Strona Główna

czwartek, 4 sierpnia 2016

,, Oznaki życia'' 27



,, Pozbierać się jest dziesięć razy trudniej niż rozsypać’ ’S.Collins
Wtuliła twarz w poduszkę tłumiąc szloch. Zaczerwienione oczy świadczyły o nieprzespanej nocy i wylanych łzach. To już trzecia noc gdy nie może zasnąć . Marek próbował z nią porozmawiać ,ale zamykała mu drzwi od sypialni przed nosem. Czuła się zraniona, rozdrażniona i bezradna. Zupełnie nie wiedziała co dalej. Odruchowo położyła dłoń na brzuchu. Wiedziała ,że musi być silna. Nie tylko dla siebie ,ale tego maleństwa. Mimo ,że jej serce kruszyło się niczym szkło. Wspomnienia wciąż jak żywe wyświetlały się w jej głowie. Tęskniła za nim pomimo gorzkich i przykrych słów. Ból przepełniał ,każdą cząstkę jej samej. Po powiekami znów zebrały się łzy ,które bezwiednie spłynęły po bladej twarzy. Niewidzialna siła ściskała gardło . Modliła się o szybki sen aby nie pamiętać złych chwil.
Drzwi gwałtownie się otworzyły.  Stanął w nich brunet z bukietem czerwonych róż. Przyglądał się jej w milczeniu . Nie zaszczyciła go nawet spojrzeniem. Położył kwiaty na nocnej szafce. Ula nie drgnęła leżąc nieruchomo.  W środku szalała w niej mieszanka uczuć ,ale nie dała poznać tego po sobie. Bała się jego reakcji gdy pozna prawdę. Czy odnajdzie się on w roli ojca? Bez niego czuła się taka mała w tym ogromnym świecie. On przywrócił jej radość życia i dzięki niemu poznała smak miłości. Odkąd go spotkała wiedziała ,że stanie się on kimś więcej. Ważny dla niej. Nie jak setka ludzi mijanych na ulicy. Nie znaczących ,nie pozostawiających żadnego śladu w jej życiu. Nie zdradziła go i nie miała pojęcia skąd przyszło mu to do głowy. Cisza dźwięczała w uszach. Zapomniała na moment ,że on wciąż jest w sypialni i wpatruje się w jej twarz.
- Ula – zaczął niepewnie przysiadając na brzegu łóżka.
- Wyjdź- zażądała podnosząc się do pozycji siedzącej. Podciągnęła nogi pod brodę i objęła kolana dłońmi. Wzrok zatrzymała na jasnej pościeli.
Brunet nie ruszył się z miejsca . Czuła jego spojrzenie na sobie.
- Wyjdź stąd ! – powtórzyła nieco głośniej
-  Porozmawiajmy
- Nie chcę z tobą rozmawiać. Nie po tym co od ciebie usłyszałam trzy dni temu. Nienawidzisz dzieci i wiem ,że to się nie zmieni. Chociaż gdy wziąłeś na ręce Kubusia miałam nadzieje ,że. ..Nie ważne. Ty nigdy się nie dorośniesz. Zawsze będziesz Piotrusiem Panem .
- Ula, to nie tak- zaprzeczył gwałtownie
- A jak ? Wytłumacz mi ,bo nie rozumiem. Za ,każdym razem gdy będziesz zły będziesz przelewał swoja złość na mnie? A potem na nasze dziecko?
- Wtedy byłem wściekły na Aleksa – rzekł przeczesując nerwowo włosy.
- To nie tłumaczy twojego zachowania- wtrąciła cicho
- Wiem i przepraszam. Obiecuję ,że to się nie powtórzy – zapewnił gorliwie   - Kocham cię – dodał przysuwając się lekko do niej.
- Owszem . Nie powtórzy ,bo odchodzę. Mam nadzieję ,że nasze dziecko nie wyrośnie na kogoś takiego jak.. .
Dam mu jeszcze czas ,a jeśli nic się nie zmieni będę musiała odejść. 
- Chwila. . .Jakie nasze dziecko? To ty jesteś . . .
- Tak . Jestem w ciąży – odparła spokojnie obserwując jego twarz.
W jego oczach dostrzegła strach i przerażenie.  Zacisnął usta w wąską linie i bez słowa opuścił sypialnie. Została sama. W błękitnych oczach zalśniły łzy. 
~~©©~~
Zrobił dwutakt i wrzucił piłkę do kosza po czym podał  przyjacielowi. Dawno nie grali w koszykówkę. Ostatni raz zanim Olszański dowiedział się ,że zostanie ojcem. Dobrzański nie był dziś w najlepszej kondycji po nieprzespanej nocy. Kanapa w jego gabinecie, nie należała do wygodnych ,a szczególnie do spania na niej. Do domu nie wrócił pragnąć uniknąć poważnej rozmowy z narzeczoną. Wiedział ,że jednak jej nie uniknie. 
- Pudło !- krzyknął Seba
- Jeszcze wygram – odparł pewnie Marek
- Zobaczymy
Piłka odbiła się od obręczy ,ale nie wpadła. Dobrzański zaklął  cicho. Za to Olszański nie miał żadnego problemu by trafić do kosza. Jego rzuty były celne nawet z większej odległości.
 Przyjaciel przyglądał mu się uważnie ,ale nic nie mówił. Wyraźnie było widać ,że bruneta coś męczy. Inaczej nie ciągnął by go tutaj. Na boisko lub salę gimnastyczną chodzili przeważnie aby przy grze pogadać o czymś istotnym.
- Ula jest w ciąży – wypalił kładąc się na brązowej podłodze.
- Co?- spytał zaskoczony Sebastian siadając obok bruneta.
- Będę ojcem- odparł gorzko Dobrzański
- Powiedziała ci?
- Tak.
- To gratuluję,  ale widzę ,że się nie cieszysz.
- Cieszę się jak cholera
- Ja chciałem zostać ojcem ,ale po trzech nieudanych próbach straciłem nadzieję. Jednak Viola nie. A teraz mamy Różę i bardzo ją kochamy. Nie wyobrażam sobie życia bez mojej żony i córki.
- Chyba nie kazałeś Uli usunąć?- spytał podejrzliwie przestając na moment kozłować piłkę.
Brunet nie odezwał się co tamten pomyślał ,że to prawda.
- Jesteś pojebanym kretynem jak. . .
- Odpierz się. Nic jej nie powiedziałem – warknął chwytając blondyna za koszulkę. – Nic rozumiesz?- warknął gotując się ze złości.  Puścił koszulkę i odsunął się. – Sorry- rzucił i podniósł piłkę wrzucając ją do kosza.
- To nie zmienia faktu ,że. . .- ciągnął dalej Olszański
Brunet spiorunował go wzrokiem ,a ten zamilkł na krótka chwilę po czym zapytał :
- Ale chyba nie myślisz aby Ulę wysłać na skrobankę?
- Nie chcę jej nigdzie wysyłać- rzucił ostro kierując się w stronę drzwi od sali.
- Nie?- w głosie blondyna była nutka zaskoczenia
- Oczywiście ,że nie. Kocham ją i chcę z nią być. Nie wiem jak to będzie, gdy dziecko się urodzi jednakże. . .- urwał szukając odpowiednich słów ,ale w głowie miał pustkę.
Wyszli na zewnątrz siadając na drewnianej ławce. 
- Spójrz- zwrócił się Olszański do przyjaciela wyciągając telefon i pokazując mu zdjęcia. Róża siedząca na kocyku wśród zabawek ,jedząca zupkę ,śpiąca w wózku ,łóżeczku. Dalej były fotografię przestawiające ją w kąpieli ,na spacerze i wiele innych. 
- Ależ ona urosła. Mówi coś?- zainteresował się nagle Dobrzański 
- Po swojemu gaworzy. Śpi w dzień za to w nocy bawi się albo płacze. Viola non stop robi jej zdjęcia. Nie wiem może właśnie odkryła nową pasję. Ostatnio wpadła twoja Ula. Zachwycała się małą i pytała o wszystko ze szczegółami. Żona mi mówiła ,bo oglądałem w tym czasie mecz. 
- Dobra to ja uciekam. 
- A ty dokąd?
Olszański nie uzyskał odpowiedzi ,bo ten już skierował się w stronę   parkingu .
                                           
