Minęły święta Bożego Narodzenia. Nie dla wszystkich były one wesołe. Viola z Sebastianem planowali swój ślub ,który miał odbyć się w Sylwestra. Wiele rzeczy było jeszcze nie gotowych. Ula miała zostać świadkową a Marek świadkiem oboje mimo wcześniejszych protestów zgodzili się. Józef martwił się o córkę ,która już trochę lepiej wyglądała ale nadal nie ustąpiły bóle głowy o ,których nie mówiła nikomu . Nudności i wymioty tez nie ustąpiły mimo prawie czwartego miesiąca. Cały czas próbowała wszystkim wmówić ,że nic jej nie jest . Ojciec,Jasiek,Beatka martwili się o nią również Viola, Seba ,Ala ,Ania ,Maciek ale również Marek. Tak jak jej obiecał nie pojawił się u niej w ostatnim czasie,nie pisał,nie dzwonił . Chociaż nie raz chciał to zrobić ale powstrzymywał się . Wiedząc ,że to nic nie pomoże. Święta spędził u rodziców bo nie chciał sam siedzieć w domu w ten świąteczny czas. Paulina również tam była ale dla niego była to przeszłość . Z resztą ona układała sobie życie już z kimś innym. Oskar kilka razy rozmawiał z Ulą przez telefon. Majka nie zjawiła się na świętach u Cieplaków jak mówiła wcześniej. Miała przyjechać z Tomkiem ale ona złapała anginę i musiała zostać w domu aby szybko wrócić do zdrowia. Nie poinformowała niestety o tym Uli ale ta dawno o tym już nie pamiętała. Zapominała wiele rzeczy i czasem czegoś kompletnie nie rozumiała. Nie miała nigdy takich problemów przed wypadkiem. Tęskniła za Oskarem chociaż każdy mówił ,że nawet go dobrze nie zna był tylko w szpitalu i zjawił się tak niespodziewanie . Nie wierzyła w żadne słowa Marka ,który ją ostrzegał przed nią. Nie widziała jego uczucia chociaż wiedziała o nim nie wierzyła w nie a ona sama zagubiła się i sama nie jedną noc przepłakała nie mogąc sobie przypomnieć zdarzeń z poprzedniego roku ale również z dnia na dzień coraz mniej rozumiała świat ,który ją otacza i ludzi . Sama siebie nie rozumiała czasami traciła świadomość gdzie się znajduję ale nikt oprócz niej tego nie wiedział. Często zapominała o dziecku ,które nosiła pod sercem. Viola powiedziała Sebastianowi ,że jedzie do Uli bo chce wybrać już kwiaty, suknię ślubną i kilka innych rzeczy. Marek postanowił spotkać się z Sebastianem iść kupić garnitur na ślub Sebastiana i Violi .
Po jakimś czasie...
Viola właśnie pukała do drzwi Uli ale nikt jej jeszcze nie otworzył. Pomyślała ,że nikogo może nie ma w domu . Jasiek był u Kamili. W końcu drzwi otworzyła Ula zdziwiła się bo nie pamiętała blondynki.
- Ty jesteś Viola tak?
- Violetta Kubasińska przez V i dwa T
- Rozumiem, zapraszam do środka
Viola weszła do mieszkania Cieplaków ściągnęła płaszcz i powiesiła go na wieszaku. Weszła po kuchni . Ula nastawiła czajnik z wodą na herbatę . Blondynka usiadła przy stole .
- Dzień Dobry Panie Józefie
- Dzień Dobry
- Zabieram dziś Ulkę na miasto
- Jak to na miasto? Ula powinna zostać w domu ,odpoczywać
- Ja też jestem w ciąży a latam to tu to tam jak ten konik normalnie
Ula spojrzała zdziwiona na Violę potem na Ojca nic nie rozumiejąc. Nie pamiętała powiedzeń jakie używała blondynka. Józef wstał od stołu i pokroił ciasto .
- A dlaczego wybieramy się na miasto?spytała Ula
- Jak to ? Nie pamiętasz? W sylwestra biorę ślub z Sebastianem
- A no tak i mam być świadkową ,całkiem o tym zapomniałam
- Świadkowa też musi jakoś wyglądać
- Córcia ale nie jestem pewny czy powinnaś jechać do miasta ,ostatnio bardzo źle wyglądałaś a w wigilię dopiero wróciłaś ze szpitala.
- Nic mi tato nie będzie, nie traktuj mnie jak małe dziecko
- Ja będę jej pilnować obiecuję
- Byłbym pewniejszy gdyby kto inny z Tobą pojechał
- Kto niby miałby ze mną jechać?
- Marek
- Tylko nie on
- Dlaczego?spytał Józef
- No właśnie? To nie jest zły pomysł dodała Viola
- Ja uważam inaczej
- Córcia ja nie chce dla Ciebie źle ale po prostu martwię się o twój stan zdrowia , pomyśl też o dziecku a Marek to odpowiedzialny człowiek i gdybyś z nim pojechała czuł bym się spokojniejszy. Ula słuchała słów Ojca ale nie wiedziała o co dokładnie mu chodzi. Nie miała ochoty na spotkanie z Markiem zwłaszcza że to ostatnie było dla niej niezrozumiałe. Głowa znowu zaczęła ją boleć. Ale nie chciała tego po sobie poznać że coś jest nie tak.
- Dlaczego muszę jechać z nim?
- Inaczej zostaniesz w domu, nie chce abyś narażała swoje zdrowie i dziecka
- Ulka coś ty taka uparta ? wtrąciła się Viola
- O co wam chodzi?!!!
- Ula nie denerwuj się - powiedział Ojciec
- Dlaczego krzyczycie? Ulci coś się stało?spytała Beatka wchodząc do kuchni
- Nie , Tylko twoja siostra nie chce się zgodzić - powiedziała Viola
- Na co nie chcesz się zgodzić Ulcia?
- Na nic, pójdę do siebie
- A miasto? herbata na stolę?
- To Ulcia jedzie do Warszawy?
- Tak po moją suknię ślubną
- Ale super, Mogę jechać z wami?
- Nie Beatko- odparł Ojciec
- Skoro mamy jechać to się zbierajmy
- Ula miałaś nie jechać z Markiem ,żeby Ojciec był spokojniejszy a wiesz ,że jemu nie wolno się denerwować. Ona po tych słowach usiadła na krześle zrezygnowana nie czuła się za dobrze ale lepiej niż ostatnio. Towarzyszyły jej tylko bóle głowy i mdłości. Viola widząc ,że Ula siedzi jeszcze wzięła kolejny kawałek ciasta i kolejny. Wszyscy obecni w kuchni tylko patrzyli jak je. Nic nie mówili . Nagle Józef wstał od stołu i wyszedł do pokoju gościnnego. Wybrał numer Marka Dobrzańskiego . Odczekał chwilę bo nikt nie odbierał. W końcu po drugiej stronie słuchawki usłyszał męski głos.
- Marek Dobrzański słucham?
- Dzień Dobry Panie Marku z tej strony Józef Cieplak
- Stało się coś? Coś z Ulą? spytał wystraszony Marek
- Nic się nie stało ale dzwonię do Pana bo mam prośbę
- Proszę mówić
- Chciałbym aby Pan przyjechał
- Ale jak to teraz?
- Jeśli Pan ma czas i może byłby wdzięczny
- Oczywiście Panie Józefie zaraz będę
- Tylko jest jedna sprawa
- Słucham
- Miałem kupić garnitur na ślub Violetty i Sebastiana bo jestem świadkiem i...
- To nawet dobrze się składa bo Ula właśnie z Violą mieli się wybrać ale boję się o Ulę bo ostatnio tak źle wyglądała i byłbym spokojniejszy gdyby pojechała z Panem.
- Rozumiem, I dziękuję za zaufanie , nie ma problemu zaraz będę - Marek ucieszył pomyślał ,że to szansa ,że może jeszcze nie wszystko stracone. Wziął szybko portfel kurtkę i kluczy i szybko wyszedł z domu. Wsiadł do samochodu i z uśmiechem ruszył w stronę Rysiowa. Mimo ,że go nie pamięta i może nawet nie wie czy coś czuję to i tak cieszył się ,że ją znów zobaczy. Tęsknił za nią mimo ,że widział ją nie tak dawno. Dla niego to cała wieczność. Phemko wpadł do domu Olszańskiego ten nie spodziewał się jego wizyty zupełnie . Ale szybko wyszedł bo Sebastian wyrzucił go z domu bo robił wielkie zamieszanie o to ,że nikt nie poinformował go o ślubie i nie zaprosił. Sebastian tłumaczył się tym ,że ślub miał być późni ale Viola nalegała bo jest w piątym miesiąca ciąży i boi się ,że potem w nic już nie wejdzie. Viola ciągle nie mogła przyzwyczaić się do tego ,że przytyła. I wiele ubrań musiała wymienić na nowe. On nie może już czasami znieść jej huśtawek nastroju. Do jej ciągłego gadania po woli już się przyzwyczaił. Marek zatrzymał samochód przy numerze numer osiem i wysiadł z samochodu. Po drodze postanowił jeszcze kupić bukiet różnych róż. Zapukał lekko do drzwi. Józef nie owił Uli ,że dzwonił do Marka . Viola domyślała się ale tym razem siedziała cicho. Ula postanowiła więc otworzyć bo Viola rozmawiała z jej Ojcem a Beatka poszła do swojego pokoju. Jasiek jeszcze nie wrócił od Kamili ale owił ,że będzie dopiero wieczorem bo idą do kina. Otworzyła drzwi zaskoczona niespodziewana się jego w progu swego domu. W ręku trzymał kolorowy bukiet , lekko się uśmiechał patrząc na nią. Zapadła między nimi krepująca cisza.
- To dla Ciebie- powiedział podając jej bukiet
- Dziękuję - Wzięła bukiet
- Co tu robisz?
- Ja.. Byłem w okolicy..I.. jakoś...- plątał się w słowach ale nie chciał jej mówić ,że to jej Ojciec zadzwonił by przyjechał .
- Byłeś w okolicy z kwiatami ? spytała zdziwiona przyglądając się mu uważnie na co on jeszcze bardziej się zmieszał .
- Chciałem... Po prostu przyjechałem i tyle- dodał bez namysłu
- Tak po prostu przyjechałeś tak ? Jakoś nie wierzę
- W to ,że Ula ja ...
- Przestań - Nagle przerwała mu , wtedy pojawił się jej Ojciec i zaprosił go do środka. Wstawiła kwiaty do wody i wróciła do kuchni gdzie siedział już Marek i rozmawiał z jej Ojcem. Zaskoczyło ją to bo i Viola gadała bez przerwy. Śmiali ale ucichli gdy usiadła obok Marka.
- Możemy wreszcie jechać? zapytała zdenerwowana
- Jedziemy tylko dokończę kawę - odpowiedział
- Jak w takim tęmpie będziesz pił to na pewno zdążymy- rzekła
- Ula co ci się tak śpieszy?
Nie odpowiedziała pociągnęła za rękę i wyszli z kuchni. Ubrał szybko kurtkę ,szal i pomógł jej ubrać płaszcz i gdy byli już na schodach wróciła się mówiąc ,że zapomniała torebki. Marek czekał na nią w samochodzie ,Viola również czekała siedząc w samochodzie. Po chwili oboje dostrzegli Ulę. Usiadła z przodu obok Marka. Zapiął jej pasy i wolno ruszyli w stronę Warszawy. Ulice były lekko zaśnieżone ale nie padał śnieg ale było mroźno. Nagle zauważył ,że mimo ogrzewania Uli jest zimno . Zatrzymał na chwilę samochód na poboczu i z bagażnika wyjął koc i położył Uli na kolanach. Viola tylko popatrzyła na nich nic nie mówiąc a potem gadała z Sebastianem przez komórkę a potem z Gośką jej koleżanką. Dawną przyjaciółką. Zawsze do niej dzwoniła gdy miała potrzebę wygadania się ale od przemiany to Ula była jej przyjaciółką. Violi było szkoda ,że ona nic nie pamięta i nawet nie potrafiła sobie wyobrazić jak to jest pamiętać rodzinę a pracę ,znajomych i byłego narzeczonego i jej wielką miłość nie pamiętać. Każdy nie tracił jeszcze wiary ,że pewnego dnia wszystko sobie przypomni.
- Ja ,kiedyś tu byłam prawda ?-spytała Ula
- Tak , Ula pamiętasz? Spojrzał na nią ale ona patrzyła na niego jakby szukała odpowiedzi na postawionej przed chwilą pytanie.
- Byłam tu z Tobą ? Teraz Marek zatrzymał samochód na poboczu uważnie przygładając się Uli.
- Pamiętasz? Mnie pamiętasz ?nas?
- Nie, Marek ale to miejsce wiem po prostu ,że tu byłam
- To dobry znak - uśmiechnął się Marek
- Dlaczego nie jedziemy? spytała Viola
- Bo wysiadamy
- Jak to tu?
- Tak
- Ale tu nic nie ma
Jednak Marek nie słuchał narzekań Violi tylko odpiął pas Uli ,która nie wiedziała dokąd idą ale starała się nie wypytywać tylko zaufać Markowi. Nagle stanęła co zauważył i szybko złapał ją za rękę.
- Źle się czujesz?Może odwiozę Cię do domu?
- Nie, Wszystko w porządku
- Na pewno?
- Tak ,chodźmy
Weszli do miłej restauracji a Viola udała się za nimi. Usiedli przy stoliku i wzięli karty dań do rąk. Była to ta sama restauracja gdy byli jeszcze na randce jak Ula nosiła okulary i była jego asystentką i potem pojawiła się Paulina. Ula rozglądała się po restauracji wydała się jej znajoma chociaż nie pamiętała dlaczego akurat tu przyszli i czy ta restauracja coś dla nich znaczyła w przeszłości. Viola zamawiała śmiało dania i kelner już przyniósł jej pierwsze zamówienie. Marek również wybrał gołąbki z ziemniakami i ciepłą herbatę. Tylko Ula nic wybrała. On wspominał ich wtedy randkę i wszystkie chwilę ,które kojarzyły się z nią. Kubasińska machała mu przed oczami aby wybrać go z letargu ale to nie pomogło. Nadal był zamyślony.
,,Co robić, gdy nie ma Cię?
Co robić, gdy o Tobie śnię?
Twoje oczy raz ujrzane
Były jak gwiazdy rozbłyskane
Dotyk Twych dłoni i uśmiech na Twarzy
Był taki jak każdemu czułość się marzy
Tańczyliśmy krótką chwilę
A ja pamiętam aż tyle
Twe oczy, Twe usta, Twój zapach cudny
Lecz coś nas rozdzieliło- to czas okrutny
Ten zapach, błysk w oku i pamięć o Tobie
Pozwolą mi zawsze być myślami przy Tobie''
- Ja chyba zamówię tylko herbatę z cytryną - odezwała się Ula
- Musisz cos zjeść - zaprotestował nagle
- Ale ja nie mogę jeść
- Dlaczego? Nadal dręczą Cię mdłości?
- Tak i mam już tego dość
- Nie powinnaś ich już mieć
- Marek ,nie rozmawiajmy proszę o tym
- Zamówię ci coś a jak będziesz się źle czuła to odrazu mów, pojedziemy do lekarza,musisz teraz o siebie dbać i uważać na siebie.
- Nie jesteś na mnie zły za ostatnią naszą rozmowę?
- Nie ,Nie rozumiem dlaczego tylko kłamałaś
- O czym mówisz?
- Chyba nie chcesz powiedzieć ,że nie pamiętasz tego?
- No nie zupełnie ...znaczy..
- Ula ? pamiętasz czy nie pamiętasz ? Zapominasz również wydarzenia ,które miały miejsce niedawno?
- Nie...Znaczy.. czasem.. tak- Nie wiedziała czy mu o tym powiedzieć czy nie ale postanowiła ,że powie.
- To nie dobrze , znaczy ,że coś jest nie tak -rzekł Marek i trochę się zaniepokoił
Kelner przyniósł Uli naleśniki bo zamówił je Dobrzański . Po mału zabrała się za ich jedzenie. Jednak jej organizm znów nie przyswoił jedzenia i dostała silnych torsji. Zaniepokojony jej nagłym wyjściem poszedł za nią. Viola została przy stoliku. Nie mógł jej znaleść wreście usłyszał płacz . Zapukał do drzwi za ,którymi była jego była narzeczona. Nie otworzyła . Nacisnął klamkę i nim zdarzył coś powiedzieć wtuliła się w niego. Nie wiedział zareagował jej nagłym przypływem emocji pomyślał ,że to może hormony. Gdy się uspokoiła odsunęła się od niego i spojrzała załzawionymi oczami. Podał jej chusteczkę i chwycił ja za rękę i stanęli przy lustrze. Wytarła twarz i oczy i blado uśmiechnęła się.
- Coś się stało? mogę ci jakoś pomóc ? spytał uważnie na nią patrzył żal mu jej było widząc ją w takiej stanie.
- Nic takiego , po prostu ja już mam dość tego wszystkiego -znów zaczęła chlipać . Dotknął jej ramienia pocieszając ją .
- C iii , wszystko będzie dobrze
- Tak myślisz? spytała nagle podnosząc na niego wzrok
- Ja to wiem ,że będzie dobrze a mama nie może tyle płakać bo dzidziuś będzie smutny - zażartował a ona mimo wszystko uśmiechnęła się.
- Dziękuje jesteś super przyjacielem - powiedziała nie zdając sobie sprawy jak go zabolało to słowo przyjaciel. Ale nie chciał tego po sobie poznać. Zapłacili rachunek i wyszli wszyscy we trójkę z restauracji i pojechali do salonu sukien ślubnych aby Viola mogła wybrać a Ula kupić sobie sukienkę jako świadkowa też potrzebowała nowej sukienki. Weszli do salonu.
- Witam Państwa zwróciła się Właścicielka Salonu do Marka ,Uli i Violi wchodzących do salonu.
- Dzień Dobry , my szukamy sukienki ślubnej - odezwał się Marek
- To ,która z pań wychodzi za mąż ?
- Ja - odezwała się Viola
- A jak się Pani nazywa?
- Violetta Kubasińska przez V i dwa T
Marek i Ula spojrzeli na siebie po czym roześmiali się. Właścicielka nie wiedziała o co chodzi.
- Kiedy ma pani wyznaczoną datę?
- Rodzę w maju
- Pytałam o pani datę ślubu
- 31 grudnia
- To bardzo mało czasu
- Dlatego już dziś chce wybrać suknię
- Ma pani jakieś jej wyobrażenie jak powinna wyglądać?
- Tak mam tylko nie wiem czy w nią wejdę
- Mamy również suknię ślubne dla kobiet w ciąży
- Uważa pani ,że ja jestem gruba?
- Nie
- A Państwo to jej rodzina?
- Nie, to jest jej przyjaciółka a ja jestem jej narzeczonym
- Państwo też niedługo biorą ślub?
- Nie mamy jeszcze daty - mówił Marek
- My w ogóle nie mamy - szepnęła Ula i obrzuciła Marka srogim spojrzeniem
- Cii- ale możemy mieć - szepnął jej do ucha tak aby Właścicielka nie słyszała .
Po trzech godzinach...
Viola wybrała suknię dla siebie i dodatki oraz welon. Byli w trzech salonach i w ,każdym spędzili około godziny. Marek i Ula musieli jeszcze wstąpić do innego sklepu a bardziej salonu z sukniami wieczorowymi bo taka była potrzebna Cieplak a Dobrzańskiemu potrzebny był garnitur lub marynarka jako świadek dobrze musiał się prezentować. Zostały jeszcze inne sprawy. Kwiaty, sala do wynajęcia ,serwetki ,naczynia i dekorację, dania i tort. Ale tym wszystkim miał się już zająć Sebastian. I pozostała jeszcze sprawa obrączek. Kościół i ksiądz już byli zamówieni oraz hymn ,który będzie grany do ślubu.
Marek i Ula oraz Viola weszli do salonu sukien wieczorowych.
Ula wybrała dla siebie czerwoną sukienkę , Marek ciemną marynarkę i krawat oraz białą koszulę a Viola zamiast doradzać swojej przyjaciółce gadała z Gośką . Nagle zadzwonił Uli telefon stanęła trochę dalej aby Marek nie słyszał rozmowy.
- Cześć Kochanie tęskniłem za Tobą - rzekł Oskar
- Ja za Tobą też
- Niedługo się zobaczymy
- Jesteś w Polsce?
- Nie ,ale wracam po nowym roku
- To wspaniale
- A gdzie ty teraz jesteś mówisz jakoś ciszej
- Teraz jestem w salonie sukien wieczorowych a właśnie wyszłam z ślubnych , nie martw się nie jestem sama jest ze mną Viola i Marek
- Ula !!! Co ty robiłaś w salonie sukien ślubnych?bierzesz ślub?
- Nie ,no coś ty
- Z Markiem ,przecież mówiłaś ,że to skończone...
- Zazdrosny jesteś?Nie masz prawa , Marek to tylko mój przyjaciel a za mąż wychodzi moja przyjaciółka .
- Dobrze, przepraszam poniosło mnie , gniewasz się ?
- Nie ,ale następnym razem jak czegoś nie wiesz to nie mów odrazu
- A jednak jesteś zła
- Może i ta... nagle upuściła telefon.,który trzymała w ręku i upadł na podłogę. Straciła równowagę i... Ciąg Dalszy Nastąpi...
Kiedy kolejny rozdział ? :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie wiem, jak mi się uda to wstawię nowe opowiadanie w tym tygodniu.
UsuńA u Ciebie Violka w końcu wyszła za mąż czy nie? Ociągasz się coś z tym pisaniem.I jak tu ufać autorce nie słownej? 3:).
OdpowiedzUsuńJeszcze nie wyszła, ale ślub będzie w kolejnej części.
OdpowiedzUsuń