wtorek, 24 grudnia 2019
Wesołych świąt 🎅❄️🎄
W związku z nagłą awarią komputera nie pojawi się mini świąteczna,bo niestety się usunęła . Z góry przepraszam i życzę wesołych świąt 🎀🌲🍮✭🌠❄💖💕
poniedziałek, 16 grudnia 2019
,,Jedno życzenie'' 16 ( Singielka)
,,Jedno
życzenie’’
16
,, Zakochani i w wpatrzeni w oczy swe
Razem będą już na dobre I na złe-
Zakochani wiec na dłoniach złoto lśni’’
Razem będą już na dobre I na złe-
Zakochani wiec na dłoniach złoto lśni’’
- Skarbie, co robisz?- spytał muskając lekko jej szyję ciepłymi wargami. Przymknęła na moment oczy ciesząc się tą minutą czułości. Od narodzin bliźniąt minęły dwa miesiące. Maluchy rosły ,dobrze się rozwijali i na szczęście nie chorowali. Ewa mieszkała z nimi pierwsze tygodnie po czym wróciła do swojego życia ,a Natalia i Mikołaj sami musieli podołać wyzwaniom i trudom jakim niesie ze sobą rodzicielstwo.
- Porządkuje zdjęcia. Zdjęcia z chrztu mam nadal na aparacie. Nie obejrzałam ich nawet, bo zabrakło czasu.
- Ja też ich nie widziałem ,ale Nati to było ledwie tydzień temu.
- Wiem- uśmiechnęła się do niego.- Zrobisz mi herbatę z mlekiem?
- Naprawdę ci to smakuję?
- Umh. I jakbyś mógł zrobić te pyszne tosty z tuńczykiem.
- Do pani usług- ukłonił się na co ona roześmiała się i kazała się pospieszyć. Nie sądziła ,że Mikołaj ,aż tak się zmieni. Tylko w nocy to ona stawała do dzieci ,bo Suszyński miał niezwykle mocny sen ,ale za to rano wstawał pierwszy . Podgrzewał mleko ,nalewał do butelek, sprawdzał ich temperaturę jak mu pokazała wcześniej matka, przewijał i karmił maluchów ,a później przynosił do sypialni. Zazwyczaj pierwszego Jasia ,bo gdy widział butelkę albo któregoś z rodziców domagał się jedzenia. Jaśminka mniej jadła z początku w ogóle nie chciała ,ale pielęgniarka ,która była u nich z wizytą pokazała im jak przekonać dziecko do picia mleka. Szybko się uczyli i powoli odnajdywali w nowej roli. Często wpadała też Sława kupując co rusz nowe ubranka i zabawki.
W podróż poślubną udali się do Białki Tatrzańskiej. Spędzili czas w terma banii. Udali się na spacer po malowniczej okolicy. Natalia robiła mnóstwo zdjęć ,a Mikołaj patrzył na nią z zachwytem trzymając za rękę. Przystawali na moment by zatracić się w namiętnym pocałunku po czym zwiedzali dalej. Odpoczywali w restauracji przy dobrym jedzeniu i muzyce lub w pokoju hotelowym leżąc na łóżku i prowadząc długie rozmowy. Śmiali się ze swych dowcipów. Nie sądziła ,że znajdzie szczęście właśnie u kogoś takiego jak Mikołaj. Z pozoru do siebie nie pasowali ,ale okazało się ,że idealnie się uzupełniają i wierzyli ,iż przyjście na świat dzieci jeszcze bardziej scementuje ten związek.
- Mikołaj…- szepnęła kładąc głowę na jego ramieniu.- Co czytasz?
- Wiem ,że jest późno ,ale ciekawość zwyciężyła.
- Miki nie zabraniam ci czytać ,ale dochodzi pierwsza.
- Czytam felieton Elki napisała zaskakujący tekst ,a oczekiwaniu ,że to najtrudniejszy moment w życiu. Zmianach i ,że wszystko staje na głowie ,gdy na świecie pojawia się dziecko. A czemu ty nie śpisz?
- Zgłodniałam ,ale poczekam do rana. Mama zawsze mówiła by nie podjadać w nocy.
- Nati to ciebie nie dotyczy. Jesteś w ciąży i nie możesz chodzić głodna.
- Dobrze zjem coś i pójdę spać ,bo rano mieliśmy jeszcze trochę pozwiedzać i udać się na długi spacer po okolicy.
- Ela napisała o oczekiwaniu na narodziny?- Natalia zerknęła na tekst na tablecie.- Przecież ona nie pogodziła się z faktem ,iż zostanie mamą.
- Skarbie wiem ,że ty masz zupełnie inne podejście do macierzyństwa- odparł i musnął ustami jej czoło.- Mimo tego co mówi moja siostra nigdy w ciebie nie zwątpię- spojrzała mu głęboko w oczy.- Cudownie mi z tobą i cieszę się ,że jesteśmy razem- wtuliła się bardziej w jego ramiona.
Suszyński odłożył tablet liczył ,że Ela zmieni podejście do wielu kwestii i jego w końcu przestanie traktować jak wroga. Byli już przecież rodziną ,a ona wciąż się z tym nie pogodziła ,chociaż nic takiego jej nie zrobił. Nie zranił ,nie zostawił ,bo przecież nigdy nie byli parą ,a on zaczął prace w redakcji o wiele później niż Ela. Od początku jego uwaga skierowana była na Natalię odkąd ją poznał ,ale wydarzyło się tyle złych rzeczy w wyniku ,których oboje pobłądzili i nie umieli otarcie przyznać się do swoich uczuć ,a dodatkowo amnezja spowodowała ,iż Natalia stała się przyjaciółką ,ale też tak jakby pielęgniarka ,bo gdy nie wrócił do pełnej sprawności po wypadku ona zajmowała się nim bardzo troskliwie ,a on nie dostrzegł w jaki sposób na niego patrzy i robi wszystko z miłości do niego. Po uświadomieniu sobie tego miał wyrzuty sumienia dlatego nie wracał w rozmowach już do tego tematu. Starał się by i ona uwierzyła ,że się zmienił i naprawdę ją kocha. Bał się ,iż siostra może zachwiać tą wiarę w niego i Natalia zacznie się oddalać od niego. Na razie nie widział powodu do niepokoju ,bo wpatrzona była w niego jak w obrazek i bardzo zakochana.
****
Z kwaśną miną wysłuchiwała zaleceń lekarza ,bo przestraszyła się ,gdy prawie straciła dziecko i od tamtego czasu uważała na siebie. Tomasz pracował ,codziennie wychodził do pracy ,a po niej musiał wyręczać ją w wielu domowych obowiązkach. Elka niestety musiała leżeć w łóżku i mogła wstawać tylko do toalety co nie było jej na rękę.
- Stałeś się prawdziwym kogutem domowym niewielu facetów by się na to zgodziło- rzuciła unosząc wzrok znad laptopa.
- Nie mamy innego wyjścia. Chyba ,że zadzwonimy do twojej matki- powiedział obserwując jej reakcje.
- Tylko nie moja matka- zaprotestowała.- Błagam nie ona. Wszystko wywróci do góry nogami i to nie będzie już nasz dom i przyczepi się ,że nie mamy urządzonego pokoju dla dziecka.
- Miałem poprosić o pomoc Mikołaja ,bo on jest bardziej kreatywny i może będzie miał pomysł . Ja nie mam. Nic jakoś nie przychodzi mi do głowy i mimo ,że oglądałem kilka zdjęć w Internecie nie spodobały mi się. A Mikołaj sam niedawno urządzał pokoik to jest w temacie.
- Racja- przyznała Ela.- Chcesz zdać się na jego gust? On niby na ścianach ma podstacje z bajek Disneya. Pomysł wspólny ,bo Natalia zawsze chciała zobaczyć Disneyland ,a on obiecał ją tam ,kiedyś zabrać z dziećmi. Wymyślił to tuż przed ślubem ,gdy była już w ciąży.
- Serio?
- Tak, w ogóle oni mają tyle pomysłów . Na ślubie wymyślili motyw gwiazd ,bo oboje bardzo lubią . Dobrali się romantycy od siedmiu boleści.
- Ela ,przestań krytykować ,skoro ty nie masz takich pomysłów ,a pokoik trzeba zrobić.
- Jeszcze mamy czas- dodała ,gdy usiadł obok niej. Wziął jej rękę i pogładził lekko spoglądając w oczy. – Nasze plany ślubne muszą poczekać ,ale musimy wybrać już salę. Załatwić catering ,gości ,bo ślub weźmiemy krótko po narodzinach ,a później zrobimy chrzest.
- Tomek ja nie wybiegam tak bardzo w przyszłość. Jeszcze nie urodziłam ,a planujesz chrzciny? – uśmiechnęła się do niego.
- O i tak ma być. Kocham twój uśmiech ,ale wciąż o nim zapominasz- wyznał ze smutkiem.
- Niepokoję się czy wszystko będzie w porządku- Tomasz widząc strach w zielonych tęczówkach ,zatrzasnął klapę od laptopa ,odłożył go i przytulił do siebie. Trwali tak dobrą chwilę ,a po policzkach spłynęły słone łzy. Ela nie przyznawała się jak w głębi duszy martwi się czy dziecko przeżyje.
Elka nie mogła popisać się kulinarnym talentem więc zamówili jedzenie z dostawą do domu. Elka zamówiła sałatkę z tuńczykiem i ciasto bezowe ,a Tomasz schab marynowany w miodzie i również ciasto ,a kawę zrobił sobie sam w nowym ekspresie ,który kupił zaraz po przeprowadzce.
*********
Suszyński wracał z redakcji i wszystko byłoby w porządku ,gdy nie straż na drodze, ogromny korek ,policja i nadjeżdżająca właśnie karetka. Widział osoby kierujące ruchem po czym podjeżdżając bliżej zamarł i przełknął głośno ślinę, miał wrażenie ,że pocą mu się ręce. Telefon rozdzwonił się. Sięgnął po niego stojąc w gigantycznym korku.
- Ela?- zdumiał się.- To ty?
- Tak ,wybacz mały płacze i nie chce zasnąć. Już od dobrej godziny płacze i płacze.
- Może ma kolkę. Zaparz mu herbatkę i powinno przejść ,a czemu dzwonisz?
- Nie wiesz co dzieje się z Natalią? Próbuję się dodzwonić ,ale jej telefon jest wyłączony.
- Dziwne ,bo Nati zawsze ma telefon przy sobie- odparł równie zdziwiony i zaniepokojony Mikołaj.- O boże.
- Co się stało?
- Samochód… jej samochód… Jezu..to nie może być prawda…- wykrztusił.
- Mikołaj gdzie ty jesteś i co tam się dzieje?
- Mijam właśnie wypadek i zobaczyłem samochód taki jak ma …
- Spokojnie może to nie Nata...- Elce głos zadrżał. – Szymek nie płacz już ,bo mam dość- zwróciła się do syna.
Mikołaj wpadł z impetem do domu i biegał jak szalony po wszystkich pomieszczenia i uważnie je sprawdzał.
- Kochanie tu jestem- odrzekła trzymając Jaśminkę na rękach. Mikołaj podszedł do nich ucałował główkę małej po czym przywitał się z żoną namiętnym całusem.
- Nic ci nie jest- rzekł z ogromną ulgą.- Nati tak się cieszę i bardzo cię kocham ,kocham- pocałował ją w usta i znów przytulił.
- Brałeś coś ? Mikołaj powiedz dlaczego tak się zachowujesz i nie podchodź do dziecka w takim stanie. Wiem ,że raz poszedłeś na imprezę zaraz po narodzinach dzieci i nie było cię dwa dni. Mikołaj jeśli tak ma wyglądać nasze życie… jeśli ty zamierzasz ,a nie być odpowiedzialnym facetem. Parę dni temu znów wyszedłeś z kimś na miasto i coś piłeś i wczoraj widział w kuchni pusty kieliszek po wódce. Wierzę ,że nie zrobiłeś żadnej głupoty ,ale boję się ,że nie jestem już dla ciebie atrakcyjna , a dzieci cię potrzebują. Musisz więcej czasu z nimi spędzać.
- Nie mam problemu alkoholowego po prostu z dwa razy góry trzy się upiłem. Z Damianem ,który pracuje od niedawna w redakcji.
- On ma zły wpływ na ciebie. Mikołaj nie brnij w to ,bo stracisz mnie i dzieci- powiedziała całkiem poważnie.
- Poprawię się. Znalazłem kogoś kto będzie jeździł na wyścigi i o nich pisał. Wiem ,że cię zawiodłem i miałem mniej pracować… To się zmieni.
- Powiedzmy ,że ci wierzę- mruknęła spoglądając mu w oczy.
- Nie brałem nic i nie piłem ,przyrzekam- położył rękę na sercu.- Widziałem wypadek na Mokotowskiej przy placu Zbawiciela i to auto było takie jak twoje. Czerwone audi ,które dostałaś na urodziny od ojca. Przeraziłem się i…
- Tak wypadek był na tyle poważny ,że pokazywali go w telewizji ,ale ja nie brałam w nim udziału. Kocham cię i gdy tak długo nie wracałeś to dzwoniłam do Tomasza, ale gdzieś się spieszył i nie mogłam z nim rozmawiać ,a później do Elki i to ona mnie uspokoiła i powiedziała ,że utknąłeś w korku.
- Zaniosę małą do łóżeczka – odparła i posłała mężowi łagodne spojrzenie ,a w jej oczach znów pojawiła się radość na widok jego całego i zdrowego.
****
Elka składała ubranka i skończyła właśnie przygotowywać obiad według przepisu z pewnej książki. Rano wpadła jeszcze Monika i chciała wyciągnąć ją na zakupy ,ale Ela była zmęczona i nie miała ochoty na wyjścia ,a Tomasz cały dzień był w pracy ,bo to on ,gdy Elka jest na urlopie został zastępcą naczelnego w portalu ,, co tam’’ Czyli Mikołaja. Dziennikarz miał sporo wiadomości ,ale teraz odkąd jest mężem i ojcem pracował tylko w Warszawie i to Krzysztof lub nowy w portalu wyjeżdżali w teren ,a on po pracy wracał do domu i spędzał czas z żoną i dziećmi ,a w weekendy to on pierwszy wstawał robił śniadanie i zajmował się bliźniętami. Monika przychodziła do pracy punktualnie i zachwala nową opiekunkę.
W redakcji większość mówiła o nowych związkach ,miłości i macierzyństwie ,a młode blogerki i Malene te tematy irytowały . Malena była singielką i nie umiała nikogo znaleźć na stałe.
****
Zajrzał do pokoiku widząc ,że Jaś nie śpi. Wziął malca na ręce opowiadając mu o zbliżających się świętach. Spoglądał za okno na szary krajobraz ,ale mówił o śniegu i przygotowaniach świątecznej o radości związanej z odpakowywaniem prezentów. Włączył cicho świąteczną piosenkę by poczuć klimat. Jaśminka także nie spała patrząc w gwiezdny sufit ,który on wymyślił ,a jego żonie bardzo spodobał się ten pomysł. W całym domu można była znaleźć elementy świąteczne. Choinka stała już ubrana w salonie. To pierwsze święta spędzone w czwórkę. Przytulił do siebie malca i usiadł na fotelu. Mały rozpłakał się więc zszedł z nim na dół by przygotować mleko. Chłopczyk obserwował jego poczynania leżąc w nosidełku .
- Jaśminka śpi?- spytała Natalia z zaczerwienionym głosem. Kichnęła.
- Kochanie miałaś leżeć. Zaraz zrobię ci herbatę z cytryną i miodem ,a ja jak nakarmię Jasia to pójdę do córeczki i ją też nakarmię i przewinę.
- Przecież nie lubisz tego robić- przypomniała mu ile razy kazał jej przewinąć ,bo on za każdym razem się krzywił i wolał tego nie robić ,ale uwielbiał nosić dzieci na rękach ,opowiadać im historię ,leżeć z nimi na łóżku. Karmić polubił ,chociaż wciąż musiał myć butelki ,przebierać ,gdy się pobrudzili. Robili to oboje na zmianę ,ale Natalię dopadło straszne przeziębienie po chodzeniu po galerii razem z siostrą.
Ela urodziła Szymka i nie widziała poza nim świata tak jak i Tomasz.
- Miki ktoś puka- powiedziała nagle.
Mężczyzna upuścił butelkę ,a malec rozpłakał się. Mikołaj podniósł butelkę ,pogłaskał synka po głowie i ucałował czoło po czym przygotował mleko jeszcze raz i z dzieckiem na ręku otworzył z opóźnieniem drzwi. Z góry słyszał płacz córki. Westchnął ,bo nie nadążał z tym wszystkim. Razem sobie radzili ,lecz bez pomocy żony miał kłopot ,bo gdy był dłużej w pracy też trudno miała z dwójką malutkich dzieci. Chodzili niewyspani. Natalia bez makijażu ,a Mikołaj czasami w niewyprasowanej koszuli chociaż przeważnie żona dbała by miał wyprasowana ,a on dbał by w lodówce nie było tylko światło. Większość zakupów robił przez Internet ,bo nie lubił tradycyjnych zakupów ,ale kupować upominki lubił i obserwować radość na twarzach najbliższych.
- Monika ,a co ty tu robisz?- zdziwił się.- Nie uwierzysz ,ale na dworze jest zamieć śnieżna i Andrzej…
- Co Andrzej?- zapytał.- Wejść ,bo zamarzniesz. Nati- zwrócił się do żony ,która przygotowywała kanapki.
- Miałaś się położyć- rzekł z troską.- Masz gorączkę- dodał martwiąc się o nią.
- Dobrze- westchnęła – Poradzisz sobie z maluchami?
- Poradzę. Jak coś zapytam cię o radę ,a teraz do łóżeczka- uśmiechnął się do niej.
Monika rozebrała małą i posadziła na kolanach ,a Mikołaj zaniósł Jasia i wrócił z Jaśminką ,którą musiał uspokoić ,bo mocno płakała. Kołysał ją chcąc uspokoić trochę mu to zajęło ,bo mała nie chciała mleka,miała sucho ,a mimo to płakała. W końcu się uspokoiła.
*****
W następnym tygodniu Natalia czuła się już znacznie lepiej więc spotkała się z Elką i poszły na spacer ,a później wstąpiły na pyszne ciasto i kawę do ulubionej knajpki gdzie cudownie o tej porze roku pachniało cynamonem,piernikami,pomarańczą i świerkiem ,a w środku podawali gorącą czekoladę ,sernik i grzane wino.
- Cudownie jest wyjść choć na chwilę z domu - powiedziała z promiennym uśmiechem Natalia. - Dzieci chwilę temu zabrał Mikołaj ,a my możemy wreszcie na spokojnie porozmawiać.
- No ja niestety Szymka nie mam z kim zostawić- odparła Ela zerkając na malca śpiącego w wózku. - Twój to ogarnie dwójkę?
- Przyjechała jego matka więc w razie coś mu pomoże ,ale on świetnie sobie radzi. Nie sądziłam ,iż opieka nad maluchami będzie dla niego nie tylko obowiązkiem ,ale też dobrą zabawą. Zawsze umie rozśmieszyć dzieci i mnie też. Ma dobre podejście.
- Zazdrościć. Tomasz spędza mała czasu z Szymkiem zwykle weekendy ,bo wciąż pracuje ,a ja jestem już po prostu zmęczona - wyraźnie posmutniała.
- Rodzice Tomasza was nie odwiedzają?
- Nie, Tomek nie zamierza się z nimi kontaktować i nie chce ich zaprosić na nasz ślub- rzekła ze skargą w głosie.
- Nie da się go przekonać?- spytała Suszyńska.- Wiem!
- Ciszej- dodała Elka czując się niezręcznie ,gdy Natalia zbyt emocjonalnie się zachowywała.
- Sorki - mruknęła pod nosem.- W domu wszystko muszę mówić albo szeptem albo głośno.
- Wiadomo ,dzieci ,ale tu nie musisz krzyczeć.
- Dawno nigdzie nie wychodziłam ,nie licząc krótkich spacerów ,a ostatnio byłam chora i Miki zajmował się mną i dziećmi. A skoro o nich mowa zobacz jakie oni są słodcy? Ciągle robię im zdjęcia ,bo tak szybko rosną spójrz- pokazała Elce.- Teraz oczywiście nie zmieszczą się w te ciuszki.
- Ale ja tu widzę jedno dziecko i w dodatku śpi- odrzekła Elka.
- A to zrobiłam im ,gdy spali. Też słodkie prawda?
- No może. Mikołaj chyba naprawdę jest normalny. Ja wiem ,że tyle na niego narzekałam ,ale w dalszym ciągu jest w nim coś co mnie drażni- powiedziała wprost. - Nie pije już?
- Mikołaj jest normalny i kocham go nad życie.To tylko jednorazowy wyskok, co prawda potem się powtórzył ,ale Mikołaj to jeszcze nie jest problem,bo każdemu zdarza się czasem upić nie? Ja pamiętam jak upiłam się na swojej osiemnastce to dopiero był wstyd ,a mąż zawsze lubił czasem wypić wino ,a ja odstawiłam w czasie ciąży i teraz nie piję.
- A kiedy wasz ślub?- dociekała młoda Suszyńska.
- W styczniu zaraz po świętach. Oczywiście jesteś świadkową. Będą dwie druhny w błękitnych sukienkach.
- Fantastycznie. Kocham niebieski kolor ,biel no i jeszcze czerwień.
- Czerwony też będzie ,bo wybrałam czerwone róże z przybraniem.
- No ,a ja miałam białe z parama innymi kwiatami. Te ,które uwielbiam.
- A jakie ty uwielbiasz?
- Jaśminy i róże.
- To dlatego nawet dziecko nazwałaś jak kwiat.
- To akurat Mikołaj ,bo ja chciałam Nikolkę albo Janinkę. Propozycja męża jednak na tyle mi się spodobała ,że tak daliśmy. O znalazłam ,teraz zobacz.
- Co?- zerknęła na ekran aparatu ,który zabrała dziś ze sobą. - Miki musiał mi ukradkiem zrobić zdjęcie.
- Za dużo masz tych zdjęć.
- Oj nie bądź zazdrosna. Tomasz nie robi ciągle zdjęć?
- Jakoś nie.
- O wiem zrobi nam wszystkim świąteczną sesje. Umówimy się w jakiś dzień bym mogła się przygotować i dzieci.
- Pomogę ci. Świetny pomysł. Wspomnę też o tym Monice może dołączą z Andrzejem i Michasią. O jest.
- Kiedy to zrobiłaś?- zezłościła się Ela , Natalia zaśmiał się pod nosem.
- Dawno.
- Bawi cię to?
- Zaraz znajdę te właściwe zdjęcia- rzekła poważniejąc.
- No mam nadzieję.
- Nie mogę znaleźć tych zdjęć.
- Nie szukaj. Kiedyś znajdziesz to mi pokażesz. O czekaj.
- Twoja radość na widok szampana bezalkoholowego.
- Och ty- Elka także się roześmiała i obie zaczęły przeglądać różne głupie zdjęcia.
- Ja chorowałam będąc w ciąży z Szymkiem ,ale to aniołek i gdybym jeszcze raz miała przez to przechodzić to dałabym radę. Pragnę mieć jeszcze córkę.
- Fajnie oby ci się udało.
Pożegnały się i zanim Natalia dotarła do domu na dworze zrobiło się ciemno i zaczął lekko prószyć śnieg. Zaskoczyło ją to ponieważ bardzo dawno już nie padało ,a poprzednie święta były deszczowe. Do świąt zostało już niewiele czasu.
Zdjęła płaszczyk i weszła do ciemnego salonu ,a wtedy rozbłysły lampki na choince i na poręczy schodów. Stół był ładnie nakryty i stało na nim jedzenie i dwa puste białe talerze.
- Mikołaj! - zawołała.- Kochanie ,wróciłam gdzie jesteś?
- Tu jestem- odrzekł stojąc przy drzwiach balkonowych.
Przywitała go pocałunkiem zaskoczona tym co przygotował.
Ps. Postaram się dodać jeszcze przed świętami świąteczną mini tym razem coś o Brzyduli. A w kolejnej części ,,Jedno życzenie'' ślub Elki i Tomasza oraz podróż Natki i Mikołaja. Pozdrawiam 🌲💝🎄
środa, 20 listopada 2019
,,Pokochaj mnie '' 7
,
Pokochaj mnie’’
Poszukania małej dziewczynki nie przynosiły żadnych
rezultatów. Nadal trwało śledztwo jedno prowadzone przez policje, a drugie
przez detektywa wynajętego przez Marka. Codziennie kontaktował się z nim w celu
ustalenia pobytu córki Uli. A kobieta coraz trudniej znosiła przymusowe
rozstanie z dzieckiem. Nie sypiała, nie dojadała posiłków. Józef nie umiał
dotrzeć do Uli, bo ta straciła całą radość życia. Nie miała siły na wojny
sprzeczki między rodzeństwem, ojcem. Zwyczajnie wyłączyła się z życia twierdząc,
że jej córeczka jest dawno martwa, a ona nie miała szansy się z nią pożegnać.
Ula nie zasmakowała nawet macierzyństwa, nie poczuła, jak to jest tulić
codziennie do piersi niemowlę, patrzeć na jej spokojny sen, nie ujrzała, gdy
jej pierwszego uśmiechu. Życie poszarzało, stało się monotonne i dla Uli
beznadziejne.
Pociągnęła suwak kurtki aż pod szyję, by się ochronić przed
wiatrem I śniegiem. Pogoda z minuty na minuty się pogarszała, a ona nie
przejmowała się, że zamarznie stojąc tu na tym ziąbie. Dłonie posiniały jej z zimna,
bo zapomniała rękawiczek. Listopad okazał się dla Uli jednym z najgorszych
miesięcy. Zapaliła znicz I usiadła na ławeczce znajdującej się nieopodal
nagrobka.
Staruszka zerknęła na nią bez słowa zabierając ze sobą
wypalony znicz i uschnięte bordowe chryzantemy. Ula rozejrzała się po cmentarzu
dyskretnie i spojrzała ponownie na grób rodzicielki.
- Boże mamo, dlaczego mnie opuściłaś? - rzuciła pytanie w przestrzeń
chcąc uzyskać odpowiedź, ale wiedziała, że to niemożliwe.
- Nie ma cię, gdy najbardziej cię potrzebuję. Nie nam z kim
porozmawiać i poprosić o radę. Nie wiem skąd brałaś tyle cierpliwości do
wszystkiego? Teraz wiem, że zrobiłabym wszystko by mieć przy sobie moją
córeczkę. Przepraszam mamo, iż cię nie rozumiałam, gdy podjęłaś decyzje o
urodzeniu Beatki mimo choroby. Brakuję mi ciebie mamo, proszę niech moja
córeczka odnajdzie się cała i zdrowa, bo ja nie wiem co bez niej zrobię. Jest
dla mnie wszystkim. Marek też chce ją odnaleźć, ale nie wiem czemu mi tak
pomaga. To tylko dobry kolega może przyjaciel? Nie przyjaciel z pewnością nie.
Mówiła i mówiła, dopóki jej powieki nie zamknęły się, a ona
nie spadła z ławki tracąc przytomność. Twarz oświetlało kobiecie pobliskie
światło latarni. Na cmentarzu o tej porze już nikogo nie było tylko zapalone
kolorowe znicze przypominało, że ktoś tu zagląda, pamięta o bliskich, którzy
odeszli z tego świata. Ula nie widziała dla siebie ratunku po zniknięciu córki.
Nie planowała też samobójstwa, lecz straciła poczucie czasu.
*********
Z trudem odnalazł wolne miejsce na parkingu, zapłacił za
postój i udał się do siedziby stacji telewizyjnej. Co prawda wątpił, że bez
wcześniejszego umawiania się na spotkanie. Zadzwonił rano i udało mu się umówić
na spotkanie z dziennikarzem z kanału informacyjnego. Po drodze spotkał jeszcze
Janka odpowiedzialnego w stacji za fakty sportowe.
- Cześć, co cię do mnie sprowadza? - zapytał zaskoczony
wizytą Dobrzańskiego swojego dawnego niewidzianego znajomego.
- Bardzo ważna sprawa – rzekł Dobrzański.
- To zapraszam – zaprosił go do pomieszczenia, gdzie mogli
usiąść I spokojnie porozmawiać, chociaż Marek tylko udawał opanowanego, a
wewnątrz targało nim mnóstwo emocji. Głównie strach O Ulę, bo dwie godziny temu
Józef zadzwonił, iż nie wróciła na noc do domu. Dochodziła ósma, a Marek od
dawno był już na nogach. Noc też była dla niego nienajlepsza.
- Dwie kawy- zwrócił się do młodej dziewczyny dziennikarz.
- Ja podziękuję. Śpieszę się do pracy w firmie. Wracając do
sprawy chodzi o zaginięcie najpierw małej dziewczynki o imieniu Zosia, a matką
jej jest Ula, która zaginęła wczoraj wieczorem…- Marek wyjaśnił dawnemu
znajomemu po czym pożegnali się uściskiem dłoni.
**************
W głębokiej hipotermii trafiła do warszawskiego szpitala.
Stan Uli po dwóch dniach wreszcie uległ poprawie. Wybudziła się czując
kompletnie zagubiona. Nie pamiętała jak tu się znalazła jedynie to, że była na
cmentarzu na grobie matki I prowadziła pusty monolog czując się bardzo samotnie.
Tęskniła bardzo za matką.
Nagle na sobie czyjś wzrok. Mocny, przewiercający na
wskroś. Odwróciła powoli głowę i zerknęła w kierunku drzwi. Spojrzenie
mężczyzny złagodniało, podszedł bliżej kładąc w nogach łóżka bombonierkę w
kształcie serca i siatkę pomarańczy. Uśmiechnęła się do niego zaskoczona jego
wizytą.
- Mogę usiąść? - zapytał grzecznie wskazując na krzesło.
- Tak- odparła nieco ochryple lekko pokasłując.
- Strasznie się załatwiłaś. Co robiłaś o tej porze na cmentarzu?
- Odbiło mi po prostu. Czułam się beznadziejnie po prostu…możesz
mnie przytulić?
- Co?
- Dobra zapomnij- rzuciła lekceważąco rozczarowana. – Myślałam,
że skoro tak mi pomagasz.... Zaangażowałeś się w pomoc w odnalezieniu mojej córeczki,
mimo że wcale nie musisz tego robić.
- Nie muszę potwierdził, ale bardzo chcę pomagać ci, być
blisko ciebie i codziennie patrzeć, jak się uśmiechasz.
- Co chcesz przez to po. Wiedzieć- zająknęła się.
Marek bez słowa wziął ją w ramiona, czekając, aż się uspokoi,
bo rozpłakała się, gdy przypomniała sobie, że jej córka jest gdzieś daleko stąd.
- Ci… -szepnął jej do ucha. - Zależy mi na tobie. Martwiłem
się o ciebie, gdy twój ojciec powiedział o twoim zniknięciu.
- A jak dowiedziałeś się o moim pobycie tutaj? - Dociekała
patrząc uważnie na Marka.
- Z radia – odparł z lekkim uśmiechem.
- Radia? – zdumiała się niedowierzając. - Marku co ty
zrobiłeś?
- Byłem w paru miejscach nagłaśniając sprawę w mediach.
Zależy mi, żeby mała trafiła z powrotem do ciebie.
- Dziękuję. Jesteś niesamowity- popatrzyła na niego tak, że
musiał poluzować krawat w jej wzroku był tlący się jakiś płomyk. Przysunął
się do niej spojrzał odważnie w oczy i nie widząc w nich sprzeciwu musnął
delikatnie jej usta. Zaczęła kaszleć więc odsunął się I usiadł z powrotem na
krześle.
- Nieźle się załatwiłaś, przyjdę do ciebie jutro, a mała
się odnajdzie cała i zdrowa. Wiem, że nie mogę ci niestety tego obiecać, ale
będę się starał…
- Marku nie ty jesteś jej ojcem i proszę nie całuj mnie
więcej- powiedziała odwracając głowę by ukryć spływającą po policzku łzę.
- Ula ja myślałem, że ty się domyślasz…
- Domyślam czego?
- Nie ważne pójdę już- rzekł tylko i zamknął trochę zbyt
gwałtownie drzwi, aż kobieta leżąca obok na łóżku obudziła się. Odwrócił się gwałtownie i wparował do sali, chwycił jej twarz w dłonie i musnął jej usta. Pocałunek był
stanowczy i namiętny z zaskoczenia odwzajemniła go, ale po chwili przyszło
opamiętanie i dostał w twarz. Policzek zapiekł go, w jej oczach była tylko
złość.
- Myślałeś, że jak leżę w szpitalu to jestem taka bezbronna? Powiedziałam,
żebyś tego nie robił- przybrała ostry ton. - Nie rozumiesz, że nie znaczy nie? Świnia
z ciebie.
- Staram się, bo jesteś jedyną kobietą w moim życiu, na
której mi zależy.
- Tylko ci się tak wydaje.
- Kocham cię- zdobył się na wyznanie licząc, że ono coś
zmieni.
- Nieprawda- Pokręciła głową. - Tobie tylko się tak wydaje-
odrzekła.
- Ula…
- Idź już proszę. Ludzie dają sobie szansę, gdy się kochają i jeśli ta osoba chce naprawić błędy. Może i ja będę mogła, kiedyś mu wybaczyć i moja córka pozna swojego ojca?
Dobrzański poczuł się jakby dostał czymś ciężkim w głowę. Plany
związane ze wspólną przyszłością z Ulą okazały się tylko dalekim marzeniem
niemożliwym do realizacji. Nie wiedział czy powiedziała to by zadać mu ból? Sprawić
przykrość czy nadal czuła coś do Wrońskiego.
Opuścił szpital nie chciał już tam wracać, ale sprawy
związane z poszukiwaniem małego dziecka pragnął doprowadzić do końca.
*****
Detektyw skontaktował się z Markiem podając mu dokładny adres, miejsca pobytu dziecka. Zdziwił się ,że jest to siostry zakonne sprawują opiekę nad dzieciakami. Nowi rodzice zdali sobie sprawę, że to nie są
w stanie zapewnić tej dziewczynce należytej opieki ani jej pokochać. Kobieta
zajmowała się małą, ale miała ogromne wyrzuty sumienia, by ją zdobyć musiała za nią zapłacić.
Uważała ,że powinna od początku legalnie udać się do domu dziecka przechodząc odpowiednie testy psychologiczne i jak inni w takiej sytuacji złożyć wniosek, który będzie później rozpatrzony. Nie znała procesu adopcyjnego, chcąc iść na skróty, zaś jej mąż stwierdził, że nie da rady sprawować opieki nad chorym dzieckiem. Nie akceptował, że dziecko miało operacje serca i wcześniej zaraz po porodzie konflikt krwi o którym wspomniał im Sławomir sprzedając im dziewczynkę. Spełnił marzenie żony, ale nie podała. Kobieta oddała dziecko do sióstr zakonnych. To właśnie tam Marek miał się udać po małą i oddać ją matce.
Wcześniej zadzwonił do Uli, gdy podjechał pod furtkę była już gotowa. W długim płaszczu, rozpuszczonych brązowych włosach i z uśmiechem przyklejonym na ustach.
Uważała ,że powinna od początku legalnie udać się do domu dziecka przechodząc odpowiednie testy psychologiczne i jak inni w takiej sytuacji złożyć wniosek, który będzie później rozpatrzony. Nie znała procesu adopcyjnego, chcąc iść na skróty, zaś jej mąż stwierdził, że nie da rady sprawować opieki nad chorym dzieckiem. Nie akceptował, że dziecko miało operacje serca i wcześniej zaraz po porodzie konflikt krwi o którym wspomniał im Sławomir sprzedając im dziewczynkę. Spełnił marzenie żony, ale nie podała. Kobieta oddała dziecko do sióstr zakonnych. To właśnie tam Marek miał się udać po małą i oddać ją matce.
Wcześniej zadzwonił do Uli, gdy podjechał pod furtkę była już gotowa. W długim płaszczu, rozpuszczonych brązowych włosach i z uśmiechem przyklejonym na ustach.
- Nie myśl, że jestem szczęśliwa z powodu twojego widoku- tą
uwagą sprowadziła go na ziemię. Powiało chłodem. – Marek nie wyobrażaj sobie
bóg wie czego- dodała.
- Nic sobie nie wyobrażam ostatnio skutecznie dałaś mi do zrozumienia,
że nie jesteś mną zainteresowana, chociaż wcześniej odnosiłem inne wrażenie- pochylił
się muskając jej policzek na powitanie i zatrzymując wzrok na jej pełnych pomalowanych
jedynie błyszczykiem ustach. Wciągnęła powietrze, a gdy się odsunął wypuściła
je ze świstem.
- Jesteś piękna szkoda, że Sławek jest głupcem i nie umiał
tego docenić- odezwał się przerywając panującą od kilku minut ciszę w aucie.
- Marku ty znowu zaczynasz?
- Nic nie zaczynam- automatycznie zaprzeczył. - Widzę, jak
jest.
- Nie wysilaj się. Jesteś spragniony orgazmów to zadzwoń
sobie po kobietę, która świadczy takie usługi, ale jeśli myślisz, że to ja to
pomyliłeś adres- jej słowa spowodowały, że przejechał na czerwonym świetle i zatrzymała
ich policja. Ula siedziała cicho, gdy policjant poprosił o dokumenty i wypisywał
mandat.
- Jedziemy po twoją córkę, jeśli jeszcze raz powiesz coś
takiego źle się to skończy.
- Zabijesz mnie i przy okazji siebie? - rzuciła mu pełne
nienawiści spojrzenie. -
- Nie, chciałem tylko ci pomóc, bo cię…
- Skończ z tymi bzdurami. Ja muszę skupić się teraz na dziecku,
a nie na mężczyźnie, który dawno nie był z kobietą I przelewa na mnie swoje
frustracje.
- Ula…
- Wysiadam- warknęła. - Nie dzwoń do mnie więcej.
Kobieta udała się pod wskazany adres. Nie podobało się jej
w ogóle to miejsce. Przywitała ją siostra zakonna, a ona powiedziała tylko ,,dzień
dobry’’ I zapytała, gdzie jej córka. Ta zaprowadziła ją długim korytarzem. Tam
w łóżeczku zobaczyła swoje dziecko. Z niedowierzaniem podeszła bliżej i wyciągnął
ręce unosząc je lekko i przytuliła do siebie małą.
-Wreszcie cię odnalazłam – odparła.
Pożegnała się z siostrą zakonną wzięła rzeczy. Włożyła małą
do nosidełka Dziewczynka była ciepło ubrana ,bo pogoda była nienajlepsza . Na zewnątrz ujrzała samochód Dobrzańskiego.
Czekał na nie. Bez słowa otworzył jej tylne drzwi i zawiózł do Rysiowa.
- Dziękuję- powiedziała zanim odjechał spod jej domu.
*****
Pierwsze tygodnie z małą nie należały do najlepszych, a Ula
ciężko miała przywyknąć do nowej roli. Kochała tą malutką istotkę o niebieskich oczach ,lecz roli mamy okazała się ponad jej siły zwłaszcza ,że dziecko prawdopodobnie nie będzie miało kochającego ojca. Pragnęła dla Zosi prawdziwego domu. Czy to jednak było możliwe? Marek czasem odwiedzał jej ojca, bo ona
z nim prowadziła tylko utarczki słowne i często zarzucała mu, że chce zaciągnąć
ją do łóżka i dlatego tak się stara. Zosia rosła jak na drożdżach, a Ula nie zauważyła,
że jej dziecko polubiło Marka, a on traktuje ją jak swoją córkę i faktycznie zaczął
ją tak traktować, bo pokochał tą małą miniaturkę Uli tak jak ją samą i wciąż pragnąłby
spojrzała na niego łaskawiej. Sebastian stanowczo mu odradzał wiązanie się z kobietą,
która ma dziecko z innym mężczyzną. W firmie sprawy się w miarę układały, tylko modelki miały konflikt ,ale on został już za żegnany, strat nie było . Firma dobrze prosperowała ,a Paulina
wyjechała i nikt nie wiedział, gdzie obecnie się znajduje. Dobrzański wiedział,
że to cisza przed burzą. Wciąż pragnęła go odzyskać nie słuchać żadnych
argumentów świadczących o tym, że nigdy parą już nie będą. Z drugiej strony brunet bardzo liczył na to ,iż między nimi coś będzie. Zauważył jej ukradkowe uśmiechy, spojrzenia ,a jednocześnie mówiła mu aby trzymał się od niej z daleka. Co prawda on był trochę od niej starszy o te kilka lat ,ale różnica wieku i mała Zosia wcale mu nie przeszkadzały wręcz przeciwnie z chęcią więcej czasu by spędzał z nimi.
Niespodziewanie zadzwonił do niej Marek ,a ona wytarła ręce w ścierkę ,bo właśnie robiła ciasto na pierogi i zerknęła na komórkę. Na wyświetlaczu widniał napis ,, Marek''.
wtorek, 22 października 2019
,,Jedno życzenie'' 15 (Singielka)
- Piękna z nich para ,prawda?- zagadnęła jakoś dziewczyna
Monikę. Rudowłosa stała z boku przyglądając się tańczącym parą i od czasu
Natalii i Mikołajowi ,którzy jedli i uśmiechali się do siebie. Parę osób poszło się przejść
,bo pałac w nocy wyglądał przepięknie.
- Kto?
- No jak to kto. Para młoda. Wyglądają świetnie ,idealnie
do siebie pasują- westchnęła z ukłuciem lekkiej zazdrości.
- Prawda piękna ,ale wybacz nie wiem kim jesteś.
- Koleżanką z redakcji. Pani Sława mnie zaprosiła ,bo
sporządziła jakoś listę. Wiem moja obecność tutaj nie jest mile widziana
zwłaszcza ,że to ja powinnam być z Mikołajem.
- Ty? Blogerka modowa trzymająca się wiecznie z Maleną ?
Nikt nawet nie zna twojego imienia ,bo go nie podajesz tylko durny pseudonim-
wytknęła jej Monika.- A Mikołaj jest z Natalią. Przed chwilą mówiłaś ,że pasują
do siebie idealnie. Nie wtrącaj się do ich małżeństwa. Jak zauważyłaś oni nie
są tylko parą ,ale będą rodziną.
- Okey. Zrozumiałam ,nie unoś się tak- odparła dziewczyna
opuściła budynek.
- Kto to był- Natalia ściągnęła brwi.- Nie było jej
wcześniej. Co robi na weselu? Nie znam jej zbytnio. Kogo ta matka pozapraszała
,a miała się nie mieszać. W kościele tylu ludzi nie było ,a teraz nagle widzę
osoby z redakcji. Już wystarczy ,że z rodziny wszystkich nie znam.
- Co się stało, kochanie?- szepnął Mikołaj do ucha
Natalii.
- A nic zjawili się nieoczekiwani goście ,a chyba muszę
się przewietrzyć. Mam ochotę na spacer.
- Idźcie jest piękna noc ,mnie nogi już bolą od chodzenia
,ale zdjęcia wyszły rewelacyjnie nie Tomasz?- Ela zerknęła na narzeczonego.
Na zewnątrz księżyc świecił tak jasno ,że nie potrzebne
było dodatkowe oświetlenie. Po bokach schodów stały zapalone białe lampiony ,a
w środku nich błękitne świece. Para spacerowała po wielkim ogrodzie. Natalia
zdjęła na moment buty i zanurzyła je w zroszonej rosą trawie. Mikołaj zamyślił się
patrząc w gwieździste niebo. Siedzieli tak bez słowa jak w dni ,gdy
przychodzili na próby tańca.
- W podróż poślubną
jedziemy na Maderę ?- zapytał wywołując tymczasem u kobiety niemały szok na
twarzy.
- Podróż poślubną? Gdybyśmy wzięli ślub bez opóźnienia to
owszem ,ale ja będąc w połowie siódmego miesiąca nigdzie się nie ruszam.
Pojedziemy tam ,kiedyś ,ale z dziećmi ,a podróż poślubną mam kilka innych propozycji i nie są one
zagranicą tylko w Polsce.
- W Polsce- Suszyński był zaskoczony.- Tylko nie Karpacz,
Zakopane, Kraków, Sopot ani Gdynia. W sumie Gdańsk ,Szczecin chociaż to miasto
lubię i z pewnością polubi je Ela lub wręcz przeciwnie ,bo mieszkają tam
rodzice Tomasza. A wracając do miejsc to w Polsce zwiedziłem bardzo dużo miast
…
- Mikołaj ,ale mi nie chodzi o miasta.
- W górach i nad morzem również byłem i to nie raz.
- Miki ja to wszystko wiem, ale nie chcę daleko
podróżować więc pomyślałam o Krynicy Morskiej, Białki Tatrzańskiej. Jest
jeszcze wyspa bardzo mi się ona podoba. Czytałam o niej artykuł ,ale jest poza
obszarami naszego kraju. Znajduje się na Oceanie Indyjskim.
- Łał. Ocean Indyjski ? Nie słyszałem ani nie czytałem,
bo ten temat akurat do tej pory mnie nie zainteresował ,a jak wiesz piszę o
czym innym.
- Mauritius się nazywa i leży 900 km od Madagaskaru. Z
pewnością nie jest to na naszą kieszeń.
- Hm… Po urlopie znów wrócisz do pracy, a zarabiamy nie
mało. Ja z wcześniejszych długów dawno wyszedłem …
- Mikołaj ,ale na dzieci sporo się wydaje. Poza tym z
maluchami ciężko jest tak daleko podróżować. Pewnie teraz żałujesz ,iż nie
jesteśmy sami tylko we dwoje?
- Nie, jedynie może tej podróży poślubnej na Maderę. Poza
tym cieszę się ,że zostanę ojcem trochę zszokował mnie fakt podwójnego ,lecz damy sobie radę.
- Ach tu się ukryliście?- Górski wystraszył ich tym
nagłym pojawieniem się.
- Zawału prawie przez ciebie dostałem- rzucił Mikołaj.-
Co ty wyprawiasz ,człowieku?
- Szukałem was ,bo znikliście tak nieoczekiwanie. Zrobić
wam zdjęcia? Pogoda taka piękna?
- Czemu nie?
- Gdzie się wybieracie w podróż poślubną?
- Jeszcze tego nie uzgodniliśmy- odparła Natalia.
Wyszli na zewnątrz ustawili się do zdjęcia. Natalia
spojrzała głęboko w oczy Mikołajowi i przejechała dłonią po jego szorstkim policzku.
Co chwilę zmieniali ustawienie. Suszyński ułożył na jej ogromnym brzuchu dłonie
tak ,że tworzyło serce. Panna młoda uśmiechała się szczęśliwa do obiektywu.
Tomasz ujął także ich splecione dłonie na których lśniły obrączki. Radość biła
z ich oczu ,a serce przepełnione były miłością.
- Może usiądźcie jeszcze na tej ławeczce i obejmijcie
się- zwrócił się do młodych.
- Mały wyjść- krzyknął ktoś zza plecami fotografa.
Natalię oślepiło słońce i nie wiedziała początkowo kto to ,ale po chwili ,gdy
ponownie usłyszała głos miała pewność. To Ela.
- Uciekaj gówniarzu, już- machnęła ręką i uśmiechnęła się
sztucznie do pary młodej.
- Zostaw go. Mały jak masz na imię?- Mikołaj podniósł się
z ławki i przykucnął przy chłopcu do ,którego teraz dołączyła dziewczynka.
- Kacper ,a to Maja – odpowiedział grzecznie patrząc na
mężczyznę o jasnym spojrzeniu.
- Zrobisz sobie ze mną i Natalią zdjęcia?
- A mogę?
- Pewnie ,jeśli nie będzie to dla Tomasza problem.
- Żaden ,a dla ciebie skarbie?- zwrócił się do żony.
- Zgadzam się. Chodźcie dzieci . Tomek zrobi mam ładne
zdjęcia- dziewczynka usiadła jej na kolanach chociaż była lekko onieśmielona i
trochę się wstydziła ,a chłopiec bez protestu ustawił się do zdjęcia z
Mikołajem ,który wziął go na ręce. Po kilku fotkach dzieci pobiegły do rodziców
,a Ela wyraziła swoje niezadowolenie krzyżując ręce na piersi i kręcąc głową.
- Jesteście nienormalnie. Sobie róbcie zdjęcia ,ale po co
męczyć jakieś dzieci. Po za tym…
- Oj Ela one same przyszły- weszła jej w słowo Natalia.-
Powinnaś się powoli przyzwyczajać do dzieci ,bo będziesz ciocią bliźniąt ,a
sama zostaniesz wkrótce matką.
- Zawsze mogę wyjąć opiekunkę i nie będę musiała siedzieć
non stop z dzieckiem- rzekła zaskakując wszystkich zebranych.
- Nie zgadzam się ,aby ktoś obcy zajmował się moim
dzieckiem- wyraził swoje zdanie Tomasz.- Nie chcę o tym słyszeć.
Świeżo upieczeni małżonkowie poszli się dalej bawić
zostawiając sprzeczającą się parę. Ruszyli na parkiet tańcząc do wolnej melodii
,z głośników zaczęła lecieć ich ulubiona piosenka. Nie odrywali od siebie zwrotu
tańcząc w blasku migoczących świateł i mgły.
Kamerzysta nagrywał ich taniec. Później panna młoda
musiała odpocząć . Nie było jej łatwo uczestniczyć w weselu będąc w zaawansowanej
bliźniaczej ciąży.
- Ślubu nie będzie! Nic nie będzie ,rozumiesz?- krzyczała
Ela wkurzona ,że nie pozwolił jej jechać do siostry. – Nie będziesz mi też
zabraniał wychodzić do pracy ani gdziekolwiek. Natalia wróciła z podróży
poślubnej ,a ty zabraniasz mi się z nią zobaczyć.
- Przedwczoraj zabrało cię pogotowie. Lekarz kazał leżeć
,a ty chcesz narażać życie swoje i naszego dziecka.
- Nie obchodzi mnie to dziecko!- fuknęła i zatrzasnęła
się w łazience.
- Co?- spytał przerażony Górski.- Jak to cię nie obchodzi
nasze dziecko, Ela?- stanął przy drzwiach łazienki.
- Nie będę dobrą matką- usłyszał zza drzwi stłumiony
szloch.
- Kochanie , nie mów tak. Ja też trochę się boję jak to
będzie i z pewnością Natalia z Mikołajem również mają takie obawy . Jak chcesz
mogę poprosić Monikę ,żeby cię odwiedziła i z tobą porozmawiała. Ona wie już
jak to jest. W końcu jest mamą małej dziewczynki.
Do wieczora Elka zdążyła się już uspokoić i leżała na
łóżku z Tomaszem oglądając film sensacyjny pijąc gorącą czekoladę. Nie szczędzili sobie czułości,wymieniali spojrzenia i cieszyli się sobą. Dla Eli najważniejsze było ,że on po prostu był obok. Tuż przy niej i mogła się do niego przytulić. Nie mieli dziś ochoty na nic więcej. Tomasz nie chciał ,aby Elka poroniła ,a ostatnio w skutek silnego stresu zaczął ją pobolewać brzuch i zaczęła lekko krwawić na szczęście nie straciła ciąży ,ale lekarz kazał się jej oszczędzać ,a ona nie potrafiła być spokojna.
Blondynka prawie zasnęła nie nadążając za akcją rozgrywającą się na szklanym ekranie. Tomasz objął ją i zerkał od czasu do czasu na nią ciesząc się ,iż ją ma i wreszcie opanowała swój gniew. Nie rozumiał jej podejścia do niektórych spraw. Denerwowała go ,często podnosiła głos ,ale mimo wszystko kochał ją i chciał spędzić z nią resztę życia. Uspokajał ją ,że porodzą sobie z opieką nad dzieckiem.
Blondynka prawie zasnęła nie nadążając za akcją rozgrywającą się na szklanym ekranie. Tomasz objął ją i zerkał od czasu do czasu na nią ciesząc się ,iż ją ma i wreszcie opanowała swój gniew. Nie rozumiał jej podejścia do niektórych spraw. Denerwowała go ,często podnosiła głos ,ale mimo wszystko kochał ją i chciał spędzić z nią resztę życia. Uspokajał ją ,że porodzą sobie z opieką nad dzieckiem.
Zadzwoniła komórka ,a Ela nagle drgnęła wystraszona.
- Mikołaj ja bym
wpadł ,ale muszę zostać z Elą. Chyba ,że poproszę matkę ,żeby do niej wpadła po
ostatnim incydencje boję się zostawiać ją bez opieki. Prawie poroniła- dodał
szeptem powoli wstając z łóżka i przeszedł do kuchni. W ich nowym domu było
mało jeszcze sprzętów i mebli ,bo niedawno się do niego wprowadzili. Pokój dla
dziecka również nie był skończony. Dla Szymka ,bo wiedzieli już ,że urodzi się chłopiec.
- Szczerze to odradzałem Nati organizowanie baby shower
,bo to nie Stany ,ale uparła się i zamówiła już dwa torty. Jeden różowy dla
córeczki i drugi niebieski dla synka. To nie jest najlepszy pomysł tuż przed narodzinami robić coś takiego. Zwłaszcza ,że Natalia ostatnio szybko się męczy ,skarży się na bóle nóg i kręgosłupa ,a chcę organizować imprezę. Monika i Anka znajoma mojej żony tak ją nakręciły mówię ci koszmar.
- Będziecie mieli parkę? Nie wspominałeś mi o tym. A z tą imprezą faktycznie przesada ,ale skoro jej tak na tym zależy?
- Tak jakoś wyszło,że nie wspomniałem płci dzieci- odparł dziennikarz.- Tyle spraw ,ślub
,wesele, podróż poślubną
,a powiem ci ,że mimo iż nie tak ją planowaliśmy to mamy co wspominać. Dzwonię tak późno ,bo Natalia miała dzisiaj dość dziwny dzień. Cały dzień spędziliśmy razem. Wyłączyła mi budzik w telefonie, gdy wstaliśmy za nic w świecie nie chciała mnie wypuścić z domu tylko po drobne zakupy udało mi się pojechać ,później nie odstępowała mnie na krok.
,a powiem ci ,że mimo iż nie tak ją planowaliśmy to mamy co wspominać. Dzwonię tak późno ,bo Natalia miała dzisiaj dość dziwny dzień. Cały dzień spędziliśmy razem. Wyłączyła mi budzik w telefonie, gdy wstaliśmy za nic w świecie nie chciała mnie wypuścić z domu tylko po drobne zakupy udało mi się pojechać ,później nie odstępowała mnie na krok.
- A Elka zamknęła się dziś w łazience więc pojechałem do
redakcji ,a jak wróciłem brała kąpiel ,a później chciała ze mną oglądać film
sensacyjny ,a ona ich nie cierpi.
- Co my mamy z tymi kobietami- zaśmiał się Mikołaj ,a
Tomasz mu zawtórował.
- Znosimy to ,bo je kochamy- stwierdził fotograf.- One
też znoszą nasze dziwactwa.
- Przyjdziesz na te baby shower? Porobić zdjęcia? Natalia
nie przeżyje jak nie będzie mieć pamiątek w tym dniu. Mówiła mi ,że oprócz
ślubu i narodzin to będzie najpiękniejszy dzień w życiu.
- A o swoich urodzinach nie mówiła ,iż to wyjątkowe
święto i o twoich.
- Natalia lubi po prostu celebrować chwilę i uwieczniać
je na pięknych fotografiach. Chcę nawet zrobić foto książkę. Ze ślubu taką
właśnie mamy ,plus teledysk i sesje. No
i oczywiście film.
*****
Impreza z okazji nienarodzonych jeszcze dzieci się przybrała nieoczekiwany zwrot akcji. Wydarzyło się coś czego nikt się nie spodziewał. Monika przyszła z córką ,Natalia zaprosiła również kilka przyszłych matek i
parę osób z którymi nie utrzymywała dawno kontaktu. Zachwycała się małą
Michasią. Wszędzie zawieszone były
balony Miszki Mini i Miki. Suszyński sądził ,iż oszalała widząc pełno kokardek,
balonów ,Gilard, serpentyn. Goście
nie narzekali ,ale Mikołaj zgodził się na przyjęcie tylko z dwóch powodów.
Kochał bardzo żonę i nienarodzone dzieci i tylko dlatego się na to zgodził.
- Nati wszystko w porządku?- spytał z niepokojem jej mąż.
- Tak ,tak- mruknęła machając odjeżdżającym gościom. –
Nic mi nie jest. Po prostu mocno kopią- skłamała.
- Upuściłaś szklankę z sokiem zanim wyszłaś na zewnątrz-
przypomniał jej.
- Nic mi nie jest- odparła z upartością. – Wymsknęła mi
się.
- A dlaczego twoja sukienka jest mokra?- zerknął na dół
jej sukienki ,która niespodziewanie zrobiła się mokra. Stali na trawie patrząc
na podjazd.
- Wpadłam po drodze na taką jedną- kłamała dalej i na
moment się skrzywiła ,lecz Mikołaj akurat zerknął w innym kierunku.
- Ał- wydukał nagle.- Chole..ra- piknęła zginając się .
- Mikołaj zrób coś. Boli…ał…straszniee…boli..- jej głos
dotarł do niego jakby z oddali.
- Mikołaj…rodzę…
- Co?!- krzyknął spanikowany.- Teraz?
- Rusz się…ał- coraz bardziej zginała się z bólu.
- Oddychaj ,spokojnie kochanie ,oddychaj.
Mikołaj podszedł do niej i pomógł jej powoli wejść do
środka. Trzymała się jego kurczowo czując coraz silniejsze skurcze.
Krzyknął do Andrzeja stojącego przy wejściu by wezwał pogotowie.
Krzyknął do Andrzeja stojącego przy wejściu by wezwał pogotowie.
- Kochanie ,oddychaj. Jestem przy tobie.
- Nienawidzę cię- wrzasnęła tak ,że inni spojrzeli w jej
kierunku.
- Mikołaj ona nie zdąży do szpitala- odparł mąż koleżanki
Natalii. – Zaprowadź ją do sypialni. Natychmiast- rozkazał.
- Ale- w oczach Mikołaja malowało się przerażenie. - Znasz się na tym?
- Tak ,ja i moja żona jesteśmy lekarzami. Nic się nie bój ,nic jej ani dzieciom się nie stanie.
- Lepiej dla ciebie by nic im się nie stało- rzucił gniewnie.- Są dla mnie wszystkim i nie chcę ich stracić.
- Rozumiem.
- Tak ,ja i moja żona jesteśmy lekarzami. Nic się nie bój ,nic jej ani dzieciom się nie stanie.
- Lepiej dla ciebie by nic im się nie stało- rzucił gniewnie.- Są dla mnie wszystkim i nie chcę ich stracić.
- Rozumiem.
Położyli Natalię w wielkim łóżku. Karetka miała
przyjechać z opóźnieniem ponieważ na jednej z warszawskich ulic doszło do
wypadku. Lekarz kazał przynieść Suszyńskiemu wodę i czyste ręczniki.
- Może lepiej ,gdy ona urodziła w szpitalu- odezwał się wciąż
przerażony Mikołaj.
- Nie ma czasu. Pierwsze dziecko za chwilę będzie na
świecie.
Zanim przyjechała karetka Natalia trzymała malutkie
zawiniątko i przemawiała do niego czule ,a Mikołaj z przejęciem wpatrywał się w
drugie maleństwo spoczywające w jego ramionach. Nikt nie sądził ,że sprawy przybiorą taki obrót ,a Suszyńska tak szybko urodzi. Niektórzy się śmiali ,że dzieci bardzo śpieszyły się na świat.
- Jezu jakie one malutkie, kocham cię Nati i te dwa maluchy.
- Ja też cię kocham – musnął usta żony przytrzymując
ostrożnie dziecko po czym przyjechał ambulans i zabrali Natalię i dzieci do
szpitala. Impreza dobiegła końca ,a gdy jego ukochana zmęczona porodem spała
podszedł do wózeczków z dziećmi i zrobił im zdjęcie by poinformować matkę i
innych ,że został ojcem Jasia i Jaśminki.
Wszyscy im pogratulowali i następnego dnia mieli zjawić
się w szpitalu. Ela napisało tylko jedno słowo ,, Gratuluję’’.
Następnego dnia dowiedział się od żony ,iż lekkie bóle
miała wcześniej ,ale nie chciała jechać na porodówkę i odwoływać imprezy.
Mikołaj wytłumaczył jej jak bardzo nierozsądnie postąpiła ,a ona skruszona
przerosiła ,że mu o niczym nie wspomniała i niepotrzebnie tak pragnęła to organizować.
Mikołaj zapewnił ,że się na nią nie gniewa ,ale poprosił by o wszystkim go
informowała. Patrząc na maluchy czuł dumę i miłość. Zakochał się w tych maleństwach tak samo jak jego żona od pierwszego wejrzenia i wiedział ,iż nigdy nie zapomni tego uczucia jakie towarzyszyło mu ,gdy brał je po raz pierwszy na ręce i mógł ucałować ich czółka. Dzieci urodziły się zdrowe ,mieli odpowiednią liczbę punktów , nie stwierdzono im żadnej wady.
- Co ja bym bez ciebie zrobiła- wyznała wzruszona ,gdy
odebrała wypis ze szpitala. – Tak bardzo cię kocham.
- Wiem ja ciebie też najdroższa.
- Jacy szczęśliwi rodzice- uśmiechnął się Tomasz ,a Ela
stała obok nie odzywając się ani słowem. Ledwo zerknęła na dzieci w
nosidełkach.
- Jak się nasze urodzi też będziemy tacy szczęśliwi-
oznajmił blondyn zerkając na Elę.- Śliczne dzieci,gratulację.
- Raczej niewyspani, zmęczeni i mający ochotę kogoś udusić.
- Nie przesadzaj. Nie jest tak źle prawda , Miki?
- To się okażę ,gdy wrócimy do domu ,a oni dadzą nam w
nocy koncert. Za różowo chyba nie będzie ,ale jakoś damy radę.
- O nie wiedziałam ,że będzie nas ,aż tylu- powiedział z
niemałym zaskoczeniem Ewa. – Cześć synku- cmoknęła go w policzek.- Witaj
Natalko- z nią również przywitała cmoknięciem w policzek.- A tu są maleństwa.
Jaś i Jaśmina tak?
- Tak- potwierdził Mikołaj.
- Dziwiaczne imię- dodała oschło Ela. – Jaśmina-
prychnęła.- Lepszych nie było?
- Może i były ,ale my wybraliśmy wspólnie takie- odparł
spokojnie Suszyński.
Subskrybuj:
Posty (Atom)