Strona Główna

poniedziałek, 26 sierpnia 2024

,,Jeszcze raz '' Rozdział 12

 — Kasia to jest trudniejsze niż myślałam— rzekła Ula podciągając kolana pod brodę. Objęła je rękoma zerkając niepewnie na byłą współlokatorkę. — Jak mam udawać ,że nic się nie stało a przeszłość nie ma żadnego znaczenia ? Przecież my byliśmy zaręczeni. W niedalekich planach był ślub ,a może nawet dziecko ? Marzyłam by założyć z nim rodzinę. Tylko z nim pragnęłam ją mieć, ale to pragnienie nigdy się nie spełni, bo on tego nie pamięta. Nie czuje...Jego serce...

— Nie mów tak— dotknęła jej ramienia widząc w oczach Uli łzy. — Wiem ,że przechodzisz trudny czas a praca z nim niczego nie ułatwia.
— Wręcz przeciwnie wszystko utrudnia. Nie przypuszczałam ,że po takim czasie będzie miało to jakiekolwiek znaczenie. W dodatku w pracy wcale nie jest kolorowo. Marek zadłużył się u jakiś ludzi. Znaczy Paulina pożyczyła pieniądze na operacje Marka ,ale ...nachodzi go taki facet w firmie i żąda spłaty długo.
— Paulina to kto ?
— Była Marka. Spotykali się na studiach wtedy ,gdy kompletnie mnie nie zauważał. Ja byłam na pierwszym roku a on był trochę starszy i zadawał się z inną grupą ludzi. To była moja pierwsza miłość. Później dałam sobie z nim spokój  i zgodziłam się pójść na urodziny do Bartka i zaproponował mi chodzenie. Chwilowo zapomniałam o Marku ,ale ponownie stanął na mojej drodze i udało się nam w końcu być razem.
— Nie na długo. Wyjechał bez słowa i zostawił cię przed ślubem.
— Wyjechał ,bo musiał i nie zostawił tylko miał wypadek i ponoć Aleks Febo maczał w tym palce . To on zatarł wszelkie ślady ,żebym o tym się nie dowiedziała.
— Chwila...Aleks przyczynił się do wypadku ? A Paulina opłaciła operacje ? Myślałam, że oni są w zmowie.
— Ja też nie do końca rozumiem o co w tym wszystkim chodzi.
Dochodziła dwudziesta trzecia a Ulą wraz z Kasią siedziały na łóżku i rozmawiały na temat firmy i Marka. Cieplak chciała poznać wreszcie całą prawdę mimo iż wiedziała, że nie będzie już nigdy z Dobrzańskim. Ciężko było się jej pogodzić z tym faktem ponieważ dalej go kochała bez względu na wszystko.
Po wyjściu koleżanki położyła się na łóżku trzymając w rękach  swoją ulubioną przytulankę  z dzieciństwa. Chciała podarować ją ,kiedyś swojej  córeczce, ale teraz wiedziała, że nigdy nie będzie jej mieć a powodów było kilka. Najważniejszym powodem było, że nie miała z kim. Nie była od dawna w związku. Z nikim się nie spotykała i nie należała też do kobiet sypiających z nieznajomymi. Czuła ,że to już jej czas. Marzyła też by ataki astmy nie zdarzały się tak często. Czuła ostatnio także inne niepokojące objawy dotyczące zdrowia co jeszcze bardziej komplikowało sytuację by zostać, kiedyś mamą. Marek też miał pewne problemy związane z wcześniejszą śpiączką i amnezją.
Zmęczona rozmyśleniami na temat przyszłości, zasnęła.
Śniło się jej ,że biednie wzdłuż plaży, a ciepły piasek delikatnie przylepia się do bosych nóg. Słońce świeciło intensywnie ,a na czole Uli znajdywały się małe kropelki potu. Za nią biegł Marek w czarnym garniturze i podwiniętych spodniach. Stopy grzęsły im trochę w piasku ,a na ich twarzach malowało się szczęście. Kobieta odwróciła się a wtedy a mężczyzna z impetem przewrócił ją brudząc jej białą suknie ślubną. Leżeli tak śmiejąc się z siebie po czym podniósł się pierwszy i podał jej rękę. Nie działa, że to zrobi jej psikusa. Przyciągnął ją mocno do siebie i  pocałował czule i namiętnie rozkoszując się smakiem jej ust. Stali tak na tle zachodu słońca jako para młoda ,a inni plażowicze ,których nie było dużo mijali ich z lekkim zaskoczeniem ,a inni uśmiechem. Ula speszona spojrzeniami ukryła twarz w ramieniu Marka czując jak rumieńce wypełzają na twarz.
Wtedy właśnie zadzwonił budzik.
— Marek wyłącz ten dźwięk, proszę — wyszeptała sennie. — Kochanie.
Gdy odpowiedziała jej cisza zorientowała się, że Dobrzańskiego wcale tu nie ma. Niechętnie podniosła się z łóżka i wyłączyła budzik w komórce. W głowie wciąż miała jeszcze obrazy ze snu. Nigdy wcześniej nie myślała nawet o wyjeździe do Tunezji ,a teraz śniło się jej ,że była tam z nim. Miłością swojego życia. Bardzo brakowało jej tej jednej najważniejszej osoby w życiu.
— Część — Marek wszedł do środka. — Sorry ,że bez pukania wszedłem, ale  było otwarte. Nie powinnaś zostawiać mieszkania otwartego. Jeszcze ktoś cię okradnie.  kupiłem świeżutkie bułki i parę innych rzeczach i pomyślałem, że zjemy razem śniadanie. Co Ty na to?
Ula była w takim szoku ,iż nie była w stanie nic powiedzieć. Dopiero wstała a jej organizm domagał się kofeiny. Jeszcze nie dokończyć rozbudzona ledwo do niej docierało ,że on tu jest.
— Co ty tu robisz?— zapytała po chwili.
— Ulka ty śpisz przed minutą wyjaśniłem Ci co tu robię. Chyba jeszcze śpisz. Ubierz się, a ja zrobię nam coś do jedzenia, ok?
— Dobrze — uśmiechnęła do niego.
Pokazała mu gdzie wszystko się znajduje. Przez przypadek ,gdy pokazywała mu gdzie przyprawy stanęli bardzo blisko siebie. Poczuła zapach jego wody kolońskiej. Musiała przyznać, że podobał się jej ten zapach. Marek czujnie ją obserwował. Była ubrana w krótkie spodenki i koszulkę z nadrukiem kwiatka w doniczce. Ubrała to do spania zupełnie nie spodziewając się, że ktoś rano przyjdzie. Niezapowiedzianie przychodziła z reguły tylko Kaśka, a przed nią nie wstydziła się być w takim stroju. Za to przed Markiem już tak.
— O teraz dużo lepiej.
— Nie podobała ci się moją piżamka? — Ula nieświadomie zaczęła z nim flirtować.
— Powiedzmy ,że nie całkiem. Za to w tej sukience ...jest ci do twarzy.
— Kłamiesz.
— Ja ? Nigdy — odparł kładąc rękę na sercu.
Ula usiadła przy stole i patrzyła jak Marek nakłada jej naleśnika na talerz.
— Nutella czy dżem ? Czy owoce?
— Poproszę owoce  — odparła.
Usiedli naprzeciwko siebie i zaczęli jeść śniadanie. Zrobił też kawę i przelał do dzbanka ,gdyby ktoś z nich chciał jeszcze dolewki. Oboje byli kawocholikami. Nie umieli żyć bez filiżanki kawy o poranku.

— Mmn

— Mmn...pyszne— stwierdziła. — Gdzie nauczyłeś się tak robić naleśniki?
Ula była pod wrażeniem.
— Z przepisu. Mieszkam sam więc trochę eksperymentuje w kuchni.  Może, kiedyś będę miał okazję jeszcze coś ugotować dla ciebie?
— Może...ja umiem gotować, ale to miłe jak ktoś gotuje dla mnie. Dziękuję za pyszne śniadanie.

Po wspólnym posiłku załadowali zmywarkę po czym razem udali się do pracy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz