Po drugiej stronie linii telefonicznej zapadła cisza. Przez chwilę milczała po czym zmusiła się do powiedzenia kilka słów.
- Marcin o której mogę wpaść po resztę swoich rzeczy?- zapytała oschło.
- Ula ,a może spotkamy się i...
- Nie widzę takiej potrzeby- odparła. – Zapomniałeś już co zrobiłeś?
- Wszystko da się wytłumaczyć.
- Faktycznie to ,że prowadziłeś podwójne życie także? Jak to się stało ,że miałeś dwie żony?
- Byliśmy tak zakochani ,że wzięliśmy ślub w Las Vegas a tam nikt o nic nie pytał. Z Nadią miałem się rozwieść ,ale...
- Niech zgadnę dowiedziałeś się o ciąży żony ?
- Tak ,ale między nami ..
- Daruj sobie. Dziecko wzięło się z powietrza?- ironizowała.
Były mąż doprowadzał ją do szału ,ale nigdy nie dawała tego po sobie poznać. Zawsze opanowana ,spokojna tylko czasami tylko ,gdy naprawdę puszczały jej nerwy to podnosiła lekko głos. Marzyła o miłości do grobowej deski. Marcin nie był jej pierwszą miłością. Pierwszą był Marek ,ale w jego rodzinie zdarzyła się tragedia ,a on musiał wyjechać i zamiast wrócić został tam na stale. Tam skończył pracę ,po nich wrócił ,ale miał już dziewczynę i nie chciała mieszać się w jego życie ,a później poznała Marcina połączyła ich namiętność . Ta miłość była inna burzliwa i była pewna ,że zawsze z nim będzie ,chociaż po ślubie coś w ich związku zaczęło się psuć. Znikał gdzieś, mówił półprawdy albo kłamał. Pytała go o późne powroty. Nie odpowiadał lub mówił ,że pracował. Był prawnikiem i długie godziny spędzał w kancelarii ,ale po pracy jechał jeszcze do Nadii. A później syna o czym nie wiedziała Ula czekając na niego w salonie czytając książkę albo w sypialni mając zapaloną małą lampkę.
❤️❤️❤️
Mężczyzna przeczytał artykuł o politykach ,a że polityką niezbyt się interesował przewertował gazetę i poczytał o podwyżkach cen niektórych surowców. Temat rolników na niedługo go zaciekawił więc odłożył w końcu gazetę i spojrzał przez wielką szybę na zewnątrz dostrzegł kobietę w długim płaszczu ,a jej włosy rozwiewał lekko wiatr wzburzona rozmawiała przez telefon. Wydawała mu się znajoma. Odwróciła się i dostrzegła go. Wbiło ją niemal w chodnik. Serce szybciej biło ,a w głowie miała kompletną pustkę. Poznali się właśnie w tej knajpce gdzie z koleżanką przychodziła na ciastko po zajęciach. Nie byli parą ,ale ona się w nim zakochała. On spotykał się z wieloma dziewczynami. W końcu później miał jedną ,ale w gazetach pisali o ich niedawnym rozstaniu.
- Ula – powiedział z niedowierzaniem i radością ,że ja widzi.
- Marek – ucieszyła się widząc go i nawet nie wiedząc ,kiedy wpadli sobie w ramiona i ucałował ją w policzek.
- Cóż za spotkanie – rzekł siadając przy stoliku.- Zamawiasz coś? kiwnęła głową zdejmując płaszcz i szalik.
Zawołał gestem kelnera. Zabrał płaszcz i przyniósł gorąca herbatę z miodem i kawałek sernika.
- Dziękuję – uśmiechnęła się i zabrała za jedzenie ciasta. Przełknęła ,popiła herbatą i spojrzała na Dobrzańskiego.
- Mów co u ciebie. Jak układa ci się życie?
- Nic specjalnego. Pracuję w rodzinnej firmie ,rozstałem się z Pauliną. Spotkała swoją drugą połowę .Widocznie ja nie byłem jej przeznaczony . A tobie widzę się poszczęściło masz męża i pewnie dzieci.
- Nie mam dzieci. Faktycznie był ktoś w moim życiu. Dzieci nie mam. Marcin nie chciał. Mówił ,że jest za młody by zostać ojcem ,a był dziesięć lat starszy ode mnie.
- Pamiętasz naszą rozmowę jak wyobrażasz sobie siebie za kilka lat?
- Pamiętam rozmawialiśmy o znalezieniu miłości, ślubie i własnej rodzinie.
- Mój mąż prowadził podwójne życie ze mną i swoją drugą żoną Nadią i ich synem.
- Nie miałaś o tym pojęcia?- zdziwił się.
- Nie ,nie miałam.
- Przykro mi.
- A ja czuję ulgę ,że to zakończyłam. Nie wiem czemu ,ale chyba po prostu już go nie kocham. Nasze uczucie dawno się wypaliło albo nigdy go nie było tylko zauroczenie i namiętność . Od dłuższego czasu podejrzewałam ,że kogoś ma ,lecz nie miałam dowodów i jakoś oszukiwałam samą siebie ,że jeszcze wszystko się ułoży – spuściła wzrok. – Było jej wstyd ,że ciągnęła coś co nie miało przyszłości.
- Czasami ludzie boją się zmian. Ja też miałem podobnie będąc w związku z Pauliną . Zamiast się kłócić wolałem jej unikać coraz bardziej uciekając w pracę.
- Ty i praca- zaśmiała się.- Gdy cię poznałam to wiecznie imprezowałeś ,a dziewczyny biły się o ciebie.
- Wiem ,że tobie to nigdy się nie podobało.
- Zwłaszcza, gdy zaproponowałeś dziewczynie w okularach imprezę i to dwa tygodnie po śmierci matki.
- Przeprosiłem cię za to.
- Owszem ,ale nie zapomniałam.
- Dasz mi numer telefonu?
- Jasne – sięgnęła do torebki.
Zapisała mu na małej różowej kartce i podała. On daj jej swoją wizytówkę pożegnali się cmoknięciem w policzek. Dokończyła zimną już herbatę ,zapłaciła i zaczęła się zbierać. Po wyjściu z kawiarni jej myśli krążyły wokół Marka. Jej dobry nastrój zepsuł telefon od byłego męża. Rozejrzała się za najbliższym bankomatem i wybrała trochę gotówki. Zadzwoniła do przyjaciółki ,lecz szła tak szybko ,że obcas się złamał ,a ona przewróciła się niefortunnie upadając na rękę ,która strasznie bolała. Spanikowana spojrzała czy nikt znajomy nie jawi się na horyzoncie i nie naśmiewa z niej.
Powoli wstała ,lecz ból ręki nie ustępował. Zamówiła taksówkę ,bo w takim stanie nie mogła prowadzić auta ,które zostało na parkingu. Zastanawiała się kogo poprosić o pomoc. Wcześniej zawsze prosiła Marcina. Wciąż nie odebrała wszystkich rzeczy z jego mieszkania ,które kupił na kredyt zanim się poznali.
Zgłosiła się na Sor. Tam zlecili badania i wysłali ją na prześwietlenie ręki. Niestety wyszło ,że pacjentka ma złamanie. Założyli gips na cztery tygodnie na co Ula zareagowała płaczem ,bo musiała odebrać resztę rzeczy od Marcina. Urządzić się w nowym mieszkaniu, dostarczyć L4 do pracy i zrobić zakupy ,bo jej lodówka świeciła pustkami.
Po opuszczeniu murów szpitalnych wróciła taksówka do domu. Zadzwoniła do swojego eks. Niechętnie odebrał od niej telefon ,bo był na placu zabaw z synem. Pojechał po niego do przedszkola.
- Ula nie mogę teraz do ciebie wpaść. Poproś kogoś innego – powiedział do słuchawki.- Maciuś nie wchodź tak wysoko!- krzyknął do syna.- Ula naprawdę nie mam czasu rozmawiać.
- Miałam mały wypadek. Nie mogę odebrać tych rzeczy ,bo złamałam rękę.
Tobie zawsze się coś przytrafia. Pewnie znowu wyolbrzymia.
- Skąd pewność ,że to złamanie ?- zapytał Marcin. – A nie zwykle stłuczenie?
- Byłam w szpitalu ,założyli mi gips spędziłam tam sporo czasu.
- Aha- mruknął obojętnie.- Maciej co ja ci mówiłem zwrócił się do syna ,który wspinał się na drabinkę. – Zapomniałaś ,że rozwiedliśmy się pół roku temu ,a ty ciągle do mnie wydzwaniasz . Nadią jest zazdrosna i denerwuję się ,a jej nie wolno. Jest w trzecim miesiącu ciąży.
- Nie wiedziałam – przyznała zaskoczona Ula.
- Kiedy w końcu weźmiesz to co należy do ciebie i znikniesz z mojego życia? Nie mamy już wspólnych spraw i nie widzę sensu w utrzymywaniu tej relacji. Ja mam swoje życie ,a ty swoje. Przestań w końcu interesować się moim- uniósł się lekko.- Przestań mnie osaczać.
Usłyszał szloch byłej żony. Westchnął nie lubił doprowadzać jej do łez ,lecz te telefony były dla niego męczące i powodowały nieporozumienia w jego obecnym związku. Nadia nie znosiła Uli i wciąż czuła z jej strony zagrożenie. Obawiała się ,że ta wciąż kocha Marcina i będzie chciała mu go odbić.
- Marcin ja nie mam nikogo. Rodzice nie żyją ,a rodzeństwa nie mam. Przyjaciel z dzieciństwa wyjechał do Anglii. Przecież mnie znasz. Wiem ,że nie mam na kim polegać.
- To już nie moja sprawa. Okej spakuję resztę ubrań ,albumów i przywiozę ci ten stolik do kawy oraz porcelanę ,ale o więcej mnie nie proś. Miałaś odebrać wcześniej.
- Nie było mnie w kraju. Zwolnili mnie z banku. Wyjechałam więc do Niemiec zaraz po rozwodzie. Niedawno wróciłam i znalazłam nową pracę w banku.
- W takim razie ostatni raz pomogę ci. Zawiozę tylko małego do mojej matki ,bo Nadii nie ma w domu.
- Dziękuję, Marcin.
Rozłączył się. Ula źle się czuła z ,że on ciągle musi jej pomagać. Nie mając nikogo innego nie miała wyjścia.
Jedną ręką trudno miała cokolwiek zrobić zwłaszcza ,że nie wykupiła leków przeciwbólowych. Położyła się i zasnęła. Obudził ją dzwonek do drzwi. W progu stał Marcin.
- Część.
- Część. Ależ się załatwiłaś na ile masz ten gips – wskazał na rękę.
- O nie wiedziałem ,że masz goscia- rzekł Dobrzański zjawiający się w drzwiach.
- Marek to jest Marcin mój były mąż.
- Marek Dobrzański- przestawił się.- Przyjaciel Uli z liceum.
- Marcin Mikołajewski – uścisnął mu dłoń.
- Może wejdziesz na kawę?- zwróciła się do Marka.
- A nie będę przeszkadzał?
- Ależ skąd- odparł za Ulę Mikołajewski. – Ja przywiozłem tylko to parę szpargałów ,których zapomniała zabrać Ula i wychodzę ,a swoją drogą nie mówiła ,iż ma przyjaciela ,ale to świetnie się składa . Wykupisz jej leki z recepty i zrobisz zakupy ,bo pewnie nic nie ma w lodowce.
- Jak gotowałam i tak mówiłeś ,że nie jesteś głodny ,bo jadłeś na mieście- odparła z lekką urazą.- Nie smakowało ci moje jedzenie.
- Ja ci nie kazałem stać przy garach- rzucił chłodno.
- Robiłam do dla ciebie – usiadła na krześle na skraju załamania nerwowego.
- Zostaw te rzeczy i wyjdź ,a ja z nią zostanę- powiedział Marek do Mikołajewskiego.
Po wyjściu Marcina ,przyjaciel z liceum przytulił lekko Ulę i powiedział ,że wszystko będzie dobrze. Wykupił leki z recepty, zrobił zakupy i usmażył kurczaka z warzywami w paprykowym sosie. Zjedli ,pozmywał i pojechał do siebie obiecując ,że zjawi się rano. Rankiem zrobił jej śniadanie i zaczęli rozmawiać o czasach studiów ,o jego wyjeździe do Włoch . Źle wspominał czasy ,gdy imprezował po śmierci rodziców Pauliny zmienił się. Pomógł jej wyjść na prostą ,bardzo to przeżywała ,a brat wcale jej nie wspierał. Marek i Paulina bardziej traktowali i zachowywali się jak rodzeństwo niż para. Zwłaszcza ,gdy ostatnio wyniósł się z sypialni. Sebastian powiedział mu ,że widział Ulę na mieście. Marek znalazł jej konto na jednym z portali społecznościowych. Przejrzał jej zdjęcia i czuł ,że musi się z nią zobaczyć. Przychodził codziennie do kawiarni w nadziei ,że ja tam niby przypadkiem spotka. Odkąd zobaczył jej zdjęcia nie mógł o niej zapomnieć. Nie interesowało go nic oprócz Uli.
- Ula może jak zdejmą ci gips wybierzemy się na piknik albo wypadł kajakowy ?Niedługo zrobi się cieplej ,co ty na to ?
Propozycja zaskoczyła Ulę ,ale postanowiła zaryzykować i zgodzić się.
- Nie sądziłam ,że umiesz pływać kajakiem.
- Owszem ,umiem. Możemy też wybrać się do Aquaparku albo na ściankę wspinaczkową.
- W dalszym ciągu lubisz sport?
- Tak.
- Ja dawno już nie byłam na fitnessie ani niczym podobnym. Nie miałam czasu ,a bieganie chyba jest nie dla mnie.
- Ja ,kiedyś biegałem teraz chodzę na siłownię i czasem na ściankę. Rzadko na basen chociaż od rozstania mam więcej czasu .
Marek pomagał jej w domowych czynnościach. Po zdjęciu gipsu umówili się na piknik ,a następnie wybrali się za miasto do aquaparku. Marek zjechał z wielkiej zjeżdżalni ochlapujac Ulę ,a ona zaśmiała się i zupełnie spontanicznie go pocałowała. Chciała się wycofać ,ale Marek ujął twarz w jej dłonie i musnął jej usta.
- Jak ci się podobało ?
- Było super- odparła.- Trochę spaliłam kalorii więc myślę ,że możemy wybrać się na coś do jedzenia.
- Okey. Objął ją w talii i udali się do pobliskiego baru gdzie złożyli zamówienia. Oboje zamówili risotto i mała kawę oraz ciasto z polewą czekoladową.
- Dobre to ciasto ,ale nic nie może się równać z moim ciastem francuskim albo kopiec kreta.
- Skromnością nie grzeszysz – oparł upijając łyk słodkiej kawy. Wpatrzony był w Ulę tak ,że chwilami czuła się skrępowana ,bo dostrzegła żar w jego oczach. Widziała jego zainteresowanie. Ona również patrzyła na niego w ten wyjątkowy sposób. Od ponad miesiąca widywali się codziennie. Nigdy nie brakowało im tematów do rozmowy.
- Sam się niedługo przekonasz.
Spotykali się nadal było kino, kolacja, spacery i w weekendy wypady za miasto. Na początku lata pojechali na pierwsze wspólne wakacje. Szum fal ,złocisty piasek i piękna pogoda. Od dwóch miesięcy mieszkali razem.
Ula zatrzymała się przed końcem na ,którym stał kosz z jedzeniem ,leżały kolorowe poduszki podał nagle ukląkł przed nią.
- Jesteś miłością mojego życia ,z tobą planuje przeżyć resztę swoich dni i być z tobą na dobre i na złe. Wyjdziesz za mnie ?- wyjął z kieszeni pudełeczko i uniósł wieczko.
Po trzech miesiącach wzięli ślub zapraszając tylko parę osób z rodziny Marka i Ula zaprosiła paru znajomych. W tym swojego byłego męża ,który przyszedł z synem i małą córeczką na rękach.
Wesele odbiło się w domu seniorów Dobrzańskich . Wszyscy dobrze się bawili ,a Ula była najszczęśliwsza panną młodą. Cieszyła się ,że z Marcinem nie miała ślubu kościelnego i mogła go wsiąść z Markiem. Dopiero teraz czuła ,że to jest to czego szukała całe życie. Jej druga połowa. Czuła ,że z nim będzie szczęśliwa ,a gorsze dni da radę przeżyć ponieważ niemal w każdym dłuższym związku zdarzają się jakieś kryzysy.
♡♡♡❤️
- Kocham cię – przytuliła go od tyłu.
Od ich ślubu minęły cztery lata. Niedawno na świecie powitali drugi owoc swojej miłości maleńką Amelię. Kubuś był troszkę starszy i był bardzo ruchliwym dzieckiem. Marek w Amelce zakochał się od pierwszego wejrzenia. Czytał jej od początku książeczki, Ula nauczyła go przewijać o kąpać małą córeczką. Tworzyli szczęśliwą rodzinę. Już nie była rozwódką ,a szczęśliwą żoną i mamą dwóch małych łobuzów.
Koniec!