~~©©~~~
Z całych sił próbowała się nie rozpłakać. Otarła nerwowo rękawem bluzki łzy mimowolnie spływające po policzkach. Czuła ich słony smak gdy zatrzymywały się  na ustach. Wstawiła ciasto do piekarnika i usiadła z kubkiem ziołowej herbaty w dłoniach. Zamyśliła się. Był ranek następnego dnia ,a Marka nadal nie było. Liczyła ,że coś powie gdy pozna prawdę ,a on po prostu wyszedł. Nie zjawiła się dziś w firmie,bo  nie najlepiej się czuła więc została w domu. Obejrzała poranny program kulinarny ,przeczytała parę stron ulubionej książki ,lecz nie umiała się skupić na jej treści.  W końcu postanowiła jednak pojechać do firmy. W pracy nawet się nie widzieli. Wracając autobusem ,bo wstąpiła do sklepu i kupiła składniki niezbędne do upieczenia ciasta Krówki.  W dzieciństwie uwielbiała to ciasto . Potem znalazła przepis w mamy zeszycie i sama zaczęła je piec.  Pieczenie jednak nie pozwoliło ukoić jej nerwów.
- Wszystko w porządku?- zapytał zmartwiony ponieważ zawsze piekła gdy coś było nie tak.
- Jak mogłeś!?-spojrzała na niego oburzona. Jak mógł tak po prostu wyjść .Bez słowa ,a potem wrócić na drugi dzień wieczorem ,bez wyjaśnienia i pytać czy ,,wszystko w porządku?’’Dodatkowo przez trzy dni nie zauważyć nie małego prezentu zaadresowanego do niego?  Położył dłonie na jej ramionach próbując uspokoić ,ale odsunęła się gwałtownie. Stał osłupiały nie mając pojęcia o co jej chodzi. Sięgnęła po pudełko znajdujące się na stoliku i wepchnęła je mu w ręce i wyszła. Stał w osłupieniu do krótkiej chwili usiadł i odwiązując białą wstążkę uchylił wieko. Wziął w dłoń biały album. Na pierwszej stronie  widniał napis. Album maluszka. Na drugiej obrazek misia i data. Dziś jest jeden z wspaniałych dni. Dowiedziałam się ,że pod sercem noszę nowe życie.  Dalej było włożone zdjęcie  USG. Siódmy tydzień kochanego maleństwa. Przeczytał podpis pod wpisem. Narysowany był aniołek i kilka serduszek.    Na dnie pudełka znajdowały się malutkie białe buciki  i kartka złożona na pół. Życie to najpiękniejszy dar. Nie odbieraj  mi go Tatusiu!  

Ula przygotowała to pudełko w tym samym dniu ,w którym w firmie próbowała powiedzieć Markowi o dziecku. Była wtedy tuż po wizycie u lekarza choć wiedziała o ciąży wcześniej robiąc test. A w zasadzie aż pięć. Zabrakło jej odwagi więc wpadła na ten pomysł.  Nie miała tylko pojęcia ,że przez trzy dni  jej narzeczony w ogóle tego nie zauważy. W końcu dowiedział się w innych okolicznościach
                   **********

 Ulka . ..Nie wiem jak to będzie ,ale poradzimy sobie- rzekł dosiadając się i biorąc jej dłoń w swoje dłonie.
- Nie wierzę ci- usłyszał z jej ust ,a z oczu bił chłód ,który go przeraził.
- Ulka. . .
- Wciąż jestem na ciebie zła – powiedziała cicho
- Nieprawda – pokręcił głową
Niespodziewanie posadził ją sobie na kolanach zaskoczona strąciła kubek ,który rozpadł się na drobne kawałeczki. Wyrwała mu się z objęć  i podbiegła do piekarnika. Odetchnęła z ulgą widząc ,że ciasto się nie spaliło.
- A ty mógłbyś tu posprzątać
Niechętnie sprzątnął odłamki porcelany z podłogi. Nakroiła mu ciasta i nic nie mówiąc.
Nieznacznie się do niej zbliżył ,ale automatycznie się odsunęła.
- Wciąż jestem na ciebie zła – przypomniała mu – A i śpisz nadal na kanapie
- Ale . . .
Chciał coś powiedzieć ,ale kobieta uprzedziła go.
- I pozmywaj naczynia mi nie wolno się przemęczać – pozwala mu ironiczny uśmiech. Brunetowi do śmiechu wcale nie było. W co ja się wpakowałem?
- Żartujesz prawda?- zapytał z nadzieją
- Nie marudź tylko weź się do roboty ,bo na jutro też coś się znajdzie
- Ula!- krzyknął ,ale tego już nie słyszała znikając za drzwiami.
                                              ~~©©~~
Mrok otulił pokój niczym czarną peleryną. Zegar na ścianie odmierzał mijany czas. Pod oknem stało łóżeczko. Niemowlę wierzgało rączkami i nóżkami ,a z gardła wydobywał się przeraźliwy płacz. Twarzyczka dziecka stawała się ,z każdą minutą coraz bardziej sina. Próbowało zaczerpnąć tchu bezskutecznie. Nastała złowieszcza cisza. Płacz ustał. Dziecko zasnęło. Po jakimś czasie matka maleństwa wzięła drobne ciało na ręce . Nie oddychało. Spało. Zasnęło na zawsze i niczyj dotyk ni głos go już nie zbudzi. Kobieta odwróciła się napotykając spojrzenie bruneta .Ciemnowłosa odłożyła martwe maleństwo do łóżeczka. Mężczyzna podszedł do niej i wziął ją w ramiona. Zamknął powieki spod ,których wypłynęło kilka słonych kropel. Przez okno nagle jasne światło ,a w  łóżeczku leży tylko mały pluszowy miś. 
Dziewczyna trzęsąc się siada na łóżku. Serce w piersi wali jakby chciało wyskoczyć. Przyłożyła do niego dłoń próbując się uspokoić. Gwałtownie łapie hausty powietrza. Wyobraźnia uparcie podsuwa jej przed oczy obraz martwego maleńkiego ciałka.  Brunet biegiem udał się do sypialni słysząc krzyk narzeczonej. Natychmiast znalazł się obok niej przytulając ją mocno.
- Obiecaj mi ,że nasze maleństwo . . .
- Skarbie spokojnie. To tylko koszmar ­­  - uspokajał ją głaszcząc czule po  kasztanowych włosach.
- Ale się nie cieszysz ,że będziesz tatą – powiedziała z nutą smutku lekko się  odsuwając .
-  Naprawdę się cieszę – skłamał Marek unikając spojrzenia w jej oczy.
- Powiedz prawdę- powiedziała stanowczo skupiając wzrok na jego twarzy.
- Ok. Boję się . Nie mam zielonego pojęcia jak to będzie- w  głosie bruneta  brzmiała panika .Odważył się spojrzeć w jej błękitne tęczówki.
Mam nadzieję ,że nie urodzi się z autyzmem jak pierwsze dziecko Alicji. 
- Ja też się boję ,ale kocham to dziecko. Nie obrażam sobie ,żeby teraz miałoby go nie być. A ty co byś wolał? Chłopca czy dziewczynkę?
- Szczerze? Spać ,bo jutro muszę wstać – mruknął kładąc się obok niej.
- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie- szatynka nie dawała za wygraną. Odwrócony był do niej plecami. Dotknęła jego czarnych włosów.
- Zdrowe – odpowiedział i odwrócił się w jej stronę. Pocałował ją w usta i zamknął oczy. – A poza tym to dopiero jedenasty tydzień .
- Koniec dwunastego –poprawiła go- A za dwa tygodnie nasz ślub
- No-przytaknął Dobrzański
- Kochanie. Śpisz?
- Uhm – mruknął sennie
- Jutro pójdziesz ze mną do lekarza- odezwała się cicho
- Co!? – krzyknął rozbudzony
- No . . .pójdziemy . . .
- Mowy nie ma . . .ja .. .mam  . . .dużo pracy
- Praca nie królik nie ucieknie- szepnęła pochylając się nad nim i muskając policzek.
Skąd ona zna takie powiedzenia? Chyba nie od Violetty?
- Ty się na pewno dobrze czujesz?- wolał się upewnić
- Jak najbardziej – odparła przytulając się do niego . Uśmiechnął i pomyślał ,że zasnęła. Mylił się. 
- Marek? 
- Co?
Jej dłoń delikatnie gładziła jego nagi tors. Przysunęła się jeszcze bliżej patrząc mu w oczy. 
- Kochaj się ze mną - wypaliła ,a jego szare oczy stały się wielkie. 
Ktoś podmienił mi narzeczoną. 
Uśmiechnął się figlarnie i wpił się w jej malinowe usta . 

12 komentarzy:

  1. Oo jak fajnie że rozdział się pojawił ;) Nareszcie się pogodzili. To może z powodu tego że dziecko Alicji urodziło się martwe , Marek tak nie lubi dzieci. Ale mam nadzieję że gdy ich dziecko się urodzi on je pokocha.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pogodzili ,bo nie chciałam ich rozdzielać. I tak wystarczająco żyli obok siebie. A czy Marek pokocha dziecko o tym wkrótce. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  2. Cieszę się że jest w końcu nowy rozdział bo czekałam na niego niecierpliwie. Może będzie się cieszył z ciąży bo Ulka się zmieni i nie będzie nieśmiała. Czekam na cd. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ulka stanie się mniej nieśmiała. No może będzie się cieszył. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  3. Świetna część, choć nie ustrzegłaś się błędów. Ich jednak nie będę się czepiać i napiszę coś na temat samej treści, którą dałaś mi do myślenia.
    Marek chyba przywyka do myśli, że zostanie ojcem. To jest jeszcze trudne dla niego i na pewno minie sporo czasu zanim całkowicie się z tym oswoi. Jeszcze na myśl o dziecku wpada w panikę, jeszcze się boi i nie wiadomo, czy kontaktu z takim maleństwem, czy tego, że nie udźwignie odpowiedzialności. To nie jest nienawiść do dzieci, a wielki strach przed obowiązkami i może jeszcze niepewność, czy podejdzie do wychowania dziecka właściwie. Wykazał zainteresowanie córką Sebastiana. Wcześniej na pewno nie miałoby to miejsca. Powoli zaczynam rozumieć jego postępowanie i te wielkie obawy. Ula też powinna trochę spasować. Ja wiem, że jest teraz nieco rozchwiana emocjonalnie i Marek powinien dać jej wsparcie, ale choć trochę powinna się pochylić nad jego uczuciami i wykazać nieco zrozumienia. Mimo to uważam, że jednak wszystko zmierza we właściwym kierunku i jak dziecko pojawi się na świecie to i Marek zmieni do niego stosunek.
    Bardzo podobał mi się ten rozdział i przeczytałam na jednym wdechu. Cierpliwie czekam na kolejny.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ulka jest rozchwiana emocjonalnie. Poza tym nawet nie próbowała zrozumieć Marka. Skupiła się za bardzo na sobie i dziecku ,a Marek był jakby z boku.Dobrzański ma obawy i ma prawo je mieć . W jego rodzinie rodziły się chore lub martwe dzieci więc stąd też lęk czy to będzie zdrowe no i oczywiście odpowiedzialność za takiego małego człowieka.Ula trochę zbyt bardzo naciska aby od razu zaakceptował tą nową sytuację ,a on potrzebuje po prostu czasu.Wykazał zainteresowanie córka przyjaciela i to jest już krok do przodu. W przeszłości nie było nawet o tym mowy.Dziękuje za wpis. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  4. Ehh.. Ulka zachowuje się jak dziecko. Okej, Marek zachował się idiotycznie, ale jak wrócił do domu to Ulka nie powinna była się tak zachowywać. Jest już dorosła i powinna być dojrzała. Dobrze, że Marek w ogóle nie pomyślał o aborcji. Przynajmniej jeden plus dla niego.
    Musisz zwrócić uwagę na czas w opowiadaniu. Raz piszesz w czasie teraźniejszym, a raz w przeszłym.
    Pozdrawiam serdecznie, Andziok :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tu się zgodzę. Ulka zachowuję się niedojrzale,a przynajmniej w tym rozdziale. Spowodowane jest to trochę hormonami ,ale też wcześniejszym zachowaniem Marka.Chciała też zwrócić na siebie jego uwagę nie biorąc pod uwagę jego obaw i uczuć.
      Z czasem zaplątałam się przy tym śnie ,bo pisałam to osobno i początkowo miał inaczej wyglądać.
      Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :)

      Usuń
  5. Dobrze, ze się pogodzili choćby ze względu na dziecko.
    Alicja jeśli pamiętam to kuzynka Marka. Czyżby Marek powiedział coś niemiłego o jej dziecku i o to pokłócili się.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pogodzili się nie tylko ze względu na dziecko. Zdecydowanie nie o to się pokłócili. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie:)

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. W tym tygodniu.Nadrobię też czytanie innych blogów.

      Usuń