Zatapiała się w
bolesną przeszłość ,a serce nie umiało zapomnieć. Myślała ,że marzenia na
zawsze pozostaną niespełnionymi.
Chciała zapytać
niebios dlaczego zabrali jej ukochaną córeczkę. Coś najcenniejszego co kochała
bezwarunkowo. Wiedziała ,że nikt nie odpowie. Pozostanie tylko cisza i pustka.
Pamięć nie pozwalała wyrzucić obrazu uśmiechniętej ,małej buzi. Ten obraz
towarzyszył jej codziennie ,gdy otwierała oczy. Wtedy docierało do niej ,że ten
obraz jest tylko mglistym wspomnieniem zaszufladkowanym w umyśle. Jak stary
film przywoływała wspomnienie mając nieco zakrzywiony obraz przyszłości. Stąpała
po ruchomych piaskach ,a jej stopy zapadały się z każdym kolejnym krokiem.
Codziennie
zamykała się w szczelnej skorupie nie pozwalając nikomu dostać się jego
wnętrza. Utraciła szczęście i miłość ,której szukała przez całe życie. Nie
wiedziała co to znaczy mieć pełną kochającą rodzinę. Gdy na świecie pojawiła
się mała pragnęła dać jej to czego ona nie miała . Ojciec ją kochał ,lecz nie
mógł zastąpić mamy. Brakowała jej szczególnie w ważnych momentach jej życia.
- Nie , jesteś w
Polsce- odpowiedział nieco zdziwiony jej pytaniem. – Rozmawiałaś przecież z
Maćkiem .
- Nie
rozmawiałam z Maćkiem . To on mówił nawet nie wiem o czym. Jedynie pamiętam
męża krzyczącego o śmierci
,oskarżającego mnie o zabicie dziecka i pana siedzącego tu prawie codziennie.
- To w takim
razie nie wiesz chyba. ..
- O czym?-
przerwała mu nagle mierząc go lekceważącym spojrzeniem.
- Kim jestem i
,że byłaś w śpiączce- wyjaśnił.
Zmarszczyła
czoło i przetrawiając informację usłyszane od bruneta.
- Byłam w śpiączce? -wykrztusiła zszokowana. – Nie
rozumiem. Niedawno miałam wypadek i powiedzieli mi ,że… moja córka Emily . . .-
urwała biorąc głęboki oddech.- Nie wspomnieli o śpiączce.
- Czy pamiętasz
,że próbowałaś popełnić samobójstwo?- zapytał ,a w jej błękitnych oczach ujrzał
rozpacz .
Odwróciła wzrok
cicho łkając.
Zacisnął usta
zły na siebie ,że wykazał się nietaktem.
Nie powinien był jej przypominać.
Nie powinien był jej przypominać.
Brunet milczał
ze wzrokiem utkwiony w podłodze po czym,
podniósł na nią stalowe źrenice.
- Przepraszam –
rzekł ze skruchą ujmując jej dłoń.
- Długo byłam
nieprzytomna? Jaki jest miesiąc ? – zapytała zmieniając automatycznie temat by
nie poruszać bolesnej przeszłości.
- Dość długo -
odpowiedział . – Jedenaście tygodni- sprecyzował.
Zamrugała
powiekami i zerknęła na niego oszołomiona.
- Nazywam się
Marek Dobrzański i od kilku lat jestem prezesem firmy Febo&Dobrzański .
Wcześniej firma należała do mojego ojca Krzysztofa i jego wspólnika zmarłego
Francesco .
Zginął wraz z
żoną Agnieszką w katastrofie lotniczej. Pauliny i Aleksa ich dzieci nie było z
nimi. Moi rodzice przygarnęli ich pod swój dach i w ten sposób zyskałem
przyrodnie rodzeństwo. Obecnie są we Włoszech. Założyli własny biznes i nie
myślą o powrocie. Popełniłem w życiu wiele błędów ,ale o tym opowiem ci może
,kiedy indziej- zakończył i spojrzał na nią .
- Kłamiesz- odparowała
oschle.
- Nie , jeżeli
mi nie wierzysz to zapytaj Maćka. Z pewnością wpadnie dziś do szpitala. Po co
miałbym kłamać?- spojrzał jej w oczy.
Odwróciła speszona wzrok pod wpływem jego
przenikliwego spojrzenia.
- Niech już pan
idzie- mruknęła odwracając się do niego plecami.
Obserwował ją
przez krótką chwilę widząc ,że na nic zda się siedzenie tu i przekonywanie jej
,że nie kłamie.
- Przyjdę jutro-
szepnął cicho podnosząc się z krzesła.
- Nie chcę cię
tu więcej widzieć !- podniosła głos . – Nikt nie uwolni mnie od niego –
ukrywała twarz w dłoniach.
- Chcę ci tylko
pomóc
- Nie chcę
niczyjej pomocy- burknęła .- A zwłaszcza twojej – przeszyła go surowym
spojrzeniem. - Nie jesteś w stanie przywrócić jej życia .
Spod przymkniętych
powiek spłynęły przezroczyste krople.
Zapadła kilkuminutowa cisza.
Zapadła kilkuminutowa cisza.
- Pójdę już –
powiedział w końcu podnosząc się z krzesła. Ujął jej dłoń zostawiając na niej
delikatny pocałunek.
- Odpoczywaj, i
nie martw się. On tu nie przyjdzie.
******
Zacisnął mocniej
dłonie na kierownicy i oparł głowę o zagłówek. Zatrzymał się na poboczu
niedaleko lasku. Księżyc przedzierał się przez chmury ,a wiatr kołysał lekko
drzewami. Ciszę przerywało tylko szczekanie gdzieś w oddali psa. Droga była
pusta ,którą oświetlały pobliskie lampy i światło księżyca. Tej nocy męczyła go bezsenność.
Zrobiło się
zimno ,więc brunet postanowił wrócić do domu. Przespać się ,a jutro z samego
rana zgłosić sprawę usiłowania zabójstwa na policję.
Ranek przywitał
mieszkańców Warszawy i okolic porywistym wiatrem i deszczem. Termometr wskazywał
ledwie osiem stopni.
Ubrał się ciepło
i w pośpiechu wypił kawę . Omal nie zapomniał o teczce z dokumentami.
Czekał na korytarzu z dobrą godzinę ze
wzrokiem utkwionym w podłogę. Marzył by jak najszybciej stąd wyjść i mieć to
już za sobą.
- Dzień dobry-
męski szorstki głos wyrwał Dobrzańskiego z zamyślenia.
Komisarz
Niemczyk zajął miejsce za dużym biurkiem i wskazał dłonią krzesło by mężczyzna
usiadł.
- Jak pan wspomniał
chce pan wnieść oskarżenie o usiłowanie zabójstwa tak?- policjant wolał się
upewnić.
- Tak-
przytaknął Dobrzański.
- To poważne
oskarżenie- poinformował.
- Mam tego
świadomość- odrzekł brunet.
- Dobrze. W
takim razie słucham panie Dobrzański – rzucił chłodno.
- Nie wiem od
czego zacząć- westchnął ciężko.
- Może zacznie
pan od początku- zaproponował .
Marek pokrótce
streścił mu nieprzyjemny incydent w szpitalu i wspomniał o wcześniejszym o
którym się dowiedział jakiś czas temu. Policjantowi imię Sisinij nic nie mówiło
podobnie jak nazwisko Iwanow. Nie był notowany. Jego kartoteka była czysta.
Dobrzańskiego mocno to zaskoczyło. Przypuszczał ,że miał chociażby wyrok w zawieszeniu lub drobne przewinienia.
Komisarz
Niemczyk stukał coś na klawiaturze i nie odrywając wzroku od monitora komputera
zapytał :
- Ma pan może
zdjęcie? To znacznie ułatwiłoby sprawę i pomogło w śledztwie.
Brunet wyciągnął
z portfela niewielkie zdjęcie i podał mężczyźnie z rudym wąsem .
- Dmitrij Anton Zajcew – oznajmił i wprowadził dane do komputera.
****
Osiem tygodni. Tyle
udało mu się poświęcić wyłącznie pracy . Załatwił w między czasie bardzo ważne
sprawy. Udał się na komisariat zgłosić próbę zabójstwa. Policja miała
wystarczająco dość dowodów świadczących o winie Dmitrija by go zamknąć w
więzieniu. Marek odetchnął z ulgą ,gdy ten trafił za kratki. Sąd skazał go na dwanaście lat pozbawienia wolności.Nie potrafił przestać myśleć o tej sprawie. Niepokoił się nadal o Ulę. Niby była
bezpieczna ,ale to go nie uspokajało. Ostatnio nie rozmawiał nawet z Maćkiem i żył wyłącznie kawą i kanapkami z bufetu. Dawno nie jadł ciepłego posiłku ,bo nie robił zakupów. Nie sprawiało mu już przyjemności gotowanie dla samego siebie.
- Cześć , możemy
pogadać?
- Jasne
- Słyszałem o
tej twojej Uli- zaczął Olszański rozsiadając się na kremowej kanapie.
- Ona nie jest
moja- zaprotestował. – Tylko jej pomagam. Przyjaciołom się pomaga.
Sebastian wybuch
śmiechem.
- Stary , znam
cię nie od dziś. Chodzisz zamyślony i zaraz po pracy jedziesz do szpitala. Nie
wliczając weekendów. Nawet na grilla nie przyszedłeś.
- Nie jeżdżę-
zaprzeczył.
- O to nowość-
zakpił. – Od kiedy?
- Odkąd mnie
wyrzuciła z sali- powiedział patrząc bezmyślnie gdzieś w stronę okna.
- Wyrzuciła
cię?- Seba zrobił wielkie oczy. – Maciej rozmawiał przez telefon z kimś mówiąc
,że Ula jeszcze się nie wybudziła.
- Jak to nie
wybudziła?- wbił w blondyna przerażone spojrzenie.
- Nie wiem. Ej, ty
przypadkiem nie przejmujesz się nią za bardzo?
- Chyba masz rację- przyznał niechętnie przeczesując czarne włosy .
- Problem w tym ,że ja nie potrafię tego tak zostawić.
- Jej mąż siedzi ,a przy niej są przyjaciele. Odpuść i zostaw ją w spokoju. Poznasz kogoś normalnego zakochasz się i założysz rodzinę. Po cholerę pchasz się, gdzie cię nie chcą?
Pamiętasz Angelikę?
Pokręcił głową. Obaj ,kiedyś mieli mnóstwo kobiet ,zdradzali ,oszukiwali. Sebastian się ożenił i założył rodzinę. Marek odkąd zerwał z Paulą wciąż był sam.
- Przez nią miałem niezłe kłopoty ,a skończyła w psychiatryku.
- Do czego zmierzasz ?- spytał ostro prezes.
- Urszula też tam trafi. Odeślą ją tam po opuszczeniu . . .
- Ula nie jest wariatką- syknął.- Pomyśl jakbyś ty się czuł ,gdyś stracił syna. Nie załamałbyś się?
Sebastian zamilkł .
- Upiłbyś się pewnie i udawał ,że wszystko jest w porządku.
- Po prostu dziwię się ,że pięć lat nie obejrzałeś się za żadną panną ,a tu pojawia się niedoszła samobójczyni i chcesz ją ratować. W dodatku wbrew jej woli.
- Żałuję ,że tyle ci powiedziałem - burknął Dobrzański trzaskając drzwiami.
*****
- Widziałaś
,gdzieś Maćka?- zaczepił asystentkę .
- Wyszedł przed
chwilą – odpowiedziała.
- Dzięki- rzucił
pospiesznie i pobiegł w stronę wind.
Chciał się
dowiedzieć czegoś więcej na temat Uli. To co powiedział Sebastian mocno go
zaniepokoiło. Sam się dziwił ,że tak przejmuje się losem tej kobiety.
- Zaczekaj!- zawołał
widząc Szymczyka przy samochodzie.
- Śpieszę się do
. . .
- Wiem- przerwał
mu. – Co z Ulą?
- Miała
operację. Usunęli jej guza i powoli dochodzi do siebie.
- Ale się nie
obudziła?
- Jeszcze nie-
spochmurniał.
*****
Dobrzański
dotarł do szpitala. Zatrzymał się przed drzwiami sali w której leżała Ula wahając się
,czy wejść do środka. Przysiadł na
twardym krześle i ukrył twarz w dłoniach bojąc się o nią.
Patrycja wyszedł
z sali z smutkiem wymalowanym na twarzy. Nie spała od kilku godzin. Dzieci dawno
już spały w domu. Zmieniała się z mężem.
- Długo tu
siedzisz? -zwróciła się do Marka .
- Obudziła się?-
zapytał z nutą nadziei w głosie.
- Tak ,ale na
krótko. Nic nie mówiła ,a potem zasnęła.
Najciszej jak
umiał zbliżył się do jej łóżka i pochylił lekko całując w czoło. Przysiadł na brzegu łóżka i ujął jej chłodną
dłoń zamykając w swojej. Wyglądała jak niewinnie i krucho. Porcelanowa cera , kilka piegów na nosie ,blade usta i bandaż na głowie ,wychudzone ciało okryte białą pościelą.
Poruszyła się nieznacznie i uchyliła ociężałe powieki. Narkoza nadal działała. Napotkała jego zatroskany wzrok. Śliczne ma oczy. Przypominają bezchmurne niebo w Toskanii . Zrobię wszystko by przywrócić jej uśmiech.
Poruszyła się nieznacznie i uchyliła ociężałe powieki. Narkoza nadal działała. Napotkała jego zatroskany wzrok. Śliczne ma oczy. Przypominają bezchmurne niebo w Toskanii . Zrobię wszystko by przywrócić jej uśmiech.
- Ula . ..
- Co pan tu robi?- wykrztusiła słabym głosem.
- Jak się
czujesz?- zapytał z troską .
- Fantastycznie
wprost cudownie- ironizowała.
- Pytam poważnie
Puścił jej dłoń
widząc jej chłodny wyraz twarzy.
Nie życzyła
sobie jego dotyku ani obecności. Zastanawiał się tylko dlaczego.
- Tak sobie-
odparła beznamiętnie. – Niech pan.. .
- Mam na imię
Marek- przypomniał jej. – Mów mi po imieniu.
- Wyjdź!- zażądała
powstrzymując z trudem łzy.
- Ula
-Wyjdź - powtórzyła.
Spełnił jej prośbę ostatni raz odwracając się w jej stronę.
*****
Zdradzę ,że w następnej części Ula wreszcie opuści szpital. Wiem ,że akcja z Rosjaninem potoczyła się bardzo szybko. ..Pozdrawiam serdecznie tych ,którzy zaglądają tu i zostawiają po sobie ślad jak i tych niekomentujących również.
- Ula
-Wyjdź - powtórzyła.
Spełnił jej prośbę ostatni raz odwracając się w jej stronę.
*****
Zdradzę ,że w następnej części Ula wreszcie opuści szpital. Wiem ,że akcja z Rosjaninem potoczyła się bardzo szybko. ..Pozdrawiam serdecznie tych ,którzy zaglądają tu i zostawiają po sobie ślad jak i tych niekomentujących również.
Pozytywna rzecz w tej części to, to że jej mąż siedzi.Ula uparta i nie pozwala sobie pomóc a zwłaszcza nie chce pomocy Marka a ten dwoi się i troi. Miejmy nadzieję, że to się zmieni a przede wszystkim Sebastiana przypuszczenia Sebastiana nie spełnią się i nie zamkną w zakładzie psychiatrycznym.Ma tyle przyjaznych osób obok siebie i tym powinna cieszyć się. Chociaż dziecka to jej nie zwróci.
OdpowiedzUsuńUli to z jakiego powodu operowali guza.
Pozdrawiam miło.
Przypuszczenia Sebastiana nie sprawdzą się i nie zamknął jej w psychiatryku. To mogę obiecać. Ula tkwi w głębokiej depresji i nie potrafi dostrzec w swoim życiu nic poza bólem i smutkiem. Dziecka nic jej nie zwróci ,ale życie toczy się dalej.
UsuńUla doznała poważnego urazu głowy.Cóż upadek z wysokości. Lekarze wycieli jej krwiaka ,który się nie wchłonął i zagrażał jej życiu ,lecz teraz będzie już dobrze. Pozdrawiam serdecznie :)
Trochę się pogubiłam, bo raz nazywasz męża Uli Sisinij Iwanow, a teraz policjant wpisuje nazwisko Dmitrij Anton Zajcew. Czy to oznacza, że ten Rosjanin nie dość, że bandzior, to w dodatku oszust posługujący się różnymi nazwiskami?
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Ula jest taka oporna w kontaktach z Markiem, chociaż jestem w stanie to zrozumieć, bo przecież poza Maćkiem i Patrycją nie ufa nikomu. Liczę na to, że Marek nie zniechęci się do wizyt w szpitalu, a ona w końcu przełamie się w stosunku do niego. To bardzo ciężka sytuacja, bo jakby nie patrzeć ma wokół siebie osoby, które bardzo chcą jej pomóc, jeszcze tylko potrzeba odrobiny dobrej woli z jej strony i przekonania, że jednak warto żyć mimo tak ogromnej straty. Ucieszyłam się, że będzie miała przez 12 lat trochę spokoju ze strony męża. Może świadomość, że on póki co w niczym jej nie zagraża, pozwoli jej dojść do jakiejś równowagi?
Ten rozdział daje trochę nadziei na normalność, chociaż nadal mam co do tego mnóstwo wątpliwości. Nie bądź okrutna i daj trochę Uli odetchnąć. Bardzo mi jej żal.
Pozdrawiam. :)
Tak mąż Uli to oszust posługujący się fałszywymi danymi.Po zdjęciu Policjant rozpoznał ,że to poszukiwany przestępca . Nie wpadli wcześniej na jego trop ,a Marek i inny skutecznie zaprowadzili policję do celu.Ula jest nieufna i zamknięta w swoim bólu dochodzą też inne złe wspomnienia.Marek bardzo stara się jej pomóc ,lecz osobie po traumie ,która utraciła kogoś tak bliskiego jest bardzo trudna. Poza tym ona nie czuję się nigdzie bezpiecznie ,a ufa jedynie Szymczykom ,bo zna ich długo. Jak wiesz nie oszczędzam swoich bohaterów. Napiszę tylko tyle ,że nie zamknę Uli w zakładzie psychiatrycznym. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńBardzo ciekawa część :) Czyli wychodzi na to że ten jej mąż to oszust, ale dobrze że go zamknęli w więzieniu. Mam nadzieję że Ulka w końcu zrozumie że Marek chce jej tylko pomóc. Nie mogą tego zrobić. Oby Marek nadal odwiedzał Ulę w szpitalu, ale skoro ona wyjdzie w końcu z niego, to mam nadzieję że będzie ją odwiedzał, bo myślę że nie zamkną jej w tym zakładzie psychiatrycznym. Bardzo jestem ciekawa co dalej się wydarzy ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Marek zdecydowanie nie ma złych intencji i zależy mu by odzyskała równowagę i wyszła z tej czarnej rozpaczy.Ocknęła się i zaczęła żyć. Postawił sobie za cel przywrócić jej uśmiech ,więc nie zniechęci się tak łatwo. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńCzęść super, a akcja coraz bardziej robi się zawiła. Mąż Ulki to totalny oszust. Niedość, że oszukuje żonę to jeszcze innych. Nawet policjanta podając mu inne nazwisko. Czy Ulka w ogóle zna jego prawdziwe imię i nazwisko, czy dla niej też używa jakiegoś innego...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Andziok :)
Mąż Uli oszukuje i oszukiwał wszystkich posługując się fałszywymi danymi. Nie ,Ulka nie zna jego prawdziwego imienia. Pozdrawiam serdecznie :)
Usuń