,,Nigdy nie umiałam jej sobie wyobrazić. Miłości, która jest
tak niepodważalna, że mogę być zapłakana i rozbita,
bym następnego dnia obudziła się przy nim.
a mimo to pewna, że ktoś będzie mnie trzymał i chciał''.
Elina Hirvonen
Twarz lekarki stężała i z irytacją szepnęła coś do doktora. Po plecach kobiety spłynął zimny pot, a wielka gula w gardle odebrała jej mowę. Obserwowała ich przerażonymi lazurowymi oczami i położyła rękę na sercu. Słyszała jego dudnienie, a przerażające wizję przewinęły się przez umysł. Pokręciła głową czując palące łzy.
Przyjeżdżając tu nie zdawała sobie sprawy z konsekwencji tego czynu. Jak żyć będzie po
dokonaniu zabiegu. Czy w ogóle zdoła żyć ze świadomością, że zabiła nienarodzone dziecko. Pomyślała o bijącym sercu. Tak niedawno usłyszanym w gabinecie ginekologicznym.
dokonaniu zabiegu. Czy w ogóle zdoła żyć ze świadomością, że zabiła nienarodzone dziecko. Pomyślała o bijącym sercu. Tak niedawno usłyszanym w gabinecie ginekologicznym.
– Będzie po …– dopiero teraz dotarł do niej sens słów wypowiedzianych przez niemieckiego doktora.
– Nie mogę – wyksztusiła po polsku. – A co jeśli już nigdy…– zamilkła mając na myśli
problemy z zajściem w ciążę ,w przyszłości.
– Pacjentki czekają – niecierpliwił się lekarz. – proszę się wyciszyć i przygotować do zabiegu.
– Nie ja…
problemy z zajściem w ciążę ,w przyszłości.
– Rezygnuję– rzekła pewnie w jego języku.
– Niech pani tu podejdzie- wskazał jej miejsce. – I odpręży się, a zaraz będzie po wszystkim.
Chwytała ustami powietrze jak ryba wyrzucona z wody. Lekarze przekonywali ją do aborcji. Ich słowa stały się chaosem. Uświadomiła sobie, że pozbyciu się, problemu’’ tak nazwałaby by to wcześniej. Teraz to dotarło do niej, że to dziecko, któremu odbierze możliwość poznania świata i podjęła decyzję sama. Bez konsultacji z Markiem. Stchórzyła nie mówiąc mu o nowym życiu w jej ciele.
– Wycofuje się pani? – spytał jakby nie dosłyszał. – Oszalała pani?!
– Ja…
, Powikłania po aborcji’’– przetłumaczyła na polski Ula spoglądając na ulotkę leżącą na małym stoliku przy oknie. Powiodła wzrokiem po pomieszczeniu i przygotowanych narzędziach do wykonania zabiegu. Twarz przybrała odcień niemal konwalii. Jej ulubionych niegdyś kwiatów.
Dostrzegła młodą dziewczynę z twarzą ukrytą w trzęsących dłoniach. Płakała.
Nazwał mnie ,,kochaniem''kocha mnie ,pokochałby i to małe. - Te myśli podziałały na nią, jak kubeł zimnej wody i przywróciły przytomność umysłu.
– Wie pani, że to kompletnie bez sensu- kontynuował. – Trzeba umieć podejmować decyzję. Pani jest…
– Nierozsądna- dokończyła za niego. – Wiem, ale ja tak nie potrafię....
. , Ich liebe es, ich liebe…– powtarzała w kółko po niemiecku.
Nie zwracając uwagi na pytania lekarza. – Er ist mein leben – mówiła dalej. Zdecydowanie łatwiej się było się jej przyznać w obcym języku, że jest jej życiem i, że go kocha niż w ojczystym.
Nie zwracając uwagi na pytania lekarza. – Er ist mein leben – mówiła dalej. Zdecydowanie łatwiej się było się jej przyznać w obcym języku, że jest jej życiem i, że go kocha niż w ojczystym.
Poza tym Dr. Dremmer nie wiedział o kogo Uli chodzi. Nie wymieniła imienia.
– Rozumiem- wtrąciła Ula przerywając nieznajomej.
– Kocham je- dopowiedziała.
Poderwała się z krzesła,uśmiechnęła się nieśmiało i uścisnęła kobietę. – Dziękuję – oparła. –
Podejmę jedyną słuszną decyzję. Wybieram życie.
- Ja też wybrałam życie- powiedziała z nikłym uśmiechem na ustach. Gdzieś z tyłu głowy wciąż napływały wątpliwości. Żałowała ,że jest tu sama. Potrzebowała jego,choć nie chciała przyznać nawet przed sobą. Wybrałam życie dziecka. Mojego i Marka.
💘💘💘
Przyczyny, następstwa, komplikacje, psychika. Życie po aborcji.
– Lepiej się pani czuję?
– Dziękuję– wymamrotała Ula przytłoczona treścią w jednej z książek.
Odzyskawszy naturalne kolory na twarzy i z mocno bijącym sercem wróciła do przeglądania innych
lektur.
Syndrom poaborcyjny. Depresja, samobójstwa, tokofobia, akty autoagresji, zaburzenia snu, koszmary, bezpłodność, brak satysfakcji seksualnej, załamanie psychiczne…
Niemal, każde czytadło o tej tematyce zawierało jedno z tych słów, opisy i wyjaśnienie poszczególnych terminów. Odłożyła je na półkę nie kupując żadnej. Weszła w inny dział.
-Kurde! – wykrzyknął Marek i syknął z bólu czując cieplą ciecz spływającą po twarzy.
Odłamki szkła i pozostałości z lampki nocnej zdobiły ciemną podłogę. Zamroczony Marek przez ułamek sekundy nie wiedział, co się dzieję i gdzie się znajduję. Klapnął na krzesło trzymając
jakiś pierwszy chwycony materiał i trzymał przy czole. Ula pozamiatała, aby się nie skaleczyć w bose stopy i pobladła ze strachu spoglądała nieustannie na Marka.
****
– Alicja zdradziła mi twój sekret. Chyba nie tylko twój, bo dotyczy nas obojga. Zamierzałaś mi powiedzieć czy wolałaś usunąć abym nigdy się nie dowiedział – starał się mówić opanowanym głosem, lecz wyczuła gniew jego głosie.
Pokręciła głową z dezaprobatą. – Ula powiedz, że to nie prawda. Nie zrobiłaś tego- powtórzył, a jego głos nabrał ostrości. – Jak mogłaś mi nie wspomnieć o dziecku?! – krzyknął odsuwając ją gwałtownie od siebie, skrzywił się. – Chciałam… naprawdę… przyrzekam, że miałam zamiar ci powiedzieć, ale nie umiałam. Przykro mi. – Przykro ci? – zdziwił się. – Niby dlaczego? Pragnęłaś pozbyć się do cholery, dziecka! Skuliła się pod jego ostrym spojrzeniem i zaszlochała. – Marek… – Myślałaś, że się nie domyślę i dowiem się o ciąży oraz pożyczonych pieniądzach? Za kogo ty mnie masz? Inaczej cię zapamiętałem i w takiej się zakochałem. Nie w zimnej, pozbawionej serca Uli, która jest gotowa zabić. Chciałaś pozbyć jedynej pamiątki po mnie? – Nigdy nie pomyślałam o tym w ten sposób- przyznała bardzo cicho. – Proszę nie kończmy tego w ten sposób- załkała. – Czego? – Naszej przyjaźni- odparła krótko. – Tego, co pozostało- dodała niemal bezgłośnie. Żyłka na czole mu drgała. Szare oczy przybrały kolor węgla.
Zaciskał wargi nie tyle co z złości, co z bólu. – Możecie być ciszej? Beatka płacze i nie mogę jej uspokoić. Ulka pójdziesz za chwilę do niej?– zwrócił się brat do Cieplakówny. – Najpierw muszę zająć się Markiem – mruknęła pod nosem posyłając brunetowi szybkie
spojrzenie. – Nie jestem dzieckiem – warknął wściekły mężczyzna i wyrwał jej z rąk apteczkę. Jasiek nie wnikał dlaczego zachowując się wobec siebie wrogo i patrząc z nienawiścią.
Po ujrzeniu Marka z rozciętą głową nie wiedział czy ma zostawić ich samych. Jeszcze się pozabijają- pomyślał Jasiek. Zostawił niedomknięte drzwi. Ula przekręciła klucz w drzwiach. Nie ruszyła się wpatrując się tępym wzrokiem w podłogę.
– Kochasz mnie?- zapytał z cieniem nadziei. – Wierzyłam i nadal wierzę w twe uczucie, lecz boję się, że znów zostanę sama z
pękniętym sercem i dzieckiem, które przypominać będzie mi o tobie – łamał się jej głos.
Nie zważając na nic wybiegła z gabinetu czując dziwną, nieznaną ulgę.
Przysiadła na plastikowym krześle na korytarzu oświetlonym jasnym światłem jarzynówek. Kręciło się jej lekko w głowie i musiała usiąść zanim ruszy dalej.
– Wszystko dobrze? – spytała płynnym niemieckim.
Przysiadła na plastikowym krześle na korytarzu oświetlonym jasnym światłem jarzynówek. Kręciło się jej lekko w głowie i musiała usiąść zanim ruszy dalej.
– On mi kazał – odparła zanim pomyślała drobna, blondynka. – Myślałam, że jakoś to będzie- ciągnęła dalej chcąc się komuś wyżalić. Trafiła akurat na Ulę. Nie mogła liczyć na zrozumienie ze strony znajomych, rodziny, przyjaciół i chłopaka. Wszyscy jednogłośnie kazali jej usunąć. – Jesteśmy parą od liceum. Właśnie rozpoczęłam studia, a tu… wpadka. Nie planowaliśmy, ale…
– Tak- mruknęła nieprzekonująco dziewczyna. Podniosła głowę, a ta ujrzała zaczerwienione oczy i mokrą twarz.
– Ty też…– zawahała się. Słowo na, a’’ nie chciało przejść jej przez gardło.
Ula poczuła się zażenowana, ale nic nie powiedziała.
– Posłuchaj serca nie chłopaka, który boi się ojcostwa i nie ma żadnych uczuć. Raz podjęta błędnie decyzja może mocno zaważyć na naszej przyszłości. Za miesiąc, rok czy pięć
zastanawiać się będziesz jak wyglądałoby twoje dziecko. Te, którego się pozbyłaś jak starej
kanapy na śmietnik. Nawet, gdy urodzić kolejne … Ja zrozumiałam to dopiero w gabinecie…
Dziewczyna wbiła orzechowe tęczówki w ciemnowłosą i otworzyła usta ze zdumienia. zastanawiać się będziesz jak wyglądałoby twoje dziecko. Te, którego się pozbyłaś jak starej
kanapy na śmietnik. Nawet, gdy urodzić kolejne … Ja zrozumiałam to dopiero w gabinecie…
Poderwała się z krzesła,uśmiechnęła się nieśmiało i uścisnęła kobietę. – Dziękuję – oparła. –
Podejmę jedyną słuszną decyzję. Wybieram życie.
- Ja też wybrałam życie- powiedziała z nikłym uśmiechem na ustach. Gdzieś z tyłu głowy wciąż napływały wątpliwości. Żałowała ,że jest tu sama. Potrzebowała jego,choć nie chciała przyznać nawet przed sobą. Wybrałam życie dziecka. Mojego i Marka.
💘💘💘
Otulając się czerwonym szalikiem udała się do księgarni i chodziła między regałami nie zagłębiając się w temat żadnej książki. Znalazła się w dziale o macierzyństwie. Poradniki, ćwiczenia dla kobiet w ciąży, pierwszy rok dziecka, dieta dla niemowlaka i inne. Przejrzała przelotnie kilka i zatrzymała na książce o aborcji.
Nie odnalazła siły, aby zmierzyć się z przeszłością i stanąć twarzą w twarz z człowiekiem, który na stałe zagościł w jej sercu. Pragnęła, żeby w życiu również był obecny. W następnym tygodniu odczuwała spadek formy i udała się do lekarza. Przepisał Uli kwas foliowy, witaminy i zalecał spokój. Przyznała, że ostatnio żyła w mocnym stresie. Ala namawiała ją by powiedziała
Markowi wreszcie o dziecku. Ula nieustannie tchórzyła i ukryła odmienny stan nosząc
luźne ubrania ,a następnie ukrywając się w domu i wyjeżdżając zagranice.
Po przeczytaniu kilkunastu stron zrobiło się jej słabo i kobieta w średnim wieku podała jej bez słowa szklankę wody.Markowi wreszcie o dziecku. Ula nieustannie tchórzyła i ukryła odmienny stan nosząc
luźne ubrania ,a następnie ukrywając się w domu i wyjeżdżając zagranice.
Przyczyny, następstwa, komplikacje, psychika. Życie po aborcji.
– Lepiej się pani czuję?
– Dziękuję– wymamrotała Ula przytłoczona treścią w jednej z książek.
Odzyskawszy naturalne kolory na twarzy i z mocno bijącym sercem wróciła do przeglądania innych
lektur.
Pod koniec trzeciego miesiąca wyjechała ponownie do Niemiec. Odwiedziła ciotkę zwierzając się jej z problemów i zostając tam na trochę. Pewnej nocy źle się poczuła i ciotka zawiozła ją o drugiej dziesięć do szpitala. Krwawiła. Na szczęście nie poroniła. Pierwszy raz dotarło do niej, że mogła stracić dziecko. Po dojściu do siebie wróciła do Polski.
Zmęczona po podróży od razu położyła się i zasnęła. Ze snu wyrwał ją odgłos kroków w jej pokoju. Zamarła z przerażenia. Sięgnęła lampkę i cisnęła nią na oślep.-Kurde! – wykrzyknął Marek i syknął z bólu czując cieplą ciecz spływającą po twarzy.
Dotknął ostrożnie rany i pod palcami poczuł coś wilgotnego. Do pokoju wbiegł Jasiek i zaspana Beatka w różowej piżamie w niedźwiadki. Snop światła z korytarza wpadł przez uchylone drzwi. W pokoju panował półmrok rozjaśniony zaledwie poświatą księżyca. Ula nie zasłoniła okna będąc zbyt zmęczona powrotem do domu. W pociągu spędziła kilka godzin i niewiele spała. Budziła się śniąc koszmary o narzędziach chirurgicznych i malutkich dziecku rozrywanym na strzępy. Pasażerowie dziwnie się w nią wpatrywali.
– Betti idź do swojego pokoju- rozkazał Jasiek i pobiegł po apteczkę zauważając krew na twarzy niedoszłego szwagra, a może przyszłego?
Zrobił kwaśną minę i zauważyła jakby uszło nagle z niego życie. Ten widok wywołał w niej wyrzuty sumienia i zapragnęła jego ramion obejmujących jej talię.
jakiś pierwszy chwycony materiał i trzymał przy czole. Ula pozamiatała, aby się nie skaleczyć w bose stopy i pobladła ze strachu spoglądała nieustannie na Marka.
****
– Alicja zdradziła mi twój sekret. Chyba nie tylko twój, bo dotyczy nas obojga. Zamierzałaś mi powiedzieć czy wolałaś usunąć abym nigdy się nie dowiedział – starał się mówić opanowanym głosem, lecz wyczuła gniew jego głosie.
Pokręciła głową z dezaprobatą. – Ula powiedz, że to nie prawda. Nie zrobiłaś tego- powtórzył, a jego głos nabrał ostrości. – Jak mogłaś mi nie wspomnieć o dziecku?! – krzyknął odsuwając ją gwałtownie od siebie, skrzywił się. – Chciałam… naprawdę… przyrzekam, że miałam zamiar ci powiedzieć, ale nie umiałam. Przykro mi. – Przykro ci? – zdziwił się. – Niby dlaczego? Pragnęłaś pozbyć się do cholery, dziecka! Skuliła się pod jego ostrym spojrzeniem i zaszlochała. – Marek… – Myślałaś, że się nie domyślę i dowiem się o ciąży oraz pożyczonych pieniądzach? Za kogo ty mnie masz? Inaczej cię zapamiętałem i w takiej się zakochałem. Nie w zimnej, pozbawionej serca Uli, która jest gotowa zabić. Chciałaś pozbyć jedynej pamiątki po mnie? – Nigdy nie pomyślałam o tym w ten sposób- przyznała bardzo cicho. – Proszę nie kończmy tego w ten sposób- załkała. – Czego? – Naszej przyjaźni- odparła krótko. – Tego, co pozostało- dodała niemal bezgłośnie. Żyłka na czole mu drgała. Szare oczy przybrały kolor węgla.
Zaciskał wargi nie tyle co z złości, co z bólu. – Możecie być ciszej? Beatka płacze i nie mogę jej uspokoić. Ulka pójdziesz za chwilę do niej?– zwrócił się brat do Cieplakówny. – Najpierw muszę zająć się Markiem – mruknęła pod nosem posyłając brunetowi szybkie
spojrzenie. – Nie jestem dzieckiem – warknął wściekły mężczyzna i wyrwał jej z rąk apteczkę. Jasiek nie wnikał dlaczego zachowując się wobec siebie wrogo i patrząc z nienawiścią.
Po ujrzeniu Marka z rozciętą głową nie wiedział czy ma zostawić ich samych. Jeszcze się pozabijają- pomyślał Jasiek. Zostawił niedomknięte drzwi. Ula przekręciła klucz w drzwiach. Nie ruszyła się wpatrując się tępym wzrokiem w podłogę.
– Kochasz mnie?- zapytał z cieniem nadziei. – Wierzyłam i nadal wierzę w twe uczucie, lecz boję się, że znów zostanę sama z
pękniętym sercem i dzieckiem, które przypominać będzie mi o tobie – łamał się jej głos.
Stała przy drzwiach zaciskając w pięści klucz, a słowa Marka wbijały w jej serce setki malutkich szpilek ,wywołując nieprzyjemne kłucie.
– Pojechałam do tej kliniki..
– Nie potrzebnie tu przyszedłem
Zrobił kwaśną minę i zauważyła jakby uszło nagle z niego życie. Ten widok wywołał w niej wyrzuty sumienia i zapragnęła jego ramion obejmujących jej jeszcze szczuplą talię.
– Stój! – Ula ujęła go za ramię i wzięła jego dłoń i nieśmiała wsunęła pod górną część piżamy. Wstrzymał prawie oddech i uśmiechnął się subtelnie.
– Ono nadal tu jest- odezwała się cicho. – Byliśmy nieostrożni, nieodpowiedzialni, ale to dziecko nie jest niczemu winne. To my…
– Ula …
– Pozwól mi dokończyć. Bałam się zostać z tym zupełnie sama. Pogubiła się i uznałam, że to
jedyne wyjście. Niestety niezbyt rozsądne. Nic nie pozostałoby takie samo, gdybym to zrobiła. – Nie próbuj być kimś innym niż jesteś– odparł spokojnie. – Nie zabijaj tej wrażliwości. Prędzej podejrzewałbym o to Paulinę a nie ciebie. Nie taką cię pokochałem. Twoje odejście i oziębłość zrujnowało mój świat, gdy odpychałaś mnie nie wierząc w moją miłość.
- Trudno było uwierzyć po tym wszystkim.
jedyne wyjście. Niestety niezbyt rozsądne. Nic nie pozostałoby takie samo, gdybym to zrobiła. – Nie próbuj być kimś innym niż jesteś– odparł spokojnie. – Nie zabijaj tej wrażliwości. Prędzej podejrzewałbym o to Paulinę a nie ciebie. Nie taką cię pokochałem. Twoje odejście i oziębłość zrujnowało mój świat, gdy odpychałaś mnie nie wierząc w moją miłość.
- Trudno było uwierzyć po tym wszystkim.
– Czujesz? – Marek spojrzał jej głęboko w oczy.
– Tak, tak- przytaknęła zaskoczona pierwszymi ruchami nienarodzonego malca.
W mdłym świetle początkowo nie zauważył jej zaokrąglonego brzucha.
– Ula… chcę być ojcem- postawił nacisk na ostatnie słowo. - Tatą- poprawił. - Zabierać małą lub małego na plac zabaw ,układać wieżę z klocków , nauczyć jeździć na rowerku, zabrać na basen i lody- rozmarzył się.
Z oczu Uli trysnęły łzy szczęścia.
- Więc zostań ,po prostu bądź z nami- wyszeptała. - Nie przestałam cię kochać ,chociaż próbowałam .
- Ula ,muszę to przemyśleć. To nie jest łatwe. Ukrywałaś prawdę . Nie przyszłaś porozmawiać i za moimi plecami...Za dużo tego. Nie wiem czy jestem w stanie ci wybaczyć -odparował.
- Żałuję ,naprawdę. Opętało mnie coś. Nie przekreślaj nas- wyjąkała żałośnie.
- Nas już nie ma- stwierdził gorzko. - Najpierw ja okłamałem ciebie ,a teraz okazuje się ,że ty również. gdybyś mnie kochała to...
- To nie tak - mówiła uparcie. - Popełniłam błąd jadąc tam. Nie usunęłam dziecka!
- Chciałaś
- Ale nie potrafiłam ,bo pomyślałam o tobie idioto. Kocham cię ty głupku!
Zamilkł wpatrując się w nią.
Przytuliła się do niego mocno. Nie opierał się słysząc jej nierówny oddech i czując truskawkowy szampon ,którym pachniały jej włosy.
Mięśnie Marka gwałtownie się napięły i syknął.
– Boli cię?
– Nie- skłamał.
Niechętnie odsunęła się od niego i zapatrzyła w popiołowe tęczówki mężczyzny. Mierzyli się spojrzeniami i nie wiedzieli, co jeszcze powiedzieć.
Przekręciła drżącą ręką drzwi. Marek kierowany impulsem nacisnął w tym samym momencie klamkę. Zaobserwował jak cofnęła dłoń i jak iskierki w jej oczach znów zabłysły. Zbliżył się do niej. Ciepły oddech Uli omiótł twarz bruneta , a jego wzrok spoczął na rozchylonych wargach.
– Powineneś już iść– rzekła niespodziewanie.
– Co mó... wiłaś? – wyjąkał wyrwany ze myśli o jej słodkich ustach i włosach pachnącymi
truskawkami. – Mam ochotę na truskawki.
– Marek, ale teraz? Tu …– rozejrzała się spanikowana słysząc krzątającego się po domu brata i głos ojca dobiegający z kuchni.
Pokręcił przecząco głową.
- Jutro porozmawiamy na spokojnie. Spotkajmy się o siedemnastej pod firmą.
- Okej- zgodziła się bez protestu.
Uśmiechnął się i opuścił jej pokój. Po dłuższej chwili wybiegła za nim ,ale usłyszała odjeżdżające auto.
- Córcia przeziębisz się- dobiegł ją głos zza pleców. - Powiedziałaś mu?
- Sam się dowiedział - odparła zamyślona. - Był wściekły i chyba nie wybaczy mi- odparła załamana.
- Wybaczy - usłyszała głos ojca. - Powiedział ,że jesteście najważniejsi. Ty i dziecko ,gdy rozmawiałem z nim krótką chwilę.
Józef zniknął we wnętrzu domu ,a Ula położyła dłoń na zaokrąglonym brzuchu czując lekkie ruchy dziecka.
Uśmiechnęła się pełna nadziei na lepsze jutro. Dokonała wyboru. Wreszcie właściwego. Musiała tylko odzyskać Marka . Zawalczyć ,aby stworzyli szczęśliwą rodzinę.
****
Młode małżeństwo udało się do sklepu meblowego szukając odpowiedniego łóżeczka dla dziecka. Zostało zaledwie dwa tygodnie do jego narodzin ,ale dopiero od niedawna wiedzieli ,że to chłopiec. Dobrzański nie mógł się zdecydować i pytał ukochaną.
- Wszystkie są ładne. Ty wybierz- odparła wykrzywiając nagle usta.
- Ula- zaniepokoił się.
- Mały jest dziś wyjątkowo ruchliwy- powiedziała i żwawym krokiem podeszła do łóżeczka z miękkimi bokami.
Przejechała dłonią po krawędzi mebla i spojrzała na Marka.
Zakupili mebel z dostawą do domu i trzymając się za ręce i uśmiechając się do siebie. Ernest z Karolem parę dni temu skończyli malować pokój i był już gotowy na nowego członka rodziny. Mężczyźni byli kolegami Marka jeszcze z czasów studiów z którymi kilka miesięcy temu odnowił kontakt spotykając ich na festiwalu smaku. Karol był właścicielem ,aż trzech restauracji prowadząc je wraz z żoną Ludmiłą . Marek poznał ich dziesięcioletniego syna. Podczas jednej z rozmów zaproponowali pomoc w pomalowaniu i umeblowaniu pokoju dla dziecka. Ernest miał trzech dzieciaków.
Ula poznała żonę Ernesta i polubiła ją . Początkowo mało rozmawiały ,ale później kobieta chętnie opowiedziała jej o historiach ze swojego życia. Dobrzańska słuchała uważnie zwłaszcza o macierzyństwie i dzieciach.
W piątkowe popołudnie pojechali kupić resztę rzeczy dla malucha. Ula zachwycona wybierała malutkie ubranka i pokazywała mężowi. Wybrała kilka pluszaków i ciepłe kocyki. Spodobał się jej pajacyk ,a potem poszła zobaczyć śliczną karuzelę. Marek podszedł do niej i z uśmiechem na ustach przyglądał się Uli.
- Weźmy ją jest piękna- zwróciła się do męża.
- Ula ,my mamy już jedną w domu- przypomniał jej.
- Ta jest ładniejsza- upierała się. - Ma koniki,słonia ,żyrafę ,papugę i krokodyla- wymieniała.
- Co za różnica czy będzie z baranem czy słoniem?
- Sam jesteś baran- burknęła. - Z tobą zakupy to katastrofa. Zrzędzisz i ciągle marudzić.
- A komu nie podobał się ostatnio kolor ścian?- wytknął żonie. - A kto kupował śledzie o piątej rano.
- Głodna byłam. Spaliłeś kurczaka i musiałam zadowolić się głupią kanapką z serem ,bo zapomniałeś zrobić zakupy. Jestem gruba i dlatego mnie unikasz. Ty dupku.
- boże ,coś ty znowu wymyśliła - wywrócił poirytowany oczami.
- Wszystko przez ciebie !- krzyknęła .
- Nie rób scen- upomniał ją. - Obracasz się w Paulinę czy jak?
- Paulina to tsunami i burza z piorunami. Nigdy nie wiesz ,gdzie uderzy.
- Z tym się zgodzę. Ale charakterek to ty masz- zdobył się na żartobliwy ton.
- Śmiejesz się ,a ja ...- urwała gwałtownie.- Marek ...ał...- złapała go mocno za rękę ,a drugą złapała się za wielki brzuch.
- Skarbie ,dobrze się czujesz?- zmienił natychmiast ton zapominając na moment o sprzeczce.
- Wydaję mi się ,że...- ucięła czując kolejny skurcz.
Po chwili podłoga pod ich stopami zrobiła się mokra.
****
Od czterech miesięcy byli pełną ,kochającą się rodziną. Ula nie sprzeczała się z Markiem już tak często ,a drobne kłótnie nie przeradzały się w awantury. Szli na kompromis i prowadzili wspólne szczęśliwe życie wraz malutkim Antosiem ,który szybko wyrastał z zakupionych przed porodem ubranek. Ula nie wyobrażała sobie życie bez dwóch mężczyzn. Synka i męża. Stały się jej całym światem i pragnęła nacieszyć się macierzyństwem nie myśląc o prędkim powrocie do pracy ani by powierzyć maluszka komuś obcemu. Nie ufała opiekunkom słysząc wiele niedobrych historii o nich.
KONIEC!
****
Młode małżeństwo udało się do sklepu meblowego szukając odpowiedniego łóżeczka dla dziecka. Zostało zaledwie dwa tygodnie do jego narodzin ,ale dopiero od niedawna wiedzieli ,że to chłopiec. Dobrzański nie mógł się zdecydować i pytał ukochaną.
- Wszystkie są ładne. Ty wybierz- odparła wykrzywiając nagle usta.
- Ula- zaniepokoił się.
- Mały jest dziś wyjątkowo ruchliwy- powiedziała i żwawym krokiem podeszła do łóżeczka z miękkimi bokami.
Przejechała dłonią po krawędzi mebla i spojrzała na Marka.
Zakupili mebel z dostawą do domu i trzymając się za ręce i uśmiechając się do siebie. Ernest z Karolem parę dni temu skończyli malować pokój i był już gotowy na nowego członka rodziny. Mężczyźni byli kolegami Marka jeszcze z czasów studiów z którymi kilka miesięcy temu odnowił kontakt spotykając ich na festiwalu smaku. Karol był właścicielem ,aż trzech restauracji prowadząc je wraz z żoną Ludmiłą . Marek poznał ich dziesięcioletniego syna. Podczas jednej z rozmów zaproponowali pomoc w pomalowaniu i umeblowaniu pokoju dla dziecka. Ernest miał trzech dzieciaków.
Ula poznała żonę Ernesta i polubiła ją . Początkowo mało rozmawiały ,ale później kobieta chętnie opowiedziała jej o historiach ze swojego życia. Dobrzańska słuchała uważnie zwłaszcza o macierzyństwie i dzieciach.
W piątkowe popołudnie pojechali kupić resztę rzeczy dla malucha. Ula zachwycona wybierała malutkie ubranka i pokazywała mężowi. Wybrała kilka pluszaków i ciepłe kocyki. Spodobał się jej pajacyk ,a potem poszła zobaczyć śliczną karuzelę. Marek podszedł do niej i z uśmiechem na ustach przyglądał się Uli.
- Weźmy ją jest piękna- zwróciła się do męża.
- Ula ,my mamy już jedną w domu- przypomniał jej.
- Ta jest ładniejsza- upierała się. - Ma koniki,słonia ,żyrafę ,papugę i krokodyla- wymieniała.
- Co za różnica czy będzie z baranem czy słoniem?
- Sam jesteś baran- burknęła. - Z tobą zakupy to katastrofa. Zrzędzisz i ciągle marudzić.
- A komu nie podobał się ostatnio kolor ścian?- wytknął żonie. - A kto kupował śledzie o piątej rano.
- Głodna byłam. Spaliłeś kurczaka i musiałam zadowolić się głupią kanapką z serem ,bo zapomniałeś zrobić zakupy. Jestem gruba i dlatego mnie unikasz. Ty dupku.
- boże ,coś ty znowu wymyśliła - wywrócił poirytowany oczami.
- Wszystko przez ciebie !- krzyknęła .
- Nie rób scen- upomniał ją. - Obracasz się w Paulinę czy jak?
- Paulina to tsunami i burza z piorunami. Nigdy nie wiesz ,gdzie uderzy.
- Z tym się zgodzę. Ale charakterek to ty masz- zdobył się na żartobliwy ton.
- Śmiejesz się ,a ja ...- urwała gwałtownie.- Marek ...ał...- złapała go mocno za rękę ,a drugą złapała się za wielki brzuch.
- Skarbie ,dobrze się czujesz?- zmienił natychmiast ton zapominając na moment o sprzeczce.
- Wydaję mi się ,że...- ucięła czując kolejny skurcz.
Po chwili podłoga pod ich stopami zrobiła się mokra.
****
Od czterech miesięcy byli pełną ,kochającą się rodziną. Ula nie sprzeczała się z Markiem już tak często ,a drobne kłótnie nie przeradzały się w awantury. Szli na kompromis i prowadzili wspólne szczęśliwe życie wraz malutkim Antosiem ,który szybko wyrastał z zakupionych przed porodem ubranek. Ula nie wyobrażała sobie życie bez dwóch mężczyzn. Synka i męża. Stały się jej całym światem i pragnęła nacieszyć się macierzyństwem nie myśląc o prędkim powrocie do pracy ani by powierzyć maluszka komuś obcemu. Nie ufała opiekunkom słysząc wiele niedobrych historii o nich.
- Zastanawiam się jak mogłam w ogóle pomyśleć...jest taki maleńki,słodki i nasz. Patrząc na niego czuję ciepło w sercu i boję się zostawiając go samego na dłużej. Kocham was obu- otarła łzę w wzruszenia i wtuliła się w Marka.
- Też was kocham. A nasz synek jest cudowny ,idealny i córeczka również taka będzie- wyszeptał czule w jej włosy.
- Córeczka?- zaskoczona spojrzała mu w oczy.
- Zawsze marzyłem o parce- wyznał.
- Pomyślę o tym ,gdy Antoś zacznie biegać i przestanie nosić pieluchy.
- Jesteś cudowna- uśmiechnął się i musnął jej usta. - A wiesz ... ja jednak mam ochotę na te truskawki- wymruczał jej do ucha zmysłowym głosem.
- Pan jest niepoprawny ,panie Dobrzański- roześmiała się i powoli zaczęła wycofywać się z pokoju odwiązując pasek od szlafroka.
_____________
Początkowo miało skończyć się na odjeździe Marka spod domu Uli ,ale pociągnęłam to dalej. Mam nadzieję ,że się spodoba.💙😉
Pozdrawiam serdecznie :).
Pozdrawiam serdecznie :).
Super rozdział. Masz do tego talent Justynka. Super przez duże ,,S" kiedy do dasz coś nowego ? POZDRAWIAM Klauduś
OdpowiedzUsuńDzięki.Odnośnie publikacji jeszcze nie wiem. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńMasz szczęście że to zrobiłaś bo takie zakończenie mi się podoba. Chociaż jest troszeczkę chaotycznie ale i tak jest pięknie. G ;-)
OdpowiedzUsuńCieszę się ,że Ci się podoba i jest szczęśliwe zakończenie. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńSuper zakończenie tego opowiadania. Cieszy mnie fakt, że Ulka zdążyła się opamiętać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Julita
Ula w porę się opamiętała. Inaczej nie przyszedł by na świat Antek i nie miałaby szczęśliwej rodziny. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńWiedziałam, a nawet byłam pewna, że Ula nie usunie ciąży. To kłóciłoby się z zasadami, którym jest wierna i z jej wrażliwością. Szkoda tylko, że Marek dowiedział się o jej stanie od osób trzecich, a nie bezpośrednio od niej. Tu zabrakło jej odwagi. Na szczęście wszystko znalazło swój szczęśliwy finał. Finał jak dla mnie idealny.
OdpowiedzUsuńA odbiegając już od treści sądzę, że Ty sama jako autorka działasz jak sinusoida. Raz jest rewelacyjnie, innym razem czuje się dyskomfort czytania z powodu błędów. I tak jak pierwsza część była idealna, to druga ma już zaniżony poziom tak jakbyś nie poświęciła jej dostatecznie dużo czasu. Natknęłam się w pewnym momencie na takie zdanie.
-Kurde! – wykrzyknął i syknął z bólu czując ciepłą ciecz spływającą po twarzy. Dotknął ostrożnie rany i pod palcami poczuł coś wilgotnego. Do pokoju wbiegł Jasiek i zaspana Beatka w różowej piżamie w niedźwiadki. Snop światła z korytarza wpadł przez uchylone drzwi.
Ono jest jakby wyrwane z kontekstu wcześniejszych i późniejszych zdań i tak naprawdę nie wiadomo czego dotyczy i kto wymawia te słowa. Dopiero w kolejnym akapicie wszystko się wyjaśnia, że to Marek. To wygląda tak jakby to zdanie zaplątało się zupełnie przypadkowo. Musisz sama przeczytać ten fragment. I jeszcze tylko zdanie, a właściwie jego część, w której są aż dwa byczki.
Młode małrzeństwo udałosię do sklepu meblowego... - Młode małżeństwo udało się do sklepu meblowego...
Co do samej treści jak zwykle nie mam żadnych uwag, bo jest świetna, ale tym razem drobnych błędów całkiem sporo.
Serdecznie pozdrawiam. :)
To prawda. Ula jest wierna swoim zasadom i nie byłaby w stanie pozbyć się nierodzonego dziecka zwłaszcza ,że bardzo kocha ojca malucha. Nie wybaczyłaby sobie ,gdyby postąpiła inaczej i Marek również nie bylby w stanie wybaczyć jej ,że usunęła ich dziecka.Mówiąc dosadnie zabiła je. A finał jest szczęśliwy czyli taki jak powinnen być.
UsuńDziękuję za uwagi i wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
Świetne zakończenie ;) Na szczęście Ula zrezygnowała z zabiegu. Dobrze że Marek się dowiedział o wszystkim. Miło było poczytać o tym że doczekali się synka, i są szczęśliwi. A te drobne sprzeczki zdarzają się w każdym małżeństwie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Ula podjęła mądrą decyzję nie usuwając.Dała drugą szansę Markowi i urodziła dziecko. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
Usuń