Minęło kilka tygodni...
Relacje Marka i Uli w ostatnim czasie bardzo się zmieniły. Zauważyli to również osoby z pracy. Nikt jednak z nim głośno nie umiał przyznać się przed drugą osobą ,że to co ich łączy wykracza poza przyjaźń. Marek coraz więcej spędzał czasu z Ulą poznając ją na nowo i powoli zakochując się w niej po raz drugi. Nic jej nie mówił ponieważ, że ona wystraszy się i ucieknie a tego nie chciał. Nie znał jej planów na przyszłość. Nie wiedział, że stanowi ich znaczną część. Zaś Ula nie chciała stracić przyjaźni Marka więc ukrywała przed nim swoje uczucie.
,,Może ubiegłbym los
Nigdy ciebie z rąk nie wypuścił
Noc nie daje snu myśli biegną bez tchu
To nieprawda, że ciebie już nie ma
Choć daleko jesteś stąd
To nieprawda, że ciebie już nie ma
Trzymam twoją dłoń..." *— Ł. Zagrobelny— nieprawda.
Dobrzański dzisiaj patrzył na Ulę jakoś inaczej. Gdy siedziała przy biurku podał jej dokumenty w taki sposób, że poczuła muśnięcie jego palców na dłoni. Przeszedł ją przyjemny dreszcz. Przez moment Marek patrzył prosto w oczy Uli z taką intensywnością aż zrobiło się jej gorąco.
Zbierając się do wyjścia Ula nadal zastanawiała się się nad dzisiejszym zachowaniem Dobrzańskiego. Nie umiała wytłumaczyć racjonalnie tego wytłumaczyć. Opuściła stanowisko pracy idąc powolnym krokiem na przystanek. W autobusie pełno ludzi ,lecz Ula znajdując jedyne wolne miejsce zajęła miejsce przy oknie i pogrążyła się we własnych myślach.
***
Kładąc się spać myślał o Uli. Nie wiedział czemu zaczął częściej o niej rozmyślać. Leżał, a cisza otaczała go dookoła. Nikogo oprócz niego nie było w domu. Czuł się samotnie. Nie potrafił zasnąć zastanawiając się co tak naprawdę było miedzy nim ,a Ulą przed wypadkiem. Wstał i podszedł do okna gdzie roztaczał się piękny widok nocnej panoramy miasta. Noc była jasna rozświetlana blaskiem gwiazd i księżyca. Przypomniał sobie jak był małym chłopcem i mama opowiadała mu ,że księżyc odbija tylko światło, ale to babcia opowiadała mu w dzieciństwie najlepsze historie. Uwielbiał słuchać tych opowieści. Wyszedł na balkon opierając się o barierkę i zastanawiał się czy Ula już śpi.
Nie mogła zasnąć przed wpadające do sypialni do sypialni nocne światło. Ubrała szlafrok podchodząc do okna i wpatrując się w wielką okrągłą kule wiszącą nad miastem. W oddali w blokach nie paliły się już światła. Prawie wszyscy spali ,ale ona nie mogła. Wyszła na balkon obejmując się rękoma. Czuła chłód nocy ,lecz odpłynęła w marzenia. Widziała siebie i Marka spacerującego w gwieździstą noc brzegiem Wisły. Nie miała pojęcia skąd ta myśl pojawiła się nagle w jej głowie.
— Ula?— do jej uszu dodarł ciszy szept Dobrzańskiego. Odwróciła się bardzo powoli napotykając jego zaskoczony wzrok. Stał na sąsiednim balkonie i wpatrywał się w nią.
— Marek— szepnęła. — Dlaczego nie śpisz?
— O to samo mógłbym ciebie zapytać — odparł.
— Dopadła mnie dziś chyba bezsenność. A ty przecież jutro idziesz do pracy.
— Nie będzie mnie jutro w pracy. Mam kilka spraw do załatwienia— rzekł przerywając chwilową ciszę jaka zapadła między nimi. — Poczekaj chwile — rzucił i opuścił balkon.
Ula poczuła jakby zrobiła coś złego mimo ,że tak naprawdę nic takiego nie powiedziała by go przestraszyć. Nie rozmawiali przecież o jego amnezji ani ich przeszłości. Zrobiło się jej przykro ,że już poszedł. Lubiła jego towarzystwo. Marzyła, żeby z nią był, lecz to niestety było nierealne. Bardzo chciałaby cofnąć się to dnia przed wypadku. Niestety przypomniała sobie też o facecie w firmie ,który chciał pieniędzy. Bała się, że Dobrzańskiemu grozi niebezpieczeństwo. Odwróciła się by wrócić do mieszkania i w tym momencie zderzyli się.
— Nic ci nie jest?— spytał zmartwionym tonem trzymając ją lekko za ramiona. Spojrzała mu w oczy widząc w nich jakieś dziwne iskry ,których wcześniej nie widziała. Jego oczy świeciły niczym gwiazdy na nocnym niebie.
— Nie— wyszeptała tuż przy jego ustach. Jego oddech owiewał jej twarz ,gdy zmniejszyła się odległość między nimi. Wyciągnęła rękę i opuszkami palców dotknęła jego lekko szorstkiej skóry spowodowanej kilkudniowym zarostem. Wziął jej dłoń i bez słowa pocałował palce po czym objął ją w talii i postanowił zasmakować słodyczy jej pełnych ust . Stali na balkonie objęci i zatraceni w pocałunku. Dla nich czas przez chwilę się zatrzymał.
— Co my Marek robimy ?— Ula pierwsza się opamiętała.
— Jesteśmy dorośli— odpowiedział z uśmiechem widząc jej zakłopotanie i te rumieńce na policzkach jak u małej dziewczynki. Patrzył na nią zachwyconym wzrokiem. Ostatnie tygodnie bardzo zbliżyły ich do siebie.
— Wiem ,ale pytam co dalej? Co z nami?
— Nie chciałbym stracić cię jeszcze raz. Zakochałem się w tobie ,Ula.
— A ja nigdy nie przestałam cię kochać — wyszeptała odważnie patrząc mu oczy. To co usłyszała z jego ust było jak gwiazdka z nieba. Spełniło się jej jedno z najskrytszych marzeń.
Ufnie wtuliła się w jego ramiona. Marek był jej przyjacielem i teraz również chłopakiem
Spędziła wiele zimnych nocy bez niego. Żyła też w przekonaniu ,że jego nie ma już na tym świecie. Bardzo ucieszyła się, gdy dowiedziała się prawdy ,ale jednocześnie świadomość, iż nie może być przy nim napełniała ją smutkiem.
Nie wyrażała sobie świata bez niego.
****
Marek martwił się ,że facet ,który był niedawno w firmie znów wróci. Nie było go stać na spłatę długu. Dziadkowie zapisali mu w Dębkach dom letniskowy wraz działką. Do głowy wpadł mu pomysł, że go sprzedać i spłacić tego mężczyznę i mieć wreszcie święty spokój.
— Można?— spytała nieśmiało Ula wchodząc z zieloną teczką.
— Tak— odpowiedział wychodząc zza biurka i przywitał się namiętnym pocałunkiem.
Usiedli razem na kanapie.
— Marek ,bo ja pomyślałam...— zaczęła nieśmiało kładąc dłonie na kolanach. Dobrzański złapał ją za dłoń chcąc dodać jej otuchy.
— Pomyślałam, że mogę sprzedać auto ,którym i tak nie jeżdżę.
— Nie możesz sprzedawać auta. Znalazłem już rozwiązanie problemu. Po dziadkach mam dom letniskowy więc go sprzedam i spłacę dług.
— Dawno na to wpadłeś ?
— Nie. Dopiero dzisiaj przyszło mi to do głowy.
— Może znajdziemy inne rozwiązanie i nie będziesz musiał tego robić.
— Część gołąbeczki— do gabinetu wpadła zziajana Violetta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz