z córeczką, żeby nie zwariować w domu i hartować małą. Złapała mocniej rączkę wózka, uważając na leżący, nieodgarnięty śnieg na chodniku i zauważyła idącą w tym samym kierunku Ulę. Kobieta ubrana była w długi płaszcz i kolorowy szal. Nigdy nie nosiła czapki.
- Zmieniłaś się, ale ciąża ci służy – otaksowała ją spojrzeniem blondynka i cmoknęła w policzek. – Zazdroszczę, bo ja z Basieńką nie wyglądałam tak ładnie. A ty promieniejesz. Opowiedz, jak było we Włoszech. Koniecznie ze szczegółami. Marek zabrał cię w jakieś magiczne miejsce?
Ulka zajrzała do wózka i z rozczuleniem pomyślała o swoich maleństwach, dotykając mocno zaokrąglonego brzucha.
- Śliczne imię. Ja jeszcze nie wiem, jakie nadam. Mamy z Markiem trochę czasu. Ależ ona duża i słodka.
- Nie daj zwieść się pozorom. W nocy jest prawdziwym potworem. Jej ulubioną godziną pobudki jest druga- trzecia.
- Malutkie dzieci tak mają. Chociaż Beatka była wyjątkowo grzeczną dziewczynką, jako niemowlę. Szkoda, iż mama jej nie ujrzała i nie miała szansy wychowywać.
- Nie stójmy tak na mrozie. Zapraszam cię na pyszniutką herbatkę i ciasto wtedy, porozmawiamy. Muszę ci tyle opowiedzieć.
- Ja tobie też.
Pół godziny później Violetta ułożyła dziewczynkę na mięciutkiej kolorowej macie z przywieszonymi zabawkami. Zostawiła jej opaskę na głowie, spod której wystawały blond włoski.
Mała wyciągała rączki, patrząc na niebieskiego lwa i gaworzyła energicznie, machając nóżkami. Ula nie umiała oderwać od Basi wzroku. Dziewczynka zrzuciła ze stópek różowe skarpetki i przekręciła na brzuszek, śliniąc rączkę i włączając przypadkową melodyjkę.
Violetta z talerzykami pojawiła się w salonie. Ula odebrała od niej ciasto, a ta przyniosła herbatę , kontynuując rozmowę.

- Mnóstwo wspaniałych miejsc, a najcudowniejsze, że był tam ze mną – mówiła z radością. – Oprócz incydentu na ślubie Pauliny wyjazd uznaję za wyjątkowo udany. Czułam się jak w bajce. Księżniczka, która poskromiła księcia.
- Niesamowite przeżycia widzę, a jak się czujesz?
- Z początku byłam osłabiona i ciągle wymiotowałam, ale to na szczęście poszło w niepamięć. Teraz doskwiera mi  ból kręgosłupa lub nóg i bez przerwy jestem głodna. A o długim spacerach pomarzyć mogę ,bo sapię jak parowóz. Ja do porodu nie wytrzymam ,a i dzieci są bardziej ruchliwe ostatnio. Konia z kopytami bym zjadła- dodała żartobliwym tonem. – Marek dba o mnie w głębi serca zawsze wiedziałam, że to dobry materiał na męża i ojca. Niemal unosił się nad ziemią na wieść o ciąży i to bliźniaczej.
- Szczęściary z nas. Mój Sebulek nie urządza mi, co prawda takich atrakcji, ale jest kochany  dba o mnie i córeczkę, chociaż będąc ze mną na USG był rozczarowany, że to dziewczynka ,a nie chłopiec.
- Marek ma odwrotnie. Strasznie chcę mieć dziewczynkę i śni mu się po nocach, bo gadał, kiedyś o warkoczykach. Oszalał. I naciska wciąż na szybszy termin ślubu. Niecierpliwi się jakby bał się, że mu ucieknę sprzed ołtarza.
- A zamierzasz?
- No coś ty! Absolutnie ,nie. Owszem  zdarza nam się różnica zdań szczególnie w kwestii ślubu długo nie mogliśmy się porozumieć ,ale... w końcu doszliśmy do konsensusu ,wybraliśmy datę ,wręczyliśmy zaproszenia niektórym osobiście ,inne wysłaliśmy pocztą  i nic nie stanie na przeszkodzie zawarcia związku małżeńskiego. Poza tym kocham Marka i maluchy do szaleństwa. 
- No poparz, a nie wyglądał na takiego, co kocha życie rodzinne i garnie się do zmieniania pieluch i zakładania śliniaczków- odpowiedziała Olszańska zielonymi tęczówkami z niepokojem wpatrując się w pobladłą twarz Uli.
- Ulka ,co ci jest?- zaniepokojona Violetta podała jej szklankę wody. Ula przytknęła ją do ust ,upijając odrobinę. Odetchnęła głęboko.
-Nic. Mam jeszcze czas- oznajmiła ze spokojem kładąc dłoń na wielkim brzuchu.

16 komentarzy:

  1. Super pisz szybko ciąg dalszy. A teraz z innej beczki zapraszam was na mojego bloga https://brzydulkowe.blogspot.com/2017/11/brzydual-po-pokazie-odc-236.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba Ula już nie ma tego czasu a dziewczynki spieszą się na świat, szczerze myślałam że będzie parka. :-( Ale jeszcze mogą za jakiś czas mieć synka. Wszystko się dobrze układa, tylko ten ślub będzie znowu opóźniony. Biedny Marek chyba się go nie doczeka. Czemu Józef nie jest jeszcze przekonany do Marka? Czy on nie widzi tego że Dobrzański kocha jego córkę, zrobi dla niej wszystko i już nigdy jej nie skrzywdzi? Jeśli chodzi o Antonio to podjął on dobrą decyzję. G

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Parki nie ma ,ale będą mieć dwie córeczki.Ślub przesunie się w czasie ,ale Marek doczeka się go wreszcie ,chodź jego cierpliwość ciągle jest wystawiana na próbę. Tyle czekał na odzyskanie Uli,odnalezienie jej ,rozwód, szansę by z nią być to i jeszcze troszkę poczeka przecież ją kocha i musi znaleźć sposób ,aby Józef przestał traktować go z dystansem i przyjął wreszcie do świadomości ,że Ula jest z nim bardzo szczęśliwa.A Antonio postąpił rozsądnie odcinając się przeszłości i Pauli.
      Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie:).

      Usuń
  3. Czyżby Ula miała już rodzić? Trochę mnie nie pokoi ta niechęć Józefa do przyszłego zięcia? Nadal się boi, że może Ulę skrzywdzić. To jest bardzo zrozumiałe. Słodki ten psiaczek. Betti zadowolona z prezentu. Sama na pewno bym się bardzo cieszyła :D Antonio podjął właściwą decyzję. Tylko on tak naprawdę znał ją prawdziwą. Teraz pani Febo będzie za kratkami. Czekam na kolejną część ;)
    Pozdrawiam ;)
    Marku,szefie,prezesie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Józef będzie trwał w swojej niechęci pytanie jak długo.Niepotrzebnie się o nią niepokoi ,za to Betti cieszy się zarówno z prezentu jak i ,że Marek będzie mężem jej Ulki.
      Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  4. Mam nadzieję, że Uli i Markowi już nic nie grozi ze strony Pauliny. Chyba, że po jej wyjściu z więzienia. Teraz tylko dzieci, ślub i mogą żyć długo i szczęśliwie w wielkiej rodzinie Cieplak- Dobrzańscy.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drastycznych zwrotów akcji,uśmiercania, psycholi, seryjnych morderców,magii nic ,co zagrażało ,by Markowi ,Uli i dzieciakom. Dzieci niebawem się pojawią i wyczekiwany ślub w końcu się odbędzie.
      Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  5. Bardzo ciepła i taka rodzinna część. Chociaż ojciec Ulki jest taki zdystansowany do przyszłego zięcia. Ale myślę, że jak zobaczy jak Marek traktuje Ulę i dzieci to zmieni o nim zdanie.
    Paulina nareszcie dostała to na co zasłużyła.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto wie może Józef zmieni nastawienie i zacznie akceptować i popierać wybór córki i przyjmie Marka jako członka rodziny ,zwłaszcza po narodzinach dzieci.Co do Pauliny jest dokładnie jak napisałaś.
      Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  6. Nie wiem, czy coś mi umknęło, ale nie bardzo rozumiem dlaczego Józef jest taki niechętny Markowi. Chłopak dwoi się i troi, żeby nieba Uli przychylić, a Józef wcale tego nie docenia. Ulka promienieje szczęściem. Zbliżający się ślub i poród uskrzydlają ją podobnie jak Marka. Mam tylko nadzieję, że nie urodzi przed terminem i to u Violetty. Marek nie darowałby sobie, gdyby nie był po porodzie.
    Bardzo mile jestem zaskoczona, że demoniczna Febo trafiła za kratki. Jej mężowi wreszcie spadły klapki z oczu. Ta kobieta jest nieobliczalna. Pistolet przy skroni taksówkarza, napad na jubilera nie mówiąc już o wyczyszczeniu karty kredytowej Antonia. Sporo miała na sumieniu i słusznie, że zamknęli ją w ciupie, bo jest niebezpieczna dla otoczenia. Antonio po takiej żonie pewnie będzie odreagowywał przez długie miesiące.
    Jak zwykle treść świetna, ale nie wiem co się dzieje Justyna, bo straciłaś czujność. Bardzo dużo błędów, których nawet nie mam siły wymieniać. Proszę Cię znajdź wolną chwilę i jeszcze raz pochyl się nad tekstem. Sporo jest literówek i to takich, które zmieniają sens kontekstu np. wzniósł o rozwód (wniósł o rozwód). Jak dokładnie i wolno prześledzisz tekst i poprawisz, będzie idealnie.
    Pozdrawiam Cię pięknie i do następnego. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Józef nie pochwala wyborów córki odnośnie mężczyzn. Bartek czy Piotr nie zaliczali się do dobrych. Cieplak ocenia bardzo krytycznie Marka przez pryzmat przeszłości. Dobrzański to nie chłystek szukający atrakcji, adrenaliny i uznający życie za jedną wielką balangę. Dojrzał ,zmądrzał, nie zdradza ,bo bardzo kocha Ulę i mające przyjść na świat dzieci,jest odpowiedzialny ,troskliwy,potrafiący zadbać o swoją rodzinę.
      Przewartościował całe swoje życie dla Ulki i nie popełni błędu ,by znów cierpieć. Naczekał się na nią wystarczająco długo i musiał znosić doktorka ,który koniec ,końców okazał się najgorszą szują ,a małżeństwo Uli z nim podobnie jak Antonia i Pauliny totalną porażką.
      Febo jest nieobliczalna z więzienia prędko nie wyjdzie( znaczy w opowiadaniu w ogóle).A jej mąż po rozwodzie ,wyjedzie odpocząć od wszystkiego i nabrać dystansu.
      Wracając do Józefa powinien uszanować jej wybór ,bo Marek jest najodpowiedniejszym facetem dla Uli.
      Nie,Ula nie urodzi u Violetty.
      Dzięki za wpis i pozdrawiam Cię serdecznie :).

      Usuń
  7. Swietna część jak zawsze. Jestem ciekawa co będzie dalej. Kiedy Ulcia urodzi :) fajnie ,że Viola ma córcie :) Józef powinien cieszyć się ,że jego córka jest szczęsliwa. Co fakt pewnie martwi się o nią i nie chce zeby cierpiała ,ale myślę ze na zapas nie ma co się martwić. Przecież Marek z Ulą są szczęsliwi i się kochają :)
    Pozdrawiam :)
    zapraszam na swoje blogi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tu się z Tobą zgadzam. Cieplak powinien cieszyć się szczęściem córki ,a nie wynajdywać powody do zmartwień. Po prostu jest ma ograniczone zaufanie do ludzi.Cierpieć nie będzie ,bo oboje przeszli już szkole życia i długo zajęło im uświadomienie sobie kim dla siebie tak naprawdę są. Ulka urodzi całkiem niedługo dokładnie w następnej części. Tak się złożyło akurat ,że Violka też ma dziewczynkę. Dzięki za wpis i pozdrawiam Cię ciepło.

      Usuń
  8. Super opowiadanie przy okazji zapraszam do siebie https://asiaiarturopowiadania.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń