Strona Główna

poniedziałek, 10 maja 2021

,, Zakręty '' 5



 - Halo - powiedziała Ula do słuchawki. Po drugiej stronie nastąpiła chwila ciszy.

- Tu Violetta- szepnęła.
- Czemu szepczesz ? Nie możesz mówić głośniej ? - zapytała Ula opierając plecy o poduszkę. W ostatnim czasie wszędzie  było jej niewygodnie. Lubiła głaskać brzuch ,przemawiać do niego i czuć ruchy dziecka ,ale ta końcówka była dla niej bardzo uciążliwa. Chciałaby już tulić w ramionach swoje małżeństwo.
- Nie mogę głośniej ,bo obudzę Sebastiana ,a muszę ci coś koniecznie powiedzieć. Tylko ,że to nie rozmowa na telefon.
- Tylko ja teraz nie bardzo mogę wyjść z domu - powiedziała spoglądając na drzwi. - Ojciec nie pozwoli mi nigdzie iść w tym stanie.
- Z kim rozmawiasz ? Odłóż natychmiast ten telefon! - krzyknął trzymając w ręce butelkę nalewki.
- Tato ,obiecałeś ,mi że  nie będziesz więcej pił.
- Moja sprawa co będę robił- warknął. - Nie masz prawa mnie pouczać. Kim ty jesteś ,żeby mówić mi co mi wolno ,a co nie - z każdym słowem jego wzburzenie rosło.
Na twarzy Uli malowało się przerażenie. Kolejna kłótnia  było tak odkąd jej ojciec dowiedział się o ciąży. Nie akceptował tego faktu. A Dąbrowska wciąż dopytywała kto jest ojcem dziecka ,ale na to pytanie Ula nie chciała odpowiadać. Wolała to zignorować.
Ula nie rozłączyła się ,a Violetta słyszała część kłótni i obudziła Sebastiana mimo ,że nie chciała na początku tego robić i kazała mu się zbierać. Postanowiła ,że musi pomóc Uli. Seba zadzwonił do Marka ,ale ten nie odbierał. Zostawił mu wiadomość na poczcie ,że Uli grozi niebezpieczeństwo i by jak najszybciej odwonił.
Awantura trwała w dalszym ciągu . Józef krzyczał różne epitety pod adresem swojej najstarszej córki ,a ona siedziała na łóżku i płakała zatykając rękami uszy. W korytarzu słyszała kroki. Domyśliła się, że Betti się właśnie obudziła.

   ******
Paulina weszła do pomieszczenia ,w którym spał Marek i po cichu zabrała komórkę ze stolika, ale niechcąco potrąciła szklankę. Przedmiot upadł z hukiem roztrzaskując się na milion kawałków. Wystraszony Dobrzański natychmiast podniósł się z kanapy i spojrzał zszokowana na Paulinę.
- Co ty robisz ? - zmarszczył brwi jego wzrok prześlizgnął się po sylwetce kobiety i zatrzymał na ręce ,w której trzymała komórkę.
- Ja nic - odparła. - Sprawdzałam Ci śpisz.
- Po to była ci potrzebna komórka ? Paula nie ściemniaj. Co chciałaś sprawdzić - jego oburzenie rosło z każdym słowem. Odrzucił koc. - Czy pisałem do Uli ? A nawet jeśli to nie twoja sprawa.
- Jestem twoją żoną - odrzekła z patrząc na niego z wyższością. - A ona jest nikim. Zwykłym śmieciem.
- To tobie brak klasy i ogłady. Spójrz na siebie . Jak ty się zachowujesz ? Nie dorastasz Uli do pięt. Ona będzie matką mojego dziecka ,a ty tego nie zmienisz. Ty za grosz nie masz uczuć. Nie wiem co ty chciałaś ugrać tym ,że udawałaś ciążę. Może planować zajść z kimś innym i wmówić mi ,że to moje dziecko ! - wykrzyczał.
- Jak ty śmiesz tak do mnie mówić. Poświęciłam Ci tyle lat ty niewdzięczniku. Tyle lat tkwiłam przy tobie. Męczyłam się ,znosiłam twoje dziwactwa ,nawet wybaczyłam Ci ten romans z tą wywłokę.
- Nie mów tak o mojej Uli !
- Ona nie jest twoja - wysyczała mocno gestykulując. Marek obawiał się, że znów czymś dostanie jak ,kiedyś.
- Ale będzie moja. Tylko moja - zaznaczył z tajemniczym uśmiechem na ustach. - Skoro męczyłaś się ze mną w tym związku to po co ze mną byłaś. Udawałaś ,że jesteś szczęśliwa. Życie to nie gra. Ja nie będę wciąż udawał ,że jesteśmy dla siebie stworzeni ,bo nie jesteśmy. Nigdy nie będziemy.
Paulina nic na to nie odpowiedziała.
- Chcesz się rozwieść? Zostawić mnie po tylu latach ? - zmieniła nagle ton głosu udając zranioną kobietę tak naprawdę od dawna nie zależało jej na Marka ,ale miała swój interes w tym by go zatrzymać przy sobie. Pragnęła osiągnąć cel. Nie ważne jak byle to osiągnąć. Nie chciała z niego zrezygnować.
- Tak. Nie mogę dłużej z tobą być- odparł. - W najbliższym czasie postaram się znaleźć coś dla siebie. Tobie zostawię ten dom jeśli tak ci na tym zależy ,a szczególnie na pieniądzach.
- A uderz mnie - powiedział, gdy podniosła rękę ,a wszyscy dowiedzą się jaka jest naprawdę Paulina Febo. Będą pisać o tobie gazety zawsze o tym marzyłaś.
- Jesteś bezczelny - wydukała- Ja chciałam cię tylko przytulić, a ty takie rzeczy wymyślasz- przybrała nagle słodki ton.
- Ty powinnaś się leczyć- rzekł i wyszedł z pomieszczenia.
Nie zastanawiając się długo wyciągnął walizkę z szafy i zaczął pakować do niej najpotrzebniejsze rzeczy. Paulina poszła zanim widząc co robi zaczęła zabierać mu rzeczy z rąk i rzucać nimi o podłogę.
- Zostaw to - wyrwał jej z rąk koszule niestety rozerwała się na pół.
- Widzisz co narobiłeś? Zaraz co to za koszula ? - spytała krzyżując ręce na piersi.
- Nie ważne - zbył ją.
- A ta czerwona?
Przeglądała koszule zauważając parę nowych ,a przecież dotąd tylko ona mu je kupowała.
- Paulina to są moje ubrania.
- Ja ci takich koszul nie kupowałam.
Ty nie ,ale Ula.

Oburzona Paulina wyszła po drodze rzuciła jeszcze zdjęciem i je zbiła. Spojrzał na niebieską koszulę i przypomniał sobie pewną sytuację. Ula miała gorszy dzień w pracy. Wylała na bluzkę kawę. Marek wziął wtedy ze swojej szafy w gabinecie błękitną koszulę i dał jej. Gdy wysuszyła bluzkę oddała mu koszulę. Zaproponowała ,że mu wypierze i odda, ale powiedział ,że sam się tym zajmie.
Ula nie chciała by wydawał kasę na coś co można zrobić samemu w domu. Ona nigdy do pralni nie chodziła. Na początku myślała ,że to Paula pierze ,ale się pomyliła. Marek uśmiechnął się na to wspomnienie i  przytulił koszulę do siebie czując nagłą tęsknotę za Ulą. Wciąż czuł zapach jej perfum na swojej koszuli co potęgowało tęsknotę.

Chciałby znów ją zobaczyć

Chciałby znów ją zobaczyć. Odzyskać jej zaufanie i uczestniczyć w wychowaniu ich synka. Na początku był to dla niego szok. Uważał też ,że nie jest to odpowiedni moment aby zostać ojcem. Jednak mimo wszystko teraz się cieszył i nie mógł się doczekać ,aż go ujrzy. Nie wiedział czy Ula pozwoli mu być przy porodzie ,ale gdy pisał do niej wczoraj nie wydawała się być zła na niego. Widział jeszcze dla nich szanse ,ale najpierw musiał pozbyć się ze swojego życia Pauliny. Nie mógł dłużej już z nią być poza tym nic do niej już nie czuł. Niedawno sądził ,że dokonał właściwego wyboru. Jednak wybierając Paulinę złamał serce Uli i nie dał szansy dziecku na szczęśliwą rodzinę ,ale bardzo chciał to naprawić. Zrozumiał kto tak naprawdę jest dla niego ważny.
Odłożył koszulę i zabrał się za dalsze pakowanie. W szufladę od stolika nocnego znalazł zdjęcie Uli. Postanowił zabrać je ze sobą. Na fotografii położona był cukierek krówka i list ,który pisała do niego jak byli jeszcze przyjaciółmi. Zachował rzeczy od niej. W pracy w biurku pod kluczem miał kartkę z walentynek i księżycowy kamień ,który otwiera serce na miłość. Teraz uświadomił sobie ,iż właśnie się tak stało. 
Pół godziny później całkiem spakowany położył klucze w salonie. Na kanapie siedziała Paulina z kieliszkiem czerwonego wina w dłoni. Gdy go ujrzała odstawiła kieliszek na stolik i natychmiast do niego podeszła.
- Marco przemyśl to jeszcze. Proszę nie zostawiaj mnie - błagała go. Próbowała się do niego zbliżyć ,ale odsunął się na bezpieczną odległość.
- Nie zmienię decyzji. Odchodzę. Niedługo spotkamy się w sądzie- oznajmił chłodno. - Nie proś bym został ,bo nie spełnię twojej prośby.
- Gdzie pójdziesz ?
- To już nie twoja sprawa.
- Martwię się o ciebie - powiedziała patrząc mu wprost w oczy.
- Nie kłam.
- Proszę powiedz mi dokąd się wybierasz? Powinnieś mnie informować o wszystkim nadal jesteśmy małżeństwem.
- Niedługo nim nie będziemy. A ciebie jedyne o czym będę informował to termin rozprawy rozwodowej.
Wychodząc z domu poczuł ulgę. Uwolnił się częściowo od Pauliny ,a niebawem całkowicie miał usunąć ją ze swojego życia i wcale nie smuciła go ta myśl, a wywoływała uśmiech na ustach. Dawno nie czuł tej lekkości ,a związek z Pauliną go bardzo męczył. Zdał sobie sprawę, że ta kobieta faktycznie jest psychicznie chora i powinna zgłosić się do jakiegoś psychiatry.

****
W domu Uli zjawiła się nieoczekiwanie Violetta ,która na widok kobiety ,aż zaniemówiła. Zrobiło jej się żal Uli. Wyglądała okropnie zwłaszcza z tymi potarganymi włosami ,rozciągniętym szlafroku i czerwonych zapuchniętych oczach. Bez słowa zastanowienia Viola przytuliła ją mocno do siebie.
- Bo mnie udusisz - rzekła Ula.
- Bez obaw. Coś ty ze sobą zrobiła ,dziewczyno? Obraz nędzy i rozpaczy.
- Dzięki - odpowiedziała z sarkazmem Ula. - Jak mam wyglądać ? Jestem tuż przed rozwiązaniem. Jestem gruba ,brzydka ,do niczego się nie nadaję i te kłótnie z ojcem - ściszyła głos ,bo spał w pokoju obok.
- Jest ,aż tak źle ?

Ula zaparzyła  sobie melissę, a Viola usiadła przy stole

Ula zaparzyła  sobie melisę, a Viola usiadła przy stole.
- Tak. Dzisiaj ojciec tak krzyczał, że obudził Betti nie mogła zasnąć. Przeczytałam jej trzy bajki i zasnęła. Nie chce by to się powtórzyło. Ojciec ostatnio spotkał takiego kumpla z dawnej pracy i zaczął sięgać po alkohol. Nie akceptuje mojej ciąży. Ciągle grozi mi eksmisją . Nie rozumiem co się z nim stało. Czasami boję się co znów mu strzeli do głowy.
- Zatrzymaj się u nas.
- U was ?
- No u mnie i Sebastiana.  Na pewno się zgodzi. Ty nie możesz żyć w takim stresie. Narażać siebie i dziecko. A reszta się nie przejmuj. Pomożemy Ci. Marek z pewnością też w końcu to twoje i jego dziecko ,prawda?
- Prawda. Dziecko jest nasze.
- A Pauliną się nie przejmuj. Biorę ją na siebie.
- Viola co ty kombinujesz ?
- Wkrótce się przekonasz ,a teraz zbieraj się. Zatrzymasz się u mnie.
- Jesteś pewna ?
-  Tak. Sebastian czeka w samochodzie.
- A Betti ? Nie mogę jej tak zostawić.
- Zabierz ją ze sobą. Mamy spore mieszkanie, bo w przyszłości planujemy ślub i dzieci.