- Nie
kocham Cię – odparła wprost w jego twarz ,jej oczy nie wyrażały nic oprócz
obojętności i chłodu. Nie miał odwagi podnieść wzroku był od niej taki chłód.
Obrała maskę aby pokazać ,że jest silna i bez niego będzie lepiej. Tyle czasu
walczyła z własnymi emocjami powtarzając co zrobił wszystko co pokładała
nadzieje okazało się kłamstwem. Jej serce rozpadło się na miliony kawałków ,gdy
dowiedziała się, że była tylko marionetką w jego dłoniach. Dłonie ,które
jeszcze całkiem do niedawna pieściły jej delikatną skórę .Ramiona chroniły
przed złem tego świata. Usta tak słodkie dawały chwile całkowitego zapomnienia
.Patrząc w jego szaro-stalowe oczy zapominała o całym świecie. Te oczy do
niedawna były
zwierciadłem
duszy. Rozumieli się bez słów .Stanowili idealną jedność. Ich ciała pragnęły
bliskości i czułości. Każdy jego dotyk powodował dreszcz i szysze bicie serca.
Jej serce umarło na miłość .Zranił za bardzo dowiaduję się ,że to wszystko to
kłamstwo. Gra pozorów. aby ratować
-
Uwodziłeś mnie by ratować swój cholerny tyłek swój– podniosła nagle głos a jej
oczy zaczęły nieść dziwne błyski.
- Zdaje
sobie sprawę ,że to nie jest łatwe…
- Nie ,Marek.
..Nie mów słów ,które będzie żałował –
dokończyła za niego.
Teraz był kimś kogo nie chciała pamiętać ani
znać.
- Nie pozwolę
ci odejść- jego niski męski głos wyrwał ją z zamyślenia. Podniosła pomału wzrok.
- Nie
możesz mnie zatrzymać ,wszystko co było między nami nie było naprawdę, więc zapomnij.
- Chcesz
odejść w momencie ,gdy zrozumiałem jak jesteś dla mnie ważna ?
- Trochę
za późno Marek …to pożegnanie
- Jeszcze
wszystko może się ułożyć ,bo przecież wciąż jesteśmy dla siebie ważni.
- Nie ,to
koniec i nie próbuj wszystkiego zmieniać i tak nie będzie tak jakby nic
się nie stało.
- Nie
zostawiaj mnie – rzekł błagalnie .
-
Zapomniałeś już ,kto kogo zostawił? Najpierw wszystko pięknie prezenty, kwiaty
,czułe słówka ,randki ,a potem te dwa słowa.
Rozbudzające nadzieję na przyszłość.
- Ty nie
wiesz nawet co to znaczy
- Nie
kocham cię i odchodzę- próbowała opanować głos ale i tak lekko zadrżał
- Nie Ula…
- To
pożegnanie ,zapomnij o mnie jak ja zapomniałam prawie o tobie.
Podeszła
do niego przybliżając się na niebezpieczną odległość. Jej usta znalazły się na
jego wargach. Zamknął oczy chciał jak najdłużej czuć smak jej ust. Gdy otworzył
oczy jej już nie było. Rozejrzał się dookoła ,ale nie dostrzegł nigdzie jej
postaci. Odeszła.
,,Jest przewidziane spotkanie
Czy sięgną swych rąk
Chce wierzyć w to
Łączy nas wiele spraw
Jeszcze więcej dzieli
Być blisko siebie i wciąż
Nie tak jak byśmy chcieli
Dziś kręcimy się jak w karuzeli…’’
A miało być jak dawniej
I znowu zły los
Zakręcił nami bezwładnie
Już dosyć, już stop
Niech wszechświat zatrzyma się
Na parę maleńkich chwil
Poznamy się jeszcze raz
Bogatsi o to co dziś już wiemy…’’
Czy sięgną swych rąk
Chce wierzyć w to
Łączy nas wiele spraw
Jeszcze więcej dzieli
Być blisko siebie i wciąż
Nie tak jak byśmy chcieli
Dziś kręcimy się jak w karuzeli…’’
A miało być jak dawniej
I znowu zły los
Zakręcił nami bezwładnie
Już dosyć, już stop
Niech wszechświat zatrzyma się
Na parę maleńkich chwil
Poznamy się jeszcze raz
Bogatsi o to co dziś już wiemy…’’
Od tego
czasu minęły całe trzy lata czyli około tysiąc dziewięćdziesiąt pięć dni i tyle
samo samotnych nocy. Czas upływa niespostrzeżenie .Gdyby mogli cofnąć czas może
by się nie poznali ,a może nie byłoby intrygi, a może poznali w innych
okolicznościach i byliby razem? Ale los bywa okrutny . Rozdzielił ich
zabierając radość i szczęście. Od tamtego momentu ich życie nie przypominało
już dawnego. Oboje ułożyli je inaczej. Próbowali odnaleźć dawne. Bezskutecznie.
Nie chcieli wracać do przeszłości. Jej niegdyś diamentowe serce, które
kochało mimo wszystko teraz było złamane. Wierzyła w każde jego słowo. Gdy
okazało to się zbiło się z rzeczywistością zaczęła go nienawidzić i siebie
samej ,że była tak naiwna i we wszystko wierzyła co padało z jego pięknych ust.
To było silniejsze uczucie niż śmierć ,które zrodziło się gdzieś na dnie serca ,chociaż
nie miało prawa. Przecież był zajętym mężczyzną ,który planował przyszłość u
boku innej kobiety. Był pewny ,że to właśnie Paulina jest tą, z którą spędzi
resztę życia. Myślał ,że to ona zostanie matką jego dzieci, którymi Bóg by ich
obdarzył. Jej włoski temperament sprawiał ,że nie potrafiła być spokojna wobec
wielu sytuacji. Odkąd między nim, a Ulą zaczęło się coś dziać. Jego związek
zawisnął na włosku już wcześniej nie potrafili szczerze porozmawiać. Nawet nie
pamiętał momentu gdy wszystko zabrnęło tak daleko on klub i przygodne panienki
dobre na jedną noc nie na poważny związek. Febo robiła mu wiele awantur z tego
powodu. Miał już powoli tego dość. Wtedy poznał ją . Dziewczynę która
niczym nie przypominała królewny z bajek, ale kopciuszka tylko w tym
przypadku nie zawsze mógł okazać się szczęśliwy finał. Nie było pisane im żyć
długo i szczęśliwie ,a przynajmniej na razie. Po pewnym czasie zauważył ,że Ula
jest zupełnie inna ,prawdomówna, czysta i zupełnie nie pasująca do jego
zepsutego świata ,ale mimo dzielących ich różnic ,potrafili znaleźć nić
porozumienia jakiej jeszcze nie znali. Zostali przyjaciółmi. Marek został
prezesem ,bo ojciec musiał zrezygnował z uwagi na swój stan zdrowia.
Przekazując pałkę młodszemu pokoleniu. Aleks nie był zadowolony z takiego
obrotu sprawy ale musiał pogodzić się z porażką. To on chciał kierować firmą.
Sebastian zauważył ,że Maciej Szymczyk ma duży wpływ na Urszulę i postanowił
ostrzec Marka. Oboje nie ufali mu i bali się ,że chce przejąć firmę. Niedawno
Ula wzięła drugi kredyt w zastaw dostała od Marka udziały Febo&Dobrzański
50% ,bo resztę miało państwo Febo. Olszański wymyślił w ten sposób
intrygę na ,którą niestety jego przyjaciel się zgodził. Ufał Uli ,ale nie ufał
temu ,, Pomywaczowi’’ jak go zwykł nazywać. I bał się ,że on przekona ją do
przejęcia firmy. Potem poznał prawdziwy motyw dlaczego tak się poświęcała
narażając siebie. Okazało się ,że zakochała się w nim. Wtedy właśnie Dobrzański
uległ namowom Sebastiana i zaczął ją uwodzić. Gdy to się wydało wyjechała
biorąc urlop .Nie powiedziała nikomu czy wróci do FD. Po dwóch miesiącach
wróciła, ale nie była tą samą Ulą. Była ładna. Przez ten czas była u
przyjaciółki w Londynie i tam przeszła metamorfozę. Wyleczyła złamane serce i
wróciła aby raz na zawsze pożegnać się z domem mody i tymi ludźmi nie
zapominając o przyjaciołach ,który byli dla niej tak ważni. I wtedy przeprowadziła
tą rozmowę z Markiem pozbawiając wszelkich złudzeń. Nie dała mu nadziei na nic.
Jej słowa zabolały i to bardzo, ale co czuł wiedział tylko on, a ona nie
chciała wiedzieć ani wierzyć w jego uczucie. Zbyt ją zranił aby zaufała i
pokochała na nowo. Na wszystko było o wiele za późno .Już padło tyle słów.
,,Trwam bez względu na ból
Choć dotyk twych rąk nie cieszy mnie już
Mam ukrytą gdzieś moc
Pozwala mi iść przed siebie dalej znów…’’
Dlatego
musiała uciec jak najdalej. Byle z dala od wspomnień. Mimo tego co powiedziała
musiała uciec stąd.
Kolejny
raz oglądał pogiętą fotografię była zniszczona, bo nie pamiętał ,który raz ją
ogląda. Wtedy byli tacy szczęśliwi. Mimo ,że nie była ładna dla niego była
piękna bo pokochał ją za dobroć ,za jej serce, charakter, że zawsze była przy
nim nawet wtedy gdy kłamał, a ona była taka szczęśliwa. To co dla niej było
spełnieniem marzeń dla niego nie miało wtedy znaczenia. Dopiero nad Wisłą pojął
co naprawdę do niej czuję i analizując wszystkie fakty, sytuacje, gesty doszedł
wreszcie, że to musi być miłość – Kochał ją – Tą niepozorną dziewczynę o
nieskazitelnej duszy choć nikt nie doceniał jej piękna kierując się wyglądem
zewnętrznym i nazywając ,, Brzydulą ‘’ dla niego na początku też nią była ,ale
szybko zauważył jej inne atuty. Miała też nieskazitelnie niebieskie oczy jak
diamenty .Tak intensywne ukryte pod dużymi okularami o czerwonych prawkach. I
usta pełne i zmysłowe lekkie piegi ozdabiające nos. Rumiane policzki, zgrabna
sylwetka ukryta pod niedopasowanymi ubraniami. W Spa dostrzegł jej prawdziwe
piękno i włosy jasno-brązowe opadające na ramiona ile by dał aby teraz tu była.
Aby mógł ją znów zobaczyć. Od dwóch lat nie miał żadnej wiadomości . Nie
wiedział czy jest sama czy z kimś ale miał nadzieje ,że jest szczęśliwa.
- Marek
nie idziesz do domu?- zapytał przyjaciel wchodząc do gabinetu.
Prezes nawet go nie zauważył . Siedział na
obrotowym krześle wyraźnie błądząc myślami.
- Marek !
Brunet nie
zareagował.
- Już po
siedemnastej! - wykrzyknął Olszański ,przywracając tym sposobem przyjaciela do
rzeczywistości. Do tej szarej i brudnej, w której nie ma Uli.
- Nie
zauważyłem - odparł
beznamiętnie.
- Stary
otrząśnij się ona już nie wróci…
- Wiem,
ale wciąż myślę co robi? Czy jest szczęśliwa ?
Czy ułożyła sobie życie ?
- Nie
zadręczaj się .Gdyby chciała spotkałaby się z tobą
Westchnął
ciężko wiedząc ,że ten ma rację.
- Ona
nigdy mi już nie wybaczy- rzekł ze smutkiem i bólem w głosie.
- Ty nadal
ją kochasz? -zapytał Sebastian a Marek spuścił głowę co było jednoznaczną
odpowiedzią, że to prawda.
-
Seba.. ja ją widzę wszędzie w windzie, w snach, w sklepie ,na ulicy i w
marzeniach.
- Ty masz
obsesje na jej punkcie i jak tak dalej będzie oszalejesz.
- Ja już
oszalałem… pozwoliłem jej tak po prostu odejść.
- Przecież
mówiłeś, że nie chciała już wyjaśnień- zauważył Seba
- To
prawda jej oczy takie zimne i chłodne do dziś śnią mi się po nocach.
- Może
jeszcze nie wyjaśniliście sobie wszystkiego
- Seba to
koniec ona od dawna pewnie już o mnie zapomniała.
- A co
jeśli nie ?
- Nawet
nie wiem gdzie jej szukać.
- Więc
musisz pomnieć
- Już trzy
lata próbuje...
******
Dziś
Wigilia Bożego Narodzenia. Postanowił się przejść do parku. Kiedyś przychodzili
tu razem. To tu mieli miejsce ważne rozmowy .Tu widzieli się po raz ostatni .,,
dwunasty sierpień’’ To był ten dzień ich ostatniego spotkania. Szedł wolno bez
celu. Nagle na ławce dostrzegł jakby znajomą postać. Podszedł kilka kroków. Jego
serce zaczęło nagle mocniej bić poczuł szum w uszach. Jego oczy rozjaśniła
iskierka nadziei. Postać na ławce nie patrzyła na niego tylko przed siebie. Na
drzewa i staw w oddali. Byli też inni spacerowicze mimo mrozu. Jakieś dziecko
biegało ale przewracało się nie umiejąc jeszcze dobrze biegać. Zwłaszcza po
puchowej poduszce śniegu pokrywająca ziemie. Korony drzew przez szron wyglądały
jak z ,, Krainy lodu’’ Nagle zaczął prószyć lekko śnieg. Stanął przy
ławce.
- Ula…-
szepnął jej wzrok odwrócił się na dźwięk tak dobrze znanego głosu. Dawno nie
słyszanego jednak niezapomnianego.
Ich
spojrzenia się spotkały, a błękit jej oczu po raz kolejny zahipnotyzował go.
Jego stało-szare oczy przyciągały jak magnes.
- Marek
?-zapytała cicho upewniając się ,że on jest tutaj i to nie sen. Pokiwał głową
nie miał odwagi przerwać ciszy, która między nimi panowała
- Mamusiu
– nagle podbiegło do niej dziecko. Spuściła wzrok .Spojrzał na nie. Usiadł na
ławce. Posadziła dziecko na kolanach. Spojrzało na Marka.
- Ula… Czy
to …?
- Marysia
twoja córeczka - weszła mu
we słowo.
- Dlaczego
nic nie powiedziałaś? Nie próbowałaś mnie znaleźć....
- Marek…
wyjechałam ,a ty zraniłeś mnie zbyt mocno i nie potrafiłam ci wybaczyć… po za
tym…- w jej oczach pojawiły się łzy
- Mamusiu
dlaczego płaczesz?- zapytała dziewczynka
- To nic
skarbie idź pobaw się ,mama musi porozmawiać z tym Panem.
Dziecko
zsunęło się z kolan i wzięło do rączek śnieg bawiąc się próbując zrobić śnieżkę.
- Gdybym
wiedział nie pozwoliłbym…
- Czasu
nie cofniesz …nie mogłam o tobie zapomnieć ,bo Marysia tak bardzo przypomina ciebie.
Czarne włoski i dołeczki w policzkach tylko oczy ma moje.
- Czy to
znaczy Ula ,że..?
-
Wybaczyłam ci ,a wtedy nie wiem…
- Kocham
cię, wierzysz mi?- popatrzył w jej oczy kładąc dłonie na jej policzkach.
Tak bardzo brakowało jej tego dotyku.
Zamrugała kilka razy oczami aby powstrzymać łzy ,ale one spłynęły i tak po
różowych od mrozu policzkach. - Nie płacz Skarbie – ostatnie słowo powiedział z
taką czułością ,że nie miała złudzeń już ,że to nie to. Wiedziała już ,że ją
kocha. Tak wierzyła. Jej oddech nagle przyspieszył, gdy jego usta znalazły się
niebezpiecznie blisko jej warg. Musnął je lekko. Zamknęła oczy. Połączył ich
wargi. Nie umiała się już bronić. Teraz każdy element jej ciała chciał jego
bliskości. Odsunął się i znów spojrzał w jej oczy. Jego lśniły dziwnym blaskiem
jej oczy również.
- Tak
,wierzę ci -odparła przez jego twarz przemknął blady cień uśmiechu. - Kocham
Cię – szepnęła i ich usta splotły się w namiętnym pocałunku .Tak za sobą
tęsknili . Wiedzieli ,że teraz czeka ich lepsza przyszłość. Spojrzał na dziecko
nieopodal.
- Marysia
wracamy – rzekła Ula do małej. Dziewczynka podbiegła do niej.
- Ja nie
cie – mówiła sepleniąc mała
- Musimy,
bo się przeziębisz jest zimno.
- A to
kto? – spytała pokazując palcem na siedzącego Marka.
- Marysiu
pamiętasz jak pytałaś o tatę?
Dziewczynka pokiwała głową .
- Mówiłam
ci, że powiem jak podrośniesz
- Czy ten
pan to mój tata?
- Tak
kochanie to twój tatuś
- Czy on
nas zostawi?
- Nie
,będzie przy nas prawda Marek? -spojrzała na niego.
– Już nigdy Cię nie opuszczę ani mojej …naszej
córeczki-rzekł z czułością co wzruszyło Ulę.
- Tyle
czasu na ciebie czekałam wiedziałam ,że kiedyś się zjawisz ,bo kochałam Cię ale
potrzebowałam czasu aby wybaczyć.
-
Dziękuję, Ula dzięki tobie znów jestem szczęśliwy i naszej Marysi.
Pocałował krótko ukochaną i wziął swoją małą
córeczkę na ręce. Obok szła Ula. Obok dwóch najważniejszych osób zaczął mocniej
prószyć śnieg. Ich życie znów było pełne barw.
Cd w ,,Trudne powroty''.