Strona Główna

niedziela, 20 stycznia 2019

,,Pokochaj mnie'' 3


,,Pokochaj mnie’’
Rozdział 3

Gęsta biała gęsta mgła otulała wybrzeże. Wiał lekki wiatr. Plaża była zupełnie pusta. Podążyła wzrokiem po morzu i schyliła się sprawdzając temperaturę wody. Była bardzo zimna. Zadrżała i wytarła dłoń o kolorową sukienkę ,którą miała na sobie. Pogoda nie zachęcała do spacerów po piasku ,lecz nie było nawet piątej. Zbudziła się o czwartej dwadzieścia. Spacer pomógł jej zebrać myśli. Beata i Jasiek spali i sądziła ,że nie prędko się obudzą. Józef nie jechał z nimi będąc w tym czasie w pracy. Maciej i Ania pragnęli spędzić czas we dwójkę . Szymczyk bardzo poważnie traktował ten związek zakochany w dziewczynie do szaleństwa. Powoli zaczął zastanawiać się nad wspólnym mieszkaniem.
Mgła zaczęła się przerzedzać i nad morzem pojawił się zarys słońca. Niebo przybrało brzoskwiniowy-różowy kolor. Uśmiechnęła się w ciszy podziwiając uroczy pejzaż. Żałowała ,że nie posiada zdolności artystycznych.  Na przystani stał wysoki mężczyzna dopiero teraz go zauważyła.
Co tu robi o tej porze? Podziwia wschód słońca? Romantyk od siedmiu boleści.
Zdjęła sandały i pozwoliła by zimna woda obmyła jej stopy. Stała nieruchomo obserwując spokojne morze i krzyczące nad nim mewy. Zerknęła w kierunku ,w którym jeszcze przed paroma sekundami stał mężczyzna. Teraz go nie było. Rozejrzała się zaskoczona, że nie zauważyła ,kiedy poszedł. Znów na plaży była sama , po jakieś pół godzinie usłyszała w oddali pierwsze głosy spacerowiczów i zdecydowała pójść zobaczyć do rodzeństwa czy jeszcze śpią. Miała nadzieję ,że tak i sama się zdrzemnie.


                                                         *****
 Nazajutrz o dziesiątej na plaży zebrał się spory tłum. Ratownicy biegali po plaży. Zjawiła się także policja z psem tropiącym i parę gapiów. Ula niczym porcelanowa figurka stała obserwując to dziwne zjawisko i pierwszy raz emocje ściskały ją za gardło. Śmiertelnie blada objęła wzrokiem morze i powtarzała ,że ona odpowiada za to nieszczęście.  Motorówki przeczesywały teren, sama chodzi do barów ze zdjęciem Beatki i Jaśka i pytała czy ktoś ich przypadkiem nie widział. Dzieci zniknęły wczoraj nad ranem i do tej pory ich nie było. W morzu utonęło dziecko ,ale po indyfikacji zwłok okazało się ciało należało do innej dziewczynki. Dzięki tym ustaleniom ula odetchnęła na moment z ulgą ,lecz nie na długo ponieważ Beata ani Jan nadal się nie znaleźli.
- Przepraszam panią- zawołała do starszej kobiety z kolorową torbą.- Zajmę pani dosłownie minutkę- wyciągnęła w jej stronę zdjęcie.- Rozpoznaje pani te dzieci?
- Niestety nigdy ich nie widziałam ,ale tam jest grupka plażowiczów może oni będą wiedzieć coś więcej-poradziła.
- Dziękuję- odeszła w skazanym przez kobietę kierunku.
Młodzież robiła sobie selfie robiąc przy tym głupie miny. Wysoki blondyn powiedział ,że nikogo takiego nie widział. Ula powoli zaczęła wpadać w panikę.
 Co powiem ojcu? Zgubiłam rodzeństwo na plaży? A jeśli coś im się stało? A może zrobili mi na złość i schowali się gdzieś? Tylko gdzie.
W stroju kąpielowym i przewiązanej wokół bioder chuście przemierzała plażę. Piasek wsypywał się jej do balerin. Zmieniła obuwie zaraz po zejściu z leżaka, bo od sandałów naderwał się jej pasek i bała się ,że je zgubi. Wdychała w świeże morskie powietrze niepokojąc się o młodsze rodzeństwo.
W budce z lodami zapytała o nich ,ale nikt nic nie widział i nie słyszał. Obsługi hotelowej nie pytała wątpiąc ,żeby wiedzieli coś o Janku i Betti.

Zmordowana usiadła na skale i ukryła twarz w dłoniach. W kiosku kupiła wodę mineralną i piła ją teraz małymi łykami. Obserwowała pływające łódki spięta i zmęczona. Zrywała się z miejsca na każdy dźwięk w nadziei ,że ujrzy brata z siostrą. Nic takiego jednak się nie wydarzyło. Po krótkim odpoczynku ,bo zaledwie kilkunastominutowym ruszyła dalej. Spacerując po wydmach rozpytywała ludzi o zaginione dzieci. Bez rezultatu. Załamana wróciła do wynajmowanego pokoju. Zadzwoniła do policjanta ,który rano wręczył jej karteczkę z numerem. Dopytywała o postęp poszukiwania.

                          *****
- Betti- pociągnął siostrę za rączkę.- Obudź się ,wysiadamy- szepnął jej na ucho. Mała rozbudziła się i rozglądała rozpaczliwie za ,,mamą’’. Ula poprawiała ją na początku ,gdy dziewczynka zaczęła mówić ,ale później przestała . Jasiek pamiętał prawdziwą mamę ,a Beatka na Ulę czasem mówiła Ulcia a innym razem ,,mama’’. Dziewczyna nie oburzała się mimo że nie było jej na rękę ,aby tak się do niej zwracała.
- Podróżujecie tak sami?- zainteresowała się kobieta w kręconych czarnych włosach. Pachniała drażniącymi nos perfumami. Jakby wylała na siebie z pół flakonika. Jasiek chciał się jak najszybciej z stamtąd zmyć.
- Nie, mama wyszła do toalety- skłamał chłopiec.
- Dzieci powinny być przy rodzicach- wtrąciła.- Nie widziałam was z nikim dorosłym i zatrzymała pewnego mężczyznę i zaczęła klarownie wyjaśniać mu zaistniała sytuacje.
W tym czasie  kobieta straciła ich z oczu i zrezygnowała z zawiadamiania policji. Moszcząc się na siedzeniu sięgnęła po przewodnik turystyczny. Jechała w nieznane rejony i planowała czegoś się dowiedzieć o tej miejscowości.
Jasiek i Beatka wysiedli na następnym przystanku. Obyło się bez kontroli. Wtopili się w tłum ,a żeby nie zwracać dodatkowo uwagi straży miejskiej udali się za młodą kobietą ,która mijając ich uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Co teraz zrobimy?- zapytał siostrę siedząc na ławce.
Nie miał pojęcia jak dojechać do domu ,a kieszonkowe właśnie się mu skończyły. Mała płakała.
- Jetem głodna- wysapleniła.- Cie do mamy . Do domku. Jasiu…
-  Nie płacz, coś wymyślimy.
- Przepraszam panią gdzie tu jest jakiś sklep?- zapytał przypadkową kobietę ta go zignorowała.
Siedzieli długo czekając na autobus. Mała była wycieńczona i powoli zasypiała na ławce. Wtedy pojawiła się grupka nastolatków. Jasiek wystraszył się i biorąc siostrę za rękę ,a plecak zarzucając na plecy udał się w pieszą wędrówkę poboczem drogi. Doszedł do stacji paliwowej. Weszli by coś kupić ,ale właściciel zadzwonił po policję.
Dziewczynka płakała ,a chłopiec prosił mężczyznę ,żeby nie wzywał policji. Na grubym facecie z wąsem nie robiło to żadnego wrażenia.
Brunet w jasnej koszuli przysłuchiwał się rozmowie. Nie brał w niej bezpośrednio udziału ,ale zrobiło się szczerze żal tych dzieci. Wyglądali naprawdę nieciekawie. Chłopiec miał wytarte spodnie, plecak, czapkę z daszkiem i spocone włosy przyklejone do czoła ,a dziewczynka w brudnej sukience z czerwonymi policzkami cała zapłakana.  z jasnymi nieuczesanymi włosami. Zastanawiał się co robili na takim odludziu. Chłopiec z małą blondynką wyglądającą na wyczerpaną.
 Tu nie było niczego oprócz drogi, stacji paliwowej i parę metrów dalej spożywczaka. Sam musiał włączyć gps’a ,żeby nie zgubić się w tej dziurze.
- Jasiu- pociągnęła brata.- Siusiu- przestępy wala z nogi na nogę.
- Nie ma toalet- syknął facet z wąsem.- Na zapleczu baru z dwa kilometry z stąd jest kibel. Może tam zabierze pan swoje bachory.
- To nie są moje…
To nie są moje dzieci – dopowiedział w myślach.
- Może byłby pan milszy? W końcu to dzieci.
- Dla bachorów mam być miły? Sio smarkacze ,bo zadzwonię po policje.
- A nie dzwonił już pan przypadkiem?
Bystrzacha z tego małego- zauważył brunet.
- Owszem ,ale zasięg jest tu beznadziejny- burknął .
- Trochę kultury nikomu by nie zaszkodziło- pouczył go  mężczyzna w jasnej koszuli i uśmiechnął się do dzieci dając im dwudziestozłotowy banknot.
- Wie pan jak dojechać do Rysiowa?- zagadnął chłopiec .
- Niech pan już idzie i zabiera smarkaczy ,bo jeszcze coś zmalują. Niech się wynoszą.
- Grzeczniej- upomniał go.- O widzę ,że zrezygnował pan z wezwania policji.
Mężczyzna zmierzył go chłodnym wzrokiem i machnął ręką jakby odganiał natrętną muchę.
- Niech pan idzie do diabła razem z tymi o tu- warknął.- Chwila… gdzie te smarkacze.
- O czym…- nie dokończył zauważywszy brak dzieciaków.
Mężczyzna zatrzymał się w pół kroku otwierając drzwi od samochodu. Nerwowo podrapał się po potylicy. Nigdzie nie było śladu po chłopcu i dziewczynki.
W trakcie jazdy usłyszał dziecięcy głos. Nie sprawdzał tylnych siedzeń będąc daleko myślami.
- Rysiów?- wypowiedział na głos.-  To gdzieś pod Warszawą prawda? Jesteście ,aż z tak daleka?- Jego oczy zrobiły się wielkie niczym pięciozłotówki.
- Podwiezie nas pan do tej knajpy ,bo Beatka się posika- Jasiek spojrzał na siostrę. Ta wystraszona trzymała brata za rękę i niepewnie spoglądała na bruneta.
- Nie mam fotelika jak zatrzyma mnie policja? No ,dobra- zwrócił się do nich łagodnie.
Jak nic będą z tego kłopoty. Co ja później z nimi zrobię? Nie znam przecież ich rodziców. Nie jestem przyjacielem rodziny . Boże w co ja się władowałem ,a miałem mieć święty spokój od mojej dziewczyny ,a tymczasem biorę pod opiekę cudzie dzieciaki. Ale nie mogę ich tak zostawić.  Powiedzieć ,żeby wysiadły ,bo gdzie pójdą ? Muszę to zgłosić na komisariacie i oddać ich w ręce rodziców bądź opiekunów prawnych. Może uciekli z domu dziecka?- rozmyślał jadąc nieco opustoszałą drogą.
 Mijał wyłącznie przydrożne znaki i drzewa dopiero po półtora kilometra ukazały się pierwsze pojedyncze domy i gospodarstwa.
Podjechał pod knajpę. Chłopiec wyskoczył z dziewczynką z samochodu niczym strzała i pognali do łazienki. Mała nie chciała wejść sama ,ale pomogła jej kelnerka i prowadziła ją do toalety. Niestety dziewczynka nie zdążyła i rozpłakała się na widok modrego ubrania.
 Po przyprowadzeniu małej  kelnerka uśmiechnęła zakłopotana się do bruneta i podała mu kartonik z numerem odciskając na nim ślad szminki. Odwzajemnił uśmiech i schował jej numer do kieszeni. Zanim odeszła dokładnie ją zlustrował i stwierdził ,że jest całkiem niezła.  Widok blond piękności tak przyćmił mu umysł ,że zapomniał o dzieciakach. Spojrzał na mokre ubranie małej i stłumił westchnięcie. Gdyby nie wdawałby się w dyskusje z oprychem ze stacji paliwowej mała by się nie zesikała.
- Zjadłbym frytki i napił się coli- zerknął na nieznajomego. – Niezbyt delikatnie sugerując mu ,żeby kupił im jedzenie.
Brunet zajął miejsce przy stoliku ,dzieci uczyniły to samo. Mała machała nogami siedząc na krześle i pół śpiąca bawiła się kwiatkiem ,którego wyjęła z wazonu tym samym mocząc sobie sukienkę i obrus.
- Nic się nie stało- powiedziała blondynka robiąc maślane oczy do nieznajomego.- Co podać córeczce?
- To ..yyy… jakąś kanapkę i sok. A dla tego chłopaka frytki i colę.
Szybko zrealizował zamówienie. Lokal nie był elegancki. Wręcz przeciwnie. Nigdy gdyby nie konieczność nie wszedł by do miejsca śmierdzącego tytoniem i piwem. Zapach chmielu roznosił się po knajpie między inni za sprawą siedzących w kącie facetów sączących piwo. 

                      ****

W aucie chłopiec opowiadał mu rzeczy ,których nie powinien. Jego naiwność i śmiałość były niebezpieczne. Uciekł z nad morza wyruszając w podróż z małą siostrą na własną rękę chciał wrócić do domu. Nie chciał spędzać wakacji z Ulą ,bo zostawiła go samego w pokoju. Nie interesowała się nim. Poczuł się odrzucony i bardzo pragnął znaleźć się w miejscu gdzie ktoś się zajmie nim i Betti. Upatrzył sobie tego mężczyznę ,bo wstawił się za nimi i wyglądał na miłego. Jasiek wcale się go nie bał i zaufał obcemu ,który mógł być najgorszym przestępcą ,ale nikt go nie przestrzegał ,żeby nie ufać nieznajomych ,a jeśli nawet zawsze postępował po swojemu.
- Pomogę wam ,ale powiedzcie mi skąd uciekliście.
- Od siostry.
- A rodzice?
- Mama nie żyje- odparł przygnębiony chłopiec patrząc na obraz za szybą.
Beatka spała przytulona do ramienia brata.
- A wasz tata?
- Mieszka w Rysiowie- odparł.
- Zawiozę was ,ale obiecajcie ,ze nigdy więcej nie uciekniecie od siostry. Tata nie uczył cię chłopcze ,żeby nie ufać nieznajomym?
- Nie jesteś nieznajomym.  Wiem jak pan się nazywa.
- To nie wszystko.
- Czytałem o panu. Często jest pan w gazetach. Ula zbiera gazety z panem.
- Nie bywam często w gazetach. Nie lubię medialnego szumu.
- Co to jes medalny sum?- zapytała mała.
- Zamieszanie wokół czyjeś osoby. Jak ktoś za bardzo się kimś interesuje.  Nie umiem ci tego lepiej wytłumaczyć. Nie jestem w tym dość dobry. Rozumiesz?
- Nie. Ulcia się nie intelesuje.
- Nie mów tak. Na pewno cię kocha- Marek uśmiechnął się uważając na drogę.- Rodzice mają dużo na głowie i trudno jest im czasem coś zauważyć ,ale na pewno cię szuka i bardzo się martwi o ciebie i...
- Mam na imię Jasiek. Wspomniałem już o tym.
- Wybacz zapomniałem. Kim jest Ula?
- Moją siostrą- odparł dumnie Jasiek.- Chociaż trochę durną.
- Dlaczego? – stwierdzenie Janka zaskoczyło go.
Po drodze wstąpił do sklepu. Sklepowa zaproponowała pomóc mu w wyborze ubranka dla dziewczynki ,gdy słodko się uśmiechnął do brunetki. Dodatkowo przebrała dziewczynkę w nowe ubrania. Dobrzański chłopcu także coś kupił i podziękował na koniec uroczej brunetce. Wziął pakunki i wyruszył z dzieciakami w dalszą drogę. 
Pod koniec jazdy chłopiec zasnął ,a Marek wreszcie mógł zebrać myśli. Zerknął na tą dwójkę i wiedział ,że nie zapomni tego dnia i ,że będzie mu brakować tej bezpośredniości chłopca ,chociaż poznał go dopiero kilka godzin temu.





10 komentarzy:

  1. Nie umiem zrozumieć zachowania i tego jak postępuje Ula. Mogę pokusić się o stwierdzenie, że jestem na nią zła. Rodzeństwo traktuje jak zło konieczne, a zwłaszcza Beatkę. Gdy oboje znikają ona tak prawdę powiedziawszy nie martwi się o nich, ale co powie ojciec.
    Całe szczęście, że dzieciaki trafiły na jak mniemam Marka Dobrzańskiego, przynajmniej bezpiecznie dotrą do domu.
    Dziękuję Ci za dzisiaj miło tak w niedzielne popołudnie coś poczytać.
    Gorąco pozdrawiam.
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachowania Uli nie się w logiczny sposób wytłumaczyć. Wielu zapewne potępi ją za to postępowanie ,ale może będzie miała szansę to naprawić? Beatka jest mała i nie rozumie jeszcze wielu rzeczy ,ale Jasiek czuje się nieco odtrącony i sam zauważył jak źle się do nich odnosi i nie mądrze postępuje. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  2. Bardzo się cieszę, że wróciłaś do tego opowiadania. Byłam ciekawa, czy Ula zmieni podejście do życia, ale chyba nie zmieniła nic. Nadal nie znosi Betti obarczając ją winą za śmierć matki. Rzadko się zdarza, żeby ktoś miał tak bardzo obojętny stosunek do swojego rodzeństwa. Wyjechała z nimi nad morze. Miała się nimi opiekować, bo przecież są nieletni, a ona beztrosko zostawia ich w wynajętym pokoju i łazi od świtu po plaży. Gdy znikają wpada w panikę. Na jej miejscu też bym wpadła, bo niby jak miałabym wytłumaczyć ojcu nieobecność rodzeństwa? Bardziej mądry i nadzwyczaj rezolutny a przede wszystkim odpowiedzialny wydaje się tu Jasiek. Opiekuje się małą Betti i dba o jej potrzeby. Ciekawa jestem jak zareaguje Józef, gdy zobaczy dwójkę swoich dzieci na progu domu. One i tak mają wielkie szczęście, że trafiły na Marka. Jasiek zna go z gazet i w jakiś sposób mu ufa. A Ula niech się jeszcze trochę pomartwi. Może dotrze do niej jak bardzo nieodpowiedzialnie postąpiła.
    Niecierpliwie czekam na kolejną część. Serdecznie pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Beztroskie życie Uli nie będzie trwało w nieskończoność. jej postępowanie jest okropne. Zachowała się jak gówniara ,a nie dorosła kobieta.Niczym i nikim się nie przejmuje ,rak jej głębszych uczuć szczególności do rodzeństwa. W jej przypadku przydałby się terapeuta.Teraz panikuje ,bo musi wytłumaczyć się ojcu czemu tak postąpiła. A to nie należy do prostych zadań. I ona w pełni zdaje sobie z tego sprawę.Jasiek jest rozsądnym chłopcem i w przeciwieństwie do Uli kocha swoją siostrę. Jest z nią zżyty.Ten drugi przykład jest zainspirowany historią z mojego otoczenia. Relacja siostra- brat. Jasiek zaufał markowi i nie będzie tego żałował ,bo Marek nie jest terrorystą ,mordercą ani psychopatą. Czy dotrze coś do Uli? czas pokaże. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  3. Ula zachowuje się bardzo dziwnie, zostawia dzieci same, nie pomyślawszy jak zareagują kiedy się obudzą. No i ma tego skutek, po powrocie dzieci nie ma. Dopiero teraz dociera do niej jak głupio postąpiła. Dzieciaki faktycznie mają szczęście, że trafiły właśnie na Marka, zapewne szczęśliwie dotrą do domu, a mina Józefa w tym momencie bezcenna.Oj, w tym opowiadaniu Ula mi trochę podpadła. Pozdrawiam Agata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula nie pomyślała o konsekwencjach swojego nierozważnego zachowania. Naiwnie myślała ,że zdąży wrócić ,albo same się sobą zajmą i nic nie będzie musiała robić. Do Uli jeszcze na razie mało dociera . bardziej boli się konfrontacji z ojcem po powrocie z nad morza. tego co mu powie. Zaś Marek spełnił dobry uczynek i sprawi ,że dzieci dotrą szczęśliwie do domu ,a on miło będzie je wspominał ,bo pomimo bardzo krótkiego czasu zdążył ich polubić. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  4. Musiałam sobie przypomnieć o czym było to opowiadanie. Ula nie powinna zostawiać swojego rodzeństwa samego. Rozumiem Jaśka że poczuł się urażony, że Ula ich zostawiła i sobie gdzieś poszła. Jasiek jest naprawdę odpowiedzialnym chłopcem jak na swój wiek. Podoba mi się jego opiekuńczość wobec Beatki. Jak dobrze że Marek był na tej stacji i ze im pomógł. Ciekawa jestem co zrobi Ulka.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachowanie Uli zasługuje na naganę. Zaniedbała rodzeństwo,odpowiedzialność to nie jest mocna strona. Ojciec powierzył jej rodzeństwo w nadziei ,że się nimi zaopiekuje i wrócą cali i zdrowi ,a stało się wprost odwrotnie. Skupiła się na sobie i nie zauważyła ich zniknięcia. Nieustannie obwinia Beatkę za śmierć matki ,a dziecko nie jest niczemu winne. W końcu to jej siostra i powinna chcieć dla niej jak najlepiej ,a nic nie robi ,żeby się zbliżyć do małej i przestać ją tak okrutnie traktować to już Jasiek jest zupełnie inny i rozważniejszy od Uli ,a ona będzie musiała jeszcze długą drogę przejść coś zrozumieć i zmienić nastawienie i podejście do brata i siostry. A Marek był w odpowiednim miejscu i czasie. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  5. Nic innego jak pogratulować kultury właścicielowi stacji benzynowej. Choć Jasiu i Beatka nie byli typowymi klientami, ale i im należała się grzeczność. Ja bym takie miejsca omijała wielkim kołem. I dziwne, że istnieją i mają klientów.
    Wszystko wskazuje na to, że w tym opowiadaniu to Marek zmieni Ulę. Widać, że ma wiele empatii, troskliwości i życzliwości. A samą Ulę ta historia może wiele nauczy i zacznie patrzeć życzliwiej na rodzeństwo..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spotkałam się ,kiedyś z wyjątkowym chamstwem w pewnym sklepie i to mnie zainspirowało.Ula to typ egocentryka,jej egoistyczna natura nie pozwala na skupieniu się na innych ,a na sobie właśnie. Podchodzi do życia na luzie, brak jej cierpliwości i empatii ,której nie brakuje Markowi. On stanowi takie trochę jej przeciwieństwo wydaje się być porządnym facetem ,a czy rzeczywiście tak jest okaże się w dalszych rozdziałach. Nie zabraknie także innych bohaterów pozytywnych i negatywnych. Ci ostatni sporo namieszają między tą dwójką ,która szybko się nie spotka. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń