Ostatnio żyłam zdecydowanie życiem poza blogowym. Wstawiam tą część zanim uznam ,że jest bez sensu i usunę. Liczę na szczere komentarze. Pozdrawiam :)
,, Świat zmienił barwy
Nawet szary zdaje się być ładny
Serce ubrało różowe okulary
Najdelikatniej szeptem tuli’’
Brunet spakował dokumenty do teczki i
już miał opuścić stanowisko pracy, gdy komórka zawirowała w kieszeni szarych
spodni. Zerknął na wyświetlacz. Szlag by to trafił- zaklął
- Po cholerę dzwonisz?
- Mógłbyś być czasem milszy.
- Dla ciebie?- Prychnął pogardliwie –
Nie pamiętasz już, o co mnie oskarżyłaś? Przypomnij sobie!- wrzasnął do
telefonu.
- Przepraszam- usłyszał jej stłumiony
głos.
- Mam w dupie twoje przeprosiny. Nie
dzwoń do mnie. O nic nie proś- rzucił ostro
- Żałuję tego, co zrobiłam, ale czasu
nie cofnę. Wiem, że mnie nienawidzisz.
- Omal nie trafiłem przez ciebie za kratki.
Za twoje fałszywe oskarżenia i kłamstwa
Nienawidzę ,bo wszystkim nagadałaś ,że wdepnąłem
małą pod ten pieprzony samochód. To nie jest moja wina! - mówił podniesionym
głosem. – Wiesz, co dowiedziałem się potem?- Zapytał, ale nie oczekiwał od niej
odpowiedzi.
- Nie wiem- wtrąciła niewyraźnie
- Poleciałaś na spotkanie z kochankiem
,a mi podrzuciłaś dziecko. Mówiłem ,że nie mam o nich pojęcia.
- Co z ciebie za człowiek ,który nie
potrafi przez nawet godzinkę zająć się dwulatką? Gdybym wiedziała ,że tak to
się skoń . . .- urwała z trudem hamując łzy.
Dobrzański przez krótką chwilę milczał.
Przypomniał sobie, co inni mówili o niej. A jeśli to prawda? Poczuł jakiś dziwny niepokój.
- A ty faszerujesz się lekami i myślisz
,że to ci pomoże? Pomyślałaś o swojej rodzinie? Alan jest chory ,a Jagoda
również cię potrzebuje. Ale ciebie to guzik obchodzi.
- Nie twoja sprawa? Nie masz prawa mnie
oceniać. Sam nie jesteś święty. Pewnie zdradzasz tą swoją...
- Nie zdradzam. Zmieniłem się i nie
zamierzam być takim gównem jak ty- postawił nacisk na ostatnie słowo.
- Sam nim jesteś- odgryzła się – Życzę
ci abyś zdechł
Nie mógł tego słuchać i wcisnął wściekły
czerwoną słuchawkę.
Milewska przechodząca akurat przez
korytarz zatrzymała się słysząc dobiegające krzyki z gabinetu prezesa. Maciek
podliczał właśnie koszty ile wyniosą dodatki do nowej kolekcji, ale tą czynność
przerwała mu zbyt głośna rozmowa Marka z kimś prze telefon. Nie wiedział, kto
wyprowadził tak Dobrzańskiego z równowagi, ale miał nadzieję, że nie Ula.
Rzucił teczkę na biurko i kłapnął na
kanapę próbując się uspokoić. Nie powiedział narzeczonej, o co pokłócił się z kuzynką.
Początkowo uznał, że lepiej nie mówić, bo znowu się pokłócą. Marek nie uznawał Alicji za rodzinę. Pierwsze
nieporozumienia pojawiły się, gdy na świat przyszło jej pierwsze dziecko.
Pewnego razu poprosiła go o pomoc w opiece. Musiała załatwić jakieś sprawy na
mieście. Mirek, z którym była i nadal jest był w tym czasie w pracy. On wtedy
nie pracował. Zabrał dwuletnią Aurelię na plac zabaw. Potem zabrał ją na lody
każąc małej blondynce spokojnie siedzieć. Kawiarnia znajdowała się niedaleko
ulicy. Nie zwracając uwagi na dziecko
prowadził ożywioną rozmowę przez telefon gdy dobiegł go przeraźliwy krzyk. Wokół
dziewczynki zebrało się kilka ludzi ,a jakaś kobieta coś krzycząca. Aurelia nie ruszała
się ,a asfalcie było pełno krwi. Miała rozciętą
głowę ,a strużka czerwonej cieczy spływała jej na policzek. Leżała na boku.
Kierowca ,który nie zdążył zahamować gdzieś dzwonił i krzyczał. Nie wiedział jak to się stało. Zadzwonił
spanikowany po Alicję ,która była przerażona i wściekła. Jej jedyne dziecko
walczyło o życie ,a on nie wyglądał jakby zbytnio się tym przejął. Po niedługim
czasie serce Aurelii przestało bić. Zasnęła na zawsze. Alicja chodziła na
terapie i brała coraz więcej depresantów. Od urodzenia trzeciego dziecka na
nowo zaczęła pogrążać się w depresji ,a leki mieszać z alkoholem co jest bardzo
niebezpieczne. Marek uważał ją za zwykłego śmiecia ,który nie zasługuje na
szacunek. Choć zżerały go wyrzuty sumienia ,że pod jego obecność wydarzyła się
ta tragedia to zakładał maskę udając ,że go to nie rusza. Alicja całą winę za tą sytuację zrzuciła na
Dobrzańskiego.
To wydarzenie utwierdziło go w
przekonaniu ,że od dzieci powinien trzymać się z daleka. Problem w tym ,że z
Ulą całkowicie zapomniał o zabezpieczeniu ,a teraz musiał zmierzyć się z tego
konsekwencjami. Nawet nie pytał jej czy stosuje antykoncepcje.
Drzwi się uchyliły i weszła Ula.
Niepewnie spojrzała na narzeczonego.
Usiadła obok nie przerywając ciszy, jaka zapadła w pomieszczeniu i
między nimi. Bez słowa objął ją ramieniem i złożył pocałunek na jej skroni.
- Marek wiem, że coś cię gryzie –
zaczęła z wahaniem widząc po jego minie,
że nie ma ochoty na rozmowę.
- Lepiej chodźmy, bo spóźnimy się na
badanie- zmienił prędko temat.
Nie podobało jej się to, że coś przed
nią ukrywa, ale z drugiej strony nie chciała na niego naciskać. To mogłoby
znacznie pogorszyć ich relacje.
- Marek, jeśli nie chcesz jechać ze mną
na to badanie to...
- Chcę – wszedł jej w słowo i
natychmiast podniósł się z kanapy znajdując obok niej.
- Naprawdę?- dopytywała patrząc mu w
oczy. Nie zauważyła w nich szczerości.
- Tak- przytaknął – Miałem przed chwilą
nieprzyjemną rozmowę. Wolałbym o tym nie mówić.
- Mam nadzieję, że kiedyś mi powiesz i
nie jest to nic strasznego
Gdybyś znała prawdę nie wiem czy
chciałabyś ze mną być.
Po wyjściu z gabinetu Ula nerwowo
ściskała w dłoni skrawek papieru. Nie miała powodu do zmartwień ,bo ciąża przebiegała
prawidłowo ,ale Marek nie wykazywał żadnego zainteresowania. Przez całe badanie
miał kamienną twarz ,a myślami był jakby daleko stąd. Nie podzielał jej
entuzjazmu. Coraz mniej go rozumiała. W drodze do domu w ogóle nie poruszali
tematu związanego z przyjściem na świat dziecka. Umiejętnie zmieniał temat. Dzisiejsza
noc znacznie różniła się od wczorajszej. Czuła ,że on znowu oddala się od niej.
Tuż przed snem chciała się przytulić ,ale odsunął ją. Następnego ranka wyszedł
jak spała.
****
- Ulka, co ty wyprawiasz? Schodź z
stamtąd. Natychmiast!- Krzyknął przestraszony. Taboret niebezpiecznie się
zachwiał. W ułamku sekundy podbiegł do niej po chwili trzymając ją w ramionach
i nie chcąc wypuścić.
- Marek...Nie mogę oddychać- wykrztusiła z trudem
- Przepraszam- odparł ze skruchą i
rozluźnił uścisk.
- Zawieszałam tylko ozdoby na choinkę –
spojrzała mu głęboko w oczy. Zobaczyła w nich strach.
- Nie rób tego więcej- powiedział
dziwnym tonem. Jakby był zły, że dwa dni przed Bożym Narodzeniem zawiesza
bombki na choinkę.
- Nie będę – obiecała
- Chcesz się połamać przed ślubem?
Bał się o narzeczoną. Ślub z najmniejszymi
szczegółami był zaplanowany i nie zamierzał go odwoływać. Poza tym Ula skarżyła
się ,że niedługo nie zmieści się w suknię ,którą zaprojektował Pshemko. Markowi
obojętne było czy to będzie ta czy inna suknia. Nie oswoił się jeszcze z myślą,
że zostanie ojcem. Wciąż do końca to do niego nie docierało. Ciąża ewidentnie
zmieniła Ulę. Przemieniła nieśmiałą dziewczynę w pragnącą ciepła i bliskości
kobietę. Obudziła się w niej namiętność bardziej niż do tej pory. . Za dwa dni
zostanie jego żoną. Nie mógł już doczekać się tego dnia.
- Powinnaś na siebie uważać- dodał z
troską.
- Wiem. Za rok będziemy już we trójkę.
- Pojutrze będziesz już panią
Dobrzańską – zmienił temat
- A’ propos wesela. Załatwiłeś tą salę,
o której mówiłam?
- Przyznam, że łatwo nie było, bo mają
prawie wszystkie terminy zajęte, ale udało się. Nikt nie zarezerwował tej daty.
Miałem ci powiedzieć o tym w ubiegłym tygodniu, ale zapomniałem.
- Kocham cię - posłała mu promienny
uśmiech. Odwzajemnił go.
Zbliżył się do niej ujmując jej twarz w
dłonie namiętnie pocałował w usta. Oderwali się od siebie z trudem, ale musieli
dokończyć strojenie drzewka. W tym roku w święta akurat przypadał ich ślub, ale
następne chcieli spędzić przy wigilijnym stole. Obojgu Boże Narodzenie
kojarzyło się z dzieciństwem. Domem przepełnionym miłością, dobrocią i pięknymi
zapachami. Marek zapomniał już jak to jest cieszyć się z małych rzeczy i czuć
magię świąt. Utrzymując kontakt z Alicją, a potem Darię stał się zupełnie innym
człowiekiem.
*******
Na twarzy Uli malował się lekki
niepokój. Wśród nadjeżdżających samochodów wypatrywała narzeczonego. Wszyscy
już byli. No prawie. Brakowało pana młodego i świadka. Magda poprawiła córce
suknie ślubną, która podwinęła się pod wpływem zimnego i zarówno mocnego
podmuchu wiatru. Niebo zasnuły szare chmury i goście obawiali się, że zaraz
spadnie deszcz. Choć w radiu zapowiadali nieduże opady śniegu. Wreszcie
dostrzegła granatowe auto, które należało do Olszańskiego.
- Ulcia, kiedy zaczynamy?- Niecierpliwiła
się Beatka będąc w różowym płaszczyku było jej po prostu zimno.
- Za chwilkę – odparła spokojnie Ula
próbując zachować spokój. Bardzo się denerwowała. Dodatkowo wypiła rano tylko sok,
bo miała ściśnięty żołądek, a teraz zaczął boleć ją brzuch. Wzięła głębi wdech.
Ktoś położył jej dłoń na ramieniu odwróciła się i uśmiechnęła się do Maćka.
Ścisnęła mocniej bukiet dostrzegając w końcu Marka. Brunet podszedł do niej i
ujął jej dłoń. Patrząc w jego przepełnione miłością oczy zapomniała o niepokoju
i strachu, jaki towarzyszył jeszcze kilka minut temu.
- Wyglądasz ślicznie – szepnął jej nim
weszli razem do kościoła. Posłała mu promienny uśmiech.
Ciche dźwięki organów rozpoczęły
ceremonię ślubną. Po obu stronach ławek stały białe lampiony, a na środku
ciągnął się długi czerwony dywan, na, którym porozrzucane zostały białe płatki
róż. Niespodziewanie niedaleko ołtarza
stanęła dziewczynką, gdy wszyscy zajęli już miejsca w ławkach. Ksiądz podał jej
mikrofon. Dobrzański niepewnie spojrzał na ukochaną wpatrującą się w
ośmioletnie dziecko. Nie rozpoznał tej dziewczynki. Matka malej Marlena była dumna z córki. ładnie śpiewała i z nauką nie miała problemu. Ścisnęła bardziej mikrofon
unosząc go wyżej i zaczęła śpiewać Alleluja. Błękitne oczy panny młodej
zaszkliły się. Po skończeniu śpiewania przekazała mikrofon proboszczowi.
Wszyscy byli zachwyceni występem Kornelii. Marek obrzucił przyszłą żonę czułym
spojrzeniem i ścisnął bardziej jej dłoń.
~~~~~~~~~~~~
Ula powtarzając słowa przysięgi za
wielebnym nie potrafiła powstrzymać łez szczęścia i drżącego głosu. Markowi też
lekko załamał się głos w momencie, gdy nakładał na palec ukochanej złotą obrączkę.
W środku wygrawerowane były ich imiona i dzisiejsza data. Wzruszeni spojrzeli
sobie w oczy, po czym połączyli usta w czułym pocałunku. Uśmiechnęła się przez
łzy nie mogąc uwierzyć, że właśnie została jego żoną. Serce przepełniała radość,
a pod sercem rosło ich maleństwo.
*****
Migoczące kolorowe światła odbijały
się od śnieżnobiałej sukni. Dzieci puszczały bańki mydlane, a oni kołysali się
w rytm spokojnej melodii. Potem zaczęła się szybsza piosenka. Para nowożeńców
wirowała po parkiecie, a na koniec pojawił się efekt mgły. Niczym z ich snów.
Inny patrząc na nich widzieli, że są dla siebie stworzeni i szaleńczo
zakochani.
- Kocham cię- wyszeptał tuż przy jej
uchu.- Jesteś najpiękniejszą panną młodą – dodał zmysłowym głosem, od, którego
zawsze miękły jej nogi w kolanach.
- A ty najprzystojniejszym panem
młodym- odparła z błyskiem w oku. Spojrzał na jej usta i nie mógł się powstrzymać,
aby ich nie pocałować.
Zasiedli z powrotem przy pięknie
udekorowanym stole. Biało-niebieskie nakrycia. Malutkie kremowe świeczki. Przed
nimi na środku stał bukiet białych i różowych kwiatów. Za nimi serce z ich imionami.
Podświetlone małymi światełkami. Wszędzie porozstawiane były zapalone świeczki.
Na suficie również znajdowały się lampki oraz oświetlenie rozjaśniające te
pomieszczenie. Ula w tym miejscu i
najważniejszą dla niej osobą czuła się jak w raju. Jak księżniczka na balu,
który wydano specjalnie na jej cześć. Nie sądziła, że tak potoczą się jej losy
z Markiem. Niegdyś arogancki, egoistyczny i podły drań, a dziś jej mąż. Znacznie
odbiegał od jej wyobrażenia o ideale, ale dla niej nim był. Nie zachowywał się
jak wcześniej. Dostrzegała w nim zmianę. Jedyne czego pragnęła to aby ich noc
poślubna była niezapomniana i pokochał ich dziecko.
Piękny ślub. Nigdy nie lubiłam wesel w zimie, ale to mnie urzekło. Marek coraz bardziej boi się być ojcem. Nie dociera do niego, że będą mieli dziecko, ale myślę, że jak zobaczy potomka zakocha się w nim od razu i będzie idealnym tatusiem.
OdpowiedzUsuńDlaczego Marek uważa, że gdyby Ula poznała prawdę o nim to nie chciałaby być z nim? Troszkę się pogubiłam.
Pozdrawiam serdecznie, Andziok
Latem czy wiosną jest zdecydowanie cieplej i pięknej,ale w tym opowiadaniu od dawna myślałam o zimowym. Cieszę się ,że ci się podobało. :)Czy zakocha się w noworodku ? Zostawię to na razie bez odpowiedzi.
UsuńA odnośnie myśli Marka wrócę jeszcze do tego w kolejnym rozdziale. Dziękuję za wpis. Pozdrawiam serdecznie :)
Ojej. Cudownie opisałaś ich ceremonię ślubną. :) No to teraz już wiadomo dlaczego Marek tak nie lubi dzieci. Boi się że może jeszcze jakieś dziecko skrzywdzić :) Mam nadzieję że przy własnym dziecku jakoś ten lęk przełamie. ;) No to jestem ciekawa jak to się dalej potoczy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Niechęć Marka nie wzięła się z znikąd. To dramatyczne wydarzenie jakoś na niego wpłynęło i nie skasowało się w pamięci przez tyle czasu. A minęło go całkiem sporo. Czy przy własnym dziecku pokona lek? O tym wkrótce. Dziękuje za wpis. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńBardzo ładna część i nie ma co narzekać. Wiele wyjaśniło się.Zwłaszcza z kuzynką i tą niechęcią do dzieci. Nie powinien jednak złości wyładowywać na dzieciach, jak było w którejś z poprzednich części, gdy z niechęcią mówił o Beatce.Słowa koniec nie było czyli jeszcze coś będzie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam miło.
Nie powiem skąd to zwątpienie i narzekanie ,ale nie wzięło się ot tak.
UsuńA wracając do treści.
Sprawa z kuzynką owszem wyjaśniła się. Marek nie powinien być tak niemiły w stosunku do malej Betti. Słowa końca nie było ,bo to nie ostatnio część ,ale do tego już niedaleko. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :)
Wreszcie wiemy, skąd wzięła się u Marka niechęć do posiadania dzieci. Ta trauma sprzed lat wciąż w nim siedzi i zatruwa niejako życie. On po prostu się boi a mimo to myślę, że jak już dziecko będzie na świecie, otoczy je najczulszą opieką i troską, chociaż podłożem obu będzie obawa, żeby maleństwu nic złego się nie stało. Jeszcze tylko powinien się zdobyć na odwagę i opowiedzieć Uli o tych wydarzeniach sprzed lat i śmierci córki kuzynki. Takie wyznanie na pewno by mu ulżyło a i Ula zrozumiałaby wreszcie jego zachowanie.
OdpowiedzUsuńŚlub bardzo piękny i wzruszający. Sądziłam, że to już ostatni rozdział i cieszę się, że tak nie jest i że masz dla nas coś jeszcze w zanadrzu.
Pozdrawiam Cię najserdeczniej. :)
Ta trauma zdecydowanie tkwi w jego pamięci i odcisnęła piętno na jego życiu.Jest w nim sporo obawy i lęku z które będzie musiał pokonać gdy dziecko się urodzi.Czy opowie Uli o tej tragedii tego nie zdradzę. No ślub już za nimi.Dziękuję za wpis. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńDodałaś mini i jej nie ma czy mi się wydaje tylko. ;)
UsuńCóż za spostrzegawczość. Cofnęłam publikację przez błąd ,który ściął mi połowę tekstu.
UsuńSzukam wszędzie tej miniaturki i nic ,a tak uwielbiam je czytać pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZaraz wstawię ją z programu od nowa.
UsuńPs. Cieszę się ,że lubisz je czytać.Choć napisałam ich nie wiele. (nie wychodzą mi do końca).Pozdrawiam :)