Zapraszam na już 36 część . Finał będzie szczęśliwy i całkiem niedługo. Dziękuje za komentarze pod poprzednia częścią. Pozdrawiam serdecznie. :)
,, Cudza Narzeczona’’
Rozdział 36
Przez kilkanaście minut w gabinecie
panowała niczym niezmącona cisza. Nikt
nie był w stanie nic powiedzieć. Marek
gwałtownie podniósł się z fotela aż Joanna i Radek podskoczyli zaskoczeni .
Podszedł do okna spojrzał na ulice a potem odwrócił się w ich stronę. W głowie ciągle powracały trzy słowa. ,, Ula
nie żyje’’ . Chwilę myślał nad czymś intensywnie .
- Skąd macie takie informacje? Kto wam to powiedział?
- Policja znalazła jej rzeczy nad
wodą. W wśród nich było to- powiedział
blondyn dając Dobrzańskiemu łańcuszek z sercem. Spojrzał na nie. Dokładnie
pamiętał ten moment gdy jej go podarował.
Jednak nadal wiele rzeczy mu nie pasowało.
- To jeszcze nie dowód ,że ona . . .- zaciął się bo słowa nie chciały mu
przejść przez gardło. Żył nadzieją ,że ona gdzieś jest .
- A co jeśli się mylisz?- zapytała
cicho Joanna ze smutkiem . Brunet
przygryzł lekko dolną wargę i usiadł na biurku nadal w dłoniach trzymał
prezent ,który jej dał.
- Zostawcie mnie samego- rzucił i
nieobecnym wzrokiem spojrzał w kierunku okna.
Radek spojrzał na żonę i bez słowa opuścili jego gabinet. Westchnął
ciężko. Zadzwoniła jego
komórka. Nie miał ochoty w tej chwili z nikim rozmawiać. Wciąż z tyłu głowy
miał to co powiedzieli przyjaciele jego ukochanej.
,, Raz
ktoś przychodzi raz odchodzi
I na pamiątkę ranę masz
Nic już w życiu tak nie boli
Gdy jesteś sam zupełnie sam ‘’
I na pamiątkę ranę masz
Nic już w życiu tak nie boli
Gdy jesteś sam zupełnie sam ‘’
Po dziesięciu minutach odzyskała
przytomność. Z trudem podniosła się do pozycji siedzącej. Dotknęła głowy na jej
dłoni pojawiła się krew. Przestraszyła się. Rozejrzała się pomieszczeniu. Pod łóżkiem dostrzegła jakiś drut. Sięgnęła
po niego i pomału wstając ból głowy nie pozwalał się jej skupić. Po kilku
próbach otworzyła haczykiem z drutu drzwi.
Rozejrzała się ostrożnie. Nikogo nie było. W korytarzu gdzie wszędzie
były kartony i śmieci na szafce dostrzegła jakiś telefon. To była komórka
jednego z tych ludzi. Bez zastanowienia wzięła ją i skierowała się do ścieżki. Poczuła zimne powietrze. Wzięła gwałtowny oddech. Bała się ,że w
,każdej chwili mogą się pojawić. Szła
długo przez las wycieńczona. Pary razy się przewróciła Na nogach miała
baleriny. Miała czerwoną skórę
podrażnioną od zimna. Pod stopami śnieg.
Na sobie tylko wytarte dżinsy i podartą bluzkę. Doszła do przystanku. Nikogo
nie było. Usiadła na ławce trzęsła się z zimna. Wystukała parę cyfr na
telefonie. Chciała zadzwonić do przyjaciółki aby po nią przyjechała.
- Słucham?- zapytał mężczyzna
odbierając numer nic mu nie mówił. Czuła
suchość w gardle ,która aż powodowała ból. Do jej oczu napłynęły łzy. Czy ja mam obsesje ? Wciąż słyszę jego głos.
- Halo? Kto mówi?
- Ula
.. . Ula Cieplak- wyszeptała . Myślał ,że się przesłyszał. Przecież
dopiero dowiedział się ,że nie żyje. Mimo wszystko chciał to sprawdzić.
- Gdzie jesteś?
- Na przystanku przy Leśnej –
opowiedziała poznała go po głosie. Nie mogła w to uwierzyć. Była pewna ,że
dodzwoniła się do Joanny a nie do niego.
- Zaraz będę. Zostań tam – powiedział i
z prędkości błyskawicy wybiegł z firmy. Wsiadł do samochodu i odjechał z
piskiem opon.
,, Czasem
gdy godzisz się już z końcem
Za ciemną chmurą chowasz twarz
Twoje serce wciąż gorące
Daje blask życia blask’’
Za ciemną chmurą chowasz twarz
Twoje serce wciąż gorące
Daje blask życia blask’’
- Ulka!!!- krzyknął wybiegając z
samochodu widząc ją na ławce . Podbiegł do niej. Była nieprzytomna. Potrząsnął nią lekko ale nie zareagowała. Wystraszony zdjął płaszcz i okrył ją. Wziął ją
na ręce i posadził na przednim siedzeniu.
Wziął z tylnego siedzenia koc i ją nim okrył. Usiadł za kierownicą i
ruszył szybko w kierunku najbliższego szpitala. Otworzyła pomału oczy. I spojrzała
na niego.
- Co ty robiłaś w zimie na przystanku? W letnich ciuchach?
- Uciekłam. Nie mogłam tam być.
Ja .. . proszę wybacz mi- wyszeptała i rozpłakała
się ocierając czerwonymi dłońmi twarz. Trzęsła się było jej zimno . Na czole pojawiło się kilka kropel potu. Miała gorączkę.
- Wybaczyłem. Tak się o ciebie bałem-
odparł spojrzał na nią i poczuł ucisk w
sercu na ten widok. Nie chciał nawet myśleć gdyby przyjechał później. Ale cieszył
się ,że Joanna i Radek nie mieli racji gdy mówili tą tragiczną wiadomość. W jego sercu pojawiła się nadzieja ,że znów
będą razem.
- Przepraszam- wyszeptała . Nie chciała
już więcej go ranić. Przez to co przeszła zrozumiała ,że on i dzieci są dla
niej najważniejsze. I nic nie jest w stanie temu zaprzeczyć. Tylko miłość dawała jej siłę. Dojechali do szpitala. Otworzył jej drzwi . Chciała
wysiąść ale nie pozwolił ją. Wziął ją na ręce. Objęła jego szyje dłońmi. Gdy
poczuła znajomy zapach perfum jej serce szybciej zabiło. Weszli do budynku. Tam podali wszystkie informacje na
recepcji.
*********************
W szpitalu została przez kilka dni. Przeszła
badania ,które nie wykazały nic niepokojącego. Była tylko bardzo wychudzona i
miała liczne rany na ciele. Na koniec
miała badanie ginekologiczne. Na szczęście nie była ofiarą gwałtu. Była tylko
bita i głodzona. Podawali jej również środki nasenne. Policja ich namierzyła i skazała . Znaleźli
przy nich narkotyki. Ula wyjaśniła
wszystko Markowi. Opowiedziała mu co przeszła i jak bardzo tęskniła. Mówiła o
tym z trudem. Płacząc w ramie ukochanego. A on próbował ją pocieszyć. Powiedziała
też ,że pożyczyła od Joanny pieniądze na życie. Dilerzy żądali od niej
pieniędzy ,które był winny Aleks. Ktoś poinformował ich ,że sporo zarabia bo
jej nowy partner ma własną firmę. Długo
nie wiedziała o co im chodzi. Ula i
Marek postanowili dać sobie drugą szansę.
Ich uczucie było silne na tyle aby przerwać wszystko. Od dwóch tygodni była w domu. Gotowała obiady.
Zajmowała się dziećmi. Tak się cieszyła ,że znów je widzi i są przy niej. Marek zaczął się uśmiechać. Joanna i Radek nie
mogli uwierzyć ,że ona żyje. Zmyliły ich
te rzeczy ,które policja znalazła nad Wisłą.
Zima minęła szybko i nastała wiosna. Zrobiło się ciepło. Ula odzyskała
radość życia nie wracała już do bolesnych wspomnień. Teraz miała kogo kochać i dla kogo żyć.
********************************
Zmęczona kobieta opuściła pokój
dziecięcy i udała się do kuchni. Zdziwiła się gdy zobaczyła w niej bruneta.
Właśnie zaparzał herbatkę koperkową. Usłyszawszy kroki odwrócił się z bladym
uśmiechem na twarzy. Podeszła bliżej
wtulając się w ciało mężczyzny. Pocałował ją w czoło. Odsunęła się i spojrzała z miłością w jego
szare oczy.
- Myślałam ,że się położyłeś. Przecież jutro masz spotkanie z tym facetem
co ma sieć butików mam rację?
- Nie jutro ale dopiero w
poniedziałek. Po za tym nie zostawię cię
samej z chorymi dziećmi. Jutro mam
wolne. Nic specjalnego się teraz nie
dzieje . Pokaz był parę dni temu. Do następnego daleko. A Paulina za parę dni wyjeżdża.
- Jak to wyjeżdża?- spytała zaskoczona
Ula . Nic wcześniej nie wspomniał ,że Febo chce wyjechać. I to tak nagle.
- Wczoraj przyniosła mi wypowiedzenie.
Była cała roztrzęsiona. Nigdy jej takiej nie widziałem i po raz pierwszy
zrobiło mi się jej chyba . . .żal ale potem poznałem przyczynę jej rozpaczy.
- Jaki to powód? Bo chyba nie śmierć
Julii bo dawno przyjaciółkami nie były –dodała Cieplakówna
- Nie. Śmierć Julii nie była powodem
załamania Pauliny. A jej brat.
- Aleks?
- Tak. Aleks też już nigdy nie będzie mieszał w
naszym życiu. Chociaż nie spodziewałem się ,że to skończy się to tak tragicznie.
Może wreszcie dotarło do niego co zrobił? I miał wyrzuty sumienia? Nie mam
pojęcia ale jakiś powód był skoro zdecydował się skończyć ze swoim życiem.
- Aleks nie żyje?
- Znaleźli go wczoraj . Powiesił się – Ula patrzyła na ukochanego
smutnymi oczami. Mimo ,że był dla niej okrutny ,kiedyś życzyła by mu śmierci i
aby poniósł surową karę za to jak traktował ją i innych. Nie wybaczyła mu tego
,że zabił ich dziecko bo wtedy jeszcze coś do niego czuła. To było tak dawno.
Teraz bezgranicznie kochała Marka. On był jej największym szczęściem i dzieci
,które spały na górze. Przytulił ją do
siebie. Trwali tak chwilę w swoich objęciach.
- Jutro mama zajmie się dziećmi a
ciebie zabieram w jedno fajne miejsce.
- Jakie?
- Niespodzianka- odparł uśmiechając się
zawadiacko. Dała mu ptyczka w nos i uśmiechnęła się. Po czym przyciągnęła go za
koszulkę do siebie wpijając się zachłannie w jego usta. Zarzuciła mu ręce na
szyję . Wziął ją na ręce zapomniał o herbatce. Nie słyszeli płaczu więc pewni
byli ,że maluchy usnęli. Zaniósł ją
wprost do sypialni gdzie oddali się miłosnym igraszkom.
*********************
Józef mimo ,że kiedyś chciał odwiedzić
Ulę i poznać Dobrzańskiego. Nigdy nie zjawił się w Warszawie. Nie pojechał tam
mimo ,że wiele razy nad tym myślał.
Widzieli ją tylko z daleko gdy parę dni temu była na pogrzebie Julii.
Stała obok wysokiego mężczyzny na rękach trzymała małe dziecko a jej partner
drugie. Nie miał pojęcia czy się zaręczyli. O ślubie nie słyszał a
niejednokrotnie natknął się w gazecie na Marka Dobrzańskiego. Nie miał odwagi . Czuł wyrzuty sumienia ,że w dzieciństwie
traktował ją tak a nie inaczej. I zdał sobie sprawę ,że jest za późno aby
naprawiać błędy przeszłości. Magda Za to nie miała żadnych wyrzutów
sumienia. Odkąd Julia trafiła do
więzienia nie chciała poruszać tematu córek.
Powtarzała ,że nie ma dzieci. Czego jej mąż kompletnie nie rozumiał. Dopiero teraz ujrzał jej prawdziwą
twarz. Była pozbawiona wszelkich uczuć.
Do wszystkiego podchodziła poważnie. Gdy ją poznał jeszcze umiała żartować ale
z wiekiem stawała się coraz gorsza.
Chciała aby Julia była idealną córką. Ula była zupełnie inna i to ją
wytrącało z równowagi. Bo chcąc nie chcąc musiała przyznać ,że bardzo
przypominała swoją babcie Stanisławę.
Odeszła jednak gdy Ula była bardzo mała. Julia nieco starsza ale nie
dużo.
***********************
- Obudź się śpiochu- zażartował
Marek wchodząc do sypialni. Przeciągnęła
się i otworzyła oczy. Usiadła na łóżku.
Postawił przed nią tace z jedzeniem.
- Śniadanie do łóżka? Z jakiej to okazji?- zapytała
zaciekawiona spoglądając na niego
ukradkiem. Usiadł obok niej na białej pościeli i złożył na jej ustach czuły
pocałunek wlewając w niego całe uczucie jakim od dawna ją darzy. Uśmiechnęła
się promiennie zachwycona tym co dla niej przygotował. Boże on jest cudowny. Jak go nie
kochać? -przeszło jej przez myśl.
- Jedz skarbie- zachęcił biorąc
truskawkę i wkładając jej do ust. Głośne śmiechy wypełniły pomieszczenie ale te
romantyczne chwile przerwał dźwięk domofonu. Marek zaczął ubierać szybko
spodnie. Był bowiem jeszcze w bokserkach. Na ramiona narzucił niebieską koszulę
i poszedł otworzyć drzwi.
- Mamo ale miałaś być o jedenastej –
odparł zaskoczony Marek wizytą rodzicielki.
- Przecież już po jedenastej- słusznie
zauważyła cmoknęła syna w policzek . Otworzył szerzej drzwi wpuszczając ją do
środka.
- Ja z Ulą wybieramy się w pewne
miejsce. Jesteś pewna ,że poradzisz sobie z dziećmi?
- O to się nie martw. Na pewno dam sobie radę. Powiedz tylko czy mają nadal gorączkę?
- Nie. Tej nocy spali już spokojnie.
Nie mają już kataru i kaszel też ustępuje.
- To dobrze.
Brunetka ubrała czerwoną sukienkę
,którą jakiś czas temu sobie kupiła. Rozjaśniła też kolor włosów na jasny brąz. Wczoraj Marek kazał się jej ładnie ubrać.
Nie miała pojęcia o co mu chodzi. Żałowała ,że odrzuciła wtedy zaręczyny bo
teraz byłby już jej mężem a oni nadal byli tylko parą ,która ma dwójkę dzieci.
Marzyła o ślubie. Chociaż ,kiedyś miała inne zdanie na ten temat. Teraz było to
jej największe marzenie i liczyła ,że wkrótce się spełni.
Marek usiadł przy stole zastanawiając
się czy tym razem wszystko się uda. Nigdy nie chciała rozmawiać o ślubie. A on
nie chciał już czekać. Postanowił ,że to ostatni raz. Jeśli teraz się nie
zgodzi nie będzie więcej próbował. Pamiętał dzień gdy maluchy mieli
dopiero tydzień. Przygotował kolację ale
gdy miał ją zawołać poszedł do sypialni okazało się ,że śpi. Nie chciał jej
budzić. Potem wybrali się do restauracji. Dzieci zostały z jego rodzicami. Jednak w trakcie posiłku zadzwonił jego
telefon i musiał wracać do firmy bo Pshemko wpadł w histerię. A spowodowała to zamieszanie nowa krawcowa
,która uszyła coś nie tak jak miało być.
- Tata- krzyknął Marcinek wyrywając
się na rękach Uli ,która właśnie przekroczyła próg kuchni. Marek wziął malca i posadził go na
kolanach. Helena podała przed chwilą
zrobioną kaszkę. Po chwili Ula karmiła
Maję ,która zamiast jeść maczała palce w jedzeniu i kreśliła wzory na
stole. Czasami już nie miała do niej
siły bo dziewczynka ostatnio nie bardzo chciała jeść.
- Cześć rodzinko- powiedziała Patrycja
zjawiając się niespodziewanie w domu brata i jego dziewczyny.
- Co ty tam masz?- spytała Ula gdy jej wzrok zatrzymał się na papierowy
torbach ,które trzymała dziewczyna w dłoniach.
- Takie drobiazgi –odparła wzruszając
ramionami. Brunetka wsadziła córeczkę do
krzesełka i wzięła od Patrycji torebki. Zajrzała do środka i zauważyła parę pluszaków
i nowe ubranka dla Mai i dla Marcinka.
- Ładne. Dziękuję – uściskała ją po
czym usiedli przy stole. W kuchni
toczyła się wesoła rozmowa. Ula podała
czekoladowe ciasto .
****************
Godzinę później spacerowali po parku
pogrążeni w myślach. Tam spotkali
Olszańskiego. Ten gdy tylko ich
ujrzał podszedł do nich.
- Hej stary- przywitał się podał
przyjacielowi dłoń i Uli również.
- Cześć
- Co u ciebie? Ostatnio widuje cię
tylko w pracy. Nie chodzisz już do klubów ?- zapytał Dobrzański .
- Nie . Poznałem kogoś.
- O to nowość. Jak jej na imię?
- Sylwia
- Jest wolna?
- Tak. Jest po rozwodzie. Nie ma
dzieci- dodał Sebastian
- Nie mówiłeś. Od kiedy się znacie?
- Jakiś miesiąc . Ale myślę ,że coś z
tego będzie. Wciąż pamiętam Marcelę. O niej nigdy nie zapomne.
- Wiem ale może czas zacząć od nowa.
- Tak. Chyba tak. Trzymajcie się-
rzucił na odchodnym i odszedł w wybranym przed siebie kierunku.
- Może Sebastian wreszcie znalazł
swoją miłość- powiedziała cicho Ula przytulając się do ukochanego. Zatrzymał
się ujął jej twarz w dłonie i pocałował.
- Jesteś cudowną osobą i bardzo cię
kocham. I nie chce aby to zmieniło. Czas na poważne decyzje.
- Ja też kocham cię najbardziej na
świecie. Ty i dzieci jesteście dla mnie wszystkim- wyznała drżącym z emocji
głosem. Złożył na jej ustach namiętny
pocałunek i zmierzali do parkowej bramy.
- Kochanie . . .- zaczął wiedział ,że
coś jest nie tak. Tylko nie wiedział co.
Przecież jego Rodzice uwielbiali Ulę nawet traktowali ją własną ,,
córkę’’ . Ona też ich lubiła i świetnie się z nimi dogadywała. Z Patrycją
również ,która czasami wpadała z jakimś prezentem. Radek i Joanna również ich odwiedzali. Nikola
już biegała i wszędzie było jej pełno. Maja i Marcin też wszędzie wchodzili i trudno było ich upilnować. Przez co Ula i
Marek musieli mieć oczy dookoła głowy. Jednak jakoś sobie radzili. Mieli wsparcie od
najbliższych.
Pierwsza :D nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że bardzo szybko to się dzieje. Może źle mowie, ale powinnaś opisać te rozmowę z policją, jej pobyt w szpitalu. Wiem, że to trudne. Nie chce cię skrytykować, ale to mówię w moim odczuciu. Po burzy zawsze wychodzi słońce. Do domu naszej pary zapisało szczęście. Czekam na ślub i szczęśliwy happy end :) Po tylu gorszych chwilach trzeba dać szczęście naszej niezapomnianej parze.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dzieję się szybko. Z opisu Uli w szpitalu i rozmowie na komisariacie zrezygnowałam. Zgadzam się z Tobą i w tej części postanowiłam zakończyć szczęśliwie. Chociaż z początku plan był trochę inny. Dzięki za wpis. Pozdrawiam :)
UsuńPiękne :) Ula żyje, Marek jej wybaczył i są znowu razem. Aleks już nie będzie mieszał w życiu Cieplak bo skończył jak Józef K. w "Procesie"- "jak pies"...i wcale nie jest mi go szkoda- zasłużył.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Andziok
Nie sądzę aby komukolwiek było szkoda Aleksa czy Julii. Maja to na co zasłużyli. Pozdrawiam :)
UsuńSkierowała się do Ścieszki- padłam ŚCIEŻKI!!!!!!!!!!!!!!!!!.
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest i bardzo smutny i bardzo pozytywny jednocześnie. Smutny, bo mimo, że ojciec Uli doszedł wreszcie do jakichś rozsądnych wniosków odnośnie traktowania młodszej córki w przeszłości, to jednak nie zdobył się na odwagę, żeby ją za to przeprosić. O matce szkoda nawet pisać. Po prostu podła sucz. Poza tym śmierć Aleksa i Julii. Zemściło się na nich życie okrutnie. Nie sądzę, żeby w przypadku Aleksa doszło do głosu sumienie. Julia też go nie miała, więc dostali to na co zasłużyli. Zginęli właściwie z własnych rąk.
OdpowiedzUsuńMarek ma wielkie serce i kocha Ulę nad życie. To prawdziwa wielkoduszność z jego strony, że wybaczył jej wszystkie grzeszki, choć ten ostatni trudno tak nazwać, bo przecież w to okropne miejsce trafiła w zasadzie przez Aleksa.
Nie bardzo rozumiem ten ostatni akapit. Marek zaczyna od słów "Kochanie", a potem następuje wymienianie, kto kogo lubi, czy akceptuje. Chyba przerwałaś w niewłaściwym momencie. Lepiej by było, żeby to słowo "Kochanie" zaczynało następny rozdział.
Ta część bardzo mi się podobała, bo wiele wyjaśniła, choć i ja tak jak np. Aneta mam trochę wątpliwości. I nie chodzi tu o to, że nie rozwinęłaś sprawy z policją, ale o to, jak Joanna i Radek weszli w posiadanie tego łańcuszka. Skoro policja znalazła rzeczy Uli, to do czasu wyjaśnienia sprawy, czy do czasu procesu stanowią one materiał dowodowy i nigdy policja nie oddaje ich nikomu, ani rodzinie, ani tym bardziej osobom nie związanym bezpośrednio z ofiarą. Poza tą małą nieścisłością treść jest świetna. Natomiast poniżej wyłapałam trochę błędów, które obowiązkowo powinnaś poprawić.
- Bez zastanowienia wzięła ją i skierowała się do Ścieszki. - przy tym zdaniu zgłupiałam. Najpierw sądziłam, że coś mnie ominęło i była jakaś postać w opowiadaniu i nazywała się Śnieszka, bo napisałaś to słowo dużą literą jak przy nazwie własnej. Potem zrozumiałam, że chodziło o ścieżkę. Ortograficzny błąd a nawet dwa w jednym słowie jeśli wziąć pod uwagę tę dużą literę.
- Na przystanku przy leśnej - nazwy ulic piszemy zawsze z dużej litery, a wiec "przy Leśnej"
- Co ty robiłaś w zimie na przystanku? - to jakiś nieszczęśliwie zastosowany skrót myślowy, bo przecież w zimie ludzie korzystają z przystanków. Myślę, że chciałaś napisać, co ona robiła na przystanku tak lekko ubrana siedząc na mrozie. Powinnaś to koniecznie ująć inaczej.
- Była tylko bardzo wychudzona i miała wiele licznych ran. - "wiele" i "liczne" to niemal to samo. Takie masło maślane. Albo jedno, albo drugie bo znaczenie podobne.
- Ich uczucie było silne na tyle aby przerwać wszystko. - ..aby PRZETRWAĆ" nie przerwać.
- Przecież jutro masz spotkanie z tym facetem co ma cieć butików mam rację? - Facet ma SIEĆ butików. CIEĆ to zazwyczaj dozorca.
Bo chyba nie śmierć Julii bo dawno przyjaciółkami nie byli. - Chodzi o dwie kobiety i powinno być ...bo dawno przyjaciółkami nie są lub od dawna nie BYŁY przyjaciółkami. Pomylony rodzaj żeński z męskim.
- Nie słyszeli płaczu więc pewni byli ,że maluchy usnęli. - ...że maluchy ZASNĘŁY
Uśmiechnęła się promiennie zachwycona tym co dla niej przygotować. - PRZYGOTOWAŁ
- Marek zaczął wybierać szybko spodnie. - raczej UBIERAĆ
- Pamiętał dzień gdy maluchy mieli dopiero tydzień - gdy maluchy MIAŁY
- Złożył na jej ustach namiętny pocałunek i zmierzyli ku wyjściu z parku. - zła konstrukcja zdania. - Złożył na jej ustach namiętny pocałunek i po chwili ZMIERZALI do parkowej bramy.
Musisz się nad tym pochylić i prześledzić słowo po słowie, bo jest sporo literówek, których tu nie wymieniam.
Popraw się niereformowalna istoto. Pozdrawiam serdecznie. :)
Zmień kolor czcionki w komentarzach, bo słabo je widać. Ja mam trudności z czytaniem na tym tle. Powinna być jakaś sporo ciemniejsza od niego.
UsuńOMG!!!
UsuńWątek z łańcuszkiem umknął mi bo początek pisałam w inny czas niż cala resztę. Sprawa jest już zamknięta. Śledztwo zostało bo dostali inne informacje z ,których wynika ,że Ula żyje. Tylko nie wiedzieli gdzie jej szukać. A potem wszystko się wyjaśniło. To Joanna sobie wmówiła ,że skoro Ula nie daje znaku życia to nie żyje. A policja nie może przekazać takich informacji dopóki nie znajdą ciała.
Zakończyłam też jakoś źle. Przerwy nie wpływają na mnie dobrze.Od dawna planowałam taki koniec dla Julii i Aleksa. Teraz już nikt nie umrze. Bo finał będzie szczęśliwy. Dziwne to już kolejne opowiadanie ,które skończy się happy endem. Ale to chyba dobrze? Marek od początku był tu mądrym ,wrażliwym facetem. Taki ideał. A Ula jego przeciwieństwo ale ona teraz też nabierze rozsądku. Co prawda późno ale lepiej późno niż wcale. Czeka ich wiele szczęśliwych chwil. A ostatni akapit wyjaśni się w następnym rozdziale. Dziękuję za wpis. Pozdrawiam :)
Kolor zmieniłam. mam nadzieję ,że teraz będzie się dobrze czytało. :)
UsuńJustyś
UsuńWielkie dzięki. Teraz jest bardzo dobrze. Tamten kolor zlewał się z tłem, a przy moim słabym wzroku, to prawdziwy wysiłek móc to przeczytać.
Mnie bardzo cieszy, że będzie szczęśliwy finał. Wiesz, że nie lubię dramatów.
Pozdrawiam. :)
Odrodziłam się jak Feniks z popiołów :) Ku mojej uciesze, Ula żyje i ma się względnie dobrze :) Akcja w tej części przybrała zabójcze tempo. Chyba nie lubisz pisać o dobrych momentach, bo bardzo je ograniczasz... Już niedługo wydarzy się to na co Ula skrycie czeka :) Mam przeczucie, że kolejna część, będzie ostatnią... Nie rozpieszczałaś ich w tym opowiadaniu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, UiM
Wiedziałam ,że się odrodzisz jak tylko się dowiesz ,że Ula żyje. Obędzie się już bez dramatów i będą jeszcze dobre chwile. Pozdrawiam :)
UsuńW końcu jakiś pozytyw w tym opowiadaniu, Ulka żyje, Alex nie będzie już przeszkadzał, Julia też na swoim miejscu. Bardzo dramatyczne opowiadanie Ulka i Marek tyle przeszli, że spokojnie można obdzielić kilka osób. mam nadzieje że zakończysz to jakoś szczęśliwie. Pozdrawiam B
OdpowiedzUsuńNikt już nie będzie mieszał w ich związku. Przecież mają prawo do szczęścia prawda? A więc zakończenie jak najbardziej szczęśliwe. Chyba nigdy ich nie rozpieszczam . Dzięki za wpis. Pozdrawiam :)
Usuńkiedy next ?
OdpowiedzUsuńNiebawem
Usuń