Strona Główna

czwartek, 25 stycznia 2018

,,Zapisane w gwiazdach'' Short story 6/



Prawie rok  wcześniej… ( Walentynki)
Rozkoszowała się ciszą, podążając za mężczyzną do palmiarni. Przecisnęli się przez bujną roślinność. Szli blisko siebie ,pogrążeni w swoich myślach. Ula cieszyła się ich ,,randką’’ Dobrzański zastanawiał się jak powiedzieć Uli o rozstaniu z narzeczoną i jej pobycie w areszcie, zaatakowaniu go nożem i innych tajemnicach. Przed innymi ukryła ,iż łączy go coś więcej z Ulą niż praca. Jak zadzwoni Seba postanowił udawać ,że nie ma czasu i spędza walentynki sam. W ostatniej chwili przypomniał sobie o dzisiejszym święcie. Musiał improwizować. Spojrzał na dziewczynę. Uśmiech nie schodził jej z twarzy ,zamyślona nie zwróciła najmniejszej uwagi ,że się jej przygląda.
- Ula ja wiem że może, nie wiem ukradłem twój pomysł ale.. pomyślałem sobie że tutaj jest naprawdę przyjemnie- odparł znienacka.
- Przynajmniej nie grozi nam przypadkowe spotkanie- mruknęła z wyczuwalnym żalem.- Jedno wystarczy- szepnęła pod nosem.
- Ula ,przepraszam – spuścił głowę zatrzymując się. – Wiesz , Paula jest…
Pragnął wyznać ,że byłą narzeczoną i została zatrzymana ,ale głos powstrzymał się.
- Twoją narzeczoną- wtrąciła .- Mnie tu nie powinno być.
- Ula- podszedł do niej bliżej ujmując jej dłoń i składając delikatny pocałunek i spojrzał w dwa lazury.- Zapomnij o Pauli. Chociaż dzisiaj. Proszę – wyszeptał.- Wyjaśnię ci wszystko w swoim czasie.
- W porządku. Nie ukrywałam ,że to trudne.
- Ulka ,mieśmy świętować ,a nie się smucić- stwierdził entuzjastycznie. – A może… znajdziemy tu coś… wiesz na bezludnej wyspie rosną chyba jakieś… owoce- nachylił się tak ,że ich twarze dzieliło kilka centymetrów. – Poszukamy?
Zachłysnęła się powietrzem przesyconym jego zapachem z rumieńcami na twarzy ,rozejrzała się. Odwróciła na moment, podszedł do rośliny ,rozsunął liście wyjmując szampana. – Oto owoc drzewa szampanowego!- zawołał.
- Zaśmiała się.
- A kieliszki?- zapytała podchodząc do sadzawki. Czytała napis rośliny ,przesunęła wzrokiem po uroczym miejscu. Dobrzański wyciągnął ukryte szampanówki i podał Uli. Otworzył szampana oblewając przy tym dziewczynę. Zaśmiała się ponownie nic sobie nie robiąc z lekko mokrych włosów i okularów. Zsunęła je jedną ręką przysiadając na murku. On zrobił to samo i zakrztusił się trunkiem ,gdy spojrzała na niego spod rzęs tymi niebieskimi oczami. Rozwiązał szalik ,bo zrobiło mu się gorąco. Z uwagą przyglądała się brunetowi ,który ,co najmniej zachowywał się dziwnie. Niepewnie oparła głowę o jego ramię ,patrzył przed siebie obecny jedynie ciałem. Posmutniała mając pewność ,że myśli o narzeczonej. Zaś on rozkoszował się ciszą ,obecnością Uli i mógłby siedzieć tak bardzo długo. Po prostu było mu dobrze będąc tu z Ulką ,nie wiecznie nadąsaną Pauliną. W mieszkaniu wiało wiecznie chłodem, panna Febo nigdy nie ucieszyłaby się z zwykłego spędzenia czasu wśród natury. Zaśmiał się nagle rozbawiony wyobrażeniem Pauliny na pikniku w lesie. Zdezorientowana Ula podniosła głowę ,odsuwając się i przyglądając Markowi oczekując wyjaśnień.
- Powiesz ,co cię rozbawiło?- spytała nieśmiało Ula. – Chyba nie śmiejesz ze mnie?- zrobiła śmieszną minę na ,co on roześmiał głośniej.
- Ryby spłoszysz- rzekła przypadkiem wylewając odrobinę szampana na ziemię. – Bez obaw ,Ula. Wyobraziłem sobie coś… zabawnego.
- Hm ,niech zgadnę Violę w jakieś akcji ?
Przestał się śmiać i usiadł prosto ,ściskając kieliszek.
- Nie mogę powiedzieć ,ale nie Violę. Opowiem ci może ,kiedyś…
- Przy tobie czuję się tak…- podrapał się nerwowo po karku ,wstając.
- Jak mały chłopiec- odpowiedziała za niego.- Ja …czuję się …tak swobodnie… i …
Jakbym stąpała po mięciutkim obłoku unosząc się ,gdzieś ponad niebo.
- Przejdźmy – zaproponował.- I błagam nie gadajmy o Pauli ,brakujących dodatkach ,modelkach ,oświetlaniu, cateringu, raportach i firmie. Mam to na co dzień. Chcę cieszyć się naszym spotkaniem ,w końcu to niezwykły dzień. Czar świętego Walentego działa i wszystko może się zdarzyć.
- Wszystko?- prowokująco zerknęła na jego usta i uśmiechnęła się szeroko pociągając go za rękę. Nie zaprotestował idąc za Ulą. Zatrzymała się tak nagle przy kolorowych rybkach, że szturchnął ją potknęła się ,złapał ją w talii ratując przed wpadnięciem do wody. Nieco zaskoczona jego zachowaniem stała nieruchomo. On również przytulał się do jej pleców zachwycając się zapachem jej włosów ,które załaskotały go w twarz ,gdy poruszyła się. Zapadła cisza. Jej serce wypełniało niesamowite uczucie ,lecz wiedziała jedno. Marek jest zaręczony z Pauliną i nigdy nie zwiążę się z kimś takim jak ona ,chociaż tak bardzo na to liczyła. Pragnęła spełniać z nim swe sny, kochać go zawsze niezależnie od pozycji, wieku, zasobności portfela liczył się on sam. Całokształt. To jakim był człowiek i ,co sobą prezentował ,podejście do życia. Nie pojmowała jak on wytrzymuje z tą harpią z ciągle uniesioną głową ,pouczająca ludzi i traktująca je jak śmiecie. Zero taktu i wyczucia. Wymuskana lala szukająca dzianego gościa. Tak by podsumowała ją Ula ,ale jej myśli były zgoła inne ,choć z Pauliną porozumienia nigdy nie znajdą. Dobrzański nadal zamyślony odsunął się stając niedaleko Uli.
- Musisz wracać już do domu?- spytał, uśmiechając się zalotnie.
Zadzwoniła komórka Uli. Odeszła kawałek przykładając aparat do ucha.
- Jak to.., ale teraz?
-…..
- Nie możesz poprosić Jaśka ,ja akurat mam z Markiem jeszcze kilka spraw do omówienia… oczywiście służbowych.
- ……
- Dobrze ,tato. Postaram się. Poczekaj będę za…
- Jakiś problem? Ulka stało się coś?- zaniepokoił się.
- Nie , tata umówił się z Alą i zapomniał mi o tym wspomnieć. Jasiek poszedł do Kingi i nie ma z kim zostać Betti.
- Podwiozę cię.
- Nie trzeba.
- Ulka ,nie będziesz tłukła się o tej porze autobusami ,ktoś cię jeszcze napadnie i …
- A ty z góry zakładasz najgorsze. Optymista się normalnie znalazł. Pozazdrościć- ironizowała.
- Ulka ,to naprawdę żaden problem. Uwielbiam Betti- powiedział prowadzając ją w kierunku wyjścia. – Możemy spędzić walentynki w trójkę- dodał nie zastanawiając się nad słowami.
- Dobrze. Betti będzie zachwycona ,że przyjedzie pan hydraulik. Bez przerwy mnie o ciebie wypytuję.
- Ma się ten urok osobisty- zaśmiał się na policzkach pyszniły się te dwa dołeczki.
- Bez wątpienia- odwzajemniła uśmiech i przybliżyła się i musnęła jego policzek. Wykorzystał okazję odwracając palcem leciutko jej twarz i pocałował wargi. Niewinny całus przerodził się w gorący pocałunek. Przyciągnął ją do siebie wplątując palce w jej włosy. Pieścił usta, zachwycał się ich smakiem. Truskawkowym.
 Ula oddychała nierówno dziwiąc się po raz kolejny tego dnia. Marek dotąd nie całował jej ,aż tak namiętnie. Zapomnieli się na chwilę. Opamiętanie przyszło po paru minutach.

                           ***


Zapukał zniecierpliwiony do drzwi dzierżąc w dłoni duży bukiet różnobarwnych kwiatów. Otworzyła mu z szerokim uśmiechem na twarzy całując go przelotnie w usta. Zgarnęła płaszcz krzycząc do ojca ,, Pa’’ i pobiegła do samochodu zaparkowanego przed jej bramą. Wtuliła nos w szalik w kolorze oczu i szczęśliwa pogładziła dłoń Marka. Odwzajemnił uśmiech i pojechali przed siebie. Dobrzański obiecał jej randkę niespodziankę. Przytuliła twarz do szyby czekając ,aż dojadą. Spoglądała na rozmazane zza oknem smugi ,bo jechali dość szybko. Zatrzymali się przed wysokim budynkiem po chwili skapnęła się gdzie się znajdują. Niepewnie spojrzała na Marka. Pogładził jej policzek patrząc w oczy. Zsunął jej okulary i przyciągnął do siebie.
- Marek- odepchnęła go zaskoczona i zmieszana. Poprawiła płaszczyk i wysiadła. Stanęli milcząc parę minut. Ujmując ją za dłoń poprowadził ją w stronę wejścia. Zestresowana rozglądała się po wnętrzu.
- Zamknij oczy- poprosił szepcząc jej do ucha.
- Co?- zapytała głucho.
- Zamknij oczy. Nie bój się -  odszepnął ,musnął jej szyję i położył dłonie na ramionach. Poczuła smak jego ust na swoich.
- Otwórz oczy- jego zmysłowy głos wywołał dreszcz na całym ciele. Uśmiechnęła się zafascynowana widokiem szklanej i odległych światełek wyglądających jak gwiazdy. Marek wskazał jej palcem na budynek Febo& Dobrzański.
 Zarezerwował stolik z pięknym  nakryciem. Kelner w muszce podał im karty menu. Usłyszała kwartet smyczkowy. Odprężona, zauroczona słuchała muzyki. Zamówiła pieczeń z borówkami. Specjalność szefa kuchni. Marek zamówił to samo i butelkę dobrego czerwonego wina.
Po dwóch kieliszkach kobieta rozluźniła się i poddała czarowi chwili siedząc  bardzo blisko mężczyzny i  wpatrując się w jego twarz z uwagą słuchając jego zabawnych anegdotek i  opowieści z czasów studenckich. Dobry humor im dopisywał.
- Uwielbiam twój uśmiech…- kciukiem zahaczył o jej wargę.- Twoje usta, oczy… mądrość , dobroć , troskę ,zapach – zaczął z iskierkami w oczach. Położył jej rękę na kolanie. Nakryła ją swoją nie protestując.
Zbliżyła swe usta do jego warg szepcząc coś czego nie zrozumiał. Dopiła wino dodając sobie tym sposobem odwagi i przylgnęła do jego ust. Kelner z dezaprobatą pokręcił głową.
Roześmiani i pożerając się wzrokiem opuścili restaurację wynajmując pokój.  Przyciągnął ją do siebie ,obejmując wpół i zdecydowanie pocałował. Całowali się bez opamiętania w progu pokoju. Czuł bijące od niej ciepło. Zarzuciła mu ręce na kark przylegając mocniej do jego ciała. Znajdując się tak blisko wyczuła podniecenie bruneta. Zrobili przerwę ,aby złapać oddech patrząc na siebie zamglonym wzrokiem i wślizgnęli się do środka opierając się o ścianę. W hotelowym pokoju panował zupełny mrok. Słyszeli jedynie swoje przyspieszone oddechy. Włączyli  światło. Przywarł ustami do jej szyi. Gorący oddech owiał jej piersi. Poczuła przyjemny dreszcz. Podwinął jej spódniczkę wsuwając dłoń po nią i dotykając jej uda. Przymknęła powieki rozkoszując dotykiem jego dłoni , ust. Pragnęła tą noc spędzić z nim. Oddać się mu cała. Rozpięła mu marynarkę i koszulę wolno sunąc rekami po jego klatce piersiowej. Zdjął ją jej przez głowę sweterek i bluzkę. Stała w czarnym różowym staniku onieśmielona i płonącymi oczami spoglądając na niego. Musnął jej wargi.- Jesteś piękna- wymruczał.- Cudowna , słodka i cudownie pachniesz- ciągnął  wtulając twarz w jej kasztanowe włosy. Przerwała  mu kładąc palec na ustach.
- Cii. Nic nie mów- uciszyła go.
 Pieściła jego nagi tors wsłuchując się w nierówny oddech Marka. Dłonie bruneta były wszędzie.Drżała w jego ramionach. Położył ją na łóżku nakrywając swoim ciałem.
Kochali się bez słów, uczyli swych ciał na pamięć. Zatracali w miłosnej ekstazie. Nie padły żadne wyznania ,ale na ich usta cisnęło się  bezgłośne ,,Kocham cię’’ Zasypiali po raz pierwszy w swoich objęciach nieświadomi ,że jutro ich drogi się rozejdą.
Poranek przyniósł rozczarowanie i niespodziewane pożegnanie. Dobrzański na biurku znalazł na biurku jej wypowiedzenie ,a na pocztę list. Wydrukował go nie wierząc w ani jedno słowo w nim zawarte. Wyruszył na jej poszukiwania. Zastał ją w bufecie i poprosił do gabinetu. Pokłócili się. Ula była zimna , obojętna i pewna swojej decyzji o odejściu. Załamany następnego dnia z rana udał się do Rysiowa. Nie zdążył. Szukał jej bezskutecznie. Tęsknił , próbował zapomnieć. Niestety wszystko na nic. Zapadła się jakby pod ziemię.  
Ocknęła się, oparła plecami o poduszkę zatrzymując Marka słowami:
- Krzywd nie wybacza się tak łatwo.
Odwrócił się zdziwiony marszcząc brwi. Stanął pośrodku pokoju usiłując wyczytać cokolwiek z jej twarzy. Spuściła wzrok mając pod powieki łzy. Wyznanie prawdy wydało się jej niewiarygodnie trudne. Odwaga opuściła ją. Drugiego odrzucenia nie potrafiła znieść. Wzięła głęboki oddech.
- Wiedziałam czego chcę. Tylko ty byłeś niezdecydowany tkwiąc w związku z Pauliną. Dręczyły mnie wyrzuty sumienia ,bo to ja okazałam się tą złą rozbijającą czyjś związek. Żal mi było Pauliny. W aferę nie uwierzyłam myśląc ,iż są to plotki. Ukrywałeś ten fakt przede mną. Dlaczego? Wyjechałam ,żeby zapomnieć. Bartek prosił mnie o szansę i powrót. Zawahałam się , kiedyś go kochałam ,ale… uczucie przygasło. Przez wzgląd na przeszłość ,wspomnienia ,które pomyliłam z miłością zgodziłam się. Tak się złożyła ,że przypadały moje urodziny. On za dużo wypił i…- ucięła kaszląc.- Nie, nic między nami nie zaszło- dodała uspokający widząc zaciśnięte usta Marka i dziwny błysk w oku.
- Przepraszam. Powinien dawno ci powiedzieć o Paulinie i zerwanych zaręczynach. Może nie wyjechałabyś…,że cię kocham uświadomiłem sobie dużo później. Pragnę z tobą być i codziennie mówić ci jak bardzo cię kocham i żałuję ,że straciliśmy rok, ale przed nami całe życie. Możemy nadrobić ten czas ,jeśli dasz mi szansę i pozwolisz bym cię kochał i opiekował się tobą. 
- Pomyliłem się. Ty mnie nie kochasz- powiedziała stanowczo.- Próbujesz zagłuszyć wyrzuty sumienia  nic więcej. 
- Ula nie chcę cię ranić.
- Idź już. Nie zapomnę nigdy jak mnie potraktowałeś i...
- Ula o czym ty mówisz?- spoważniał. 
- Bartek był kompletnie pijany i rano nic nie pamiętał oprócz jakiś przebłysków. O ciąży mu nie powiedziałam pomyślałby ,że jego maluch. Potem oświadczył mi się i wyjechał do Niemiec ,a ja zostałam sama i postanowiłam nikomu nie mówić o odmiennym stanie i nie wracać do Rysiowa. Tobie nie powiedziałam ,bo w mailu zerwałeś i kazałeś zapomnieć o nazywając naszą noc niezobowiązującym seksem. To był cios. Byłam dla ciebie tylko zabawką , kolejną kochanką ,którą nigdy nie chciałam być. Okazałeś się człowiekiem bez uczuć. Napisałam ci o ciąży. Dostałam wiadomość zwrotną  ,, Nie wrobisz mnie w  ojcostwo. To nie mój bachor. W kopercie są pieniądze. Cześć. Nie dzwoń do mnie i nie pisz. To koniec’’- zacytowała słowa z listu.
- Nie pisałem podobnych rzeczy- oburzył się. - Jeśli mi nie wierzysz jak będziemy w firmie pokaż ci otrzymane od ciebie maile. Zachowałem wszystkie ,chodź strasznie bolą mnie słowa w nich zawarte. Nie chciałem w nie wierzyć. Ty nie postąpiłabyś tak. I przysięgam na wszelkie świętości ,że nie wypisywałem tych wszystkich bzdur. 
- Nie nie mogłabym być ja. Ja pisałam coś zupełnie innego. 
- A wracając do Bartka...Nie wierzę. Zgodziłaś się za niego wyjść?- starał się mówić opanowanym głosem.- Ula?
- Rozmyśliłam się. Najpierw zgodziłam ,ale nie zamierzałam go poślubić.
Marek zbladł. Klapnął na zaścielone łóżko przyglądając się twarzy Uli. Szok malujący się w jego oczach wprawił Ulę w jeszcze większe poczucie winy. Dotknęła jego policzka gładząc go delikatnie i ujęła dłoń Marka zamykając ją w swojej.
- Ula , jakie dziecko i czyje ono jest? Moje? Ja nie otrzymałem żadnej wiadomości i nie pisałem. Ja o niczym nie wiem. Naprawdę przyrzekam ci ,Ula nie miałem pojęcia o ciąży ani dziecku. Przenigdy nie wysłałbym cię na zabieg i innym bym odradzał- rzekł szczerze. – Nawet jeśli nie byłoby moje? Bo ono jest naprawdę moje ,prawda? Nie pozwoliłbym ci usunąć , rozumiesz? Naprawdę masz dziecko?- wciąż nie dowierzał. Ta prawda do niego nie docierała. Był w szoku.
-  Tak . Ono jest nasze. Twoje i moje- powiedziała poważnie. – Kompletnie nie wiem ,co dalej Marek. Po liście od ciebie… Nie usunęłam. Dziecko jest w bezpiecznym miejscu u mojej ciotki. Przyjechałam tylko tu po resztę rzeczy chcąc na stałe zamieszkać nad morzem.
- Ula ,ale ja nie pozwolę ci odejść. Kocham cię. Kocham bardziej niż umiesz to sobie wyobrazić- wziął jej twarz w dłonie. Po jej policzkach spływały słone krople.
- Tak Ula. Kocham cię od dawna. Gdybyś nie wyjechała razem wychowywalibyśmy dziecko… ,a właśnie. Gdzie ono jest? Chłopiec czy dziewczynka?
- Marek przykro mi ,ale nie uda się nam- zamknęła oczy. 
Ja też cię kocham ,ale…nie umiem ci wybaczyć. Wyrzekłeś się własnej córki. 
- Ulka nie ma ale. Zależy mi na tobie i dziecku. Do kogo podobne? Ile ma?
Wstała wyciągając z szuflady zdjęcie i mu podała.

-  Zuzia jest w bezpiecznym miejscu. Byłam u niej 
 Bartka już nie ma więc spokojnie mogę wrócić z nią do domu. 
 Zuzia została z moją ciocią ,bo bałam się ,że Bartek wpadnie w szał i jej coś zrobi. Wróciłam na parę dni ,ale zostałam na dłużej. Strasznie tęsknie za nią. Niestety nie mogłam jej karmić  piersią ,a chciałam. Gabrysia dobrze się nią zajmuję,lecz muszę po nią jechać.Jestem jej mamą. Beznadziejną matką. Zostawiłam ją  ,a powinna ona być przy mnie.
- Chciałbym pojechać tam z tobą i ją poznać- oznajmił zdecydowanie. - Marzę o tym. Przepiękna mała- z czułością pogładził fotografię. 
- Pojadę sama. Mała cię nie zna...
- Bo nie pozwalasz ,żeby mnie poznała!- zdenerwował się.- Ukrywałaś ciążę ,teraz dziecko. Wstydzisz się ,że jesteś matką?
- Wyjdź- rzuciła ostro.- Zuzanna jest moja.
- Chcę ją zobaczyć. Ula nie zabraniaj mi to też moja córeczka- uderzył w melodramatyczny ton.- Mam prawo poznać własne dziecko i spędzać z nim czas. Kocham was i tak łatwo się nie poddam. 
Zmęczona ułożyła się wygodnie zasłała i zamknęła powieki zapadając w drzemkę. Wystraszył się po chwili uspokajając się słysząc jej miarowy oddech wyszedł ,a Beatka od progu rzuciła mu się na szyję i zaczęła opowiadać o telefonie od cioci Gabrysi i jej przyjeździe. Marek chłonął tą opowieść ciesząc się na myśl o ujrzeniu swojej córeczki.
 Z bólem w oczach spojrzał na Józefa świadomość nieodwzajemnionej miłości była okropna. 

10 komentarzy:

  1. Piękna retrospekcja, która trochę wyjaśniła, a trochę zamieszała. Zachodziłam w głowę czyje to dziecko, ale w końcu uznałam, że jest Bartka. Raczej nie domyśliłabym się, że prawda jest inna. Mimo to czuję żal, bo ktoś okrutnie namieszał im w życiu, zabawił się ich losem i mogę się tylko domyślać, że te wiadomości do Marka i Uli wysyłała Paulina. Na miejscu ich obojga nie zostawiłabym tej sprawy i potraktowała Paulinę w podobny sposób na przykład rozsiewając paskudne plotki na jej temat, które skompromitowałyby ją. Ula nie wierzy Markowi, on do tej pory nie miał pojęcia, że jest ojcem. Febo zrobiła straszną rzecz i niesamowicie skomplikowała im życie. Czy Ula pozwoli Markowi zaistnieć w życiu ich córki? Mam nadzieję, że tak. Najpierw jednak muszą szczerze porozmawiać i wszystko sobie wyjaśnić.
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula czuje się zraniona,oszukana,wykorzysta i najbardziej nie może wybaczyć Markowi ,że odtrącił ich dziecko.Trudno jest jej zachować wobec niego obojętność i utrzymywać na dystans ,ale tkwi w niej tak wiele sprzecznych uczuć i sama nie wie ,co dalej. Z jednej strony ze słów Marka wynika ,iż o niczym nie miał pojęcia i przenigdy by tak okrutnie nie postąpił ,a z drugiej pozostają te listy i pieniądze...W niewinność Marka nie wierzy ,lecz on nie ma z tym nic wspólnego.Ich los stał się strasznie pogmatwany i muszą wyprostować swoje życie nie tylko ze względu na siebie ,ale i dziecko. Szansa na to istnieje ponieważ mimo napięcia i narastającego konfliktu nie przeszło im na sobie zależeć.
      Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  2. Jednak Marek okazał się tatusiem. Chociaż to nie oznacza że Dąbrowska nie będzie tematu drążyć. Ula powinna już prędzej sprawdzić sprawę listu i pieniędzy . Ale tego nie cofnie to powinna teraz przynajmniej uwierzyć Markowi, że to nie on był jego autorem i że tym bardziej nie wysłałby jej pieniędzy. Przecież znali się tak dobrze. Tak jak Małgosia uważam, że mają szansę na udane życie we trójkę.
    Pozdrawiam miło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dąbrowska będzie dociekać prawdy i nie odpuści dopóki jej nie pozna.Praw żadnych do małej nie ma ,bo Zuzia jest córką Dobrzańskiego i ma dziadków ,a ona jest dla niej obcą babą i nic zrobić nie może.Powinna zdecydowanie udać się pod inny adres. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  3. Jednak dziecko jest Marka a nie Bartka jak myślałam ale można było się pomylić bo nie było nigdzie wspomniane wcześniej że coś zaszło między nią a Markiem. Tylko czemu ona była z tym Bartkiem, nie kochała go, była w ciąży z innym a zgodziła się na związek. Czemu nie chce dać szansy Markowi? On ją kocha a dziecko powinno mieć ojca. Może przyjazd ciotki razem z małą coś zmieni, wtedy Ulka zobaczy że jemu na nich zależy. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zabiegł celowy. Nie wspominałam ,że między tą dwójką coś było ,bo każdy dodałby dwa do dwóch i miałby wynik ,a tak były domysły i efekt zaskoczenia.Niestety Ula na chwilę obecną skreśliła Marka i w jej oczach uchodzi za podłego drania bez uczuć.Z Bartkiem była ,bo nie chciała być sama w dodatku w ciąży ,a po tych wiadomościach nie szukała kontaktu z Markiem i brnęła coraz bardziej w toksyczny związek ,bo Bartek ją szantażował ,nachodził i bywał momentami bezpieczny.Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  4. Tak też myślałam, że Marek jest ojcem. Tylko to Ulki zachowanie mnie drażni. Niby twierdzi, że go kocha. A jak przychodzi co do czego to go odtrąca. Powinni sobie wszystko na spokojnie wyjaśnić to może wówczas będą mogli zacząć tworzyć coś tak wspaniałego jak rodzina.
    Pozdrawiam serdecznie
    Julita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ula bezpodstawnie oskarża Marka o rzeczy ,których nigdy by nie uczynił.Zależy mu ,aby być częścią jej życia i córki ,a nie weekendowym tatą.Marek nigdy się na to nie zgodzi.Pytanie czy Ula zmięknie i da mu szanse?Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń
  5. Jak ja się cieszę że to Marek jest ojcem Zuzi ;) Zszokowana byłam tą częścią. Myślałam że, dojdą do porozumienia, a jest co raz gorzej. List, pieniądze- Marek w życiu by tak nie postąpił. Oby przyjazd cioci i ich córeczki coś polepszył ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Napięcie między Ulą a Markiem nie spada wręcz odwrotnie.Tylko od nich zależy czy wyprostują swoje życiowe ścieżki i dojdą do konsensusu. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).

      Usuń