Strona Główna

niedziela, 29 listopada 2015

,, Oznaki Życia'' 3

Dziękuję za ponad 70 tys. Wyświetleń i ,że czytacie moje kiepskie opowiadania.  Piszę bo lubię. Pozdrawiam :)
,, Oznaki życia’’
Rozdział 3

Od kilku tygodni  odwiedzała mamę w szpitalu. Jej stan nieustannie się pogarszał. Doszły problemy z oddychaniem. Została podłączona do respiratora ,który monitorował jej prace serca. Ula spędzała sporo czasu przy jej łóżku. Nie mogła z nią porozmawiać bo ta się męczyła. Nie mogła zbyt wiele mówić. Czuła ,że jej życie traci sens. Żyła w transie nie dojadała, nie dosypiała. Modliła się tylko aby było lepiej i aby jej mama wyszła z tego. Maciek i jego mama bardzo się o nią martwili.  Zaopiekowali się Beatką.  Warecka z opieki społecznej nie zjawiła się ponownie.  Jednak Ula przeczuwała ,że jeszcze się zjawi i z pewnością w najmniej oczekiwanym momencie.  Pewnego dnia idąc na przystanek autobusowy znów ujrzała tego mężczyzny na ,którego widok jej serce tłukło się w piersi niczym uwięziony ptak a przez ciało przepływała nieznana fala gorąca.  Jednak on nigdy nawet na nią nie zwrócił uwagi. Zawsze widziała go samego ale była pewna ,że kogoś ma.  Często zaprzątał jej myśli mimo ,że go nie zna . Nie miała pojęcia dlaczego.  Był dla niej jak sen ,który urywa się wraz z otworzeniem oczu. 
- Ula nie smakuje ci?- zapytała pani Maria patrząc na dziewczynę mieszającą łyżką w zupie pomidorowej.  Kompletnie wyłączyła się . Nie słyszała co mówi do niej mama jej przyjaciela. Starsza kobieta machnęła ręką nie widząc żadnej reakcji i wyciągnęła ciasto z malinami z piekarnika.
- Pali się !!!krzyknął Maciek
- Co?- zapytała wystraszona dziewczyna stając z impetem od stołu ,że potrąciła talerz ,który spadł na podłogę z całą zawartością.
- Żartowałem- odparł po chwili Szymczyk
- Ty ośle . . . myślałam ,że w domu jest pożar!!!- fuknęła i zaczęła go okładać.
- Dosyć. Zachowujecie się jak dzieci- wtrąciła się Maria
Ula szybko opuściła kuchnię i poszła poszukać swojej młodszej siostry ,która bawiła się w ogrodzie.  Usiadła na jednej z bujanych ławek i spojrzała na Beatkę siedzącą na krześle i bawiącą się lalką. Gdy ujrzała Ulę podbiegła do niej.
- Jesteś smutna?- zapytała blondynka przyglądając się uważnie kobiecie. W jej oczach był strach i niepokój. Godzinę temu dostała telefon ,że stan ich mamy się pogorszył spadło ciśnienie i pojawił się krwotok z nosa . Wiedziała ,że to poważna choroba. Cierpiała ona bowiem na ostrą białaczkę szpikową.  Działać trzeba było natychmiast.  Najgorsze było dla niej to ,że jej mama wiedziała o chorobie i ukrywała to przed najbliższymi.
- Nie jestem. Po prostu myślę o czymś.- skłamała. Tak naprawdę była załamana ,że białaczka była już zaawansowana i szansę na wyzdrowienie z ,każdym dniem malały.  Nie chciała jednak mówić to sześcioletniemu dziecku.  Chciała aby mała miała w miarę normalne dzieciństwo mimo wszystko.
- Czy mama umrze?- spytała Beatka patrząc niebieskimi oczami ,które napełniały się łzami. Kobieta posadziła ją sobie na kolanach i przytuliła mocno. Nie mogła patrzeć na smutek i strach ,które zobaczyła w oczach swojej małej siostrzyczki.  Tylko ją miała.   Gdy ona płakała czuła niemal fizyczny ból.
- Betti masz ochotę na ciasto z malinami?- zapytała gospodyni podchodząc do nich. Dziewczynka podniosła wzrok na kobietę w fartuchu .
- Tak- odpowiedziała po chwili zsuwając się z kolan siostry i podała dłoń kobiecie. Udały się do mieszkania.   Tymczasem szatynka odetchnęła z ulgą . Nie wiedziała co jej odpowiedzieć. Te pytania były krępujące. Sama nie znała na nie odpowiedzi.  Nagle wpadło jej coś do głowy i wbiegła do pokoju szybko biorąc torebkę. Wybiegła z domu. Jak oparzona prawie przewracając się o kamień.  Wszyscy domownicy byli zdezorientowani.  Jakiś czas później zmierzała już w kierunku księgarni w Warszawie w ,której pracowała jej mama.  Weszła do środka i rozejrzała się. Wszędzie były regały z książkami. Kilka było na wystawie. Podeszła do kasy za ,którą stał starszy mężczyzna w okularach.
- Dzień Dobry  . . . Może w czymś pomóc?- spytał niepewnie zerkając na kobietę ,która rozglądała się jakby czegoś szukała.
- Dzień Dobry .  Szukam Pani Wandy Broniek
- Wiesław Broniek jestem jej mężem- przestawił się .
- Urszula Cieplak
- Córka Magdy?- spytał zaciekawiony
- Tak. Właśnie przyszłam zapytać od kiedy moja mama jest na zwolnieniu lekarskim
- Pani mama nie pracuje tu od kilku miesięcy.
- Jak to?
- Nie wiem ale długo się nie pojawiała w pracy i moja żona ją zwolniła.
- To niemożliwe. Przecież codziennie gdzieś wychodziła gdy ja szłam na busa do Warszawy.  Gdy wracałam nieraz  jej nie było. Moja siostra zostawała z sąsiadką- zwierzyła się mu . Nic nie rozumiała z tego.  Moja mama nie pracuję od kilku miesięcy i nic mi nie powiedziała? W takim razie skąd pieniądze na jedzenie? Chyba nie wzięła z konta ,które miały być na remont?  Odłożone za sprzedaż warsztatu samochodowego taty?  Pożegnała się z panem Wiesławem i chcąc pozbierać myśli postanowiła pójść do parku  znajdował się on niedaleko wysokiego biurowca.   Jakiś czas temu gdy tamtędy szła jakaś brunetka o mało ją nie staranowała i nazwała ją ,,pokraką’’ i szybko wsiadła do taksówki. Za nią wybiegła jakaś blondynka ubrana w obcisłe legginsy i dopasowaną bluzkę.  Sama w życiu nie założyła by tak obcisłych rzeczy bo miałaby wrażenie ,że się dusi.   Spojrzała w niego słońce świeciło mocno uszła kilka kroków i nagle wpadła na coś. Otworzyła oczy przed nią stał mężczyzna z wściekłym wyrazem twarzy. Wystraszona cofnęła się .
- Chodzić nie umiesz- burknął i wszedł do budynku. Pokręciła głową i ruszyła dalej.  Od tamtej pory nie chodziła tędy  ale dziś znowu znalazła się tutaj. Nie miała pojęcia jak. Nie znała tego miejsca. Nic jej nie mówiło to miejsce a mimo wszystko jakaś siła ciągnęła ją w tym kierunku.  Po kilkunastu minutach wreszcie znalazła się w parku.  Zauważyła mężczyznę stojącego nad brzegiem stawu. Wolno ruszyła w jego kierunku.  Nie odzywała się. Przyglądała mu się przez chwilę bojąc się zagadać. Był w błękitnej koszuli z krótkim rękawem i w czarnych garniturowych spodniach. Jego sylwetka była wysportowana . Był zamyślony więc nie wiedział ,że od dobrych kilku minut ktoś mu się przygląda.  Spojrzała na staw wyciągnęła bułkę i podeszła bliżej stawu. Nieznajomy spojrzał na nią ukradkiem wrzuciła kawałki bułki do wody.
- Od dawna mnie pani obserwuje?- spytał nagle mężczyzna patrząc na młodą kobietę. Spojrzała na niego speszona. Nie sądziła ,że wiedział o tym ,że go obserwowała. Przecież była za drzewem dopiero później podeszła do stawu karmiąc kaczki. Patrzył na nią swoimi szarymi oczami wyczekując odpowiedzi.
- Nie . . . ja tylko . . .- zaczęła się jąkać
- Spokojnie . .. Nie jestem zły –odparł z uśmiechem
- To dobrze – westchnęła cicho
- Mieszka pani w Warszawie?- spytał patrząc na nią . Ją trochę to krępowało bo gdy tylko patrzyła w jego oczy czuła ,że policzki płoną a przez ciało przepływa dziwny dreszcz.
- Mieszkałam i mam na imię  . . . – nie dokończyła bo usłyszała dźwięk swojej komórki odeszła  kilka kroków od nieznajomego. ,, Musze iść’’ – krzyknęła i pobiegła szybko polną ścieżką.   Telefon był ze szpitala  stan jej mamy się znowu się pogorszył. Nie mogła dokończyć przerwanej rozmowy. Nawet nie poznała jego imienia. Wciąż miała przed oczami jego szare oczy .  Miały w sobie jakoś magię. Gdy je widziała tonęła bez reszty a świat zewnętrzny w jednej sekundzie przestał się liczyć. Jednak gdy mijała ta chwila jego już nie było. Pojawiał się niespodziewanie i potem znikał jej z oczu a ona kładąc się spać chciała chociaż jeszcze raz go ujrzeć.  Jednak szybko przychodziło otrzeźwienie  i myślała o białaczce mamy, Beatce i kończących się środkach na życie.  Przejrzała kilka ofert pracy i wykonała kilka telefonów w ubiegłym tygodniu ale nikt nie oddzwonił. Bała się ,że nie dostanie pracy .  Nie była sama. Musiała myśleć nad swoją przyszłością ale również swojej małej siostry ,która wciąż pytała o mamę gdy tylko ta znalazła się w szpitalu. Ula nie chciała jej okłamywać ale nie mogła postąpić inaczej.  Prawda była zbyt bolesna i sama ledwie dawała sobie z nią radę. Było jej bardzo ciężko po odejściu taty a teraz jeszcze los zabiera jej drugiego rodzica. Przyjaciółka wyjechała do Francji z narzeczonym a druga mieszka w Krakowie . Na miejscu został jej tylko Maciek ,który w czasie studiów mieszkał w akademiku i dopiero od niedawna był w domu rodzinnym.   Ruszyła w kierunku sali w ,której leżała Magda.   Widok podłączonych kabli i śnieżnobiałej cery matki przeraził ją. Wyglądała jakby była martwa. A nie tylko spała.  Usiadła na krześle i ostrożnie wzięła jej dłoń. 
- Zaopiekuj się Beatką . . . i znajdź miłość- wykrztusiła blond włosa kobieta podnosząc lekko powieki. W jej oczach była dziwna pustka. Nie było lęku, niepewności ani bólu. Jej policzki były lekko zapadnięte. Ostatnio bardzo schudła. Wyglądała jak cień człowieka.  Ula patrząc na nią nie widziała w niej dawnej pełnej energii i, pasji i radości kobiety.  Dodatkowo na głowie miała chustkę. Teraz leżała w pościeli stała bo choroba wyniszczała jej organizm. Lekarze zwiększyli jej dawkę leków  przeciwbólowych.
- Mamo dlaczego mi nie powiedziałaś?- spytała drżącym głosem Ula
- Nie chciałam abyście cierpiały tak jak ja.
- Od jak dawna wiesz?
- Jakiś czas.  Bardzo źle się czułam i zrobiłam badania w przychodni .Brałam leki i czułam się trochę lepiej.
- Nie wiedziałam. Byłaś w klinice hematologii? Ostatnio czytałam o chorobie i jej leczeniu jak byłam w kafejce internetowej. Chciałam wiedzieć więcej.  Powinnaś wcześniej zacząć leczenie chemioterapią . A teraz potrzebny jest przeszczep  tylko  . . .
-Nie zgodziłam się. Czuję się coraz gorzej- jej głos stawał się coraz słabszy . Musiała przerwać aby złapać oddech.   Nie czuła bólu bo od kilku dni podawali jej morfinę.  Leczenie przestało działać. Lekarze nie chcieli przekazać jeszcze tych strasznych wieści Urszuli.
- Musisz walczyć. Nie możesz się poddać- rzekła Ula z płaczem. Nie umiała opanować łez ,który ciekły jej po policzkach. Widziała ,że czas jej mamy na tej ziemi dobiega końca. Nie chciała w to wierzyć. Nie mogła na to patrzeć. Jej serce przepełniał taki ból ,rozpacz i nie potrafiła sobie z tym poradzić.  Jej świat właśnie legł w gruzach.  Wiedziała ,że jej siostra bardzo to będzie przeżywać bo jest mocno zżyta z mamą.   Magda po raz kolejny straciła przytomność a Ula musiała opuścić salę.  Zajęła krzesło na korytarzu załamana chciała mieć teraz przy sobie kogoś do kogo mogła by się przytulić.  Chciała jej pomóc ale czuła się bezradność. Nienawidziła tego uczucia gdy ktoś potrzebuję pomocy a ona nie może nic zrobić.








