Strona Główna

niedziela, 17 września 2017

,,W imię miłości'' Miniaturka

Dość kiepski pomysł na mini ,ale niech będzie. Ocenę pozostawiam wam.😉


Mężczyzna dzierżąc w rękach ogromny bukiet zastanawiał się czy wytapetowanie kolorowymi karteczkami ,gabinet pani prezes uświadomi jej jak bardzo mu zależy? Czyż nie jest za późno na pojednanie? Na horyzoncie był kardiolog podnoszący Markowi wiecznie ciśnienie. Odwracał głowę ,umykał spojrzenie ,aby nie mając najmniejszej ochoty na bycie świadkiem ich czułości. Krew go zalewała ,gotował się na myśl ,że ona i on… Skrzywdził ją dając się wciągnąć w ten szatański plan. Zwany intrygą . Nie rozumiał jak mógł zwątpić w nią. Posłuchać podszeptów, bezczelnie kłamać ,uwodzić ,
Dobrzański wytapetował kolorowymi karteczkami gabinet pani prezes. Uczepił się tego pomysłu jak tonący brzytwy się chwyta.
W owym mieszkaniu od dobrych czterdziestu minut toczyła się rozmowa dwójki przyjaciół. Rozgoryczony brunet zbolałym wzrokiem spojrzał na blondyna.
- Ja po prostu stary, eee... nie dałem rady, nie? Zabrałem cały ten bajzel i po prostu zwiałem – żalił się przyjacielowi  po nieudanej próbie wyznania dziewczynie uczuć. Któryś raz z rzędu nie udało mu się powiedzieć wprost ,co czuje. Nie dawała mężczyźnie dojść do głosu, przerywała ,nie chcąc słyszeć najważniejszych dla obojga słów. Stchórzył zbierając kolorowe karteczki zanim ujrzała gabinet nimi wytapetowany i wielkie papierowe serce. Zwątpił ,że zmięknie na jego widok. Raczej się wścieknie. Dlatego posprzątał ,aby nie zobaczyła tego.
- Zdarza się. 
- Gdybym mógł przewidzieć jej reakcje...
- Ale nie możesz. Jasnowidzem nie jesteś- stwierdził Olszański.- Na nie wiele się zda twoje rozmyślanie ,co by było gdyby...Ula zmieniła się.
- To wiem i ja- odparł cierpko Dobrzański.- Ja naprawdę nie wiem co sobie myślałem, rozumiesz, po prostu nie wiem, nie wiem! – zawołał i z bezsilności rozłożył ręce tłumiąc w sobie złość .- Te durne karteczki w niczym nie pomogą- bąknął pod nosem. – Głupi jestem z tymi pomysłami i ratowaniem czegoś czego dawno nie ma.
- Myślałeś ,że wytapetujesz jej pokój karteczkami …-zaczął Sebastian.
- Dosyć. Po cichu liczyłem ,że ona…
- Wpadnie ci w ramiona i powie ,,kocham cię’’- dokończył. – Albo ,,wybaczam ci’’
- Tak, jakby te cholerne karteczki mogły cokolwiek zmienić! Rozumiesz, to jest szczęśliwa kobieta, tak?
- No, jest- przytaknął. – Podobno. Na twoim miejscu porozmawiałbym z Ulką. Może oni…
- Co na wyjeździe będą grać w monopol lub szachy przez okrągły rok? Nie , Seba. Ja nie mogę…
- Ty nie możesz ,co?
- Pozwolić jej wyjechać  z Piotrem! Jeśli pozwolę stracę ją na zawsze. O ile już nie straciłem. Ula ma porządną pracę ,ma plany nie ze mną ,a z nim. Zachowują się jak …
- Małżeństwo- dopowiedział Sebastian. – Działaj dopóki nie jest za późno.
- Ona nie pozwoli mi dokończyć ,a ja bez przerwy jej się narzucam i przynosi to odwrotny skutek. Wylądowała w ramionach ,ale nie moich rozumiesz?!
- Uspokój się – rzekł łagodnie.


Przepełniony goryczą i zazdrością Marek nie zamierzał być spokojny zwłaszcza ,gdy ktoś zabierał mu ukochaną. Część jego serca. Fragment bez którego nie potrafił już funkcjonował.
- Nie będę się już z nią widywał. To koniec...
- Przeciwnie. Musisz działać zanim faktycznie stanie się panią Sosnowską.
- Porwij ją gdzieś z dala od doktorka. Wyznaj miłość w niezwykły sposób. Uwierzy ci ,bo wciąż cię kocha.
- Pewności nie mam. Chociaż te jej smutne oczy…
- Sam widzisz. Nie wszystko stracone- klepnął go w plecy. – Do dzieła! Nie trwoń czasu na czekanie.
- Myślisz ,że nadal kocha?- W szarych oczach rozbłysła nadzieja. Świadomość ,iż Piotrowi będzie szeptała najczulsze słowa, oddawała mu pocałunki, zasypiała w jego ramionach ściskała serce żelazną obręczą. Gotował na myśl o innym mężczyźnie w jej życiu. Pomyślał o ich najcudowniejszych momentach .
Nazajutrz unikał Uli planując dla niej niespodzianki ,chociaż pewności nie miał czy przyniesie wyczekiwany przez niego rezultat.
 Musiał zawalczyć o Ulę i pogonić tego pajaca. Ratować swoją szansę na szczęście. Był gotowy stoczyć ,każdą walkę po warunkiem ,że w imię miłości. Miłości do kochanej Uli.

                                                  ****

Mężczyzna opiekuńczym gestem położył dłoń na plecach dziewczyny ,wychodząc z windy. Rozmawiając z uśmiechem na ustach zatrzymali się tuż przy gabinecie. Otaczała ich dookoła cisza. Puste korytarze ,biurka .Ula przelotnie zatrzymała wzrok na obrazie Dobrzańskiego widzącego na ścianie i uśmiechnęła się smutno przenosząc spojrzenie na Piotra. Rozemocjonowany opowiadał o planach na najbliższy weekend. Zamyślona zastanawiała się nad powodem nieobecności Marka  wczorajszej nocy ,w firmie. Nie zdołała ogarnąć papierów piętrzących się na jej biurku, małych kawowym stoliku i leżących na kanapie. Deską ratunkową miał być telefon do Dobrzańskiego ,lecz włączała się automatyczna sekretarka. Nie zjawił się ,udawała ,że tak miało być. Powtarzała ,że jest twarda i Marek to przeszłość. Układała powoli nową historię ,z człowiekiem ,którego przenigdy nie pokocha. Niezaleczona rana po nieszczęśliwej miłości ,wciąż krwawiła. Zbagatelizowała sygnały wysyłane przez niego , gesty, spojrzenia. Bezustannie miotał się ,mylił ,denerwował ,biegał do niej po pomoc ,nie oczekując wcale ,że mu pomoże. Liczyło się coś więcej. Obecność . Sama świadomość przebywania z ukochaną osobą. Z całą świadomością dotarło to do Uli ,gdy północy analizowała zachowanie i relacje z byłym prezesem. Spała góra trzy ,może dwie i pół godziny w firmie ,na niezbyt wygodnej kanapie z uczuciem dojmującej samotności. Nie zadzwoniła do Sosnowskiego zapominając o nim. Pocałunki Piotra ,nie rozpalały zmysłów ,nie przenosiły w innych wymiar. Nie umiała ich określić słowami. Nie zachowywała ich w pamięci jak najcenniejszego skarbu. Serce zachowywało się spokojnie jakby było uśpione. Ono należało bezustannie do kogoś innego. Człowiek ,który je złamał i tylko on mógł poskładać serce ,w całość.
- Piotr , park linowy? – pokręciła głową. – Co jeszcze?
- Oferują szereg różnorodnych atrakcji- ciągnął podekscytowany.- Na przykład przejażdżki rowerowe, wyprawy kajakowe ,a zapomniałbym. Niedaleko znajduję się stajnia o nazwie …yyy… zapomniałem , ale z pewnością spędzimy tam cudowny weekend. Odpoczniesz od pracy – chciał dodać Marka  ,ale w porę się powstrzymał. – Tylko przyroda ,my.
- Nie zapędzaj się tak. Nie jesteśmy jedyni udający się do Puszczy Kampinoskiej- zauważyła .- Rozumiem ,że zdecydowałeś za mnie?- spytała w miarę opanowana . – Zaplanowałeś wszystko od A do Z? Nie zauważyłeś ,że mam mnóstwo pracy. Nie mogę zawalić, coś przeoczyć i pamiętaj. Pokaz jest najważniejszy.
Prócz Marka i rodzinny ,rzecz jasna.
- Nie jesteś od tego ,aby odwalać za niego czarną robotę. Oddał ci stanowisko i umył rączki- dodał złośliwie. – A widziałem ,że lata po firmie.
- Tak?- zaciekawiła się. – Kiedy niby widziałeś? W szpitalu odwołali dyżur ?
- Nie mam dzisiaj dyżuru- stwierdził zdziwiony. – Mówiłem ci. Właśnie po dyżurze wpadłem dziś po ciebie i zabrałem na obiad. Nic nie zjadłaś.
- Nie smakowało mi- skłamała ,nie wyjawiając prawdy.
- Jasny gwint- przeklął. – Ordynator mnie zabiję- mruknął.
Betti ucieszyłaby się z takiej wycieczki. Nie ja. Nie z nim.
- Leć , ja sobie poradzę- odparła.
- Na pewno?
- Tak- kiwnęła głową. – Nie jestem w firmie sama. Jest projektant , Iza…
Tylko Marka nie ma.
- Okej- nachylił się i musnął jej usta. – Przemyśl nasz wyjazd.

                                ***



Ukrywając się w gabinecie dała upust swoim emocjom nagromadzonym od paru tygodni. Odruchowo wybrała numer Marka niemal bezwiednie ocierając łzy. Włączyła się automatyczna sekretarka jak dnia poprzedniego. Rozłączyła i wówczas miała wyłączyć już telefon ,gdy nadszedł sms.
Skarbie , bez ciebie życie jest wiecznym koszmarem. Spraw by nim nie było ,a nasze uczucie na nowo odżyło. Nie przekreślaj mnie. Sprawiłem ci ogromną przykrość ,zawiodłem zaufanie ,zakpiłem z Twoich uczuć ,ale daj mi wyjaśnić. kochający Marek.
Urzeczona wgapiała się w ekran ,nie mogąc uwierzyć. Drżącymi palcami przesunęła po ekranie ,chcąc odpisać ,ale nadszedł kolejny sms.
Ula, gdybyś chciała mnie wysłuchać czekam w palmiarni o 21.00 przy małej sadzawce.
Spojrzała na zegarek i pospiesznie zabrała płaszcz i torebkę. W windzie odtwarzała w pamięci ich randki. Denerwowała się ,serce wyryło się do niego . Była gotowa mu wybaczyć ,ale musiała usłyszeć od mężczyzny całą prawdę i kocham cię. Inaczej nic nie miałoby sensu.
Z mroku wyłoniła się postać Piotra ,cmoknął znienacka kobietę w policzek.
- Piotr!- pisnęła i zachwiała się na wysokich szpilkach. Przytrzymał ją i sarmacko otworzył drzwi od samochodu. – Zabieram cię na kolację- oznajmił.
- Co ty robisz pod firmą?- wyczuł gniewną nutę w jej tonie. – Miałeś jechać do domu. Nie trzeba mnie pilnować.
- Nie cieszysz się? Czekam na swoją dziewczynę ,aby zabrać ją na romantyczną kolację ,a w zamian otrzymuję opieprz ? Ula , o co ci chodzi?
- Nie pójdę z tobą na kolację. Nigdzie nie pójdę ponieważ… to oszustwo.
- Jakie oszustwo?!- wyprowadzony z równowagi Piotr ledwo hamował  gniew. Wywołując u Uli nieprzyjemny dreszcz. Ścisnął jej ramię ,aż zrobiło się ciemno przed oczami.
- Wszystko w porządku?- zapytał ochroniarz zjawiwszy się przed nimi. – Potrzebuje pani pomocy?- zwrócił się do Uli. Pobladła Cieplak pokręciła głową. – Piotr...- wyszeptała słabym głosem.
- Proszę puścić panią Ulę- rozległ się głos ochroniarza zaczynającego zmianę.
Sosnowski łypnął wrogo na pana Władka i drugiego trochę młodszego mężczyznę. Uścisk zelżał i Ula rozmasowała sobie rękę ,a kolory wróciły jej na twarz.
- Jeszcze wrócisz do mnie z płaczem- syknął.- Przemyśl czy chcesz iść do tego gacha. On cię nie kocha.
- Chyba ty- parsknęła– Poszukaj pani doktorowej ,bo ja znalazłam już swoją miłość- oznajmiła bez zająknięcia. – Wiedz ,iż z tobą nie byłabym szczęśliwa.
Muszę dogonić szczęście zanim ucieknie i odzyskać Marka.
Ochroniarz zastąpił drogę Sosnowskiemu nie uniemożliwiając mu podejście do mocno przestraszonej Cieplak. – Pro…szę   z stąd odjechać i nie ..niepokoić więcej pa…ni Uli- wyjąkał Władek nie spuszczając zimnego spojrzenia z kardiologa. Wiedząc ,że nic nie zdziała mężczyzna ,odpalił silnik i odjechał.
- Dziękuję za pomoc- uśmiechnęła się z wdzięcznością ,zamawiając taksówkę.

                                                       &
Po dotarciu do palmiarni stanęła jak wryta. Światełka rozbłysły po zrobieniu przez kobietę kroku. Na gałązkach wisiały porozwieszane kolorowe karteczki. W błękitnych tęczówkach rozbłysły iskierki ,a serce oszalało na ten cudowny widok. Pośrodku stał udekorowany stolik z dwoma krzesłami,  kwiatami i pudełeczkami stojącymi obok białych,pustych talerzy.  
- Po cichu liczyłem na twoją obecność – usłyszała męski głos zza zarośli. Podał jej kieliszek z szampanem. – Twoja obecność tutaj mówi wszystko- kontynuował  szeptem zbliżając się do jej warg.
- Lista moich wad jest długa. Uważałem cię za przyjaciółkę do wigilijnego pocałunku. Gdyż wtedy sprawy się pokomplikowały ,potem jak ostatni głupiec posłuchałem porad Sebastiana i wcielałem je powoli w życie ,angażując się stopniowo coraz bardziej w ,,nasze randki’’ z każdym dniem ,coś się zmieniało ,ale nie potrafiłem dostrzec tych zmian. Po zrozumieniu ,że zakochałem się w cudownej ,skromnej dziewczynie o błękitnych oczach ,zerwałem z dawnym życiem. Porzuciłem wszystko i pragnąłem być z tobą ,ale ty spotykałaś się już z Sosnowskim. Pomagałem ci ,bo…- uciął .
- Pokochałem cię za…, a właściwie sama możesz przeczytać- dodał tajemniczo.
- Przeczytać?- zapytała z zmarszczonymi brwiami i zdumionym wzrokiem. – Marek – westchnęła. –Gdzie ?
- O tam!- wskazał na porozwieszane nad nimi kolorowe karteczki. Zdjęła pierwszy świstek papieru i przeczytała.
Kocham cię bo jesteś;
Urocza
Zachęcona jego spojrzeniem i uśmiechem uwidaczniającym dołeczki  w policzkach, podeszła bliżej czytając kolejne.
Naturalna ,inteligentna ,pracowita ,piękna ,wspaniała ,dobra , cierpliwa, miła , radosna , zjawiskowa, romantyczna, rodzinna, szalona, nieśmiała
Wzięła ostatnią karteczkę.
I za wady ,które są czasami są zaletami. Kocham cię najmocniej na świecie.
- Mógłbym wymieniać bez końca- mruknął na jej ucho stając za jej plecami. Odwróciła się gwałtownie.
  Ula  ostrożnie położyła dłoń na jego karku ,a ich wargi złączyły się w długim namiętnym pocałunku.

- Też cię kocham najmocniej na świecie – wyszeptała,  ponownie sięgając jego ust.

                   KONIEC!

12 komentarzy:

  1. Jak ja lubię gdy Piotr jest porzucany. Zwłaszcza z impetem. A taki był pewny siebie. I jak tu nie wierzyć w powiedzenie, że jeśli czegoś chce się naprawdę to się osiągnie. Marek pragnął odzyskać Ulę i udało się.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na nic zdała się pewność Piotra ,bo uczucie Uli do Marka było silniejsze i ono wygrało.Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  2. Bardzo fajnie się to czytało. ;) Marek zawalczył o Ulkę i mu się udało. Dobrze że Ulka się opamiętała i zerwała z Piotrem.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Sosnowskim nie zaznałaby szczęścia i w porę to zrozumiała. Determinacja Dobrzańskiego wygrała oraz uczucie.Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  3. Pan "zmięte polo" drażnił mnie niesamowicie. Jak tylko ukazywał się na ekranie dostawałam momentalnie totalnej alergii. To dlatego każda próba utarcia mu nosa działa na mnie jak odżywczy balsam. Zresztą serialowy Piotr robił na mnie wrażenie dwulicowego, podłego człowieka zazdrosnego o wszystko a zwłaszcza o pozycję Marka, o jego pochodzenie i pewnie o to, że potrafił tak mocno zawładnąć sercem Uli. Sosnowski wciąż reklamował siebie jako super dobrego, uczciwego człowieka. Chodzącego ideała, człowieka bez wad, gdy tymczasem było zupełnie odwrotnie. Obłudna szuja knująca i intrygująca poza plecami Uli, byle w jej oczach upokorzyć Dobrzańskiego. Długo mu się udawało, na szczęście Ula dostrzegła zmianę w zachowaniu Marka i wreszcie pomyślała, że ta zmiana nie nastąpiła ot tak sobie lecz z jakiegoś powodu. W twojej mini schemat jest podobny, bo przecież chodzi wyłącznie o szczęście tych dwojga i o ich miłość. Natomiast Sosnowski niech sam sobie jedzie do Kampinosu i robi za żubra.
    Pozdrawiam serdecznie. :)

    PS.
    Natknęłam się na coś takiego: Chyba ty- przysnęła. - Jak to przysnęła? Nie wiem co chciałaś napisać, bo tego nawet trudno się domyślić z kontekstu. Może parsknęła?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W serialu nie trawiłam więcej niż jednej postaci.Np. Bartka,Klaudii,Pauliny i Piotra. Są jeszcze osoby za którymi nie przepadam,ale toleruję.
      Podobnie jak Ty miałam na niego alergię,lubię pisać ,że zostaje na lodzie. Grał przed nią ,pragnąć ugrać jak najwięcej ,pogrążyć ,zniszczyć,oczernić w jej oczach Marka. Pokazać ,iż on jest taki idealny ,bez wad ,a tamten najgorszym łajdak,oszust,manipulator. Najbardziej denerwował mnie chyba ten odcinek z bójką. To Piotr podpuszczał marka ,sprowokował go ,a ona poleciała do kardiologa. W mini chciałam pokazać ,że dociera do niej prawda i po dogłębnej analizie jest po stronie Marka,podejmuje decyzję o odzyskaniu go i uratowaniu ich miłości ,a Piotr niech spada na manowce. Nie wiem czy kiedykolwiek dałabym radę napisać odwrotną wersję ,że zamiast Marka ,Ula wybiera Piotra. Prędzej kogoś innego.
      Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  4. Ja także lubię jak ktoś się znęca nad Piotrem w opowiadaniach. Tutaj myślał że Ulka jest jego własnością i nie odważy się od niego odejść. To co zrobił Marek jest bardzo romantyczne a za to końcu ma swoją ukochaną przy sobie. G

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotr myślał ,że Ula to słaba kobieta niezdolna do odejścia ,a jednak mylił się. Wybrała Marka,a romantyczna niespodzianka bardzo się jej spodobała.Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  5. Super mini. Pewność Piotra zawsze mnie drażniła.
    Całe szczęście, że Ula zgodziła się i udała na to spotkanie z Markiem.
    Takie zakończenia lubię.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W serialu zdecydowanie zawsze kibicowałam Ulce i Markowi oraz Violi i Sebastianowi.
      Nie wiem czy ktokolwiek lubił Piotra w serialu?Ula wybrała prawdziwą miłość.Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  6. Ula w końcu wybrała dobrze. Cieszę się, że Marek nie zrezygnował na samym końcu. Dzięki temu i Ula i Marek wygrali swoją miłość i są szczęśliwi :) Mam tylko spostrzeżenie: na początku jest błąd "świadkiem" a nie "światkiem", a "tonący brzytwy się chwyta" nie tratwy :P wolałam uprzedzić tak na przyszłość :*
    Pozdrawiam serdecznie
    Andziok :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za spostrzegawczość. O matko zaczynam przekręcać powiedzenia. Niedobrze.
      Zaś Marek nie poddał się i odzyskał Ulę.Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń