Strona Główna

czwartek, 26 listopada 2020

,,Uratujmy nas'' Miniaturka

 - Czy wyjdziesz za mnie?- słyszę pytanie z ust przystojnego bruneta. Moje oczy stają się wielkie. Przełykam ślinę i patrzę na niego ,ale obraz przed moimi oczami coraz bardziej się rozmazuje. Mężczyzna podnosi się gwałtownie , a suknia się rwie. Odrywałam zwisający kawałek różowego tiulu łapię resztę sukni i biegnę ile sił w nogach zostawiając zszokowanego mężczyznę w tyle. Gdy biegnę droga zarasta ciernionymi krzewami ,a na nich pojawiają się krwiste pąki ,które czarnieją. Zatrzymuję się łapiąc oddech. Nie mogę oddychać. Umieram? 

- Mamo co się stało?- pyta mnie córka.

Siadam na łóżku i rozglądam się po szarych ścianach. Opadam z powrotem na poduszki.Zamykam oczy. 

- To tylko koszmar. Jezu Antoś- podrywam się nagle.

- Spokojnie mamo babcia Ala już go karmi w kuchni ,a Kuba myje zęby w łazience. 

Oddycham z ulgą. Dobrze ,że mam Alę. Swoją drogą zastanawiam się gdzie jest Marek.

- A tata gdzie? Wyszedł do pracy?

- Przecież miał jechać w delegacje z panią Nadią - odparła dziewczynka w czerwonych okularach. 

- Mamo czemu taty nie ma?- do sypialni wpadł dziesięcioletni Kuba. 

- Dajcie mi chwilę- mówię wstając i biorąc szlafrok. Swoją drogą ledwie mogę go zawiązać . Muszę coś z tym zrobić. Podeszłam do lustra i się wzdrygnęłam. Narzuciłam na nie koc. Nie mogę na to patrzeć. Na siebie.

- Boże jak ja się zmieniłam.

- Mamo co ty mówisz?

- Julka idź się ubierz ,bo nie zdążysz do szkoły.

- Dzisiaj jest sobota- pouczyła mnie córka. 

- No tak- przytaknęłam. 

Otworzyłam szafę i stwierdziłam ,że nie mam w co się ubrać. Wyrzucałam po kolei ubrania z szafy. Wreszcie ubrałam luźny niebieski sweter i spodnie dresowe. Postanowiłam udać się dziś na zakupy. Julka wyrosła już z sukienek ,chociaż Marek ostatnio kupił jej dwie nowe na przedstawienie ,którego niestety nie widział. W ogóle mamy mało czasu dla siebie. 

W delegacje nie pojechał sam i jeszcze nie wrócił ,a powinien już być. 

- Mamo ona mówi ,że wyglądam jak bezdomny- poskarżył Kuba. 

- Julka nie mów tak. 

- Mamo tylko to prawda. On ubiera się jak menel. 

- Nie wolno obrażać innych- podeszłam do córki i dotknęłam jej ramienia tłumacząc jej ,że nie wolno się tak zachowywać i krytykować stroju brata. Antoś siedział w krzesełku i jadł chrupki. Podeszłam do niego i wzięłam na ręce. Znów złapał mnie za włosy ,aż z oczu poleciały mi  łzy .To bolało. 

- Antoś tak nie można- zwróciłam  mu uwagę ,ale on dalej kurczowo trzymał w swojej piąstce garść moich włosów. Jakoś udało mi się wreszcie je zabrać nie wyrywając ich. 

- Powinnaś odpocząć- odezwała się Alicja.- Nie wyglądasz najlepiej. 

- Ja zawsze tak wyglądam- mówię cicho. 

- Ala mam prośbę . Zajmiesz się dziećmi ? Chciałabym pojechać na zakupy ,bo nie mam w co się ubrać.

- Oczywiście o nic się nie martw. 


Dzwonię do męża. Nie odbiera. Nie mogę dłużej tego znieść. Wiecznie się unikamy ,nie rozmawiamy ,ja dom ,on praca. Nie jest już jak dawniej. Kocham go ,ale czuje ,że oddaliśmy się od siebie. W środku czuje żal ,rozczarowanie ,ból i ciężko mi na myśl ,że to wszystko zmierza ku końcowi. Nasze uczucie miało trwać wiecznie. Wspomnienia odżywają. Spoglądam na obraz w sypialni.


 Jeszcze niedawno byliśmy tacy szczęśliwi ,a teraz? Co się z nami stało? Czy tak ma to się skończyć? Nie chciałam nigdy więcej czuć się tak jak wtedy ,gdy na jaw wyszła ta intryga. To było tak dawno. Wybaczyłam ponownie zaufałam ,ale jak mam znieść to ,że własny mąż nie mówi mi wszystkiego? Przez cztery dni nie miałam z nim kontaktu. Pewnie mnie zdradził . Przecież Paulinę ciągle zdradzał. Jak on świnia mógł? Miał być gibonem ,a nie świnią. 

- Dość- mówię do siebie wściekła. 



Nie mogę się pogodzić z jego odejściem ,ale muszę pozwolić mu odejść. Nie mogę z nim być. Już nie mimo że nadal kocham. Nie wiem jak ja powiem to dzieciom. Julka i Kuba się załamią. A mały jeszcze nic nie rozumie. Jak ja sobie poradzę? Bez niego nic nie będzie już takie samo. 

Stawiam w korytarzu walizki i czuję jak pęka mi serce. Nie mogę znieść tego ,że to koniec. 

                  ****

- Cześć wszystkim- zawołałem wesoło ciesząc się ,że widzę rodzinę w komplecie. Ula na mój widok zrobiła dziwną minę. Jakby przerażenie ,strach?

- Ula - mówię do niej ,ale ona nie reaguje. 

Odkładam torby z prezentami i dotykam jej twarzy. Ona bez słowa patrzy się na mnie. Pod powiekami gromadzą się łzy powoli spływają po policzku.

- Wynoś się. Zabieraj swoje rzeczy i ...

- Ula- mówię chcąc załagodzić ,ale przeraża mnie to co widzę w jej oczach. Bez słowa biorę walizki i wynoszę się do hotelu. Dzieci biegną za mną . Szarpią za ręce mówią bym nie odchodził ,a ona stoi tam i patrzy na wszystko bez słowa. Nie wiem co robić. Muszę spróbować uratować to małżeństwo o ile jest jeszcze szansa. Szczerze w to wątpię. Nie zdradziłem jej. Nie mógłbym jej tego zrobić. W hotelu czuję się źle. Nie mogę znieść myśli ,że rozpada się moja rodzina. Dzwonię do Uli ,ale ona nie odbiera ode mnie telefonów. 

Następnego dnia po południu przychodzę do domu. Mojej żony nie ma. Na miejscu zastaje jej ojca ,który nie patrzy na mnie przychylnie. Dzieci przybiegają i witają się ze mną. Biorę Antosia i witam się z nim. Malec przygląda się mi uważnie. 

- Tato ,a wrócisz do domu?

- Nie wiem . To zależy od waszej mamy. Idźcie do pokoju. Ja zaraz przyjdę- powiedziałem. 

Usiadłem przy stole trzymając synka na kolanach. Józef wstał by zaparzyć kawę po czym zajął miejsce przy stole. 

- Gdzie jest Ula?

- Pojechała gdzieś ,a co nie wolno jej?- odpowiada szorstko Józef. 

- Nie zdradziłem jej ,bo to pewnie powiedziała . Byłem w delegacji. Sprawy czysto zawodowe. Niedawno wziąłem kredyt ,bo nie miałem pieniędzy ,a projektant odszedł z firmy.

- Pshemko?

- Tak. Pogadałem z jego synem i on zdołał namówić go na powrót do firmy. Dzięki temu wszystko ruszy do przodu. Dzięki kredytowi oddam dług. 

- Jaki dług?

- Nie ważne spłacę ją i odejdzie ona z firmy.

- Ta kobieta ,która zniszczyła małżeństwo?

- Ona nie zniszczyła małżeństwa. Poza tym ona woli kobiety. 

- Co?- Józef jest zdumiony. 

- Przecież Ula pojechała załatwiać pozew rozwodowy. 

- Jak to pojechała sporządzić pozew? Ja nie chcę żadnego rozwodu- rzekłem zupełnie szczerze. Nie wiedziałem ,że tak daleko to zajdzie. Narozrabiałem ,ukrywałem wiele ,ale rozwód? 

- Wszystko tylko nie to- odpowiadam załamany. - Przeniosłem się do hotelu ,bo ona tak chciała ,ale nie wytrzymuje bez niej. Wiem nie byłem dobrym mężem ani ojcem ,ale zmienię się. Udowodnię ,że uczucie nie ustało. 

- Mam nadzieję ,że to co mówisz jest prawdą- odrzekł z pewną nieufnością Cieplak. 

W domu w ,którym niedawno mieszkałem posiedziałem jeszcze trochę ,aż do powrotu Uli. Była zaskoczona moją wizytą. Z dzieciakami graliśmy w planszówki ,później zjedliśmy kolacje ,a Ula dzwoniła ,że jest u Ani. Kazała mi zostać z dziećmi dopóki nie wróci ,bo jej ojciec wrócił już do siebie. Po kolacji pozbierałem talerze i włożyłem do zmywarki. Małego zaniosłem do sypialni przewinąłem. Na szczęście Julka powiedziała mi gdzie są pampersy ,bo ja niestety nie wiedziałem. Żona często je przekłada i ja rzadko mam okazje zmieniać pieluchę ponieważ nie ma mnie w domu. Mój błąd. 



- Tato nie zapomniałeś o czymś?

- O czym?- zastanawiam się kładąc małego do łóżeczka. 

- A kąpiel?

- Koniecznie dzisiaj?- pytam ponieważ nie robiłem tego niestety przez co jest mi teraz wstyd. Kuba patrzy na mnie i czeka ,aż chyba coś powiem.

- W porządku. 

Przygotowuję wszystko do kąpieli. Z małą pomocą starszaków znajduje produkty do kąpieli niemowląt . Mały moczy moją koszulę ,ale to nic ,bo nieźle się bawi ,a mi też chcę nagle się z tego śmiać. Przebieram Antosia w piżamkę i włączam mu cichą melodyjkę w łóżeczku by zasnął. Zaglądam na chwilę do Julki i Kuby. Biorę z półki książkę i siadam na brzegu łóżka. Kuba leży patrząc na mnie ,a ja zaczynam czytać bajkę. Julka zasypia szybciej. Składam na jej czole buziaka po czym to samo robię u Kuby i wychodzę zostawiając włączaną jedną małą lampkę.  

Schodzę do salonu wtedy zaczyna wibrować moja komórka. Na wyświetlaczu widzę zdjęcie żony. Odbieram. Ta informuje mnie ,że po drodze wstąpiła do ojca i nie wróci dzisiaj ,a jutro. Mówię jej dobranoc i ,że jutro musimy porozmawiać. 

Po kilku godzinach snu słyszę płacz dziecka. Wstaje i okazuje się ,że małego trzeba przewinąć. Antoś niestety nie chce spać. Chodzę z nim po pokoju ,siadam z nim na fotelu,ale on dalej nie śpi. Schodzę do kuchni i przygotowuje mu mleko wkładając go do krzesełka. Podaje mu w końcu butle. Gdy zanoszę go do sypialni wreszcie zasypia ,lecz za oknem wieje coraz silniejszy wiatr. Nagle uderza piorun i wszystko gaśnie. Antoś płacze , Julka przybiega wystraszona do sypialni ,a Kuba tuż za nią. Siedzę na fotelu i zerkam na okno. Mały płacze próbuje go uciszyć ,a starszaków zapewniam ,że nic im się nie stanie i to tylko burza. Idę z dzieciaki do pokoju i budujemy sobie bazę wiedząc ,że nikt tej nocy i tak nie zaśnie. 




Od tamtej pory minęły dwa  miesiące. Z sądu na razie nie dostałem pozwu więc może jednak istnieje cień szansy na uratowanie tego? W każdy weekend zostaje sam z dziećmi i codziennie przychodzę po pracy by widzieć się z rodziną. Ula wtedy wychodzi. Nie spędza czasu z nami. Tylko ja z dzieciakami. Pozwoliła mi wrócić ,ale tylko na kanapę w salonie ,która jest cholernie niewygodna. Wie już ,że nie było żadnej zdrady ,ale muszę widocznie  odpokutować za wszystkie kłamstwa i ,że w ostatnim czasie mało poświęcałem rodzinie czasu. Nie chcę już tak postępować. Muszę odzyskać pełne zaufanie żony i przejąć część obowiązków ,bo opieka nad dziećmi powinna spadać na dwoje rodziców ,a nie na jednego.  

Nastał sierpień. Zbliża się burza. Mały jest dzisiaj wyjątkowo marudny. Nie wiem o co mu chodzi. Nie chce się bawić ani nic. Z Julką i Kubą ulepiliśmy dzisiaj z modeliny zwierzęta ,a mały bawił się kuleczkami ,które kupiłem mu w zeszłym tygodniu. Kolorowe piłeczki na dłuższą chwile go zajęły. Z Kubą sklejaliśmy później model samolotu. Nie nudziliśmy się ,ale brakowało mi Uli. Z nią też chciałem spędzić trochę czasu ,ale ona wciąż chowała urazę. 

         ****

- Marek- szepczę próbując go obudzić. Zaspany budzi się ,a mały podnosi się i zaczyna marudzić. Julka i Kuba śpią przytuleni do siebie. 

- Co tu się stało ?- pytam.

- Burza była ,a dzieciaki bali się spać. Ukryliśmy się tutaj ,a potem chyba zasnęliśmy ,a ty co tu robisz?

- Wróciłam dzisiaj wcześniej ,bo chciałam porozmawiać tylko zanieś dzieciaków do łóżka. 

Patrzę jak mój mąż kładzie dzieci ,otula je kołdrą i całuje w czoło. Małego biorę ja i powoli idę by go nie obudzić. Antoś przebudza się na chwilkę ,gdy kładę go do łóżeczka po czym ponownie zamyka oczka i śpi. Za mną stoi i czuje jak jego ręce obejmują mnie w talii. Nie bronie się przed jego dotykiem ,nie uciekam. 

- Chyba najpierw powinnyśmy porozmawiać. 

- Ula ja zrozumiałem jak podle cię traktowałem ,i że ostatnio nie mogłaś na mnie liczyć. Ani ty ani dzieciaki ,ale naprawię to. ja naprawdę nie chce kończyć tego. Przecież byliśmy tak udanym małżeństwem. Kocham cię i nie chcę cię stracić- słyszę jego cichy głos. Czuję ,że tym razem mówi szczerze. 

- Marek- odwracam się w jego stronę by spojrzeć w jego szare oczy w ,których znów dostrzegam ten żar co dawniej i widzę miłość. Jego miłość do mnie. Przez te dwa miesiące zauważam ,że wiele do niego dotarło ,wiele zrozumiał. 

- Daj mi jeszcze jedną szansę. Ostatnią. Obiecuje ,że jej nie zmarnuje. 

- A ten opatrunek na głowie w dniu twojego powrotu zaskoczył mnie.

- Beata o to pytała jak wpadła nie mówiła ci.

- Mówiła dlatego ciebie o to nie pytałam. Wiem powinnam ,ale martwiłam się o ciebie. Marek co się z nami stało?

- Pogubiliśmy się ,ale damy radę. Razem. Nie zostawię cię już z tym wszystkim samej. Wiem ,że ciągle siedziałaś z dziećmi i brakowało ci czasu dla siebie. Mam pomysł. Teraz chodźmy spać ,a jutro dzieciaki wyślemy do dziadków ,a my udamy się w pewne miejsce. 

- Dobrze- zgodziłam się z lekkim uśmiechem i wtuliłam się w jego ramiona. Tak bardzo tęskniłam za jego ramionami ,zapachem. Minęło tyle lat ,a ja moja miłość stała się jeszcze silniejsza. Kocham męża i nasze dzieci. Wiem ,że on również kocha mnie i dzieciaków. Nie wątpię w to ,ale między nami zrodziło się tyle nieporozumień. 



Mąż zaprosił mnie do restauracji tam wspominaliśmy nasze poznanie ,zaręczyny i setki innych radosnych momentów. To nie koniec ,a nowy początek. Opowiadam historię o przeszłości ,a Marek śmieje się i patrzy na mnie tak jak dawno już nie patrzył. Wierzę ,że tak już pozostanie. Upijam łyk wody z cytryną po czym słucham ,bo tym razem Marek opowiada zabawną historię. Śmiejemy się. Czuję się w tej chwili jakbyśmy dopiero się poznali i zakochiwali w sobie ,a prawdą jest ,że wspomnienia odżyły i wywołały ciepłe uczucia. Tych gorszych momentów nie chcemy teraz wspominać ,chociaż ich też było trochę. 

- To dokąd teraz?- pytam z uśmiechem ,a on uśmiecha się i muska moje usta swoimi po czym kładzie mi rękę na plecach i opuszczamy restauracje. Ta wyprawa jest po naszej przeszłości. Odwiedzamy miejsca ,które są ważne dla nas obojga. Marek przypomina mi o nich i jestem mu za to wdzięczna ,że mnie tu zabrał. Po drodze wyjaśniamy sobie wszystko siadając w parku na ,,naszej'' ławce. Widzimy dookoła pary z dziećmi i uśmiechamy się na ten widok ,bo nam samym też udało się stworzyć kochającą rodzinę. 

- Kocham cię- szepczę mi Marek na ucho i patrzy na mnie wciąż nie schodzi mu uśmiech z twarzy ,a ja kocham ten jego uśmiech z dołeczkami. Wracając do mnie nagle wspomnienia z początku naszej znajomości.

- Też cię kocham- opowiadam.

Noc staje się dla nas wyjątkowo. Dawno tak się nie czułam. Rano dostaje śniadanie do łóżka od swojego męża. Nie chce by ta bajka się skończyła. Dzieci wbiegają do pokoju. Odstawiam tacę na stolik i urządzamy sobie bitwę na poduszki. Alicja wchodzi z Antosiem na rękach i nie może uwierzyć w to co widzi. Mały popiskuje i śmieje się. Biorę moje małe słoneczko na ręce ,a Marek nadal bawi się z dzieciaki i ich łaskoczę ,a oni głośno się śmieją. Całuję synka po czym daje go Markowi ,a stoję przed szafą. Zaskakuje mnie jak wchodzę nagle w sukienkę w którą dwa miesiące temu nie mogłam wejść. Nie zauważyłam nawet ,kiedy trochę schudłam również na twarzy. Odsłaniam lustro. Postanawiam ,że schudnę jeszcze trochę. 


Rok później...

Wróciłam na stałe do pracy. Opiekę nad dziećmi przejęła Alicja pomaga jej w tym również mój ojciec. Marek nie ukrywa już nic przede mną. pracujemy razem jak dawniej i razem wracamy do domu. Firma po powrocie Pshemko wyszła na prostą. Asystentką jestem ja i jednocześnie żoną prezesa oraz matką jego dzieci. Tamta zwolniła się , Marek spłacił dług który u niej miał i nie ma z nią kontaktu. Marek bardziej angażuje się w wychowanie dzieci. Daliśmy sobie szansę. Jesteśmy razem i nie myślimy o rozwodzie. Jest mam ze sobą dobrze ,a dzieciaki cieszą się ,że tata spędza z nimi więcej czasu. Julka jest weselsza ,a Kuba ostatnio nie miał żadnego ataku ani wstrząsu anafilaktycznego. Antoś już biega i coraz bardziej trzeba na niego uważać. 

         *****





Ula kiedyś mi powiedziała ,że jak się kogoś kocha to nie można tak po prostu przestać nawet jeśli ta osoba robi straszne rzeczy nawet jeśli kłamię i ...zdradza to taką osobę też można kochać i trzeba wierzyć ,że taka osoba chce się zmienić.Chyba dobrze to zapamiętałem.

Gdy przestało nam się układać miałem te słowa wciąż w głowie i miałem nadzieję ,że uratujemy to małżeństwo. Uwielbiam spędzać czas z żoną i dzieciakami i o mały włos tego wszystkiego nie straciłem. Jestem wdzięczny losowi ,że mam możliwość nadal uczestniczyć w tym wszystkim. Nie popełnię już tych samych błędów ,bo kłamstwa niszczą związek. Nie pozwolę by Ula odeszła. Kocham ją ponad wszystko i chcę z nią być do końca życia. Patrzeć jak dzieciaki dorastają  i nigdy nie chcę być tylko weekendowym ojcem. Od tej pory będę poświęcał czas rodzinie i nie będę brał nadgodzin. Antoś tak szybko rośnie. Julka niedługo ma pierwszą komunię ,a Kuba zdaje na kartę rowerową. Czekam na Ulę pod firmą ,bo ja dzisiaj już skończyłem ,a ona poszła jeszcze na chwilę pogadać z Elą. Violetta rozwiodła się z panem Hu ,a teraz przyjęła oświadczyny Seby ,który tak wiele jej wybaczył i są razem szczęśliwi. Obawiam się czy znowu nie ucieknie ,ale Sebastian wierzy ,że tym razem z nim już zostanie  ,a ja chce by był szczęśliwy ,bo to mój przyjaciel. 

Ula podchodzi do mnie całuje w usta po czym otwiera drzwi od samochodu. 

- Jedziemy?- pyta.

- Tak - odpowiadam i jedziemy do domu. 

Tam gdzie czeka na nas trójka stęsknionych dzieciaków czyli nasza miłość i duma.

           KoNiEc