Strona Główna

poniedziałek, 19 kwietnia 2021

,, Zakręty " 4

 Wstawiam tu rozdział dla tych ,którzy nie posiadają Wattpada. Kolejne części również ukażą się na blogu. 


 W firmie niespodziewanie pojawiła się Violetta wchodząc do pomieszczenia ,w którym przebywał obecnie jej partner. Zaczęła wymachiwać przed nim jakimś urządzeniem z uśmiechem na ustach. Olszański na chwilę przerwał pisanie na komputerze. Sebastiana zaskoczył ten dobry nastrój Violi. Nie miał pojęcia czy nie zacząć się o nią martwić. Zawsze coś wymyślała ,a on coraz bardziej sceptycznie podchodził do jej pomysłów.

- Nagrałam wczorajszą rozmową Pauliny i Aleksa . Przyszłam do ciebie byś powiedział co o tym sądzisz- podała mu dyktafon.

- Kiedy to nagrałaś?

- Przecież mówię ,że wczoraj ,gdy spotkali się przy ekspresie. Ukryłam się za konturem i mnie nie widzieli. Wiedziałam ,że Paula coś knuje dlatego dyktafon noszę wciąż przy sobie.

- Co na nim jest ?

- Jak to co ? Marek ma wysoką polisę ,a po jego śmierci Paulina dostanie pieniądze ,bo jako jego żona...

- Wiem dziedziczy spadek ,a to mściwa bestia ,ale po co ta udawana ciąża ?

- Chyba po prostu chciała odsunąć Marka od Uli by ten został tylko jej , a Ula ...

- Jest zagrożeniem dla Pauliny - powiedział jakby dostał nagle olśnienia. - Skoro tu wszystko jest nagrane to musimy iść z tym na policję, a Marek musi się z nią jak najszybciej rozwieść.

Viola skrzyżowała ręce na piersi. Sebastian odtworzył nagranie z urządzenia i z każdą minutą był w coraz większym szoku. Niespodziewanie się ,że jego przyjaciel znalazł się ,aż w takim niebezpieczeństwie. Skóra na karku mu zesztywniała ,gdy słyszał co Febo mówi do brata .

- Marek o tym wie ?

- Nie. Poza tym on może stanąć w obronie Pauli.

- Nie sądzę- odrzekł Sebastian. - Tylko nie wiem czy prędko zdecyduje się na rozwód ,bo Marek jest jak dziecko we mgle. Będąc z Pauliną całkiem zgłupiał i nie myśli logicznie.

- Nie możesz robić wszystkiego za niego - słusznie zauważyła Violetta.

Sebastianowi się wydawało się, że jego dziewczyna jest znacznie mądrzejsza niż jego przyjaciel, który zachowywał się wyjątkowo nieporadnie. Seba nie mógł patrzeć jak Marek męczył się w toksycznym związku i odrzucił szansę na szczęście. Nie rozumiał dlaczego wybrał Paulinę ,a nie Ulę ,która jest przyszłą matką jego nienarodzonego dziecka. Poza tym Seba widział ,że Ula naprawdę kocha Dobrzańskiego i chce z nim być. Violetta pochyliła się nad biurkiem musnęła usta Seby po czym poszła do bufetu.

  Olszański postanowił działać. Nie wiedział co prawda jeszcze jak przekaże wszystko przyjacielowi i czy ten mu uwierzy ,ale postanowił spróbować. Musi ich pogodzić. 

                                                                 *****




Układając się do snu poprawiła po raz kolejny poduszkę. Z jej niebieskich oczu spłynęła łza i wsiąkła w poszewkę poduszki. Długo walczyła z targającymi ją emocjami ,ale hormony sprawiły ,iż nie umiała ich opanować. Emocje przejmowały powoli nad nią kontrolę ,a tak bardzo tego nie chciała. W tej chwili ,gdy zapukał do jej drzwi wyszłaby i chyba rzuciła się w jego ramiona ,a on tuliłby ją tak długo ,aż wyschły by wszystkie łzy. Wzięła tylko głębszych oddechów. Podniosła się z łóżka. Zapaliła małą lampkę i siadła do stolika otwierając na pustej stronie pamiętnik. W głowie miała zbyt wiele niepoukładanych myśli. Poczuła lekkie kopnięcie. Przyłożyła dłoń do sporych rozmiarów brzucha. Uśmiechnęła się delikatnie do siebie wyobrażając sobie jak wyglądałoby jej życie ,gdy Marek wybrał ją a nie Paulinę. Nie rozumiała jak mógł wyrzec się własnego dziecka. Zostawiła mu wiadomości. Nie rozmawiali ponieważ telefon dwa razy jak dzwoniła odebrała Paulina więc dała sobie spokój ,a on jej najpierw unikał ,a później wyjechał. Na wiadomości ,które mu zostawiła w gabinecie nie odpowiedział.

Wiedząc ,że nie zaśnie wsunęła na nogi kapcie i poszła do kuchni. Wyjęła potrzebne do przygotowania czekoladowego ciasta składniki i zabrała się za jego przygotowanie. W domu znalazła wszystko oprócz mąki. I wtedy przypomniała sobie jak dzień wcześniej Beatka prosiła ją by zrobić figurki z masy solnej.

- Ula czemu ty nie śpisz?- spytał sennie ojciec wchodząc do kuchni.
- Powinnaś się wysypiać zwłaszcza teraz.

- Tato ciąża to nie choroba.

- Mówisz tak za każdym razem ,gdy mówię ,żebyś na siebie uważała. W firmie złożyłaś wypowiedzenie i nie wiem zupełnie dlaczego. Chyba nie z powodu ciąży?

- Poniekąd. Marek...wziął z Pauliną ślub. A ja nie chcę wtrącać się w jego życie.

- Córcia niejako już wtrąciłaś. Będziecie mieli dziecko ,a on powinien uczestniczyć w jego życiu.

- Nie. Marek nie będzie uczestniczył w życiu Franka. Sama go wychowam. Poradzę sobie.

- Musisz porozmawiać z Markiem. On musi płacić alimenty. Jeśli nie zechce zmuszę go.

- Tato uspokój się- Józef usiadł mierząc córkę przeszywającym wzrokiem.

- Dam sobie radę bez pomocy Marka.

Nie rozumiała czemu ojciec wciąż jej ojciec mówił o alimentach. Wcześniej mówił ,że w firmie się marnuje i powinna więcej zarabiać. Nie było dnia by nie mówił o pieniądzach.

- Trzeba coś postanowić ,bo tak nie może być. Sama wiesz ,że z mojej emerytury plus rencie po śmierci mamy nie wyżyjemy. Dach zaczął przeciekać ,a na remont nie ma. Gdyby mnie twój brzuch i głupie odejście z pracy...

- Tato przestań- powiedziała ze łzami w oczach.- Wiem ,że nie akceptujesz mojej ciąży.

- To nie jest mój wnuk.

- Jak możesz tak mówić? Pomagałam ci jak mogłam ,a tobie wciąż mało. Nie mam nawet rzeczy dla dziecka.

- Ty zamierzasz je zatrzymać ? Upadłaś na głowę? Jak zamierzasz w tych warunkach je wychować skoro jego ojciec ma go w dupie? Może iść do swojego kochasia i żyjcie sobie w dwójkę w sumie w trójkę licząc bachora. Dziecko zmajstrować umiał ,ale wychować to już nie. 

Ula przepłakała całą noc. Nie wiedziała co będzie po narodzinach dziecka ,a termin porodu zbliżał się wielkimi krokami. Nie wyobrażała sobie wychowywać dziecka w takich warunkach. Poza tym jest jeszcze Beatka ,która jest mała i potrzebuje opieki. Sytuacja była beznadziejna. Wiedziała jedno. Niezależnie od sytuacji będzie walczyła o to dziecko i nie powoli by jej je odebrano. Nie pozwoli ,żeby stała się synkowi najmniejsza krzywda. Kochała swoje nienarodzone dziecko nad życie.
- Nie oddam cię nikomu. Jesteś tylko mój. Szkoda ,że nie ma przy nas twojego taty. Życie nie zawsze takie jakie sobie wyśnimy- pogładziła czule swój duży brzuch. - Chciałabym ,żebyś miał pełną rodzinę ,ale niestety to niemożliwe, bo Marek komu innemu obiecywał ,,na zawsze"- po policzku spłynęła łza.
- Kocham cię Marek - wyszeptała w poduszkę. - Zawsze będę cię kochać nawet jeśli nie będziemy już razem. Nigdy nie przestaniemy być rodziną ponieważ będziemy mieli synka.
Wiedziała impulsem napisała krótką wiadomość do Marka.
Wiem ,że w naszej relacji nic już się nie zmieni ,ale nie rozumiem dlaczego wyrzekłeś się własnego dziecka "
Chwilę wachała się ,ale wysłała wiadomość.
Nie wyrzekłem. Nie odzywałem się ,bo sam muszę sobie to poukładać w głowie. Niedawno dowiedziałem się o ciąży. Wszystko stało się tak szybko. Daj mi trochę czasu . Spotkamy się i porozmawiamy o nas ,o dziecku , ale jeszcze nie teraz. Jeszcze jedno. Chcę być przy porodzie.
Jesteś pewien ,że chcesz w tym uczestniczyć ?
Tak . Jestem tego pewien. Chcę zobaczyć dziecko.
Odłożyła telefon ,bo nic więcej nie napisał. Zamknęła na moment oczy. Poczuła jak robi się coraz bardziej sennaci zasnęła.
Nagle zadzwonił telefon ,a wyświetlacz pokazywał imię osoby ,której najmniej się spodziewała. Ba! W ogóle się nie spodziewała. Odgarnęła włosy niesforne kosmyki z twarzy  i chwyciła za komórkę. 

Ps. Niektórzy obstawią ,że to Marek dzwoni. Nie tym razem to ktoś zupełnie inny.