Nowy rozdział ,który komplikuje jeszcze bardziej relacje Uli i Marka pomimo ,że i tak nie są proste. Z koszmarem sennym MD w tle. Pozdrawiam serdecznie <3 Ps. Kolejny rozdział niedługo.
,, Oznaki życia’’
Rozdział 16
Mężczyzna
bez słowa zapiął z powrotem pasy i włączył się do ruchu ulicznego. Deszcz powoli ustawał. W radiu zmieniały się
świąteczne piosenki. Krople uderzały o szyby a oni pogrążeni byli w swoich
myślach. Ula wiedziała, że nie jadą w stronę miejsca jej zamieszkania i z każdą minutą czuła coraz większy niepokój. Próbowała zapanować nad drącymi
dłońmi. Dobrzański skupiony był na prowadzeniu pojazdu. W duchu przeklinał
dzisiejszą pogodę. Nienawidził szarych, ponurych dni gdzie zachorowalność na
przeziębienie i grypę wzrasta. Uśmiechnął się lekko, gdy zatrzymał się przed restauracją .
- Gdzie my jesteśmy?- Zapytała kobieta
z paniką w głosie.
- Nie będę jechał na Saską w taką
pogodę. Pomyślałem, że...
- Pomyślałeś, że co? Odwieźć mnie do
domu- Podniosła głos prawie do krzyku. Panika w jej głowie narastała. Nie miała
pojęcia, czego się po nim spodziewać. Żałowała, że tak łatwo zgodziła się
wsiąść z nim do samochodu. Słyszała o nim wiele rzeczy w ostatnim czasie. Nie wierzyła w nie, lecz zostanie z nim na
sam budziło w niej niepokój. Nie znali się zbyt dobrze. Wysiadła z samochodu. Stali blisko siebie,
twarzą w twarz. Bez słowa chwycił jej
dłoń i otworzył szklane drzwi, przed, którymi się zatrzymali.
- Zaufaj mi- powiedział cicho, gdy z
obawą spojrzała mu w oczy. Posłała mu
coś na kształt uśmiechu i usiedli przy stolikach. Nim zdążyła się odezwać kazał
kelnerowi przynieść dwie gorące herbaty z cytryną i zamówił danie, które nic z
nazwy jej nie mówiło. Nie czuła się dobrze w tym miejscu. W koło elegancko
ubrani ludzie a ona w zwykłych starych ubraniach z mokrymi włosami. Wiedziała,
że to lokal dla bogatych ludzi nie takich kopciuchów jak ona. Brunet widząc jej
minę powiedział, że za wszystko on płaci. Chciała jak najszybciej stąd uciec,
ale nie potrafiła tego zrobić. Została tylko, dlatego, że była głodna i nie
chciała wyjść na zewnątrz gdzie padał deszcz i wiał chłodny wiatr a tu było
ciepło. Zaczęła bawić się serwetką.
Marek obserwował ją uważnie.
-Pytałaś mnie o narzeczoną. Nie jestem już Kaliną. Mieliśmy zupełnie inne
plany i marzenia. Ona pragnęła wyjść za mąż, urodzić dzieci. Po prostu pragnęła
rodziny a tego nie chciałem. Nie jestem gotowy i chyba nigdy nie będę. Zasłużyłem na to by być sam. Gdybym mógł cofnąć czas to nie postąpiłbym
tak jak wtedy. A ty, o czym marzysz?
Upił łyk herbaty i zabrał się za danie.
Od czasu do czasu przychodził do tego miejsca coś zjeść.
- Marzę, aby moja mama wyzdrowiała i
choroba nie wróciła oraz chcę być po prostu szczęśliwa. Usamodzielnić się,
znaleźć nową pracę i wynająć coś w Warszawie a może opuszczę to miasto? Nie
wiem. Chciałabym poślubić człowieka,
który będzie mnie kochał ,a ja jego i założymy rodzinę- opowiadała rozmarzonym
tonem, ale nagle posmutniała.
- Tylko, że to są głupie marzenia. A
los bywa okrutny, bezwzględny i nieprzewidywalny- posmutniała jeszcze bardziej
w głowie pojawiły się wspomnienia wypadku przyjaciół, śmierci taty, choroby
mamy, a na końcu pożaru.
- Marzenie nie są wcale głupie. A twoje
na pewno się spełnią – zapewnił i uśmiechnął się smutno, bo nie sądził, aby
jego się spełniły.
Nastała między nimi krępująca cisza. Zabrała się, więc za jedzenie nieznanego
dania. Po kilku minutach czuła, że robi się jej słabo.
- Ula!!!- Krzyknął wystraszony
Dobrzański, gdy osunęła się na krześle i gdyby nie jego refleks upadłaby na
podłogę. Wszyscy znajdujący się w restauracji utkwili w nich wzrok. Otworzyła
pomału oczy dopiero, gdy posadził ją w samochodzie. Była na niego wściekła, że nawet nie zapytał
czy jest na coś uczulona. I co w ogóle lubi. Tylko zamówił dania nie pytając ją
o zdanie. Miała ochotę go udusił, ale z trudem oddychała.
********
Godzinę później opuszczali szpitalny
budynek. Nie odzywała się do niego urażona.
Spojrzał dopiero na nią, gdy znaleźli się przy aucie.
-Dlaczego do cholery mi nie
powiedziałaś, że jesteś uczulona na ryby? A tak wyszedłem na idiotę wszyscy na
nas patrzyli. Ciekawe, co teraz sobie pomyślą?!!- Krzyczał nie panując nad emocjami. Cały gniew przelewał na nią.
- A wiec teraz to moja wina? Po
pierwsze nie zapytałeś nawet czy chce coś zjeść. O nic mnie nie pytałeś.
-Nigdy wcześniej nie miałem takich
problemów- odparł beznamiętnie
-Czyli mnie nazywasz problemem? A
mówiłam ci, żebyś został mi w spokoju to ty nie. Miałeś mnie odwieźć do domu ,a
nie ciągnąc po restauracjach. Doskonale wiesz, że nie pasuję do takich miejsc i
mam tego świadomość. Nie musisz mi tego udowadniać.
,,Zawsze taki sam, krzyczysz, odpychasz mnie
I udając żal pytasz, co robisz źle
Dosyć tego już mam, odpowiedz sobie sam''
I udając żal pytasz, co robisz źle
Dosyć tego już mam, odpowiedz sobie sam''
- Ula...- Wyszeptał próbując załagodzić
sytuację. Złapał ją za dłoń, ale wyrwała ją.
- Nie dotykaj mnie!!!- Syknęła i
ruszyła w stronę ulicy. Szła szybko, a po
jej policzkach spływały łzy.
- Jak chcesz- odparł chłodno i wsiadł
do samochodu i odjechał. Odwróciła się przez moment patrząc na oddalające się
auto i poczuła niewyobrażalny smutek. Nie rozumiała co mu odbiło. A mogło być tak pięknie- pomyślała z żalem.
,,Nie chcę żałować, gdy odejdziesz
I nie chcę kochać, gdy ci przejdzie
Nie chcę udawać znów dla ciebie
I nie chcę słuchać twych kłamstw’’**
I nie chcę kochać, gdy ci przejdzie
Nie chcę udawać znów dla ciebie
I nie chcę słuchać twych kłamstw’’**
Mokre
ubrania przylegały do ciała a nogi strasznie bolały.
*************
Gdy wrócił do mieszkania jedyne, o czym
marzył to szybki prysznic i ciepłe łóżko. Jednak godzinę później próbował zasnąć,
ale nie mógł wymazać z pamięci obrazu przemoczonej dziewczyny. Czuł się źle z tym jak ją potraktował. Wyrzuty sumienia paliły go niczym ogień. W
pamięci odtwarzał ich rozmowę z dnia wczorajszego. Znowu okazałem się podłym skurwysynem. A co jeśli jutro się dowiem ,że zginęła na
drodze? To będzie to moja wina . Liczył, że chociaż noc będzie miał spokojną
bez koszmarów. Senność ogarnęła go dopiero po drugiej.
Deszczowe krople rozbijały się o
drewniany most. W powietrzu unosił się dławiący słodkawy zapach. W jego sercu
pojawił się niepokój. Postać dziecka przebiegła przez most wchodząc w gęstą mgłę
i uniosła się w powietrze rozmywając się. Pobiegł w kierunku wody, która stała
się zmącona i brudna. Wchodził coraz głębiej zanurzając się w niej. Brakowało
mu tchu. Na powierzchnie nagle coś wypłynęło. Topielica miała na sobie podartą
suknię i długie ciemne włosy a na szyi naszyjnik ze skrzydłem anioła. Nie znał tej dziewczyny, ale w tym momencie
ujrzał intensywnie niebieskie oczy. Nieznana siła ciągnęła go na samo dno
jeziora. Zachłysnął się brudną wodą,
która miała metaliczny posmak. Tonął i nic nie mógł zrobić. Rozdzierający ból wypełnił,
każdą komórkę jego ciała nim pochłonęła go czarna otchłań.
Ocknął się znajdując się w innym
miejscu. Nieznanym i bardziej przerażającym od poprzedniego.
Szarość otaczała go dookoła. Trawa, kwiaty,
niebo nawet liście leżące na pomnikach były w odcieniach szarości. Panowała
głucha cisza. Na drzewie znajdującym nad głową mężczyzny siedział czarny kruk.
Ptak nagle poderwał się do lotu i usiadł na innym drzewie. Brunet podążył jego
śladem wtedy zawiał silny wiatr, który wprawił liście, kwiaty i drobne gałązki
w ruch. Wszystko wirowało w koło. Mężczyzna cofnął się o dwa kroki do tyłu, ale
wpadł prawie na postać, która stała tuż za nim. Odwrócił się i ujrzał postać w
czarnej pelerynie sięgającej do kostek. Zjawa zdjęła kaptur i rozpoznał ją.
Jednak ta miała białe ciało jak śnieg i czerwone usta, a oczy jasno błękitne. Jej
wzrok był zimny jak lód. Od niej bił dziwny blask a włosy rozwiewał silny
wiatr. Nie były kasztanowe a czarne jak skrzydła kruka, który nadal siedział na
gałęzi. Serce boleśnie zaczęła go kłuć. Z trudem łapał oddech. Mężczyzna miał
na sobie tylko czarne długie spodnie. Stopy miał poranione od drobnych kamieni,
po którym stąpał.
- Ula – wyszeptał zachrypniętym i
zbolałym głosem.
Kobieta pokręciła głową. Zrobiła krok w
jego stronę i powiedziała kilka nieznanych słów. Nie znał tego języka. Nie wiedział,
do kogo mówi. Z gęstej mgły wyłoniło się duże zwierze. Wilk pokazał swoje ostre
kły a Marek poczuł nieprzyjemny dreszcz, który przebiegł mu po plecach. Zwierzę
ucichło a mężczyzna przyglądał mu się z konsternacją. Nie był zdolny do
zrobienia żadnego ruchu.
- Nie zrobi ci krzywdy dopóki ja tu
jestem – oparła beznamiętnym tonem. Wypowiedziała dziwne słowa a wilk położył
się na ziemi a kruk usiadł jej na ramieniu. Brunet przełknął głośno ślinę. Nic
nie rozumiał. Miejsce, w którym się znalazł budziło w nim ogromny lęk. Zjawa, która
wyglądała jak Ula wcale nią nie była. Znała język zwierząt i także nie była ani
duchem ani człowiekiem. Kim ona do cholery jest? Demonem?
Nie!!! Wytworem mojej wyobraźni. Zwariowałem?
- Życie to nieustanna droga,
w którą wyruszasz, co dnia. Ty zatrzymałeś się między dwoma światami i nie wiesz,
co dalej. Znalazłeś się na rozstaju dróg, ale wyboru musisz dokonać sam. Spójrz
w przyszłość i pomóc tym, którzy potrzebują twojej pomocy.
Czarny anioł podszedł do niego a oczy
błyszczały dziwnym blaskiem, który go przeraził. Postać schyliła się z ziemi
podniosła czarne pióro kruka i dotknęła nim nagiego ramienia. Zadając mu tym
ostry i obezwładniający ból. Po skórze sączyła ciepła krew. Jej krople spadały
na skalną drogę zamieniając ją w czerwoną rzekę. Wokół pojawiła się płonąca
obręcz. Postać zasłoniła dłonią oczy mężczyzny. Gdy je otworzył jego uwagę
przykuł płonący napis.
Zawróć dopóki czas
Podszedł bliżej wtedy słowa szybko się
zmieniały
Zauważ to, co ważne
Nie uciekaj przed przeznaczeniem
Ono i tak cię dogoni
Nie bój się kochać i żyć
Tylko martwi nie mają uczuć
Nie pozwól zamienić się twemu sercu
W zimny głaz.
Obok ciebie jest ktoś...
Kto kocha cię miłością czystą, szczerą i dozgonną?*
Uporczywy dźwięk budzika nie pozwolił mu
na śnienie dalej. Niechętnie zwlókł się z łóżka nie do końca rozbudzony. Głowa
mu pękała jakby miał kaca. Przypomniał sobie, że wczoraj nic nie pił. W łazience potknął się o koszulę lezącą na
podłodze i wpadł na lustro, które rozbiło się na drobne kawałki. Jeden odłamek
szkła wbił mu się w nogę. Zaczął w myślach rzucać przekleństwa i wściekły
poszedł do kuchni gdzie poparzył się kawą wylewając na jedyną czystą koszulę. Dozgonna miłość czy coś takiego w ogóle istnieje? I kto miałby mnie
kochać? Mnie nawet pies ciotki nie lubi.
Przed długi czas stał przy oknie i
analizował sen . Niebieskie oczy. Anioł… już wiem… Ula
!!! To odkrycie przeraziło go.
*- słowa wymyślone na potrzeby opowiadania.
**- Fragmenty piosenki Kai Paschalskiej - Nie chcę żałować ( gdy odchodzisz).
Zaskakujesz dziewczyno. Czytam z wielkim zainteresowaniem. Czekam na nexta!!!
OdpowiedzUsuńCieszę się ,że zaciekawiłam . Pozdrawiam :)
UsuńMarek zaczyna coś tam rozumieć o swoim życiu i postępowaniu, ale podobnie jak w przypadku uczyć się a nauczyć, to pewnie jeszcze trochę czasu minie zanim w pełni zrozumie. Nie wiem czemu piszesz ,że ich relacje jeszcze bardziej komplikują się skoro jak dla mnie były całkiem ok.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Marek jest człowiekiem infantylnym i wiele musi się jeszcze nauczyć i zrozumieć i zacząć myśleć o innych a nie tylko o sobie .Jeśli chodzi o relację chodziło mi o to ,że Ula na początku w 15 części była zła na Dobrzańskiego ,potem jej przeszło ,ale w tej części atmosfera się zaostrzyła.Na razie więcej zdradzić nie mogę. Dzięki za wpis. Pozdrawiam :)
UsuńTen rozdział, a raczej jego ostatnia część jest przepełniona niuansami, metafizyką i w jakiś sposób metaforyczna. Sny, które opisujesz są bardzo sugestywne, a jednocześnie dla Uli i Marka zupełnie niezrozumiałe. Ten, który opisałaś pozwala nam czytelnikom domyślać się sensu przekazu przez postać w kapturze. Jest podobna do Uli i jednocześnie zupełnie inna. Dla Marka przerażająca. To przerażenie dodatkowo nasila obecność kruka i wilka. Trzeba pamiętać, że te zwierzęta chyba najczęściej były wykorzystywane jako symbolika w horrorach. Marek po takim koszmarze z całą pewnością nie ma dobrych przeczuć, dużo nie rozumie i nie ogarnia, choć przyznaje, że jego nikt nie może kochać, bo nawet pies ciotki go nie lubi. Mam nadzieję, że jakoś zgrabnie połączysz wyjaśnienie tych snów z ich wzajemną relacją, a przy okazji i my więcej zrozumiemy.
OdpowiedzUsuńNa teraz stosunki między Ulą i Markiem cofnęły się mocno i naprawdę nie wiem, jak to wszystko uda Ci się naprawić. Marek jest płytko myślącym facetem, a Ula zbyt urażona jego zachowaniem zarówno w restauracji, jak i po wyjściu ze szpitala.
Część jak zwykle znakomita. Pozdrawiam. :)
Sny mają znaczenie zarówno dla Uli jak Marka .Głównie dla niego... Zamiar był taki aby sny dały mu coś do zrozumienia ,były przestrogą ale też karą za popełnione czyny w przeszłości.
UsuńKruk był wykorzystywany w horrorach bo symbolizuje zło, chorobę ,śmierć ,nieszczęście itp... Czyli same negatywne wydarzenia a wilk zło ,siłę ,niezależności a dodatkowo podobnie jak kruk wzbudza lęk.
Marek w stosunku do Uli znów pokazał negatywną stronę i zraził ją do siebie. I nie tak łatwo będzie im naprawić zepsute relacje. Dziękuję za wpis. Pozdrawiam serdecznie.
Rany Boskie...tego się nie da czytać..błąd na błędzie.
OdpowiedzUsuńCo to za wstawki cytatów,snów....Kobieto pisz normalnie.Żałuję ,że zawiesiłam oko na Twojej stronie.
Przykro mi ,że cię rozczarowałam. Jestem Amatorką nie pisarką a tematy ,które poruszam nie wszystkim mogą przypaść do gustu. W tym wypadku sny.
UsuńCałkiem przyjemnie się to czytało mimo, że wolę gdy akcja jest bardziej dynamiczna. No cóż nie spodziewałam się po Dobrzańskim innego zachowania po wizycie w szpitalu patrząc na to jak zachowywał się do tej pory. Dobrze, że przynajmniej Ulka nie daje się stłamsić i odgryza się. Co do snu to jest on pełen niuansów i kruczków, że można się pogubić. Utworzyłaś idealną atmosferę- mroczna, tajemnicza, przerażająca z elementami z najczarniejszych horrorów. Trzeba też przyznać, że Dobrzański ma jedną pozytywną cechę-myślenie dedukcyjne i wyciąganie wniosków. Tylko czy aby właściwych? I co zrobi pod wpływem tego przekonania? Czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam ;) M
OdpowiedzUsuńP.S. Postaraj się zwracać uwagę na błędy i stylistykę. Nie są one rażące i nie powodują, że część jest nieczytelna, ale odciągają uwagę od treści i wpływają na całkowity odbiór.
Gdyby Marek był inny...to akcja dawno by ruszyła. Jednak stworzyłam postać krótko mówiąc czarny charakter . Człowieka ,który jest narcyzem ,egoistą ,zimnym draniem itp...Ula na początku zaślepiona ,zauroczona a teraz ostrożna i nie dająca się obrażać .A Dobrzański ma na co zasłużył i nie chodzi tu tylko o Darię ,która popełniła przez niego samobójstwo i aborcję ,ale o coś innego. ( nie mogę tego jeszcze zdradzić). Dziękuję za wpis. Pozdrawiam :)
UsuńKurcze. Część naprawdę świetna ;) I do tego ten niesamowity opis snu Marka.. Ciekawa jestem co teraz zrobi Marek i jak się bd zachowywał w stosunku do Uli.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Jestem zaskoczona ,że tak przychylnie odebrałaś tą część i ,że sen podobał się. Dobrzański przemyśli kilka spraw a do jakich dojdzie wniosków? O tym wkrótce. Pozdrawiam :)
Usuń