Strona Główna

niedziela, 9 kwietnia 2017

,,Ocal moje serce'' 9


Rozdział zawiera wulgaryzmy !

Dzwo­niąc po raz trzeci uświa­do­miła sobie dopiero powód nie­ode­bra­nych połą­czeń. W War­sza­wie docho­dziła trze­cia w nocy. Zdą­żyła się dawno już przy­zwy­czaić do zmiany cza­so­wej i innego kli­matu. Wio­sna w Geor­gii wyglą­dała nieco ina­czej niż w Pol­sce i ta zmiana doty­czyła rów­nież pozo­sta­łych pór roku. Zde­cy­do­wała, że póź­niej spró­buje ponow­nie o innej godzi­nie. W port­felu znaj­do­wał się bilet kole­jowy ode­brany rano w spe­cjal­nym kio­sku, gdy kupo­wała go w Pol­rail Service. Zapla­no­wała podróż do Nowego Jorku, bo od pół­tora mie­siąca tam miesz­kała jej nowa przy­ja­ciółka Maddy z mężem Wilia­mem i trzy­let­nią Lisą oraz trzy­na­sto­let­nim Bil­lem z pierw­szego mał­żeń­stwa. Maddy zała­twiła dla niej pracę. Nie­stety nie w zawo­dzie, ale na począ­tek wystar­czy. Musiała zacząć nowe życie na razie zagra­nicą zbie­ra­jąc pie­nią­dze na sprawę roz­wo­dową i powrót. Wyobra­żała sobie, że jest już z rodziną. Betti, która nie­wąt­pli­wie za nią tęskni, tata nie­ma­jący poję­cia o jej życiu w USA. Nie wspo­mi­na­jąc o przy­ja­cio­łach i pew­nym czło­wieku cze­ka­ją­cym na nią jak dziecko na gwiazdkę. Wiele rze­czy zasko­czyło ją tu, ale też poszcze­gólne sytu­acje. Deko­ra­cje domów na Halloween, ruch lewo­stronny i drzewka wiel­ka­nocne, które miała oka­zję widzieć oraz poszu­ki­wa­nie jajek orga­ni­zo­wane dla naj­młod­szych. Nie­stety nie dla wszyst­kich, ale Maddy z dziećmi się zała­pała i ze szcze­gó­łami jej o tym opo­wie­działa, gdy wpa­dła z wizytą. Piotr wyszedł zaraz po przyj­ściu kobiety i powie­dział, że idzie do jakie­goś kolegi. Nie uwie­rzyła, bo potra­fił zra­zić do sie­bie nie­mal wszyst­kich.
**** Przy­tknęła twarz do zim­nej szyby w pociągu i wodziła wzro­kiem po roz­ma­zu­ją­cych się obra­zach za oknem. Znu­dziło ją bez­myślne patrze­nie, więc zabrała za prze­glą­da­nie jed­nej z teczek. Z nie­do­wie­rza­niem czy­tała infor­ma­cje zawarte na pew­nym doku­men­cie. Nie zauwa­żyła, że pła­czę dopóki jedna ze sło­nych kro­pel nie spa­dła na zadru­ko­waną kartkę. To było niczym wyrok śmierci. Oparła się o zagłó­wek sie­dze­nia i wes­tchnęła ciężko z roz­pa­czy. Spa­dło to na nią jak lodo­wany deszcz w środku lata. W tym wypadku nie koniecz­nie przy­no­szący ulgę i uko­je­nie. W nie­bie­skich tęczów­kach zawi­tał bez­kre­sny smu­tek, ból i nie­do­wie­rza­nie. Zada­wała sobie pyta­nie, które zada­łaby sobie nie jedna osoba w jej sytu­acji. Dla­czego ja? Z całych sił pra­gnęła zakoń­czyć etap życia z Pio­trem, a tu oka­zało się, że to mał­żeń­stwo i bycie z nim mogło napięt­no­wać ją czymś nie­zma­zy­wa­nym i pogrze­bać wszyst­kie nadzieje i plany na przy­szłość. Liczyła jedy­nie na cud. Nie skon­tak­tuje się z Mar­kiem. Nie chcę wię­cej robić mu złud­nej nadziei. Po policzku spły­nęła kolejna gorzka łza, a za nią następne. Prze­tarła je lekko odgar­nia­jąc przy­kle­jone do twa­rzy włosy i skon­cen­tro­wała myśli na czymś innym. Zasnęła śniąc o pięk­nym, baj­ko­wym życiu z księ­ciem u boku i cudow­nym dziec­kiem śmie­ją­cym się i bie­ga­ją­cym po świeżo sko­szo­nej tra­wie w ogro­dzie. Prze­bu­dziła się będąc już pra­wie na miej­scu. Zabrała bagaże. Wiele ich nie miała. Zale­d­wie mała torebka i walizka śred­niej wiel­ko­ści.
***
Manhattan, Nowy Jork
Pijąc sok limo­nowy na tara­sie z Maddy opo­wia­dała jej pokrótce o dziw­nych tecz­kach i poka­zała szo­ku­jący doku­ment. – O Fuck- Maddy wyba­łu­szyła oczy i zer­k­nęła na Ulę. Ta zaś czuła się zagu­biona i potrze­bo­wała wspar­cia kogoś bli­skiego. Pochy­liła głowę patrząc w błę­kitną toń. Ciemny włosy przy­sło­niły się jej nieco twarz i przy­ja­ciółka trudno miała okre­ślić stan emo­cjo­nalny Uli. Maddy kale­czyła dość mocno język pol­ski, więc kon­wer­sa­cję pro­wa­dzili po angiel­sku. Kupu­jąc bilet napo­tkała się na dro­dze na Azjatów i emi­gran­tów z róż­nych miejsc, ale zasko­czyło ją, że tra­fiła aku­rat na polkę roz­ma­wia­jącą z kimś przez tele­fon. – Boję się– wyją­kała Ula. – Czego? Rozwodu? – Inda­go­wała. – Nie zamie­rzasz, chyba się wyco­fać. Bądź kon­se­kwentna w tym, czego pra­gniesz. W twoim przy­padku wol­no­ści i życia z tym. Jak on miał? – Marek – odpowie­działa nie patrząc w jej stronę kobieta. – Wła­śnie. Mark obie­cał zacze­kać, prawda? – Szu­kała odpo­wie­dzi, lecz ta długo mil­czała. – Obiet­nice zazwy­czaj są łamane. Mar­kowi wie­rzę, cho­ciaż zawiódł już moje zaufa­nie. Jego zapew­nie­nia o uczu­ciach uwa­żam za praw­dziwe. Tyle, że ten doku­ment sta­wia naszą przy­szłość pod dużym zna­kiem zapy­ta­nia- wyznała przy­gnę­biona zdej­mu­jąc cie­niutki czarny swe­te­rek i usia­dła na brzegu basenu zanu­rza­jąc wody w cie­płej, prze­zro­czy­stej wodzie. Czerw­cowy upał dawał się we znaki. W kwiet­niu cho­dziła już w krót­kim rękawku, a co dopiero mówiąc o pozo­sta­łych mie­sią­cach. Tu jest pięk­nie i cie­pło, ale … – Nic nie wia­domo. Z góry nie jest prze­są­dzone, że się zara­zi­łaś. Zabez­pie­cza­li­ście się? – Nie cały czas- mruk­nęła zda­jąc sobie sprawę ze swej lek­ko­myśl­no­ści. – Myśla­łam, że nie mogę mieć dzieci to… – Jezu, ależ Ty głu­pia jest. Nikt nie uświadomił cię ,że tu chodzi o coś więcej? Sama doskonale wiesz o co. Oj głupia. – No, dzięki- wymam­ro­tała pod nosem Ula i wsko­czyła do basenu ochla­pu­jąc przy­ja­ciółkę. Ta podnio­sła się z pasko­wa­nego leżaka i w biało-nie­bie­skim stroju sko­czyła do wody i ode­grała się ochla­pu­jąc Ulę dużo moc­niej niż ją. – Te wyniki są wia­ry­godne? – docie­kała. – Sądzisz, że mógł je ktoś sfał­szo­wać? – Nie –od­parła krótko. – Mia­łam na myśli twoje wyniki. – Moje? – Zdzi­wiła się. – Te stwier­dza­jące bez­płod­ność? – Tak. Strasz­nie trudno mi uwie­rzyć w ich wia­ry­god­ność. –Wi­dząc kon­ster­na­cje na twa­rzy Uli zde­cy­do­wała się jed­nak kon­ty­nu­ować. – Gdy­bym potra­fiła Ci pomóc zdrob­ni­ła­bym to, ale jestem. Pro­wa­dzę szkołę klub fit­ness, a to z pra­wem i medy­cyną nie ma nic wspól­nego. W rodzi­nie tylko dwóch kuzy­nów poszli na medy­cynę i jeden mieszka w New Jer­sey, a drugi tam gdzie twój mąż. Ula stłu­miła wes­tchnię­cie. Maddy usi­ło­wała jej pomóc, ale z tymi dwoma spra­wami musiała radzić sobie sama. – Pań­stwo Dowell pytało o cie­bie- wtrą­ciła cicho Maddy. – Masz, tylko jeden pro­blem. Pani Agnes zależy na cza­sie, więc posta­raj się jak naj­szyb­ciej zro­bić prawo jazdy. – Nie, pole­gnę na egza­mi­nach – rze­kła poważ­nie. – Ruch lewo­stronny mnie prze­raża i te skrzy­żo­wa­nia. – A co z nimi nie tak? Zacho­wu­jesz jak­byś dziś przy­je­chała. A nie miesz­kała w Bosto­nie kilka mie­sięcy, a u mnie już ponad mie­siąc. Dzwo­ni­łaś do Marka? – Po, co? – Wzru­szyła obo­jęt­nie ramio­nami. – Jestem wybra­ko­wa­nym towa­rem- szep­nęła i wysko­czyła z basenu zni­ka­jąc za drzwiami tarasu. – Lał, ale laska! – Usły­szała okrzyk i gwiz­da­nie nie­zna­jo­mego. Zatrzy­mała się w półmroku, aby zari­po­sto­wać, lecz zre­zy­gno­wała mając przed sobą ciem­no­skó­rego faceta w samych kąpie­lów­kach. Zigno­ro­wała go i ruszyła przed sie­bie z prze­pa­sa­nym na bio­drach bia­łym ręcz­ni­kiem. Nie słu­chała, aż do momen­tu… – Podasz mi swój numer tele­fonu? – Zapy­tał licząc na pozy­tywną odpo­wiedź wpa­tru­jąc się w nią ciem­nymi oczami. – Sorry, jestem mężatką – odpowie­działa widząc zawód na twa­rzy ciem­no­skó­rego z bry­tyj­skim akcen­tem. Na pomoc Uli przy­szła Maddy i po kil­ku­mi­nu­to­wej roz­mo­wie męż­czy­zna, poszedł.
*** Wiliam był jed­nym z mena­dże­rów nowo­jor­skich gwiazd. Nie­speł­niony muzyk i swego czasu zago­rzały fan komik­sów. Maddy poznał tuż po roz­wo­dzie na kon­wen­cie. Inte­re­so­wała się obse­syj­nie anime i nie wsty­dziła się tego. Przy­ja­ciele uwa­żali ją za dzie­cinną i zbyt sku­pioną na sobie. Dawna przy­ja­ciółka uwa­żała ją za dumną divę i ego­istkę. Pani Col­lins urwała kon­takt i zaprzy­jaź­niła się z dwiema dziew­czy­nami z fit­ness clubu, a obec­nie z Ulą nie­zna­jącą jesz­cze nader dobrze Nowego Jorku. – Ty prze­klęta dziwko! – wydzie­rała się sto­jąc przed apar­ta­men­tow­cem nale­żą­cym do pań­stwa Col­lins. – Po cho­lerę przy­sze­dłeś?! – Ula nie kryła zło­ści i zasko­cze­nia z nie­za­po­wie­dzia­nej wizyty. – Okra­dłaś mnie i prze­sła­łaś przez tego kuta­fona to! – wydarł się macha­jąc pozwem roz­wo­do­wym. Odważ­nie zaci­ska­jąc bla­do­ró­żowe usta spoj­rzała mu w oczy. – Czego nie rozu­miesz? – zapy­tała siląc się na spo­kojny ton. Sosnow­ski zlu­stro­wał ją i zatrzy­mał wzrok na bia­łej bluzce lekko roz­pię­tej spod któ­rej wysta­wał rąbek czar­nej miseczki od biu­sto­no­sza. – Ja się kurwa, nie zga­dzam – ude­rzył w nie­przy­jemny ton i walnął ręką w białą futrynę. – Nie obcho­dzi mnie twoje zda­nie- oznaj­miła lodo­wato. – Otrzy­mam roz­wód nawet bez two­jej obec­no­ści na roz­pra­wie. Zazna­czam, że twoja zgoda jest zbędna, cho­ciaż nie ukry­wam lepiej byłoby, abyś jed­nak poja­wił się w sądzie. – Cie­bie kom­plet­nie popier­do­liło- syk­nął. – Nie chcę roz­wodu. – Mię­dzy nami nic nie ma. Piotr czego ty ocze­ku­jesz? – Dziecka- rzekł poważ­nie. – Żar­tu­jesz? Maddy i Wiliam z pew­no­ścią prędko z pracy nie wrócą, a Bill gra w dru­ży­nie koszy­kówki po zaję­ciach lek­cyj­nych. Lisę musiała ode­brać o dru­giej po połu­dniu. Zaśmiała się sar­ka­stycz­nie. – Wie­dzia­łaś o eks­mi­sji? Powiedz! – zażą­dał nie pozwa­la­jąc żonie zamknąć drzwi przed nosem. – Naro­bi­łeś bała­ganu w swoim życiu to sobie radź, ale nie brudź w moim – powie­działa dobit­nie. – Kie­ru­nek do furtki znasz- dodała. – Doigrasz się nie­wdzięcz­nico, kurew­ska! – zawo­łał z wro­go­ścią. Prze­ko­nasz o tym wkrótce, panie Sosnow­ski. Ja teraz roz­daję karty nie ty.
****
Z hukiem zamknęła drzwi i wypi­ja­jąc dusz­kiem szklankę soku i z impe­tem ją odsta­wiła wyle­wa­jąc resztę zawar­to­ści. Sło­wem nie wspo­mniał o wyni­kach i cho­ro­bie. Przy­go­to­wała wszystko do zro­bie­nia sałatki. Umyła owoce i chwy­ciła nóż. Rozłosz­czona kro­iła owoce do sałatki owo­co­wej i ska­le­czyła się w palec.
Nie do pomy­śle­nia…daw­niej Marka mia­łam za naj­gor­szego dra­nia na świe­cie. Marek jest w niczym z porów­na­niu z tym gadem. Chorym skurwysynem bez serca. Brakuję mi Marka.

– Kon­tak­to­wa­łaś się z Jame­sem Robey'em? – spy­tała bez wstę­pów. Klap­nęła na dużą beżową kanapę i podała Uli szejka z mango i banana. Pokrę­ciła prze­cząco głową i przy­mknęła na moment powieki. Ból głowy nie ustę­po­wał i nasi­lał się, gdy myślała o roz­wo­dzie i Pio­trze zna­ją­cym jej nowy adres. Nie poda­wała mu go. Nawet nie dzwoniła więcej do Dobrzańskiego ani nikogo z Polski.
– Nie zwle­kaj. Pogoń tego pie­przo­nego dupka, który bzyka się z tanimi dziw­kami- mówiła bez­ce­re­mo­nial­nie. – Ja bym dawno kop­nęła go w.
– Stop, lito­ści- zasto­po­wała ją Ula. – Nie jestem taka jak Ty. – To wła­śnie widzę– odparła sucho. – Nie, cho­dziło mi …ach…– nie umiała ubrać myśli w słowa. – Mówisz tak otwar­cie o wszyst­kim. – Ta i klnę bar­dziej od cie­bie, ale nało­gów nie mam- przyznała szcze­rze. – No chyba, że… – Że, co? – zacie­ka­wiła się Ula. – Nie, nic- ucięła. – A Ty lepiej postaw sprawę jasno. Rozwiedź się z nim i koniec- dodała ostro. – Skon­tak­tuję się z panem Jame­sem- przy­się­gała. – Rano zadzwo­nię i umó­wię się na spo­tka­nie. – Pan Robey jest świet­nym adwo­ka­tem. Pomoże ci szybko uzy­skać roz­wód – zachwa­lała pani Col­lins. – Mi też pomógł. – Dzięki. Bez Cie­bie nie dawa­ła­bym rady. Rudo­włosa dotknęła ręki Uli. Kobieta wzdry­gnęła się. – Osza­la­łaś?! Nie doty­kaj mnie!
– Prze­pra­szam, zapo­mnia­łam- kobieta podnio­sła ręce w geście kapi­tu­la­cji.
– Dzwo­nił wczo­raj, gdy by­łaś pod prysz­ni­cem ten twój Mark. – Co?! – Na­pi­sa­łam do niej sms’a w twoim imie­niu. Nie je­steś zła? – Za­biję cię!
____________
Tym razem Marka brak ,ale w następnej będzie. Ps. Marek oddzwonił na ten nieznany numer i przedstawił Maddy jakby ktoś pytał. Pozdrawiam 💖.

18 komentarzy:

  1. Tak myślałam, że Sosnowski nie odpuści tak łatwo. Ale teraz jest inna sytuacja i Ula nie jest na jego utrzymaniu. Koleżanka Uli mam nadzieję, że będzie prawdziwą koleżanką i w sms-ie napisała coś ważnego. Ciekawa jestem skąd Piotr wiedział gdzie jej szukać.
    Czekam na pojawienie się Marka.
    Pozdrawiam miło.
    O co chodzi z tym nie dotykaj mnie. W całym fragmencie trochę pogubiłam się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula zapisywała ważne rzeczy w notesie między innymi jej nowy adres.Zapomniała go zabrać i wpadl w ręce Sosnowskiego. Jeśli pytasz czy ze strony tej ,,koleżanki'' Uli coś grozi to moge zapewnić ,że nie. Tym razem Ula miała ten łudł szczęścia w nieszczęśliwym życiu.
      Sosnowska uważa ,że jest zarażona i unika kontaktu fizycznego ,a właszcza w przypadku ,gdy się ma ranę. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  2. Czyżby Sosnowski zaraził Ulke jakimś chorubskiem? Oby w tym sms było coś dobrego napisane. A ona powinna porozmawiać z Markiem. On może by jej pomógł.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy zaraził nie odpowiem na razie. Z pewnością przydałaby się jej z nim rozmowa ,ale ona jest uparta ,a poza tym skupiła się teraz na tym ,co wydaje się jej naprawdę ważne. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  3. Ja też bo wynika z opowiadania że Ula może być chora. Czyżby Piotr miał HIV? Ale o tym dotyku to też nie rozumiem. Niech Ula zadzwoni jeszcze raz do Marka i z nim szczerze porozmawia. G ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sosnowski jest nosicielem HIV ,a Ula podejrzewa ,że jest osobą zarażoną i dlatego unika jakiekolwiek dotyku. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
    2. Ok ale przez dotyk się nie zaraża. G

      Usuń
    3. Przez dotyk nie ,ale przez krew owszem.Poza tym doświadczyła wiele krzywd przez swojego obecnego mężą i jej ciało no si te ślady. Chodzi o blizny nie gwałt dla ścisłości.A Ul;a pozornie tylko jest silna.

      Usuń
    4. Przez krew to owszem. Chyba teraz już koniec tego i Piotr już jej nic nie zrobi. G

      Usuń
    5. Zapewniam ,że nie wyrządzi jej już krzywdy.

      Usuń
    6. Czy teraz będziesz pisać to opowiadanie a Bolesna strata będzie później? G ;-)

      Usuń
    7. Najpierw ,,Ocal...'' ,a ,,Bolesna strata'' zdecydowanie później. :).

      Usuń
  4. Ciekawa jaka to choroba. Jak Piotr dowiedział się o nowym miejscu zamieszkania Uli? Jednak nie będzie tak łatwo. No i Marek się odezwał. Czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odsyłam wyżej.Marek nie poddał się zupełnie i usiłuje nawiązać kontakt z Ulą. Na razie udało mu się tylko z jej przyjaciółką ,a to już coś. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  5. Dużo pytań. Ula uciekła i wydawałoby się, że znalazła bezpieczny azyl, a jednak tak nie jest. Jakim cudem Sosnowski dowiedział się o jej miejscu zamieszkania? Kto mu uprzejmie o tym doniósł? Piszesz tak tajemniczo o tych dokumentach, które zabrała Piotrowi Ula, że kompletnie nic z tego nie kumam, albo wszystko źle zrozumiałam. Czy tam są wyniki badania Uli, które mówią o jej bezpłodności? Skoro tak, to dlaczego Sosnowski domaga się od niej dziecka, chyba zna treść badań? A może w wyniku jego rozwiązłości złapał jakiegoś HIV-a i zachodzi obawa, że zaraził nim Ulę? To musisz mi wyjaśnić, bo inaczej będę się głowić i zastanawiać. Najważniejsze jednak, że sprawa rozwodu posunęła się do przodu i że Marek złapał kontakt z przyjaciółką Uli. Mam nadzieję, że wkrótce pojawi się w Stanach.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bezpiecznego azylu nie znalazła i na pewno przy Piotrze go nie znajdzie.Owszem wyniki są w tych dokumentach ,ale nie powiem czy prawdziwe. Sosnowski za wszelką cenę chciał zatrzymać Ulę przy sobie i nie ma dla niego żadnych reguł.Stracił pracę ,jest chory i chce dobrać się do pieniędzy obiecanych przez rodziców ,ale tam są pewne warunki i dlatego oczekuje od Uli niemożliwego. Istnieje obawa ,że ją zaraził. ( zdradzę ,że to świństwo nabył w Stanach nie Polsce).Więc ,gdy Ula się z nim wiązała był jeszcze zdrowy ,a potem nie. Zaraził się od jednej z kochanek.
      Odnośnie ostatniego.Nic nie napiszę. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  6. Kiedy będzie ciąg dalszy bo jestem ciekawa co bedzie z Ulą i jak Marek przyjmnie ją;) POZDRAWIAM SERDECZNIE Klauduś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej nie w tym tygodniu. Co czeka Ulę i Marka przekonasz się za jakiś czas. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń