Uśmiech zgasł ,gdy zdała sobie
sprawę ,że ona tego nie doświadczy. Nie będzie nosiła dziewięć mięsięcy małej kruszynki
pod sercem.Nie przerażała ją perspektywa bezsennych nocy ani kolek,szczepień ,karmienia piersią ,przewijania czy kąpieli. Jedynie obawiała się innych problemów. Miała doświadczenie w opiece nad niemowlakiem ,w postaci młodszej siostry Beatki. Mama ich odeszła tuż po porodzie. A tata nie był w stanie zająć się takim maluchem opłakując śmierć żony. Oprócz Betti miała jeszcze brata. Obecnie rozpoczął studiować filmoznawstwo i wiedzę o nowych mediach. Bardzo interesował się światem show-biznesu.Chociaż nie od samego początku to go zaciekawiło. Sesje zdjęciowe i udział w pokazach mody. Pojechał do Afryki następnie w Francji i Mediolanie. W przeszłości nie zastanawiała się nad tematem dzieci. Nie poruszała go z nikim. Po pojawieniu się w jej życiu nieoczekiwanie miłości o jakiej nawet odważyła się, jedynie niegdyś marzyć. W pewnym momencie przeszło jej to przez myśl. Zwłaszcza ,gdy brunet był w jej domu i świetnie dogadywał się z jej młodszą siostrą albo jak do firmy przyszła kobieta z trójką maluchów. Mimo niewielkiej wiedzy o maluszkach liczyła ,że kiedyś odnajdzie się w roli mamy. Jeden dzień zniszczył te piękne plany na przyszłość.
Bez wątpienia Marek byłby super ojcem. Serce przeszył ból na myśl ,że to nie ona da mu najcenniejsze co może dać kobieta. Dla niej drzwi do jego serca są zamknięte.
Bez wątpienia Marek byłby super ojcem. Serce przeszył ból na myśl ,że to nie ona da mu najcenniejsze co może dać kobieta. Dla niej drzwi do jego serca są zamknięte.
On nigdy mnie nie kochał. Kłamał.
Podły oszust!
Natomiast Piotra nigdy nie widział
w roli męża i ojca.
Tydzień po pokazie zasłabła w gabinecie.
Zaniepokojony Marek uklęknął przed nią próbując ją ocucić. Bezskutecznie .Trzymał jej dłoń szepcząc do niej ,że jest silna i wszystko będzie dobrze.Nie odzyskiwała przytomności. Przerażony chciał zadzwonić po pogotowie ,ale zostawił komórkę w sali
konferencyjnej.
- Ania ! Dzwoń po pogotowie!- krzyknął do nowej asystentki pani prezes.
Anka szybko spełniła jego prośbę i przyniosła butelkę z wodą i pustą szklankę oraz kompres o który również poprosił Dobrzański.
Podniósł ostrożnie i ułożył na jasnej kanapie. Z czułością odgarnął jej kosmyki ciemnych włosów ,które zasłaniały lekko twarz.
Zmoczył kompres i położył jej na czole. Została z nią brunetka ,a on wyszedł na krótką chwilę .
- Ania ! Dzwoń po pogotowie!- krzyknął do nowej asystentki pani prezes.
Anka szybko spełniła jego prośbę i przyniosła butelkę z wodą i pustą szklankę oraz kompres o który również poprosił Dobrzański.
Podniósł ostrożnie i ułożył na jasnej kanapie. Z czułością odgarnął jej kosmyki ciemnych włosów ,które zasłaniały lekko twarz.
Zmoczył kompres i położył jej na czole. Została z nią brunetka ,a on wyszedł na krótką chwilę .
Ocknęła się w momencie ,gdy w
drzwiach pojawił się Piotr z małym bukietem.
- Co się stało?- spytała słabym
głosem.
- Zasłabłaś - wyjaśniła Ania .
Ula zdezorientowana spojrzała na
Piotra i posłała mu nikły uśmiech.
- Dziękuję- wyszeptała .
- Ale . . .- zaczęła brunetka.
- Możesz już iść. Czuję się dobrze.
Gdy Marek zjawił się w gabinecie
był przy niej Piotr. Ula siedziała na
kanapie z szklanką wody nadal blada. Kardiolog dotknął jej policzka na co
usłyszeli tylko trzaśnięcie drzwiami.
- A temu co się stało?- zapytał
udając ,że nie wie co zdenerwowało
bruneta.
- Nie wiem- wzruszyła ramionami.
- Dowiem się - rzekła podnosząc się
z kanapy.
- Zemdlałaś. Lepiej posiedź chwilę
,bo znowu...- powiedział z udawaną troską.
Tak naprawdę pragnął ją zatrzymać
by nie rozmawiała z Dobrzańskim . Jeszcze mógłby wyjawić jej prawdę ,a tego nie
chciał.
- On tu był prawda?
- Kto ten Dobrzański?- udał zaskoczonego. - Nikogo tu nie było prócz mnie i Ani.
- A Marek?- nie dawała za wygraną.
- Dopiero przyszedł.Jak widziałaś przed chwilą. Może mu się pomyliło i zapomniał ,że nie jest już prezesem.
Umilkła o nic więcej nie pytając.
Tylko dlaczego wydaje mi się ,że słyszałam Marka? Najwidoczniej mi się wydawało.
- On tu był prawda?
- Kto ten Dobrzański?- udał zaskoczonego. - Nikogo tu nie było prócz mnie i Ani.
- A Marek?- nie dawała za wygraną.
- Dopiero przyszedł.Jak widziałaś przed chwilą. Może mu się pomyliło i zapomniał ,że nie jest już prezesem.
Umilkła o nic więcej nie pytając.
Tylko dlaczego wydaje mi się ,że słyszałam Marka? Najwidoczniej mi się wydawało.
Piotr zabrał ją do szpitala by
zrobiła dokładne badania. Obawa i panika towarzyszyła jej przez cały czas.
Lekarka
Od razu wykluczyła ciążę i
stwierdziła ,że to stres i przemęczenie. Za to Sosnowski nie odpuszczał i kazał
zrobić jej wszystkie możliwe badania. Zdumiało ją to ,ale zgodziła się. Ula
zdziwiła nieco reakcja lekarki na podejrzenie przez nią odmiennego stanu.
Przez kilka dni nie dawało jej to
spokoju ,więc dla pewności zrobiła dodatkowe badania. W szpitalu w którym
pracował Sosnowski. Odkryła szokujący fakt.
Odkąd otworzyła dużą kopertę z
wynikami nie rozmawiali o tym głośno. Nie powtórzyła badań nie chcąc na nowo
trwać w niepewności i dowiedzieć się ,że wynik jest taki sam. Załamana spędziła
wtedy noc w fotelu i obudziła się przed świtem. Za oknem nadal panował mrok ,a
ona miała wrażenie jakby minęło co najmniej dwie doby. Wszystko ją bolało z
powodu niewygodnej pozycji w jakiej zasnęła. Najbardziej kark i plecy.
Za to pod jej nieobecność Piotr
rozłożył się na całym materacu i chrapał głośno. Zezłoszczona i obolała
zaparzyła sobie melisy i rozmyślała nad szarą rzeczywistością i swoim
związkiem, który głównie opierał się na kłamstwie, niedomówieniach i walce o
lepsze jutro. Zamiast budzić się z uśmiechem na ustach ,każdy dzień witała ze
tęsknotą kryjącą się w jej sercu. Nie przyznawała się do tego nawet przed samą
sobą. Udawała ,że jest silna i liczy się tylko tu i teraz.
Przyjaciele znali ją nazbyt dobrze
by w to uwierzyć. Viola przekonywała ją ,że Marek się zmienił i mu na niej
zależy.
,, Jedyne na czym mu zależało to te
pieprzone weksle i by firma nie upadła.''
Odpowiedziała wtedy blondynce i
zmieniła temat. Violetta próbowała ją przekonać ,że się myli i powinna z nim
porozmawiać. Viola wiedziała o intrydze od Sebastiana i trochę od Pauliny.
Do zranionej i upartej Uli nie
przemawiały żadne argumenty. Chociaż sama zauważyła ,że nie jest ,, starym'' Markiem
zabawiającym się w klubie mamiony obietnicą upojnej nocy z przypadkową kobietą.
W ciszy życzyła mu szczęśliwego życia mimo ,że nie z nią będzie je dzielił.
Zmienił się. Praktycznie ,gdy
ukradkiem go obserwowała siedział pochylony nad papierami ,nieobecny, zamyślony
i przygnębiony. Wołała się nie zastanawiać co jest powodem jego obecnego stanu.
Przecież pytała go ,a on powiedział ,że nic. Jedno wielkie ,,nic'' .
Rozczarowała ją ta odpowiedzieć. Nie tego się spodziewała. W sumie sama nie
wiedziała czego dokładnie.
Napisał do niej list. Do tej pory
leżał w pamiętniku nieprzeczytany. Potem skupiła się wyłącznie na
przygotowaniach do pokazu. Oprócz jednego razu. Tuż przed pokazem mieli
pracować w nocy. Nie przyjechał mimo ,że obiecał. Całą noc pracowała ,aż zmógł
ją sen. Obudził ją dźwięk odkurzacza i sprzątaczka wchodząca do gabinetu.
Początkowo chciała do niego zadzwonić ,ale zrezygnowała. Spotkała się z
Sosnowskim aby zerwać ,ale zamiast tego dała wyciągnąć się na miasto i do
kawiarni. Wypiła dobrą kawę i zjadła pyszne ciastko rozmawiając z nim o
szpitalu ,pacjentach i jego wyjeździe do Bostonu. Okazało się ,że wyjeżdża
tydzień po pokazie FD Gusto. Poprosił ją o towarzyszenie mu w tej
podróży.
Popołudnie
tego dnia było gorące i duszne. Dwójka młodych ludzi zajęła stolik w wybranej
przez siebie kawiarni. Zamówili kawę i ciasto. Kobieta w głowie układała słowa
,które zaraz powie mężczyźnie.
Piotr
przerwał tą krępującą ciszę i spojrzał na towarzyszkę z lekkim uśmiechem.
Przeczuwał
,że się zgodzi i raz na zawsze zniknie ten nędzny prezes. Miał nadzieję ,że
więcej nie będzie mieszał w ich życiu. Dlatego postanowił zabrać ją ze sobą do
Bostonu. Przyda mu się ktoś kto będzie gotował ,sprzątał i dodatkowo umilał
noce.
- Za tydzień
wyjeżdżam- zaczął i zrobił pauzę kładąc dłoń na jej dłoni.
Zmieszała
się lekko i poczuła nieswojo.
- Dostałem
jak już wspomniałem kilka dni temu staż w Bostonie- kontynuował.
- Piotr ,do
rzeczy- ponagliła go zniecierpliwiona.
- Chcę abyś
pojechała tam ze mną - wypalił .
- Ja? Z
tobą?- zdziwiła się i przełknęła ślinę. - Niby jako kto?- wbiła w niego
przeszywające spojrzenie niebieskich tęczówek.
- Możemy
jechać jako przyjaciele. Ula . .. Odetchniesz tam pełną piersią i oderwiesz się od tego
tutaj...Nowe miejsce dobrze ci zrobi.
- Piotr. ..
- pokręciła głową. - To nie jest wcale dobry pomysł. Mam tu przyjaciół ,rodzinę
i. . .Nie mogę ot tak spakować walizek i wyjechać. Poza tym jestem prezesem
firmy .
- Zrezygnuj
z pracy. Tam znajdziesz o wiele lepszą ,a rodzinę i przyjaciół możesz
odwiedzać. Przyjeżdżać na święta i w czasie urlopu.
Chwycił jej
dłoń i błagał by się zgodziła.
- Nie ,Piotr
Odsunęła
filiżankę z niedopitą kawą i wysunęła dłoń z jego uścisku.
- Chodzi o
niego prawda?- spytał niby od niechcenia.
- Nie-
skłamała.
- Daję ci
czas do namysłu. Jeśli po pokazie nie będziesz chciała jechać pojadę sam . Nie
licz ,że ten były prezes zjawi się na pokazie. Ponoć wyjeżdża z Pauliną do
Włoch. Natknąłem się na nich przedwczoraj i wyglądali na szczęśliwych i
zakochanych.
Nie zauważył
,że po policzkach Uli toczą się łzy. Otarła je szybko i podniosła głowę.
-
Nieprawda!- zaprzeczyła.
Wybiegła z
kawiarni zapominając o telefonie zostawiając go na blacie stolika. Sosnowski po
oddaleniu się Cieplak sięgnął po niego i przejrzał kontakty usuwając parę
numerów. Szczególnie kasując numer Dobrzańskiego . Przejrzał wiadomości i
zrobił to samo.
Wyjął kartę
i wyrzucił ją do pobliskiego kosza. Uśmiechnął się do siebie i ruszył żwawym
krokiem przed siebie wcześniej płacąc kelnerce za kawę i sernik.
Przez niemal
cały dzień szukała komórki zastanawiając się ,gdzie mogła ją zostawić.
Następnego dnia tuż przed pracą zjawił się w jej domu Sosnowski. Zaskoczona
jego niespodziewaną wizytą pozwoliła podwieźć się do pracy.
- Wiesz
,może gdzie mogłam zostawić telefon?- zapytała z nutką nadziei.
Przed
spotkanie z Piotrem ostatni raz zadzwoniła do Marka chcąc wiedzieć ,czy zjawi
się na pokazie. Niestety usłyszała pocztę głosową. Nagrała mu się i czekała na
to ,aż oddzwoni .
- Kurde
blaszka!- rzekła po raz setny przeszukując swoją torebkę.
- Może się
znajdzie- powiedział udając zmartwionego. W duchu ciesząc się ,że nie zadzwoni
do tego frajera.
Wieczorem z
sałatką zjawił się w jej gabinecie. Piotr w błyskawicznym tempie pochłonął
zawartość pudełka. Za to Ula mieszała w sałatce wyjadając tylko sałatę
,pomidory ,makaron i starannie omijając
kawałki łososia.
Nie mogła ryb w żadnej postaci.
Marek by o
tym pamiętał.
Była mu
jednak wdzięczna ,że pomyślał o niej. Żałowała tylko ,że to Piotr ,a nie Marek.
Ponownie
odwiózł ją do Rysiowa.
- Proszę-
podał jej nieduże pudełko.
- Co to?-
zaciekawiła się.
Otworzył za
nią czarne pudełko i wyjął nowy telefon.
- Zgubiłaś i
pomyślałem ,że ...
- Dziękuję-
cmoknęła go w policzek.
Nim wysiadła
odpiął jej pas i musnął jej usta. Zdezorientowana odwzajemniła pocałunek.
Opuściła
pośpiesznie samochód Sosnowskiego mając wrażenie ,że ma deja vu .
Znów go
ujrzała. W samochodzie dzień przed wigilią. Pocałowała go w przepływie emocji.
Przystanęła przy furtce patrząc w ciemną otchłań przed sobą. Przed schodami o
mało nie przewróciła się przez ogromny kosz czerwonych kwiatów.
Zaniosła róże do pokoju i przez całą noc zastanawiała się od kogo są.
Bo w środku nie znalazła bileciku.
Bo w środku nie znalazła bileciku.
Rano spytała
o to Piotra. Przyznał ,że wysłał wczoraj kuriera z kwiatami ,ale widocznie
dotarł dopiero późnym wieczorem. Ula nie uwierzyła mu ,lecz nie drążyła tematu. A Lekarz uważał ją za głupią i łatwo wierną, ale cieszył się ,że łatwo ją oszukać i zmanipulować .
******
Za to ich
relacja zaczęła nabierać tempa. Któregoś dnia zrozumiała ,że ona i Marek to
przeszłość. Postanowiła dać szansę Piotrowi. Z Markiem rozmawiali od czasu do
czasu na tematy związane wyłącznie z firmą. Na prywatne już nie potrafili.
Sprzeczali się ,kłócili. Marek uparcie wracał to ich rzekomego romansu. A
mianowicie mówił ,że musi jej coś wyjaśnić. Zapomniała ,że mówił ,że chcę być z
nią. Potem stwierdziła ,że on nieustannie gra i sam pogubił się w swych
kłamstwach. Nie chciała być częścią jego gry. Nie zauważała jaki ból sprawia mu
codziennie zwłaszcza pokazując się z Piotrem. Po odejściu z firmy prawie
się nie widywali.
Nie słuchała w ogóle głosu serca ,które wciąż go kochało.
Zrezygnowała
z prezesury i z pracy w firmie Febo&Dobrzański. Znalazła inną pracę i
wyprowadziła się z Rysiowa.
Piotr
odłożył wyjazd do Bostonu i nie on ,a kto inny pojechał na jego miejsce.
Po niespełna
czterech miesiącach od wyprowadzki zmieniła po raz kolejny miejsce
zamieszkania.
******