Strona Główna

sobota, 4 listopada 2017

,,Siła uczuć'' Miniaturka

Dziękuję za ponad 260 tyś. Pozdrawiam ciepło.


Zapatrzyła w przepiękny wschód słońca.Widok uspokajał i pozwalał jej wszystkim troskom i smutkom odpłynąć. Owinęła się przydługim w miętowym odcieniu swetrze . Rosa na trawie skrzyła się w słońcu ,a na tafli wody odbijały się jego promienie i odwrócone do góry nogami gałęzie drzew. Po odejściu ukochanego w jej sercu zrodziła się pustka . Przed oczami wciąż miała jego cudowny uśmiech i błyszczące tęczówki. Potrafił ją rozbawić. Interesował się fotografią i robił jej mnóstwo zdjęć. Poznali się przypadkiem w księgarni.  Chodziła między regałami w poszukiwaniu książki. Wtedy go zobaczyła. Z ciemnymi włosami trochę przydługimi w brązowym swetrze i czarnych dżinsach. Uśmiechnął się do niej i zagadał. Tak po prostu. Nie uchodziła nigdy za piękność. Długie jasne niczym pszenica włosy  i błękitne oczy przysłonięte niemodnymi okularami w drucianej oprawce. Umówili się na kawę w pobliskiej kawiarni. Od tego czasu stali się niemal nie rozłączni.  Młodzi z każdym dniem odkrywali coraz więcej faktów ze swojego życia. Dzieliła ich niewielka różnica wieku. 
Spacerowali wieczorami po mieście. Mieli ulubione miejsca w Warszawie. Dowiedziała się ,że jego rodzice są właścicielami prestiżowej firmy. Poznała ją ,gdy w pewien weekend zaprosili do swego dużego ogrodu na grilla. Znajdowało się tam dużo zieleni i kwiatów. Przedstawił ją jako swoją przyjaciółkę. Nie do końca była szczęśliwa z tego powodu. Tuż potem uświadomiła sobie ,że go kocha. Brakowało jej odwagi ,aby mu to wyznać. 
Chłopak po ukończeniu liceum wybrał się z przyjaciółką nad jezioro.  
Wyjazd pod skończeniu liceum niewiele zmienił w ich relacjach  ,lecz on inaczej zaczął na nią patrzeć. Nieco później zakochali się w sobie i zostali parą. 
Marek wyjechał na wakacje do Tunezji. Po powrocie zaczął przyjaźnić się z Sebastianem Olszańskim i miał mniej czasu dla Uli. Niedługo po tym Ula musiała zmienić uczelnie i czekała ich rozłąka. Marek nie uznawał związków na odległość.  
Zerwał więc z nią i zaczął spotykać się z Pauliną ,a uświadomienie ,że popełnił błąd przyszło dużo później. Ponowne spotkanie Uli i uczucia mu towarzyszące dały pewność ,iż nie przestał jej kochać. 

                    *****
Tej jesieni udała się w to samo miejsce. Łzy obmywały jej serce ,lecz nie były ukojeniem dla duszy. Weszła na drewniany pomost. Oparła się o barierkę i zapatrzyła w krętą rzeczkę tak jak wtedy. Urzekł ją swym niezwykłym głosem ,uwodzicielskim spojrzeniem. Nieraz stali tu bez słów zatopieni we własnych myślach. Posyłali sobie ukradkowe spojrzenia ,uśmiechy. Tu biegli trzymając się za ręce i całowali w deszczu ,gdy woda spływała im do ust. Ich ciała tak bardzo pragnące bliskości. W niewielkim drewnianym domku przeżyła swój pierwszy raz. To właśnie z nim. Przytulając się do jego nagiego torsu i układając głowę ,gdzie biło jego serce wierzyła ,że tak będzie zawsze. Nikt nie odbierze im tych pięknych chwil. Godzin spędzonych razem.
Oczami wyobraźni widziała ich jako szalenie zakochanych nastolatków. Niestety cudowna bajka ,kiedyś musiała się skończyć. Rozstali się i więcej nie spotkali. Ula nie ułożyła sobie nadal życia . Pod sercem nosiła  maleństwo.  Jego dziecko. Położyła dłoń na brzuchu i uśmiechnęła się czując jak mała istotka daje o sobie znać.  Spotkali się tu w  ciepły wiosenny dzień.  Obudziły się wspomnienia i namiętność. Dali się jej porwać spędzając ze sobą jedną noc. Po przebudzeniu już go nie było. Pozostała jej garść wspomnień i łzy. Nieświadoma ,że musiał nagle jechać do miasta. Nie odbierała od niego telefonów. Wyjechała. Szokiem okazała się dla niej informacja o ciąży .
A dziś będąc w piątym miesiącu przyjechała ponownie w to miejsce. Mające dla niej tak wielkie znaczenie. Nie zdawała sobie sprawy ,że nie tylko dla niej. Nie miała pojęcia ,że Marek od dawna ją kocha i jej szuka. Od ponad pięciu miesięcy. Za to ona pragnęła go znienawidzić za to ,że ją wykorzystał i porzucił jak bezużyteczną rzecz. Potraktował jak zabawkę.  Wiedziała tylko ,że od dawna nie jest z Pauliną. Rozwiedli się po niecałych dwóch latach małżeństwa. Dzieci nie mieli. Zaś ją ogarniał smutek na wieść ,że maluszek nie będą mieć taty. A dokładnie  jej  córeczka.  Chciała by otoczył ją opieką ,pragnęła poczuć się kochana i potrzebna. Z trudem radziła sobie w domowych obowiązkach. Mieszkała obecnie z współlokatorką Dagmarą. 

               *****
Dojmująco odczuwał samotność. Siedząc na dużym białym kamieniu nieopodal letniskowego domku . Ze z dwojoną siłą powróciły wspomnienia z młodości.  Znów widział tą roześmianą dziewczynę o dużych błękitnych oczach w zielonej sukience biegnącą z nim przez drewniany pomost. Ich usta spragnione pocałunku i ich wspólną noc. Ujrzał ją tulącą się do niego w deszczową letnią noc. Szepczącą   te dwa najpiękniejsze słowa ,, Kocham cię’’ . To był ich pierwszy wspólny wyjazd. Oboje studiowali w Warszawie ,lecz nie na tym samym roku. W przyszłe wakacje wyjechał do Tunezji ,a Ula została w Polsce. Ich drogi wkrótce się rozeszły.
Udał się do pobliskiego lasku. Zanosiło się na deszcz. Szare chmury mknęły po niebie. Do nozdrzy jego  dotarł zapach sosny i świerku. Szedł wolno, co chwilę przystając i rozglądając się ,czy przypadkiem nie natchnie się na dzikie zwierzę. Robiło się coraz ciemniej ,a on miał wrażenie ,że kręci się w kółko. Zgubił orientację w terenie. Drzewa wydawały mu się identyczne. Jego uwagę przykuł napis na korze. Zaczerpnął mocno tchu.
Uśmiechnął się przypominając sobie jak znaleźli to drzewo i wyryli scyzorykiem swoje imiona. Zastanawiał się ,czy ona jeszcze to pamięta.  Dotknął kory i oparł się czołem o drzewo  myśląc o niej.  Napisał mnóstwo smsów,  listów ,maili. Dzwonił i poprzez kuriera wysyłał kwiaty i paczki. Zmieniła adres , przyjaciół ,opuściła rodzinę i ślad po niej zaginął.  Tęsknił za tą śliczną dziewczyną pełną dziewczęcego uroku.

                                    ****

- Marek?
- A co ty tu robisz?- powiedzieli jednocześnie .
Wyglądał lepiej niż go zapamiętała,ale pozostała w nim jakoś wrażliwość i uśmiech łobuziaka jakim był w młodości. Zaś jej włosy były trochę krótsze i ciemniejsze ,lecz oczy te same patrzące z rozmarzeniem ,które przysłonił teraz nieznany cień. 
Czyżby smutek? ma faceta , jest w ciąży dlaczego ma być  nieszczęśliwa?
- Przyjeżdżam tu od kilku miesięcy i wspominam. Zawsze przyjeżdżam wieczorem,ale dziś wziąłem wolne i postanowiłem przyjechać wcześniej. 
- A ja po południu i wyjeżdżam przed nastaniem zmroku. Nigdy nie spaceruję ,aż tak daleko ,ale dzisiaj wszystko jest inne- zakończyła tajemniczo.
- To my jesteśmy inni.
- Ja mam wrażenie ,że wręcz przeciwnie. Przybyło lat i wspomnień ,ale niezmiernie jesteśmy tymi sami ludźmi ,co w majowy dzień. - A to- wskazała drzewo miało być symbolem naszej nieprzemijającej miłości.
- I jest. Nie zapomniałem o tobie. Dlaczego nie dawa…- pokiwał głową ze rozczarowaniem i bólem. – Gratuluję.
- Czego?- spytała. – A dziecka… połowa piątego miesiąca . Tydzień temu miałam okazję posłuchać ponownie serduszka to samo uczucie ,które czułam za pierwszym razem i dowiedzieć ,że to córeczka. Wyobrażasz sobie? Maleńkiego człowieczka ,który będzie cię kochać i mówić ,,mamo’’?
- Albo ,,tato’’- wtrącił gorzko. – Gdzie jest ten  szczęściarz? Dlaczego nie przyjechał z tobą?
- Tak się składa ,że ,,ten szczęściarz’’ jak go nazwałeś tu jest i stoi przede mną.
Mina Marka okazała się w tym momencie bezcenna. Wpatrywał się w nią tak intensywnie z otwartymi ustami ,aż zabrakło jej tchu. Serce zamarło w napięciu. Nie wiedziała czego się spodziewać. Ostatni raz widziała Marka w maju teraz był październik i nad ich przyszłością wielki znak zapytania i baldachim z kolorowych liści. Jesienna sceneria nie napełniała ją optymizmem. 
- Głupotą było tu przyjeżdżać. Bałam się odrzucenia ,ale...zapomnijmy...- po policzku popłynęła przezroczysta kropla ,a z nią następne. 
Zbliżył się ujmując jej twarz w dłonie i scałowując łzy wywołując szok na jej rumianej twarzy. 
- Marek...
Popatrzył w głęboko w błękitne oczęta. 
- Dziecko to najcudowniejsza nowina!- wykrzyczał płosząc zwierzęta. – Szukałem cię , wysłałem milion smsów. Chodziłem zdołowany i myślałem o twojej ślicznej buzi. Ulka ja cię kocham i chcę spędzić z tobą całe życie. 
- Tata opowiedział mi o wszystkim i dlatego szukałam cię sądząc ,że tu będziesz i… odsłuchałam wiadomości… Wierzę ,że tej nocy mnie nie zostawiłeś.
- Nie zostawiłem. Sprawy służbowe . Musiałem pilnie wyjechać i wyjaśniłbym ci wszystko ,gdybyś mi pozwoliła. Kocham cię – leciutko pocałował jej usta. Zarzuciła mężczyźnie ręce na szyję i cieszyła się odzyskanym ukochanym. – Kocham cię – wyszeptała. – Kochamy- dodała mając na myśli rozwijające się  w jej łonie dziecko.

                                          ****

Ula zapięła niemowlakowi śpioszki. Nakarmiona machała radośnie nóżkami i rączkami  i wpatrywała się szarymi oczkami w mamę.  Marek chłonął ten widok z rogu pokoju i czuł się niewyobrażalnie szczęśliwy i wdzięczny losowi za Gosię.  Popatrzył na ścianę wypełnioną fotografiami ich w Gdańsku ,w lesie podczas przygotowanej przez niego kolacji zaręczynowej.  W galerii handlowej przy śnieżynce i z sesji ciążowej w parku. Z wszystkich zdjęć uśmiechała się do niego kobieta ,którą pokochał całą duszą. Każdą komórką ciała. Dalej były fotografię ze skromnego ślubu w gronie najbliższych. Świadkową Uli była Dagmara dawna współlokatorka. Ślub wzięli w małym kościółku ,a wesele odbyło się u seniorów Dobrzańskich w wielkim salonie. Chcieli w ogrodzie ,ale pogoda im nie sprzyjała  ,a Marek dbał o jej bezpieczeństwo i cierpliwie znosił humory ciężarnej narzeczonej i po niedługim czasie żony. Nie czekali ze ślubem chcąc jak najszybciej sformalizować związek. Nie wyłącznie ze względu na dziecko ,ale miłość.  Młodzieńcze uczucie ,które nie przeminęło.

,, Stara miłość nie rdzewieje’’- powiedział jej ojciec ,gdy ujrzał ją po trzech miesiącach od wyjazdu. – Ten Marek…
- Spodziewam się jego dziecka. Marek nie wie i ty mu nie powiesz. Inaczej nigdy mnie już nie ujrzysz.
- Ale córcia’’
Spojrzała na niego hardo i machnęła ręką. W sercu miała prawdziwy pożar. Wściekłość mieszała się z tęsknotą.
- Ja nie żartuję. Marek Dobrzański jest ojcem mojego dziecka ,ale to nic nie zmienia między nami.
- Marek cię kocha- obstawał przy swoim ojciec. – Przyjeżdża tu codziennie i pyta o ciebie. Zostawił coś dla ciebie.
- Wyrzuć to do śmieci. Nie chcę go w moim i dziecka życiu- kłamała.
,,Porzucił mnie po głupiej nocy, wykorzystał i zostawił. Czego może jeszcze chcieć?’’
Po przeszło dwóch miesiącach przyznała ojcu rację i wyruszyła w tamto miejsce ,aby ocalić ich miłość.
- Pójdę przygotować dla małej mleko ,a ty przebierz ją w czerwony kostium w groszki i nie zapomnij  zabrać pluszaka owieczki.
- Owieczki? A gdzie ona jest?
- Zabawki są ogromnym pudle z pluszakami.
- Znajdę- odpowiedział uśmiechając się. Pocałowała córeczkę i męża w usta.
- Moje skarby- uśmiechnęła się znikając za drzwiami.
- Kochanie !
- Kochanie poradzisz sobie- Odkrzyknęła udając się do kuchni. 
                             KONIEC!

12 komentarzy:

  1. Świetna mini.
    A to, że stara miłość nie rdzewieje,coś w tym jest.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zwyciężyła miłość.
      Dziękuję za wpis i pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  2. Bardzo ładna i romantyczna mini, chociaż ja jak zwykle nie zrozumiałam pewnych rzeczy. Piszesz, że Marek siedział przed domkiem letniskowym i wspominał czasy młodości. Czasy z Ulą. Tymczasem ona jest w piątym miesiącu ciąży właśnie z nim. To trochę paradoksalne, bo nie wiem, czy oni znali się już za czasów studenckich i stracili ze sobą kontakt, czy poznali się już w firmie i zakochali się w sobie, a ciąża jest tego następstwem. Według mnie występuje tu niezgodność w czasie.
    Jednak mimo to, z przyjemnością przeczytałam, bo stworzyłaś w tej mini taki spokojny, pełen wyciszenia nastrój. Nawet wspomnienia Uli czy Marka nie są jakieś gwałtowne, ale stonowane, pełne nostalgii i tęsknoty. Bardzo mi się to podobało. Po "bolesnej stracie" pełnej traumy, koszmarnych zwrotów akcji i bezustannej szarpaninie nerwów ta mini daje ukojenie i spokój. Piękne.
    Pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znajomość rozpoczęła się wraz z pierwszym zaproszeniem na kawę i kontynuowali ją wchodząc w czysto przyjacielską relację ,ale jak to bywa przyjaźń stopniowo przerodziła się w młodzieńcze uczucie.Byli trochę parą ,ale się rozstali i ich drogi zetknęły się ponownie po pewnym czasie. Powróciło uczucie. A chwila zapomnienia okazała się brzemienna w skutki ,ale i bez ciąży doszłoby do wyjaśnień i wyznań w ważnym dla nich miejscu. Historia kończy się szczęśliwie i to chyba jest najważniejsze.
      Dziękuję pięknie za wpis i pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  3. Małgosia wpis z ust mi wyjęła. Nie ogarniałam miniaturki i zastanawiałam się jak mogło tyle wydarzyć się w ciągu pięciu lat. Zwłaszcza, że Marek zdążył ożenić się i rozwieść, skończyć studia. Najważniejsze że spotkali się po raz trzeci w ich miejscu i już tak zostało.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pięciu. Poznali jako nastolatkowie ,ale spotkanie z namiętną nocą nie jest zaraz po studiach ,bo Marek pracuje już w firmie rodzinnej i jest rozwodnikiem ,a ostatnie odbywa się po ponad pięciu miesiącach od poprzedniego. Pisałam na raty tą mini ,bo nie umiem pisać w czyjeś obecności. W ogóle chyba powinnam dać sobie spokój z pisaniem.( problem ,że to strasznie trudne). Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
    2. Justyna
      Ja zabraniam Ci tak nas straszyć i pisać, że powinnaś skończyć z pisaniem. Miałyśmy wątpliwości a Ty je rozwiałaś i teraz mamy jasność i wszystko jest w najlepszym porządku.
      Pozdrawiam RanczUlę i Ciebie. A mini było piękne. :)

      Usuń
    3. Bez obaw. Na razie nie zaprzestanę pisania i chyba publikacji też nie. Nadal szybko się zniechęcam do czegoś.
      A i wracając do ,, Bolesnej straty'' jest brutalna i bardzo dramatyczna i nawet ja musiałam na chwilę porzucić tą historię i dokończyć coś innego.
      Pozdrawiam :).

      Usuń
  4. "Stara miłość nie rdzewieje" dużo w tym prawdy, zawsze mamy wielki sentyment co do naszej pierwszej prawdziwej miłości. Przynajmniej ja taki sentyment mam, mimo upływu lat i braku kontaktu. Marek i Ula tutaj mieli wielkie szczęście, że spotkali się ponownie. Przez te kilka lat rozłąki mieli okazję pomyśleć i zrozumieć kim dla siebie są. A kiedy już zrozumieli to jeszcze potrzebowali dużo szczęścia aby wyjaśnić to zamieszanie. Jednym słowem, szczęściarze z nich :)
    A ty pisz jak najwięcej takich opowiadań i poprawiaj nam wszystkim nastroje.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tu zgodzę się z Tobą. Jakiś sentyment i wspomnienia zawsze zostaną. W przypadku Uli i Marka była to pierwsza miłość i jednocześnie ta na całe życie. Okazali się wielkimi szczęściarzami,że doszli do wniosku ,iż nie umieją budować życia osobno.
      Dziękuję pięknie za wpis i pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  5. Ale fajna miniaturka. ;) Ula i Marek na szczęście uratowali swoją miłość ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marek i Ula zawalczyli o szczęście i osiągnęli zwycięstwo.Wygrała prawdziwa siła miłości. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń