Przepraszam za tamten wątek to miało być w retrospekcji. Wystarczy się cofnąć jeden rozdział tam wyraźnie jest napisane ,że Ula sypia z Markiem. Stąd podejrzenia Cieplakówny i reakcja Dobrzańskiego.
,,Sekret morza’’
7
Marek wyszedł zanim się całkiem ściemniło. Nie mówił nic Uli ,bo spała. Poszedł w poszukiwaniu jakiegoś jedzenia dla nich. Trafił na człowieka ,który po poznaniu w jakim znaleźli się położeniu dał im jedzenie i wskazał miejsce gdzie jest dostęp do świeżej wody. Dał mu nawet pięciolitrową butelkę. Dobrzański ucieszył się ,że wreszcie nie będą głodni. Dzisiaj nie pamiętał tak naprawdę czy jadł czy nie. Nie bardzo wiedział jaka jest pora dnia. Na wyspie nie liczył czasu. Dziś dodatkowo bolała go głowa i czuł się trochę dziwnie. Niepokoił go fakt ,że Ula jest jakaś senna i w ogóle bez chęci do życia. Wcześniej się tak nie zachowywała.
Przez kilka dni Ula chodziła zmęczona ,z brakiem apetytu, nie chciała rozmawiać ani na nic nie miała ochoty. Brakowało jej kompletnie siły. Dobrzański niepokojony kładł się obok i próbował ją o coś zapytać ,ale ignorowała go. Unikała go ,a jak się zbliżył odsuwała się od niego. Nie rozumiał tego ,bo parę tygodni temu było im tak dobrze razem. Uwielbiał się z nią kochać w jeziorze ,gdy było lato, zasypiać obok niej i się budzić. Nie zawsze miała ochotę na seks ,ale teraz wyjątkowo zaczęła zachowywać dystans. Kompletnie tego nie pojmował. Co się zmieniło? Coś ze mną nie tak,że unika zbliżeń? Uraziłem ją czymś? Przecież nigdy nie narzekała na to. Przecież chyba nie udawała orgazmu. Chociaż kobiety czasami tak robią. Ale po co miałaby to robić?
Przenieśli się w inne miejsce. Niestety nagła nawałnica zniszczyła ich poprzedni namiot. Znów nie mieli gdzie się podziać.
Znaleźli ustronne miejsce pośród drzew. Z materiałów ,które mieli przy sobie zrobili prowizoryczny namiot. Spotkali rybaka ,który dał im coś do jedzenia i dwa duże koce oraz plandekę przeciwdeszczową ,którą przymocowali za pomocą sznura ,który znaleźli pod jakimś drzewem nie tracąc czasu nad zastanawianiem co tam on robił. Tak mieli spędzić noc. Marek i Ula postanowili uciąć sobie popołudniową drzemkę. Zasnęli przytuleni do siebie. Pierwszy rozbudził się Marek. Zauważył ,że zrobił się wieczór. Wyszedł z namiotu i przeciągnął się. Zapatrzył się na piękne niebo. Ula cichutko stanęła za nim. Odwrócił lekko wzrok napotykając jej czułe spojrzenie. Patrzyła na niego z miłością. Nie umiała ukrywać uczuć. Chciał dotknąć jej policzka ,ale ona zniknęła mu już z oczu. Nie zauważył ,kiedy. Przed sekundą jeszcze tam stała. Ujrzał ją po chwili jak wychodzi zza drzewa z naręczem chrustu. Pomógł jej z noszeniem drewna i rozpalił ognisko. Usiedli przy nim wyjmując wcześniej przyniesione przez rybaka ryby oraz chleb.
- Zimno ci?
Nie odpowiedziała. Cała drżała. Po jej ciele spływały kropelki potu. Spanikowany Marek pobiegł po koc. Zaprowadził ją bliżej ogniska. Posadził ją na kamieniu obok siebie. Wziął jej dłonie w swoje i zaczął je energicznie pocierać. Jednak jej wciąż było zimno. Usta zaczęły jej sinieć. Poszedł na chwilę po wodę. Zniknęła mu z oczu. Nie było w pobliżu nikogo. Gdy słońce zaszło, a nad okolicą zapadł zmrok Ula czuła się jeszcze gorzej. Marek zjadł kolację. Zgasił ognisko ,bo dziewczyna poszła się położyć do namiotu. Po czym wybiegła z namiotu oparła się o drzewo i targnęły ją straszne torsje. Dobrzański szukał ludzi bojąc się coraz bardziej o Ulę. Stan Uli nie ulegał poprawie. Wymiotowała całą noc.
- Może to ciąża?- odważyła wypowiedzieć coś na głos. Wyraz twarzy Marka natychmiast się zmienił.
- Jaka ciąża co ty pieprzysz? Nie jesteś w żadnej ciąży ! To zatrucie!- wykrzyczał jej w twarz.- Upadłaś na głowę jak mogłaś tak pomyśleć?! Żadnego dziecka nigdy nie będzie! I skończ ten durny temat. Nie chcę więcej o tym słyszeć!
- Ma..Marek- wykrztusiła przerażona.- Co ty mówisz? Ja myślałam ,że może nie teraz ,ale kiedyś…będziesz chciał...
- Nie! Nic o mnie nie wiesz. Nie będzie żadnych dzieci- wysyczał przez zaciśnięte zęby. - Nawet ,gdybym je chciał- mruknął do siebie już ciszej. Wziął kilka wdechów by uspokoić. Oparł się o drzewo i przyłożył pięść do czoła. Ula stała nie ruchomo obserwując go. Wiedziała ,że skrywa jakiś sekret ,bo normalnie się tak nie zachowywał. Nie był nigdy tak wściekły jak teraz. Chciała podejść ,ale bała się jak zareaguje.
Ku jej zaskoczeniu po chwili uspokoił się i objął ją mocno swoimi ramionami.- Przepraszam. Poniosło mnie.
Odsunęła się niepewnie czy mu wierzyć czy nie.
- Marek ja się boję ciebie takiego. Nie rób tak więcej. Myślałam ,że mnie uderzysz.
- Nie jestem damskim bokserem. Przepraszam za moje zachowanie.
Niepewnie na niego spoglądała. Nie spodziewała się ,że tak zareaguje.
- Będąc z Pauliną nie byłem jej wierny- zaczął.- Na początku owszem. Nie zdradzałem jej ,ale później się to zmieniło. Pewnego dnia w firmie pojawiła się moja była kochanka z dzieckiem na ręku. Powiedziała ,że dziecko jest moje. Odeszła z pracy ,bo pracowała wcześniej jako modelka i nie widziałem jej od tamtej pory. Nie uwierzyłem jej na słowo. Zrobiłem badania DNA. Dziecko było nie moje. W dodatku dowiedziałem się ,że jestem całkowicie bezpłodny. Badania powtarzałem trzy razy w różnych klinikach. Niewielki procent szans na potomstwo. Nawet zabieg in vitro nic nie da.
- To stąd ta reakcja?
- Chyba tak. Dwa lata temu w dodatku byłem chory i tak z jednego procenta szans zostało zero. Jeśli marzysz o dzieciach to ja nie będę mógł spełnić tego marzenia. Wiem ,że mnie rzucisz na co ci taki facet co nie może spłodzić ani jednego dziecka.
- Marek nie mów tak. Ja cię ...kocham- mówiąc to stała blisko patrząc na niego ,lecz on nie patrzył na nią . Spuścił wzrok.- Marek spójrz na mnie. Kocham cię.
- Ja też cię kocham- przytulił ją do siebie ,lecz wiedział ,że ta ich relacja nie przetrwa. - Kiedyś na pewno zapragniesz założyć rodzinę – wyszeptał.
- Nie myśmy o tym teraz.
Marek znalazł na wyspie lekarza i zaniósł tam Ulę. Po przepisanych ziołach leczniczych Ula wreszcie wyzdrowiała. Markowi też zażył lekarstwo,bo od dwóch dni bolał go brzuch. Po odzyskaniu sił zabrali najpotrzebniejsze rzeczy dla siebie. W schronisku dla bezdomnych wykąpali się i dostali obiad. Po posiłku zaczepiła ich staruszka i zapytała czy nie potrzebują pomocy. Spojrzeli niepewnie po sobie po czym po cichu przyznali ,że potrzebują. Kobieta szukała kogoś kto pomoże jej prowadzić sklep,a w okolicy więcej było przejezdnych niż mieszkańców wyspy. Nie miał kto sprzedawać ani przywozić towaru.
Opowiedziała im ,że jej pracownik miał właśnie zawał serca i ona została bez pomocy ,a dziewczyna sprzedająca za ladą zakochała się i pojechała do ukochanego ,który mnie był stąd. Dobrzański nie mając żadnych innych perspektyw na życie ,bo stracił prawie wszystko. Niegdyś bogaty przyszły prezes firmy dziś z dawnego życia zostało tylko imię i nazwisko. Rodzice nie chcieli go znać odkąd poprosił Paulinę o rękę i wziął z nią ślub. Ojciec obiecał przepisać firmę na biednych. Markowi nie zostało nic. Nie miał rodziny ,przyjaciół ,bo gdy kasa się skończyła to i przyjaciel się od niego odwrócił. Kobiety straciły zainteresowanie. Gdy wyjeżdżał na wyspę miał przed dłuższy czas dostęp do swoich kont niestety niedawno wszystkie zostały zablokowane. Część rzeczy mu zginęła. Przy nim trwała tylko Ula i po cichu był jej za to wdzięczny ,że nie zostawiła go w tak trudnych chwilach i jest. Marek zgodził się dostarczać artykuły spożywcze do niewielkiego sklepu ,a Ula w nim sprzedawać.
- Marek ,a gdzie się zatrzymamy?
- Nie wiem. Kupimy namiot.
- Za co niby ,kupimy?
- Sprzedałem aparat ,którego mi nie ukradli ,bo był na dnie w plecaku. Ula poradzimy sobie jakoś. Razem.
- Razem?
- Tak. Jak dostaniemy tylko pierwszą wypłatę to wynajmiemy pokój i zamieszkamy razem. No chyba ,że nie chcesz?
- Chcę- uśmiechnęła się szczęśliwa.- Chwila ,ale jako kto?
- No...para- odparł.- Chcę być z tobą Ula.
- Myślałam ,że ty nie chcesz…
A jednak to nie tylko romans. Będę jego dziewczyną ,a nie tylko kochanką.
Ula nie dowierzając wpatrywała się na Marka po czym z piskiem rzuciła mu się na szyję. Tulił ją do siebie jak najcenniejszy skarb. To właśnie w takich warunkach jak te z dala od cywilizacji gdzie mogą polegać jedynie na sobie uświadomił sobie jak ważna stała się w ostatnim czasie dla niego Ula. Nie myślał już o innych . Chciał być z nią.
Pocałunek był leniwy i delikatny. Oderwali się od siebie uśmiechając się do siebie.
- Cudownie całujesz. Chciałbym to robić bez końca.
Ula lekko się zarumieniła. Przypomniała sobie pierwsze pocałunki z chłopakiem ,ale to szybko minęło on wyjechał ,a ona została. Zauroczenie nie przemieniło się w nic poważniejszego.
- W tym pokoju będzie jedno łóżko?- zapytała patrząc mu odważnie w oczy.
- Jedno.
- To dobrze ,bo chcę mieć cię blisko siebie.
Cieszył się ,że będą mieli wspólne łóżko i będą mogli cieszyć się bliskością. Ula wspominała ich pierwsze wspólne chwile ,gdy byli nad wodą. Nie chciał by było jak z dziewczyną z pensjonatu dlatego zaproponował jej związek ,a nie tylko seks.
Po pierwszej wypłacie wynajęli sobie pokój z malutką kuchnią i łazienką. Tyle im na razie wystarczało. Chodzili codziennie do pracy. Spędzali czas na wyspie coraz rzadziej myśląc o powrocie na drugą wyspę Vinga.
****
Marek zrezygnował z pracy w sklepie. Wraz z Ulą kupili sobie nowe ubrania ,suchy prowiant za zarobione pieniądze i zegarek. Dodatkowo Markowi wpadł w oko ładny łańcuszek sprzedawczyni obniżyła cenę. Kupił go specjalnie dla Uli zapinając go na szyj.
- Dziękuję – pocałowała go w policzek.
Po południu przed zachodem słońca wsiedli na prom i popłynęli na wyspę. Pogoda była piękna. Ula podziwiała widoki. Białe chmury snuły po niebieskim nieboskłonie. Zapatrzyła się w horyzont. Poczuła jego ręce na talii. Przytulił się do jej szyj. - Pamiętasz scenę z Titanica?- zagadnęła.
- Niestety tak ,bo to ulubiony film mojej matki.
- Odtworzymy tą scenę. Chcę poczuć wiatr we włosach.
- Nie boisz się?
- Nie przecież będziesz mnie trzymał. Po za tym już czuję się dobrze.
Dotarli na wyspę vinga dość późno. Postanowili przed pójściem spać przejść się i jeszcze porozmawiać.
****
Parę tygodni wcześniej Janek zgłosił pobicie ,lecz nie znaleźli opisanej przez niego kobiety. Został sporządzony nawet rysopis ,ale zgłaszający nie znał imienia ani nazwiska kobiety. Nie wiedział czy ktoś z nią był przy tym czy nie. Nie pamiętał. Najgorsze było to ,iż nie pamiętam kompletnie nic oprócz jakiś przebłysków z feralnej nocy. Pamiętał samo pobicie i ten ból. W pensjonacie wspominali mu o siostrze . Odpowiadał wtedy ,że nie ma rodzeństwa. Po prostu stracił pamięć. Nie wiedział ,że Ula wyjechała za Markiem. Tam żyją jako biedni ludzie ,ale szczęśliwi ,że mają siebie.
- Przypomniałeś sobie coś? Wiesz już kim jest Ula?
Jan pokręcił głową.
- Nie mam zielonego pojęcia. To była pracownica pensjonatu?
- Twoja siostra. Ojciec zginął na morzu. Jakiś czas temu odbył się jego pogrzeb.
- Nic nie pamiętam.
- Nie dziwię się. Wróciłeś w takim stanie ,że omal nie przeszedłeś na tamtą stronę.
- Może po tamtej stronie jest lepiej?
- Co ty za głupoty gadasz.
Młoda dziewczyna ,która pracowała jako pokojówka w pensjonacie. Romans z Dobrzańskim dawno poszedł w zapomnienie. Teraz podobał się jej Janek chociaż był od niej młodszy. Dla niego zaś była jak przyjaciółka lub kuzynka.
Janek otworzył usta ,żeby coś jeszcze dodać ,ale zanim zdołał to zrobić odezwała się dziewczyna.
- Tylko nie użalaj się nad sobą. Weź się w garść. W końcu coś sobie przypomnisz ,a tamci co cię tak urządzili powinni zgnić za kratkami. Dosięgnie w końcu tych bandziorów sprawiedliwość.
****
Paulina i Aleks byli na chwilę pojawili się na wyspie. Panna Febo wpadła w panikę ,gdy zauważyła jak parę metrów od niej stoi policja i wkłada w czarny worek zwłoki. Jeden coś spisywał. Nieoczekiwanie starszy mężczyzna wskazał na nich. Chcieli uciec ,ale gliniarze udali się w pogoń za nimi. Aleks wyciągnął broń i zaczął strzelać na oślep. Paulinę kula trafiła w brzuch i w klatkę piersiową. Upadła ,a spod niej wypłynęła kałuża krwi ,która zabarwiła piasek na bordowo. Marek stał nieruchomo ściskając Ulę za rękę. Był w głębokim szoku. Aleks z zaciętością na twarzy postrzelił funkcjonariusza. Marek chciał podejść do Pauliny sprawdzić czy żyje. Lecz wtedy padł strzał ,a bezwładne ciało Dobrzańskiego osunęło się na piasek. Ula rzuciła się do niego i zaczęła krzyczeć i nim potrząsać.
- Marek nie rób mi tego nie umieraj. Marek- po jej bladych policzkach spływały strumieniem łzy. Podarła apaszkę i opatrzyła nogę Marka. Sprawdziła puls tylko rana na żebrach ją bardzo zaniepokoiła. Stracił dużo krwi.
- Boże co ja zrobiłem- powiedział Aleks.
Policja go trzymała próbując mu wytrącić broń. W końcu skuli go i zabrali go z stamtąd ,a po Marka przyleciał samolot i przetransportował go w stanie krytycznym do szpitala w Sztokholmie. Po Ulę też wrócili ponieważ rana na jej ramieniu mocno krwawiła mimo że ktoś zawiązał jej opaskę uciskową. Trafiła do tego samego szpitala co Marek. Obudziła się w biało-zielonej sali i pytała o Dobrzańskiego ,ale nie chcieli jej udzielić żadnej informacji. Czuła niepokój. Nie wiedziała co z Markiem. Bała się ,że zginął. Łzy napłynęły jej do oczu.
Marek obudził się ,ale jego stan zdrowia nie był najlepszy. Ula w szpitalnej koszuli stanęła drzwiach i nagle przeraził ją jego widok mimo że studiowała medycynę to ta ilość krwi była dla niej przerażająca.
- Marek- wykrztusiła z trudem powstrzymując łzy. Nie wiedziała tylko skąd rana na jego głowie ,ale domyśliła się ,że po upadku ,gdy został postrzelony.
Lekarka coś jej mówiła . Kazała wrócić do łóżka ,a ona stała ze stojakiem z kroplówką i patrzyła na mężczyznę, który ledwo oddychał. Gdy zaczęła pikać maszyna. Zbiegli się ludzie ,a ją lekarka odprowadziła do sali.