17 komentarzy:

  1. Szkoda mi Magdy. Białaczka to ciężka choroba. Z każdym dniem słabnie, kolejne dni są coraz gorsze. Ula nie może tego przeżyć. Nie dziwię się jej. To jej matka, ukochana rodzicielka. Jak ona sobie poradzi? Nie mam pojęcia
    Pozdrawiam Andziok :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Białaczka jest bardzo ciężką chorobą i jedni z niej wychodzą a inni nie. Niektórych ratuje przeszczep . Dla Uli jest to bardzo ciężkie a spadną na nią jeszcze inne nieszczęścia. Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Wstrząsający rozdział. Nie ma chyba nic gorszego jak patrzeć na zbliżającą się śmierć ukochanej osoby, mieć świadomość, że się ją traci. Czy Magda ma w ogóle jakieś szanse na wyleczenie? Tytuł opowiadania brzmi "Oznaki życia", a jeśli tak, to daje nadzieję na polepszenie jej zdrowia. Wciąż wierzę, że matka Uli jeszcze z tego wyjdzie.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To opowiadanie od początku jest trudne i bardzo smutne. Wiele się jeszcze wydarzy. Nie mogę powiedzieć czy Magda z tego wyjdzie czy nie. Nadzieja umiera ostatnia jak to mówią. Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Ula to zawsze ma pod górkę, mam nadzieję że dasz szansę Magdzie i jednak przeżyje. Ten nieznajomy na którego ciągle się wpada to Marek prawda, a kobieta która nazwała ją pokraką to Paulina ? Bardzo intrygujące opowiadanie. Pozdrawiam B.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula będzie miała tu pod górkę. Życie nie będzie ją oszczędzać ale może ,kiedyś to się zmieni? Tak ten mężczyzna to Marek a ta kobieta to Paulina. Nic więcej nie powiem. Pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Masz świetne pomysły, twoje opowiadania są bardzo intrygujące :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki . Cieszę się ,że się podoba. Pozdrawiam :)

      Usuń
  5. to opowiadanie jest chyba ciekawsze niż poprzednie, ale zobaczymy jak się dalej rozwinie............ M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ciekawsze to się okaże wkrótce. Nam nadzieję ,że jednak tak . Pozdrawiam :)

      Usuń
  6. Twoje opowiadania nie są takie złe jak ci się wydaje :). W tych opowiadaniach rzeczywiście Ula ma wiecznie pod górkę. Ale że ja jestem wielką optymistką wierzę, że w końcu Ula znajdzie szczęście i pozna w końcu Marka. Pozdrawiam i już nie mogę doczekać nexta. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki. Jestem ostatnio większą pesymistką niż optymistką. Ula czekają teraz bardzo trudne chwile. A na resztę przyjdzie czas później. Pozdrawiam :)

      Usuń
  7. Nadzieja umiera ostatnia nie będę więc pisać dzisiaj jaka jetem zła, wściekła za uśmiercenie mamy Uli. Na to zawsze czas. Na to pisanie ma się rozumieć.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja nie napisałam ,że Magda umarła. Dzięki za wpis. Pozdrawiam:)

      Usuń
    2. Wczoraj, gdy pisałam komentarz chociaż, że pora była wczesna to padałam z nóg i chaotycznie wyszło. Chodzi mi o to, że ja mam nadzieję, że mama Uli przeżyje. Dopiero jak przeczytam, że niestety ale pani mama... to będę zła i wściekła i dam upust złości.
      Pozdrawiam miło.

      Usuń
  8. Gdy czytałam dziś twoje opowiadanie i doszłam do momentu jak Ula obserwowała Marka, to zaczęłam płonąć. Nie wiem czemu, ale było mi gorąco na sercu. Bardzo dobrze się spisałaś z tym opowiadaniem i bardzo bardzo mi się podoba :) Chyba nabrałam rumieńców :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi się czyta takie słowa. Dziękuję i cieszę się ,że ci się aż tak podoba. Pozdrawiam :)

      Usuń