Strona Główna

piątek, 6 maja 2022

,, Mój świat bez ciebie nie istnieje " Miniaturka

 


Żyła w świecie iluzji. Bezgranicznie zakochana starała się nie dostrzegać jego kłamstw ,a on brnął w nie coraz bardziej. Jeśli rozpędzi się karuzela nie sposób jej szybko zatrzymać. Gdy zaczął kłamać maszyna poszła w ruch. A wszystko miało miejsce w magiczny wigilijny wieczór, gdy Marek podwoził ją pod dom ona w przepływie impulsu pocałowała go. Od dawna kochała go skrycie ,lecz nie chciała, żeby to ujrzało światło dzienne. Udawali nawet przed przyjaciółkami, że jest zakochana w swoim wieloletnim przyjacielu Maćku. 

Leżała na łóżku zapisując kolejną stronę w pamiętniku o tym jak kocha Marka Dobrzańskiego. Wierzyła, że z czasem i on pokocha ją tak bardzo jak ona jego. Nie wyobrażała sobie życia bez niego mimo iż on miał narzeczoną i inteligencją nie grzeszył ponieważ wiele zadań powierzał jej. Pamiętała dzień, w którym napisał tylko trzy punkty w parę godzin. Nie wiedziała czy faktycznie tak słabo sobie radzi z funkcją dyrektora od spraw marketingu czy jest po prostu leniwy. Od tamtego czasu zauważyła u niego zmianę. Bardziej przykładał się do pracy. Dziś wypadały walentynki. Nie wiedziała czy ten dzień spędzą razem. Niby od czasu pocałunku byli razem ,ale Marek wciąż był w stałym związku z Pauliną.  

- Hej - rzucił mijając ją w sekretariacie. 

Podeszła do drzwi jego gabinetu poprawiając wcześniej kremową spódniczkę sięgającą kolan i zapukała. Po usłyszeniu cichego proszę weszła do środka. 

- Zrób mi kawy- wydał polecenie ukrywając twarz w dłoniach. - Mocnej- dodał. 

- Stało się coś?

- Mój ojciec dostał zawału po tym co zobaczył przedwczoraj w moim mieszkaniu w czasie ,gdy byłem w pracy. 

- O Boże i co z nim ? - Ula zmartwiła się stanem zdrowia Krzysztofa. 

- Przebywa w szpitalu. Byłem u niego wczoraj i długo siedziałem w szpitalu. 

- Czyli się nie wyspałeś - stwierdziła że współczuciem widząc jak trze zaczerwienione i zmęczone oczy. 

- Spałem trochę nad ranem,ale kanapa nie jest zbyt wygodna. Nie mogę spać w sypialni tam gdzie on spał. W naszym łóżku...

- O czym ty mówisz ?

- Paulina mnie zdradziła. Stop. Nie zdradziła, a zdradza ,bo ma romans z Lwem. Mój ojciec się o tym dowiedział i dostał zawału, bo ujrzał półnagiego mężczyznę w moim mieszkaniu ,a Paula miała na sobie tylko szlafrok. Tak mi powiedział, gdy go odwiedziłem w szpitalu. Czuję się już znacznie lepiej i niedługo go wypiszą. 

- To dobrze- oparła. 

Wciąż stała przy drzwiach . Marek wyszedł z za biurka i zajął miejsce na kremowej sofie. Ula zajęła miejsce obok niego. Położyła mu nieśmiało dłoń na ramieniu. 

- Nie martw się ja zawsze będę po twojej stronie. 

- Nie możesz mi tego obiecać - podniósł na nią wzrok. - Czas może bardzo wiele zmienić. Nie wiesz czy za pięć czy dziesięć lat nadal będziesz po czyjeś stronie albo czy będziesz wtedy kochać tą osobę. Ja myślałem, że Paula jest mi pisana. Każdy mi to mówił, aż w końcu uwierzyłem. Z początku nam się układało, ale z czasem ja nie mówiłem jej już wszystkiego ,by uciec od kolejnej awantury uciekałem w imprezy i przygodny seks. 

- A teraz? Co zamierzasz zrobić?

- Zerwę z Pauliną jutro. Nie mogę z nią być. Nie potrafię z nią być po tym co mi zrobiła. 

- Marek ,ale ty sam nie jesteś bez winy. Zdradzałeś ją od lat ,a ona zawsze dawała ci szansę. 

- To co innego. 

- Wcale nie. Wszystko Marek wraca. Jeśli kogoś zranimy to i ta osoba może nas zranić. 

- Naprawdę w to wierzysz?

