Strona Główna

niedziela, 29 maja 2016

,,Oznaki życia'' 21

Część planowałam dodać jutro ,ale postanowiłam wstawić wcześniej. Rozdział poświęcony w szczególności Markowi i Uli . Zapraszam do czytania i komentowania. Pozdrawiam miłej niedzieli <3 
   
Po wybiegnięciu jej z restauracji nie potrafił znaleźć sobie miejsca. Przemierzał miasto w nadziei ,że spotka  ją przy jakimś sklepie lub na przystanku. Nigdy jej nie było. Dotarł do jej mieszkania , a rodzina nie mniej przejęta niż on obdzwaniała różne miejsca. Wybiegł z kamienicy nie dowiadując się niczego. Zupełnie jakby jej nie było. Nie istniała ,a przecież była. Jeszcze rano ją widział. Wykrzyczała mu ,że się zakochała ,ale zabrzmiało to bardziej jak oskarżenie niż wyznanie. Mijając oświetlone ulice włączył radio. Nie mógł znieść tej cholernej ciszy. Usłyszał dawno niesłyszaną piosenkę .

,,Świat zostaw w tyle, jeśli ona, wszystkim jest co dziś masz.
Zostaw świat, nim się przekonasz , że bez niej nic nie jest wart.
Świat zostaw za sobą ,dumę schowaj
Biegnij za nią co tchu. A kiedy dogonisz weź w ramiona,
Zanim będzie za późno ,za późno.'' 
Usłyszała chrzęst piasku bojąc się odwrócić. Niebo było bezgwiezdne . Trzciny zaszeleściły. Zimny powiew wiatr sprawił ,że na jej ramionach pojawiła się gęsia skórka. Ktoś nieuchronnie się zbliżał. Serce waliło jak młot , a niemy krzyk utkwił w gardle. Nie ruszała się mając nadzieję ,że ktoś szybko odejdzie. Próbowała pomyśleć o czymś miłym .Przed oczami jak żywy obraz stanął jej dzień ,w którym dowiedziała się ,że dla mamy znalazł się dawca i rzuciła się na szyję brunetowi. Potrząsnęła głową. Marek dla mnie nie istnieje. Ta miłość od początku skazana była na porażkę. On nigdy mnie nie pokocha. Zwłaszcza ,że jestem brzydka . Ale czy byłabym ładna pokochałby mnie?
Starał się stawiać cicho kroki aby jej nie wystraszyć. Podniosła się i odwróciła. Długie włosy rozwiewał jej wiatr. Trzęsły jej się nagie ramiona ,a sukienka podnosiła się do góry. Nie miała pojęcia jak ją znalazł. Co w ogóle tu robił. Czy aby trochę martwił się o nią?
- Ulka – wymówił jej imię niemal bezgłośnie poruszając tylko wargami.  Stała bez ruchu wpatrując w jego zaniepokojoną twarz. W jego oczach dostrzegła lęk i niepewność.
Co ona tu robi o tej porze? W tej letniej sukience? Nie wie ,że wszyscy się o nią martwią? Odchodzą od zmysłów. Dlaczego nie dawała znaki życia przez tyle godzin? Czy to co jej powiedziałem doprowadziło ją do takiego stanu?
 – Ulka co robisz tu o tej porze? Martwiłem się.
- Musiałam pomyśleć i . . .nie mogłam wrócić do domu ,bo po prostu- urwała cicho łkając.
Po jej policzkach wciąż spływały łzy ,a na ten widok jego serce tonęło w nieobrażanym bólu. Nigdy nie sądził ,że posiada jakieś resztki empatii. Łzy jego byłych nie robiły na nim żadnego wrażenia. Tylko najbliższa rodzina budziła w nim te ukryte uczucia.  Zaskakujące było dla niego to ,że gdy Ula cierpi on czuje to samo.  Nie potrafił racjonalnie tego wytłumaczyć. Przygarnął ją do siebie. Wtuliła się w niego mocno.

Zamiast strachu poczuła spokój. Od jego ciała biło ciepło . Pogładził ją po plecach i pocałował w czoło. Spojrzeli sobie w oczy wyswabadzając się z przyjacielskiego uścisku.
- Chcę abyś mi zaufała i abyśmy nie mieli przed sobą tajemnic. Ja tobie ufam i wiem ,że to co powiedziałaś w restauracji to prawda. Domyśliłem się wcześniej ,że coś do mnie czujesz.
- Odwiedź mnie do domu – poprosiła cicho szatynka wpatrując się nieobecnym wzrokiem w Wisłę pogrążoną w półmroku.

- Nie. Mam inny pomysł. Noc jeszcze młoda więc . . .
- Co ty kombinujesz?- spytała podejrzliwie.
- Nic- uśmiechnął się do niej i ujął jej dłoń.
                                             *****
Obudziła się z uśmiechem na ustach. Przypomniała sobie wczorajszy wieczór jak Marek przyjechał nad Wisłę ,a potem zabrał ją do McDonald’a . Rozmawiali o mało istotnych rzeczach jak i historiach z dzieciństwa. Opowiedział jej o wakacjach spędzonych zagranicą. Wczasach w Toskanii. O tamtej kulturze i ludziach ,których poznał. Mówił z takim entuzjazmem ,że zapragnęła ,kiedyś się tam udać. Na własne oczy zobaczyć te piękne krajobrazy.  Nigdy nie była we Włoszech.  Zwierzył się jej ,że Kalina planowała wszystko za niego. Decydowała o jego życiu. Rozumiała go ,bo dokładnie to samo czuje ona mieszkając z rodziną. Nie wspomniał o swojej przeszłości. W lokalu było pełno ludzi. Potem zabrał ją do kina. Nie mogła skupić się na seansie gdy on był tak blisko. W pewnym momencie przykrył jej dłoń swoją . Obudziła się gdy zapaliły się światła. Zasnęła kładąc głowę na ramieniu bruneta. Pożegnali się na klatce schodowej zwykłym ,, Dobranoc’’ .
                                   *******
Następnego dnia natknęła na niego przed kamienicą. Poprosił aby wsiadła do samochodu i wybrali jakieś w miarę spokojne miejsce by móc dokończyć przerwaną rozmowę w restauracji. Zgodziła się i po chwili zajmowała miejsce na przednim siedzeniu jego sportowego auta. Początkowo żadne z nich nie podjęło żadnego  tematu  rozmowy . Po drodze wstąpili do kawiarni biorąc pączki i kawę na wynos. W parku  o dziesiątej rano nie było zbyt wielu ludzi.
Pili kawę z tekturowych kubków przemierzając parkowe alejki . Drzewa zakwitły na biało i różowo. Zapach kwiatów unosił się w powietrzu.
- Zanim zaczniemy z czystą kartą powinnyśmy znać swoją przeszłość – rzekł patrząc na nią uważnie.
Tego obawiała się najbardziej. Wolała nie wiedzieć jakim był dawniej świnią .
- Wiesz kim byłem do niedawna. Podłym sukinsynem nie liczącym się z niczyimi uczuciami. Chciałem tylko brać nie dawać. Z Kaliną byłem po prostu ,bo chyba bałem się zostać sam. Mama marzyła o tym ,że szybko doczeka się ślubu i wnuków. Niedawno oznajmiła mi ,że tak naprawdę  żadna z moich byłych nie zdobyła jej sympatii- mówił ,a ona z uwagą mu się przyglądała . -  Nie patrz tak na mnie – dodał gdy przeszywała go spojrzeniem.
- Miałeś ich wiele prawda?- zapytała nieśmiało
- W liceum poznałem Edytę nie byliśmy długo. Później poznałem Darię  ,która jak wiesz nie popełniła samobójstwa. Zabił ją ojczym. Jej rodzice rozwiedli się dawno temu , a ona nie miała potem w domu kolorowo. Kalina pozwoliła mi zapomnieć o złych wspomnieniach chodź nie do końca. Nasz związek przechodził wiele kryzysów. Złożyłem jej mnóstwo fałszywych obietnic. Starszy brat Darii po powrocie z Londynu postanowił się zemścić. Myślał ,że to ja jestem winny jej śmierci. Większość mówiła ,że popełniła przeze mnie samobójstwo. Tylko nie liczni znali prawdę. To on wykrzyczał mi w twarz ,że zabiłem kolejną dziewczynę. Po potrąceniu ciebie wróciłem się i chciałem zawieźć do szpitala przerażony ,że umrzesz.  Wtedy pojawił się Fabian z dwoma mężczyznami. Poczułem silny ból w czaszce , a potem obezwładniającą  ciemność.  Obudziłem się po kilku miesiącach w szpitalu. Nikt nie powiedział mi kto mnie napadł. Lekarz poinformował mnie tylko ,że zostałem pobity i ktoś nie podając danych wezwał pogotowie. Nic więcej nie wiem.  Nie chciałem mieć nigdy dzieci z Kaliną. Planowałem rozstanie ,ale czekałem na odpowiedni moment. Jednak to ona zerwała  gdy wściekłem się gdy urządziła pokój dla dziecka bez mojej wiedzy. To wyprowadziło mnie z równowagi. Nie chcę aby ktoś decydował o tak ważnych rzeczach dla mnie. Ja nie nadaję się na ojca. Nie mam cierpliwości . Denerwują mnie zadając ciągle pytania . Wczoraj spotkałem się z Sebastianem. Jego córka jest w inkubatorze gdy ją zobaczyłem i usłyszałem ,że walczy o życie to. . . Po raz kolejny żałowałem ,że wysłałem Darię na zabiegł.  Wątpię ,że kiedyś zostanę ojcem . Nikt znając moją przeszłość nie będzie chciał ze mną być. Nie chcę już tak żyć. Ty jesteś dobra ,uczciwa ,wyjątkowa i masz wielkie serce. Nie zdziwię się jeśli  powiesz teraz ,że mnie nienawidzisz i chcesz abym zniknął z twojego życia.  Jestem śmieciem ,który nie zasłużył na twoją miłość. Co noc dręczą mnie koszmary dzięki ,którym czuję ,że nie mam po co żyć.  Ciemne lasy ,zjawy i cmentarze . Kwestie wypowiadane o miłości ,cierpieniu ,bólu i śmierci. Te obrazy są tak realistyczne ,a ty jesteś we wszystkich. Kruk jest twoim przyjacielem ,a wilk   . . .Ja wiem jak to głupio brzmi , ale to odbiera mi całą energię . Boję się zasnąć aby nie obudził mnie kolejny horror.  Wszędzie krew ,mgła i woda zamieniająca się . . .
- Od jak dawna cię  to męczy?- zapytała ze łzami nie podnosząc wzroku.
Spojrzał na nią nie wiedząc czemu zadała takie ,a nie inne pytanie.
- Parę miesięcy. Pół roku ,a może więcej? Wcześniej nie mogłem sobie tego przypomnieć ,a teraz już wiem co wtedy wydarzyło.
- Marek to nie oznacza nic dobrego- wyjąkała szlochając coraz mocniej. Ukryła twarz w dłoniach. Przypomniała sobie ,że jej mamę też dręczyły koszmary gdy była bardzo chora.
-Dokoła otacza mnie tylko czerń i biel. W domu cisza dzwoni mi w uszach. Mam tego dość. Nawet myślałem o tym by skończyć ze sobą , ale coś mnie zawsze powstrzymywało   Lepiej  gdybym to zrobił  . . .- przerwał zerkając na nią.
- Nie mów tak Marek. Chcesz aby moje serce pękło ?- jej głos drżał ,a w  dwóch błękitach ujrzał ból . Przytulił ją do swego boku i pocałował we włosy.  Trwali tak przed dłuższą chwilę zatopieni we własnych myślach.
- Twoje wcześniejsze postępowanie było okropne. Zraniłeś wiele ludzi , a nie można iść przez życie tylko raniąc. Nigdy nie myślałeś jak to  by było gdyby ktoś z ciebie zadrwił? Zranił ,oszukał ,a pomyśl jakbyś się czuł gdybyś coś stracił? Kogoś kogo byś kochał? Nie powielaj błędów z przeszłości. Doceń życie ,bo jest takie krótkie.  Nie rozumiem jak możesz nie lubić dzieci? Co one ci zrobiły? Zadają dużo pytań ,bo są ciekawe świata. Ty też byłeś ,kiedyś dzieckiem. Człowiek jest bez miłości jak ptak z połamanymi skrzydłami. Miłość to wspaniałe uczucie , ale tylko wtedy gdy dwoje ludzi czuje to samo.
- Pięknie to ujęłaś. Wiesz . . .- zrobił pauzę szukając w głowie odpowiednich słów.  – Zaskakujesz mnie i to mi się podoba. Twój sposób bycia ,spontaniczność i przede wszystkim intelekt   . Wierzysz w swoje idee i to jest super.
- Jestem zwykłą dziewczyną ,która wiele przeszła w swoim dwudziestoczteroletnim życiu. Dla jednych to mało , a dla innych wiele. 
- Nieprawda. Jesteś wyjątkowa i piękna. Nie tylko wewnętrznie ,ale również zewnętrznie. Tego ,którego poślubisz będzie . . .
- Jedynym moim marzeniem jest znaleźć nową pracę i odciąć się od rodziny. Monika jest czasem nie do wytrzymania ,a wujka Wiktora nawet nie obchodzi wnuk. Jego córka postępuje tak samo. To ja zajmuję się jej synem albo moja mama gdy jest w domu. Uwielbiam dzieci i chciałabym mieć ,kiedyś dwójkę albo trójkę. Tylko to nie realne- zakończyła smutno swoją wypowiedź.
- Dlaczego?
- Nie ważne- ucięła szybko odwracając głowę. 
- Po tym wszystkim co ci powiedziałem nadal mnie . . .
- Już przestałam- powiedziała wolno z wahaniem ,które on zauważył. Patrzyła na swoje dłonie nie mając odwagi spojrzeć mu w oczy. 
Przysunął się bliżej. Poczuła jego gorący oddech tuż przy swoich ustach. Co on wyprawia? Zwariował ?  Ich usta niespodziewanie się zetknęły. Zamarła. Nie zdolna była nimi poruszyć. Całe jej ciało zdrętwiało po chwili odwzajemniła pocałunek. Rozchyliła lekko wargi pozwalając aby jego język wśliznął  się do środka. Pierwszy opamiętał się Marek odsuwając się od niej.   Intensywność pocałunku i tego co działo się w jego wnętrzu przeraziło go.
- Przepraszam – bąknął podnosząc się z ławki.
- Marek- wyszeptała chcąc coś powiedzieć ,ale nic nie przychodziło jej do głowy. Tak trudno miała zebrać myśli. 
- Obiecuję ,że to się więcej nie powtórzy . Zapomnijmy o tym – powiedział  i szybko się oddalił zostawiając ją z mętlikiem w głowie . Po policzku spłynęły dwie słone krople.
- Czy to wydarzyło się naprawdę?- zapytała samą siebie .


piątek, 20 maja 2016

,, Oznaki życia'' 20

Zapraszam na nowy rozdział. Dobrzański wyznaje Uli prawdę na temat swojej przeszłości. Ula w akcie desperacji i nie panując nad emocjami wyznaje Markowi miłość. Pozdrawiam serdecznie :)

Gdy wysiadła z autobusu nogi same ją zaprowadziły do siedziby firmy znajdującej się przy ulicy Lwowskiej. Recepcjonistka przywitała ją z uśmiechem i zapytała czy przyszła do Maćka. Szatynka potwierdziła skinąwszy głową.  Sekretariat świecił pustkami. Jej wzrok padł na obraz na ścianie przedstawiający młodego Dobrzańskiego. Zamyśliła się na moment.
- Dlaczego nie mogę wymazać cię z pamięci?- zapytała samą siebie bezgłośnie.
Po czym rozdzwoniła się jej komórka. Przyjaciółka Iga chciała się z nią  koniecznie zobaczyć. Udała się biegiem w stronę wind.  
- Ulka- usłyszała za sobą znajomy męski głos i  dźwięk kroków na korytarzu. Nie odwróciła się przyspieszając kroku. Stanęła gwałtownie prawie tracąc równowagę gdy brunet nagle się przed nią pojawił. Podniosła wzrok wpatrując w hipnotyzujące szare tęczówki. Pod oczami miał cienie świadczące o bezsennych nocach.
- Zostaw mnie- odparła siląc się na obojętny ton. Pokręcił głową  i uśmiechnął się lekko .
- Chciałbym z tobą porozmawiać. Nie odzywasz się do mnie trzy tygodnie. Twoja kuzynka powiedziała mi ,że wyjechałaś. Nie uwierzyłem jej i codziennie przychodziłem w nadziei , że uda się nam wszystko wyjaśnić.
- Skoro tak to . . .- zaczęła , ale mężczyzna przerwał jej wchodząc w słowo.
- Zapraszam cię w pewne miejsce. Obiecuję nie będziesz żałowała- zapewnił uśmiechając się szeroko, a ona poczuła suchość w ustach na widok dołeczków w policzkach. Dodawały mu niewątpliwie uroku . Dostrzegła ,że ostatnio trochę zmizerniał .
- Tylko nie restauracja. Nie chcę skończyć na ostrym dyżurze- uprzedziła szatynka .
 - Ula . . .- oparł miękko kładąc jej dłonie na ramionach .  – Tym razem będzie inaczej- zapewnił. Skinęła głową z aprobatą .
       Idąc obok mężczyzny ,który pomimo bólu, rozczarowań  i wiele wypłakanych łez nadal mieszkał w  jej sercu. Obraz jego twarzy majaczył się w snach. Na próżno usiłowała wyrwać się z myśli o nim. Nie wiedziała co ją podkusiło wpaść do firmy. Przecież to było niemal oczywiste ,że go w niej spotka. Zawsze pojawiał się w najmniej spodziewanych momentach. Zachowanie dystansu i obojętności było niezwykle trudne  gdy serce krzyczało te dwa słowa najpiękniejsze słowa. Dla niej tak wiele znaczące. Nigdy nikomu jeszcze ich nie wyznała. Oczywiście nie wliczając rodziny.  A czy on wierzył w miłość? Po jego wcześniejszym zachowaniu i faktów przeszłości  ,które znała wnioskowała ,że nie.  Może oprócz wyrzutów sumienia  i niewyśnionego strachu  o ,którym napomniał poprzednio. Spojrzała na niego. Jego twarz miała nieodgadniony wyraz. Nie zdradzała absolutnie żadnych emocji.  Odwróciła wzrok skupiając się na ruchu ulicznym. Ludziach przebiegających przez pasy ,śpieszących gdzieś. Samochodach wolno sunących się po jezdni. Dzieciach spieszących do szkoły . Nie zauważyła nawet ,że zbliżają się do zakrętu. Zanurzyła się w wspomnieniach chwil ,które przyniosły jej smutek ,ból  i rozpacz. Nie wiedziała dlaczego odkąd dowiedziała się pod czyje auto wpadła wciąż to analizowała przeczesując pamięć w nadziei ,że przypomni sobie coś istotnego.  Jak trafiłam do szpitala ? Kto zawiadomił pogotowie ?   Te nieme stawiane przez nią pytania nie miały odpowiedzi. A przynajmniej ona jej nie znała . 
Mężczyznę męczyły podobne pytania. Na próżno szukał na nie odpowiedzi w zakamarkach umysłu  walcząc z  uporczywą pustką. Nie potrafił powiedzieć co działo się z nim przez prawie pół roku. Zastanawiał się często jak to możliwe. Wiedział ,że został napadnięty ,ale nie wiedział przez kogo i kto znalazł i uratował potrąconą przez niego dziewczynę.   Może dzięki Uli odnajdę spokój? Dlaczego nie mogę o niej zapomnieć? Czy ją też prześladują koszmary?  Zna prawdę o mojej przeszłości? O czym o teraz myśli?  Spojrzał na jej zamyśloną twarz gdy zatrzymała się nagle patrząc na duży szyld restauracji. Spojrzała mu głęboko w oczy jakby szukała odpowiedzi na pytanie ,, To tutaj?’’ Skinął głową z aprobatą i otworzył jej drzwi widząc jej zawahanie. Czyżby go się bała?- zadał sobie to pytanie w myślach.

Zeszli schodkami na dół. Zajęli stolik w ustronnym miejscu. Czerwień i czerń były kolorami przewodnimi restauracji. Ceglane ściany . W lokalu nie było prawie ludzi. Ula czuła się skrępowana siedząc obok Marka. Mijała ,kiedyś tą restaurację ,ale nigdy nie odważyła się wejść do środka. Szyld pisany złotymi literami na czerwonym tle źle się jej kojarzył. Jednak znajdując się we wnętrzu mogła stwierdzić ,że mimo mrocznego klimatu ,który dodatkowo dodawały świeczki postawione na ciemno brązowych blatach stolików jest to miłe miejsce. Chociaż może i to słowo nie było odpowiednie w odniesieniu do tego miejsca. Bardziej obawiała się człowieka ,który siedział obok. Kelner wręczył im karty menu. Po paru minutach odłożyła kartę .
- Wybrałaś już coś?- zagadnął brunet spoglądając  nią ukradkiem po czym ponownie wbił wzrok w kartę.
- Chyba nie jestem głodna – odparła beznamiętnie skupiając  oczy na płonącym płomieniu świeczki. Niespodziewanie poczuła jego dotyk na swojej dłoni. Zaskoczona odwróciła się w jego stronę.
- Ulka . Nie wygłupiaj się. Wybierz to na co masz ochotę, a resztą się nie przejmuj – powiedział łagodnie co ją zaskoczyło.
- No dobrze- rzekła ponownie biorąc do rąk kartę . Posłał jej delikatny uśmiech  . Zerknęła w bok dostrzegając parę zakochanych z plecionymi dłońmi.
Mężczyzna podążył za jej wzrokiem ,a potem przeniósł wzrok na Ulę. Wyczuła jego spojrzenie. Przez parę dobrych minut patrzył na nią aż czuła się lekko zażenowana ,a jej policzki pokryły się szkarłatem. Dlaczego on tak na mnie patrzy? Zrobiłam coś nie tak? Chyba nie żałuję ,że mnie tu zaprosił? Właściwie ostatnio zachowuje się dziwnie. Jakoś inaczej , a szczególnie odkąd usiedliśmy przy stoliku .
Powoli wpadała w panikę. Byłaby naprawdę piękna gdyby zmieniła ubrania i okulary na soczewki. Błękit jej oczu jest niesamowity i jednocześnie przerażający.. .Zwłaszcza w snach.  Włosy miała w lekkim nieładzie , a policzki lekko zarumienione. Piękne niebieskie oczy ukryte za wielkimi okularami w czerwonych oprawkach. Na nosie kilka piegów. Usta pełne i zmysłowe.   Przyglądała mu się z uwagą. Wyglądał jak oderwany od rzeczywistości.   W jego oczach pojawił się jasny promyk , a na ustach błądził blady uśmiech.  W niej tkwiła nieufność. Zbytnia poufałość mogła zniszczyć mur ,który wokół siebie budowała. Wystarczył jeden drobny gest  aby w jej głowie pojawiły się wątpliwości. W jej przekonaniu ,każdy zasługiwał na drugą szansę. Pytanie czy on zasługiwał.  Im dalej chciała od niego uciec tym częściej go widziała. Jego determinacja i upór wywoływały w niej skrajne emocje . Gdyby tylko znała jego intencje.  Mogłaby znaleźć uzasadnienie na jego zachowanie.
                                             *******
- Gdzie jesteś?- spytał z paniką Olszański trzymając przy uchu komórkę. Siedział właśnie w gabinecie przeglądając umowy z modelkami. Jedna właśnie miała iść na urlop zdrowotny ,bo złamała nogę i czeka ją długa rehabilitacja. Nie mieli jeszcze w firmie zastępstwa ,ale do pokazu pozostało trochę czasu. Liczył ,że Dobrzański coś wymyśli chociaż ostatnio snuł się tylko po korytarzach niczym duch. Ciężko było się z nim porozumieć. Wiele rzeczy go rozdrażniało lub wpadał w dziwne zamyślony.  Sebastian zaczął się o niego martwić. Jego zachowanie  było niepokojące. Zwłaszcza ,że ciągle powtarzał imię ,, Ula’’ .  Wiedział ,że Powinien  być przy Violi ,ale już trzy tygodnie leżała na patologii ciąży. Liczył się ,każdy dzień. Nie umiał pozbyć się niepokoju i strachu o nienarodzone dziecko. Wrócił do rzeczywistości.
- W szpitalu tym co ostatnio  wtedy ,kiedy . . . Sebuś przyjedź błagam  i to szybko– w jej tonie pobrzmiewał lęk i po chwili słyszał tylko jej szybsze oddechy. Wiedział ,że płacze.
- Zaraz będę . Nie płacz Violuś. Będzie dobrze- powiedział spokojnie dodając jej tymi słowami otuchy. Zerwał się z krzesła i chwytając płaszcz zbiegł po schodach przypominając  sobie o awarii windy.  Zapomniał ,że dawno jest już naprawiona.Pragnął jak najszybciej dotrzeć do szpitala i znaleźć się przy żonie. 
Przemierzał korytarz w błyskawicznym tempie. Po uzyskaniu informacji w ,której sali znajduję się Violetta udał się w tamtym kierunku. Gdy przekroczył próg sali uśmiechnęła się przez łzy. Podszedł do niej i ją przytulił siadając na brzegu łóżka.
- Co z dzieckiem ?- zapytał czując narastający w sercu strach .Tyle razy próbowali ,a nie udawało się.  Pamiętał dzień w ,którym wreszcie usłyszał tą radosną nowinę. Szczęście nie trwało długo . Poroniła. Ten schemat powtórzył się jeszcze dwukrotnie. Po policzkach blondynki spływały łzy rozmazując misterny makijaż.
- Nie mogli powstrzymać porodu. Wystąpiły komplikacje i  . . .
- Błagam nie !- krzyknął zrywając się nagle z łóżka. Nie mógł w tej sytuacji siedzieć spokojnie.
- Żyje. Zabrali ją do inkubatora- odparła cicho przerywając nagłą ciszę jaka zapadła w pomieszczeniu. Pacjentka obok spała ,a inną zabrali na badania.  Usiadł ponownie gładząc jej policzek.
- Wszystko będzie dobrze- odparł z pewnością w głosie. – Musi – dodał.
                                         *******
Po smacznym  śniadaniu składającym się z jajecznicy z bekonem ,kiełbasek ,świeżych bułeczek , pomidorów i dwóch kubków kawy . Ula czuła się najedzona ,ale miała ochotę jeszcze na deser. . Dawno nie jadła już pełnego. posiłku. Zwłaszcza śniadania. Niespodziewanie opuszki palców musnęły jej policzka. Wzdrygnęła się. Zmieszany Dobrzański odsunął się od niej.
- Chciałeś  o czymś pomówić – zaczęła spoglądając mu w oczy.  Po chwili sobie przypomniał ,że faktycznie miał taki zamiar. Przez cały czas obserwował ją. Widział ,że nie do końca czuje się swobodnie w jego towarzystwie ,a chciał aby tak się stało. Pragnął lepiej ją poznać. Dziś obserwując ją sprawiała wrażenie dobrej ,miłej dziewczyny. Otaczała ją aura tajemniczości. W bladym świetle jej twarz wydawała się delikatniejsza. Zafascynowany nie potrafił oderwać od niej wzroku.  Jak mam jej o tym powiedzieć? Uwierzy mi czy znienawidzi? Szkoda ,że w życiu nie może być tak jak w śnie , który śnił mi się zeszłej nocy. Jedyny szczęśliwy sen , a nie koszmar. Braliśmy ślub. Tańczyliśmy i całowaliśmy się , a ona była piękna . Chyba do reszty zgłupiałem aby wierzyć w te senne bzdury. Tylko dlaczego przy niej czuję się jakoś inaczej?
Zamówił szklankę wody i wypił ją duszkiem po czym wziął głęboki oddech i chwytając ją za dłoń zaczął mówić:
- Niedawno przypomniałem sobie wydarzenia sprzed lat. Daria nie popełniła samobójstwa tylko została .. .zamordowana .
W pomieszczeniu powietrze nagle zgęstniało i zrobiło się ciężkie. Ula zbladła i nie mogła wykrztusić słowa. Dobrzański kontynuował.
- Policja wczęła śledztwo i stałem się głównym podejrzanym ponieważ to ja byłem widziany ostatnio z nią. Nie miałem nic na swoją obronę i wtedy pojawiła się osoba ,która przestawiła inne fakty. Uniewinnili mnie , a zbrodni dopuścił się jej ojczym. Matka Igi i Darii milczała i nie chciała brać w tym udziału. Prawdą jest ,że ja wcześniej wiedziałem o jej trudnej sytuacji rodzinnej dlatego wynajęliśmy mieszkanie , ale gdy poinformowała mnie o ciąży . Wściekłem się i kazałem się jej pozbyć kłopotu ,bo inaczej będzie musiała wrócić do domu. Zrobiła to ,a ja i tak  wyrzuciłem ją na bruk. Przez parę miesięcy jej nie widziałem ,a potem byłem świadkiem jak …
- Ty sukinsynu! Nie zbliżaj się do mnie – fuknęła wyszarpując rękę i przewracając krzesło. Wstał i próbował ją zatrzymać łapiąc za ramię. Przysunął się blisko niej .Wymierzyła mu siarczysty policzek. 
- Ula . . .Ja byłem tylko świadkiem  . . .nie dane było mu dokończyć ,bo przerwała mu brutalnie.
- To nie zmienia faktu ,że jesteś gnidą. Poznanie ciebie było najgorszą rzeczą jaka spotkała mnie w życiu- skłamała starając się nie rozkleić.  Jej serce właśnie pękło na pół.
- Uznałem ,że powinnaś znać prawdę . Zacznijmy naszą znajomość od tego momentu z czystą kartą. Jeśli mi nie wierzysz spytał kogoś z mojej rodziny ,przyjaciół. Przeczytaj dziennik Darii. Zrobię wszystko abyś uwierzyła ,że chcę się zmienić. Dla nie tylko dla siebie , ale dla ciebie. Nie wracając do przeszłości. Kalina dowiedziała się o tym prawie trzy lata temu. Rzuciła mnie ,a ja wtedy wsiadłem do auta i potrąciłem ciebie. Potem wracając zostałem napadnięty i obudziłem się po pewnym czasie. Odwiedziła mnie w szpitalu wybaczając mi ,że ukrywałem to przed nią . Oświadczyłem się bez zastanowienia , a potem jak głupi brnąłem w to. Nigdy jej nie kochałem. Nie była dla mnie ważna. Ty jesteś - Ostatnie słowa prawie wyszeptał. Oczekując jej reakcji .  Spuścił głowę tracąc nadzieję ,że mu uwierzy. 
- Przez ciebie umarła część mnie. Jak mogłam zakochać się takim idiocie? Jak? Zniszczyłeś moje plany i marzenia. Zabrałeś spokojne noce zamieniając w bezsenne. Liczyłam ,że zapomnę i wyleczę się z  tej chorej miłości . Co mam zrobić aby odzyskać dawne życie?- zapytała drżącym głosem przepełnionym bólem . 
Nie potrafił patrzeć jak cierpi. W środku coś go boleśnie zakuło. Chciał ją przytulić ,ale zrezygnował. 
- Ty  naprawdę mnie kochasz- bardziej stwierdził niż zapytał.  Nie odpowiedziała żałując ,że wyrzuciła to z siebie. W końcu przyznała się do tego co czuła. 

                                                      *****
Wybiegła z restauracji połykając łzy. Cierpiała i to kolejny raz przez niego. Była kompletnie rozdarta. Toczyła wewnętrzną walkę serca z rozumiem. On nie jest dla mnie. Nigdy nie był i nie będzie. Nie przyznałam się ,że znam prawdę. Wiem ,że to ojczym ją zabił ,ale powodu nie znam. Czytałam dziennik , a Iga potwierdziła te informację . Nie wiem czy mu ufać. Może naprawdę pragnie się zmienić? Jestem ważna. Mówił prawdę czy kłamał?Patrzył mi w oczy ,a w jego głosie był smutek i brak nadziei.  Szkoda ,że życie nie może być jak piękny sen ,który śnił mi się zeszłej nocy. Nie wszystko się spełnia , a zwłaszcza ślub z Markiem. Ja pragnę założyć rodzinę ,a on nie znosi dzieci. 

Stanęła nad brzegiem Wisły patrząc w ciemną wodę. Otuliła się ramionami ,bo wiał zimny wiatr. Nie wiedziała ile czasu upłynęło. Dzień zamienił się w wieczór  . Usiadła na  moście podciągając nogi pod brodę. Ocierała słone krople . Wyłączyła komórkę aby nikt jej nie znalazł. Wystraszyła się gdy usłyszała za sobą chrzęst piasku . 

sobota, 14 maja 2016

,, Oznaki życia'' 19

Po długiej przerwie wstawiam tą oto nową część. Uprzedzam ,że ten rozdział zawiera kolejny koszmar senny . Dla tych ,którzy za nimi nie przepadają mam dobrą wiadomość . ( złe  sny niebawem ustaną ) Nic więcej nie zdradzę ,bo wyjdzie spoiler i nikt nie będzie chciał czytać wiedząc co dalej się wydarzy. Zapraszam do czytania i komentowania . Pozdrawiam :) 

 Uszli zaledwie kawałek od budynku firmy gdy rozdzwonił się jej telefon. Dziewczyna zatrzymała się przeszukując torebkę i naciskając zieloną słuchawkę zaczęła rozmowę przystając parę metrów od Dobrzańskiego. Zniecierpliwiony czekał aż rozłączy się i będą mogli udać się  gdzieś gdzie porozmawiają o tym co nie dawało mu spokoju. Gdy podeszła do niego wiedział ,że nie ma dobrych wieści.
- Musisz iść?
- Dzwoniła moja kuzynka. Za godzinę wychodzi do pracy i kazała zająć mi się małym ,bo zaspała i nie odwiozła go do przedszkola . Moja mama od tygodnia pracuje w księgarni. Doświadczenie zdobyła zatrudniając się wcześniej w bibliotece ,a potem kilka lat w księgarni. Tylko ,że ja dziś mam wizytę u okulisty . Przede mnie Monika spóźni się  do …
- Jeśli zaraz pojedziemy zdążymy , a twoja kuzynka zdąży do pracy- odparł i złapał ją za rękę kierując się w stronę parkingu na ,którym stał jego srebrny Lexus. Zrezygnowana bez słowa przystała na propozycje podwózki.
                                             *****
Przytykając twarz do zimnej szyby myślała nad słowami wypowiedzianymi przez Maćka ponad trzy tygodnie temu gdy odwiedził ją w szpitalu.  ,, To człowiek z mroczną przeszłością bądź ostrożna nim mu zaufasz’’. Spoglądając na mijany krajobraz za szybą zastanawiała się czy ,kiedyś będzie w stanie w pełni mu zaufać. 
Zerknął na nią ukradkiem . Odwróciła głowę i ich spojrzenia się zetknęły. Zauważył  smutek na jej twarzy.
- Dziękuję – odparła wysiadając z samochodu i ruszyła do furtki. Razem pokonali schody zatrzymując się przed drzwiami mieszkania .  Nieświadomie dotknął jej ręki gdy  nacisnęła klamkę. Odwróciła się zaskoczona z pytaniem w oczach.
- Nie porozmawialiśmy- wyjaśnił pośpiesznie
- Wejdź- rzuciła obojętnie zdejmując w korytarzu płaszcz.
Dziewczyna zaprowadziła go do salonu i kazała usiąść . Zajął miejsce na kanapie ,a jego wzrok przykuły dziecięce rysunki ,a pod nimi znalazł szkic przedstawiający jego samego.
- Napijesz się kawy?- zwróciła się do mężczyzny wychylając się z kuchni.
- Chętnie. Mocną czarną
Posłała mu blady uśmiech i włączyła ekspres.
Przy stole siedział mały chłopiec o ciemno brązowych włosach  machając nogami i jedząc miodowe płatki w kształcie gwiazdek. Przyglądał się cioci parzącej kawę .
Monika zmaterializowała się w kuchni informując Ulę aby za pięć minut wyłączyła piekarnik i wyciągnęła z niego ciasto z wiśniami . Pocałowała malca w czółko i   rzuciła tylko krótkie ,,Do widzenia’’ brunetowi siedzącemu w salonie i wybiegła z mieszkania zgarniając z wieszaka beżowy płaszcz .

                                                            *******
- Co tak pachnie?- spytał stając tuż za nią. Wzdrygnęła słysząc nagle jego głos , a nóż wypadł jej z ręki.
- Jezu . . .musisz mnie tak straszyć?- w jej głosie pobrzmiewała pretensja.
- Przepraszam – odparł miękko i uśmiechnął się szeroko czując aromatyczny zapach kawy połączony z unoszącą się wonią ciasta wiśniowego.
Ula ukroiła placka i zaniosła wraz z kawą do salonu. Mężczyzna wodził za nią wzrokiem .
 Parę minut później w ciszy jedli ciasto popijając kawą. Oparł się o kanapę i przyglądał się jej intensywnie.
- Chciałeś rozmawiać ,a cały czas prawie milczymy – słusznie zauważyła mocząc usta w ciemnej cieczy.
- Czasem czyjaś obecność znaczy więcej niż słowa- rzekł bez namysłu nie odrywając wzroku od jej twarzy.  Zamyśliła się zastanawiając się nad tym co usłyszała . Nie wiedziała czy należy doszukiwać się w nich głębszego sensu.  Zapadła krępująca cisza przerywana cichym miauczeniem kota. Ula niechcący szturchnęła Puszka  .  Zwierzak nagle przeciągnął się i skoczył na kanapę wbijając paznokcie w udo bruneta.
- Ała!- wrzasnął  Dobrzański zrywając się z miejsca jak oparzony.  Spojrzał na Ulę ,która zaśmiała się ironicznie.
- Nie lubi cię
- Zupełnie jak ty- odparł rzucając jej zimne spojrzenie.
Westchnęła cicho.
- Jesteś strasznie irytujący Panie Dobrzański- powiedziała poważnie , a jej oczu nie potrafił wyczytać żadnych emocji.
- Na mnie czas- odezwał się niespodziewanie  i podszedł już do drzwi gdy dobiegł go jej głos.
- Zawsze przed wszystkim uciekasz? Chcesz coś , a potem rezygnujesz. Dzieci unikasz ,bo błąd z przeszłości nie daje ci spokoju. Tylko nie wiem co ma z tym wspólnego teraźniejszość ?Tak samo boisz się uczuć. Odgradzasz się od ludzi i uciekasz. Od niektórych rzeczy nie da się uciec. 
Spojrzał na nią wielkimi ze zdumienia oczami. Przejrzała go. Przełknął głośno ślinę i podszedł do niej .
- Jesteś wspaniała. Mam wrażenie ,że mnie znasz lepiej niż sam siebie znam- odparł z szczerością. Uśmiechnęła się delikatnie patrząc w jego oczy. Oboje poczuli ,że od teraz będzie inaczej. Nie mieli pojęcia dlaczego.  Zapatrzeni w  siebie zadawali sobie bezgłośne pytanie. ,, Co się stanie?’’  Los pisał dla nich scenariusz ,którego jeszcze nie znali . W korytarzu pojawił się czterolatek.  Ula ocknęła się z zamyślenia słysząc dźwięk telefonu dochodzącego z pokoju . Pobiegła odebrać  znikając za drzwiami kuchni.
Marek  nie zwrócił uwagi na przyglądające mu się dziecko.  
Pytało o coś ,ale jego to nie interesowało. Chciał je zignorować ,ale wstało i podszedł do niego.
- Pan jest mężem cioci Uli?- wypalił mały z ciekawością.
- Nie. Ula jest tylko moją koleżanką – skłamał ,bo czuł ,że ostatnio stała się kimś więcej.
- Lubi ją pan? Moja mama mówi ,że pan ją kocha
Pewnie posłyszał jedną z rozmów dorosłych. Tylko dlaczego o mnie rozmawiali?0- zastanawiał się Marek.
- Twoja mama się  myli - odpowiedział automatycznie. – A gdzie twój tata?- zainteresował się zmieniając temat.
- Nie mam taty  – odparł drżącym głosem malec , a w jego oczach zebrały się łzy. Dziecko rozpłakało się  pociągając nosem. W Dobrzańskim coś pękło widząc ten obrazek. Nie spodziewał się takiej reakcji. Właśnie uświadomił sobie jak wiele rzeczy musi jeszcze się nauczyć. Zwłaszcza jeśli nie będzie chciał być sam. Na razie wolał o tym nie myśleć.  Ukucnął przed Kubusiem  nim zdążył coś powiedzieć zjawiła się Ula.  Zacisnęła usta widząc płaczące dziecko. Myślała ,że ma deja vu . Beatka wtedy w szpitalu też łkała. Z pozoru wyglądała na opanowaną ,ale jej oczy płonęły z gniewu. Bez słowa wzięła Kubę na ręce i wróciła po dopiero  chwili.
- Nic mu nie zrobiłem przysięgam . Tylko rozmawialiśmy i . . .
- Zamknij się – rzuciła ostro.
- Wiem ,że mi nie wierzysz.  Zadałem tylko nietaktowne pytanie. Nie wiedziałem ,że tak zareaguje.
Spuścił głowę bojąc się spojrzeć w jej oczy.
- Wyjdź i nie przysyłaj mi więcej zielska. Idź dręcz kogoś innego.

Wziął głęboki oddech i zbliżył się do niej. Poczuła jego ciepły oddech tuż przy twarzy. W jej głowie zaświeciło czerwona lampka . Znajdował się tak niebezpiecznie blisko. Wystraszona chciała zrobić krok w tył , ale przyciągnął ją do siebie. 
Początkowo chciała się wyrwać z jego ramion, ale zrezygnowała wtulając się w nie. Mimowolnie jej serce przyspieszyło. Jego usta musnęły jej policzek. Odwróciła gwałtownie głowę napotykając jego wargi. Znieruchomieli.Przeszedł ich dreszcz. Odsunął się od niej nie patrząc jej w oczy. Opuścił mieszkanie bez słowa.
                                                    ******
W nocy przewracała się z boku na bok. Nieświadomie zrzuciła kołdrę na podłogę
Minęła czerwone i różowe pąki róż wijących się po białym płocie. Za furtką ogrodu znajdowała się polna droga ,a przy jej brzegu rosły nieznane jej kwiaty o odcieniu jasnego różu oraz białe drobne rosnące na ścieżce. Dookoła otaczały ją drzewa magnolii , a w oddali płaczące wierzby. Słońce świeciło mocno rażąc jej wrażliwe oczy. Nie miała okularów .
 Zamknęła oczy ,a gdy je otworzyła znajdowała się na moście ,a wokół otaczała ją woda i piasek. Przy uchu poczuła intensywny zapach perfum i jego oddech. Nie odwracając się doskonale wiedziała kto za nią stoi. Odwrócił ją tak ,że stali twarzą w twarz niemal stykając się nosami. Nim się zorientowała stali w objęciach całując się na moście. Wiatr rozwiewał jej długie włosy ,a do jego nozdrzy dotarł słodki zapach.
                                                        ******
Niespodziewanie niebo przecięła błyskawica ,a niedaleko usłyszeli głośny grzmot. Dziewczyny wtuliła się wystraszona w mężczyznę ,który szeptał jej coś do ucha. Gęste krople deszczu uderzały o drewniany most. Czarne chmury pokryły niebo . Momentami robiło się biało. Zaczęli biec ile sił w nogach w celu schronienia się. Jej letnia sukienka w kwiaty całkiem przemokła tak jak i jego spodnie i koszulka. Zatrzymali się . Rozejrzeli się nerwowo uświadamiając sobie ,że znajdują się w lesie.  Kruk siedział na gałęzi śledząc ich ,każdy ruch. Stali nieruchomo niezdolni się poruszyć. Półmrok panujący w tym miejscu budził ogromny strach. 
 Piorun uderzył w drzewo znajdujące się  nieopodal ich. Ula krzyknęła z przerażenia gdy zaczęło płonąć. Słyszeli tylko suche trzaski. Następny piorun uderzył w ziemię. Rozstąpiła się rozdzielając ich ,a Marek wpadł w przepaść.  Ziemia na ,której stała obsunęła się i ona również spadła . Zatrzymała się trzymając się skały. Bardzo powoli zeszła. Na skalnym sklepieniu leżał jej ukochany cały we krwi. Dotknęła jego ręki ,a potem ust. Były zimne i sine.
- Nie!- wrzasnęła dowiadując się ,że on jest martwy. Położyła głowę na jego klatce piersiowej i zamknęła oczy.
 Biała róża chwiała się na wietrze ,a po kilku sekundach jej płatki opadły .Pokrywając się szkarłatnymi plamkami.  Przepaść napełniła się wodą ,a martwe ciała uniosły się na tafli wody,która zabarwiła się na czerwono tworząc krwawą rzekę .
Obudziła się z trudem powstrzymując się od krzyku. Zakryła ręką usta i poczuła jak cała zawartość żołądka podchodzi jej do gardła. Nie zauważyła ,że jej poduszka jest cała mokra.

 Jej pokój pogrążony był w ciemnościach , a ona drżała jakby było jej zimno. Nie zdawała sobie nawet sprawy ,że Markowi śnił się ten sam sen tylko w odwrotnej wersji. To ona zginęła na jego oczach ,a on umarł z rozpaczy. Woda zamieniła się w krwistą ciecz budząc grozę i lęk ,których nie jest się w stanie opisać. 

Przebudził się równie przerażony jak ona. Czuł się zmęczony jakby całą noc oka nie zmrużył. Sięgnął szklankę wody stojącej na szafce aby ugasić pragnienie.