Z ,,czymś'' na 250,000 tys. Wyświetleń nie zdążyłam i będzie z sporym opóźnieniem. Jeszcze raz dziękuję za tą imponującą liczbę wys. Pozdrawiam serdecznie :).
- Kochasz mnie?- skierowała pytanie do bruneta
ściskającego leciutko jej dłoń. Zapadła kilkusekundowa cisza. Przenikliwe
spojrzenie stalowo-szarych tęczówek sprawiło ,że poczuła się nieswojo i
serce szybciej jej zabiło.
-
Bardzo kocham- potwierdził tonąc w głębi jej oceanicznych oczu.- przysiadł na
skraju łóżka odsuwając pościel. – Po raz pierwszy poczułem coś widząc cię taką
bezbronną w szpitalnej pościeli, chciałem ci pomoc i z początku robiłem to z
zwykłej chęci pomocy ,ale im bliżej cię poznawałem ,słuchałem o twojej córeczce
i nieszczęściu bardzo ci współczułem. Budziłaś we mnie potrzebę opieki, troski
dziwną czułość , długo nie pojmowałem tych uczuć ,nie umiałem ich nazwać.
Urzekły mnie też twoje niesamowite oczy ,które bez przerwy były smutne-
zakończył wyjmując z opakowania chusteczkę i osuszając troskliwie jej twarz .
Ogromne niebieskie oczy wpatrywały się w mężczyznę napełniając się coraz to nowymi
łzami. – Ulka – wyszeptał próbując ją uspokoić nieporadnie ją przytulając.
Znieruchomiała oddychając urywanie. Odsunął się szybko nie chcąc jej
wystraszyć. Nadal źle reagowała na dotyk. Od gwałtu minęło prawie cztery
miesiące ,a sztywniała ,gdy ktoś ją przytulał. Maciej , Patrycja czy nawet
sąsiadka przed rzekomym wyjazdem. Ze strony Marka niczego się nie obawiała ,ale jednak trudno było jej się do niego przyzwyczaić.
-
Musisz mi dać czas- wyszeptała łamliwym głosem.- Nad ranem wszedł do mojego
pokoju i…przystawiał się do mnie...nie przyjmował odmowy. Prosiłam ,żeby wyszedł. Uparł się i został popychając mnie na podło…-
zawiesiła głos.- Rozdarł koszulę i podniósł rękę uciszając mnie. Krzyczałam ,a
nikt nie przyszedł. Panowało wtedy spore zamieszanie ,bo jedna tej nocy miała
koszmary i krzyczała głośniej zagłuszając mój krzyk …trwało to trochę zanim
dostałam czymś w głowę i… nie pamiętam. Obudziłam się …na lodowatej podłodze w
zakrwawionej ko…- zaczerpnęła tchu ocierając spływające ciągle łzy.- koszuli i
wszedł ktoś… wszystko działa się tak szybko. Umyli mnie ,zabrali i zamknęli w
izolatce myśląc ,iż kogoś zaatakowałam lub chciałam popełnić… samobójstwo…
-
Kochanie ,widzę ile cię kosztuję może …
-
Jesteś trzecią osobą ,której to opowiadam- weszła mu w słowo. – I ostatnią.
Opowiadałam to psychiatrze i policjantowi. Musiałam inaczej żyłabym w obawie
,że go spotkam na swej drodze.
- Nie
spotkasz- odpowiedział zdecydowanie Marek. – Wycierpiałaś zbyt wiele ,abym
pozwolił na konfrontacje z tym potworem.Po opuszczeniu szpitala zamieszkasz u mnie. Gwarantuję ,że nikt poza pewnym wyjątkiem miał tam wstępu. Będziesz bezpieczna. Od czasu do czasu wpadają rodzice szczególnie matka martwiąc czy mam pełną lodówkę- zaśmiał się.- Ale ona nie jest groźna. Pomaga w fundacji i jeździ do kliniki ,,Budzik '' wybudzają tam dzieci z śpiączki. A Maciej czy Sebastian wpadają dość rzadko.
- W porównaniu do ciebie jestem diabłem. Zasłużyłam na to ,co ...
- Przestań. Jak możesz o sobie tak mówić?
- Marek ,ja do końca życia ci się nie odwdzięczę.
- Nie myśl o tym. Odpoczywaj ,skarbie. Prześpij się. Sen jest najlepszym lekarstwem. Przyjdę jutro rano. Jak coś dzwoń.
- W porównaniu do ciebie jestem diabłem. Zasłużyłam na to ,co ...
- Przestań. Jak możesz o sobie tak mówić?
- Marek ,ja do końca życia ci się nie odwdzięczę.
- Nie myśl o tym. Odpoczywaj ,skarbie. Prześpij się. Sen jest najlepszym lekarstwem. Przyjdę jutro rano. Jak coś dzwoń.
-
Dziękuję- posłała mu pełne wdzięczności spojrzenie.- Na pewno przyjdziesz?-
spytała.
- Tak.
- A poprosisz Patrycję by po południu zajrzała?
- A poprosisz Patrycję by po południu zajrzała?
-
Jasne. O nic się nie martw- uśmiechnął się do niej uroczo.
- Marek
?
- Hę?
-
Jesteś wspaniały nigdy ci się nie odwdzięczę- powtórzyła.- Po stokroć dziękuję.
- Nie sprawy
,Ula- odrzekł jowialnie. – Pa.
&
Po
gruntownych badaniach lekarz orzekł ,iż nie doszło poważnego urazu stawu kolanowego i śmiało
obejdzie się bez operacji. Obecny przy rozmowie Marek odetchnął z wyraźną ulgą. Nie przeżyłby ,gdyby jej się coś stało.
Było jedynie stłuczone i nadal pobolewało pacjentkę. Prawą rękę zapakowali jej w gips ,a na lewy bark nałożyli kilka szwach po zszyciu głębokiej rany. Oprócz tego miała mnóstwo obdarć ,siniaków ,lekki uraz czaszki i usztywnioną szyję przez kołnierz ortopedyczny. Ponadto po trafieniu do szpitala została przewieziona na blok operacyjny ,gdzie przeprowadzono natychmiast operacje brzucha i powstrzymano silny krwotok. Dobrzański starał się powstrzymywać łzy ,ale to go przerastało. Siedział pod blokiem błagając Boga o ocalenie Uli. Bał się powikłań pooperacyjnych i ,że jej więcej nie zobaczy.
Było jedynie stłuczone i nadal pobolewało pacjentkę. Prawą rękę zapakowali jej w gips ,a na lewy bark nałożyli kilka szwach po zszyciu głębokiej rany. Oprócz tego miała mnóstwo obdarć ,siniaków ,lekki uraz czaszki i usztywnioną szyję przez kołnierz ortopedyczny. Ponadto po trafieniu do szpitala została przewieziona na blok operacyjny ,gdzie przeprowadzono natychmiast operacje brzucha i powstrzymano silny krwotok. Dobrzański starał się powstrzymywać łzy ,ale to go przerastało. Siedział pod blokiem błagając Boga o ocalenie Uli. Bał się powikłań pooperacyjnych i ,że jej więcej nie zobaczy.
- Marek
to silna babka. Z jednego się cudem wykaraskała- Maciej starał się dodać mu
otuchy.- Jeszcze nieraz będziemy się z nią śmiać, sprzeczać kto ma rację , grać
w szachy , żartować we wspólnym gronie.
-Wiele
wycierpiała ,ale przy tobie znów się uśmiecha. Masz na nią dobry wpływ-
pochwyciła Patrycja.
- Ulka
umie grać w szachy?- zainteresował się Dobrzański.
- Tak.
- Kocham ją i jak umrze...- wyszeptał przybity brunet.
- Nie umrze. Będziecie jeszcze szczęśliwi- powiedziała Patrycja patrząc w przyszłość nieco optymistyczniej niż pozostali na korytarzu. - Zabiją wam dzwony.
- Patka o czym ty gadasz?- spytał Szymczyk.- Naczytałaś się znowu czegoś czy nałykałaś? Pleciesz bzdury. Ula nie jest z Markiem i na razie na to się nie zanosi. najważniejsze ,aby wyzdrowiała. Po za tym Marek nie myśli o ślubie.
,,O pierścionku pomyślę w odpowiednim czasie. Musi się najpierw przekonać do mnie i poczuć coś więcej niż wdzięczność''- rozmyślał Marek.
- Kotku ,chcę dla Ulki jak najlepiej ,ale nie możesz jej swatać. Ona sama zdecyduje o przyszłości.
- Mówicie jakby mnie tu nie było. Do miłości nie można nikogo zmusić.
- Wcale nie swatam - oburzyła się lekko Patrycja przegarniając energicznym ruchem blond włosy.
Operacja skończyła się i przewieźli Ulę do sali. Długo spała ,a Marek czekał ,aż otworzy oczy i będzie mógł ją zobaczyć.
****
Kobieta cudem przeżyła wypadek ,który jak twierdziła poszkodowana nie był przypadkowym ,a zamachem na jej życie. Policja nie ustaliła jeszcze kierowcy kierującego czarnym porsche ,który został znaleziony w pobliżu opuszczonej fabryki w czasie prowadzenia innego śledztwa. Według nagrań z monitoringu z ulicy Koszykowej gdzieś zdarzył się wypadek parę metrów od restauracji. Rozpędzone auto jechało wprost na Ulę ,która chciała przejść na drugą stronę ulicy. Przypadkowi ludzie byli świadkiem potrącenia Uli przez samochód. Pewna osoba wezwawszy karetkę spostrzegła ,iż kierowca jechał z zawrotną prędkością i uderzył w pieszą niezauważalnie zwalniając. Aspirant Bernaś oglądając z Jankiem rejestr z kamer w przybliżeniu zauważyli numer niemiecki numer rejestracyjny skradzionego przed tygodniem czarnego porsche.
- Tak.
- Kocham ją i jak umrze...- wyszeptał przybity brunet.
- Nie umrze. Będziecie jeszcze szczęśliwi- powiedziała Patrycja patrząc w przyszłość nieco optymistyczniej niż pozostali na korytarzu. - Zabiją wam dzwony.
- Patka o czym ty gadasz?- spytał Szymczyk.- Naczytałaś się znowu czegoś czy nałykałaś? Pleciesz bzdury. Ula nie jest z Markiem i na razie na to się nie zanosi. najważniejsze ,aby wyzdrowiała. Po za tym Marek nie myśli o ślubie.
,,O pierścionku pomyślę w odpowiednim czasie. Musi się najpierw przekonać do mnie i poczuć coś więcej niż wdzięczność''- rozmyślał Marek.
- Kotku ,chcę dla Ulki jak najlepiej ,ale nie możesz jej swatać. Ona sama zdecyduje o przyszłości.
- Mówicie jakby mnie tu nie było. Do miłości nie można nikogo zmusić.
- Wcale nie swatam - oburzyła się lekko Patrycja przegarniając energicznym ruchem blond włosy.
Operacja skończyła się i przewieźli Ulę do sali. Długo spała ,a Marek czekał ,aż otworzy oczy i będzie mógł ją zobaczyć.
****
Kobieta cudem przeżyła wypadek ,który jak twierdziła poszkodowana nie był przypadkowym ,a zamachem na jej życie. Policja nie ustaliła jeszcze kierowcy kierującego czarnym porsche ,który został znaleziony w pobliżu opuszczonej fabryki w czasie prowadzenia innego śledztwa. Według nagrań z monitoringu z ulicy Koszykowej gdzieś zdarzył się wypadek parę metrów od restauracji. Rozpędzone auto jechało wprost na Ulę ,która chciała przejść na drugą stronę ulicy. Przypadkowi ludzie byli świadkiem potrącenia Uli przez samochód. Pewna osoba wezwawszy karetkę spostrzegła ,iż kierowca jechał z zawrotną prędkością i uderzył w pieszą niezauważalnie zwalniając. Aspirant Bernaś oglądając z Jankiem rejestr z kamer w przybliżeniu zauważyli numer niemiecki numer rejestracyjny skradzionego przed tygodniem czarnego porsche.
Właściciel
skradzionego wozu prowadził szkolenia z marketingu i zarządzania będąc
jednocześnie dyrektorem ,,Alior banku’’.
Ślad po
sprawczyni wypadku zaginął. Trwało dochodzenie czy na pewno był to
nieszczęśliwy wypadek? W zacieraniu śladów Ada i jej chłopak mieli
doświadczenie. Niejedno uszło im na sucho. Dobrzański nie zamierzał zostawić
tej sprawy bez wyjaśnienia. Liczyło się bezpieczeństwo Uli i jego samego.
Policjant zebrał zeznania Uli i Marka notując ,każdy szczegół. Ula po wyjściu
policji zdrzemnęła się ,a Dobrzański pojechał do mieszkania odświeżyć się
,przespać i przyjechać rano. Zaopatrzył Ulę w czystą piżamę, kosmetyki,
bieliznę i świeże owoce.
Gwiazdkę
przespała będąc pod narkozą ,a pierwszy dzień świąt była strasznie słaba na
przemian budziła się i zasypiała słuchając kojącego głosu Dobrzańskiego. Nie odstępował
jej łóżka.
Po operacji zdobył się na śmiały gest całując ją w blade usta. Patrycja, któregoś dnia przyprowadziła Łukasza i Kasię ,ale Ula nie chciała widzieć dzieci. Po poronieniu ten temat omijała szerokim łukiem lub wybuchała płaczem. W takich chwilach wsparcie i troska Marka okazały się bezcenne. Pocieszał, dawał słowa otuchy , całował w skroń . Nie bardzo wiedziała jak reagować na te czułe gesty. Panika wciąż w niej tkwiła i pozostała trauma po dramatycznych doświadczeniach. Za oknem rozpościerał się piękny biały krajobraz ,który znała wyłącznie z opowieści Marka. Sama nie mogła podejść do okna. Nawet zejść z łóżka w celu samodzielnemu udaniu się do toalety. Musiała prosić o pomoc ,bo nogi odmawiały jej posłuszeństwa. Osłabiony organizm wolno się regenerował. Nie chciała jeść nie mając apetytu. Ciało było niczym z ołowiu. Bolał ,każdy mięsień ,a niesprawna ręka utrudniała w najprostszych czynnościach jak na przykład jedzenie, wszystko spadało jej na pościel.Niebawem czekała ją rehabilitacja ręki.
Po operacji zdobył się na śmiały gest całując ją w blade usta. Patrycja, któregoś dnia przyprowadziła Łukasza i Kasię ,ale Ula nie chciała widzieć dzieci. Po poronieniu ten temat omijała szerokim łukiem lub wybuchała płaczem. W takich chwilach wsparcie i troska Marka okazały się bezcenne. Pocieszał, dawał słowa otuchy , całował w skroń . Nie bardzo wiedziała jak reagować na te czułe gesty. Panika wciąż w niej tkwiła i pozostała trauma po dramatycznych doświadczeniach. Za oknem rozpościerał się piękny biały krajobraz ,który znała wyłącznie z opowieści Marka. Sama nie mogła podejść do okna. Nawet zejść z łóżka w celu samodzielnemu udaniu się do toalety. Musiała prosić o pomoc ,bo nogi odmawiały jej posłuszeństwa. Osłabiony organizm wolno się regenerował. Nie chciała jeść nie mając apetytu. Ciało było niczym z ołowiu. Bolał ,każdy mięsień ,a niesprawna ręka utrudniała w najprostszych czynnościach jak na przykład jedzenie, wszystko spadało jej na pościel.Niebawem czekała ją rehabilitacja ręki.
Violetta
zajadała pomidory zakrywając ,co rusz oczy. Na ekranie wyświetlał się
drastyczne sceny ,które Sebastiana w ogóle nie ruszały. Rozsiadł się wygodnie
zajadając cebulowe chipsy uważnie śledząc akcje. Za oknem rozbłyskiwały na
hebanowym niebie pierwsze fajerwerki. Blondynka zanurzyła się pod koc
szczękając zębami.
-
Violuś to tylko film- usiłował wytłumaczyć jej Sebastian.- Sama wybierałaś więc
nie miej pretensji. Wy kobiety oglądalibyście tylko te durne komedie
romantyczne- wywrócił oczami.- Ile można? Najpierw z mojego przyjaciela zrobił
się mnich już się bałem ,że mu zostanie to na zawsze ,a tu romantyk się w nim
odezwał do siedmiu boleści i o kumplu zapomniał. Przyjaciół się nie wystawia do
portu.
- Chyba
wiatru? Pomieszałeś trunki?- przyjrzała mu się podejrzliwie.- Marek widocznie
bardzo kocha tą Ulę ,a ty o rocznicy nie pamiętasz ,gdybym ci nie przypominała zapomniałbyś także o urodzinach syna.
-Marek i DrakUla?
- Seba,błagam nie pij więcej.
-Marek i DrakUla?
- Seba,błagam nie pij więcej.
-
Violuś- nachylił się całując jej kark i wsunął dłoń pod jej bluzkę.
- Stop!
Tobie zawsze chodzi tylko o jedno ,a ja? !- oburzona zerwała się z kanapy
pociągając za sobą koc.- Nie zauważasz mnie całymi dniami. A jak chcesz seksu
jesteś milutki jak bawołek.
-
Baranek!
- Nie
poprawiaj mnie ty rogaczu jeden! Ja mam dość. Śpisz na kanapie w salonie. A i
poduszkę zabieram- dodała na koniec.
- Kochanie
, Violuś!- krzyknął stojąc pod drzwiami łazienki.- Otwórz.
- Idź w
pioruny! Ty …ty…- załkała rozmazując tusz do rzęs. Po policzku popłynęła czarna
łza. Zrobiło się jej niedobrze. Miała nadzieję ,że mdłości szybko ustąpią i
będzie mogła cieszyć się błogosławionym stanem. Zachowanie męża strasznie ją
drażniło. Gadanie o ukochanej przyjaciela jako psycholce ,wariatce ,stukniętej kobiecie
nie podobało się Olszańskiej. Nie pojmowała jak jej mąż może być takim chamem, burakiem,
zwykłym prostakiem. Gadała dużo i czasami najpierw mówiła
potem myślała ,ale nie odradzała komuś miłości ,nie zabraniała wręcz przeciwnie
cieszyła się z szczęścia innych. Olszański był wyjątkowo uprzedzony do Uli i
wszelkimi metodami próbował zniechęcić Marka. Podtykał pod nos różne
zaproszenia, wejściówki nie pojmując ,że ten całym sercem kocha Ulę.
Viola doprowadziła siebie do porządku ,złość
jej przeszła i była gotowa przywitać Nowy Rok toastem z soku pomidorowego ,a
Sebastian zamiast szampanem piwem uznając ,że bez sensu świętować bez gości.
Małego położyli już o dwudziestej był wykończony po zabawie na śniegu z dziećmi
z rodziny ,którzy odjechali przed nastaniem zmroku.
Od
pięciu tygodni dzieliła z Markiem mieszkanie. Pochłonięty pracą, spotkaniami z kontrahentami, które również
należały do jego obowiązków,zbliżający się pokaz wprawił Pshemko w kolejny atak histerii ,a modelki wykłócały się i robiły wokół siebie wielki szum. Kolekcja dziecięcych sukienek i garniturów spotkała się z uznaniem projektanta. Ubrania idealnie nadawały się na rodzinne uroczystości. Nie wybrał jeszcze głównej małej modelki ,ale pomyślał o dzieciakach ,które brały w poprzednim pokazie . Stroje z kolekcji były dostępne w internetowym sklepie. Najczęściej zakupu dokonywały celebrytki mające dziecko w wieku od sześć do dziesięciu lat, youtuberki i polskie piosenkarki. Dobrzański nie udzielał rozwlekłych wywiadów na swój temat. Po ogromnym sukcesie poprzedniego pokazu i prześladowczyni wysyłającej mężczyźnie pogróżki media nie dawały mu spokoju. Zwłaszcza po wypadku Uli i śledztwie dowodzącym ,iż ktoś czyhał na ich życie.
Marek wracał czasami później przepraszając za to ukochaną. Nie chciał zostawiać jej na tak długo samej. Modelkę uprzykrzającą mu życie zwolnił oburzony jej bezpośredniością i tekstami niskich lotów ,żeby go zdobyć. Z Sebastianem ostro się pokłócił i zamknął w gabinecie opanowując zszargane nerwy. Rzadko go ponosiło ,ale dzisiaj nie wytrzymał i przywalił Olszańskiemu za obrażanie jego ,,dziewczyny’’. Ula nie zezwalała na zbytnią bliskość. Nie pozwalała się obejmować ani przytulać. Ucieka wzrokiem podczas wspólnego posiłku. Polubił jej kuchnie. Okazała się prawdziwym talentem kulinarnym. Dania wychodziły Uli znakomicie. Źle sypiała dręczona koszmarami i wspomnieniami z przeszłości. Odpychała go nie chcąc ,aby ją przytulał. Po tygodniu poprosiła o nie wchodzenia bez pukania ,a po dwudziestej pierwszej nie mógł przekroczyć progu jej sypialni. Zamykała drzwi na klucz. W dzień niczego się nie obawiała ,ale w nocy wszystko wydawało się jej przerażające. Nie umiała pozbyć się lęków. Raz zapomniała zakluczyć i podstawić pod drzwi krzesło. Rano zauważyła ,że przespała prawie całą noc. Wrzasnęła jak opętana zauważając na sobie Marka sweter. Cisnęła go na łóżko zdejmując z siebie zastanawiając jak się na niej znalazł . Przypomniała wczorajszy dzień i słowa,,Ubierz go ,bo mi tu zamarzniesz'' oglądali film na kinowym ekranie ,a jej było zimno. Od tej pory klucz leżał na dnie szuflady niepotrzebny. Niektórych pomieszczeń w tym wielkim domu wciąż nie znała i nie widziała sypialni Dobrzańskiego,choć nagiego ujrzała go wchodząc niespodziewanie do łazienki. Wyszedł spod prysznica ociekając kropelkami wody. Gapiła się na niego nieprzytomnym wzrokiem. Zdążył okryć biodra ręcznikiem ,a ona stała nie poruszywszy się.
- Ula...
- Puść! Nie dotykaj!- pisnęła przestraszona i wybiegła z łazienki odpychając nierówno. Rozpłakała się mając przed oczami znów ten koszmar. Wzdrygnęła się czując obrzydzenie do swojego ciała.
Po ubraniu się odnalazł ją stojącą przy zlewozmywaku wyglądającą przez okno.
- Ulka , ja nie chciałem cię wystraszyć- usłyszała w progu. Kątem oka dostrzegła ,że jest ubrany w koszulę i dżinsy.
- Nie zrobię nic wbrew twojej woli. Mówiłem to chyba ,kiedyś.
- Wiem. Przykre wspomnienia- ucięła rozmowę.
- Ula powinnaś wrócić na terapię.
- Nie! Zostaw,chcę być sama - wyjąkała.- Nienawidzę siebie. Moje ciało jest brudne. Nie możesz mnie kochać ,nie możesz...ja nie dam ci dzieci ani szczęścia.
- Kochanie ja chcę tylko ciebie - zapewnił patrząc w jej oczy.- Nie wypacykowane lale czy modernice - pudrownice spod monopolowego jak zwie ich Violetta żona Seby.
Roześmiała się głośno.
- Te jej teksty- pokręciła głową.
- Przy mnie jesteś bezpieczna. Wierzysz mi? Ufasz?
- Staram się - delikatnie ją przytulił ,wyrwała się z jego uścisku. - Daj mi czas. Chociaż nie mogę zostać tu na zawsze obiecuję,że... - zawiesiła głos czując drapanie w gardle.- Chyba się położę. Boli mnie brzuch.
- Czasu dam ile będziesz potrzebować. Zaparzyć ci mięty? Powinna pomóc .
Kwestii wspólnego zamieszkania wolał nie poruszać. O jej wyprowadzce nie chciał myśleć.
- Tak ,dzięki.
Marek wracał czasami później przepraszając za to ukochaną. Nie chciał zostawiać jej na tak długo samej. Modelkę uprzykrzającą mu życie zwolnił oburzony jej bezpośredniością i tekstami niskich lotów ,żeby go zdobyć. Z Sebastianem ostro się pokłócił i zamknął w gabinecie opanowując zszargane nerwy. Rzadko go ponosiło ,ale dzisiaj nie wytrzymał i przywalił Olszańskiemu za obrażanie jego ,,dziewczyny’’. Ula nie zezwalała na zbytnią bliskość. Nie pozwalała się obejmować ani przytulać. Ucieka wzrokiem podczas wspólnego posiłku. Polubił jej kuchnie. Okazała się prawdziwym talentem kulinarnym. Dania wychodziły Uli znakomicie. Źle sypiała dręczona koszmarami i wspomnieniami z przeszłości. Odpychała go nie chcąc ,aby ją przytulał. Po tygodniu poprosiła o nie wchodzenia bez pukania ,a po dwudziestej pierwszej nie mógł przekroczyć progu jej sypialni. Zamykała drzwi na klucz. W dzień niczego się nie obawiała ,ale w nocy wszystko wydawało się jej przerażające. Nie umiała pozbyć się lęków. Raz zapomniała zakluczyć i podstawić pod drzwi krzesło. Rano zauważyła ,że przespała prawie całą noc. Wrzasnęła jak opętana zauważając na sobie Marka sweter. Cisnęła go na łóżko zdejmując z siebie zastanawiając jak się na niej znalazł . Przypomniała wczorajszy dzień i słowa,,Ubierz go ,bo mi tu zamarzniesz'' oglądali film na kinowym ekranie ,a jej było zimno. Od tej pory klucz leżał na dnie szuflady niepotrzebny. Niektórych pomieszczeń w tym wielkim domu wciąż nie znała i nie widziała sypialni Dobrzańskiego,choć nagiego ujrzała go wchodząc niespodziewanie do łazienki. Wyszedł spod prysznica ociekając kropelkami wody. Gapiła się na niego nieprzytomnym wzrokiem. Zdążył okryć biodra ręcznikiem ,a ona stała nie poruszywszy się.
- Ula...
- Puść! Nie dotykaj!- pisnęła przestraszona i wybiegła z łazienki odpychając nierówno. Rozpłakała się mając przed oczami znów ten koszmar. Wzdrygnęła się czując obrzydzenie do swojego ciała.
Po ubraniu się odnalazł ją stojącą przy zlewozmywaku wyglądającą przez okno.
- Ulka , ja nie chciałem cię wystraszyć- usłyszała w progu. Kątem oka dostrzegła ,że jest ubrany w koszulę i dżinsy.
- Nie zrobię nic wbrew twojej woli. Mówiłem to chyba ,kiedyś.
- Wiem. Przykre wspomnienia- ucięła rozmowę.
- Ula powinnaś wrócić na terapię.
- Nie! Zostaw,chcę być sama - wyjąkała.- Nienawidzę siebie. Moje ciało jest brudne. Nie możesz mnie kochać ,nie możesz...ja nie dam ci dzieci ani szczęścia.
- Kochanie ja chcę tylko ciebie - zapewnił patrząc w jej oczy.- Nie wypacykowane lale czy modernice - pudrownice spod monopolowego jak zwie ich Violetta żona Seby.
Roześmiała się głośno.
- Te jej teksty- pokręciła głową.
- Przy mnie jesteś bezpieczna. Wierzysz mi? Ufasz?
- Staram się - delikatnie ją przytulił ,wyrwała się z jego uścisku. - Daj mi czas. Chociaż nie mogę zostać tu na zawsze obiecuję,że... - zawiesiła głos czując drapanie w gardle.- Chyba się położę. Boli mnie brzuch.
- Czasu dam ile będziesz potrzebować. Zaparzyć ci mięty? Powinna pomóc .
Kwestii wspólnego zamieszkania wolał nie poruszać. O jej wyprowadzce nie chciał myśleć.
- Tak ,dzięki.
Widać jakąś zmianę w zachowaniu Uli. Jest trochę spokojniejsza. Oby jeszcze bardziej mu zaufała.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że już nie długo będą ze sobą szczęśliwi.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
Wydaje się być spokojniejsza,bo wewnątrz wcale nie jest spokojna. Funkcjonuje w miarę normalnie nie przypomina zachowaniem wariatki ani psychopatki,ale nadal dopadają ją negatywne destrukcyjne uczucia na ,każdym kroku.Zaufała Markowi tylko w połowie.Drzemią w Uli lęki i demony przeszłości ,a walczenie z nimi jest walką z wiatrakami,a chciałaby być tylko szczęśliwa.
UsuńDzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
Ula usiłuje żyć normalnie, chociaż do tej normalności to jeszcze sporo brakuje. Mimo to bardzo się stara. Myślę, że lęki i paranoje już zawsze w niej zostaną, ale z czasem będą coraz mniejsze zwłaszcza, że Marek jest dla niej wielkim oparciem. Jeszcze nie jest gotowa na związek z nim, boi się bliskości i w sumie nic dziwnego. Jednak metoda małych kroków zwykle się sprawdza. Marek szanuje jej prywatność i nie zrobi nic, co miałoby zaszkodzić ich relacjom. One w końcu się zacieśnią , ale Ula musi bardziej zaufać Markowi, żeby zrobić następny krok.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie. :)
Życie Uli jest jak ogród ciernistych róż z pozoru piękne ,ale kujące,zadające ból.Zepsuta psychika i okaleczone ciało nie pozwala jej na tą normalność. Jest Marek ,ale on nie jest cudotwórcą ani nikim takim by mógł ją całkowicie uleczyć. Może jedynie przy niej trwać i kochać i czekać ,aż w pełni mu zaufa. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńUlka niby zaufała Markowi bo zgodziła się z nim zamieszkać ale nadal wszystko co się wtedy stało w niej siedzi. Ciężko jej będzie o tym zapomnieć i nie myśleć ale jedyną osobą przy której będzie to możliwe jest Marek. On musi być cierpliwy, powoli ją oswajać, nie naciskać na nią. Może w końcu nadejdzie taki czas gdy sama go poprosi by ją przytulił. G
OdpowiedzUsuńTraumy zatruwają jej życie ,a fragmenty bolesnych przeżyć mają znaczący wpływ na teraźniejszość i przyszłość.Pokonać lęk ,zaufać w 100 %,nie bronić przed dotykiem to w obecnej chwili dla Uli coś niemożliwego ,nieosiągalnego. Ona się stara ,ale ukryty strach robi swoje.Nie tak łatwo ją oswoić jak mogłoby się wydawać i Markowi naprawdę potrzebna jest cierpliwość.
UsuńDzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
Ulka mieszka u Marka, jednak nadal nie ufa mu do końca. Podoba mi się to że Marek jest cierpliwy i nie zmusza jej do niczego. Nie spodziewałam się że Viola będzie bronić Ulki, chociaż jeśli mi się dobrze wydaje nie widziały się jeszcze na żywo. A Sebastian przesadza, myślałam że w końcu się przekonał do Ulki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Olszański od początku nie jest przekonany do Uli nazywając ją ,,samobójczynią'' potem określając inaczej. Co rusz wymyśla ,coś co ma zniechęcić do niej Marka. Cieszył się ,gdy była w psychiatryku i Dobrzański nie miał z nią kontaktu.
UsuńA Violetta kierowała się impulsem ,ale też nie wierzyła w bzdury wygadywane przez męża. Nie poznała Uli więc nie ma o niej jeszcze wyrobionego zdania no i uważa ,że Marek szczerze kocha Ulę skoro trwa to tyle czasu i nie minęło.
A czy Dobrzański w końcu posłucha rad Seby? O tym wkrótce.
Dzięki za wpis.Pozdrawiam serdecznie:).
W końcu pojawiło się delikatne światełko w tunelu, ale obawiam się, że do wylotu to parę miesięcy jeszcze. Oby wsteczny bieg nie był włączony.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Światełko w tunelu jest ,ale jego wylot potrzeba czasu.W tej historii zwłaszcza Ula go potrzebuje.Serce będzie jej kompasem i to ono wskaże jej drogę jeśli w odpowiednim momencie go posłucha. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie:).
UsuńBędzie coś dzisiej?:-) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń