Witajcie. Jak wiecie nie lubię ciągłej sielanki. Także wstawiam miniaturkę ,która nie nawiązuje do serialu. To inna krótka historia. Smutna . Pomysł powstał gdy oglądałam stare filmy wojenne. Zapraszam do czytania i komentowania.
,,
Miłość silniejsza niż śmierć’’ Miniaturka
Na ziemie
spadały drobne krople deszczu. Niebo okryło się szaro-granatową barwą. Po
chwili zerwał się silny wiatr. Liście leciały w różne strony. Mieszkańcy miasta
usłyszeli huk. N a niebie pojawiły się zygzaki. Burza była coraz bliżej. Ludzie
z przerażeniem biegli do miejsc gdzie mogą się skryć aby to przeczekać. Dzieci
płakały wozy rozjeżdżały się na zniszczone drogi. Ktoś nie miał siły by biec i
upadł. Szorstka powierzchnia zadawała rany. Czas mijał a burza ustawała.
Dokonała wielu zniszczeń . Poprzewracane wiaty, połamane drzewa i płoty. Młoda
kobieta z małym dzieckiem na ręku wyszła z kryjówki i wtedy padł strzał.
Poczuła ostry ból w okolicy ramienia. Dziecko wypadło jej z rąk upadając
nieszczęśliwie na kamień. Padła na kolana i próbowała ocucić dziecko ale nie
oddychało. – Niech panienka ucieka- krzyknął ktoś. Podniosła się. Ramie mocno krwawiło.
Upadła. Pewien mężczyzna podbiegł do
niej. Podniosła wzrok i ujrzała oczy w kolorze lodowca górskiego i czarne włosy
w nieładzie. – Panienka krwawi- odparł. Gdy dotknął jej dłoni czuł jakby
poraził go prąd. Trwało to może minutę ale im wydawało się ,że wieczność.
Ujrzał piękne niebieskie oczy pełne żalu i bólu. Niedaleko nich padł strzał. –
Uciekajmy- rzekł pociągając ją za rękę. Niemcy mierzyli w nich pociski i jeden
go trafił. Lekko raniąc nogę. Po niej
zaczęła cieknąć krew. Ukryli się aby nikt ich nie znalazł. Jednak nie czuli się
bezpieczni. W ,każdej chwili mogli zginąć. – Jak ma panienka na imię- zagaił
- Zwą mnie
Urszulą – odparła. – A ja jestem Marek .
Podniósł jej dłoń do ust i pocałował. Zarumieniła się. Jej poniszczona sukienka w grochy lekko
przykleiła się do ciała. Słońce przygrzewało. Był środek lata. On ubrany w
koszulę ,która była lekko podarta i brudna od kurzu tak samo spodnie. Był dość
chudy. Od dwóch dni nie miał nic w ustach.
**********************
Znaleźli ich
nieprzytomnych leżących obok siebie. Trafili do miejsca gdzie opatrywali ofiary
wojny w tym również żołnierzy. Założyli opatrunek. Rana nie była głęboka obyło
się bez szycia. Za to z nią było gorzej. Miała wysoką gorączkę i majaczyła.
Leżała na łóżku polowym pod wiatą. Na czole miała mokry kompres. Przemyli
jej ranę spirytusem aby nie było zakażenia. Niestety musieli szyć. Nie mieli
środka znieczulającego a surowica się skończyła ofiar było coraz więcej.
Mieszkańcy Warszawy nie mieli co jeść. Dzieci umierały z głodu. Z budynków
zostawały same gruzy. Niektórzy na własne oczy widzieli śmierć bliskich osób.
Marek obudził
się i spojrzał na łóżka obok. Spała. Na
jej czole były krople potu. Wyglądała tak niewinnie a zarazem walczyła o życie.
On też nie miał łatwo. Niemcy na jego oczach zastrzelili rodziców a potem jego
młodszego brata Franciszka. Urszula też straciła rodziców. Ojca i brata
zastrzelili a mama umarła na zapalenie płuc. Osieracając niespełna dwuletnią
córkę Beatkę ,która zginęła upada dając nieszczęśliwie na kamień. Wojna
zabierała coraz więcej ludzi. Do tego dochodziły choroby na ,których nie było
lekarstwa.
*****************
Gdy Urszula
wyzdrowiała uciekła z Markiem do innego miasta.
Potem trafiła do Zakonu Sióstr Miłosierdzia Bożego. Jednak tęskniła za
mężczyzną , który ją uratował. Znała tylko jego imię. Nic więcej. Zamienili
kilka zdań ale mimo wszystko zakochała się w nim od pierwszego wejrzenia. Czas
Mijal. Wciąż dochodziły do niej nowe wiadomości na temat ofiar wojny i
poległych. Wojna trwała. Jednak spotkali się ponownie gdy opuściła klasztor. Ukryli
się i zamieszkali razem. Parę dni później wzięli ślub. Bali się o swoja
przyszłość. Zawsze powtarzał jej. – Kocham cię Urszulo i nawet rozłąka tego nie
zmieni. Wtedy odpowiadała. – Też cię kocham jesteś miłością mojego życia i nie
chce aby to dobiegło kresu dni. Pewnego
dnia wyznał jej. - Urszulko moje serce
zawsze będę miał cię w pamięci- rzekł patrząc w jej oczy i podarował stary
naszyjnik z sercem. Otwierany w środku było tam jej i jego zdjęcie
czarno-białe. Pocałowała męża czule. Był jej całym światem ale bała się. W
,każdej chwili coś mogło ich rozdzielić. Nikt z ich bliskich już nie żył. Czas
mijał. Wojna przynosiła coraz większe straty. Nie było dokąd pójść. Wszystko
było wielkim rumowiskiem. Gruzy ,cegły i poległe ofiary. Urszula po kilku miesiącach zaczęła się bać o
swoje nienarodzone dziecko.
Pewnej nocy
dostała silnych buli . W domu była jej znajoma ,która była akuszerką. W niehigienicznych warunkach odebrała poród
,który trwał kilka godzin. Na świat
przyszedł Krzysztof. Po zmarłym dziadku.
Marek był szczęśliwy miał żonę i syna. Jednak parę dni później odnaleźli ich
Niemcy i musieli uciekać. Ich drogi
rozeszły się. Uciekła z dzieckiem. Ponownie trafiła do Zakonu Sióstr
Miłosierdzia Bożego. Tu też nie czuła się do końca bezpiecznie. Mijały dni,
miesiące ,lata. Wciąż dowiadywała się o
nowych poległych. Wciąż żyła nadzieją ,
że jej mąż żyje. Nie miała informacji o
nim ale nie było go wśród ofiar ale to nie oznaczało ,że żyje. Mały był
grzecznym chłopcem. Był miniaturka jej męża. Te same oczy ,rysy twarzy, czarne
włosy i dołeczki w policzkach. Jej miał tylko nos i piegi na nim. Pisała listy
ale ich nie wysyłała bo nie miała pojęcia gdzie On jest. Kochała go ponad
życie. Wreszcie wojna dobiegła końca. Szukała go. Nikt nic jednak nie wiedział.
Tak bardzo tęskniła. Tyle opowiadała swojemu synkowi o tacie. Wróciła do
Warszawy. Miasto było doszczętnie zniszczone. Potrzebowała pieniędzy na
przeżycie. Przed wojną miała iść na studia medyczne ale nie poszła bo
rozpoczęła się druga wojna światowa. Zabrała jej wszystko co najcenniejsze.
Przyjęli ją do Caritasu. Opatrywała rannych po wojnie. Rodziny poległych pogrążone byli w bólu
,żałobie i rozpaczy. Stracili wszystko. Partyzanci informowali kobiety, które
zostały wdowami. Mężczyzn wdowcami a dzieci sierotami.
********************
Miał opaskę na
ramieniu i głowie oraz bandaż na żebrach. Podeszła bliżej i rozpoznała go. To
był On. Jej ukochany. Serce przyspieszyło gdy to do niej dotarło. Codziennie
opatrywała jego rany. Podawała picie. W końcu otworzył oczy. Mimo bólu i lat
niepewności oraz strachu ujrzał nareszcie ukochaną. Tak za nią tęsknił. – Ulcia
moja ukochana – rzekł cichym ochrypłym głosem. Podała mu wody. Po chwili
chwyciła jego dłoń i przytuliła do policzka a z oczu poleciały łzy. – Kochanie
ty żyjesz – rzekła wzruszona i pocałowała jego usta. – Synek panienki woła- poinformowała jedna z
sanitariuszek. Wstała pomału szepcząc
,że ,,zaraz wróci’’ . Mały płakał. Spojrzała na jego rączkę była bardzo
czerwona . Opatrzyła i zawinęła w bandaż. Oparzył się Zofia pod ,której był
opieką nawet nie zauważyła kiedy. Wzięła
go za zdrową rączkę i przyprowadziła do Dobrzańskiego. – Kim jest ten pan? Spytał czterolatek.
- To twój tata
Marek- odparła. – Witaj synku – rzekł patrząc na niego. Chłopiec niepewnie
spojrzał na mężczyznę. Potem przytulił się do mamy i zapytał. – Czy on umrze?
- Nie synku
,tatuś nas bardzo kocha i będzie żył- zapewniła małego chłopca wtulonego w jej
szarą spódnice sięgającą do kostek. –
Kocham was – wyznał brunet.
******************
Minęło kilka lat
Młoda dziewczyna
o niebieskich oczach przyszła na cmentarz i postawiła znicz. Zapaliła go i
położyła kwiaty. Potem drugi znicz. Zapalił nieco straszy chłopak o szarych
oczach. Trzymał za rękę brunetkę, która spodziewała się dziecka. Niebieskooka
dziewczyna spojrzała na pomnik. – Minęło już dziesięć lat jak was nie ma –
westchnęła z bólem. Otarła nerwowo łzy
,które spłynęły po jej policzkach.. Miała piętnaście lat gdy ujrzała ich po raz
ostatni. Samolot ,którym lecieli rozbił się. Niestety nie przeżyli. – Anno nie
płacz im jest tam dobrze-odparł mężczyzna. – Jak możesz tak mówić!! krzyknęła
zbulwersowana kobieta. – Oni nie żyją-
dodała.
- Wiem ale odeszli
razem ich miłość była silniejsza niż śmierć. – Myślisz ,że ja znajdę taka
miłość jak nasi rodzice? -spytała spoglądając niepewnie na starszego
brata. – Na pewno ,ja już znalazłem i
stoi obok mnie- odparł i pocałował żonę . Konstancja lekko przytuliła się do
męża. Po czym opuścili cmentarz.
Marka i Urszulę
nie rozdzieliła wojna ani kilometry . Po wojnie żyli jeszcze kilka lat
szczęśliwie. Krzyś rósł a oni gdy był już w wieku szkolnym doczekali się córki
o imieniu Anna. Całkiem podobnej do Uli. Po swoim tacie miała tylko dołeczki.
Jednak zginęli nieoczekiwanie lecąc samolotem. Krzysztof zajął się młodszą
siostrą. Nie było im łatwo bo nie mieli na świecie już nikogo ale mieli siebie.
Ich rodzice przeżyli tyle pięknych i bolesnych chwil. Ich siłą była miłość
,która nie umarła. Teraz ich dzieci nauczą jej swoje pociechy.
- Piękna
historię mieli nasi rodzice tyle przeszli i gdyby nie ta katastrofa widzieli by
nas i nasze dzieci.
- A ja myślę ,że
oni patrzą na nas z góry i są naszymi aniołami- odparł Krzysztof
- Zrobię
wszystko aby i nasza miłość była silniejsza niż śmierć- odparła Konstancja. –
Będzie jak Urszuli i Marka chodź nie co inna bo nasza. Wrócili do domu. Niebo zaszło chmurami tak
jak w dniu poznania Cieplak i Dobrzańskiego ale tej nocy na świat przyszła
malutka Bernadetta.
Koniec.
Smutne, ale zakończenie szczęśliwe. Lata wojny jak najbardziej prawdziwe. Pradziadek opowiadał nam jak ciężko było, ale trzeba było jakoś żyć. Teraz (jak mawiał 10 lat temu) macie się za dobrze. Kto to widział żeby chleb wyrzucać. Od tego dobrobytu to się w głowach przewraca.
OdpowiedzUsuńBabcia też rodziła się w czasie wojny na wozie bo uciekali prze Niemcami a, gdy wrócili to okazało się,że ruskie im chałupę spalili.
Pozdrawiam.
Witaj
UsuńMi też niektórzy trochę opowiadali. Zawsze chętnie słucham mną lekcji historii. Ciszę się ,że się podoba./ Miałam wątpliwości czy to przypadnie komuś do gustu. Dziękuje za komentarz i pozdrawiam.
Bardzo nie lubię opowieści wojennych. Być może wynika to z faktu, że moja rodzina bardzo ucierpiała w czasie wojny. Ja oczywiście znam to z opowiadań najbliższych, ale zawsze te opowieści wywoływały we mnie ogromny smutek i łzy. Nie potrafiłam tego znieść i zawsze odrzucałam wszystko, co tyczyło się tego okresu zarówno literaturę jak i filmy.
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie też porusza, ale osadzenie bohaterów serialu w tak dramatycznym czasie jest dla mnie osobiście nie do przyjęcia, chociaż ładnie napisane. Wybacz Justyna, ale tym razem nie pochwalę pomysłu na tę mini, bo zdołowała mnie nieco.
Pozdrawiam. :)
Wstawiając ta miniaturkę miałam pewne obawy czy przypadnie do gustu. Osobiście ja lubię historię. Moi dziadkowie poznali się w czasie wojny. Niestety już nie żyją. Skoro już napisałam to wstawiłam. To bolesne czasy dla wielu ludzi. Ale ja mam czasem dziwne pomysły. Dziękuję za szczerą ocenę. Żeby nie było tak ponuro to na osłodę pomyślę o jakieś sielankowej miniaturce. Pozdrawiam.
Usuń