Spała zaledwie trzy godziny w głowie przywołując
przykre wspomnienia. Niestety te dobre ,szczęśliwe momenty rozmyły się ,jak
krople deszczu na szybie. Zostając na szkle tylko na tą jedną chwilę. Zerknęła
na drzwi z nikłą nadzieją ,że zobaczy Irminę . Poznała ją przyprowadzając
pewnego razu do przedszkola Emily
. Zaś kobieta przyszła z Nastią. Zaczęło się od pomylenia kurtek ich córek i to
zapoczątkowało przyjaźń w przyszłości.
Żałowała ,że ojciec nie żyje. Pragnęła go teraz
zobaczyć ,porozmawiać i by po prostu był. Wystarczyłaby sama jego obecność.
Niestety to nierealne. Odszedł tuż po jej maturze. Zmarł na serce ,a był jej jedyną rodziną . Nie miała nikogo ,a mamy nigdy nie poznała.
Myśli były rozsypane niczym, jesienne liście na
parkowej alejce. W pomieszczeniu znajdowała się jeszcze nieco starsza pacjentka. Przed chwilą wzięli ją na badania. Spojrzała w stronę okna. Dzisiaj wyjątkowo nie obudziły ją
promiennie słoneczne jak zazwyczaj. Dziwiło ją to ,bo w zimie słońce nigdy nie świeci ,tak mocno. Przeważnie jest zimno ,ponuro lub całkiem biało ,a kwiaty nie kwitną ,a na szafce drugiej pacjentki stały w wazonie świeże polne kwiaty. A Maciek przyszedł ostatnio w koszulce. W ogóle stąd on się wziął ? Jak dowiedział się gdzie jest? Ula nie znała odpowiedzi na te pytania. Wszystko wydawało się jej dziwne i niezrozumiałe. Wciąż czuła się obolała ,a leki przeciwbólowe powodowały senność. W nocy budziła się z krzykiem . Co noc śnił się jej jeden sen, w którym ginie jej córeczka.
Jeden dzień przekreślił jej pozorne szczęście ,ale
zapominała o tym mając obok kogoś bardzo bliskiego.
~~~~~~~~
Trzynaście lat wcześniej…
Pociąg zatrzymał się przy peronie pierwszym. Wysiadła
z niego bardzo młoda kobieta w długim czarnym płaszczu ,szarej czapce targając
brązową walizkę. Nerwowo rozejrzała się po dworcu kolejowym i zatrzymała wzrok
na tablicach informacyjnych. Zapytała
pierwszego napotkanego przechodnia jak dotrzeć do wybranej ulicy. Docierając na
miejsce i zatrzymując się na noc w trzy gwiazdkowym hotelu. Po śmierci ojca nic
ją już nie trzymało w Polsce. Ojciec napisał wcześniej testament .w którym ją
uwzględnił. Otrzymała mieszkanie i trochę oszczędności. Przygotowywała się na
tą podróż parę miesięcy. Chociaż nie do końca wszystko zaplanowała. Postanowiła
sprzedać dom po siedmiu miesiącach zgłosili się do niej kupcy zainteresowani
nieruchomością. Wcześniej dwóch zrezygnowało ,a trzech zbyt długo zastanawiało
się ,a jej zależało na czasie. Ojciec był nauczycielem matematyki ,ale miał też
talent do języków. Ona również łatwo się ich uczyła. Co roku otrzymywała
świadectwo z paskiem. Tata był z niej dumny. Jego jedyna córka wzorowa
wygrywała konkursy historyczne i językowe. Niestety jej największą słabością
była dziecięca naiwność i ufność. Trafiała na niewłaściwych chłopaków.
Pozostawała zawsze ze złamanym sercem i garścią wspomnień.
Pierwsze dni w nowym kraju mijały na życiu
w ciągłym biegu. Złożyła dokumenty do jednej z rosyjskich uczelni. Wybrała Irkucki
Uniwersytet Państwowy . Niedługo potem rozpoczęła w nim naukę. Na jednej z
pierwszych lekcji usiadła obok dziewczyny z długimi niemal do pasa włosami .
Ula poczuła się bardzo niepewnie wśród tylu nowych ludzi w obcym kraju. Bez
nikogo. Mogła liczyć tylko na siebie. Bywały dni ,że chciało się jej zaszyć się
w miejscu ,gdzie nikt ją nie znajdzie i płakać. Wiedziała jednak ,że nic by to
nie dało. Musiała stawić czoła trudnością jakie napotykała na swej drodze.
Uwierzyć w siebie i swoje możliwości. Zyskać sympatię nowych ludzi wtedy nie
będzie jej życie tak puste i samotne.
Ula skoncentrowała się na słowach
profesora. W sali znajdowali zarówno chłopacy jak i dziewczyny. Większość
pochłonięta rozmową między sobą ,inna część znudzona udająca ,że uważnie słucha
wywodu nauczyciela. Tylko nie liczni naprawdę skupieni byli na lekcji.
Dziewczyna z ławki odwróciła się w jej
stronę.
- Cześć, jestem Jana-
odparła z uśmiechem .- A ty jesteś. . .
- Ula – odpowiedziała szybko po polsku. –
Ursula- zreflektowała się mówiąc po rosyjsku.
- Jesteś z Polski?- zainteresowała się niespodziewanie
nowo poznana.
- Tak- przytaknęła i z powrotem wróciła do
słuchania nauczyciela.
Nim się spostrzegła był czas na przerwę.
Spakowała zeszyt i książkę do torby oraz wrzuciła długopisy i ołówki do małej
przegródki.
Jana znikła jej już z oczu. Przemierzała
samotnie korytarz z torbą na ramieniu i czuła się jak intruz. Uczniowie ubrani
zupełnie inaczej i mówiące po
rosyjsku. Mimo ,że wydawało się jej ,że dobrze zna ten język słowa
brzmiały obco. To przez akcent i młodzież ,która zawsze używała nieco innych
zwrotów niż dorośli .
Pod jednym z okien stała Jana rozmawiając
z jakimś chłopakiem.
Minęła ich i zaszła do stołówki. Uczniowie
głośno rozmawiali i śmiali się. Nikt nie zaszczycił ją nawet spojrzeniem. Przy
jednym ze stolików siedział młody chłopak. Zauważając ją przysiadł się i miał
już coś powiedzieć ,ale wpadła Jana i wyprowadziła ją z stołówki nie wyjawiając
nawet powodu.
Czas dzieliła między naukę a przyjaciółkę
Jane. Oszczędności powoli się kończyły i musiała znaleźć jakieś źródło
dochodów. Szukała
coś wieczorowego by mieć możliwość studiowania nie omijając zajęć.
Wkrótce znalazła pracę jako hostessa i
dostała pierwszą pensję. Jana niedługo obchodziła urodziny i z tej okazji
postanowiła zrobić imprezę. Ula początkowo sceptycznie nastawiona zgodziła się na nią przyjść.
Z głośników brzmiała głośno muzyka.
Dziewczyny w krótkich sukienkach i ostrych makijażach pili alkohol i flirtowali
z chłopakami. Jedna brunetka siedziała jednemu na kolanach i całowała się z
krótko ostrzyżonym blondynem. W przedpokoju unosił się zapach tytoniu i
marihuany. Ula odkrywając ,że na tej imprezie są narkotyki i alkohol ,a ludzie
nie mają żadnych zahamowań ,chciała uciec. Odwróciła się już w stronę wyjścia.
Miała na sobie czarne biodrówki z ćwiekami na tylnych kieszeniach i białą
tunikę z nadrukiem czarnej gitary.
- Wypij to i wyluzuj- powiedziała Jana
podając jej kieliszek z drinkiem.
Umoczyła lekko usta i spojrzała na
przyjaciółka ,która posłała jej sztuczny uśmiech .
- Pij. Nie otrujesz się. Przyrzekam-
zachęcała ją i odwróciła się do chłopaka odchodząc nagle gdzieś z nim.
******
Rankiem nie wiele pamiętała z poprzedniego wieczora.
Podniosła się do pozycji siedzącej będąc tylko w czarnej koronkowej bieliźnie.
Przyjaciółka spała po lewej stronie łóżka na brzuchu z jedną ręką ,zwisającą
poza materac. Włosy zasłaniały jej twarz. Skrzypnęły drzwi i wszedł mężczyzna w
spodniach od piżamy w drobną szarą kratkę. Bezmyślnie gapiła się na niego.
Odwrócił się i rzucił w nią jej ubrania ,które leżały
na krześle.
- Ubierz się ,czekam na ciebie na dole- powiedział do
niej z krzywym uśmiechem.
Spojrzała na niego zszokowana zakrywając się kołdrą.
- Kim ty jesteś?
Otworzył szafę przeszukując ją. Zachowywał się bardzo
swobodnie.
- Jana ci nie powiedziała?- zdziwił się i zmarszczył
brwi wbijając w nią brązowe oczy.
Pokręciła głową z dezaprobatą.
- Musicie tak głośno rozmawiać?- skrzywiła się
nieznacznie brunetka zwlekając się jeszcze nierozbudzona z łóżka.
- Dmi . ..
- Jestem jej bratem- przerwał brutalnie.- Nazywam się
Sisinij Iwanow –dodał.
Siostra wpatrywała się w niego z niedowierzaniem. Otworzyła
usta by coś powiedzieć ,ale nie pozwolił jej dość do głosu.
Ursula zdezorientowana
nic nie mówiła wymykając się z pokoju. Od tamtej pory często ,gdy wpadała do domu przyjaciółki trafiała na jej brata. Sama ,zaś zamieszkała wynajętym tanim
pokoju z kuchnią i łazienką. Warunki mieszkaniowe nie należy do najlepszych
,lecz na razie na inne nie było ją stać . Potem załapała się na pracę w hotelu .Ubiegała
się o nią dość długo ,aż w końcu za szóstym razem ,dostała w jednym z nich
pracę.
W przyszłym roku dotarło do niej ,że wiza się jej
kończy. Przedłużyła ją tylko do roku ,bo jadąc mu nie myślała ,że zostanie na
dłużej i ,że pogodzi pracy z uczelnią. Wtedy brat przyjaciółki zaoferował
pomoc. Znali się długo ,ale do tej pory żadne z nich nie było niczym więcej niż
dobrymi znajomymi. Chociaż dziewczyna była nim zauroczona. Złożył
jej propozycję ,którą musiała poważnie przemyśleć. Albowiem to miało zmienić
jej dotychczasowe życie. Zaryzykowała
nie wiedząc ,że kiedyś uzna to za największy błąd swojego życia.
*****
- Wynoś się stąd – rzekł ostro Dobrzański po
niemiecku. Rosjanin nie zareagował ,a po chwili roześmiał się mu
w twarz.
- A co mi zrobisz chłopczyku?-
zadrwił . – Jestem jej mężem i to ja mam prawo tu być ,nie ty – zmierzył go
surowym spojrzeniem.
- Z tego co wiem ona nie jest zachwycona twoimi
wizytami. Wręcz przeciwnie ona nie chce cię widzieć ,bo to jej szkodzi- odparł
chłodno - Znikaj albo zawiadomię policję- warknął wbijając w niego wściekły
wzrok.
Na potwierdzenie tych słów wyjął telefon .
- I co im powiesz? Nawet nie wiesz jak się nazywam –
zaśmiał się szyderczo.
To zdanie zbiło Marka z pantałyku. Czyżby nie był
tym za kogo się podaje?
- Nie boje się ciebie- odrzekł stanowczo brunet.
Dowiem się kim jesteś i tak skończysz w więzieniu.
- Policję zainteresuję z pewnością to co mam do
powiedzenia. Wiem o wszystkim i mam świadków ,którzy potwierdzą moją wersje
zdarzeń- odpowiedział w dalszym ciągu mówiąc po niemiecku by mężczyzna
zrozumiał . Rosjanin znał albowiem dobrze niemiecki ponieważ po rozwodzie rodziców. Przeprowadził
się z matką do Niemiec. Jego młodsza siostra została w Rosji z ojcem i
dziadkami. Po uzyskaniu pełnoletniości wrócił do kraju.
Iwanow cofnął
się o krok i nie odwracając się rzekł:
- To jeszcze nie koniec. Wrócę tu i się policzymy-
zagroził. – Nie uratujesz tej zdziry i morderczyni. - mruknął na odchodne.
Dobrzański zacisnął wargi i westchnął ciężko. Co
za chory człowiek. Przypomniał
sobie o prezencie w pudełku ,które wciąż trzymał w ręce. Rosjanin opuścił
pośpiesznie szpital ,lecz brunet wiedział ,że nie kłamał i jeszcze tu
wróci. Niepewnie wślizgnął się do środka nie do końca wiedząc czego się dziś spodziewać. Rozmowa z Rosjaninem skutecznie popsuła mu humor.
Kobieta szybko skierowała wzrok na drzwi. Zauważając
bruneta podchodzącego do jej łóżka zamknęła oczy udając ,że śpi. Ujął jej dłoń
w swoją. Odwróciła głowę wbijając w niego spojrzenie pełne smutku i lęku.
Gwałtownie cofnęła dłoń i odwróciła się do niego plecami krzywiąc się z bólu
zapominając o chorym barku.
- Wszystko w porządku? Zawołać lekarza?- zapytał
wystraszony ,że nagle stan się jej pogorszy.
Szepnęła coś ,lecz nie zrozumiał.
- Pewnie i tak nie przyjmiesz ,ale przyniosłem coś
specjalnie dla ciebie- powiedział cicho i położył na łóżku średniej wielkości
pudełko ,zapakowane w ładny kolorowy papier.
Wpatrywała się w niego zaskoczona i przeniosła
spojrzenie na pakunek.
Rozdarł papier i z pudełka wyjął szklaną kulę i
potrząsnął nią lekko ,a białe
płatki zawirowały i opadły wprost na siedzącego białego aniołka. Postawił ją na szafce obok wazonu z różowymi tulipanami.
Uśmiechnęła się nieśmiało i przypomniała sobie ,gdy
mijała witrynę sklepową przed świętami. To było ostatnie święta spędzone z
córeczką. Zadrżały jej usta ,a oczy zrobiły się szkliste.
- Ula?- odezwał się przerywając krępującą ciszę.
- Spokojnie – rzekł łagodnie. – Nie masz się czym
martwić. Pogoniłem tego twojego męża. W ogóle co to za człowiek?
- Potwór- odrzekła po rosyjsku. – Ktoś kto zniszczył
mi życie. Uważa mnie za morderczynie . W życiu nie zabiłabym dziecka. Ale to
przeze mnie umarła.
Głos się załamał ,a łez nie udało się powstrzymać.
Czuł się mocno rozczarowany ,że znowu go ignoruje.
Mówi w obcym języku . Z Maćkiem rozmawiała normalnie ,a jego traktowała z
rezerwą. A on tylko pragnął jej pomóc. Tak naprawdę teraz sam nie wiedział
dlaczego dokładnie to robi. Na początku przejął się jej historią i współczuł
jej. Potem Szymczyk poprosił go o pomoc ,a on zgodził się . Jej przyjaciele
byli również jego przyjaciółmi.
Serce pękało jej z rozpaczy ,a poczucie winy
przygniatało jak głaz. Najgorsze ,że nie miała komu się zwierzyć i wyjawić
prawdy. Obawiając się ,że będą ją obwiniać tak jak jej mąż.
******
Maciej przypominał sobie rozmowę z przyjaciółką tuż
przed popełnieniem samobójstwa. Patrycja zabrała dzieci na zakupy. Miał
wybrać się z nimi ,ale wziął się za sprawdzenie poczty i dokonał przelewu na
konto młodszej
siostry ,która potrzebowała pieniędzy na operacje.
– Ula musimy porozmawiać –odparł poważnie siadając na
skraju łóżka. Odwróciła się i spojrzała na niego.
– O czym?- rzuciła obojętnie.
- Nie możesz ciągle się zadręczać. Nie chcesz
powiedzieć mi to może otworzysz się przed kimś innym. Będziesz miała okazję ,bo
wyjeżdżam na weekend i mam zamiar poprosić mojego szefa i zarazem przyjaciela
by został z tobą przez te dwa- trzy dni. Znam go i wiem ,że można mu ufać. W
firmie.. .
- Maciej mnie nie interesują sprawy jakieś firmy-
odparła przerywając mu . Jednak jego to nie zniechęciło i kontynuował dalej. –
Prawdopodobnie zostały zatrzymane na granicy i trzeba wykupić polski patent na
import .
- Z tego co słyszałam to nie ty jesteś prezesem tej
firmy
- To prawda nie ja, ale Marek mnie poprosił abym
jechał i zgodziłem się. To tylko dwa góra trzy dni.
- Nie jestem dzieckiem poradzę sobie – rzekła ostro
- Chodzi o to ,że Patrycja jedzie z dziećmi do kuzynki
i będziesz sama, a ja martwię się o ciebie.
- Niepotrzebnie – powiedziała naburmuszona. On nie ma
prawa traktować mnie jak małego dzieciaka. – Nie potrzebuję niańki umiem się o
siebie zatroszczyć
- Właśnie widzę- dodał ironiczne – Pamiętasz co
zrobiłaś w zeszłym roku albo wcześniej ? Historia powtórzyła się jeszcze trzy
razy.
- Jeśli będę chciała odebrać sobie życie nie
powstrzymasz mnie. Nie uchronisz . To moje pieprzone życie! - podniosła głos
prawie do krzyku- Nie ty przeżyłeś piekło. Moje serce jest martwą tkanką ono, umarło pięć lat temu. Nic tego nie zmieni. Czas nie ukoi mojego bólu. Me rany
krwawią . Nie zagoi go czas .
- Dobrze wiesz ,że nie wychodzisz z domu. A ktoś musi
zrobić zakupy i nakarmić Bonifacego
.
- I kto niby miałby tu przyjść? – zapytała z ironią
- Marek Dobrzański. To w porządku człowiek. Polubisz
go.
- Nie chce tu nikogo widzieć !
- Liczę ,że zmienisz zdanie i zaczniesz wychodzić z
domu i normalnie jeść
- Nie jestem głodna i nie mów mi co mam robić!-
wrzasnęła.
********
Marek nieobecnym
wzrokiem wodził po sali. W głowie miał kompletną pustkę. Był bezradny ,bo ona
nawet nie zwracała na niego uwagi. Zastanawiał się odwiedziny w szpitalu i
przesiadywanie tutaj ma jakikolwiek sens. Tracił powoli nadzieję. Ewidentnie nie
chciała jego pomocy. W sumie czego mógł się spodziewać. Był obcym człowiekiem
,który pojawił się nagle. Co mogło być dla niej nie zrozumiałe. Jednak chciał
aby Szymczykowie skupili się bardziej na swojej rodzinie ,a Maciej potrzebny
był przede wszystkim siostrze ,którą czekała poważna rodzina. On nie miał
zobowiązań. Wolał siedzieć tu niż w pustych czterech kątach i patrzeć
bezmyślnie w sufit lub ekran komputera. Poza tym z trudem przychodziło mu
patrzenie na cierpienie innych. Jego matka założyła klinikę ,gdzie wybudzają
dzieci ze śpiączki. Była też prezesem fundacji dla domu samotnej matki. Paulina
nigdy nie chciała mu towarzyszyć w takich miejscach. Mówiła ,że ma inne plany.
Nie przepadała też szczególnie za dziećmi i brakowało jej wrażliwości. Zawsze
zadbana ,pachnąca i pragnąca błyszczeć w blasku fleszy. Zapatrzona w siebie i nie
dostrzegająca innych. Długo dochodził do tego ,że ona nie jest kobietą dla
niego. A dodatkowo pomogło mu to wejście do sypialni i przyłapanie na gorącym
uczynku. W łóżku z innym mężczyzną. Pojechał na delegacje na trzy dni. Wrócił o
dzień wcześniej.
- Moja mała córeczka. . .-szepnęła niemal bezgłośnie
nadal po rosyjsku.
- Czasem warto się otworzyć i nie tłumić w sobie złych
emocji. To nie sprawi ,że zapomnisz o tragedii ,która cię spotkała. Tego się
nie zapomina. Sam nie wiem co bym zrobił ,gdyby.. .-
uciął spuszczając głowę i nie mając nadziei ,że odpowie po polsku.
Milczała.
- Szczęście to ulotna chwila ,która może zmienić się w
koszmar. Jeden dzień sprawić ,że nic będzie już nie ważne- mówiła nie
utrzymując z brunetem kontaktu wzrokowego.
Zupełnie jakby mówiła to ,w pustą przestrzeń i nie
zwracała uwagi czy ktoś to usłyszy.
Zaskoczony otworzył szeroko oczy wciąż nie dowierzając
,a przez twarz przemknął cień uśmiechu.
- A próbowałaś ,kiedyś zatrzymać ten szczęśliwy moment
na dłużej?- dotarł do niej nieznany męski głos.
Dotarło do niej ,że powiedziała to w swoim ojczystym
języku.
- Szczęście to iluzja. Dlaczego prawie wszyscy
mówią tu po polsku?- spytała niepewnie. – Przecież jesteśmy w Rosji prawda?
Wizualnie blog zyskuje w oczach :)
OdpowiedzUsuńCoraz więcej się dowiadujemy. Ale ten mąż Ulki jest niereformowalny. Widać, że to ostatnia szuja. Czy to on na pewno jest bratem koleżanki Uli? Czytając jej reakcję zastanawiam się nad tym, czy powiedział Uli prawdę. Dobrzański opiekuje się czule Ulką, a ona coraz bardziej się otwiera przed nim.
Pozdrawiam serdecznie, Andziok :)
Andziok
UsuńDzięki ;).
Rosjanin jest niezrównoważony psychicznie.Nie powiedział jej całej prawdy. Ona wszystkiego o nim nie wie.Czy otworzy się bardziej przed Markiem ,czy mu zaufa o tym wkrótce.
Pozdrawiam serdecznie :)
Bardzo ciężki rozdział, chociaż wiele wyjaśnia, a przede wszystkim to jak Ula znalazła się w Rosji i jak poznała swojego męża. On jest groźny zarówno dla niej jak i dla Marka. Pierwsze spięcia słowne, a co będzie dalej? Pobiją się? Taki człowiek jak Sisinij nie powinien chodzić na wolności. Nadal nie rozumiem, dlaczego w tej sprawie nie interweniuje Maciek w imieniu Uli, przecież doskonale zna całą przeszłość. Może Marek będzie mógł się tym zająć? Uli najwyraźniej potrzebna jest ochrona, bo może dojść do sytuacji, że przy okazji kolejnej wizyty w szpitalu zastaną ją martwą i to za sprawą tego bandziora, a nie dlatego, że kolejny raz targnęła się na swoje życie.
OdpowiedzUsuńCoś z jej psychiką jest nie halo, bo dlaczego wciąż jej się wydaje, że jest w Rosji?
Dużo pytań, a cała historia staje się coraz bardziej mroczna. Ja osobiście chciałabym, żeby ten Rosjanin zniknął z życia Uli i zniknął z Polski. Niech go piekło pochłonie.
Pozdrawiam. :)
PS.
Już nie chciało mi się wymieniać błędów a jest ich trochę. Znowu pośpiech Cię gubi. Powinnaś przeczytać jeszcze raz uważnie tekst i poprawić.
Małgorzata
UsuńOczywiście ,że powinien być w więzieniu i dawno.Jeszcze tam trafi. Nie zamorduję Uli ,bo nie taki jest plan. Ale zrobi coś innego. Nie zdradzę co dokładnie.Z Ulą nie jest całkiem dobrze. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :)
O kurcze Ulka myśli że jest w Rosji. To się porobiło :( Ale przynajmniej odezwała się do Marka. Z tego rozdziału można się dowiedzieć dlaczego Ula pojechała do tej Rosji. A i nowy wygląd bloga jest naprawdę bardzo ładny :D Bardzo jestem ciekawa co się dalej wydarzy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Miśka
UsuńOna tak myśli ,bo ostatnim wspomnieniem jest pobyt w szpitalu w Rosji po wypadku.Jej stan ulegnie też nagle pogorszeniu ,lecz potem jeśli o stan fizyczny będzie już lepiej.
Cieszę się ,że podobają ci się zmiany graficzne na blogu. Pozdrawiam serdecznie :)
No tak wyszła za mąż, aby móc tam zostać. Coraz częściej się słyszy o takiej sytuacji a dobry sposób to nie jest.Ula jest tego przykładem. Jana niby przyjaciółka a jednak nie podoba mi się tak jak ten jej niby brat.Zdecydowanie powinna trzymać się Maćka i Marka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
RanczUla
UsuńFałszywa przyjaciółka i podły,zdradzający i niebezpieczny mąż zdolny do wszystkiego. W ostatnim zdaniu zgadzam się z Tobą.Powinna trzymać się Maćka i Marka im zależy na jej bezpieczeństwie i zdrowiu.Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :)