Strona Główna

poniedziałek, 25 lipca 2016

,, Oznaki życia'' 26

Po długiej nieobecności nowy rozdział. Wiem ,że udusicie mnie za tą część. Zapraszam do komentowania! Pozdrawiam serdecznie =D.

Marek przepuścił dziewczynę w drzwiach i usiedli na tarasie widowiskowym. Oczy Uli stały się wielkie jak pięciozłotówki. Zakryła usta dłonią aby nie zacząć krzyczeć z radości. Przepełniała ją euforia. Nie spodziewała się czegoś takiego po Dobrzańskim. Nawet nie śniło się jej takie miejsce. Stoły pokryte białymi obrusami. Wysokie szklane wazony , a w nich różowe i białe kwiaty orchidei , a na samej górze małe świeczki. Białe krzesła ,a obok piękny widok na Warszawę.  Usiedli przy stoliku studiując kartę dań. W końcu zdecydowali się na białe wino i penne z kurczakiem ze szpinakiem i sosem śmietankowym. Na deser pannę cottę ,która Uli bardzo smakowała. Podczas spożywania posiłku panowała idealna cisza . Jednak nie była ona przytłaczająca. Zdecydowanie przyjemna, w której można zagłębić się w swoje marzenia . Dziewczyna spojrzała na diamentowy pierścionek. Przy ich stoliku pojawił się elegancko ubrany kelner pytając czy coś jeszcze sobie życzą. Zaprzeczyli kręcąc głowami.  Tu jest jak w bajce. Restauracja, piękna noc ,wino i on. Taki romantyczny ,tajemniczy i czuły. Z oddali usłyszeli wolne dźwięki melodii.
- Zatańczymy?- odezwał się niespodziewanie wyrywając ją z krainy fantazji.
- Jeśli nie boisz się ,że podepczę ci nogi- odparła cicho zagryzając dolną wargę.
- To nie takie trudne- rzekł wyciągając do niej dłoń.
Chwyciła ją i dała się prowadzić. Wolno stawiała kroki starając się ich nie pomylić.  Po chwili tańczyli przytuleni kołysząc się wolno w rytm melodii. Położyła dłoń na jego torsie. Czuła bicie jego serca. Przymknęli powieki upajając się tą chwilą. Tak niesamowitą i niepowtarzalną. Melodia dobiegła końca. Spojrzeli sobie prosto w oczy z miłością. Dotknął jej ust. Delikatnie jak letni powiew wiatru.
- Dzisiejszy wieczór jest wspaniały. Szkoda ,że już się kończy- powiedziała z nutką żalu.
- Wcale nie musi. Przed nami jeszcze noc-rzekł z błyskiem w oczu i szelmowskim uśmiechem.
- A ty tylko o jednym
- Co ja poradzę ,że tak na mnie działasz? – wymruczał jej do ucha aż się zarumieniła.
- Lepiej chodźmy stąd
                      *******
W czasie jazdy samochodem zakochani posyłali sobie ukradkowe spojrzenia ,w których tańczyły wesołe ogniki. Powietrze naładowane było elektrycznością. Po zaparkowaniu przy bramie Marek objął Ulę w pasie i poprowadził do wejścia. Od progu niemal rzucili się na siebie całując żarliwie, zachłannie i gwałtownie. Ich dłonie były wszędzie. Dziewczyna pospiesznie zsunęła marynarkę z jego ramion i zabrała się za rozpinanie koszuli. Utonęła w jego szarych tęczówkach błyszczących niezwykłym blaskiem. Położyła dłoń w miejscu gdzie biło jego serce. Na usta cisnęły się najpiękniejsze słowa o miłości ,lecz oboje nie potrafili ich wypowiedzieć przez suchość w gardle. Ich spojrzenia mówiły znacznie więcej niż jakiekolwiek słowa. Doskonale wiedzieli co do siebie czuli.  Oderwał się od jej miękkich i kuszących ust porywając ją na ramiona. Zarzuciła mu ręce na szyję nie odwracając wzroku od jego twarzy. Przekraczając próg sypialni ułożył ją delikatnie jakby była ze szkła na miękkiej pościeli. Oddalił się wyciągając z tylnej części spodni zapalniczkę. Mimo ,że jakiś czas temu rzucił palenie, a mianowicie parę miesięcy temu .   Zapalił parę świec. Kupił je przed zaręczynami z myślą ,że mogą się przydać. Przy Kalinie ani żadnej innej nigdy o tym nawet nie pomyślał. Jednak Ula była inna i ją kochał. Kobieta ,której nie miał ochoty wyrzucić przez okno gdy za dużo mówiła.  Blade płomyki ognia rozjaśniły półmrok panujący w pomieszczeniu. Przez niezasłonięte zasłonki wpadało lekkie światło księżyca. Pochylił się nad nią i pocałował. Przyciągnęła go  mocno do siebie. Rozkoszowała się smakiem jego aksamitnych ust. Po ciele przebiegł przyjemny dreszcz gdy poczuła jego dłoń wsuwającą się pod sukienkę…
Tej nocy kochali się do utraty tchu. Spragnieni ,nienasyceni i szaleńczo zakochani. Blask świeczek przygasał ,a w powietrzu unosił  zapach topionego wosku i potu rozgrzanych ciał. Dopiero blady świt za oknem utulił ich do snu.
                        ©©©
Niedzielny ranek nastał szybciej niż się spodziewała. Po drugiej stronie łóżka była tylko zmięta pościel . Z uśmiechem na ustach przypomniała sobie wczorajsza noc. Jego dłonie sunące się po jej nagim rozgrzanym ciele. Gorące namiętnie usta całujące niemal każdy skrawek jej skóry. Ich krzyk łączący się w miłosnym uniesieniu. Usiadła na skraju łóżka i narzuciła na ramiona jego koszulę i zerknęła w bok.  Słońce wysoko już wędrowało po nieboskłonie.  Po odświeżającym prysznicu ,który zmył ślady nocy.  Zeszła po schodach czując unoszący się w mieszkaniu aromatyczny zapach świeżo zaparzonej kawy.
- Hej, skarbie- szepnął uwodzicielsko Dobrzański lekko pochylając się nad nią i muskając usta.
Do jej nozdrzy dotarł intensywny zapach wody kolońskiej i szamponu. Zapachu ,który tak kocha. Unikalnego należącego tylko do jej ukochanego.
- Wcześnie wstałeś- zauważyła i wstawiła kubek do ekspresu.
Dochodziła dopiero ósma. Ula usiadła przy stole podpierając podbródek na łokciu i przyglądając się narzeczonemu jak przygotowuje dla niej owsiankę z truskawkami. Postawił przed nią miskę oraz kubek z parującym płynem.
- Ula . . .- spojrzał na nią niepewnie . –Powinniśmy porozmawiać nie uważasz?
- O czym? – spytała zanurzając łyżeczkę w owsiance i wkładając ja do ust.
- O Tobie. O nas . O naszej przyszłości- odparł poważnie przysiadając na krześle naprzeciwko niej .
Podniosła wzrok czekając na dalszy przebiegł rozmowy.
- Znamy się już trochę. Ba! Jesteśmy narzeczeństwem i myślę ,że powinniśmy zrobić kolejny krok- ciągnął niepewnie na nią spoglądając.
- Do czego zmierzasz?- zaciekawiła się zanurzając usta w ciemnym płynie nieco parząc wargi.  Nie przejmując się tym wzięła kolejny łyk.
- Zamieszkajmy razem- wypalił nagle oczekując jej reakcji.
Zakrztusiła  się i musiał poklepać ją po plecach.
- Mówisz poważnie?- nie dowierzała ,a w jej oczach dostrzegł niepewność mieszającą się z radością.
- Jak najbardziej- odparł kładąc dłoń na jej dłoni.
- Kocham cię – posłała mu promienny uśmiech. – Nawet nie wiesz jak bardzo- dodała splatając  ich palce.
- Też cię kocham- odpowiedział brunet
- Wiesz- zaczęła – Muszę jeszcze porozmawiać z rodziną. Betti będzie  prosiła abym tego nie robiła ,a Kuba no cóż. . .nie wiem jak zareaguje.
- Ula masz prawo ułożyć sobie życie . Nie odchodzisz na zawsze. Możesz ich przecież odwiedzać ,kiedy tylko zechcesz.
- Racja. Ale dopiero za tydzień ,bo Beatka ma urodziny i obiecałam ,że upiekę jej tort księżniczki.
- Dobrze. Niech będzie- odparł ponuro
- Nie zgniewaj się – poprosiła podchodząc do niego.
Złożył na jej ustach krótki pocałunek.
                                                      ©©©
Połowa  września przywitała mieszkańców Warszawy niebem pokrytym szarymi chmurami i drobną mżawką. Po południu się deszcz ustał ,ale słońce się nie pojawiło. Dla pewnej dwudziestoczterolatki ten dzień był nowym etapem ,rozdziałem w jej życiu. To właśnie dziś miała przeprowadzić się do narzeczonego. Tydzień temu kupił nowe auto. Czarną Kia Cee’d . Dobrzański uznał ,że czas najwyższy pożegnać swojego srebrnego Lexusa i zakupić coś ,,rodzinnego’’ Choć przy zakupie  kierował się bardziej perspektywą wspólnych dalekich podróży z żoną.

Marek pomógł Uli wnieść kartony i pudła do ich nowego wspólnego domu. Wcześniej zmienili kolorystykę ścian w sypialni i salonie. Kuchni nie zmieniali.  Dokupili też parę niezbędnych rzeczy  w tym również zasłony do sypialni , wielkie małżeńskie łóżko , parę bibelotów ,książek ,kolorowych poduszek  i lustro do łazienki. Mężczyzna uważał ,że to poprzednie jest w porządku ,ale szatynka twierdziła odwrotnie.  Na górze obok sypialni znajdował się wolny pokój. Miał tylko białe ściany i drewniane jasnobrązowe panele.  Ula myślała ,że to będzie idealny pokoik dla ich przyszłego dziecka.  W salonie na parapecie stały teraz doniczki z białymi i różowymi orchideami i pelargonie .  Za to w kuchni znajdowały się zioła. Kupiła je z nadzieją ,że będzie wykorzystywać do różnych potraw .
                            *******
Pod koniec października nieoczekiwanie spadły na nich kłopoty. Aleks popadł w poważne długi. Miał problem ,ale od nikogo nie chciał pomocy. Swoje długi zaczął spłacać z firmowego budżetu. Dobrzański był wściekły dowiadując się o tym. Potem   dwie modelki poszły na macierzyńskie ,a na domiar złego Iza spodziewała się drugiego dziecka. Marek miał dość. Firmy, ludzi ,wszystkiego i to dosłownie . Więcej czasu spędzał w firmie niż z narzeczoną. Musiał  znaleźć dwie nowe modelki dopóki tamte nie wrócą z macierzyńskiego. Dodatkowo Pshemko umyślił sobie wystartować z kolekcją dla ciężarnych i dziecięcą. Marek nie wyraził zgody na żadną z nich więc od tygodnia projektant nie ruszył z projektami. Wszystko utknęło w martwym punkcie. Ula poparła pomysł Mistrza i nie rozumiał sceptycznego nastawienia narzeczonego. Przecież oni też ,kiedyś będą mieli dzieci ,a przynajmniej ona tak myślała.  Ostro pokłócili się o tą kolekcję ,a do tego doszło zaproszenie na kolacje do jej rodziny. Mężczyzna nie miał zamiaru tam iść. Nie przepadał za jej rodziną ,a szczególnie za głupią młodszą siostrą. Wkrótce potem pogodzili się ,ale było inaczej. Relacje ich ochłodziły się. Albowiem dziewczyna unikała zbliżenia. Wykręcała się zmęczeniem i bólem głowy. Jaka była prawda wiedziała tylko ona. Co sprawiło ,że wyniósł się z sypialni ,a w ciągu dnia milczeli lub powiedzieli zaledwie parę zdawkowych słów. 

Oderwawszy  wzrok od monitora laptopa  ,wstał podchodząc do okna. Rozsunął lekko żaluzję. Ludzie gdzieś śpieszący. Kobieta trzymająca za rękę dziecko. Odszedł od okna. Wszędzie te dzieci- pomyślał gorzko. 
- Marek . . .mogę?- spytała nieśmiało bojąc się spojrzeć mu w oczy.
- No pewnie- odparł uśmiechając się choć to przypominało bardziej grymas.
Zajęła miejsce na kremowej kanapie nerwowo wpatrując w swoje dłonie .
Przysiadł obok niej i chwycił jej dłoń.
- Ulka  - szepnął – O co chodzi? –zaniepokoił się
- Nie wiem jak ci to powiedzieć. To  . . .to trudne- wyjąkała nie podnosząc wzroku.
- Masz na myśli tą durną kolekcje dla ciężarnych na ,którą w końcu się zgodziłem? Na dziecięcą w życiu się nie zgodzę. Nie przekonuj mnie. Gówniarze nie zasługują aby nosić takie ubrania. A zwłaszcza ubierać w takie coś małe wrzeszczące potwory.
Nie zauważyła jak po policzkach spływają jej łzy.
- Powiedziałem coś nie tak? Chodzi o prace?
- To bardziej dotyczy nas- wyszeptała
- Nas? Możesz jaśniej?
Chyba nie chcę odwołać ślubu? Nie. .. to absurd chociaż ostatnio wszystko jest możliwe. A może chce przyznać się do zdrady?
- Marek ja. . .ja. . .- jąkała się nie potrafiąc się wypowiedzieć.
- Mam nadzieję ,że to nic poważnego – przerwał jej. -  Ula dobrze się czujesz?- spytał ,bo nagle zbladła.
- Tak  znaczy niezupełnie
- To idź do lekarza i po problemie – rzucił bez zastanowienia nie podejrzewając tego co chce mu powiedzieć ,a najwyraźniej brakowało jej odwagi.
Cisza dźwięczała im w uszach ,którą przerwał brunet. 
- Powiesz mi do cholery o co chodzi?!- podniósł głos usiadł na biurku zrzucając przez przypadek parę samochodzików na podłogę.
Podniosła się z kanapy chcąc wyjść ,ale podszedł do niej złapał  za dłoń. 

- Kim on jest?- wysyczał przez zaciśnięte zęby , a w oczach pojawiły się dziwne błyski.
- Kto?- w jej głosie było niedowierzanie, a serce niemal podeszło do gardła i zawartość żołądka również.
On chyba nie podejrzewa mnie o zdradę?
- Z kim mnie zdradzasz?!  Jesteś . . .
Uderzyła go w twarz i wybiegła z płaczem z jego gabinetu.

- Boże co się z nami stało? – zadał sobie to pytanie na głos.  Ukrył twarz w dłoniach i był wściekły na siebie. Poniosło go. Ula by mnie nie zdradziła . Chyba ,że kłamała przez cały czas. Tak jak wszystkie... Nie! Ula mnie naprawdę kocha.  To niemożliwe aby zrobiła coś takiego. Te zdjęcia to musi być pomyłka. Tylko skoro mnie nie zdradziła to  . . .Co miało być trudne ? O czym chciała mi powiedzieć? 

                   ****
Ula  po opuszczeniu firmy udała się na bezcelową wędrówkę po parku. Przystanęła przy stawie po ,którym pływały kaczki . Wyciągnęła z torebki suchą bułkę i porwała ją na kawałeczki wrzucając do wody. Dzień nie należał do najcieplejszych. Kolorowe liście zawirowały w powietrzu. Schyliła się po jednego z nich ,który upadł tuz przed jej  stopami. Przyjrzała się dokładnie  miał piękny odcień pomarańczy. Skojarzył się jej z słodkimi owocami. Z żalem pomyślała ,że nie niedługo nastaną ponure i szare dni. Październik się kończył. Za siedem tygodni ślub z Markiem. Wybrali akurat pierwszy dzień świąt. Od zawsze marzyła o założeniu sukni ślubnej w lato ,a wybrała zimę.
- Siedem tygodni niby tak niewiele ,a tak wiele znaczy- powiedziała półszeptem na głos.
Smętnie usiadła na ławce zatapiając się w myślach.  Jak on może snuć przypuszczenia ,że go zdradzam. Nigdy bym tego nie zrobiła. Nie mogłabym. Co teraz będzie? Marek będzie chciał abym usunęła ciążę. Nie zrobię tego. To dziecko to owoc naszej miłości.   – rozmyślała czując zbierające się pod powiekami łzy. Jedna z nich spłynęła wolno po policzku .
                       ********
 - Maciek widziałeś Ulę?  - spytał  prezes wychodząc z gabinetu.
- Nie. Dziesięć minut temu szukała jej Iza – odpowiedział.
- Aha- mruknął cicho i udał się do windy.
Po drodze natknął się na Aleksa
- Szukasz narzeczonej?
- Nie twoja sprawa- burknął brunet naciskając guzik przywołujący windę.
- Tak się składa ,że widziałem ją – rzucił obojętnie
- Gdzie?- odwrócił się w jego stronę po czym wszedł do środka.
Aleks udał się w tym samych kierunku stojąc obok i mierząc go gniewnym spojrzeniem .
- Jakąś godzinę  temu wychodziła z firmy. Dziwię się ,że pozwoliłeś jej pracować po tym jak  dziś rano zemdlała.
- Zemdlała?- zdumiał się Dobrzański
- Pewnie znowu przez ciebie – wysyczał Febo  po czym drzwi bezszelestnie się otworzyły.

Dobrzański już tego nie skomentował wybiegając z firmy. Szukał jej po całym parku ,ale nigdzie jej nie było. W ulubionej kawiarni ani nad Wisłą również. Przeklinał i wyzywał na siebie w myślach. Jestem skończonym idiotą. Może jest chora ,a ja ją  podejrzewałem o zdradę . Nie odbierała telefonów. Zamiast do domu jednak pojechał do rodziców. 

10 komentarzy:

  1. Część zaczęła się pięknie a skończyła jak dla mnie smutno. Choć po twojej zapowiedzi miałam jeszcze gorsze myśli jak skończysz tą część. Czemu on nie lubi tak dzieci myślałam że już się do nich przekonuje po poprzedniej notce. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozdział zaczął się romantycznie , ale Dobrzański wszystko zepsuł i teraz zaczną się schody...Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  2. To się porobiło :( Dlaczego Marek wciąż jest taki co do dzieci? Wydawało się że zaczyna je lubić. Mam nadzieję że się pogodzą z Ulą, bo przecież niedługo ślub. Mam nadzieję że go nie odwołają. :(
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Układało się im do pewnego momentu.A czy ślub się odbędzie tego nie zdradzę. Dzięki za wpis.Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  3. Cały niemal rozdział niezwykle romantyczny i pełen uniesień. Wyznania miłości, romantyczne zaręczyny i zmysłowy akt miłosny. A po tym wszystkim dajesz nam obuchem w łeb pisząc o ogromnej niechęci, wręcz nienawiści Marka do dzieci. Mam nadzieję, że on jednak taki nie jest, a jego zachowanie wynika ze zwykłego strachu przed odpowiedzialnością za małą istotkę. Boi się tego panicznie, boi do tego stopnia, że mocno obawiam się, czy do tego ślubu naprawdę dojdzie, gdy pozna prawdę. Czy każe Uli usunąć ciążę? To byłby szczyt egoizmu.
    Świetny rozdział i chyba nikt nie spodziewał się, że zakończy się tak smutno.
    Pozdrawiam Cię serdecznie i czekam na następną część z nadzieją, że ukaże się szybciej.

    PS.
    Storczyk i orchidea, to to samo. Orchidee, to kwiaty z rodziny storczykowatych. Nie mogły więc stać na parapecie orchidee i storczyk.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrzański odczuwała ogromny strach przed odpowiedzialnością ,ale również jego wspomnienia z dziećmi z rodziny nie są za dobre.Jego zachowanie i słowa zraniły Ulę.Nie zna jeszcze prawdy. Dobrzański nie wyślę Uli na skrobankę.Tak następna notka będzie szybciej.
      No o storczyku już będę pamiętać. Orchidee miała ,kiedyś.(mogłam sprawdzić mój błąd). Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  4. Piękny rozdział. Marek to totalny głupek. Najpierw myśli, że jest chora, a potem że Ulka go zdradza. jest żałosny tymi podejrzeniami. Niby taki mądry, a w ogóle nie wpadł na to, że Ulka jest w ciąży. Przynajmniej taką mam nadzieję.
    Kiedy kolejna część? Nie mogę się doczekać.
    Pozdrawiam serdecznie, Andziok :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaję Marek to totalny głupek. Jego przypuszczenia świadczą o tym ,że jej nie ufa ,a zaufanie jest bardzo ważne szczególnie w związku. Na to ,że Ulka spodziewa się dziecka nie wpadł ,a przecież wystarczy tylko troszkę pomyśleć.Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  5. Już boję się pomyśleć co stanie się jak Marek dowie się o ciąży. Tak okropnie myśli o dzieciach i rodzinie Uli. Dla mnie już byłby skreślony i na miejscu Uli zostawiłabym go. Albo dała jakąś nauczkę.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrzański dowie się o ciąży całkiem niedługo ,bo w następnym rozdziale.Marek łatwo wpada niestety w gniew i wtedy jego myśli są okropne. ..Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń