Strona Główna

poniedziałek, 23 października 2017

,,Bolesna strata'' 22



- Ulka?- powtórzył.- Pojedziesz ze mną do Poznania? Dobrze zrobiłby nam wyjazd ze stolicy. Zrelaksowalibyśmy się ,odpoczęli i zobaczyli kilka miejsc. Nie odmawiaj mi- uśmiechnął się figlarnie.
- Przepraszam. Za gwałtownie reaguję wiem ,że nie zrobisz mi krzywdy. Jesteś taki dobry ,a ja skończona idiotka ,pasożyt ,zużyty produkt do wyrzucenia. Śmieć . Nic nieznaczący śmieć.
- Skarbie jaki śmieć? Nie widzisz jak bardzo cię kocham? Jesteś moim kochaniem, szczęściem ,miłością i nie przestanę marzyć o tobie.
- Nie czaruj ,nie czaruj ,bo jeszcze ci uwierzę- zakpiła. – Komplementy są miłe ,ale prawdziwe nie fałszywe- sprecyzowała.
- Zarzucasz mi kłamstwo? Ula dam ci słowo honoru ,że mówię prawdę. Masz zaniżoną samoocenę i nie widzisz tego ,co ja. Troskliwej, pełnej ciepła ,wrażliwej ,inteligentnej ,wspaniałej z najpiękniejszymi oczami kobiety. Dzięki tobie mieszkanie przypomina prawdziwy dom- mówił szukając jednocześnie miejsca na parkingu.
- Zatrzymujemy się?
- Pójdziemy zjechać na pontonie z górki  ,a później wstąpimy na kebaba i może małą kawkę. Masz ochotę?
- Nie! Nam cię dość- odpięła pasy i wysiadła z samochodu.- Bez przerwy mówisz mi zrób to i tam. Zabierasz w miejsca ,które nie chcę. Zmuszasz mnie bym cię kochała. Nie możesz zrozumieć? Nie kocham cię. Napisać ci to wielkimi literami na czole czy gdzie ,abyś wiedział i pamiętał? Na początku pomogłeś mi i w porządku ,ale dalej muszę sama iść przez życie. Poszukać pracy, wynająć coś i żyć. Nigdy więcej nie będę uzależniona od faceta. I nie wezmę ślubu z wdzięczności ani rozsądku. Na przyjaźń ewentualnie mogę się zgodzić ,chociaż powiem ci prawdę. Nie nadajesz się na przyjaciela. Nie lubię cię ,aż tak.
- Co znaczy ,że nie lubisz…?
- Możemy być zna...znajomymi.
- Znajomymi?- poczuł jakby ktoś kopnął go w żołądek.- Tylko znajomymi?
- Tak będzie bezpieczniej- odparła spuszczając wzrok.
- Bezpieczniej?
- Cholera, Marek. Musisz wszystko po mnie powtarzać?- zirytowała się i kopnęła mały kamyczek leżący na drodze.
- Dokąd idziesz?
- Gdziekolwiek z dala od ciebie i twoich idiotycznych pomysłów!-krzyknęła zdenerwowana.
- Ulka!
Odwróciła się spoglądając na niego z wściekłością.
- Nie dotykaj mnie!- fuknęła ,gdy dotknął jej ręki. – Nigdy ,rozumiesz?!
Szła nie zatrzymując się prawie potykając się o nierówną brukową kostkę. Marek starał się dotrzymywać jej kroku.
 Z stadionu dobiegały krzyki. Mijali wciąż zagorzałych kibiców z szalami w narodowych kolorach i umalowanymi twarzami ,czerwonymi perukami ,gwizdkami i wykrzykującymi ,,Polska do boju’’ Aśka ,Aśka’’ Ula przeniosła spojrzenie z kibiców na Marka nic nie pojmując.
- Jesteś strasznym uparciuchem- odezwała się wreszcie. – Nie zamierzasz odpuścić? Wiesz ,co przeszłam i jakie rysy zostawiła po sobie moja przeszłość. Jeśli będę z kimś na pewno nie będziesz to ty.
- I kto tu jest uparty- spojrzał jej w oczy.- Uciekasz ode mnie. Boisz się ,że się zakochasz?
- Nie, wcale się nie boję. 
Nie znoszę jak tysiąc razy ci powtarzam.Nie dotykaj mnie,a ty  masz to w dupie i po prostu niedobrze mi się robi jak to robisz,jak mnie dotykasz - zaczerwieniła się uświadamiając sobie ,co właśnie powiedziała.
Zacisnął szczękę mierząc ją złowrogim spojrzeniem.
- Budzę w tobie wstręt? Obrzydzenie ?
- Nie to chciałam powiedzieć.
- Ale powiedziałaś. 
- Przepraszam.  Dobrze. Przekonałeś mnie. Chodźmy na tego kebaba czy zapiekanki - powiedziała w końcu. – A ta górka to wielka?
- Dajmy sobie z tym spokój.
- Marek ,przepraszam. Plotę bez sensu. Ten koszmar… gwałt… ja nie umiem się pozbierać…, przestać obwiniać.
-Ale to jego wina nie twoja- zaprotestował.
- Wiem ,wiem. Jestem na siebie zła, że  nie jestem taka jakąś byś chciał, ale  spróbuję się stłumić w sobie strach i zaufać ci.
- Górka jest niewielka. Spokojnie będę tam z tobą- pocałował ją w policzek.
Ogromny tłum przytłoczył Ulkę ,która ściskała kurczowo dłoń Marka.Za nic w świecie nie chciała go puścić bojąc się tak wielu obcych ludzi i niechcianego przypadkowego dotyku. Wiedziała ,że to chora obsesja ,paranoja ,lecz nie potrafiła sobie z nią radzić.
Rozejrzała się słysząc radosne piski, a para przed nimi ślizgała się po lodowej tafli w pewnym momencie mężczyzna zatrzymał się i odebrał od kogoś bukiet czerwonych róż . Padł przed kobietą w śmiesznej uszatej czapce na kolana wyjmując z kurtki  pudełeczko, a wtedy rozbłysnął wielki napis ,,Wyjdziesz za mnie?’’.
-Zaręczyny na stadionie ,nie pomyślałabym…- wyszeptała Ula.
 Oczy jej rozbłysły obserwując oświadczyny na stadionie. Wyczekiwała odpowiedzi nieznajomej. Stali z Markiem zaledwie parę metrów od nich wraz innymi obserwującymi. Pojawił się dym i pełno czerwieni. Zdezorientowana Ula na próżno usiłowała zachować spokój. Wybuchły race ,a ona wtuliła się mocno w ciemny płaszcz Marka ukrywając w nim twarz. Cała się trzęsła nie słyszała odpowiedzi dziewczyny. Zagłuszyły ją wrzaski i brawa.
- Nie płaczę- szepnęła czując palące pod powiekami łzy.
Tulił ją w ramionach całując leciutko w włosy. Nie wyrywała się ,nie odsuwała. Przylgnęła do niego bardziej przymykając oczy. Zalała ją fala spokoju ,a zapach perfum przyjemnie koił zmysły. Wyślizgnęła się z jego objęć i  spojrzała Markowi  w oczy tonąc w jego szarych tęczówkach.
Oderwała pospiesznie wzrok od Marka usiłując ukryć zmieszanie. Zaniepokoiły ją uczucia towarzyszące przy przytulaniu i patrzeniu mu głęboko w oczy. Szybko skupiła się na czymś innym by nie myśleć.

                               ****
Męczyli się mieszkając pod wspólnym dachem. Pokłócili się  i nie umieli dojść do porozumienia. To Ula zawiniła i fatalnie się z tym czuła. Obraziła mężczyznę ,który starał się najlepiej jak mógł ,a ona potraktowała go po prostu okropnie. Wyrzuciła z sypialni ,gdy zapytał o jej samopoczucie i naskoczyła podczas nieudolnej próby wyciągnięcia jej w weekend na lodowisko. Życzyła mu najgorszych rzeczy i zatrzasnęła przed nosem drzwi, a wieczorem zaprosiła dziewczynę poznaną w sieci umawiając ją na randkę z Dobrzańskim. Zaaranżowała spotkanie nie konsultując niczego z Markiem.
Urażony Dobrzański kontaktował się z Ulą wyłącznie telefonicznie. Informował ,kiedy wróci później do domu lub nie wróci na noc. Przedwczoraj kupił jej kwiaty i czekoladki ,chcąc się pogodzić ,ale wyrzuciła je do kosza na jego oczach. On chciał ,żeby mu w końcu zaufała, lecz Ula oddała się od niego. Działał na nią jak płachta na byka i zaczęła go unikać lub robić mu na złość. Z Patrycją od czasu do czasu spotykała się na mieście prowadząc jednocześnie z Markiem wojnę.  Rozpoczęła poszukiwania pracy i często rozmawiała z kimś od paru dni na telefonie.
W blasku poranka świat wydał się przepiękny. Bez ostrych kantów, pęknięć ,rys ,brudu. Jak śliczny nowy dzbanek czy wazon na wystawie w sklepie. Wiosenne promiennie padały na część ściany z fotografiami i uśmiech z jej twarzy znikł. Spuściła nogi z materaca i ujęła w dłonie białą ramkę z aniołkiem. Przejechała palcami po szybce za którą było zdjęcie malutkiej Emilki. Potrząsnęła głową ,chcąc odgonić złe wspomnienia. Podwinęła rękaw piżamy nadtrawiając na bliznę biegnącą wzdłuż przedramienia. Najlepsze kremy nie potrafiły ukryć szram pokrywających jej ciało. Pod prysznicem nie spędzała więcej niż potrzebowała na dokładne umycie ciała. Szorowała je do czerwoności czując obrzydzenie i wstręt. Woda cieknąca po jej skórze wywoływała nieprzyjemne uczucia. Szczególnie brzuchu miejscu ,gdzie ,kiedyś rozwijały się nowe życia. Utracone dzieci. Emily, Maksim, i to  nienazwane.
 Przespacerowała się po sypialni i zeszła do kuchni. Sięgając po zielone jabłko naszło ją na myśli filozoficzne o sensie życia ,wieczności , definicji szczęścia czy ona rzeczywiście istnieje?
Przecież szczęście pęka jak bańka. Gdyby nie smutne wydarzenia byłoby niedostrzegalne. Dlaczego nikt nie wymyślił eliksiru wiecznego szczęścia? A Może wymyślił? Mi nie oszczędzona bólu tak potwornego i ciągnącego latami. Przenigdy nie będę wolna od demonów. Nigdy nie wezmę już malutkiej kruszynki w ramiona.
Nieżyjący mąż nie stronił od alkoholu, przemocy, hazardu i dziwek. W stosunku do niej po narodzinach dziecka odnosił się wulgarnie i agresywnie. Pozwalał sobie na znacznie więcej niż powinien. W cichym, czystym ,gustownie urządzonym mieszkaniu czuła się inaczej. Odnosiła wrażenie ,iż to cisza przed burzą. Biorąc z szafki kubek nasłuchiwała kroków na schodach. Zaparzyła sobie kawę zastanawiając się o której wstanie Marek. W sobotę zawsze lubił dłużej pospać.
 Przemierzyła powoli korytarz i nacisnęła klamkę zatrzymując się przed drzwiami jakiegoś pokoju. Pierwsze co rzuciła się w oczy to wielkie łóżko z brązową pościelą i regał z książkami.Uśmiechnęła się na widok śpiącego Marka.


 Poprawiła ostrożnie pościel i pochyliła się sama nie wiedząc ,co właśnie chciała zrobić. Dotknęła ręką jego twarzy tłumacząc sobie ,że sprawdza czy oddycha. Spał tak nieruchomo ,iż serce podeszło jej do gardła na myśl o najgorszym. Pogładziła rękę Marka ,obrysowała kształt ust i przeczesała czarne włosy. 
Ulka ,co cię napadło. Uspokój się. Ma mocny sen może się by nie obudził ,gdybym go pocałowała? Nie! Stop! Żadnego całowania! Nawet dla żartu! Prima aprilis był ponad tydzień temu.
 Trochę ją to zdziwiło ,bo książek było naprawdę dużo ,aż półki uginały się pod ich ciężarem. Czuła się jakby znalazła się w bibliotece. Zdumiona dostrzegła porządek w tym pomieszczeniu. Na parapecie stały nawet dwie doniczki z kwiatami .  Podeszła do regały i spoglądała na tytułu tego książek.
W  ręce wpadła jej książka w szarej okładce. Przysiadła na fotelu i przekartkowała ją. Żółte kartki szeleściły ,a za oknem niebo pokryło się deszczowymi chmurami. W środku znalazła fotografię przestawiającą wysokiego bruneta ,bądź szatyna w mundurze wojskowym. Zdjęcie było czarno białe i lekko zniszczone. Na kolejnej kobieta i mężczyzna patrzyli na siebie zamiast w obiektyw . Ona w skromnej białej sukni i welonie leciutko przysłaniającym jej drobną twarz. Mężczyzna w czarnym garniturze i białej koszuli z muszką pod szyją prezentował się bardzo przystojnie. Ula nikle uśmiechnęła się i natknęła się na zapisaną stronę z fragmentem starego wiersza. Pisanego dla ukochanej osoby. Nie spojrzała wcześniej na tytuł ,ale teraz dostrzegła ,że to stary dziennik. Rodzinna pamiątka Dobrzańskich. Niepewna czy może to czytać nasłuchiwała kroków. Nie  usłyszała ich więc zagłębiła się bardziej w lekturę. Nie chciała ,by Marek przyłapał ją ,że grzebie w jego rzeczach. Pozwolił jej korzystać ,co prawda z kuchni ,łazienki i pokoju ,ale to była jego sypialnia. Do ,której nie powinna w ogóle wchodzić. Na podłogę w pewnym momencie wypadło zdjęcie małego chłopca . Siedział w wózku trzymając w rączce grzechotkę. Podeszła pomału do okna ,bo tam było lepsze światło.  Przyjrzała się małej twarzyczce i zaobserwowała bardzo duże podobieństwo do Marka.
A może to jest malutki Marek? Cudowny słodziak. 
- A ty skąd się tu wzięłaś? – rozległ się ciszy męski głos za jej plecami. Wzdrygnęła się.

- Ja . ..nic . ..zajrza…- jąkała się przerażona i opuściła zdjęcie. Dziennik leżał na fotelu otwarty na stronie z zapisaną stroną. Nie czytała wpisów. Jedynie oglądała stare fotografię.
- Jeśli chciałaś czegoś dowiedzieć się o mnie wystarczyło zapytać. Nie musiałaś się zakradać po tajemnie do mojej sypialni. Szukałaś pamiątek zdjęć?- spytał łagodnie. - Jeśli tak czemu nie zapytałaś o moją historię rodzinną ?Powiedziałbym ci wszystko. 
- Niczego nie szukałam- odparła błyskawicznie.- Myślałam ,że  coś ci się stało ,bo było tak cicho i spałeś tak nieruchomo. Niedawno byłeś przeziębiony i...zaczęłam się poważnie niepokoić. 
- Mnie?- wyszeptał zdumiony. 
- Idę się spakować- rzuciła powstrzymując łzy.
- Nigdzie nie pójdziesz- powiedział stanowczo kładąc dłonie na jej ramionach. Znieruchomiała. –Proszę nie odchodź...kochanie – rzekł z nutą czułości i pogładził jej policzek.- Nie mam nic przeciwko ,abyś tu przychodziła. Nawet się bardzo cieszę.
- Naprawdę?
- Kochanie…- szepnął ustami przy jej policzku. Odwróciła się gwałtownie napotykając jego usta. Poddała się pieszczocie nie zastanawiając się ,co robi i dlaczego. Po chwili odskoczyła od niego jak oparzona w popłochu uciekając   z jego sypialni i wprawiając go w zdumienie. 

10 komentarzy:

  1. Niech Ula i Marek wrescie będą razem. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy będą razem. czas pokaże. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  2. Ta jej huśtawka nastrojów jest coraz bardziej mecząca. Tak prawdę mówiąc to Marek nie wie sam czego się po niej spodziewać w danej chwili.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachowanie Uli nie jednego wyprowadziło by z równowagi ,a Marek bardzo ,bardzo długo znosił jej humory, histerię ,ataki i niekontrolowane wybuchy płaczu,gniewu i furii. Życie z Ulą zaczęło przypominać piekło na ziemi i mimo ,że on kocha nie może dłużej tego znieść. Cierpliwość ma swe granice albo Ula się panuje i wyciszy lub ich drogi się rozejdą.
      Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  3. Po Uli można się wszystko spodziewać. Ja czytając nie wiem jak ona zareaguje i się nad tym zastanawiam a Marek nie ma łatwo ale miłość pokona wszystkie przeciwności. Raz wydaje się że już mu bardziej ufać, przytula się do niego żeby za chwilę się odsunąć i na niego naskoczyć. Kiedy nastąpi ten przełom w ich relacjach? Ona wiecznie nie może uciekać a chyba zaczyna coś do niego czuć tylko boi się tego uczucie i samej siebie. G ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przed samym sobą nie ma ucieczki ,a Ula boi się wszystkiego zwłaszcza,gdy jej relacja z Markiem nie jest do końca jasna. Trudno przewidzieć jej reakcje i Marka to strasznie męczy ,ma dość i jeśli w najbliższym czasie się to nie zmieni będzie musiał sobie ją odpuścić. Wciąż waha się czy mu w pełni zaufać. Obiecywała się postarać ,ale nic z jej starania nie wychodzi. Wieczna ucieczka nic jej nie da,bo to ,co ma się zdarzyć i tak się zdarzy. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  4. Ula jest kompletnie rozchwiana emocjonalnie. Przechodzi z jednej skrajności w drugą. Potrafi być miła i ufna a za chwilę obrzuca Marka słowami, które tną bardziej niż noże. Naprawdę go podziwiam, że znajduje w sobie tak wiele pokładów cierpliwości i spokoju. Niezmiennie traktuje ją łagodnie starając się niczym jej nie rozdrażnić. To trudna sprawa, bo okazuje się, że wystarczy zaledwie jedno słowo lub gest i ona robi nagły przeskok nastroju. Jemu jest ogromnie trudno to wytrzymać a mnie jest potwornie ciężko o tym czytać. Zrób coś, żeby ona wreszcie zaczęła normalnieć.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przypadek Uli jest beznadziejny i chociaż wydawało się na pozór ,że wszystko zmierza ku dobremu ,a ona ,,normalnieje'' to po zrezygnowaniu z terapii nastąpiło pogorszenie i jej nastrój także uległ zmianie.Ula jest zbyt zwichnięta psychicznie i ma za sobą za dużo traum ,aby w pełni powrócić do równowagi psychicznej.Poza tym ona nie przyjmuje już leków i ciągle nieradzi sobie z demonami przeszłości ,lękami i paranojami.
      Ta niestabilność emocjonalna Uli będzie mocno dawała się we znaki Markowi. Niejednokrotnie uprzykrzy mu życie i jednocześnie przyczyni się do...relacja ich od początku jest strasznie trudna i jeśli czekasz na ślub,dzieci to niestety muszę Cię rozczarować.
      Spokojnie opowiadanie zmierza powoli ku końcowi i ,aż tak długo nie potrwają te męki.Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  5. To było takie romantyczne jak wtuleni w siebie stali na tym stadionie. A ta sytuacja w sypialni? Aż popłakałam się to było piękne. Ja cię proszę, niech oni będą razem. Uwielbiam takie małe gesty.
    Pozdrawiam
    Marku,szefie,prezesie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Życie nieraz weryfikuje plany i je niweczy. Czy los obejdzie się z nimi łagodniej niż dotychczas ? Wkrótce się okaże. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń