Próbowała coś powiedzieć, ale głos ugrzązł jej w gardle. Nie chciała nikomu tego mówić. Męczyło ją to i nie potrafiła się z tym pogodzić, lecz nie była gotowa na tą rozmowę. Zwłaszcza z nim. Serce w piersi tłukło się jak spłoszony ptak. Zaskoczyła ją troska prezesa. Nie sądziła, że ich relacje tak szybko się zmienią.
- Chodzi o Victorię ? - spytał.
- Nie. Poznałam ją i uważam, że jest fajna tylko ...
- Nie lubisz dzieci?
- Ja?- Ula otworzyła usta ze zdumienia. - Jakiś żart? Bardzo lubię dzieci ,ale...wiesz w moim wieku mają już dwójkę, a ja...
- Ula jesteś młoda jeszcze zdążysz założyć rodzinę.
Problem, że chcę mieć dzieci tylko z tobą z nikim innym i tylko twoje nazwisko chcę mieć po ślubie,a czas szybko ucieka.
- Może - rzekła bez przekonania.
- Będzie dobrze- dodał i chcąc dodać jej otuchy.
Młodość szybko przemija z resztą w moim przypadku nie tylko to ma znaczenie. Gdyby znał całą prawdę...na szczęście nie zna,ale jeśli istnieje jeszcze szansa byśmy byli ,kiedyś razem to chcę zrobić wszystko aby tak było o Marek przypomniał sobie mnie i to co było między nami. Mówi się, że serce nie zapomina ,ale czy to prawda? Widocznie jego zapomniało — pomyślała ze smutkiem.
— Ula wszystko dobrze?
- Czas wracać do pracy - powiedziała wychodząc z łazienki. Kobiety wchodzące do środka były zaskoczone obecnością Dobrzańskiego w damskiej toalecie.
*****
Violetta poszła do bufetu zamówić sobie sok pomidorowy ponieważ sprawy z Sebastianem i teściową nie układały się po jej myśli. Codziennie zaciskała zęby ,żeby nie wygarnąć teściowej ,że za bardzo wtrąca się w jej życie. W bufecie o tej porze prawie nikogo nie było, bo nie była to pora lunchu. Wszyscy skupieni byli na wykonywaniu w swoich obowiązków.
- Violetta ,a ty nie w ksero ?
- Dlaczego miałabym tam być?
- Ponieważ Ula zostawiła ci dokumenty do skserowania ,bo musiała gdzieś pilnie wyjść.
- Ula ciągle gdzieś wychodzi ,a Marek jej na wszystko pozwala tak jak ,kiedyś.
- Ponoć on nie pamięta co było, kiedyś - odparła Ania.
- Jesteś zazdrosna czy co ? Ty dopiero niedawno wróciłaś z macierzyńskiego.
- Niedługo znów na nie idę i potrzebne będzie zastępstwo.
- Marek chyba już je znalazł.
- W sensie ,że Ula sama sobie poradzi? Tak bez mnie ?
- Chyba tak. Ja tam nie wiem.
- Ula to mądra dziewczyna i oczywiście, że sobie poradzi - wtrąciła Ela przesłuchując się ich rozmowie. - A tobie Viola gratuluję. Już całą firma o tym mówi.
- Jak to cała firma?- Viola wydawała się być nieco przerażona tym faktem.
- O czym wie całą firma ?- dopytywała Anna.
- O drugiej ciąży Violi.
- Serio jesteś znów w ciąży?
- Tak- odparła Violetta z uśmiechem.
- Współczuję
- Nikt mi nie umarł. Chcieliśmy mieć dwójkę by razem się wychowywały. Nie rozumiem dlaczego tak mówisz?
- Czekają cię podwójne obowiązki, więcej prania ,sprzątania i bezsennych nocy. Całe szczęście, że mnie to nie dotyczy - powiedziała wyniosłym tonem.
- Ty byś je trzymała w zamkniętym pokoju i traktowała jak niewolników - przygadała jej Olszańska.
- Nieprawda - zaprzeczyła Ania. - Po prostu nie jestem gotowa na dziecko. Tak trudno to zrozumieć?
- Nie ,ale powiedziałaś, że mi współczujesz a nie masz czego ,bo mam się świetnie. A planowanie drugiego dziecka to nie powód do współczucia no chyba ,że teściowa...to już inny temat.
- Dzieci są wstrętne. A ja nie chcę bawić bachorów i zmieniać im pieluch. Wolę trzymać się od nich z daleka. Dla mnie to robale...
Violetta poczerwieniała z wściekłości.
- Byli by satanistami tak jak ty i ubierałabyś je tylko na czarno.
Ania wkurzona nic już nie odpowiedziała tylko opuściła bufet trzaskając drzwiami i prawie potrącając projektanta.
- A tej co się stało?- powiedział do siebie zdziwiony zachowaniem recepcjonistki.
Podniesione głosy sprawiły ,że w bufecie pojawili się inni pracownicy chcąc wiedzieć co dzieje się w firmie. Ania wywołała niemałe zamieszanie.
****
Ula pochłonięta pisaniem czegoś na komputerze nie zauważyła, że od dobrych kilka minut przygląda się jej prezes. Patrzył na nią jak pracuje. Nie zwracała na niego kompletnie uwagi pochłonięta własnymi myślami.
- Dzień dobry . Szukam Pauliny Febo - odezwał się nieznajomy mężczyzna.
- Paulina obecnie przebywa we Włoszech - odpowiedział Dobrzański, a Ula spojrzała na niego zaskoczona ,iż zna miejsce pobytu Pauliny.
- Nie wie Pan, kiedy wróci?
- Z tego co wiem nie planowała w najbliższym czasie powrotu. Proszę się z nią skontaktować telefonicznie albo mailowo.
- Nie znam jej numeru telefonu - odparł oschle.
- Ja bez zgody Pauliny również go Panu nie podam.
- Pan nie rozumie. Ja muszę się z nią spotkać w sprawie długu.
- To Paulina miała jakieś długi ?- wymsknęło się Uli.
- Paulina opłaciła moją operacje nie pytałem skąd wzięła pieniądze to było dawno.
- Pieniądze miała ode mnie- wtrącił mężczyzna mierząc ich wzrokiem ,który mówił nic dobrego.
- Żądam zapłaty jak nie... to się z wami policzę! Wszystkimi - palcem wskazał na Ulę po czym z zaciśniętą ze złości szczęką , opuścił firmę.
Ula trzymała się za klatkę piersiową nie mogąc złapać tchu. Marek nie zastanawiając się nad niczym wziął jej torebkę. Wzięła lekarstwo . Po chwili Ula poczuła się już lepiej. Patrzyła na niego swoimi dużymi niebieskimi oczami jak ten klęczy przed nią.
- Myślałem, że stać cię na lepsze zaręczyny - zakpił z niego Aleks.
Dobrzański nic nie powiedział tylko wstał lekko zmieszany i otrzepał spodnie.
Ula spuściła wzrok również nie wiedząc co powiedzieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz