Strona Główna

środa, 25 lipca 2018

,, Niedoszła panna młoda'' miniaturka 1/2




Zielona polana przynosiła ukojenie zszarpanym zmysłom i pozwalała na wyciszenie. W odległości kilkunastu metrów znajdował się drewniany domek pośrodku gór. Przyjemny wiatek unosił zapach świerków i sosny z pobliskiego lasku. Turyści z przyjemnością korzystali z uroków przyrody i pięknej pogody wybierając się w wycieczkę wąską dróżką prowadzącą w góry. Pod ich stopami rosła gęsta trawa pokryta miejscami niewielkimi białymi płatami. Śnieg pod wpływem majowych promieni słonecznych w zatrważającym tempie topniał. Dziewczyna zdjęła ciężki plecak stawiając na dużym kamieniu i wyjęła z bocznej kieszonki lornetkę. Domek w przybliżeniu wydawał się dosłownie taki jaki ujrzała w Internecie.



 Przytknęła butelkę z wodą do rozgrzanych z wysiłku policzków i łapczywie zaczęła pić wodę. Nagły szelest za jej plecami przeraził ją. Upuściła butelkę podlewając tym sposobem krokusy. Z przestrachem obejrzała się za siebie napotykając rozbawiony wzrok wysokiego mężczyzny w brązowej kurtce i szarym swetrze. Położyła rękę na sercu oddychając płytko.
- Turystka?- zagadnął.- W okolicy grasują niedźwiedzie. Tak słyszałem więc należy uważać . A pani tak sama? W górach?



- Narzeczony dołączy do mnie później. Rozumie pan praca. Nie ,każdy ma tyle czasu ,aby zagadywać nieznajomych i ich straszyć- burknęła.
- Przepraszam – odrzekł z udawaną skruchą.- Ale miała pani minę
- Jak pan śmie?!- zdenerwowała się piorunując nieznajomego wzrokiem.- Naprawdę zabawne.
- W ramach rekompensaty może pomogę pani z bagażem ?- zaproponował.- O ile powie pani swoje imię i który domek wynajęła.
- Ula- wyciągnęła dłoń w kierunku nieznajomego.
- Marek- uścisnął jej rękę spoglądając w szafirowe oczy.
Umknęła spojrzeniem zabierając pozostawiony na skale bagaż i zarzuciła z niemałym wysiłkiem na plecy, wydała z siebie cichy jęk ,bo coś ją zabolało w kręgosłupie. W malowniczej okolicy pragnęła odciąć się codzienności. Złapała autostop przyjeżdżając do Tatr. Pakowała się w pośpiechu ponieważ od trzech miesięcy podróżowała bez planu. Budżet skurczył się jej mocno i musiała zacisnąć pas i zacząć oszczędzać. Podróż zagranicę nie wypaliła. Nie dostała wizy. Zmęczone nogi dawały o sobie znać.
- Pani nie jest góralką?- spytał idąc wolno ścieżką prowadzącą do górskiej chatki otoczonej sosnowym laskiem.
- Nie, urodziłam się na wsi z dala od górskich widoków- uśmiechnęła się ze skrępowaniem. – A Pan?- odważyła się zapytać.- Pan też nie mówi jak góral i szczerze wcale go nie przypomina. Przepraszam za wścibstwo ,ale wynajmuję pan domek w pobliżu?
- Tak się składa ,że obok pani. A góralem nie jestem. Mieszkam na stałe w Warszawie- wyjaśnił.
- Aha. Na długo pan przyjechał?
- Jeszcze nie zdecydowałem- uśmiechnął się nikle.- Pomogę jednak pani- wziął z trudem jej plecak i dalej szli rozmawiając o tutejszych turystach, pogodzie i wspinaczce górskiej. Kobieta otworzyła się przed nowo poznanym mężczyzną ,zdołał ją nawet dwa razy rozbawić. Odprowadził ją pod same drzwi.
- Dziękuję za pomoc- uśmiechnęła się.
- Do usług- uścisnął ponownie jej dłoń i odszedł zostawiając dziewczynę na niewielkich schodkach. Przystojniak- pomyślała i znikła we wnętrzu domku.
Rozpakowała się wykładając ubrania na półkę w niewielkim pokoiku. Nie przebierając się ułożyła się na miękkiej pościeli , łóżku i zapadła w głęboki sen. Nazajutrz obudził ją hałas za oknem. Zszokowana i zaspana niemrawo podeszła do okna ,otwierając je i wpuszczając do środka świeże powietrze. Na dole jakiś człowiek rąbał drzewo ,a drugi siedział na pieńku odwrócony do niej tyłem.
- Dzień dobry!- zawołał po czym dodał ,coś czego Ula nie zrozumiała. Zamknęła pośpiesznie okno i poszukała czegoś do ubrania. Ogarnęła się ,związała włosy w kucyk i zrobiła kanapki popijając herbatą. Śniadanie przerwało jej pukanie do drzwi. Wszystkie pomieszczenie czyli łazienka, pokoik na poddaszu ,przedpokój na dole i mała kuchnia urządzone były skromnie ,z drewna. Jasnoniebieskie okiennice, ładne szafki z ziołami w środku, kominek i świeże powietrze górskie które wpadało do pomieszczenia sprawiała ,iż Ula czuła się być w bliskim kontakcie z naturą. Obawiała się trochę nocy jako ,że przyjechała tu sama. Poprzednią noc przespała spokojnie w ogóle nie obudziły ją dziwne dźwięki. Nad ranem wystraszył ją jedynie facet rąbiący drewno na opał.
- Przyniosłem trochę drewna. Wieczory bywają chłodne- rzekł widząc jej pełen dezaprobaty wzrok.
- Nie kłopocz się pan. Narzeczony…
- Okłamała mnie pani czyż nie?- zapytał niewinnie układając drzewo przy kominku. Podwinął rękawy kraciastej koszuli ,stała parę kroków od niego bacznie przyglądając się jego dłonią. Nie wyglądały na spracowane, bez zadrapań, bruzd, zadbane. Przypomniała sobie jego uścisk i ich gładkość. Szybko otrząsnęła się z tych myśli.
- Tak. Okłamałam pana. Nie mam narzeczonego. Przyjechałam sama chcąc odpocząć.
- Mam wrażenie ,że to nie jedyny powód. Stało się coś?- podniósł się z klęczek ,otrzepał ciemne spodnie i popatrzył na nią.
- Nie, przyjechałam odpocząć. Tyle.- wymigała się od odpowiedzi. Nie wyjawi przecież ,co bądź obcemu facetowi prawdziwych powodów przyjazdu. Łatwości nawiązywania kontaktów nie nawiązywała. Na studiach miała tylko dwóch przyjaciół oraz chłopaka ,który zawiódł jej zaufanie. Denerwowała się wystąpieniami publicznymi. Niedawno zmieniła trochę wygląd ,bo dość miała wysłuchiwania kpin na swój temat. Poza tym jako właścicielka Hotelu musiała dobrze się prezentować. Hotel odziedziczyła w spadku po śmierci dziadka. 

