Strona Główna

czwartek, 14 września 2017

,,Bolesna strata'' 16

,,Bolesna strata’’
Rozdział 16
,,Nienawiść jest siłą przyciągającą ,tak jak miłość'' T. Pratchett.
Rozdział zawiera brutalne sceny i opisy!
Zamknięta z innymi pacjentami przestała mówić. Podstawowe czynności wykonywała automatycznie bez świadomości. Siedząc na łóżku kołysała się w przód i tył, wbijając bezmyślnie wzrok w świat za oknem. Nie interesowało ją zupełnie nic. Łykała podawane przez lekarki leki i brała udział w terapii. Podczas posiłków spuszczała głowę i zasłaniała twarz włosami. Odnosiła wrażenie ,że wszyscy ją obserwują i chcą jej coś zrobić. Przepełniona lekiem krążyła po korytarzach. Dwa tygodnie od przyjęcia rzuciła się bez powodu na pacjentkę z schizofrenią. Odizolowali ją od innych i przypięli pasami. Nie posiadała ostrych, niebezpiecznych przedmiotów. Po przyjęciu na oddział depresyjny zabrali jej nawet pasek od spodni, ładowarkę do telefonu i słuchawki ,które kupił jej któregoś dnia Dobrzański. W ośrodku przebywała od trzech miesięcy. Sposób w jaki została potraktowana przez dwóch pacjentów przyprawiał ją o lodowate dreszcze. Pomiatali nią ,wyżywali się i nikt nie udzielił jej pomocy. Kpili z niej ,wyśmiewali mimo własnych zaburzeń. Jeden człowiek omal nie zrobił jej poważnej krzywdy ,ale na szczęście ktoś zareagował. Wkrótce niepokojące sny ustały, halucynacje i objawy obłąkania także. Wyciszyła się ,zaczęła czytać książki i skupiła na nich uwagę. W głębi serca w dalszym ciągu cierpiała ,ale uświadomiła sobie ,że córka zginęła w wypadku nie z jej winy ponieważ droga była oblodzona. Pomału zaczynała normalnie przyjmować posiłki i regularnie brać leki. Wcześniej znajdywała sposoby ,żeby się wykręcić od ich spożywania. Nauczyła się wygrywać w szachy. Kładąc się wieczorem spać rozmyślała nad przeszłością i przyszłością ,którą sobie zniszczyła. Nienawidziła bruneta o popiołowych oczach za umieszczenie jej w tym ohydnym miejscu.
 Nie wybaczę ci  tego. Pieprzony oszuście . Pragnąłeś ,żebym ci zaufała ,a ty zrobiłeś mi takie świństwo. Przyrzekam ,że  dopóki będę żyła nigdy ci nie wybaczę. Znalazłeś świetny sposób na pozbycie się mnie. Przez ciebie straciłam przyjaciół.
Uderzała pięściami w poduszkę i rzucała się krzycząc tak głośno ,że pobudziła większość ludzi w ośrodku. Ręka pobolewała ją ,ale została dawno uwolniona od gipsu. Gryzła ,wierzgała nogami ,drapała powtarzając ,że chce stąd natychmiast wyjść.

                                     ****

Dobrzański nie zdobył się na odwagę ,by dostać widzenie z Ulą. Unikał spotkania z nią i przekładał je w czasie. Nie zapomniał o szatynce o pięknych oczach wiecznie przepełnionych bólem i panicznym strachem. Nie wymazał z pamięci licznych odwiedzin w szpitalu ,opowieści o niej od Patrycji, Maćka . Krótkich rozmów ,dotyku delikatnej skóry, miękkości włosów. Nieustannie nawiedzała go w snach i fantazjach. Nie szukał innej kobiety. Doskonale wiedział ,że uczucie do Uli nie minie. Próbował zapomnieć.
Trwały ostatnie poprawki do pokazu nowej kolekcji. Na twarz wybrał młodziutką dziewczynę zauważywszy ,że ma niebieskie oczy przypominające Uli ,lecz jaśniejsze. Maciej prosił go ,żeby odwiedził Ulkę w ośrodku ,ale Dobrzański ignorował go i przestał z nim rozmawiać. Nie bawił się z jego dziećmi ,chociaż brakowało mu dziecięcego szczebiotu. Praca stała się wszystkim. Nie było nic poza nią. Żywił się jedzeniem z pudełek i Fast- foodami ,których nie cierpiał. Wypijał po cztery kawy czasami więcej.
Poganiał asystentkę z zaległym raportem. Sprawę z fax’em po niemiecku załatwił sam. Niestety narobił kilka błędów siedząc nad nim w środku nocy, a myśli biegły innym torem. Zatrudnił trzy nowe modelki . Jedna z nich kokietowała go i flirtowała z nim. Bez pozwolenia przyszła do jego gabinetu i bezceremonialnie usiadła na biurku ,zakładając nogę na nogę w króciutkiej złotawej sukience. Nachyliła się i …ścisnął jej nadgarstki powstrzymując ją. Wygonił szatynkę oburzony jej zachowaniem.

                        ****
Minęła się w jasnym korytarzu z wariatką Anastazją. Wiecznie nosiła koszulę sięgające kostek, w nocy uderzała w ściany przez ,co przypinali ją pasami. Pod paznokciami krew ,w oczach obłęd ,na nadgarstkach czerwone pręgi bez przerwy nowe. Powstające w atakach ,gdy miotała się po podłodze ,czego nieraz Ula była świadkiem. We włosach miała zaschniętą krew. Zadawane codziennie rany trudno się goiły. Mijając drzwi natykała się na widoczne za dnia napisy pisane krwią drukowanymi literami.
 Cztery osoby miały je na rękach. Help, I hate you , dead ,no hope. Idealnie pasowały do niej. Potrzebowała pomocy kogoś do  uwolnienia się stąd. To drugie odniosłaby do Marka ,chociaż nie była pewna czy go odrobinę lubi czy ciągle nienawidzi. O śmierć otarła się parokrotnie. Nadzieję straciła. W pierwszych dniach ujrzała dziewczynę ,która zabiła inną uderzając jej głową o umywalkę. Strumienie krwi ciekły po jasnym zlewie ,na podłodze zrobiła się rdzawa kałuża. Pacjentka leżała nieruchomo.
- Ratunku! Niech ktoś tu przyjdzie!
- Zamknij się śnieżko!- wycedziła przeczesując szkłem jej włosy. – Jesteś taka ładniutka. Jak ta z bajki ,a gdzie krasnoludki?
Ula pobladła, dusiła się owładnięta strachem. Cofnęła się uderzając głową w drzwi.
- Dokąd? Tu prowadzą jedne drzwi. Nie ma drogi powrotnej. Śnieżka wbiła sobie szkiełko w sercu z żalu ,bo nikt jej nie kocha. Książę nie zjawił się umierając w przeddzień jej pogrzebu. Piękna bajka ,prawda?
Potrząsnęła głową.
- Okropna. Nie o mnie- rzekła ,chcąc wyjść.
Brunetka z nierówno ściętymi włosami doskoczyła do niej. Rzuciła się na Ulę dusząc ją i tarzając w krwi. Ta broniła się ,wyrywała i nadeszła pomoc. Niektórzy rzucali się na jedzenie niczym wygłodniałe tygrysy na padlinę. Psychiatrzy odnosili się do pacjentów z pogardą. Urszulę przeniesioną do innego ośrodka warunki okazały się fatalne. Marek nie dowiadywał się na temat jej stanu ,odciął od niej zupełnie. Fizycznie ,ponieważ w myślach i snach go nawiedzała. Nie jako duch ,ale żywa postać.
Ogrzewanie czasami nie działo przez ,co w pomieszczeniach panował ziąb. Otulali się kocami ,trzęsły się im ręce ,blondynce z twarzą upstrzoną piegami zamarzły włosy ,a śpiąc na łóżku połamały się końcówki ,szczękała zębami. Ula jej współczuła ,choć  nabawiła się zapalenia płuc. Ula podejrzewała u dziewczyny anoreksje ,gdy ta obsesyjnie liczyła kalorie,opowiadała o tłuszczu i ćwiczeniach ,a była chuda jak patyk.
Późną porą snuła się ciemnymi korytarzami słysząc jęki ,piski ,szloch ,wycie ,wrzaski i huk. O spokojnej nocy co najwyżej mogła pomarzyć. Hałasy z trudem znosiła i zachowanie pacjentów. Nie zaprzyjaźniała się z tymi ludźmi. Bała się ich. Brała leki i czuła się silniejsza niż kiedykolwiek wcześniej. Myślała racjonalnie. Planowała przyszłość po opuszczeniu ośrodka. Nie wracała do myśli o śmierci. Dręczyły ją koszmary ,płakała ,wspominała nie żyjącą Emily, Maksim'a ,który zmarł zanim się narodził. Bliźniaki. Chłopczyk nie przeżył upadku ze schodów , Emily urodziła się w siódmym miesiącu. Przeleżała w inkubatorze. Czuwała, nie obstępowała jej na krok. Mąż nie odwiedził jej w szpitalu. Przyczynił się do upadku ze schodów. Kłócili się ,szarpał ,uderzył i spadła. Zamknęła oczy czując pod powiekami palące łzy. Wstrzymywała je wystarczająco długo. Nie dała rady dłużej. Płynęły i płynęły. Zgięła się w pół siedząc na zimnej posadzce w okratowanym pokoju z łóżkiem na kółkach, malutkim stolikiem z butelką wody i książką leżącą na pościeli.
Lato spędziła na rozmowach z dziewczyną z depresją podobnie jak ona chciała zakończyć swój żywot na ziemi. Przeszła załamanie nerwowe po rozwodzie z mężem. Nie mieli dzieci. Pracowała w małym sklepiku i wiązała jakoś koniec z końcem . Całkiem sfiksowała po rozprawie  rzucając się pod wpływem alkoholu pod samochód. Poznała też młodego pogubionego człowieka młodszego z dwa lata od niej ewentualnie trzy. Leczył nerwice ,niekontrolowane ataki agresji i depresji. Zwierzał się jej ,zanudzał swymi historiami ,problemami ,a ona dręczyła się wyrzutami sumienia ,iż omal nie zabiła człowieka. Niewinnego ,poświęcającego się specjalnie dla niej. Z niezwykłą cierpliwością ,upartością i sercem na dłoni.
Wachlowała zniszczoną książką otrzymaną od Dobrzańskiego. Nie wyrzuciła jej i powracała do niektórych fragmentów setki razy. Czytała inne książki ,lecz wciąż powracała do ,,Cienia gwiazdy'' ktoś wspomniał jej ,że książka doczekała się kontynuacji w postaci  kolejnych części. Niestety nie posiadała ich. Zwróciła się z tą prośbą do Patrycji ,ale ta w natłoku obowiązków zapomniała o tym. Patka więcej się nie pojawiła w ośrodku ,Maciek w ogóle. Nie wspominając o Marku.

                                                 &
W grudniu atmosfera w psychiatryku stała się nie do wytrzymania. Planowała uwolnić się od świrów. Łaził za nią pewien chłopak z żółtą czapką nawet w upalne dni. Wyznawał miłość i zadręczał opowieściami o pierdołach. Jedenaście miesięcy wystarczyło by znienawidziła to miejsce. Plan ucieczki opracowała w najmniejszych szczegółach. Miała spędzić tu ponoć dwa lata jak nie dłużej.
Odczuwała dojmującą samotność ,przerażającą. Obcy ludzie z dziwnymi przypadkami. Urojoną ciążą ,stratą męża ,który nie istniał. Niewidzialnym przyjacielem. Rozmowa z zmarłym bratem. Wyobrażanie sobie ,iż jest się panną młodą i nie zdąży się na ślub. Ula nie należała do tych osób. Trwała zamknięta w bólu po stracie. Marek znał najwięcej faktów z jej życia.
Powiedziałam mu o synku i reszcie. Zna moją historię ,a przyjaciele nie do końca. Zawsze słuchał, pocieszał ,wspierał. Boże nie wybaczy mi… niemal go zabiłam. Jestem potworem- zadręczała się nie wypowiadając słów na głos. –Nie wyglądało to na przyjaźń. Mam urojenia. Marek i miłość? Do mnie? Absurd. A może…?
Wsunęła rękę pod głowę opierając się na niej i wertowała poniszczone kartki książki. Łóżko skrzypiało podczas wykonywania najmniejszych ruchów. Obserwowała bez przerwy drzwi podskakując na ,każdy szmer, zgrzyt, szczęk zamka ,głos. Dopiero znajdując w tym przerażającym miejscu pragnęła naprawdę ze sobą skończyć.
Jeśli tak ma wyglądać moje życie ,nie warto żyć. Ludzie to rój szerszeni atakujących nieoczekiwanie. Przypominają psa z wścieklizną, pogrążeni w szaleństwie mogą rozkroić twoje ciało podczas snu.
Wzdrygnęła się na tą masakryczną wizję i nieudolnie usiłowała wyrzucić ją z umysłu.
Maciek , Patrycja zabierzcie mnie stąd. Uwolnijcie od czubków, błagam.  


Odliczała dni do opuszczenia ośrodka. Życie z obłąkanymi ludźmi dawno ją przerosło i zapragnęła wolności. Wolałaby siedzieć już w więzieniu niż oglądać ludzie-bestie z zachowaniem poza wszelką normą. Jako jedna z nielicznych zaszywała się w pokoju, próbując odciąć się od nich. Wykończona emocjonalnie zwlokła się z materaca z skotłowaną cieniutką pościelą. Spacerowała w te i z powrotem po trzeszczącej podłodze. Na palcach przeszła jeden korytarz skręcając w kolejny, przeszła na tyły budynku i przerażona potrąciła klęczącą na podłodze dziewczynę. Zauważyła ją w ostatniej sekundzie. Tak leżałaby na niej. Na korytarzu lekarka rozmawiała z mężczyzną w podeszłym wieku. Wskoczyła na schody ,idąc wolno z sercem w gardle. Odsunęła zasuwkę i wpadła w pajęczynę ,następnie zbutwiałe deski zarwały się pod nią ,a ona poleciała z krzykiem. Zakaszlała nie widząc nic przez mgłę kurzu i czegoś białego. Obolała ,usiadła i otrzepała ramiona ,dłonie i nogi. Włosy oraz twarz wciąż pokrywała biała warstwa. Odczuwała ból kostki,szyi i pleców ,ale mogła się ruszać.
- Chyba nic sobie nie złamałam- szybko oceniła ,podnosząc się z lekkim grymasem. 
Wylądowałam w mące- Chciało się z tego śmiać ,ale powstrzymała zauważając trzech rozgniewanych ludzi w pomieszczeniu.

6 komentarzy:

  1. Bardzo mi żal Marka i Uli. On mimo wszystko ją nadal kocha a ona tam zaczyna rozumieć ile dobrego dla niej robił. A przez swoje zachowanie wszyscy zaczynają się od niej odwracać. Wierzę, że tych dwoje jeszcze mogłoby być razem.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cenny okażę się dla Uli list od Marka i zmotywuje ją do działania w pewnej sprawie. Nic więcej nie powiem.Widzę nie tracisz nadziei,iż połączę tą dwójkę. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  2. Kolejny, wstrząsający rozdział. Opisujesz tak sugestywnie warunki panujące w ośrodku psychiatrycznym, że aż przechodzą człowieka ciarki. Ula ciężko przechodzi ten przymusowy pobyt. Miejsce jest kompletnie nieprzyjazne a traktowanie chorych przez personel urąga wszystkiemu co ludzkie.
    Wiem, że Marek czuł się kompletnie bezsilny, bo nie potrafił poradzić sobie z Ulą, chociaż początkowo sądził, że da radę. Nie dał. Sądziłam, że ośrodek, w którym ją umieści wpłynie na nią pozytywnie, a przede wszystkim, że on sprawdzi jakie panują w nim warunki. Tymczasem wygląda na to, że nie sprawdził ich w ogóle i pozostawił Ulę na pastwę personelu i agresywnych chorych. To grubo nie w porządku. W dodatku nie zadał sobie trudu odwiedzenia jej, przestał interesować się jej losem. Czyżby ta miłość nagle wyparowała z niego jak kamfora? Piszesz wprawdzie, że śni po nocach o jej oczach, ale w ciągu dnia jego postępowanie jest zupełnie irracjonalne podobnie jak postępowanie Maćka. Nagle przeszła im ta troska i opiekuńczość? Dla mnie to naprawdę podłe, bo obaj byli bardzo zaangażowani i mieli duże parcie na to, żeby Uli pomóc się podźwignąć.
    Mimo, że warunki, w jakich Ula przebywała były okropne, to jednak terapia i leki sprawiły, że zaczęła wreszcie rozsądnie myśleć i nabierać dystansu do wydarzeń z przeszłości. Zaczyna przechodzić jakąś transformację, bo na początku nienawidzi Marka a pod koniec rozdziału ma wobec niego wyrzuty sumienia. Nie wiem, co to oznacza. Czy rzeczywiście docenia to wszystko, co on dla niej zrobił? A jak poradzi sobie, gdy dotrze do niej świadomość, że została z tym wszystkim sama, bo ani Marek ani Maciek nie odwiedzają jej.
    Nie wiem, czy ucieczka jest dobrym pomysłem. Boję się, że znowu Ula wplącze się w coś, co kolejny raz ją zrani i to nie tylko psychicznie, ale przede wszystkim fizycznie. Że będą kolejne krwawe rany, coś w rodzaju ukarania jej, jeśli ta ucieczka się nie uda. Nie wiem, co jeszcze dla niej szykujesz i nie mam pojęcia, ile jeszcze cierpień będzie musiała znieść, żeby "zasłużyć" na normalne a przede wszystkim spokojne życie. Ona już jest zwichnięta psychicznie i fizycznie. Błagam Cię oszczędź ją.
    Pozdrawiam serdecznie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrzański pozostał ją samej sobie ponieważ nie wybaczył jej próby usiłowania zabójstwa.Dla niego nie ma znaczenia ,że tego nie zrobiła ,tylko chciała.Odciął się od Uli ,bo za mocno siebie mu w głowie incydent z tabletkami. Nienawidzi jej za to i skreślił ją jako kogokolwiek z kim mógłby mieć coś wspólnego. On z nią zdecydowanie ,nie chce dlatego nie odwiedził jej ,a ośrodka na oczy nie widział. Maciek złoży jej nieoczekiwaną wizytę i zda relacje z niej Markowi.Czy ten przejrzy na oczy ,otrząśnie się? czy będzie szukał z nią kontaktu? A może wręcz przeciwnie odwróci się od niej na zawsze?
      Nie zdradzę.Cała ta historia jest dramatem połączonym wprawie z wątkiem miłosnym ,ale on jest na razie słabo nakreślony.Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  3. Czytałam ten rozdział z przerażeniem. Opisałaś pobyt Uli w psychiatryku z takimi szczegółami że aż jestem w szoku. Marek pewnie bał się ją odwiedzić, bał się tego co zostanie w tym ośrodku. A Patrycja i Maciek- może po prostu byli strasznie zajęci - dzieci, praca. Wracając do Uli- wraca do zdrowia, zaczyna rozumieć błędy które popełniła w przeszłości. Jest jeszcze szansa na to że wyzdrowieje. Może Marek jednak jej wybaczy i da Ulce jeszcze szansę.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z wybaczaniem u Marka ciężko.Z wymazaniem z pamięci jeszcze gorzej.Marek boi się też jej ,bo zna ją jako nieobliczalną kobietę z problemami psychicznymi i postanowił się wycofać ,trzymać z dala,na razie daje radę próbując zapomnieć. Patrycja i Maciek mają na barkach dom,dzieci,wcześniej proces adopcyjny,pracę i kredyt. Na wspieranie Uli brak im sił i czasu na odwiedzi,rozmowę. Wyzdrowieje to mogę zagwarantować.Potrzeba tylko czasu. Czy Marek da jej szansę musisz poczekać do następnych części. dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń