Na
komisariacie panował istny chaos. Dąbrowska niezrażona pouczeniami policjanta o
zachowanie spokoju wykrzykiwała jaki jej syn nie ma nic wspólnego ze sprawą.
Ktoś dosłownie przed chwilą zeznał ,że widział jak opuszczał dom Matysiaków. Na
wsi nie było osoby ,który by nie znała Bartka Dąbrowskiego jako miejscowego
chuligana i jednocześnie chłopaka Uli Cieplak. Jaśka wciąż nie wypuścili.
Dobrzański zrobił krótkie obeznanie w sprawie i rozpoczął rozmowę z jednym z
funkcjonariuszy. Ula przysłuchiwała się rozmowie i cieszyła ,że przyjechał
tutaj razem z nią.
- To
takie dobre dziecko… on nic nie zrobił… to przez tą o- wskazała Ulę.- I tego
jej Warszawiaka. Udaje świętą. Bartuś już jej nie wystarcza.
Oburzona
kobieta prychnęła pogardliwie przenosząc wzrok na Dobrzańskiego.
-
Mój Bartuś nie zasłużył na puszczalską żonę! Ojciec taki porządny ,a córka…-
jej twarz poczerwieniała ze złości.
- A
pani nie ma prawa obrażać Uli, bo jest dokładnie na odwrót. Bartek nie potrafi
być wierny i poniesie tego konsekwencje.
-
Konsekwencje? O czym pan mówi? Mój Bartuś nic nie zrobił- broniła go z całych
sił.
-
Syn się nie pochwalił? Wkrótce zostanie ojcem.
- Z
kim?- odruchowo zerknęła na Ulę.
- Marleną
spod piątki- odpowiedziała Cieplakówna.
Policjant
wyprosił ją z posterunku. Niechętnie skierowała się do wyjścia.
-
Gdzie te łapy- warknęła.- Ja tu jeszcze wrócę- oznajmiła twardo Dąbrowska.
Rozmasowała
obolały kark wstając z krzesła. Zauważyła Jaśka w towarzystwie Marka.
Uśmiechnęła się do nich podbiegając.
-
Tak się bałam. Coś ty nawijał.
-
Nie ja tylko Bartek- sprostował.- Twój narzeczony.
- On
nie jest już moim narzeczonym- syknęła i spojrzała z niemą prośbą na Marka by ją stąd
zabrał. Wyczytał to w jej wzroku.
-
Dziękuję ,stary- Jasiek uścisnął Markowi dłoń.- Jak przekonałeś tego glinę ,aby
mnie wypuścili?
-
Siła perswazji- odrzekł z uśmiechem.- A tak na marginesie sprawa się wyjaśniła
i podejrzenie padło na kogoś dobrze tobie i Ulce znanego.
-
Bartek chciał cię wrobić w kradzież i włamanie ponieważ już ,kiedyś zakradłeś
się do domu Kingi.
-
Ale nie dla niej ,a nie kasy. Pokłóciłem wtedy z Kingą i chciałem wyjaśnić jej
,że ją kocham.
Oboje
pokiwali ze zrozumieniem głowami.
-
Jeszcze raz dzięki stary.
-
Polecam się na przyszłość ,choć to twoja siostra jest ekspertem spraw
niemożliwie trudnych.
-
Przesadzasz Marek.
-
Ani trochę- ucałował jej dłoń ,gdy wsiedli do samochodu. Poczuła przyjemne
ciepło.
Gorzej
być nie może… Markowi wyznałam w liście miłość, a Bartek jest przestępcą.
- Słodkich snów ,Ula- szepnął będąc przy furtce.- Pomyśl czy mogłoby nas łączyć coś więcej niż...
- Przyjaźń? Nie. Ja jestem zajęta- rzekła wymijająca pragnąć uniknąć kłopotliwych pytań.
- Nie ma najmniejszej nadziei na...-uciął spoglądając na Ulę . Potarła zmarznięte dłonie. Na zewnątrz panowała minusowa temperatura.
- Nie. Nic ci obiecać nie mogę , Marek.
Szkoda ,że jesteśmy tylko przyjaciółmi-
dodał w myślach.
- Jutro widzimy się w pracy. Dobranoc - rzuciła chłodno i pobiegła do domu.
***
***
Po
raz kolejny rozłożyła list napisany niegdyś w wersjach roboczych na poczcie
,który przypadkiem wysłała Markowi ,a on wydrukował go i zachował. Oddał jej ,a
ona nie bardzo wiedziała jak się do tego odnieść. Słowa zawarte na tej kartce
nie były fałszywe. Tak podyktowało jej serce i przelała to na papier.
Drogi Marku
Zacznijmy
od nowa. Nasza karta zapełniona jest mijaniem się ,wzajemnym obrażaniem,
pomówieniami i niedopowiedzeniami. Chcę żyć w prawdzie. Nie mogę stracić kogoś
z kim czuję nić porozumienia i znikają troski. Granice prosto zatrzeć. Nie
umiem nazwać… nic nie ma znaczenia ,gdy jesteś obok. Zawsze wesprzesz dobrym
słowem, twój uśmiech rozgrzewa moje biedne zmarznięte serce. Nie starcza mi
odwagi ,żeby powiedzieć ci ,iż jesteś kimś wyjątkowym. Nie wiem jak przeżyję
bez Ciebie. Na samą myśl robi mi się smutno. Pogubiłam się w uczuciach. Czy to
przyjaźń czy kochanie? Może wybieram źle opuszczając Ciebie, zostawiając
rodzinę i porzucając te naiwne marzenia
,iż z kimś innym niż z Bartkiem byłabym szczęśliwsza? I dlaczego przez sen
wołam Twoje imię? Zrozumiem ,kiedyś ,że byłeś mój… dla mnie ,a ja nie
zauważyłam? Przegapiłam szansę poślubiając kogoś kogo wydawało mi się ,że
kocham od zawsze? Czyżbym myliła się ,a los szykował niespodziankę i zesłał mi
Ciebie bym mogła się odnaleźć? We wróżki nie wierzę. W przeznaczenie owszem
,ale nie w to ,że ty i ja mamy iść razem przez życie. Nie wiem dokąd zmierzam.
Pogubiłam się. Wyjeżdżam by poukładać to pogmatwane życie i przemyśleć wiele
spraw. Nie utrudniaj tego ,nie zatrzymuj mnie. Tak postanowiłam. Musze odejść z
pracy i wyjechać. Czasami przed snem za czymś tęsknie… aby ktoś mnie przytulił
i tą osobą jesteś Ty. Wydaję mi się ,że… zakochałam się w Tobie i nie wiem ,co mam z tym zrobić ,bo ty
przecież nigdy nie ujrzysz we mnie prawdziwej kobiety. Pokrewnej duszy. Nie
obrażam się na rzeczywistość ,chociaż ona tak boli. Nie wiem już nic… wyjazd to
jedyne wyjście na ułożenie sobie wszystkiego od początku. Ja Urszula Cieplak nie wiem czego chcę ,co dalej i czy sensem jest
bycie z kimś z przyzwyczajenia i dlatego ,że kiedyś darzyło się go
uczuciem?
W
chłodnej pościeli usiłowała wyciszyć myśli, nie zastanawiać się nad pobudkami
jakimi kieruje się Marek pomagając jej i trwając przy niej dają oparcie i siłę
walki.
W obecności bruneta z brzydkiej dziewczyny przeistaczała się w wojowniczkę. Ona murem stała za Bartkiem mimo notorycznych zdrad i powielania przez niego błędów. Kandydat na męża z Dąbrowskiego żaden. Jego uśmiech nie rozpalał płomienia w jej sercu, nie miała ochoty spędzać z nim zbyt wiele czasu. Ich relacja z miłością nie miała nic wspólnego. Jeżeli istniało światełko nadziei ,że przetrwają kryzys właśnie zgasło bezpowrotnie. Nie przylała mocno poduszki myśląc o Bartku ,a nieświadomie pragnąć innych ramion. To podświadomość podrzucała jej obrazy ,na które dziewczyna zamykała oczy podobnie było z wybrykami jej faceta. Samotność ,świadomość ,że nie wygląda jak większość kobiet sprawiała jej przykrość ,ale także obawiała się ,iż nikt nie zechce brzyduli i zostanie zupełnie sama. Miała rodzinę ,lecz ona marzyła o kimś kto będzie z nią ,do kogo się przytuli, porozmawia. Nie analizowała ,co przyniesie przyszłość. Spoglądała na teraźniejszość.
W obecności bruneta z brzydkiej dziewczyny przeistaczała się w wojowniczkę. Ona murem stała za Bartkiem mimo notorycznych zdrad i powielania przez niego błędów. Kandydat na męża z Dąbrowskiego żaden. Jego uśmiech nie rozpalał płomienia w jej sercu, nie miała ochoty spędzać z nim zbyt wiele czasu. Ich relacja z miłością nie miała nic wspólnego. Jeżeli istniało światełko nadziei ,że przetrwają kryzys właśnie zgasło bezpowrotnie. Nie przylała mocno poduszki myśląc o Bartku ,a nieświadomie pragnąć innych ramion. To podświadomość podrzucała jej obrazy ,na które dziewczyna zamykała oczy podobnie było z wybrykami jej faceta. Samotność ,świadomość ,że nie wygląda jak większość kobiet sprawiała jej przykrość ,ale także obawiała się ,iż nikt nie zechce brzyduli i zostanie zupełnie sama. Miała rodzinę ,lecz ona marzyła o kimś kto będzie z nią ,do kogo się przytuli, porozmawia. Nie analizowała ,co przyniesie przyszłość. Spoglądała na teraźniejszość.
Doświadczyła
już rozłąki. Z rodziną ,przyjaciółmi i odczuła to bardzo boleśnie. Tęskniła też
za osobą spoza jej zasięgu. Za uroczym uśmiechem, łagodnym głosem ,tymi
iskierkami w jego jasnych tęczówkach ,gdy żartowali. Chwilami upływającymi im
na pracy i rozmowach o życiu. Nocne zwierzenia spacerując po parku zachowała
głęboko w pamięci. Pamiętała nawet tą knajpkę ,gdzie zamawiali ,niegdyś dania
po pracy lub urywając się z firmy ,aby coś zjeść na mieście. Mijając budkę z
zapiekankami wracało wspomnienie roześmianej twarzy Marka.
Oszustwa, machlojki, kradzież ,włamanie i
zdrada? Kurde blaszka tyle naopowiadałam o nim bzdur Markowi… Nie jeden uznałby
mnie za skończoną idiotkę. Głupia, głupia. Jestem strasznie głupia ,a Marek…
bronił mnie jak rycerz, był miły i w jego wzroku była jakby czułość? Czyżby cokolwiek czuł do mnie? Miałby się zakochać w Brzyduli?Co ja plotę? Niedorzeczność. Jutro zakończę związek z
Bartkiem- postanowiła. – I porozmawiam szczerze z Markiem.
Około
piątej nad ranem rozległo się głośne
walenie w drzwi. Ktoś postawił cały dom Cieplaków na nogi. Ula niechętnie
wygramoliła się z cieplutkiej kołdry. Miała piękny sen ,który zniszczyła czyjaś
niepowiedziana wizyta. W duchu liczyła ,że to Marek miał jakiś bardzo ważny
powód by tu przyjść. Denerwowała się ,bo po napisaniu sms’a nie dostała
wiadomości zwrotnej.
Chyba
upadłam na głowę. Miałby przychodzić o tej porze? Pewnie słodko śpi,
niepotrzebnie się martwię.
Zaspana Beatka w różowej piżamce trzymała
misia. Ula zawiązała porządnie pasek od szlafroka zanim ruszyła zobaczyć kto
złożył nocną wizytę.
-
Ulcia kto przyszedł?- spytała szeptem Betti przyciskając zabawkę do siebie.
-
Nie wiem, skarbie. Jasiek zaprowadź ją do łóżka- poprosiła brata. Młody Cieplak nie spełnił prośby starszej siostry.
Głośne
pukanie nie ustępowało.
-
Uleńka, wiem ,że tam jesteś- usłyszała głos Bartka.- No Ulka nie bądź tak i
wpuść mnie. Muszę z tobą pogadać. Otwieraj te drzwi! Słyszysz!
-
Odejdź ,bo wezwę policję- odpowiedziała wystraszona kobieta.- Nie chcę widzieć.
To koniec.
-
Otwieraj te drzwi ,bo je wywarzę. Wiem o tobie wszystko. Twój prezesik ci nie
pomoże. Nie ujrzysz go więcej!
Po
drugiej stronie nastała cisza. Ula biła się z myślami coraz bardziej
przerażona.
Co
znaczy nie ujrzę go więcej?
-
Nie otwieraj- rzekł Józef .- Dzwonię po policję niech go zabierają.
Ula
okryła się szlafrokiem z strachem spoglądając na drzwi. Pukanie ustało.
Pogasiła wszystkie światło oprócz tego w kuchni i liczyła na to ,że odpuści i
da jej spokój. Przygładziła potargane włosy opadające na czoło. Odgarnęła je i poprawiła okulary. Cisza przeraziła
domowników. Ula przygarnęła do siebie Betti i odsunęła się od wejścia udając
się na tyły domu . Jasiek z ojcem podążyli do kuchni wzywając policję. Z trwogą
nasłuchując dźwięków zewnątrz. Coś łupnęło i usłyszeli rozwścieczony głos
Dąbrowskiego oraz Sławka jego kumpla. Ula zamarła ,bo Sławek ,kiedyś podłożył bombę w sklepie wielobranżowym wraz z kolegami.
-
Witaj- uśmiechnął się bezczelnie podtykając jej żółte kwiaty pod nos.- Nie chciałaś
mnie wpuścić to sam wszedłem.
-
Natychmiast opuść mój dom!- wrzasnęła.- Ty także.
- Uważaj! Nie wiesz z kim masz do czynienia. Ta chałupa może w ,każdej chwili wylecieć w powietrze ,a ty i twoja rodzinka z nią.
- Wystraszysz
Betti- złapał ją za nadgarstek.- Puść , Bartek puść- wyjąkała.
- Ulcia ,boję się- zasłoniła oczy.
- Ulcia ,boję się- zasłoniła oczy.
- Poskarżyłaś
się temu jak mu tam...?- uśmiechał się bezczelnie.- Dobrzańskiemu?
- Sztywny ci nie
pomoże- wtrącił drugi.
-
Zostaw Ulcie w spokoju!- krzyknęła Betti trzymając się kurczowo Uli- Nie martw się, Ulcia. Książę na pewno cię uratuję- dodała mała tajemniczo.
Książę?
O kim ona mówi? O Marku?
-
Jasiek?- spojrzała pytająco na brata pojawiającego się w pomieszczeniu.
-
Zadzwoniłem po Marka. Niestety nie odebrał. Nie było sygnału. Dziwne.
- Po
co? Kazał ci ktoś?- naskoczyła na niego.- Wyciągasz go w środku nocy ,żeby cię
uratował i pozbył się niepotrzebnych gości- dokończył Jasiek.- Nie w nocy tylko
wcześnie rano.
W
domu Cieplaków zjawiła się policja. Przystąpiła do akcji zakuwając Bartłomieja
w kajdanki i jego kolegę również. Musieli ich rozdzieli ,bo wszczęli bójkę. Były narzeczony Urszuli wyrywał się uniemożliwiając wykonywanie obowiązków
funkcjonariuszom. Krzyczał o zemście i ofiarach.
-
Panie Dąbrowski proszę się uspokoić- zwrócił się ostro policjant do
awanturnika.- Do widzenia i dobranoc- pożegnał się jeden z funkcjonariuszy.
***
O
ósmej trzydzieści pojawiła się w biurowcu znajdującym się przy ulicy Lwowskiej.
W windzie na nikogo się nie natknęła. Po wyjściu z niej zastała recepcjonistkę
Anię obierającą chusteczką łzy.
-
Cześć Aniu- przywitała się grzecznie.- Coś się stało?
W brązowych
oczach recepcjonistki ponownie zebrały się łzy. Nie wykrztusiła z siebie ani słowa.
Zdezorientowana Ula rozejrzała się po firmie. Wszyscy unikali spojrzeń ,chodzi
ze spuszczonymi głowami ,a Alicja nie zauważyła stojącej przy recepcji dawnej
znajomej.
Niepewnym
krokiem udała się do sekretariatu zastając biurko naprzeciwko niej zawalane
chusteczkami i z szlochającą Violettą. Tusz spływał po lekko opalonej twarzy, ramiona
drżały ,a włosy były w strasznym nieładzie.
-
Violetta… dlaczego wszyscy płaczą?- zapytała opierając się o futrynę
zaniepokojoną reakcjami pracowników firmy.- Spaliłaś ulubioną sukienkę? Facet
cię rzucił ? Jesteś spłukana i martwisz się skąd weźmiesz na czynsz?
Violetta
nie kwapiła się do ciężkiej pracy. Na luzie podchodziła do wielu spraw. Nie
wywiązywała się z obowiązków i nie można było na niej polegać. Pracując z nią w
przeszłości Ula doskonale ją poznała i wątpiła w jej przemianę.
W
międzyczasie Ula zajrzała do pustego gabinetu Marka. Oparła się o biurko bawiąc
się samochodzikami następnie obeszła mebel i zgarnęła czerwone autka do
szuflady. Do środka wślizgnęła się Kubasińska.
- Byłam u mamy i ona rano zawsze ogląda
wiadomości… tam powiedzieli… Jezuniu , ja nie umiem…- oddychała urywanie.- Z
domu Marka nic nie zostało.
- Że
cooooo!- wrzasnęła Ula przywołując spojrzenia pracowników.- Viola ,nie żartuj
nawet.
-
Nie żartuję. W mieszkaniu …Marka był wybuch- oznajmiła płaczliwym tonem.- W
telewizji mówili o ofiarach.
Ula
biała jak ściana opadła na fotel zza biurkiem i zrozpaczonymi tęczówkami
lustrowała blondynkę nie słuchając już dalej.
Violi
się pomyliło. Lubi koloryzować, ale śmierci by nie wymyśliła. Boże nie! Ja tego
nie przeżyję.
W
bufecie zastała smutną Elę czyszczącą szklanki.Odstawiała je sięgając po następne ,a w bufecie panowała idealna cisza.Nikt dziś nic nie kupował. Pączki leżały nietknięte,podobnie jak reszta. Zamienili zaledwie parę słów. W
pracowni Pshemko asystent mistrza ją wyrzucił ,a projektant siedział na fotelu
tyłem do drzwi od Izy dowiedziała się odkąd dowiedział się o tragedii nic nie
mówi.
Gabinet
najlepszego przyjaciela Dobrzańskiego stał pusty. Ula nieustannie wybierała numer
Marka w nadziei ,że żyje i odbierze. Szukała go po kątach w budynku, wypytywała modelki ,które nie udzieli jej odpowiedzi. Aleksa nie znalazła więc poszła do sali konferencyjnej. Mało osób przyszło do pracy. Nie chciała ,żeby potwierdziły się najgorsze przypuszczenia Violetty.
W łazience puściły jej emocje i rozpłakała się czując ,iż utraciła coś najcenniejszego. Wracała wspomnieniami do chwili ,gdy pracowała jeszcze w firmie i do wczorajszego spotkania z Markiem. Zacisnęła powieki.
W łazience puściły jej emocje i rozpłakała się czując ,iż utraciła coś najcenniejszego. Wracała wspomnieniami do chwili ,gdy pracowała jeszcze w firmie i do wczorajszego spotkania z Markiem. Zacisnęła powieki.
-
Marek nie zostawiaj mnie…- wyszeptała.- Nie zostawiaj… błagam żyj.
- Z
kim rozmawiasz?- zapytała Violetta.
Ula
rzuciła jej się w ramiona nie panując nad spływającymi po policzkach łzami.
Tak jak myślałam za włamaniem stał Bartek. A jego matka mimo iż on miał już bogatą kartotekę nie widziała jaki on jest. Ja rozumiem miłość matki itd. ale są jakieś tego granice. Teraz to wtargnięcie do jej domu wraz z kumplem to już wystarczająco aby go zamknąć za kratkami.
OdpowiedzUsuńPrzypuszczam, że ten wybuch w domu Marka to również ich sprawka. Mam tylko nadzieję, że Marek przeżyje i oni będę ze sobą.
Pozdrawiam serdecznie
Julita
To było łatwe do przewidzenia ,iż za wszystkim stoi nie kto inny jak Dąbrowski.Matka bezkrytycznie patrzy na jedynaka uznając go za takiego dobrego i niewinnego synalka. Jest po prostu głupia ,a na to nie ma lekarstwa. Czy Marek przeżył okaże się wkrótce. Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :)
UsuńBłagam cię nie uśmiercaj Marka. Ulka już tyle wycierpiała i teraz jeszcze to. Jeśli on naprawdę nie będzie żył, to się kompletnie załamie. Już tyle przeżyła w życiu. Na swojej drodze natchnęła się na tą świnie i naciągacza- Bartka. Niech policja zrobi z nim porządek i zamknie na dożywocie. Bo na taką kare zasłużył. Ma dziecko z inną to niech się nią zajmie, a Uleńke zostawi w świętym spokoju. Moim zdaniem Ula teraz zasłużyła na szczęście i powinna wpaść w ramiona Marka. Tylko czy będzie jej to dane?
OdpowiedzUsuńMarku,szefie,prezesie
Bartek więcej już nie będzie dręczył Ulki to mogę obiecać.Spędzi w więzieniu długie lata wraz z kumplem.Dzieckiem niestety się nie zajmie niby jak? Jedynie Marlena może słać paczki do więzienia ,ale zdecydowanie lepiej dla niej i dziecka ,gdy zerwie z nim kontakt.O nich rozpisywać się jednak nie zamierzam ,bo wolę skupić się na innych. Właśnie czy będzie dane Uli wpaść w ramiona Marka? Na razie pominę to milczeniem.
UsuńDzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
Matko i córko! Przeczytałam z ciarkami łażącymi mi po plecach. Co za kanalia z tego Dąbrowskiego. Mam tylko nadzieję, że Marka nie było w mieszkaniu, kiedy wybuchło. Bartuś i ten drugi nie powinni wyjść z kryminału. Dorzuciłabym jeszcze jako przystawkę mamusię Dąbrowską za jej bezdenną głupotę, bezkrytyczną wiarę w doskonałość synka i za jego gloryfikowanie. Szkoda, że te wszystkie rzeczy, które wymieniłam nie są karalne. Bartusiowi powinni doliczyć do tego wszystkiego włamanie bladym świtem do domu Cieplaków i rzucanie gróźb karalnych. On i ten drugi mówili o wybuchu, bądź grozili nim Uli. Powinna dodać dwa do dwóch i skojarzyć, że to oni podłożyli ładunek wybuchowy w mieszkaniu Marka. Cholera, to było naprawdę mocne, ale liczę na to, że żałoba w firmie jest przedwczesna i Mareczek spędził noc np. u Sebastiana.
OdpowiedzUsuńŚwietna część. Serdecznie pozdrawiam. :)
Horror trwa ktoś przeżyje ,ktoś niestety nie. Tak już bywa. Marek nie spędził nocy u Sebastiana. Odnośnie żałoby w firmie czy jest przedwczesna nie mogę powiedzieć ani czy rzeczywiście uśmierciłam marka w tym opowiadaniu.Dąbrowskiej zamknąć nikt nie może ,bo nie dopuściła się czynu karalnego,a jej bezkrytyczna wiara w syna i stawianie go jako wzór do naśladowania się nie zmieni. Niezależnie od jego postępowania zawsze będzie go broniła ona już tak ma.Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńBartek przechodzi samego siebie. Najpierw ta zdrada i dziecko na boku, potem kradzież i próba wrobienia w to brata narzeczonej. A teraz jeszcze ten wybuch w domu Marka i włamanie do Uli. Tylko nie wiem po co on to wszystko robi? Liczy że tym wszystkim odzyska Ule? Jeśli tak, to jest głupszy niż myślałam.
OdpowiedzUsuńJak dotąd dość dramatyczne opowiadanie ale liczę na happy end.
Pozdrawiam :)
Bartek nic nie zyskał ,a wyłącznie stracił. Trochę sobie na dołku posiedzi i długo będzie musiał oglądać świat zza krat. Czy będzie happy end nie mogę zdradzić.Dzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).
UsuńWow! Tego się nie spodziewałam :( Oby Marek żył. A może nie było go wtedy w mieszkaniu, tylko był u rodziców? Ulka w końcu zrozumiała że Bartek jest nieobliczalny i w końcu go zostawiła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Ulka skrywa sekret,który niejako może odebrać jej szansę lub niekoniecznie na związek z kimś innym. Sprawę Marka pozostawiam na kolejną część w niej się wyjaśni czy informacje są prawdziwe mówiące o śmierci Marka.
UsuńDzięki za wpis. Pozdrawiam serdecznie :).