Strona Główna

sobota, 24 marca 2018

,, Spróbujmy jeszcze raz'' Short story 2/



,,Ja tak bardzo stęskniona dłoni twych ,on czeka na chwilę ,byś wreszcie był...Ja tak bardzo wierzyłam… W ten właśnie dzień, by niczym marzenie zjawiłeś się...''

- Zadzwoń do niego- poradziła przyjaciółka.- Widzę jak się męczysz kochana- Ula przewróciła oczami na tą uwagę, a Baśka kontynuowała.
- Pora postawić sprawę jasno. Nie możecie żyć w zawieszeniu i udawać ,że jest w porządku. Rozwiedź się z nim albo pogódź. Ulka pozwól mu uczestniczyć w życiu dziecka.
- Basia – westchnęła ostentacyjnie.- Minęło wystarczająco dużo czasu na ułożenia sobie życia od nowa. Może Markowi wygodnie jest mieć żonę i kochankę na boku. Nie zadzwonił , nie przyjechał.
- Stop- przerwała jej oburzona rudowłosa wstając z kanapy z indygowej kanapy. – Facet nie wie o synu. Zapomniałaś ,że zatarłaś za sobą wszystkie ślady?
- Nie wyjechałam na koniec świata- wtrąciła Dobrzańska.- Nie ma rzeczy niemożliwych. Nie dla mojego męża.
- Widocznie są skoro dotąd nie wpadł na twój ślad. Uniemożliwiasz mu skontaktowanie się z tobą. Rodzinie wcisnęłaś kit o Brukseli. Wyrzekłaś się wszystkich. Ja uniemożliwiam? Dzwoniłam do niego. Dobrze wiesz ,że wyjazd nie wchodzi w grę. Mały non stop ląduje w szpitalu. Łatwo. łapie infekcje. Nie mogę żyć wyłącznie chorobą synka ,bo zwariuje. Białaczka to dla niego wyrok. W każdej chwili może umrzeć. I ty podejrzewasz mnie o romans? Wyszłam z kolegą z pracy. Jest lekarzem. Rozmawialiśmy o Mikołajku. 
- David nie jest jego ojcem. Powinnaś zwrócić się o pomoc do Marka. Jeśli ty w ciągu tygodnia się z nim nie skontaktujesz zrobię to za ciebie. Postępujesz naprawdę głupio Ula. Okey, zdradził cię ,ale może chcę naprawić błąd z resztą syn jest ważniejszy niż wasze problemy małżeńskie. Gdyby mu na tobie nie zależało i nie żałowałby to dawno by się z tobą rozwiódł .
- Jak śmiesz udzielać mi rad? Sama nie utrzymujesz kontaktu z rodzicami i bratem-  rudowłosa zacisnęła usta. – Przygarnęłam cię pod swój dach. Pomogłam ci się pozbierać po zdradzie. Nie rozumiem tylko dlaczego czekasz. Marek prędzej czy później złoży pozew rozwodowy i bez konsultacji z tobą  zażąda testów DNA ,gdy dowie się o Mikołajku.
Argumentacja Baśki nie przekonała upartej i zagubionej Uli. Opadły jej ręce , skuliła się na kanapie przytulając głowę do oparcia. Tęsknota w jej sercu pogłębiała się. Chodziła rozkojarzona i dostała białej gorączki na myśl o ich definitywnym rozstaniu. Dopóty, dopóki nie wylądowali w sądzie karmiła się fałszywą nadzieją.
- Baśka on mi go odbierze- powiedziała półszeptem.- Marzyliśmy o dziecku bardzo długo. Podaliśmy się i chcieliśmy odpuścić ,a tu niespodzianka. Szkoda tylko ,że Marek zrujnował nasze małżeństwo.
- Karteczka z numerem telefonu nie świadczy o zdradzie- rzekła uspokajająco ruda przyjaciółka.
- Karteczka może nie ,ale czarne stringi w kieszeni marynarki owszem- błękitne oczy zaszły łzami. – Tłumaczył się jak idiota. Zrucał winę na alkohol i ,że nie ma pojęcia o tych pieprzonych majtkach.
- A czytałaś artykuł o aresztowaniu Sebastiana Olszańskiego?- zapytała zwracając tym uwagę Uli.
- Nie, nie czytałam. Sebastian został aresztowany? Za co?
-  Marek oskarżył  go podaniu mu narkotyku. Odbył się proces i przymknęli blondyna. Ponoć działał w zmowie z pewną kobietą. To oszustka matrymonialna trzykrotnie rozwiedziona. Trzeci mąż zostawił ją bez grosza przy duszy ,chcąc się odegrać  szukała kolejnego łatwego źródła dochodu chcąc uwieść faceta jaśniej mówiąc twojego męża i pragnąc wrobić go w ojcostwo- Ula słuchała uważnie przetrawiając te niuanse.
- To nonsens. Kobieta polująca na zasobny portfel i mój mąż jako ofiara? – pokręciła z niedowierzaniem głową.- Baśka skąd masz te dane? Chyba nie od niej?
- Nie, oczywiście ,że nie od niej- zaprzeczyła.- Brat reprezentował ją w sądzie. Znam szczegóły o których może i nie powinnam mówić ,ale nie mogę patrzeć jak zadręczasz się , tęsknisz za nim i płaczesz w poduszkę. Schowaj dumę do kieszeni. Sama nie jesteś bez winy. Tydzień temu byłaś na randce – wypomniała jej rudowłosa. – Z Davidem.
- Marek mnie zawiódł, zdradził i skrzywdził. Nie zmieni tu nic rozmowa. Rozwód jest najlepszym rozwiązaniem- kobieta nie dała się zwieść spokojnemu i opanowanemu głosowi przyjaciółki znała ją za dobrze. Grać mogła przed obcymi, rodziną ,ale nie nią. Barbara nienawidziła maskarad, kłamstw i zatajania faktów. Ceniła prawdę . Pod tym względem była bardzo podobna do Uli i Marka ,który dzięki żonie zrozumiał ,iż niewinne kłamstwo może zepsuć wszystko.
Kobieta podenerwowana biernością Uli i jej dziwną upartością zdjęła z półki wielki album w brązowej skórzanej oprawie. Otworzyła przysuwając się do Dobrzańskiej i wskazała na dwójkę ludzi. Marek obejmował Ulę patrząc jej oczy z czułością i miłością. Wyjęła jedno pokazując Uli.
Ciemnowłosa odwróciła je i przeczytała podpis.
- Wyspy Kanaryjskie  5 lipca . Podróż poślubna.
Pamiętała ich rejs statkiem i cudowne chwile spędzone z świeżo poślubionym mężem na promie. Cudowny dźwięk fal, wiatr we włosach, czułe pocałunki i pyszne jedzenie. Oboje wypełniali czas na rozmowach ,podziwianiu pięknych widoków oraz miłosnych igraszkach.

Słoneczna pogoda sprzyjała nowożeńcom. Ula zapatrzyła się na turkusowo-niebieskie fale uderzające o kadłub. Brunet oplótł jej talię wtulając nos w pachnące morską bryzą włosy. Zapatrzył się na linie horyzontu. Przy ukochanej odpływały wszelkie smutki, czuł z nią niezwykła więź , jej ciepło. Ujął go jej charakter. Chęć niesienia pomocy innym i cieszył się ,że dała mu szansę ,wybaczyła epitety rzucane pod jej adresem. Przechodzili różne etapy znajomości. Od niechęci, wrogości, współpracy, przyjaźni, namiętności do bezgranicznej miłości poprzez znowu cofnięcia się do etapu pierwszego. Zamknął oczy chłonąc atmosferę. Odwróciła głowę i przylgnęła do jego warg. Całowali się bez opamiętania. Spojrzał na nią zamglonym wzrokiem mając ochotę wziąć  ją na środku pokładu. Zerknęła na wypukłość w jego jasnych spodniach i zauważył rumieńce na jej twarzy. Otworzył przed nią nowe bramy rozkoszy.

                        ****
Męczyła się z zapięciem białego koronkowego biustonosza siedząc na jasnej pościeli. Marek opuszkami palców przejechał wzdłuż jej kręgosłupa zauważając, że ta niewinna pieszczota wywołuje u niej przyjemne dreszcze. Przybliżył się odgarniając jej włosy z karku ,całując ramię jednocześnie wsuwając dłoń pod miseczkę stanika i zdejmując go. Gwałtownie odwróciła się wpijając zachłannie w jego wargi, wsuwając dłoń za gumkę bokserek. Jęknął zaskoczony i chwycił ją za pośladki dając jej znak ,że nie chce dłużej czekać. Majtki podzieliły los górnej części garderoby. Mężczyzna leniwymi pocałunkami i dotykiem dłoni rozpalał jej zmysły. Traciła kontakt z rzeczywistością. Dla niej seks z nim był mistycznym przeżyciem. Rozbierał ją pomału ze wstydu , z nieśmiałości otwierał na miłość ,uczył intymności i czułości. Mimo ,że był u kresu wytrzymałości prowadził dalej grę wstępną pieszcząc jej alabastrową skórę.
- Jesteś idealna- wymruczał.- Moją kobietę ze snów, kocham cię – wyszeptał stopniowo zanurzając się w jej ciele. Nic nie było w stanie ostudzić ich gorących ciał połączonych w miłosnym tańcu.
- Ulka ! Zasnęłaś ?- wykrzyknęła Baśka machając jej ręką przed oczami.
- Co? Nie. Wspominałam noc poślubną- przyznała z lekkim skrępowaniem Ula.
Sięgnęła po  inne fotografię.  Z wakacji, przyjęcia urodzinowego ,  Zakopanego , z Francji gdzie spędzili romantyczny weekend we dwoje, wesela kuzynki i robionych tak bez okazji. Wyciągnęła zdjęcia ze ślubu. Najpiękniejszego dnia w jej życiu. Odczuwała smutek na myśl ,że tak potoczyły się ich losy. W jednej dłoni trzymała fotkę Marka ,a w drugiej synka tuż po urodzeniu. Uśmiechnęła się smutno.
- Połóż się. Sen dobrze ci zrobi- poleciła z troską kobieta zbierając porozrzucane przez Jasia i Kasię ,zabawki.


                                  ****
 Leżąc w łóżku usiłował przywołać obrazy z nocy ,lecz bezskutecznie. Sebastian jego najlepszy przyjaciel okazał się zdrajcą, podłym skurwysynem pragnącym unieszczęśliwić jego i Ulę rozdzielając ich. Wymyślił intrygę  wcielając swój plan w życie , a małżeństwo Uli i Marka posypało się jak domek z kart. Ula uciekła od niego. Jego najdroższy skarb. Od jej odejścia załamany nie funkcjonował normalnie bez zażywania środków nasenny i cotygodniowych wizyt u specjalisty. Marek chciał udać się z Ulą na terapię małżeńską. Niestety zaszyła się tak ,że nie potrafił jej odnaleźć. Józef zamykał mu przed nosem drzwi , Ala milczała jak i inni pracujący nadal w firmie .
 Ula zdruzgotana zabrała swoje rzeczy, połykając łzy zdjęła obrączkę i pierścionek rzucając  pod nogi męża. Niebawem byłego. W ciągu tygodnia planowała złożyć pozew rozwodowy. Po namyśle zrezygnowała wciąż myśląc o Marku i jego zdradzie. Zastanawiała się czy będzie ,kiedyś w stanie mu wybaczyć. Potrafiła trwać tylko będąc z nim. Bez niego świat skąpany był w mroku ,a bezsenność nadzwyczaj wyraźnie dawała się jej we znaki.  
Przekonywał ją do zmiany decyzji, błagał , klęczał na firmowym korytarzu robiąc z siebie idiotę. Nie zmiękła. Przybrała surowy wyraz.
- ,, Przyrzekałeś mi miłość ,wierność i uczciwość małżeńską przed ołtarzem’’- rzuciła mu prosto w twarz.- Wytrzymałeś prawie trzy lata. O ile nie zdradzałeś mnie po kryjomu. Za tydzień obchodzilibyśmy trzecią rocznicę ślubu i być może szczęście wreszcie by nam popisało i na świecie pojawił się mały człowiek  cząstka mnie i ciebie ,ale ty musiałeś okazać się skończonym draniem zdradzając mnie z tą… mam być z ciebie dumna? Wybaczyć ci ,przejść z tym do codzienności ? Nie, ja tak nie potrafię-  Do jej oczu napłynęły łzy.
- Ula ja nic nie pamiętam z tej nocy. Przysięgam ,że nigdy bym cię nie zdradził, ktoś mi dosypał czegoś do alkoholu.
- Nie kłam- przerwała ostro.- Jak śmiesz tak kłamać. Nie masz odwagi przyznać się do zdrady?
Unikał spojrzenia jej w oczy zatrzymując na posadzce. Jej serce krwawiło. Każde słowo przepełniał niesamowity smutek. Zniszczył ich wspólną przyszłość.
– Wybacz nie jestem w stanie być nadal twoją żoną- zakończyła ze spuszczoną głową wchodząc do windy.
Wparował do środka świdrując ją wzrokiem. Nie odpuszczał. Wziął jej w dłonie w swoje.
- Jesteś moim życiem ,. Ula. Nie umiem bez ciebie istnieć- mówił patrząc w lazurowe przepełnione złością i bólem oczy. - Dzięki tobie żyję. Nie odbieraj mi sensu ,bo tylko ty  nadajesz  go mojemu życiu. Wywróciłaś je do góry nogami. 
- Nie nabierzesz mnie na te czułe słówka- oznajmiła lodowato.- Nie cofniesz zdrady- poprawiła pasek od torebki opuszczając windę. Marek z miną zbitego psa podążył jej śladem. 
Wsiadła do auta zanim zdążył dobiec ,odjechała. Czuła się fatalnie. Po dwóch tygodniach chorowania udała się wreszcie do lekarza. Po usłyszeniu diagnozy spakowała się i wyjechała. Nieustannie lądowała w szpitalu. Przyjaciółka ze studiów z którą odnowiła kontakt przychodziła po pracy zostawiać dzieci pod opieką ojca lub babki. Ula podczas porodu straciła dużo krwi. Potrzebna była transfuzja. Po skończeniu przez Mikołajka  pół roku okazało się ,iż malec ma białaczkę. Na wsparcie  ze strony Dobrzańskiego nie mogła liczyć. Zadzwoniła do niego tuż po porodzie. Odebrał Sebastian. Nie przekazał Markowi wieści o zostaniu ojcem ani prośbie o przyjeździe. Zdradziła Olszańskiemu adres ,bo obiecał przekazać wszystko Markowi. Po  nieudanych próbach skontaktowaniu się z mężem dała sobie po prostu spokój. Marek żył w nieświadomości ,że Ula urodziła Mikołaja ,który odziedziczył po nim nie tylko dołeczki i ciemne włoski ,ale i imię i nazwisko.
 Mężczyzna pomieszkiwał u Dobrzańskiego po tym jak wywalili go za niepłacenie czynszu ,a na nowe nie było go stać ,bo zadłużył się i nachodził go komornik zabierając nawet samochód. Liczył na pomoc dziewczyny. Miała złapać Marka na dziecko i zażądać wysokich alimentów po czym mieli podzielić się kasą po połowie , lecz Marek odkrył prawdę i plan się nie powiódł. Marek wywalił go na zbity pysk i nie litował się nad nim. 
Marek  po  odejściu Uli  załamał się. Nie żył jak dawniej. Zmizerniał , wychudł przypominając niemal zombie z sińcami pod oczami, z dużymi szarymi oczami przepełnionymi dotkliwym bólem, tęsknotą  i żalem. Dni płynęły monotonnie.
Następnego dnia w drodze do pracy zatrzymał się przy galerii. Dostrzegł kobietę przypominającą jego byłą żonę. Zbyt duża odległość sprawiła ,że nie rozpoznał w niej Uli.
Prowadziła spacerówkę. Przystanęła schylając się po pluszową zabawkę. Wydostał się z auta biegnąc w jej kierunku ,lecz ślad po niej zaginął. Myślał ,że to kolejne złudzenie. Od ponad dwóch lat ,w każdej mijanej kobiecie na ulicy widział tą jedną ukochaną twarz. Skronie i czarne włosy przyprószyła lekka siwizna. Spłoszona skręciła w lewo ukrywając się w sklepowej alejce w dziale z sprzętem AGD.  Wystraszyła się ,że może ją rozpoznać. Chłopczyk rozpłakał się ,wzięła go na ręce próbując uciszyć i starając się nie zwracać na siebie niczyjej uwagi.
- Skarbie, nie płacz- szeptała.- Mikołajku, proszę cichutko, mamusia jest przy tobie- mocno tuliła chłopczyka. Mały uspokoił się kurczowo trzymając mamę za płaszcz.
Marek wypytał dokładnie o kobietę z dzieckiem ,a po nie odnalezieniu uznał ją za nieznajomą i zrezygnował z dalszych poszukiwań. Nie zdołał odkryć ,że jego żona ma synka.

Zaopatrując się w składniki do przygotowania zapiekanki ze szparagami i makaronem. Wyłożył zakupy , ubrał biały fartuch w niebieskie paski i zabrał się za przygotowanie dla siebie posiłku. Trzymał się przepisu ,bo w dziedzinie kulinarnej poruszał się po omacku. Był amatorem nie kucharzem. W kuchni w miarę sobie radził. Gdy został sam nie chciał stołować się na mieście. Ula przyzwyczaiła go do domowego jedzenia. Tęsknił za jej obiadami.  Za pachnącym domem pełnym kwiatów, czystym i słodkimi pocałunkami. Bez niej miał pojęcia nawet ,gdzie ,co jest. W mig odgadywała jego myśli i mimo sporów na początku  myśl o rozstaniu przerażała obojga ,a gdy to nastąpiło funkcjonowali jak w transie. Jedno nie umiało zapomnieć o drugim. Wymazać wspólnych lat. Marek nie porzucił marzeń o potomku. Wierzył ,że będzie dane mu doświadczyć ojcostwa a Uli macierzyństwa. Nie chciał innej. Pragnął tylko swojej zmysłowej, pięknej Urszuli. Wczoraj od Ani dowiedział się ,że Ula wróciła i go szukała. Na szczęście zostawiła numer. Dzwonił ,ale się nie dodzwonił.

                                                    ➕➕➕
,,Zapłakane twoje oczy ,słodko-gorzkie łzy. Kiedy płaczesz serce pęka mi… Zapłakane myśli moje .Jak ci pomóc mam? Przytul się nie jesteś synku ,sam. Nie jesteś…''*

- Mama!- wyrywał się Mikołajek z rąk kobiety. Postawiła go na podłodze ,rozglądając się po mieszkaniu , które należało ,kiedyś do niej i do Marka. Nikt jej nie otworzył więc weszła bez zaproszenia. Chłopczyk chwiejąc się zmierzył w wybranym przed siebie kierunku. Straciła go na moment z oczu. Zaniepokojona sprawdziła salon i pomieszczenie obok. Z kuchni dochodziły różne zapachy i dźwięki. 
Mikołajek omal nie uderzył głową w kant stołu ,gdyby nie refleks Marka.
- Skąd się tu wziąłeś?- zapytał osłupiały wpatrując się w twarzyczkę Mikołajka i zastanawiając czyj on jest. Trzymał go mocno nie mogąc uwierzyć ,że trzyma w ramionach  dziecko,które miało jego oczy i dołeczki. Zaniepokoiło go blada skóra chłopczyka i czerwona plama na rączce jakby po ukłuciu. Uśmiechnął się do malca ,który rozpłakał się. Dobrzański przyłożył dłoń do jego czółka . Było gorące. Wpadł w panikę.
- Co mu zrobiłeś- zabrzmiało jak wyrzut.- Mikołajek nie może tak płakać to go męczy- rzekła zła i zabrała dziecko całując i tuląc.
- Nie wiedziałem. Ula czyje jest to dziecko?
Ponownie stawiając dziecko na podłodze wyjęła z torebki zdjęcie.

- Tak wyglądał po urodzeniu. Choroba wyniszcza jego układ odpornościowy. Nawet przeziębienie może być bardzo groźne. Mikołaj choruje od szóstego miesiąca na białaczkę limfatyczną. Przyszłam z tobą porozmawiać. Wiem ,że nie będziemy razem ,ale tu nie chodzi o nas a o chore dziecko.
- O Boże. Dlaczego nie powiadomiłaś mnie wcześniej o jego narodzinach i stanie zdrowia? Wiesz jak pragnąłem zostać ojcem. Mimo wszystko cieszę się ,że w końcu przyszłaś- uśmiechnął się smutno.
-  Próbowałam ,ale... Przyszłam porozmawiać o rozwodzie i odwiedzinach oczywiście jeżeli w ogóle interesuje cię twój syn.- postawiła sprawę jasno.- Nie mogłam przyjechać wcześniej ,bo Mikołajek często jest w szpitalu. Marek proszę pomóż nam- wyszeptała szlochając.- Mały umiera ,a ja nie umiem nic zrobić.
Dobrzański objął ją ramionami i zapewnił ,że wszystko będzie dobrze. 
- Nie dotykaj mnie- ostrzegła zachowując dystans. - Dzwoniłam do Sebastiana ...- zaczęła.
- Ciii...- uciszył ją próbując się do niej zbliżyć ,ale cofnęła się.- Najważniejszy jest teraz nasz syn. 
-Wiem ,że byłaś u mnie wczoraj w firmie. Ula ja nie chcę rozwodu- powiedział stanowczo.
- Marek , pali się!
*- Frag. piosenki ,, zapłakane oczy'' - Blue Art. 

czwartek, 15 marca 2018

,, Spróbujmy jeszcze raz'' Short story 1/


O dziewiątej dokończył kawę wyszedł z mieszkania zostawiając w połowie
niedokończoną na talerzyku kanapkę ,gnając do firmy. Rzucił teczkę na tylne siedzenie odpalając srebrnego lexusa pilotem otwierając automatyczną bramę. Posiadłość robiła imponujące wrażenie. Ściana tuli usadzonych w jednym równiutkim rzędzie, podjazd wysypany białym żwirem, kwietniki ustawione po dwóch stronach frontowych białych drzwi. Wielki budynek z białymi okiennicami, balkonem, kuchnią, trzema sypialniami, dwiema łazienkami, salonem, pomieszczeniami niezagospodarowanymi, małą spiżarką, gabinetem i salką ćwiczeń. Dom otoczony był pięknym ogrodem z basenem i krzakami róż. Nie jeden zazdrościł mężczyźnie majątku, pozycji i dobrego podejścia do ludzi. Uchodził za duszę towarzystwa. Nie należał do konfliktowych osób ,ale potrafił postawić na swoim ,gdy na czymś mu bardzo zależało. Cenił porządek ,ale pozwalał sobie na spontaniczność i czasami polegał na intuicji. W prywatnym życiu niejednokrotnie go zawiodła.
Z miłego, wesołego dwudziestoośmioletniego faceta ,kochającego nad życie swoją żonę  stał się zimnym, zamkniętym w sobie, ponurym ponad trzydziestoletnim z stwierdzoną depresją. Raz w tygodniu siadał w gabinecie ,aby opowiedzieć o minionym tygodniu ,lękach, problemach ze snem i towarzyszącymi mu złudzeniach.
Codziennie rano budził się szepcząc ,, dzień dobry ,skarbie’’. Chciał ją objąć , przytulić zamiast jej leżała poduszka w kwiecistej poszewce. Ciemnowłosa kochała kwiaty , wypełniała nimi ,każdy kąt w domu. Nosiła proste sukienki z kwiatowymi motywami ,a w sezonie zimowym długie swetry i uwielbiała pić kakao otulając się kocem. Nie znosiła zimnych pór roku. W tłumie straciła humor ,woląc spotkania w mniejszym gronie. Kochał jej olśniewającą urodę , wrażliwość, uwielbiał słuchać ,gdy cytowała klasyków lub podśpiewywała ulubione melodię przygotowując kolację. Zawsze pełna optymizmu, gotowa nieść ,każdemu pomoc.  W takiej właśnie się zakochał.
Zorganizował parapetówkę. Zaprosił ją wraz z innymi znajomymi. Od niedawna pracowała w Febo&Dobrzański na stanowisku asystentki. Rzetelna, lojalna, punktualna błyskawicznie wdrażająca się w nowe obowiązki. Jej słabością było podjadanie słodyczy i czasami za długi język. Prawiła niektórym morały, trzymała się zasad i nie umiała znaleźć wspólnego języka z sekretarką Violettą zatrudnioną na prośbę narzeczonej ,ambasadorki firmy. Obowiązki kończyły się na kontaktach z mediami i robieniu gigantycznych zakupów. Szafy pękały w szwach. Protekcjonalnie zarzucała ukochanemu zdrady, błagała o zwolnienie nowej asystentki.
Prezes pokłócił się z nią twardo obstając przy swoim ,iż jej nie zwolni. Stracić kogoś tak cennego to potężny cios dla firmy ,ale również biznesmena. Podczas zwołanego w konferencyjnej spotkania nie umknął mu fakt pięknych lazurowych oczu otoczonych gęstymi rzęsami, lśniących włosów. A jej uśmiech sprawił ,że poczuł  podniecenie.  Mówiła i mówiła. Nie słuchał jej zapatrując się na zmysłowe usta. Ocknął się dopiero po podsunięciu mu kolorowej broszury. Przejrzał dokumenty i uśmiechnął się patrząc na wykresy. Spojrzała Markowi prosto w oczy , a on poczuł gorąco. Napił się wody. Pożegnał się z inwestorami zainteresowanymi udostępnieniem im butików i sieci sklepów ,gdzie sprzedawać będą kolekcje.  Najnowsze trendy miały wystawione być na licytacje po pokazie wiosenno-letniej kolekcji. Paulę oburzał fakt zakładania sztucznych wianków na głowę. Uznała pomysł za tandetny i beznadziejny. Pomysłodawczynią była Urszula Cieplak.
W przeddzień pokazu doszło do ostrego starcia pomiędzy Markiem a Pauliną.

- Popierasz pomysł chwastów na głowie?- zapytała oburzona.- Marek, mieszkamy w mieście. Pshemko słynie z niezwykłych kolekcji, oryginalnych ,niezastąpionych. Wszyscy pragną odnieść sukces ,a ty zniżasz się do poziomu tej wieśniaczki. Spójrz na jej ubiór. Nadaję się na pastwisko by pasać bydło ,a nie na pokaz. My nie jesteśmy w stajni! Marek ty upadłeś na głowę!
- Uspokój się- mówił opanowanym głosem.- Wianki w niczym nie przeszkadzają ani nie ujmują urody modelek. Wszędzie pełno lalek z maską na twarzy.
- Podobają ci się takie- rzuciła z goryczą.- Zdradzasz mnie z nimi. Pachniesz tanimi perfumami , nie znoszę twego plebejskiego gustu. Może jeszcze na pokaz przyjdziesz w kaloszach? Idealnie się dobraliście. Wieśniaczka i wieśniak- prychnęła z pogardą.
- Nie obrażaj Uli. Violetta polecano przez ciebie umie tyle ,co dzieci w podstawówce. Kawa w jej wykonaniu to breja, nie jest w ogóle przydatna i jedynym powodem trzymania jej w firmie jest moje dobre serce.
- Dobre serce?- zaśmiała się ironicznie ,umilkła posyłając mu mrożące krew w żyłach spojrzenie.
- Sebastian się w niej zakochał – powiedział zdawkowo.
Wzruszyła ramionami nie usankcjonowana tą krótką odpowiedzią. Marek nie stracił panowania nad sobą. Podrapał się po czole i spojrzał na nią łagodnie.
- Paula- pokręcił z niedowierzaniem głową. – Inteligencji nie kupisz na targu, której ty nie posiadasz - zripostował.- Ta rozmową prowadzi do nikąd. Zakończmy ją i nasz związek bez przyszłości.
- Co? Marco, ale…- oniemiała wlepiła w niego ciemne oczy.- Nasz związek można uratować. Zapiszę nas na terapię.
- Nie , Paula. Zakochałem się.
- Ty świnio- uderzała go pięściami w klatkę piersiową i szarpała bladoróżową koszulą. Krzyczała.
Odsunął się gwałtownie ignorując jej wrzaski. Miotała się po podłodze. Darła włosy z głowy. Drapała po twarzy ,aż pod paznokciami pojawiła się krew. Echo jej krzyków niosło się po całym domu.
 Poszedł na górę wychodząc z mieszkania z walizką. Pojechał do rodziców uciekając od byłej narzeczonej wariatki.
Pokaz odniósł niezwykły sukces. Nieobecność Pauliny nie została przez nikogo skomentowana. W stanie euforii Marek porwał Ulę w objęcia. Zszokowana wyswobodziła się z jego ramion spoglądając w śmiejące się do niej stalowo-szare oczy  przesuwając wzrok na dołeczki czując  mrowienie w podbrzuszu. Dobrzański od lat był zakazanym owocem. Kimś nieosiągalnym. W pracy  byli zgranym duetem. Po niej świetnymi przyjaciółmi pragnącymi siebie nawzajem ,lecz pozostającymi w błogiej nieświadomości. Obawiali się podjąć ryzyko ceną utraty przyjaźni. Żadne nie odważyło się otwarcie porozmawiać o uczuciach. Marek ,kiedyś ją zranił. Ula nie zapomniała i nie poruszała tematu miłości. Nie chciała być ponownie zraniona. Kochała od pierwszej chwili ujrzenia go na uczelni. Dzięki  oferowanej pomocy  z matmy miała okazję być bliżej niego, poznać go. Niestety od najgorszej strony. Nie zniechęciło jej to i bezustannie miewała nadzieje na szczęśliwy ,pełny miłości związek z nim.

                                            ♡♡♡
Cześć – odezwała się nieśmiało.- Nie przypuszczałam ,że kiedykolwiek się ponownie spotkamy. W czasach szkolnych nie przepadałeś za mną.
- Ee…
- Urszula Cieplak , nie poznajesz?
- Ta Ula?
- Tak ,ta Ula- odpowiedziała ostro.
Nie podobał się ten ton i jego przenikliwy wzrok. Pragnęła uniknąć konfrontacji. Niestety nie udało się.
- Ula- powtórzył imię kurtuazyjnie całując ją w rękę. – Przepraszam ,żeby byłem takim dupkiem.
- Pomogłam ci w matmie ,a ty w zamian oczerniłeś mnie i wyśmiałeś przy kolegach. W obrzydliwy sposób komentowałeś mój ubiór i wygląd. Nie rozumiałeś ,co znaczy stracić matkę , opiekować się młodszym rodzeństwem i zostać bez niczyjego wsparcia. Tata bardzo podupadł na zdrowiu, leki są drogie…
- Ula tak mi wstyd. Ja nie wiedziałem. Nie mówiłaś…
- Nie zwierzałam ci się z oczywistych powodów. Nie byłbyś w stanie mnie zrozumieć ,a nie cierpię współczucia. Coś w stylu ,,przykro mi czy będzie dobrze’’ rzucone ot tak mnie nie rusza. Cenię szczerość. Nie znoszę hipokryzji, iluzji, ułudy i obiecanek cacanek. Słów rzucanych na wiatr. Tata powtarzał zawsze ,że strasznie charakterem przypominam mamę- zamilkła speszona.- Przepraszam cię , zapędziłam się.
- Naprawdę , Ula jest mi okropnie głupio z powodu tego wyśmiewania się. Obiecaj ,że przyjdziesz w sobotę na grilla  i zostaniesz  do końca- poprosił patrząc w jej błękitne oczy.
- Twoi znajomi…
- Zrób to dla mnie. Wybaczysz durniowi i w ramiach rekompensaty za upokorzenia i doznane krzywdy przyjdziesz na imprezę w weekend i  zostaniesz moją asystentką ?- wyszedł zza biurka stając obok niej.
- ,,Przerzuciłeś się na kujonki?’’ Teraz podrywasz to bezguście, tylko spójrz na nią. Stare łachmany, fryzura z ubiegłego wieku ,okulary i ten paskudny aparat. Ble brzydactwo. Myślisz ,że ropucha zmieni się w księżniczkę?’’- wyrecytowała tkwiące w jej pamięci słowa.- Nie uciszyłeś go , nie zareagowałeś tylko się śmiałeś. To było podłe- syknęła wymierzając w niego palec.- Bawiło cię upokarzanie mnie , nabijanie się nazywając ,,brzydactwem ,ropuchą ‘’. Jak mogłeś , Marek? Tak się odwdzięczałeś za pomoc ? – jej głos był chłodny ,ale chabrowe tęczówki skrywały ból. – Nie wiem, Marek.
- Proszę. Potrzebuję cię- wyszeptał ujmując ją za rękę.
- To szantaż emocjonalny. Wiesz ,że…- ucięła przerażona i żwawo wyszła z gabinetu. Dogonił ją na korytarzu zderzając się niechcąco z asystentem Pshemko. Projekty rozsypały się po całej podłodze. Zbierając je stracił z pola widzenia Ulę. Odszukał ją nad wodą siedzącą zapłakaną obrywającą jakiś kwiatek. Ukucnął na trawie ujmując jej dłonie w swoje.
- Ula , przepraszam. Cholernie mi wstyd za krzywdy i wypowiedziane ,kiedyś słowa- rzekł ze skruchą patrząc  na jej zapłakaną twarz.- Zostań moją asystentką- wyszeptał błagalnie.
- Nie uwierzę ci na słowo. Przyjmuję przeprosiny ,bo zależy mi na pracy . Nie chcę konfliktów już na starcie. Na poważną rozmowę myślę ,że jeszcze przyjdzie czas ,a teraz zabieram cię na zapiekanki.
- Zapiekanki?- spytał nieufnie.
- Spokojnie, nie otrujesz się. Dobre i tanie jedzenie. Oszczędność to podstawa zasada ekonomistów. W domu się nie przelewało , z resztą sam wiesz ,bo znasz moją sytuację rodzinną.
- Tak. Jesteś niesamowitą, dzielną dziewczyną. Niezłomna- powiedział z uśmiechem podnosząc się z kucek i wyciągając do niej dłoń ,którą chwyciła ,otrzepując spodnie z trawy.

Wyjął jej zdjęcie  wpatrując się w nie z niesłabnącym uczuciem. Pogładził je nie umiejąc się otrząsnąć po jej odejściu od niego. Dlaczego do tej pory nie dotarły papiery rozwodowe? Czyżby nadal żywiła nadzieje na ich pojednanie? Dwa lata bez niej były udręką. Prawdziwym koszmarem. Fotografię tą znał na pamięć. Ze zdjęcia uśmiechała się młoda kobieta ,która dzięki niemu wylała mnóstwo łez. Przekreślił ich małżeństwo. Zaprzepaścił szansę na szczęście u boku ukochanej.  Wyrzutów sumienia nie zagłuszała nawet wishy czy praca. Nie pomagał sen, terapia, nic. Męczył się ,każdego dnia. Na komisariacie streścił pokrótce wieczór w klubie do momentu urwania się przez niego filmu. Zostało wszczęte  śledztwo. Podejrzenia najpierw padły na barmana potem na Sebastiana Olszańskiego. Policja ustaliła jego miejsce zamieszkania by udać się z wizytą . W klubie dziewczyna o złej sławie pośród klubowiczów. Poinformowała funkcjonariuszy o dilerce wspominając w tym o Sebastianie. Rysopis ,który miał przy sobie jeden z policjantów odpowiadał opisowi kobiety. Barman powiedział ,iż niczego nie zauważył ,bo było dużo klientów i jedynie widział moment ,gdy wysoki brunet podniósł się z wysokiego stołka i zniknął na parę minut po czym wrócił i wypił do dna szklankę whisky. 
Podejrzenia słusznie padły na kadrowego w F&D. Policja podczas nakazu przeszukania mieszkania znalazła w jego rzeczach puste fiolki prawdopodobnie po środkach odurzających. 
Tego samego dnia został aresztowany , a Marek załamany i wytrząśnięty tym odkryciem idąc za ciosem zwolnił Violettę nie chcąc mieć już nic wspólnego z tymi ludźmi. To jego niby przyjaciel stał za rozpadem jego małżeństwa z Ulą. Na komisariacie nieoczekiwanie zjawiła się kobieta w wyzywającym makijażu przyznając się ,że razem to zaplanowali ,bo Dobrzański zawsze jej imponował. Znała go z gazet i pamiętała z dawnych wypadów do klubu. Raz tańczyli ,lecz nic więcej. Nie był nią zainteresowany, a później poznał Cieplakównę poślubiając ją po pół roku od pojawienia się jej w firmie. Brukowce nie rozpisywali się o ślubie ,bo odbył się w gronie najbliższych bez rozgłosu. Skromny, romantyczny tylko z najważniejszymi osobami. Tak życzyła sobie przyszła pani Dobrzańska i Marek spełnił to marzenie.  
   
                                               ***


Po policzku spłynęła samotna łza spadając na jego fotografię. Nie wyrzuciła ich zdjęć. Trzymała w albumach na regale z książkami. Katowała się nimi nie umiejąc poradzić sobie z tą dojmującą pustką , tęsknotą i miłością. Pomimo zadania ciosu w samo serce wciąż go kochała. Zaczyna dzień miląc się i robiąc zamiast jednej filiżanki kawy ,dwie. Łapała się na tym ,że gada przez sen wypowiadając jego imię. Przytulała poduszkę ,pragnąc jego ramion. Chodziła nieprzytomna z niewyspania, od rozstania była wrakiem człowieka ,a musiała być silna. 

Życie dało jej niezłą nauczkę za bezgraniczne zakochanie się w zwykłym draniu ,który potrafił nieraz udowodnić jaki jest czuły, opiekuńczy, nie podnosił na nią głosu, zgadzali się w wielu sprawach lub szli na kompromis. Obchodzili rocznice, wyjeżdżali zagranicę.  Pozornie idealna para. Nie szczędzili sobie czułości zarówno w pracy jak i domu. Tylko ostatnie parę miesięcy ich małżeństwa było cyklem spotkań na konsultacjach ginekologicznych, biegli z jednego na drugie badanie. Stresowali się , wyczekiwali ,aż usłyszą któregoś dnia tą radosną nowinę ,lecz nie udawało się. 
Byli coraz bardziej zmęczenie, sfrustrowani i zawiedzeni. Z zazdrością patrzyli na pary z dziećmi. 
Przekonani o porażce starali się dalej ,a ona wybuchała płaczem po ,każdym teście z negatywnym wynikiem. 
Rozstanie zniosła o wiele gorzej niż przypuszczała. Zawalił się  jej świat. Szlochała w poduszkę mówiąc ,,niemożliwe''. Nie znalazła wytłumaczenia. W żaden sposób nie chciała go usprawiedliwiać ,ale coś jej nie pasowało. Miewali problemy i starali się w miarę swych możliwości je rozwiązywać,ale nie wierzyła ,że okazał się takim dupkiem. Przecież tak ją kochał. Widziała to w jego oczach,gestach.  Zawiódł jej zaufanie. Nie potrafiła mu wybaczyć i to niszczyło ją od środka. 
Przyjaciółka namawiała na skontaktowanie się z Markiem. Ula Dobrzańska tchórzyła, nie złożyła w dalszym ciągu pozwu rozwodowego. W świetle prawa wciąż pozostał jej mężem.  Kilka tygodni oczekiwała w napięciu najścia listonosza z listem poleconym. Obawiała się dostać papiery rozwodowe. Życie bez Marka nie miało dla niej sensu ,ale codziennie zmuszała się do wstania z łóżka, wyjściu do pracy i zrobieniu zakupów. Mieszkając z przyjaciółką ,jej mężem i dziećmi. Codziennie zaprowadzała Kasię i Jasia do przedszkola ,a Mikołajka zostawiała pod opieką sąsiadki myśląc o nim przez cały dzień w czasie pracy. Czasami wychodziła wcześniej ,by móc się nim zająć. Wziąć na spacer po miejskim parku rozmyślając o mężu patrząc na słodko śpiącego chłopczyka w wózku. 
Zrywając się z kanapy zajrzała do Kasi i Jasia. Rudowłosa siedziała na łóżku czytając pociechom przed snem. Dobrzańska ominęła pokój i ruszyła ku białym drzwiom. Zatrzymała wzrok na ścianach z niebieskimi misiami i księżycami. 
- Dobranoc, Mikołajku- szepnęła włączając pozytywkę. Oczka małego stopniowo opadały włożył paluszek do buzi zasypiając.  

czwartek, 1 marca 2018

Podziękowanie


Bardzo dziękuję za 300 tysięcy wyświetleń. Pozdrawiam odwiedzających,śledzących przez ze mnie wymyślone losy bohaterów, a przede wszystkim komentujących.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie i dziękuję ,iż wciąż czytacie moje bazgroły. 😉