- Tak. Naprawdę w to wierzę. Nie jestem sama ,która w to wierzy. Wiola też. 

- Dziękuję, że mnie wysłuchałaś. Jesteś świetną przyjaciółką.

- Marek ,ale ja myślałam...

- Daj mi trochę czasu. Przykro mi ,ale w tej chwili nie jestem gotowy na nowy związek. Muszę sobie wszystko poukładać w głowie. Tylko proszę nie zwalniaj się. To nie jest tak ,że jestem bez uczuć. Po prostu potrzebuję czasu. 

- Dobrze- odparła że spuszczoną głową i szybko wybiegła do łazienki. Rozpłakała się. To co powiedział złamało jej serce. Kochała go ,a on zaproponował jej przyjaźń. Nie potrafiła z niego całkowicie zrezygnować więc zgodziła się na to. Otarła szybko łzy słysząc, że ktoś idzie. 

- Wszystko w porządku? - zapytała Ala z podejrzliwością. 

- Tak. Nie martw się. Wszystko jest ok.

Alicja za bardzo jej nie wierzyła, ale postanowiła nie dopytywać. Ula poszła zaparzyć w końcu kawę o którą prosił wcześniej Marek. 

Ponownie dzisiejszego dnia zapukała do gabinetu i postawiła przed nim filiżankę z kawą. Uniosl głowę znad laptopa. 

- Ula zaczekaj - powiedział, gdy ta była już przy drzwiach. - Mam coś dla ciebie. Wiem ,że nigdzie dziś nie wychodzimy ,bo po pracy jadę do ojca do szpitala, ale mam dla ciebie prezent. 

- Prezent ? Dla mnie ? - spytała zaskoczona. 

- w zasadzie upominek - wręczył jej czekoladki ,a ona podziękowała mu i musnęła ustami jego policzek po czym wyszła z gabinetu. 




Violetta dziwnie na nią spojrzała Jakby co najmniej ujrzała kosmitkę, lecz szybko wróciła do przeglądania kolorowego czasopisma. Ula skupiła się na pracy. 


O siedemnastej wyszła z biura i udała się na przystanek autobusowy. Nigdy nie wychodziła z pracy punktualnie. Przeważnie zostawała po godzinach i pracowała z Markiem albo szli na miasto coś zjeść. Czekając na autobus zadzwoniła do domu. 

- Córcia o której będziesz?

- Niedługo. Za jakoś ponad godzinę. Jestem na przystanku i czekam na autobus. 

- A mówiłaś, że wrócisz prawdopodobnie później. Tak ,ale trochę się zmieniło. A co tam u was ?

- Betti ćwiczy ślaczki ,które jej zadała nauczycielka w zerówce, a Jasiek poszedł na randkę z Kingą. Była u nas pani Ala ,ale już pojechała. Przywiozła sernik. A córciu co tam w pracy ?

- A nic nowego. Aleks chce przejąć firmę ,a Pshemko wpadł w furię i zniszczył swoją kreacje ,bo Violetta zakradła się do jego oracowni i pożyczyła bez pytania suknie. Została przyłapana, gdy oddawała. Dobra nie będę cię zanudzać Tato. Niedługo będę pa. 

- Pa. 

Gdy się rozłączyła akurat nadjechał hej autobus. Wsiadła i stała na środku pojazdu i rozejrzała się za wolnym miejscem. Jedno znalazła, ale gdy ktoś się dosiadł czuła się jak korniszony w słoiku. 

Marzyła, żeby już znaleźć się już w ciepłym domu. W brzuchu jej już burczało, bo miała tyle pracy ,że ostatni raz jadła koło południa w bufecie kanapkę. Przyłożyła twarz do szyby autobusu i patrzyła na obraz za oknem. Wodziła wzrokiem po ulicach widząc rozmyte poprzez krople deszczu  na szybie twarze ludzi. Marzyła by biec przez deszczowe ulice trzymając Marka za rękę uciekając przed deszczem. Wydawało jej się to takie szalone i romantyczne. 

Nim spotrzegła znalazła się w Rysiowie.   Wracała po ciemku do domu ,gdy z zza rogu wyskoczył Maciek. Zlękła się,  bo  myślała, że to jakiś bandzior. Mimo że miejsce gdzie mieszkała uchodziło za dość spokojne.

— Hej , już jestem — zawołała. 

Betti przybiegła i przytuliła się do Uli. Ta pocałowała ją w głowę. 

— Chodź — pociągnęła ją za rękę. — Tata zrobił pyszną zapiekankę. 

— A to dobrze się składa, bo jestem głodna jak wilk— Jakby na potwierdzenie tych słów zaburczało jej w brzuchu. 

— Jak w pracy ? — zapytał ojciec. 

— W porządku tylko jestem zmęczona i jeszcze ta pogoda. 

Józef wstawił na chwilę zapiekankę do piekarnika ,a Ula przeglądała z Betti rysunki dziewczynki. Jaśka nadal nie było w domu. Ula domyślała się, że wróci późno. 


****

Marka czekała jutro trudna rozmowa z Pauliną. Chciał z nią zerwać bez żadnego skandalu. Nie wiedział jak ona na to zareaguje ,lecz nie mógł się wycofać. Ich związek uważał za przeszłość.  Nie widział szansy dla nich.  W dodatku doszedł ostatnio do wniosku ,że Ula jest mu bliższa niż Paulina. Dobrzański postanowił uwolnić się od tego związku i potem pomyśleć nad swoją przyszłością. 

Zdjął granatowy krawat i poszedł pod prysznic. Pauliny nie było w domu. Gdy skończył się kąpać dochodziła dopiero dwudziesta pierwsza ,ale czuł zmęczenie takie zmęczenie ,że bez kolacji położył się spać. Przyłożył tylko głowę do poduszki i zasnął. 


****

Kolejne dni wprowadziły dużo zawirowań w życiu Dobrzańskiego. Zakończył długoletni związek z Pauliną.  Nie miał zamiaru na razie wiązać się z kimś innym. Paula postanowiła wyjechać na czas nieokreślony do Włoch.  Nie pytał jej o powrót. Cieszył się ,że nie robi awantur.  Wreszcie był wolny. 

— Hej Seba — zagadnął wchodząc do gabinetu przyjaciela. — Klub po pracy? 

— Nie mogę. Mam już plany na wieczór. 

— Niech zgadnę Violetta ?

— Tak. Wybieramy się do kina a potem pójdziemy coś zjeść. Może ty też powinneś. 

— Coś zjeść? — Marek nie zrozumiał. 

— Nie. Mógłbyś zabrać gdzieś Ulę. 

— Ale my nie jesteśmy parą. 

— Jako przyjaciel możesz ją gdzieś zaprosić. Pewnie i tak nic do roboty innego nie ma. 

— Rodzeństwem młodszym się zajmuje po wyjściu z firmy. 

— Jasiek prawie dorosły ,a Benia z ojcem może zostać albo tym Maćkiem.

— Betti— poprawił Dobrzański. — Masz rację. Zabiorę ją gdzieś wieczorem. 

Z uśmiechem na ustach opuścił gabinet Olszańskiego i skierował kroki do sekretariatu. 

Ula podała mu dokumenty z który Marek musiał się zapoznać. Wzięła jeszcze te do podpisania. 

Stali blisko siebie prawie stykając się ramionami.  Gdy przypadkiem ich spojrzenia się spotkały czuć było przeskakujące miedzy nimi iskry. 

— Co robisz dziś wieczorem?

— Nic szczególnego. Beatce obiecałam zrobić na kolację naleśniki, a później poczytam jej o przygodach Kubusia Puchatka. 

— A jutro? Bo chciałbym cię gdzieś zabrać. 

— A Paulina nie będzie zła, że ...

— Paula wyjechała, a poza tym już z nią nie jestem. To jak ?

— Może na marcopolo? 

— Ok. 

— Sprawdzę tylko czy jeszcze to grają albo pójdziemy najwyżej na komedię romantyczną. 

— Dobrze ,a na zbliżające urodziny przygotuję coś ekstra. 

— Trzymam cię za słowo — uśmiechnęła się do niego czule. 

Usłyszeli kroki w korytarzu. Marek udał się więc do siebie. 

— A ty co robisz za statue wolności czy posąg ?

— Nie robię za posąg ,Viola. Coś ci się poczucie humoru zepsuło. 

— Nie samo się zepsuło tylko Sebastian mi zepsuł— burknęła Viola. 


Dni mijały, a dla Uli i Marka nadszedł lepszy czas. To właśnie dzisiaj Dobrzański postanowił zaprosić Ulę w jakieś fajne miejsce i powiedzieć jej co do niej czuję. Maj był pięknym miesiącem. Wszystko kwitło, świeciło słońce, lecz wieczory były jeszcze chłodne. 

Przyjechał po nią o dziewiętnastej. Z wrażenia zaniemówił. Miała na sobie piękną czarną suknie , białe bolerko i nie miała  w ogóle okularów. 

— To naprawdę ty Ula ?

— Tak to ja. Pshemko pomógł mi trochę się zmienić. 

— Wyglądasz olśniewająco — wyksztusił będąc pod wielkim wrażeniem jej urody. 

— Ula test teraz księżniczką — powiedziała Betti wybiegając z pokoju i zatrzymując się przy drewnianej poręczy schodu. 

— Wiem — odparł Marek. — A ty nie powinnaś być już w łóżku. 

— Poczekam aż Ula mi poczyta. 

— Kochanie ,ale ja późno wrócę.  Tata ci poczyta dobrze ?— przykucnęła przy małej.

— Dobrze ,ale zrobisz mi jutro naleśniki?

— Zgoda— ustąpiła Ula nie chcąc się kłócić z młodszą siostrą.




***

Z samego rana ktoś zapukała do drzwi. Ula już nie spała i zawiązując szlafrok pobiegła otworzyć. W progu jej domu stał kurier ubrany na czerwono. Podpisała tam gdzie trzeba i odebrała średniej wielkości paczkę.  Od razu poszła z nią do pokoju. Postawiła pudełko na stole. W środku była kartka z wyznaniem miłości oraz piękna wieczna czerwona róża we szkle. Zauważyła, że ona świeci.




Niesamowicie jej się podobała. Od razu zadzwoniła do Marka. 

— Dziękuję za cudowny prezent— zaczęła bez przywitania. 

— Chciałem Ci sprawić tylko przyjemność. 

— Czytałeś małego księcia?

— Znam tą bajkę, a co ?

— To może wpadniesz dziś do mnie na ciasto?

— Czemu nie. Wiesz przecież, że jestem łasuchem. 

— Wiem — zaśmiała się. — Kocham cię. 

— Ja ciebie też. 

Po kilku miesiącach Marek udał się do jubilera by wybrać dla swej wybranki najpiękniejszy pierścionek. Wybrał złoty z białym skromnym oczkiem. Zabrał ją w wyjątkowe miejsce. W maju ogrody wydawały się przepiękne. Zachwycona przyrodą dumnie kroczyła przed nim w różowej sukni ,bo wcześniej kazał jej się wystroić ,bo obiecał, że ma dla niej niespodziankę. Woń kwiatów unosił się w powietrzu. Niebo było błękitne. Nie było na niebie żadnej chmurki. Ula czuła, że dziś wydarzy się coś ważnego. Od dawna marzyła by być z nim na zawsze. Ich historia milosna nie była prosta .lecz oboje uważali, że nie mogą bez siebie żyć. Marek miał ukryty przy sadzawce alkohol. Podał Uli kieliszek z szampanem. Upiła łyk po czy  spostrzegła, że Marek przed nią klęka. Zabłąkany kosmyk zasłonił jej oko. Ogarnęła go i z otwartymi ustami spojrzała na ukochanego. 

— Ula jesteś miłością mojego życia. Uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną ?




Chwilkę milczała. Marek się denerwował. Czekał na jej Odpowiedź. 

— Tak,wyjdę za ciebie. Kocham cię. 

Podniósł się z kolan i wsunął pierścionek na jej palec po czym złączyli usta w pocałunku. 


****

Ula denerwowała się czekając na Marka z kolacją rocznicową . Dziś przypadała ich czternasta rocznica. Mimo licznych kryzysów ich małżeństwo nadal było udane. Mieli szczęśliwą rodzinę. Córka wchodziła w trudny wiek. Skończyła właśnie dwanaście lat ,a jej dwa lata młodszy brat tylko ją denerwował. Zaś trzyletnie  bliźniaczki były urocze i wszędzie było ich pełno. Chłopczyk lubił tak jak Marek xzerwowane autka ,a dziewczynka lubiła bawić się ciastem ,gdy lepiła ta pierogi. Ula kochała swoje dzieci ponad wszystko.  W opiece czasami pomagała jej macocha i ojciec. Dzisiaj również dzieciaki były u dziadków oprócz Agnieszki ,która trenowała dziś po południu piłkę nożną, a jej brat był u kolegi. 

Marek z bukietem czerwonych róż wrócił do domu. Przywitał się z żoną. Cieszył się, że spędzą parę godzin sam na sam. Ostatnio nie mieli wiele czasu dla siebie przez domowe obowiązki, dzieci oraz pracę. Dziś nie myśleli o pracy tylko wspominali minione lata popijają wino. Mimo wielu obowiązków zawsze znajdywali chwilę czasu na rozmowę. Ufali sobie I byli sobie wierni mimo iż byli już czternaście lat po ślubie. Razem z czwórką dzieci tworzyli nie idealny ,ale szczęśliwy dom. 

Koniec