                          &&&

Z rana dzwonił do kumpla chwaląc się ,że poznał interesującą kobietę.
- Noo, stary – powiedział z entuzjazmem Olszański.- Jak Paulina się dowie.
- Nie dowie ,bo ty nie piśniesz jej ani słowa. Poza tym nie wiem czy mam u niej szansę.
- U kogo?- zainteresowanie Sebastiana rosło ,z każdą minutą.
- Turystki. Znam ją od dwóch tygodni i nic. Proponowałem spacer po górach ,odmówiła. Przy ognisku nie zamieniliśmy więcej niż parę słów. W ogóle jakaś skryta jest i nie chce gadać. Praktycznie siedzi całymi dniami w chatce.
- Stary z tą laską musi być ,coś nie tak. Nie oczarowałeś ją tym swoim słodkim uśmiechem?
- Niestety nie. Kombinuje jak się z nią umówić ,ale marnie mi to idzie. Za dwa tygodnie wracam do Warszawy i…
- Marek zostaw tą pannę w spokoju i wracaj. Bez sensu uganiasz się jakaś laską ,która ma cię gdzieś.
- Ty nic nie rozumiesz. Ja ciągle o niej myślę- podkreślił ostatnie słowo.- Marzę poznaniu jej bliżej ,odkryciu jej tajemnicy, o pocałunkach ,trzymaniu jej w ramionach…- rozmarzył się.- Ma takie ładne usta i oczy.
- Ty jesteś chory- stwierdził Sebastian.- Tylko nie zakochaj się w niej. Pamiętaj ,że w Warszawie czeka na ciebie wściekła Paulina ,bo wyjechałeś bez słowa. Rodzice też o ciebie wypytują.
Marek zadumał się milcząc i analizując słowa przyjaciela. Miłością tego by nie nazwał ,ale coś ciągnęło go do niej. Zaintrygowała go ta Urszula Cieplak pochodząca z niewielkiej miejscowości jakim jest Rysiów.
- Powiedz im ,że jestem w górach i  niedługo wracam. Na razie- rozłączył się.

                                                         *****

Dwa lata później...  dwunasty czerwca.


Mijana z obojętnością bądź współczuciem siedziała na kamiennych schodkach kościoła nie zważając na śnieżnobiałą suknie. Podwinęła materiał owijający się wokół jej kostek. Ludzie prezentowali się w eleganckich strojach.Widziała osoby ,które były dla niej obce.zaprosił ich Piotr nie pytając ją o zgodę. Planował huczne wesele ,a ona wolała skromną ceremonię. Nie wykłócała się z nim bojąc się kolejnej awantury. Twarz przybrała wyraz niepokoju i  a  w żołądku czuła ucisk. Goście gromadzili się pod drzwiami budynku ,a ona czekała na znaną kobiecie markę samochodu. Brała ślub w przekonaniu ,iż to ten jedyny i ,że w każdym narzeczeństwie zdarzają się drobne spory.Ojciec uwielbiał Piotra i pchał ją w jego ramiona nie zdając sobie sprawy ,iż krzywdzi przy tym swoją córkę. Chmury przesłoniły słońce. Spojrzała w niebo modląc się ,aby nie padało ,bo wyglądałaby jak panda. Ksiądz poganiał wszystkich i nerwowo zerkał na zegarek. Narzeczonego ani śladu. Oddychała spokojnie w głębi duszy czując wyraźny lęk. Ścisnęła bukiet ślubny i z pomocą nieznajomego. Wyrósł jak z spod ziemi. Bez wahania chwyciła jego dłoń. 
- Panna młoda tutaj?- zagadnął unosząc wysoko brwi najwyraźniej nie spotkawszy się wcześniej z kobietą w sukni siedzącą na schodach zamiast czekającą wraz z innymi. Na oko miał ponad metr osiemdziesiąt wzrostu i świetnie skrojony czarny garnitur. Zamrugała powiekami ,bo raziły ją promienie słoneczne. Osłoniła twarz ręką zauważając ,że zna tego człowieka. Spotkali się podczas pobytu w górach. Nie miała pojęcia ,co tutaj robi i kto go zaprosił.
To musiała być Celina pracująca w F&D asystentka prezesa ,ale dlaczego nie przyszła z Aleksem? Przecież Marek był krótko po rozstaniu z Pauliną i dziewczyna była zakochana bez pamięci w Febo.
Nie podejrzewała przyjaciółki o romans z Markiem. Nic się jej nie zgadzało.
 Rozejrzała się w tłumie pragnąc odszukać ukochanego. Na próżno. Nigdzie go nie widziała. Łzy cisnęły się do oczu. Nie uronię ani łzy postanowiła w myślach.
- Czekam na narzeczonego- odpowiedziała zgodnie z prawdą.- Spóźnia się czterdzieści minut ,a zawsze był punktualny- oznajmiła zerkając kolejny raz na komórkę wściekła na niego.
- Może mu coś wypadło? Albo zdarzył się wypadek?
- Piotr jeździ zazwyczaj ostrożnie. Nie dostaje mandatów i jest cenionym kardiologiem.
- Aha. Nie rozumiem jego zachowania ,powinien chociaż zadzwonić. Porzucić kogoś bez uprzedzenia to jedna z najgorszych rzeczy jaką można zrobić człowiekowi- mówiąc to spuścił wzrok jakby mówienie o porzuceniu i jemu sprawiało ból.
- Piotr przyjedzenie czy nie?- spytała kuzynka podchodząc do kobiety i kładąc jej dłoń na ramieniu.- Może dobrze się stało.
- Dobrze się stało? Kocham Piotra ,chcę zostać jego żoną ,a on nie odbiera telefonu i nie przyjeżdża.- Przepraszam poniosło mnie- powiedziała ze skruchą.
- Nie szkodzi, kochana. To nerwy- zerknęła kątem oka na nieznajomego.- Ilona Oliwczuk.
- Marek Dobrzański- ucałował jej dłoń ,- a my już się znamy - zwrócił się do panny młodej.
- Tak ,a gdzie się poznaliście?
- Długa historia. W górach.
- W górach? Łał. fajnie. A opowiesz mi coś więcej?
- Kiedyś.
Marek uniósł dłoń Uli. Zarumieniła się ,gdy jego usta musnęły jej dłoń. Przez ciało przepłynął dreszcz. Nikt dotąd tak nie robił. Kuzynka wróciła do gości. Komórka milczała. Goście byli na skraju wytrzymałości cierpliwość się im kończyła. Rozjeżdżali się powoli w swoje strony. Podchodząc klepali ją po ramieniu i pocieszali. Podążyła ku bramie kościelnej w połowie drogi wyrzuciłam bukiet do pobliskiego kosza i podążała dalej przed siebie czując na twarzy zdradzieckie łzy. Upokorzona, porzucona z złamanym sercem nie wiedziałam dokąd idę ,ale na spojrzenie rodzinie w oczy bym się nie odważyła. Nad Wisłą nikogo nie zauważyła. Usiadłam na pieńku rysując coś patykiem znalezionym na piasku. Usłyszała szum wśród zarośli . Zlękła się. Nade nią rozciągał się przepiękny błękit. Przed nią stanął znów nieznajomy brunet.
- Kiedyś przychodzenie tu sprawiało mi ból. Nie mogłem patrzeć na pomost i…- uciął zmieszany.
- Coś się stało?- błękitnymi oczami błądziła po twarzy mężczyzny. Spuściła wzrok uświadomiwszy sobie nadmierną ciekawość i przypatrywanie się. Zastanawiała dlaczego nagle uciął i podniósł się z pieńka znajdującego się nieopodal niej.
- Nie powinienem zwierzać się  prawie obcej osobie. 
- Znamy się z gór.
- Krótko. Wyrzuciłaś moja wizytówkę.
- Nie wyrzuciłam- te słowa go zaskoczyły.- Nie zebrałam się na odwagę ,żeby zadzwonić ,a później spotkałam dawnego znajomego i zaczęliśmy się spotykać. 
Milczał rozczarowany ,że nie zadzwoniła.
- W pierwszej chwili cię nie poznanej w tej białej sukni, ale wiem ,że to ty.
Piotr to sukinsyn jak można porzucić tak piękną,uroczą dziewczynę i w dodatku wcale nie głupią. Od Celiny wiem ,że prowadzi Hotel ,, Aleja róż'' i pomaga w fundacji biednym dzieciom angażując się w pomoc po śmierci mamy ,która pracowała tam jako kucharka po stracie najmłodszego dziecka. 
- Wiem o tobie wystarczająco ,abym nie mógł cię nazywać nieznajomą.
- Celina wypaplała?
-  Trochę. Przyznaję podsłuchałem rozmowę w bufecie. tak dowiedziałem się o ślubie.
- Ok. W zasadzie nic nie ryzykuję,bo i tak nie wygadasz.
- Pewności nie masz- ostrzegła.- Aniołem to ja nie jestem.
- Ale w tej sukni go przypominasz.
Uśmiechnęła chociaż zabrzmiało to banalnie.
 -Raczej się więcej nie spotkamy.
- Właśnie- potwierdził ze smutkiem.
Nie pozwolę ci więcej zniknąć. Tak łatwo się nie poddam. 
-  Chwila,spotykamy się po raz drugi. 
- Wiem ,ale tamto spotkanie wymazałaś z pamięci.
- Nie do końca. Powiedz coś o sobie ,bo ty wiesz tak dużo ,a ja o tobie nic- skłamała i ona coś tam o nim słyszała.
- Cieszyłem się opinią podrywacza, kobieciarza. Nie zważałem na uczucia ,ale Paulinie znaczy mojej byłej narzeczonej niby przeszkadzały zdrady… dążyła do doprowadzenia ślubu do końca. Rodzice uważali poślubienie jej za błąd. Nie pochwalali decyzji o jej poślubieniu. Aleks dyrektor finansowy w Febo&Dobrzański znalazł miłość w pracy. W księgowości zatrudniła się Celina…
- Celina to moja przyjaciółka i wiem o Aleksie- przerwała mu w pół zdania. – Nie pojawiła się na moim ślubie.
- Niedoszłym ślubie- sprostował lekko się uśmiechając.
- Ja tu przeżywam dramat ,a ty się śmiejesz- udała oburzenie nie umiejąc się na niego zezłościć ,a utrudniały to dołeczki w policzkach ,które wydawały się jej słodkie.  
- Paulina tez nie zjawiła się kościele. Czekałem przed ołtarzem. Czułem się idiotycznie- przyznał szczerze.- Tydzień później ciało Pauliny wyłowili z wody. Wykonali sekcje zwłok. Utopiła się. Policja i technicy badający teren oraz nurkowie zgodnie uznali to za  samobójstwo. Sprawa została zamknięta ,ale mi to do dzisiaj nie daję spokoju.
- Tak , mi przykro- dotknęła jego ramienia.
- W porządku- zacisnął usta.- Minęło bardzo wiele czasu. Chodźmy stąd.
- Oczywiście- podniosła materiał sukni i podążyli brzegiem wzdłuż Wisły po czym zamówili taksówkę po dojściu do drogi i pojechali do hotelu gdzie odbywało się wesele.

11 komentarzy:

  1. Zaskoczyłaś mnie tą końcówką. Paulina popełniła samobójstwo tuż przed ślubem, do którego sama dążyła.
    Ciekawi mnie co jest powodem nie pojawienia się Piotra na własnym ślubie.
    Gorąco pozdrawiam
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odpowiedź na ostatniego pytanie znajdziesz w drugiej części.dzięki za wpis.Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  2. Po przeczytaniu początku pomyślałam, że będzie to historia Uli i Piotra z serialu. Ula poznała bowiem Sosnę w podobnych okolicznościach. Ale dalszy ciąg to już inna historia. Marek wolny, Ula praktycznie też to kto wie czy już wkrótce nie zostanie ponownie panną młodą.
    Pozdrawiam miło .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piotr niebawem należał będzie do przeszłości,a w kim ula ulokuje uczucia i czy zostaną odwzajemnione o tym w finale. Czy po stanie po raz drugi przed ołtarzem się okaże.
      Dzięki za wpis. Podrawiam serdecznie :).

      Usuń
  3. Ula jako porzucona przed ołtarzem panna młoda i to przez kogo? Śmiecia w białym fartuchu. Mam nadzieje, że on żyje, że nic mu się nie stało a jego nieobecność ma jakieś sensowne uzasadnienie. Tłumaczenie się, że pojawił się nagły wypadek lub przedłużył się dyżur jak dla mnie nie do przyjęcia. Sosnowski nie jest jedynym lekarzem w szpitalu. Za to początek znajomości Uli i Marka bardzo romantyczny mimo, że nic z tego spotkania w górach nie wynikło ani dla Uli ani dla Marka. Drugie spotkanie mniej przyjemne a jednak zaczęli rozmawiać. Ula porzucona panna młoda, Marek owdowiał zanim się ożenił. Ja również nie wierzę w samobójstwo Pauliny. Zbyt wiele chciała mieć na raz i z pewnością nie targnęłaby się na życie. Myślę, że ktoś jej w tym pomógł.
    Mini bardzo ciekawa a ja już chciałabym wiedzieć, co będzie dalej. Niestety bardzo dużo błędów, kilka zdań o niezrozumiałym sensie i prośba o wyjaśnienie jak wygląda kominek wpadający do pomieszczenia, bo jakoś trudno mi sobie to wyobrazić.
    Serdecznie pozdrawiam. :)

    PS.
    A co z opowiadaniem o Singielce?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sosnowski żyje i praca go nie zatrzymała ,a inny powód dla ,którego nie było go na ślubie i przez to między innymi do tego ślubu nie dojdzie. Ula i Marek poznali się w romantycznych okolicznością i mimo że nie zostali parą nic nie stoi na przeszkodzie ,aby kiedyś mogli nią być. Dzięki za wpis. Ps.Nie zapomniałam o bohaterach ,, Singielki'',ale nie wiem ,kiedy pojawi się coś nowego. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  4. Ula i Marek mają coś wspólnego: oboje zostali zostawieni w dniu ślubu. Mam nadzieję tylko że Piotra nie wyłowią z rzeki, bo to jednak człowiek. A wątek z samobójstwem Pauliny bardzo zaskakujący, uparcie dążyła do ślubu i tuż przed nim postanowiła się zabić? Może jakaś dawna kochanka Marka nie chciała dopuścić do ślubu. Chociaż, pewnie wyobraźnia mnie ponosi. Poczekam cierpliwie na kolejną część :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wyłowią Piotra z rzeki ,nie ułożyłam mu ,aż tak czarnego scenariusza ,ale zostanie usunięty z życia Uli ,a jej złamane serce może wyleczy ktoś kto przeżył ,coś podobnego i też został porzucony przed ślubem? kto wie...Dzięki za wpis.Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  5. Wow. Bardzo ciekawie się zaczyna :) Ciekawe dlaczego Piotr się nie pojawił w kościele. Fajnie wymyśliłaś ich pierwsze spotkanie. A co do Pauliny. Też trochę nie wierzę w to że ona popełniła samobójstwo. Przecież wiedziała jaki Marek jest. Oby znajomość Marka i Uli rozwinęła się.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawa Pauliny musi pozostać na razie zagadką. Bez obaw. Znajomość Marka i Uli nie zostanie w martwym punkcie.Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń