Podciągnęła
koc przerzucając ze znudzeniem kanały w telewizji. Marek wyszedł do Maćka i wracając wpadł po drodze do Sebastiana ,a ona nudziła się bojąc się wyjść sama po zmroku. Bała się
samotności, pustych ścian wspomnień ,ciemnych korytarzy. Mogłaby powiedzieć
życia. Rzeczywistości w której nie umiała się odnaleźć. Ugotowała pierogi
niestety trochę przesoliła rozmyślając o przeszłości ,pobycie w psychiatryku i
gwałcie.
Zerwała
się z kanapy boso przechodząc przez salon i wychodząc na balkon. Oparła się o
barierkę przesuwając wzrokiem po nocnym niebie. Znienawidzony szept wciąż
pozostawał w zakamarkach umysłu. Zakryła uszy nie chcąc słyszeć szyderczego
śmiechu ,gdy popychał ją na łóżko. Pamiętać zapachu przyprawiającego o mdłości,
niechcianego dotyku, ostrego ciosu w głowę.
Na
próżno wyrzucała obraz siebie zakrwawionej w nocnej koszuli na lodowatej
podłodze. Potrząsnęła głową wdychając mroźne powietrze. Ze świstem je wypuściła
tworząc malutki obłoczek pary.
&
Otworzył
drzwi z małą na rękach. Zaniósł ją do pokoju gościnnego układając w wielkim
łóżku i rozpiął różową kurteczkę z nadrukiem misia na rękawie. Wyjął najpierw
jedną rączkę z rękawką potem drugą tak by się nie zbudziła i ściągnął buciki.
Kiedyś miewał gości zostających na noc.
Dziewczynka posapywała leciutko i ułożyła dłoń na poduszce. Zostawił uchylone
wyruszając na poszukiwanie Uli.
-
Kochanie?- zawołał. – Ula!
W końcu
odnalazł ją na balkonie spoglądającą w dół. Wystraszył się ,że chce skoczyć.
Przypomniały mu się jej wcześniejsze próby.
Nieco przerażony wziął ją na ręce i ściskając
tak mocno ,że kaszlała nie mogąc zaczerpnąć tchu. – Marek- wykrztusiła.
-
Przepraszam- ostrożnie postawił ją na ziemi. – Przeraziłem się. Myślałem… Jezu
Ula zawału dostanę przez twoje dziwne ,,zabawy’’. Co ty chciałaś zrobić?
- Nic-
wzruszyła ramionami chwytając się barierki. – Na skakanie zdecydowanie za
nisko. Nie chcę być sparaliżowana.
Ściągnięta
twarz i zaniepokojone oczy śledzące jej ruchy świadczyły o braku przekonania do
słów kobiety. Leciutko chwycił jej nadgarstek.
- Ulka,
na litość boską zamarzniesz na kość. Poczekaj tu i nie skacz.
- Nie
skoczę przysięgam. Chciałam się przewietrzyć czemu zostawiłeś mnie w nocy samą?
Pomyślałam ,że masz dość niańczenia, opiekowania psychicznie chorą i zamierzasz
ukarać mnie za to ,że żyję.
-
Karać? Ciebie? Nie jesteś niczemu winna , Ula- zwalczył chęć przytulenia jej i
podał gruby puchowy koc. Odebrała go z jego rąk.
-
Dziękuję- posłała mu sztuczny uśmiech. –Jesteś głodny? Podgrzeję ci obiad ,a ty
mi powiesz gdzie podziewałeś się przez pół dnia?
- W
firmie i u Maćka. Dwie godziny temu pojechał do Patrycji i dzieciaków.
- Podły kłamca. Miałeś być u Sebastiana.Patki
wybrała się bez niego do rodziców?
- Tak.
Oliwka śpi w pokoju gościnnym- poinformował.
-
Opiekujesz się małym dzieckiem?- spytała oniemiała owijając się szczelniej
kocem. Mroźny podmuch sprawił ,że Marek zadrżał wsuwając dłonie do kieszeni
spodni.
–
Wejdźmy do środka ,bo się przeziębimy – odparł.- A jutro porywam cię w krótką podróż. Spodoba
tobie i małej. Oliwka nie stanowi za dla
ciebie problemu? Wiem powinienem wcześniej uprzedzić cię o zabraniu małej do
domu. Mój błąd.
Zwiesiła
głowę usiłując ukryć emocje. W jej niebieskich oczach pojawił się strach i łzy.
Serce zakłuło boleśnie na wzmiankę o jakimkolwiek dziecku.
- Nie
mogę- zdołała wyksztusić i wybiegła trzaskając szklanymi drzwiami.
Zajrzał
do Oliwki pogrążonej we śnie. Zapalił lampkę na wypadek ,gdyby obudziła się w
środku nocy. Doświadczenia w opiece wielkiej nie posiadł ,ale sądził ,że
Sebastian ,kiedyś miał rację mówiąc ,,Stary to ci się jeszcze przyda. Zobaczysz
jak sam będziesz bawił takie maluchy’’. Wówczas pilnował synka Olszańskich ,gdy szli na wesele do
rodziny i nie chcieli brać na nie rocznego dziecka.
Maćkowi
obiecał zająć się małą do czasu jego powrotu z Poznania czyli do niedzielnego
popołudnia. Maciej miał ogromne zaufanie do Marka wiedząc ,że zostawia dziecko
pod dobrą opieką. Nie był pewien tylko reakcji Uli na dziecko w domu. Terapia
szokowa mogła przynieść odwrotny skutek. Nie chciał ,aby jej się pogorszyło i
musiała korzystać z usług specjalisty. O ośrodku i leczeniu nie wspominając.
Zapewnienia Marka ,że nic złego się nie zdarzy i ręczy za nią przekonały
Szymczyka do powierzenia Dobrzańskiemu opieki nad Oliwką.
W
środku nocy spacerując po korytarzu usłyszała cichy płacz i zajrzała do pokoju.
Mała główka podniosła się i usiadła na łóżku pociągając noskiem.
- Połóż
się słoneczko- szepnęła pieszczotliwie.- Ciocia zaśpiewa ci kołysankę lub opowie bajkę, chcesz?
Kiedyś śpiewałam ją swojej córeczce.
- Gdzie
ona jest?
- W
niebie ,kochanie- odpowiedziała zdławionym głosem.
- Tak
jak moja mamusia? Znałaś moją mamusie?
- Nie.
Opowiedzieć ci więc tą bajkę?- zapytała wymijająco.
- Tak-
ucieszyła się dziewczynka układając się na pościeli i zamykając oczka. Ula odgarnęła
jej brązowe włoski.
-
Kobieta nie traciła nadziei na pojawienie się miłości. Płakała czekając na
księcia ,któremu odda swe serce.
-
Dlaczego plakała?- spytała półprzytomnie.
- Bo
tęskniła za córeczką ,a książę był blisko zanim zrozumiała kim był książę on
zniknął z jej życia. Bezpowrotnie. Zasnął wiecznym snem podczas czarnej nocy .
Odszedł na zawsze.
- Cemu?
- Umarł.
W dłoni trzymał list. Napisany specjalnie dla niej. Na czarnym nagrobku ktoś
położył czerwoną różę. Kobieta ,która drwiła z jego uczuć i straciła miłość
swojego życia. Za późno to zrozumiała. Pokochała go całym sercem ,ale nigdy mu tego nie powiedziała. Nie wiedziała.
Dziewczynka
wybuchła płaczem. Zdezorientowana Ula szukała ratunku przenosząc wzrok na Marka
stojącego w drzwiach.
- A
później księżniczka obudziła się i okazało się ,że to był tylko koszmar. Książę
czekał na nią po śniadaniu w ogrodzie. Wręczył jej czerwoną różę i pocałował. Księżniczka od dawna śniła o jego pocałunku i wyśniła. Prawdziwą miłość. Wzięli ślub i żyli długo i szczęśliwie- zakończyła tuląc do siebie śpiącą
dziewczynkę. Okryła ją kołdrą i podniosła się z łóżka.
-
Zasnęła? A z ciekawości bajka o niespełnionym marzeniu o miłości i pięknej
córeczce ,którą kochała nad życie, z czasem zakochując się w księciu było o
tobie?
- Nie
trudno się domyślić.
-
Marzenia się trzeba spełniać inaczej pozostaną w sferze fantazji- przysunął się
bliżej patrząc w jej oczy.- Księżniczką byłaś ty w takim razie ja byłem
księciem?
- Nie,
zupełnie ktoś...inny- skłamała. – Z tą córeczką prawda resztę wymyśliłam. -
Dobranoc, Marek.
-
Kolorowych snów ,moja księżniczko- musnął jej czoło zanim zareagowała już go
nie było.
Mylisz
się nie jestem twoją księżniczką ani ty moim księciem. Pomyliłeś bajki. My
jesteśmy piękną i bestią w odwrotnej wersji.
&
Do
siedemnastej nie opuszczał biura mimo ,że był weekend. Chciał nadgonić
zaległości w papierach i zająć się wreszcie sprawami firmy.
- Wyjdziemy w trójkę. Ula?- popatrzył na
kobietę.
Ta przykucnęła
przy Oliwce zapinając odpiętą różową kurteczkę z nadrukiem misia na kieszonce i
chwyciła jej małą rączkę. Poczuła ciepło od małego ciałka i miała ochotę
ponownie się rozpłakać. Tak pragnęła być mamą. Mieć swojego maluszka ,którego
utulałaby do snu. Patrzyła jak rośnie, słuchać pierwszych słów, widzieć
pierwszy dzień w przedszkolu, w szkole ,jak idzie w później na studia.
-
Pójdziesz z ciocią i wujkiem do magicznego miejsca?- zwrócił się do dziecka.
Dziewczynka
wlepiła w niego małe oczka i pokiwała główką.
- No
załatwione. Idziemy i przygotujcie się na mnóstwo barw.
- Co?
-
Niespodzianka. Dawno i chciałem cię tam zabrać… -zawiesił głos. – Ale wyszło
jak wyszło. Najważniejsze ,że spędzimy trochę czasu we trójkę w miłym i
ciekawym miejscu- uśmiechnął się czarująco.
- Ty to
masz dar przekonywania- zaśmiała się zakładając dziewczynce czapeczkę. – Marek
,ale bez romantycznych niespodzianek ,ok.?
Przytaknął
wzdychając ciężko. Na odwołanie wszystkiego było stanowczo za późno.
Znowu
wyjdę na kompletnego idiotę. Ula nie dostrzeże we mnie nic więcej niż kumpla.
Kocham ją i chcę jej szczęścia ,ale nie wiem czy istnieje szansa ,że ona
kiedykolwiek zauważy mnie jako mężczyznę? Kogoś z kim chce przejść razem przez życie? Czy ona w ogóle coś czuje?
Patrycja
często odwiedzała ich z dzieciakami ,lecz Ula była wycofana ,nieswoja. Unikała
dzieci i Patka to rozumiała. Marek z Łukaszem rozmawiał o samochodach,
samolotach ,żołnierzach. Raz wyszli na sanki zabierając Kasię i Oliwkę.
Najmłodsza lgnęła do niego i nazywała go wujkiem. Wielokrotnie pomyślał ,że
chciałby mieć taką córeczkę.
Szli w trójkę chodnikiem mijając śpieszących
ludzi i kobietę z malutkim pieskiem na czarnej smyczy.
-
Naplawde?- wysapleniła. – Ja chce nie bylam z mamusią w labilince. Mama chodzi
do placy i nie ma casu na zabawe i sfatelka.
-
Gaduła mała- skomentował i roześmiał się.- Labiryncie- poprawił.
Wydęła usta i puściła rękę Uli. –
Oliwcia!- spanikowana Ula wzięła dziecko na ręce przytulając je do siebie. – Tu
jest ulica nie wolno iść bez opieki dorosłych i puszczać ręki. Mogło się coś
stać.
Byłaby
cudowną mamą ,gdyby los nie odebrał jej tej szansy.
Uspokoił
wystraszoną Ulę i dziecko ,a następnie biorąc małą na ręce skierowali się do
samochodu.
Obie
zachwycone spojrzały z oddali na feerię barw. Uli zaparło dech w piersiach
ponieważ uwielbiała wszelakie ozdoby, światła , kolory zwłaszcza zimą. Niegdyś
kochała tą porę roku. Wydawała się jej taka niezwykła jak z bajki. Uwielbiała
też pozostałe pory roku ,ale zimę szczególnie. Diametralna zmiana nastąpiła po
śmierci córeczki. Znienawidziła święta Bożego Narodzenia ,a co gorsza zwątpiła
i od tamtej pory nie przekroczyła żadnego progu kościoła. Odcięła się zupełnie
od tego. Nie wierzyła w nic. Cierpiała pogrążając się w coraz silniejszej
depresji i rozpaczy. Wyrwał ją z tego piekła Marek i ośrodek ,w którym
przyjmowała leki. Nadal dwa razy w tygodniu umawiała się na wizytę do
specjalisty i przyjmowała leki ,chociaż mniejsze dawki i zapominając czasem
wziąć funkcjonowała niemal normalnie. Poza lękami i strachem przed bliskością
oraz pewną obawą zaangażowania uczuciowego. Bała się dopuścić uczucia ,że je
ktoś wykorzysta ,choć nie miała postaw ,aby tak twierdzić. Marek obdarzył ją
szczerym i gorącym uczuciem ,którego ona nie umiała odwzajemnić i myślała ,że
nigdy to się nie zmieni.
&
Nazajutrz
Dobrzański zabrał Ulę na obiad do eleganckiej restauracji. Śliczny wystrój
kojąco wpłynął na kobietę. Wyciszyła się i oswajała powoli z takimi miejscami.
Atmosfera była bardzo miła ,a Ula po raz pierwszy nie wspominała o przykrych
rzeczach żyjąc chwilą. Spacerowali po mieście obok siebie starając się nie
dotknąć jeden, drugiego. W Uli wywoływało to atak paniki. Wzdrygnęła się ,gdy
przypadkiem ktoś szturchnął ją łokciem podczas wpatrywania się w witrynę
sklepową.
-
Dziecięce ubranka na ,co mi one? Nie przydadzą się już – westchnęła
przygnębiona.
-
Chcesz zajrzeć do środka?- spytał z ożywieniem.- Najwyżej podarujemy komuś w
prezencie ,albo…
-
Albo?- pochwyciła. Przyjrzała się Markowi badawczo.- Marek ,skończ proszę…
dobrze wiesz ,że po tym wszystkim nie umiałabym być…
- Być
ze mną?
- Z
mężczyzną. W ogóle. Zaufać facetowi na tyle ,aby stworzyć z nim trwały związek.
Przelotne znajomości też mnie nie interesują.
-
Poczekam na ciebie, Ula.
. – A
tekst wziąłeś z taniego romansu-
stwierdziła.
-
Mówiłaś ,że nie oglądasz.
- Bo
nie oglądam. No czasami. A ty tracisz czas. Nie mogę ci nic zaoferować ,a
kiedyś opuszczę twój dom.
Dotknął
jej policzka zarumienionego od mrozu. Wielkie oczy lśniły walcząc z
napływającymi łzami.
- Nie –
szepnęła.- Nie dotykaj mnie!- krzyknęła ,aż parę osób się obejrzało.- Lepiej
chodźmy stąd ,a nie siejemy zamęt wśród ludzi.
W
samochodzie milczeli patrząc przed siebie. Marek po raz kolejny czuł bezradność
wobec postępowania Uli. Nie łatwo skruszyć było lód w jej sercu. Rozmyślając
wpadł na jeden pomysł.
-
Następną sobotę wybrałabyś się ze mną do Poznania?- zapytał kierując się w
stronę stadionu narodowego. – Ulka ?
Mimo, że nic dramatycznego nie wydarzyło się w tej części, to jednak z ciężkim sercem ją przeczytałam. Marek usiłuje stworzyć Uli w miarę normalny dom. Stara się, żeby czuła się w nim dobrze i komfortowo. Zabiera ją w różne miejsca jakby chciał ją oswoić z rzeczywistością. Ciężkie zadanie ma przed sobą, bo jednak Ula nie zawsze reaguje jak normalny człowiek. Miewa ataki paniki, chociaż z całą pewnością jest lepiej niż jeszcze niedawno temu. Przejawia się to choćby w jej stosunku do dzieci. Nadal odczuwa ból serca na samą myśl o stracie swoich, ale jednak jest w niej dużo odruchów opiekuńczych i matczynego instynktu. Niepokoi mnie tylko końcówka tej części i to co Ula mówi do Marka, że nie potrafi być już z żadnym mężczyzną i że kiedyś odejdzie z jego domu. On liczy na znacznie więcej. Wciąż wierzy, że jednak wzbudzi w niej cieplejsze uczucia a być może miłość do niego. On bardzo wiele dla niej robi i zrobił w przeszłości, tylko czy Ula potrafi rozróżnić wdzięczność od miłości? Marek też pewnie by nie chciał, żeby była z nim z tego pierwszego powodu. Na razie wciąż nad nimi wisi wielki znak zapytania.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
Ula w domu Marka ani w jego towarzystwie nie czuje się komfortowo i swobodnie.Ona nie chce żeby się dla niej poświęcał ,nie jest jej na rękę ,że jest u niego i on tak się stara. Czuje się źle z tym ,że potrafi go pokochać i z nim być . Spełnić jego oczekiwań i dlatego wie ,że wiecznie trwać to nie może. Ona musi to przerwać i wyprowadzić się ,zacząć swoje życie ,by on mógł zapomnieć i ułożyć sobie z kimś życie.
UsuńPrzed Markiem nie lada wyczyn oswoić ją ze rzeczywistością ( bo wciąż przeżywa ona traumę) ,ludźmi i bliskością i rozkochać.W jednym są zgodni. Oboje bardzo chcą być rodzicami.
Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
Strasznie mi żal ich oboje. Zastanawiam się jak długo jeszcze to wszystko potrwa. Ula mimo iż próbuje walczyć z przeszłością lecz jak widać to strasznie trudne. A Marek jest co raz bardziej bezradny wobec tego całego nieszczęścia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Julita
Niestety zanim Ula się przełamie i zacznie w miarę normalnie funkcjonować ,a przede wszystkim nie będzie miała odruchu wymiotnego na myśl o bliższym kontakcie ( bo aktualnie tak ma)minie naprawdę wiele. Opowiadanie powolnym krokiem zmierza ku końcowi ,chociaż jeszcze trochę się wydarzy. Marek dwoi się i troi ,ale do uczucia nikogo nie zmusi.
UsuńDzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
Wyjazd super. Wyjazdy zawsze im dobrze wychodziły i być może i teraz tak będzie. Ula zacznie ufać Markowi, zbliżać się i zakocha się.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Z reguły wyjazdy im wychodziły,ale tym razem nic nie wyjdzie jak powinno.Wyjazd do Poznania ich nie zbliży z jednego powodu...Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńMoże gdy Ula zgodzi się na ten wyjazd coś się zmieni w ich relacji? Być może dobrze im to zrobi ;) Mam nadzieję, że ich drogi się nie rozejdą.
OdpowiedzUsuńMarku,szefie,prezesie
Nic nie zmieni.Wręcz przeciwnie.Co do ostatniego zdania...milczę jak zaklęta.
UsuńDzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
Ula nadal boi się zaufać Markowi. Przeżyła traumę, więc to zrozumiałe. Oby ten wyjazd polepszył ich relacje. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Ula jeszcze długo będzie to przeżywać.A wyjazd niczego nie polepszy. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńKiedy dodasz rozdział z okazji wyświetleń? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPo Bolesnej stracie.
Usuń