Rozdział zawiera wulgaryzmy !
Dzwoniąc po raz trzeci uświadomiła sobie dopiero powód nieodebranych połączeń. W Warszawie dochodziła trzecia w nocy. Zdążyła się dawno już przyzwyczaić do zmiany czasowej i innego klimatu. Wiosna w Georgii wyglądała nieco inaczej niż w Polsce i ta zmiana dotyczyła również pozostałych pór roku.
Zdecydowała, że później spróbuje ponownie o innej godzinie. W portfelu znajdował się bilet kolejowy odebrany rano w specjalnym kiosku, gdy kupowała go w Polrail Service. Zaplanowała podróż do Nowego Jorku, bo od półtora miesiąca tam mieszkała jej nowa przyjaciółka Maddy z mężem Wiliamem i trzyletnią Lisą oraz trzynastoletnim Billem z pierwszego małżeństwa. Maddy załatwiła dla niej pracę. Niestety nie w zawodzie, ale na początek wystarczy. Musiała zacząć nowe życie na razie zagranicą zbierając pieniądze na sprawę rozwodową i powrót. Wyobrażała sobie, że jest już z rodziną. Betti, która niewątpliwie za nią tęskni, tata niemający pojęcia o jej życiu w USA. Nie wspominając o przyjaciołach i pewnym człowieku czekającym na nią jak dziecko na gwiazdkę. Wiele rzeczy zaskoczyło ją tu, ale też poszczególne sytuacje. Dekoracje domów na Halloween, ruch lewostronny i drzewka wielkanocne, które miała okazję widzieć oraz poszukiwanie jajek organizowane dla najmłodszych. Niestety nie dla wszystkich, ale Maddy z dziećmi się załapała i ze szczegółami jej o tym opowiedziała, gdy wpadła z wizytą. Piotr wyszedł zaraz po przyjściu kobiety i powiedział, że idzie do jakiegoś kolegi. Nie uwierzyła, bo potrafił zrazić do siebie niemal wszystkich.
****
Przytknęła twarz do zimnej szyby w pociągu i wodziła wzrokiem po rozmazujących się obrazach za oknem. Znudziło ją bezmyślne patrzenie, więc zabrała za przeglądanie jednej z teczek. Z niedowierzaniem czytała informacje zawarte na pewnym dokumencie. Nie zauważyła, że płaczę dopóki jedna ze słonych kropel nie spadła na zadrukowaną kartkę. To było niczym wyrok śmierci. Oparła się o zagłówek siedzenia i westchnęła ciężko z rozpaczy. Spadło to na nią jak lodowany deszcz w środku lata. W tym wypadku nie koniecznie przynoszący ulgę i ukojenie. W niebieskich tęczówkach zawitał bezkresny smutek, ból i niedowierzanie. Zadawała sobie pytanie, które zadałaby sobie nie jedna osoba w jej sytuacji. Dlaczego ja?
Z całych sił pragnęła zakończyć etap życia z Piotrem, a tu okazało się, że to małżeństwo i bycie z nim mogło napiętnować ją czymś niezmazywanym i pogrzebać wszystkie nadzieje i plany na przyszłość. Liczyła jedynie na cud.
Nie skontaktuje się z Markiem. Nie chcę więcej robić mu złudnej nadziei.
Po policzku spłynęła kolejna gorzka łza, a za nią następne. Przetarła je lekko odgarniając przyklejone do twarzy włosy i skoncentrowała myśli na czymś innym. Zasnęła śniąc o pięknym, bajkowym życiu z księciem u boku i cudownym dzieckiem śmiejącym się i biegającym po świeżo skoszonej trawie w ogrodzie.
Przebudziła się będąc już prawie na miejscu. Zabrała bagaże. Wiele ich nie miała. Zaledwie mała torebka i walizka średniej wielkości.
***
Manhattan, Nowy Jork
Pijąc sok limonowy na tarasie z Maddy opowiadała jej pokrótce o dziwnych teczkach i pokazała szokujący dokument.
– O Fuck- Maddy wybałuszyła oczy i zerknęła na Ulę. Ta zaś czuła się zagubiona i potrzebowała wsparcia kogoś bliskiego.
Pochyliła głowę patrząc w błękitną toń. Ciemny włosy przysłoniły się jej nieco twarz i przyjaciółka trudno miała określić stan emocjonalny Uli.
Maddy kaleczyła dość mocno język polski, więc konwersację prowadzili po angielsku.
Kupując bilet napotkała się na drodze na Azjatów i emigrantów z różnych miejsc, ale zaskoczyło ją, że trafiła akurat na polkę rozmawiającą z kimś przez telefon.
– Boję się– wyjąkała Ula.
– Czego? Rozwodu? – Indagowała. – Nie zamierzasz, chyba się wycofać. Bądź konsekwentna w tym, czego pragniesz. W twoim przypadku wolności i życia z tym. Jak on miał?
– Marek – odpowiedziała nie patrząc w jej stronę kobieta.
– Właśnie. Mark obiecał zaczekać, prawda? – Szukała odpowiedzi, lecz ta długo milczała.
– Obietnice zazwyczaj są łamane. Markowi wierzę, chociaż zawiódł już moje zaufanie. Jego zapewnienia o uczuciach uważam za prawdziwe. Tyle, że ten dokument stawia naszą przyszłość pod dużym znakiem zapytania- wyznała przygnębiona zdejmując cieniutki czarny sweterek i usiadła na brzegu basenu zanurzając wody w ciepłej, przezroczystej wodzie. Czerwcowy upał dawał się we znaki. W kwietniu chodziła już w krótkim rękawku, a co dopiero mówiąc o pozostałych miesiącach.
Tu jest pięknie i ciepło, ale …
– Nic nie wiadomo. Z góry nie jest przesądzone, że się zaraziłaś. Zabezpieczaliście się?
– Nie cały czas- mruknęła zdając sobie sprawę ze swej lekkomyślności. – Myślałam, że nie mogę mieć dzieci to…
– Jezu, ależ Ty głupia jest. Nikt nie uświadomił cię ,że tu chodzi o coś więcej? Sama doskonale wiesz o co. Oj głupia.
– No, dzięki- wymamrotała pod nosem Ula i wskoczyła do basenu ochlapując przyjaciółkę. Ta podniosła się z paskowanego leżaka i w biało-niebieskim stroju skoczyła do wody i odegrała się ochlapując Ulę dużo mocniej niż ją.
– Te wyniki są wiarygodne? – dociekała.
– Sądzisz, że mógł je ktoś sfałszować?
– Nie –odparła krótko. – Miałam na myśli twoje wyniki.
– Moje? – Zdziwiła się. – Te stwierdzające bezpłodność?
– Tak. Strasznie trudno mi uwierzyć w ich wiarygodność. –Widząc konsternacje na twarzy Uli zdecydowała się jednak kontynuować. – Gdybym potrafiła Ci pomóc zdrobniłabym to, ale jestem. Prowadzę szkołę klub fitness, a to z prawem i medycyną nie ma nic wspólnego. W rodzinie tylko dwóch kuzynów poszli na medycynę i jeden mieszka w New Jersey, a drugi tam gdzie twój mąż.
Ula stłumiła westchnięcie. Maddy usiłowała jej pomóc, ale z tymi dwoma sprawami musiała radzić sobie sama.
– Państwo Dowell pytało o ciebie- wtrąciła cicho Maddy. – Masz, tylko jeden problem. Pani Agnes zależy na czasie, więc postaraj się jak najszybciej zrobić prawo jazdy.
– Nie, polegnę na egzaminach – rzekła poważnie. – Ruch lewostronny mnie przeraża i te skrzyżowania.
– A co z nimi nie tak? Zachowujesz jakbyś dziś przyjechała. A nie mieszkała w Bostonie kilka miesięcy, a u mnie już ponad miesiąc. Dzwoniłaś do Marka?
– Po, co? – Wzruszyła obojętnie ramionami. – Jestem wybrakowanym towarem- szepnęła i wyskoczyła z basenu znikając za drzwiami tarasu.
– Lał, ale laska! – Usłyszała okrzyk i gwizdanie nieznajomego. Zatrzymała się w półmroku, aby zaripostować, lecz zrezygnowała mając przed sobą ciemnoskórego faceta w samych kąpielówkach.
Zignorowała go i ruszyła przed siebie z przepasanym na biodrach białym ręcznikiem.
Nie słuchała, aż do momentu…
– Podasz mi swój numer telefonu? – Zapytał licząc na pozytywną odpowiedź wpatrując się w nią ciemnymi oczami.
– Sorry, jestem mężatką – odpowiedziała widząc zawód na twarzy ciemnoskórego z brytyjskim akcentem.
Na pomoc Uli przyszła Maddy i po kilkuminutowej rozmowie mężczyzna, poszedł.
***
Wiliam był jednym z menadżerów nowojorskich gwiazd. Niespełniony muzyk i swego czasu zagorzały fan komiksów. Maddy poznał tuż po rozwodzie na konwencie. Interesowała się obsesyjnie anime i nie wstydziła się tego. Przyjaciele uważali ją za dziecinną i zbyt skupioną na sobie. Dawna przyjaciółka uważała ją za dumną divę i egoistkę. Pani Collins urwała kontakt i zaprzyjaźniła się z dwiema dziewczynami z fitness clubu, a obecnie z Ulą nieznającą jeszcze nader dobrze Nowego Jorku.
– Ty przeklęta dziwko! – wydzierała się stojąc przed apartamentowcem należącym do państwa Collins.
– Po cholerę przyszedłeś?! – Ula nie kryła złości i zaskoczenia z niezapowiedzianej wizyty.
– Okradłaś mnie i przesłałaś przez tego kutafona to! – wydarł się machając pozwem rozwodowym.
Odważnie zaciskając bladoróżowe usta spojrzała mu w oczy.
– Czego nie rozumiesz? – zapytała siląc się na spokojny ton.
Sosnowski zlustrował ją i zatrzymał wzrok na białej bluzce lekko rozpiętej spod której wystawał rąbek czarnej miseczki od biustonosza.
– Ja się kurwa, nie zgadzam – uderzył w nieprzyjemny ton i walnął ręką w białą futrynę.
– Nie obchodzi mnie twoje zdanie- oznajmiła lodowato. – Otrzymam rozwód nawet bez twojej obecności na rozprawie. Zaznaczam, że twoja zgoda jest zbędna, chociaż nie ukrywam lepiej byłoby, abyś jednak pojawił się w sądzie.
– Ciebie kompletnie popierdoliło- syknął. – Nie chcę rozwodu.
– Między nami nic nie ma. Piotr czego ty oczekujesz?
– Dziecka- rzekł poważnie.
– Żartujesz?
Maddy i Wiliam z pewnością prędko z pracy nie wrócą, a Bill gra w drużynie koszykówki po zajęciach lekcyjnych. Lisę musiała odebrać o drugiej po południu.
Zaśmiała się sarkastycznie.
– Wiedziałaś o eksmisji? Powiedz! – zażądał nie pozwalając żonie zamknąć drzwi przed nosem.
– Narobiłeś bałaganu w swoim życiu to sobie radź, ale nie brudź w moim – powiedziała dobitnie. – Kierunek do furtki znasz- dodała.
– Doigrasz się niewdzięcznico, kurewska! – zawołał z wrogością.
Przekonasz o tym wkrótce, panie Sosnowski. Ja teraz rozdaję karty nie ty.
Nie do pomyślenia…dawniej Marka miałam za najgorszego drania na świecie. Marek jest w niczym z porównaniu z tym gadem. Chorym skurwysynem bez serca. Brakuję mi Marka.
– Kontaktowałaś się z Jamesem Robey'em? – spytała bez wstępów. Klapnęła na dużą beżową kanapę i podała Uli szejka z mango i banana. Pokręciła przecząco głową i przymknęła na moment powieki. Ból głowy nie ustępował i nasilał się, gdy myślała o rozwodzie i Piotrze znającym jej nowy adres. Nie podawała mu go. Nawet nie dzwoniła więcej do Dobrzańskiego ani nikogo z Polski.
****
Z hukiem zamknęła drzwi i wypijając duszkiem szklankę soku i z impetem ją odstawiła wylewając resztę zawartości. Słowem nie wspomniał o wynikach i chorobie. Przygotowała wszystko do zrobienia sałatki. Umyła owoce i chwyciła nóż. Rozłoszczona kroiła owoce do sałatki owocowej i skaleczyła się w palec.Nie do pomyślenia…dawniej Marka miałam za najgorszego drania na świecie. Marek jest w niczym z porównaniu z tym gadem. Chorym skurwysynem bez serca. Brakuję mi Marka.
– Kontaktowałaś się z Jamesem Robey'em? – spytała bez wstępów. Klapnęła na dużą beżową kanapę i podała Uli szejka z mango i banana. Pokręciła przecząco głową i przymknęła na moment powieki. Ból głowy nie ustępował i nasilał się, gdy myślała o rozwodzie i Piotrze znającym jej nowy adres. Nie podawała mu go. Nawet nie dzwoniła więcej do Dobrzańskiego ani nikogo z Polski.
– Nie zwlekaj. Pogoń tego pieprzonego dupka, który bzyka się z tanimi dziwkami- mówiła bezceremonialnie. – Ja bym dawno kopnęła go w.
– Stop, litości- zastopowała ją Ula. – Nie jestem taka jak Ty.
– To właśnie widzę– odparła sucho.
– Nie, chodziło mi …ach…– nie umiała ubrać myśli w słowa. – Mówisz tak otwarcie o wszystkim.
– Ta i klnę bardziej od ciebie, ale nałogów nie mam- przyznała szczerze. – No chyba, że…
– Że, co? – zaciekawiła się Ula.
– Nie, nic- ucięła. – A Ty lepiej postaw sprawę jasno. Rozwiedź się z nim i koniec- dodała ostro.
– Skontaktuję się z panem Jamesem- przysięgała. – Rano zadzwonię i umówię się na spotkanie.
– Pan Robey jest świetnym adwokatem. Pomoże ci szybko uzyskać rozwód – zachwalała pani Collins. – Mi też pomógł.
– Dzięki. Bez Ciebie nie dawałabym rady.
Rudowłosa dotknęła ręki Uli. Kobieta wzdrygnęła się.
– Oszalałaś?! Nie dotykaj mnie!
– Przepraszam, zapomniałam- kobieta podniosła ręce w geście kapitulacji.
– Dzwonił wczoraj, gdy byłaś pod prysznicem ten twój Mark. – Co?! – Napisałam do niej sms’a w twoim imieniu. Nie jesteś zła? – Zabiję cię!
____________
Tym razem Marka brak ,ale w następnej będzie. Ps. Marek oddzwonił na ten nieznany numer i przedstawił Maddy jakby ktoś pytał. Pozdrawiam 💖.
– Dzwonił wczoraj, gdy byłaś pod prysznicem ten twój Mark. – Co?! – Napisałam do niej sms’a w twoim imieniu. Nie jesteś zła? – Zabiję cię!
____________
Tym razem Marka brak ,ale w następnej będzie. Ps. Marek oddzwonił na ten nieznany numer i przedstawił Maddy jakby ktoś pytał. Pozdrawiam 💖.
Tak myślałam, że Sosnowski nie odpuści tak łatwo. Ale teraz jest inna sytuacja i Ula nie jest na jego utrzymaniu. Koleżanka Uli mam nadzieję, że będzie prawdziwą koleżanką i w sms-ie napisała coś ważnego. Ciekawa jestem skąd Piotr wiedział gdzie jej szukać.
OdpowiedzUsuńCzekam na pojawienie się Marka.
Pozdrawiam miło.
O co chodzi z tym nie dotykaj mnie. W całym fragmencie trochę pogubiłam się.
Ula zapisywała ważne rzeczy w notesie między innymi jej nowy adres.Zapomniała go zabrać i wpadl w ręce Sosnowskiego. Jeśli pytasz czy ze strony tej ,,koleżanki'' Uli coś grozi to moge zapewnić ,że nie. Tym razem Ula miała ten łudł szczęścia w nieszczęśliwym życiu.
UsuńSosnowska uważa ,że jest zarażona i unika kontaktu fizycznego ,a właszcza w przypadku ,gdy się ma ranę. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
Czyżby Sosnowski zaraził Ulke jakimś chorubskiem? Oby w tym sms było coś dobrego napisane. A ona powinna porozmawiać z Markiem. On może by jej pomógł.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Julita
Czy zaraził nie odpowiem na razie. Z pewnością przydałaby się jej z nim rozmowa ,ale ona jest uparta ,a poza tym skupiła się teraz na tym ,co wydaje się jej naprawdę ważne. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńJa też bo wynika z opowiadania że Ula może być chora. Czyżby Piotr miał HIV? Ale o tym dotyku to też nie rozumiem. Niech Ula zadzwoni jeszcze raz do Marka i z nim szczerze porozmawia. G ;-)
OdpowiedzUsuńSosnowski jest nosicielem HIV ,a Ula podejrzewa ,że jest osobą zarażoną i dlatego unika jakiekolwiek dotyku. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńOk ale przez dotyk się nie zaraża. G
UsuńPrzez dotyk nie ,ale przez krew owszem.Poza tym doświadczyła wiele krzywd przez swojego obecnego mężą i jej ciało no si te ślady. Chodzi o blizny nie gwałt dla ścisłości.A Ul;a pozornie tylko jest silna.
UsuńPrzez krew to owszem. Chyba teraz już koniec tego i Piotr już jej nic nie zrobi. G
UsuńZapewniam ,że nie wyrządzi jej już krzywdy.
UsuńCzy teraz będziesz pisać to opowiadanie a Bolesna strata będzie później? G ;-)
UsuńNajpierw ,,Ocal...'' ,a ,,Bolesna strata'' zdecydowanie później. :).
UsuńCiekawa jaka to choroba. Jak Piotr dowiedział się o nowym miejscu zamieszkania Uli? Jednak nie będzie tak łatwo. No i Marek się odezwał. Czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Odsyłam wyżej.Marek nie poddał się zupełnie i usiłuje nawiązać kontakt z Ulą. Na razie udało mu się tylko z jej przyjaciółką ,a to już coś. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńDużo pytań. Ula uciekła i wydawałoby się, że znalazła bezpieczny azyl, a jednak tak nie jest. Jakim cudem Sosnowski dowiedział się o jej miejscu zamieszkania? Kto mu uprzejmie o tym doniósł? Piszesz tak tajemniczo o tych dokumentach, które zabrała Piotrowi Ula, że kompletnie nic z tego nie kumam, albo wszystko źle zrozumiałam. Czy tam są wyniki badania Uli, które mówią o jej bezpłodności? Skoro tak, to dlaczego Sosnowski domaga się od niej dziecka, chyba zna treść badań? A może w wyniku jego rozwiązłości złapał jakiegoś HIV-a i zachodzi obawa, że zaraził nim Ulę? To musisz mi wyjaśnić, bo inaczej będę się głowić i zastanawiać. Najważniejsze jednak, że sprawa rozwodu posunęła się do przodu i że Marek złapał kontakt z przyjaciółką Uli. Mam nadzieję, że wkrótce pojawi się w Stanach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :)
Bezpiecznego azylu nie znalazła i na pewno przy Piotrze go nie znajdzie.Owszem wyniki są w tych dokumentach ,ale nie powiem czy prawdziwe. Sosnowski za wszelką cenę chciał zatrzymać Ulę przy sobie i nie ma dla niego żadnych reguł.Stracił pracę ,jest chory i chce dobrać się do pieniędzy obiecanych przez rodziców ,ale tam są pewne warunki i dlatego oczekuje od Uli niemożliwego. Istnieje obawa ,że ją zaraził. ( zdradzę ,że to świństwo nabył w Stanach nie Polsce).Więc ,gdy Ula się z nim wiązała był jeszcze zdrowy ,a potem nie. Zaraził się od jednej z kochanek.
UsuńOdnośnie ostatniego.Nic nie napiszę. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
Kiedy będzie ciąg dalszy bo jestem ciekawa co bedzie z Ulą i jak Marek przyjmnie ją;) POZDRAWIAM SERDECZNIE Klauduś
OdpowiedzUsuńRaczej nie w tym tygodniu. Co czeka Ulę i Marka przekonasz się za jakiś czas. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
Usuń