Strona Główna

wtorek, 13 maja 2014

9. ,, Pocałunek przed pożegnaniem''

            ,, Pocałunek przed pożegnaniem''



Marek całował Ulę gdy do kuchni weszła Ala z Józefem. Oni odskoczyli od siebie jak poparzeni i nie wiedzieli co zrobić . Jak się zachować. Stali zerkając raz na Ojca Uli raz na Alę. W końcu odezwała się przyjaciółka Uli.
- To my nie będziemy przeszkadzać
- Zostańcie -powiedziała Ula
- Widze ,że macie sobie dużo do powiedzenia spojrzała na Marka
Ala i Józef wyszli z kuchni zostawiając Ulę i Marka samych. Chwilę milczeli a następnie Marek podszedł do Uli objął ją w pasie i przyciągnął do siebie i pocałował namiętnie w usta. Wtedy ona się wyrwała i uderzyła go w twarz.Cofnął się nie rozumiejąc jej reakcji. Stał patrząc na nią. Patrzyła na niego ze złością.
- Dlaczego to zrobiłaś? ja myśla..łem ,że...
- Co myślałeś ,że Cię Kocham? tak?  spuścił wzrok nie wiedząc co powiedzieć właśnie tak myślał ,że mimo ,że go nie pamięta coś czuje do niego. Miał nadzieje ,że jeszcze będą razem i złe samopoczucie Uli to nic poważnego. Martwił się o nią.
- Nie kocham Cię- powiedziała nie patrząc na niego
- Nie wierzę ci nawet na mnie nie spojrzałaś
Podniosła wzrok i spojrzała mu w oczy
- Nie będziemy razem
- A nasze dziecko?
- Kto powiedział ,że jest twoje
- A czyje?
- Może twoje ,może Oskara
- Oskara na-pewno nie
- Skąd wiesz?
- Byłaś ze mną ,nie znałaś go
- Tego nie możesz być pewien bo nie pamiętam co było wcześniej ani czy znałam Oskara
- Faktycznie był jeszcze Piotr ale mówiłaś ,że rozstaliście się po moim wypadku a wcześniej nic między wami nie było.
- Jaki Piotr?
- Jego tez nie pamiętasz?
 - Nie
- Jeśli to twoje dziecko będziesz płacił na nie alimenty i pozwolę ci się z nim widywać ale nie licz na nic więcej
- Ale Ula...
- Marek przestań
- Ja chciałbym...
- Nie obchodzi mnie co byś chciał możemy zostać przyjaciółmi
- Przyjaciółmi? Marek wyraźnie był zawiedziony i załamany nie sądził ,że zaproponuje mu przyjaźń. W tej chwili zadzwonił telefon. Ula wyszła z kuchni  zostawiając Marka samego ze swoimi myślami.
- Halo?
- Oskar ale miałeś...
- Wiem, miałem po Ciebie przyjechać do szpitala ale musiałem wyjechać ...
- Mogłeś chociaż zadzwonić
Marek wyszedł z kuchni i stanął przy drzwiach od pokoju Uli. Chciał wiedzieć z kim rozmawia .Nigdy nie podsłuchiwał rozmów ale tym razem postanowił tak zrobić.
- Kochanie przepraszam ,że nie przyjechałem po Ciebie
- A gdzie Ty teraz jesteś?
- Za granicą muszę załatwić kilka spraw
- A kiedy wrócisz?
- Na początku stycznia
-  Myślałam ,że wcześniej
- A co ? Tęskniłaś ?
- Tak dużo myślałam
- O nas ?
- Tak
- Tylko ,że...
- Co Tylko?
- Chodzi o dziecko
- Wychowamy je
- Nie o to chodzi
- Chyba mu nie powiedziałaś o ciąży?
- Powiedziałam
- Zwariowałaś?
- Domyślił się
- Kochanie my byliśmy razem przed wypadkiem ale wiem ,że tego nie pamiętasz
- Jak to przed wypadkiem mówiłeś ,że byłam z Markiem
- Byliście narzeczeństwem ale rozstaliście się bo On Cię zdradzał i chciałaś się na nim  zemścić i spędziłaś noc ze mną a potem przyłapałaś go na kolejnej zdradzie i odeszłaś.
- Tak było? Nic nie pamiętam
- Tak Kochanie po co miałbym kłamać?
- Nie wiem
- Wierzysz mi ?
- Chyba tak
- Jak wrócę spędzimy czas razem i obiecuję ,że wynagrodzę ci to ,że nie odebrałem Cię ze szpitala. I zabiorę Cię w fajne miejsce.
- Nie mogę się już doczekać
- Zdrowych, Wesołych Świąt Kochanie zadzwonię jutro
- Wzajemnie Kocham Cię
- Ja Ciebie też  Pa

Rozłączyła się. Uśmiechnęła się do siebie. Wraca za już niedługo pomyślała. Ale jeszcze nie teraz .Cieszyła się ,że zadzwonił . Dotknęła szyi nadal miała na niej naszyjnik od Marka . Nagle sobie o nim przypomniała i jej dobry nastrój znikł. Wyszła z pokoju prawie wpadając na Marka.

- A Ty co podsłuchiwałeś?


- Nie ...Ja..Tylko..
- Marek mów o co ci chodzi?
- Przecież wiesz
- Nie, nie wiem
- Ula ...
Stała w progu kuchni odwróciła się i spojrzała na Dobrzańskiego. Podszedł do niej i ujął jej twarz w dłonie tak aby spojrzała mu prosto w oczy. Spojrzała ale cofnęła się nie pozwalając na jego dotyk.
- Ula Ty naprawdę chcesz z nim być?
- Tak chce z nim być
- To prawda ,że spałaś z nim jak byliśmy razem ?
- Myślisz ,że udaje ,że straciłam pamięć?
- Ja już nic nie wiem ,zachowujesz się bardzo dziwnie
- Normalnie się zachowuję !!!
- Ula Tobie nie wolno się denerwować
- Wierzę Oskarowi i na-pewno Cię zdradziłam i powiem ,że On jest lepszy od Ciebie
- Nie wierzę ,że to powiedziałaś
- Idź już lepiej , Wynoś się
Józef , Ala i Jasiek zaniepokojeni weszli do kuchni.
- A co tu się dzieję?
- Nic tato
- Słychać was w całym Rysiowie
- Przepraszam tato
- Myślałam ,że się pogodziliście
- Nie , Ula woli Oskara więc nic tu po mnie
Chciał już ich minąć i wyjść ale poczuł ,że ktoś chwycił go za ramię. Spojrzał i była to Ula trzymała jego ramienia i wyglądała jakby miała zaraz upaść.
W tym samym czasie..
Józef nastawił wodę na herbatę a Ala pokroiła ciasto . Jasiek wziął kawałek i poszedł do pokoju. Beatka siedziała przy stole i obserwowała Ulę i Marka.
- Ulka dobrze się czujesz?
- Nie
Pomógł jej usiąść na krześle. Beatka powiedziała Markowi ,że Ula dziś pawie nic nie jadła. Podał je szklankę soku. Wypiła nie patrząc na niego.
- Dziękuje powiedziała odstawiając szklankę wstała i wyszła z kuchni. Marek poszedł za nią.  Weszli do pokoju Marek usiadł na łóżku. Ula mówiła ,żeby tu chwilę zaczekał bo zapomniała komórki. Wyszła nie zamykając drzwi.  Ula usiadła na chwilę przy kuchennym stole. Wszyscy myśleli ,że on już poszedł.
- Co miał na myśli Marek? spytał Józef
- Bo dzwonił Oskar i on słyszał rozmowę
- Jaką rozmowę?
-Jak rozmawiałam z Oskarem
- Ula jak długo znasz tego Oskara i skąd wiesz jakim jest człowiekiem?
- Jesteś dobrym człowiekiem i chce z nim być
- A Marek ?
- Co Marek, Marek to przyjaciel a może już nie ,po czyjej jesteście stronie?
W tej chwili Marek zaniepokoił się ,że Ula dłuższą chwilę nie przychodzi i poszedł zobaczyć czy nic jej nie jest wtedy nie wszedł do kuchni bo usłyszał rozmowę.
- Córcia chce abyś była szczęśliwa musisz pomyśleć o dziecku ,które powinno mieć ojca
- Będzie miało ojca Oskar obiecał ,że zajmie się nim
- Przecież to Marek jest ojcem
- Ale on myśli...
- Ula co Ty mu powiedziałaś?
- Powiedziałam ,że to nie jego
- Co zrobiłaś ?
- Nie ważne
Wstała i wyszła z kuchni. Marek podszedł do niej spojrzał na w jej chabrowe oczy .
- Myślałem ,że jeszcze jest nadzieja dla nas ale..
- Marek jesteś super przyjacielem ale...
- Ale tylko przyjacielem 
Ula w jego stalowo szarych oczach wyczytała smutek . Podszedł do niej bliżej i usnął jej wargi nim zdążyła coś powiedzieć wyszedł. Poszła za za nim i stanęła na schodach.
- Marek !!!! Marek!!!
Usłyszał ją i odwrócił się był już przy furtce zatrzymał się. Podszedł a do niego.
- Przepraszam
- Za co? spytał zaskoczony Marek
- Za wszystko co powiedziałam ale wybacz mi nie pamiętam Cię i...
- Nie kochasz ,wiem ale obiecuję ,że już nie będę ci się narzucał i nie będziesz mnie widywać
- Wyjedziesz?
- Na razie nie mogę ale nie będę tu przychodził a do firmy nie wracasz
- Chciałabym wrócić ale..
- Ula nie możesz teraz wrócisz musisz dbać o siebie i dziecko
- Dziękuje że dziś byłeś a ten pocałunek...
- Nie wracajmy do tego to był,, pocałunek przed pożegnaniem''
- Nie zostaniesz na wigilii?
- Nie, Idź bo zmarzniesz i będziesz chora.
Nie zdążyła już nic powiedzieć bo wsiadł do samochodu i odjechał. Wróciła do domu. Nie mówiąc nic poszła do pokoju.
 Jej Ojciec zmienił zdanie dopiero dziś rano jak zobaczył jak zajmuje się Jego córka i zauważył ,że musi mu na niej bardzo zależeć. Tym bardziej nie mógł zaakceptować Oskara ,którego nie zdążył poznać. Chociaż Ula twierdziła ,że się w nim zakochała . Józef ani Ala nie wierzyli w ta miłość. Twierdzili ,że jak odzyska pamięć przypomni sobie Marka i zrozumie ,że to w nim jest zakochana i on będzie ojcem jej dziecka.
Ula położyła się . Nie słyszała nawet gdy Jasiek wołał ją na wigilię. Usnęła nie przebierając nawet ubrań.
Ala z Józefem zasiedli do stołu wilijnego. Było już późno  .  Czekali jeszcze na Ulę. Beatka miała piękną granatową sukienkę i zaplecionego warkocza do tego granatowe buty i białe rajstopy. Ala miała zielony żakiet i kremową spódnicę a Józef białą koszulę i czarne spodnie. Jasiek również elegancko granatowe spodnie i szarą koszule.  Ula miała na sobie fioletową suknie ,czarne buty na płaskiej podeszwie. Włosy spięte w koka i naszyjnik w kształcie serduszka od Marka.Potrawy byli już na stole. Barszcz czerwony, z uszkami, ryba po grecku, śledź w śmietanie, karp,kutia, sałatka warzywna,pierogi z kapustą i grzybami ,pierogi ruskie . Wszyscy wzięli opłatek aby złożyć sobie życzenia. Józef podszedł do swojej najstarszej latorośli.
- Życie ci córciu abyś była szczęśliwa,zdrowa abyś życie ci się ułożyła oraz miłości.
- Ja życzę ci abyś był zdrowy,szczęśliwy i aby z Alą ci się ułożyło .
Uściskali się i podeszła do Uli Ala.
- Ulcia życzę ci dużo zdrowia,miłości ,pieniędzy i podejmowania właściwych decyzji
- Alu życzę ci zdrowia,miłości,pomyślności i pięknego życia .
W tym samym czasie

Sebastian i Violetta mieli już po wigilii rodzice jej już poszli ,Gośka również. Zostali tylko oni sami. Od przyjaciółki dostała kosmetyki i ładna bluzkę od rodziców kolczyki i naszyjnik a od Seby piękną koszule nocną i bieliznę. Jednak zanim ją włoży musi poczekać aż urodzi. Nie chorowała bardzo dobrze znosiła ciąże rzadko towarzyszyły jej nudności . Jadła dużo i ciągle była głodna. Miała też swoje zachcianki a on miał już czasem tego dość.  Viola siedziała obok Seby na kanapie oglądając jakiś film jadła sałatkę bo ciągle była głodna. On nie jadł bo potrawy wigilijne ,które zjadł wcześniej wystarczyły. Sebastian i Viola siedzieli długo i ustali wszelkie szczegóły związane ze ślubem muszą się tylko zająć jego organizacją . I znaleźć światków ,którzy zgodzą się i będą na ślubie.
  Beatka życzyła Uli podobnie  ,potem życzenia złożył Jasiek. Potem wszyscy wzajemnie złożyli sobie życzenia i zasiedli do stołu wigilijnego.  Ula chciała już usiąść do stołu gdy zadzwoniła jej komórka...     Ciąg Dalszy Nastąpi...

czwartek, 8 maja 2014

8.,, Przyjdzie taki dzień''

,,                                                            Przyjdzie taki dzień ''
Ula stała na parkingu czekając na Oskara ,który się nie zjawił . Jej przyjaciel Maciek też nie odbierał. Wyciągnęła już telefon z zamiarem zadzwonienia do Marka i już miała nacisnąć zieloną słuchawkę gdy ujrzała jakiś samochód. Zatrzymał się a po chwili wysiadł z niego Marek Dobrzański. Była zaskoczona bo nic nie mówił ,że przyjedzie. Wstała z ławki przed szpitalem i podeszła do niego.
- Hej Ula
- Hej Marek
- To jak ?jedziemy?
- Gdzie? 
- No jak to do domu?
- Jakiego domu?
- Ula dziś mówiłaś ,że masz wypis więc przyjechałem po Ciebie. Dzwoniłem do szpitala i dowiedziałem się ,że jesteś jeszcze w szpitalu .
- Tak bo Oskar miał po mnie przyjechać ale...
- Jak to on miał po Ciebie przyjechać i nie przyjechał?
- Może zapomniał?
- Ula zapomniał a dzwoniłaś do niego?
- Tak ale nie odbiera 
- Nie rozumiem jak mógł nie przyjechać po Ciebie do szpitala skoro obiecał.
- Marek nie rozmawiajmy już o nim 
- Dobrze ,
- A teraz pojedziesz ze mną
- A wiesz właśnie miałam do Ciebie dzwonić
- Do mnie ?
- Tak 
- A telefon?
- Działa tylko obudowa do wymiany
- A dlaczego do mnie chciałaś dzwonić?
- Abyś przyjechał po mnie do szpitala 
- A widzisz to samo chciałem zrobić
Siedziała w jego samochodzie rozmawiali jeszcze chwilę. 
- Może jedźmy już dziś Wigilia 
- Racja ale ja chyba nie jadę nigdzie na święta
- Dlaczego?
- Jakoś nie mam ochoty
Dalej ich ich podróż mijała w ciszy. W końcu Ula zasnęła .On  spojrzał na nią jak śpi nie zdejmując rąk z kierownicy. Jechał nadal spokojnie. Dojechali pod jej domu. Zatrzymał samochód i dotknął jej ramienia. Spojrzała na niego sennie.
- Już dojechaliśmy?
- Tak 
 Otworzył jej drzwi chciała wysiąść ale zachwiała się,Marek nie zastanawiał się długo tylko wziął ją na ręce. Chciała już protestować ale powiedział ,że nie przyjmuję odmowy. 
Otworzył im Józef Cieplak - zdziwiony gdy zobaczył jak Marek trzyma Ulę na rękach.
- Przepuści mnie Pan?
- A tak proszę- otworzył szerzej drzwi i przepuścił Dobrzańskiego.
Marek zaniósł Ulę do pokoju i położył ją na łóżku.  
- Ty leż a ja przyniosę ci coś do jedzenia
- A ty myślisz ,że ja będę cały dzień tu leżała?
- Ula ,wyszłaś dopiero ze szpitala po poważnym wypadku a ty chcesz już pracować?
- A wigilijne potrawy same się przygotują?
- Ula, ja mogę się tym zająć
- Ty ,chyba żartujesz
- Nie ,dlaczego miałbym żartować?
- Ty znasz się na kuchni?
- Najwyżej powiesz mi jak nie będę czegoś wiedział
- Nie!!!
- Ula , z Tobą naprawdę wszystko w porządku?
- A dlaczego miało by nie być?
- Jakoś dziwnie się zachowujesz i ten Oskar
- Co ten Oskar?
- Nie znasz go a twierdzisz ,że kochasz 
- I co ci do tego?
- Nie wierzę w to co mówisz ani o nim a tym bardziej ,że jesteście razem.
- Nie musisz wierzyć
- Ale chciałbym,żebyś była tą Ulą co dawniej- Spojrzał w jej oczy ,które nic nie wyrażały oprócz złości i poirytowania.
- Męczący jesteś i co masz na myśli jak dawniej?
- Zupełnie inaczej się zachowywałaś
- Niby jak ,nie będę teraz ci tego opowiadał bo pewnie i tak mi nie wierzysz.
- Masz rację nie wierzę ci bo nie mam powodu aby wierzyć
- A Oskarowi wierzysz mimo ,że człowieka nie znasz i ciekawe skąd tyle o Tobie wie?
- Oskarowi wierzę, a poza tym opowiadałeś mu o mnie
- Ja o Tobie ?nic mu nie mówiłem,Faktycznie kupiłem u niego dom ale nie zrobił na mnie dobrego wrażenia po za tym będę musiał sprzedać ten dom.
- Jak to sprzedać?
- Oskar podał się za pośrednika nieruchomości ale nim nie jest. Umowa była sfałszowana a z tego co wiem zawierała informację ,które były drobno podpisane a ja robiłem to szybko i nie przeczytałem tej umowy do końca. 
- Jak to nie jest ?Wiedz kim jest?
- Nie wiem Ula 
- Kłamiesz mówisz mi to wszystko bym zerwała z nim
- Ty nie powinnaś z nim być on może być niebezpieczny
- To nie prawda
- A odebrał Cię ze szpitala?Nawet nie zadzwonił
- Iść już lepiej bo pleciesz brednie
- Co mówisz?
- Powiedziałam iść i nie pokazuj się mi na oczy
Ula nagłe złapała szybko powietrze i się skrzywiła. Chciał już wyjść ale spojrzał na nią i coś go zaniepokoiło
- Ula ty dobrze czujesz?
- Nie 
Usiadł koło niej. 
- Co ci jest?
- głowa ...bardzo boli mnie głowa- mówiła przez łzy
- Może zadzwonię do lekarza?
- Nie dzwoń na pewno zaraz mi przejdzie
- Wątpię ,to nie wygląda dobrze
- Poczekaj za chwilę wracam
- Podał jej tabletkę na ból głowy i szklankę wody
- Dziękuję
- Połóż się i odpocznij
Gdy usnęła opuścił jej pokój.  Poszedł do kuchni i zastał tam Józefa ojca Uli i postanowił mu o wszystkim powiedzieć i aby przemówił córce do rozumu by nie szła w jakiś dziwny układ z Oskarem i by wreszcie opamiętała.Była bardzo dziwna jakby pozbawiona kompletnie myślenia. Marka coraz bardziej niepokoiło jej zachowanie i to jak mało rzeczy rozumiem. 
Opuścił mieszkanie Cieplaków. wiedział ,że ona teraz potrzebuję spokoju. Pojechał do domu. próbował się czymś zająć . sprawdził pocztę ale były tylko życzenia świąteczne. Po chwili przypomniał się jak to wszystko wyglądało rok temu. Dokładnie wtedy miało to początek w dniu Wigilii. Pocałowała go wtedy w samochodzie w przepływie emocji. I wybiegła z samochodu.
Wysiadł z samochodu  i poszedł do domu . Nie wiedział czym zając myśli. Był zazdrosny gdy przy Uli pojawił się Oskar. Jej zachowanie też było niepokojące i ten nagły ból głowy. Nie pytał jak często się jej to zdarza ale był pewien ,że to nie był pierwszy raz. I miał wrażenie ,że ona coś ukrywa. Chociaż straciła pamięć ale ile by dał by ona sobie go przypomniała i wybaczyła . Chciałby zacząć od początku. Przypomniał sobie ,że to w ten dzień rok temu wszystko się zaczęło. Jej pierwszy pocałunek a potem wyznanie miłosne w windzie. A on zaczął słuchać Sebastiana i uwodził ją ,kłamał,oszukiwał ale nie przewidział ,że się zakocha i dość późno uświadomił sobie ,że ją kocha. Potem mu wybaczyła ale intryga Pauliny zniszczyła ich związek. Teraz bardziej niż kiedykolwiek czuł ,że ją traci . Bał się ,że ona nigdy sobie go nie przypomni. Na myśl o tym pociekły mu łzy rzadko  płakał ale teraz dał upust emocją jakie nim zawładnęły. 
Ula poczuła się już lepiej głowa ją już nie bolała. Tabletki ,które podał jej Marek pomogły. Wstała bo nie chciała wigilii spędzić w łóżku już tyle leżała w szpitalu ,że miała dość. Była jeszcze trochę słaba ale wiedziała ,że to minie po kilku dniach. Podeszła do okna obserwując pogodę za oknem. Pruszył lekko śnieg ,wszystko było białe jak w bajce ,,Królowa Lodu'' nigdy nie lubiła zimy ale ten widok jej się podobał.
,, W samotności czujemy się jak gałąź zimą palona mrozem w samotności''
Postanowiła się przebrać i pójść do kuchni. Ubrała fartuch ,,świąteczne potrawy czas zacząć aby zdążyć do wigilii''. Zastanawiała się jakto wyglądało rok temu ale nie mogła przywołać żadnego zdarzenia z tamtego czasu. Ileż razy próbowała sobie coś przypomnieć nadal miała pustkę. Pamiętała co było pięć ,dziesięć lat temu ale nie mogła przypomnieć sobie ostatniego roku. I Marka jego przed wszystkim .Pomyślała ,że gdyby jego sobie przypomniała może było by łatwiej? Zastanawiała się gdzie są wszyscy. Betty, Jasiek i jej Ojciec.  Ula wzięła się za przygotowywanie do pierogów. Nagle zadzwonił telefon. Wytarła ręce i odebrała.
- Halo?
- Cześć 
- Kto mówi?
- Majka 
- Jaka Majka ?
- Jestem koleżanką ze studiów ,nie pamiętasz?
- Eh to Ty no przypominam sobie
- Przecież widzieliśmy się niedawno na pokazie to było chyba we wrześniu
- Na jakim pokazie?
- Nie pamiętasz ?Co myślałaś ,że Marek wyjechał z Pauliną do Włoch ale nie zrobił tego i wyznał ci miłość.
- Majka ja na prawdę tego nie pamiętam.
- Jak to? 
- Miałam wypadek i niedawno wyszłam ze szpitala.
- Straciłaś pamięć?
- Nie do końca
- To znaczy?
- Nie pamiętam ostatniego roku i Marka
- To nie dobrze
- A tak w ogóle dlaczego dzwonisz?
- Chciałam złożyć ci życzenia 
- A może byś przyjechała? ja mam dużo jeszcze do zrobienia.
- Nie mogę  z resztą z Krakowa to daleko
- Możesz przyjechać w święta 
- W takim razie bardzo się cieszę i przyjadę w święta
- Będziesz sama?
- Nie ,będę z Tomkiem 
- Tomkiem?
- Moim chłopakiem 
- W takim razie do zobaczenia
- Do zobaczenia
Ula wróciła do swoich obowiązków w kuchni. Cieszyła się z przyjazdu Majki co prawda nie przyjaźniły się ale było by jej miło po prostu jakby dawna znajoma wpadła na święta. Kiedyś byli koleżankami ale nigdy se nie przyjaźnili. Wyjęła miskę i parę innych rzeczy oraz stolnice. Właśnie przygotowywała farsz gdy Beatka weszła do kuchni.
- Co robisz?
Przygotowuje farsz do pierogów
- A ty gdzie byłaś?
- Z Jaśkiem lepiliśmy bałwana
Ula wyjrzała przez okno. śniegu było już sporo a na podwórku stał bałwan.
- A Jasiek gdzie?
- Na dworze 
- A Tata?
- Nie wiem
- Kto będzie na wigilii?zapytała Beatka z uśmiechem
- Jeszcze nie wiem
- Pani Ala będzie?
-Na pewno obiecała przygotować ryby
- Choinka będzie?
- Trzeba kupić
- A Pan Marek przyjdzie?
- Co? Kto?
- No. Pan Marek
- Auć.
Ula przecięła palec krojąc kapustę i szukała plastra oraz wody utlenionej. Krew kapała na podłogę.
- Ulcia co ci się stało?
- Nic tylko palec przecięłam
Do kuchni wszedł Jasiek i przykleił plaster siostrze. Jasiek wziął kanapkę i poszedł do pokoju.Nie był w nastroju nawet się nie odezwał. Ula cały czas była jeszcze zła na Marka po poronnej kłótni. Nie wie kim jest ,nie pamięta go w szpitalu dała ponieść się chwili sama siebie nie rozumiała była z Oskarem ale nawet nie umiała określić kim był dla niej konkretnie Oskar. Pojawił się u niej w szpitalu. Był miły i codziennie przynosił owoce i kwiaty. Jako jedyny opowiedział jej trochę o przeszłości. 
- Ulka co tak myślisz?
- Nic ,tak myślałam o tym kto pójdzie po choinkę
- A o Panu Marku nie?
Nikt Beatce nie powiedział ,że Ula nadal nie pamięta ostatniego roku. Nie chcieli nawet jej o tym mówić by się nie martwiła.
- Nie,On nie będzie na wigilii ale w święta odwiedzi nas Majka
- Kto to jest Majka?
- Moja koleżanka ze studiów 
- Daleko mieszka?
- W Krakowie ale przyjedzie samochodem z chłopakiem
- A Pana Marka możemy zaprosić?
- Nie !!!
- Dlaczego?
- Becia idź pobaw się ,Jasiek włączy ci jakąś bajkę
- Nie chce mogę pomóc
- Nie ,poradzę sobie
Beatka wyszła z kuchni.Ula odetneła z ulgą. Chciała zostać sama i skupić się na przygotowaniach do Świąt. Do kuchni wszedł teraz tata Uli. 
- Co robisz?
- Przygotowuje się do Świąt
- A Beatka gdzie?
- Ogląda bajkę 
- A Jasiek?
- Jest w pokoju 
- .......
- A jest taka sprawa kupisz choinkę bo ja nie mam czasu a Jasiek jest taki przygaszony. 
- Dobrze pójdę kupić
Józef poszedł kupić choinkę .Beatka miała ją potem z Jaśkiem ubrać. Jasiek poszedł się przejść .Chociaż pogoda nie zachęcała do wyjścia na dwór. Było mroźno i prószy śnieg. Ula szykowała potrawy wigilijne. Ojca nie było w domu bo poszedł po choinkę a Beatka oglądała bajkę. Ula cieszyła się ,że chociaż chwile może pobyć sama i zebrać myśli .Nadal nie pamiętała ostatniego roku ale zastanawiała się dlaczego Oskar nie przyjechał po nią pod szpital i nawet nie zadzwonił . Czuła się zawiedziona i miała nadzieję ,że wszystko jej potem wyjaśni. Nagle ktoś zapukał do drzwi. Ula nie słyszała zajęta robieniem ciasta na pierogi i słuchając kolęd. Gdy powtórzyło się pukanie , Beatka pobiegła otworzyć drzwi  .Stał w nich Marek
- Jest Ula ?
- Jest w kuchni 
Beatka uściskała Marka lubiła go . Nie rozumiała dlaczego tak rzadko przychodził i Ula go unikała.
- Mogę wejść?
- Tak
Marek wszedł do korytarza i zamknął drzwi. 
- Ula jest w kuchni przygotowuję wigilijne potrawy i skaleczyła się w palec ,mówiła też ,że Pan nie przyjdzie.
- Tak mówiła?
Teraz Ula zaniepokoiła się z kim rozmawia jej siostra .Wyjrzała z kuchni i zobaczyła Dobrzańskiego.
- Co Ty tu robisz?
- Nie cieszysz się?
- Nie, byłeś tu przecież rano 
- Tak ale...
- Co ale?
- Widzę ,że masz dużo pracy
- Nie zmieniaj tematu
- Ula co ty taka zła?
- Nie jestem zła
- Przecież widzę
- To po co pytasz?
- Chciałem ci pomóc 
- W czym niby?
- W kuchni i moglibyśmy porozmawiać
- Nie , Nie mam czasu z Tobą rozmawiać .
- Ula proszę, chociaż dziś się nie kłóćmy ,cały rok będziemy się kłócić
- To nie jest śmieszne 
- Przecież się nie śmieję
Beatka cały czas stała słuchała ich rozmowy.Ula kazała jej iść oglądać bajkę.
Marek i Ula zostali sami. Marek patrzył na Ulę a ona nie niego chociaż nie cieszyła sie na początku na Jego widok.
- Pomogę ci
- Poradzę sobie sama
- Ula...
- Idź już ,zaraz wróci mój Ojciec i Jasiek 
- Pozwól mi zostać,mam dla Ciebie prezent.
Wyjął z kieszeni wisiorek i podszedł do Uli zawiesił jej na szyi.
- Dziękuję ,ja dla Ciebie nic nie kupiłam ale poczekaj tu chwilę
- Ale...
- Za chwile przyjdę 

Minęło parę minut...

Ula podała Markowi pudełko. 
- Co to jest?
- Zobacz
Marek otworzył pudełko .
- Podoba ci się?
- Tak ,ładny krawat ale skąd...
- Poprosiłam Maćka jak jeszcze byłam w szpitalu aby zrobił prezenty.
- Dziękuję 
- Nie ma za co
- A pamiętasz dziś mija rok jak mnie pocałowałaś?
- Mówiłam ,że nie pamiętam nadal
- Myślałem ,że coś sobie przypomniałaś
- Niestety nie
- A nie opowiadałeś mi o nas
- Myślałem ,że nie chcesz do tego wracać i słyszeć o tym
- Bo nie chce 
- Dlaczego?
- Marek, to nie ma sensu 
- Jak to nie ma sensu?
- Nie wracajmy do tego co było dobrze?
Uli zrobiło się słabo i usiadła na krześle
- Podasz mi szklankę wody?
- Tak, dobrze się czujesz?
- Dziękuje ,już mi lepiej
Odstawiła szklankę na kredens chciała wstać i dalej przygotowywać potrawy ale Marek jej na to nie pozwolił. Ubrał fartuch chciał pomóc Uli w kuchni .Ula nie chciała się się zgodzić ale Marek był uparty. Ona nie umiała mu odmówić nawet teraz. Gdy brali masło z lodówki stuknęli się głowami . Uli spadła mąka na podłogę i cała podłoga była biała a Marek rozbawiony sypnął na nią trochę mąki a ona na niego. Świetnie bawili zapomnieli ,że mieli robić ciasto. Zachowywali się jak małe dzieci. Rozlali wodę . Na podłodze zrobiło się brudno i ślizgo. Ale im to nie przeszkadzało. Za to ,że Marek ją ubrudził mąką ona pobrudziła go kakao. Śmiali się obydwoje. W końcu zrobili ciasta i wstawili do piekarnika.  Ula mało się nie poślizgnęła na tym wszystkim ale Marek chwycił ja za rękę .Przybliżył do siebie . Pierogi się gotowały placek piekł się w piekarniku. W radiu leciała świąteczna piosenka ,,Coraz bliżej Święta'' w wersji angielskiej. Marek i Ula brudni od mąki i kakao tańczyli w kuchni jak czas się zatrzymał . Jak nic poza nimi się nie liczyło. Ula pomyślała jak On świetnie tańczy i zastanawiała się czy Oskar też dobrze tańczy i czy lubi. Coraz częściej zdarzało jej się myśleć o Oskarze chociaż w towarzystwie Marka czuła się dobrze. Przy nim czasem trudno miała zapanować nad tym by go nie pocałować ale nie była pewna czy coś do niego czuję. Myślała o Oskarze zrobił na niej dobre wrażenie .Przychodził codziennie do szpitala ,opiekował się nią. Z Markiem było różnie zdąrzyła się już z nim pokłócić i pogodzić .Nie pamiętała jak układało im się w przeszłości ale wie ,że im się nie udało. Dlaczego chce zacząć od nowa z kimś innym.Taniec przerwali dopiero wtedy gdy spostrzegli ,że placek w piekarniku się pali.Ula szybko wyjęła placek z piekarnika niestety trochę się przypalił. Ula i Marek nie wrócili do przerwanego tańca. Ula nie wie jak dała się na niego namówić. Zajęli się znów przygotowywaniem potraw. 
Sebastian i Viola nie przygotowywali potraw zamówili tylko sushi przez internet i kupili ciasto. Zaprosili Gośkę i paru innych gości. Violetta zaprosiła również swoich rodziców Laurę i Feliksa.  Viola ubrała suknię wieczorową granatową bez wzorów ,którą kupił jej Seba. Wyszła w swojej kreacji Olszański był zachwycony i jeszcze srebrne szpilki.  Rodzice Kubasińskiej jeszcze nie przyszli mieli być dopiero na kolacji wigilijnej chociaż był już wczesny wieczór.
Maciek zaprosił Anię do siebie. Mieli spędzić wigilię z mamą Maćka. Potrawy były już prawie gotowe po kuchni roznosił się wspaniały zapach. Nawet zrobili pierniki i pachniało cynamonem.  Ula nie utrzymywała kontaktów z Piotrem.  Ala miała przyjść na dzisiejszą wigilię do Uli. Zaprosił ją Józef byli parą od jakiegoś czasu. Jednak nie zdecydowali się jeszcze na ślub. Ojciec Urszuli długo nie wracał z  choinką. Jaśka też nie było już sporo czasu. Marek i Ula dobrze się bawili razem w kuchni i wiele już zrobili. Mimo ,że Ula nie wiele smakowała bo zaraz ją mdliło ale nie chciała by Marek domyślił się ,że jest w ciąży. Jednak wiedziała ,że to już trzeci miesiąc i niedługo będzie widać. Była pewna ,że to z nim będzie mieć dziecko ale układać chciała sobie przyszłość z kim innym i miała mętlik w głowie. Często myślała o Oskarze  a Marka nie mogła sobie przypomnieć .Nic z ostatniego roku.  Chciała by pamięć wróciła ale to nie było takie proste jak się wydało a gdy tylko próbowała sięgnąć wspomnieniami bolała ją mocno głowa,źle się czuła. Niepokoiło to Dobrzańskiego ,który o tym wiedział. Nie chciała mówić tego rodzinie by się nie denerwowali.  Marek podszedł do Uli chciał aby spróbowała ciasto włożył jej kawałek do ust.  Jednak ona zareagowała jak na większość jedzenia. Przytknęła rękę do ust i szybko poszła do łazienki. Chwilę jej nie było. Więc Marek stanął przy drzwiach od łazienki. 
- Wszystko w porządku? 
Nikt mu jednak nie odpowiedział więc zapukał do drzwi. Nie usłyszał żadnej reakcji. Wystraszył się ,że jej się coś stało .Nacisnął klamkę drzwi nie były zamknięte więc wszedł do środka.  Siedziała na podłodze z podkulonymi nogami . Była zapłakana. Kucnął koło niej i podał jej chusteczkę. wytarła twarz. 
- Co się stało?
- Nic - odpowiedziała nawet nie spoglądając na niego.
- Ulka przecież widzę
- Źle się poczułam to wszystko
- To nie jest pierwszy raz 
- Zauważyłeś?
- Jesteś chora?
Pokręciła głową patrząc przed siebie a on przyglądał jej się uważnie.
- Ula czy ..Ty ,,nie 
- Nie rozumiem
- jesteś...w.. ciąży?
Spojrzała nagle na niego prosto w oczy a następnie spuściła wzrok.
- Jesteś?
- Tak - odpowiedziała cicho
Podał jej rękę i wyprowadził z łazienki a następnie przytulił do siebie i zrobił kilka obrotów według własnej osi. Nie rozumiała jego reakcji. Nie chciał jej wypuścił z ramion w końcu postawił ją na ziemi.
- Tak bardzo się cieszę Ula 
- Naprawdę cieszysz się?
- Nawet nie wiesz jak bardzo , będę tatą
- Marek nie krzycz
- Kocham Cię !!!! Kocham Was!!!
- Ciszej bądź
- Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałaś?
- Nie pamiętam a w szpitalu uznałam ,że to nie odpowiedni moment
- Tylko... że..
Nie dokończyła bo Marek z nów porwał ją w ramiona i  niespodziewanie zaczyna całować Ulę. Ona mimo wszystko odwzajemnia pocałunek. W tej chwili wchodzi do kuchni Ojciec Uli z Alą...
Ciąg Dalszy Nastąpi...