,,Mają jeszcze czas Mogą zmieniać świat Mogą zacząć znowu raz jeszcze-e-e Mają tysiąc szans Mogą wiecznie trwać Mogą zacząć jeszcze ra-a-a-a-a-a-az Zasypiać pod swoją gwiazdą I kochać jak pierwszy ra-a-a-a-az Jak najpełniejszą garścią Mogą to co najlepsze z życia brać!" Frag. Piosenki Urszula Klub samotnych serc.
*******
Wujek Uli prowadził ją właśnie do ołtarza przy którym czekał już przyszły mąż wraz z księdzem. Na ślubie zabrakło niektórych gości. Nie było bliskiej rodziny Uli tylko sama dalsza i parę znajomych oraz przyjaciółka. Rodzice Marka siedzieli w pierwszej ławce patrząc po gościach myśląc ,że ktoś jeszcze się zjawi. Jednak Ula z Markiem zaprosili tylko ważne dla nich osoby i parę osób z pracy i to wszystko. Nie planowali hucznego wesela. Nie wynajmowali nawet sali weselnej tylko wszystko zorganizowane było w ogrodzie seniorów Dobrzańskich. Stoliki ,ozdoby , na każdym stoliczku pojedyncza róża. Całość była pod wielkimi parasolami w razie ,gdy pogoda się zepsuła i zaczął padać deszcz. Wtedy weselnicy zjedli by posiłek w jadalni ,a tańce odbywały by się w wielkim salonie.
Ula dumnie kroczyła do ołtarza w wymarzonej białej sukni lekko zestresowana i z sercem przepełnionym szczęściem.
Marek nie mógł oderwać wzroku od pięknej przyszłej żony. Ktoś z tyłu wzruszył się, gdy Ula i Marek spojrzeli sobie w oczy ,a ich twarze zdradzały wielkie emocje.
- Pięknie wyglądasz
Ula uśmiechnęła się słysząc komplement z ust Marka.
— Dziękuję — odpowiedziała nieśmiało nienauczona przyjmować komplementy.
- Skoro jesteśmy w pełnym składzie to możemy zaczynać.
- Nie- zaprzeczyła Ula. - Nie ma jeszcze świadkowej.
- Już jestem - wysapała kobieta.
Odgarnął jej włos z czoła, który wysunął się jej z upięcia. Viola widząc ten czuły gest ze strony Dobrzańskiego uśmiechnęła się pod nosem. Szczęśliwa, że Ula i Marek będą teraz razem na zawsze.
- W takim razie możemy zaczynać.
Viola podała jeszcze matce Victorię ,poprawiła suknie. Ubrała luźniejszą mimo ,iż nie miała jeszcze brzuszka ciążowego. ksiądz rozpoczął ceremonię.
Podczas mówienia przysięgi Ula miała cały czas łzy w oczach. Nie mogła opanować też głosu z emocji i wzruszenia. Patrząc w stalowe oczy ukochanego wiedziała, że wybrała właściwie i on jest całym jej światem i nic oprócz ich miłości się nie liczy.
Marek natomiast słysząc drżący głos Uli bał się, że jeszcze się rozmyśli i ucieknie sprzed ołtarza. Zestresowany próbował nie dać po sobie znać, że sam też jest pod wpływem wielkich emocji. O tej chwili marzył od bardzo dawno tylko przez dziwny splot nieszczęśliwych zdarzeń zapomniał o tym. Dziś nie wiedział jak można zapomnieć o miłości swojego życia.
Ula i Marek wyszli z kościoła już jako państwo Dobrzańscy. Zakochani trzymając się za ręce wybiegli na zewnątrz gdzie tłum obsypał ich płatkami róż. Usta Uli i Marka złączyły się w namiętnym pocałunku.
— Kocham cię — szepnął jej do ucha.
— Ja ciebie też — odpowiedziała mu szeptem zanim wsiedli do samochodu i ruszyli na wesele.
*****
Marek wyciągnął do Uli dłoń lekko się kłaniając przez co uśmiechnęła się mając z każdą chwilą coraz bardziej ,że to co się dzieje nie jest prawdą. Wszystko wydawało się nierealne i to zachowanie Marka. Traktował ją dzisiaj jak księżniczkę i tak właśnie czuła. Chwytając jego dłoń i kołysząc razem z nim w rytm wolnej melodii czując się jak księżniczka na swoim pierwszym balu. W jej marzeniach Marek zawsze był jej księciem. Teraz ,gdy była starsza wiedziała, ,że nic nie trwa wiecznie ,a o związek muszą dbać obie strony ,bo czasami sama miłość to za mało. Zaś dzisiaj chciała żyć bajką i niczym się nie przejmować.
— Odbijamy— usłyszała.
Nieco skrępowana zaczęła tańczyć ze swoim teściem.
Marek zaś tańczył w tej chwili ze swoją matką.
— Jesteś synku szczęśliwy?
— Tak ,mamo. Jestem bardzo szczęśliwy. Ula jest miłością mojego życia.
Po pierwszym tańcu Ula siedziała w ogrodzie na ławce i patrzyła jak jej przyjaciółka z kimś tańczy. Po chwili zjawił się Marek przyniósł Uli sok o który prosiła. Nie przepadała za alkoholem z resztą miała słabą głowę i nie chciała upić się na swoim weselu, bo nic by z niego nie zapamiętała. Dobrzański również nie pił za dużo. Olszańscy w ogóle nie pili. Sebastian prowadził ,a Viola spodziewała się drugiego dziecka. Ula pogratulowała jej mimo iż zrobiło się jej smutno ,że ona nie będzie mogła być mamą.
🩷🩷🩷
Seniorzy cieszyli się ze szczęścia syna, ale marzyli już o wnukach.
Od ślubu Uli i Marka minęło kilka lat.
Zaraz po ślubie zaczęli planować dziecko ,ale każda kolejna próba kończyła się fiaskiem. Trzy lata po ślubie w wieku trzydziestu sześciu lat Ula zaszła w końcu w ciążę . Niestety dziecko urodziło się o wiele za szybko i chłopiec zmarł po kilku godzinach. Oboje bardzo przeżyli śmierć aniołka. Później Ula urodziła martwą córeczkę, która miała niewykrytą wcześniej wadę serca. W niebie mieli już dwóch aniołków. Ich psychika nie wyglądała najlepiej. Zapisali się na terapię. Ich związek zaczął się psuć, ale pokonali problemy. Zaczęli odbudować swój związek. Wychodzili razem , dużo rozmawiali i pokonali kryzys. W końcu padła decyzja o adopcji. Cały proces potoczył się dość szybko i po dwóch latach ośrodek adopcyjny wybrał im dziecko. Słyszeli ,że niektórzy rodzice czekają kilka lat na adopcję.
Adoptowali małego chłopczyka z ciemnymi włoskami o imieniu Maks. Niedługo po tym Ula zaczęła źle się czuć i zaczęła podejrzewać u siebie ciążę.
— Znowu negatywny ?— zapytał wchodząc do łazienki widząc jej zakłopotanie na twarzy.
— Pozytywny— odparła nieśmiało.
Marek nie wiele myśląc porwał ją w objęcia. Cieszył się bardzo mimo iż przeżyli mnóstwo strat i ten smutek dal mieli gdzieś na serca dnie. Los się do nich uśmiechnął i Ula urodziła śliczną córeczkę. Musiała ostatnie trzy miesiące leżeć na patologii ciąży ponieważ groziło jej poronienie lub przedwczesny poród przez skracającą się szyjkę macicy. Miała między czasie jeszcze na to zabieg ,ale lekarz prowadzący jej ciążę wolał przy jej innych schorzeniach by uważała na siebie i dużo odpoczywała.
Wysiłek się opłacił ponieważ na świat przyszła zdrowa córeczka Uli i Marka.
Marek ,gdy pierwszy raz wziął ją na ręce prawie popłakał się ze szczęścia. Spojrzał na różowe zawiniątko jak spokojnie śpi.
Dziadkowie przyszli zobaczyć swoją wnuczkę. Maks nie wiele rozumiał, ale też chciał zobaczyć dzidzię. Wszyscy byli oczarowani Michasią Dobrzańską. Ula była bardzo szczęśliwa, że może liczyć na rodziców Marka. Cieszyła się też ,że mimo późnego wieku urodziła zdrową córkę i miała jeszcze synka oraz kochającego męża. Oprócz sił ,które były jej potrzebne każdego dnia by sprostać domowym obowiązkom . Nic więcej nie było jej do szczęścia potrzebne.
— Mówiłem ci ,że cię kocham ?
— Hmm...wiele razy ,ale możesz powtórzyć to jeszcze raz?
— Kocham cię — odparł i ucałował usta żony, która trzymała ich maleństwo.
Koniec .
super
OdpowiedzUsuńdzięki
Usuń